Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

N900

jak radzic sobie z zazdrością?

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Temat może słaby, może nie. Dla mnie dość istotny. Ogólnie od maja jestem związany z dziewczyna, z ktora mysle o przyszłości. Znamy się długo, od ponad 6ciu lat. Wiem ze zazdrość, w odpowiednich, małych ilościach jest "zdrowa" do związku. Jednak w moim przypadku jest jej duzo za duzo. Wiem o tym. Ufam jej,ona sama nie daje mi powodów do zazdrości, a jednak jak widze faceta w jej towarzystwie to mnie niszczy od środka. Nie okazuje tego, wiem ze czymś takim mozna skrzywdzić (moja ex byla chorobliwie zazdrosna). Po prostu mnie to cholernie męczy.

 

Czy ktos z was tak mial, może zna sposoby żeby sobie z tym poradzić.

 

 

Proszę o nie trolowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebujesz:

Być może więcej doświadczenia życiowego, oraz zdać sobie sprawę, że jak ktoś zechce kogoś zdradzić (itd) to to zrobi bez względu na wszystko. Zazdrość od tego nie chroni.

Być może innej formy potwierdzenia przez twoją partnerkę jej stabilności uczuć wobec ciebie. Źle robisz, że to dusisz w sobie - tak nie rozwiążesz problemu i nie otrzymasz tego potwierdzenia. Najwidoczniej jednak jej nie ufasz, skoro jesteś zazdrosny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to podzielimy to na 2 części

 

1. Czujesz że jesteś gorszy od niej, nie zasługujesz na nią - niskie poczucie wartości. Zwykle wpojone w romantycznych bajkach, gdzie miłość do kobiety trzeba "wywalczyć" i prosić ją o odwzajemnienie (jak żebrak). Z drugiej hipergamia.

2. Daje Ci powody do tego byś nie czuł jej miłości do Ciebie. Tylko pytanie czemu jej potrzebujesz - kobiety potrzebować w życiu nie można. Zawsze związek się wtedy łamie. To kobieta musi potrzebować mężczyzny, bo to ona w zwyczaju ma słabszą psychikę i niedowartościowanie, nikłą odpowiedzialność, oczekuje adoracji, inicjatywy i tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie hmmm

 

Ogólnie może tytułem wstęp. Co do doświadczenia życiowego, mam 25 lat i to jest tak naprawdę mój 3 związek. Pierwszy trwał 3 lata(dowiedziałem sie o zdradzie z "fotka.pl" - długa i smutna historia) drugi trwał 7 lat(tutaj nastąpiło wypalenie, byliśmy dla siebie tylko współlokatorami, plus średnio chciala spędzać czas poza domem, z kolegami co innego).

 

Mój trzeci - obecny i mam nadzieje ostatni związek trwa właśnie teraz. Niesamowicie ja kocham, znamy się długi, mieszkamy razem, potrafimy sie dogadać, umiemy wspólnie żartować. Może inaczej, ten związek to nie takie ciekle kluchy tylko naprawde cos z czego oboje korzystamy. Nie ukrywam że mam poważne plany. Pozostaje kwestia tej posranej psychiki u mnie.

 

Może macie racje ze mam problem z zaufaniem. Kilka razy ostro sie przejechalem(na innych) i taka "naleciałość" została. Tylko czy ja po prostu "podświadomie" przeniosłem brak zaufania z poprzednich związków na obecna dziewczynę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tak, może przenosisz problemy z przeszłości na teraźniejszość. Piszesz o swoich uczuciach: szczerze przed sobą zastanów się, czy na pewno (bez pitolenia typu "ona jest taka wspaniała, nie pokazuje tej miłości, ale na pewno mnie loffcia") ona też tak samo myśli. Ludzie w związkach (bez podtekstów że ten też taki jest) czasami myślą, że jeżeli oni z siebie dużo dają, to to automatycznie sprawi że druga strona też będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz właśnie chodzi o to ze lepszej dziewczyny nie znam. I nie wiem, może z pierwszej wiadomości tak wynikało ale ona bardzo dużo z siebie daje. Nie używając górnolotnych słów, wkłada w ten związek tyle pracy co i ja. Duzo naprawde duzo rozmawiamy. Ścinki jezeli da zaraz wyjaśniamy, ogólnie jest bardzo dobra komunikacja na czym mi od zawsze zależało. Nie ma dąsów, fochów, awantur, niczego. Znam ja od tych 6 lat jako przyjaciel. Będąc ze mną w zwiazku jej zachowanie nie zmienilo sie tylko doszla ta warstwa, która była "zarezerwowana".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest często spotykane podejście.

Owszem, taka malutka zazdrość jest fajna i często jest odbierana jako to, że zależy Ci na drugiej osobie.

Problemem jest chorobliwa zazdrość, która najnormalniej w świecie rani.

Natomiast cały ten mechanizm jest bardzo prosty. Wystarczy tylko uświadomić sobie kilka podstawowych rzeczy.

 

1. Twoja dziewczyna ma prawo robić w życiu co tylko zechce. Jeśli pasuje Ci jej podejście do życia/ mężczyzn to z nią będziesz, a jeśli nie podoba to od niej odejdziesz, bo nie będzie osobą która spełnia Twoje oczekiwania.

I jeśli ma się zmienić to zrobi to sama z siebie, zmiana pod naciskiem to nie zmiana, to uciekanie od samego siebie. Pamiętaj też, że każdy człowiek jest inny i ona nie musi być taka sama jak Twoje poprzednie dziewczyny.

 

2. Przeanalizuj co tak naprawdę Ci w niej nie odpowiada. Jeśli jesteś zazdrosny o kolegów to zwróć uwagę na to czy jest coś co ona robi względem nich, co Ci się nie podoba.

Pamiętaj, że ludzie są różni i to ,że ktoś będzie się do niej przystawiał jest normalne i niekoniecznie musi wynikać z jej winy.

 

3. Pamiętaj, że ona jest z Tobą a nie z innym facetem z którym właśnie rozmawia. Rozmowa to normalna sprawa i nie czuj się wtedy gorszy. Nie podchodź do tego w taki sposób, że jest ona zainteresowana bardziej nim niż Tobą. Zamykanie drugiej osoby w klatce to nieszczęście.

 

Podstawowa zasada jest taka. Bądź sobą. Bądź facetem do którego po zajęciach w szkole/ studiach, po pracy, Twoja dziewczyna wraca i widzi uśmiechniętego, szczerego faceta który jest z tego powodu szczęśliwy, a nie takiego który, zaczyna gadkę od tego jak to fatalnie stało się, że rozmawiała z kimś innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba z tego wyrosłem po prostu, kiedyś też byłem strasznie, ale to strasznie zazdrosny o dziewczynę ;) teraz pukam się czasami w głowę jak pomyślę co robiłem kiedyś ... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"lepszej nie znam" - to bardzo złe podejście. Idealizujesz człowieka i to z bardzo dużym stopniem braku moralności, zmianą zdania (zakłamania) i w konsekwencji uczuć. To prowadzi tylko do zguby. Powinieneś uważać się za kogoś lepszego niż ona i wiedzieć jakie ma wady gdy jest kobietą - tylko to gwarantuje sukces. Obyś sie nie obudził dopiero "na starość" wiedząc kim naprawdę jest kobieta, do czego jesteś jej potrzebny i do czego jest zdolna. Nie mozna kobiet stawiać na piedestale i nie jest to tania gadka z poradników podrywu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@1410 - dobrze opisane, dzięki

 

@Loroth - ja właśnie nie robie żadnych scen, nic. Wiem że nzymś takim osiągnąłbym jedynie odwrotny rezultat. Gryzie mnie to wewnętrznie jedynie.

 

@FinisherDude Nie idealizuje jej. Broń boże. Każdy ma swoje wady, ja je mam, ona też. Potrafię je wymienić, nazwać. Być może gdzies na świecie istnieje n aj naj naj, ale mowiac że lepszej dziewczyny nie znam, mówię prawdę. Nie wykorzystuje mnie(poznałbym, ostrożnie dobieram znajomości i takie postacie od razu usuwam z życiorysu). To co pisze może brzmi górnolotnie i staroświecko ale fakt jest faktem. jedynie mnie utwierdza w tym co wam o niej napisałem. Stoi za mną murem, wspiera, po prostu daje szczęście nie żądając niczego w zamian.

 

Wniosek jest prosty że to ja musze nad sobą popracować.Pewność siebie,własne zdanie, rozmowa itd. plus wypie***yć z głowy stare związki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim usiądź i sam do siebie przemów, że jeśli kobieta będzie chciała Cię zdradzić to Cię zdradzi. I najważniejsze że nie jest Twoją własnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w małych ilościach jest "zdrowa" do związku.

W większych natomiast sprawia, że partnerka czuje się oskarżana o coś czego nie zrobiła. Słabo w kwestii budowania czegoś stabilnego.

Jak na to poradzić ? Większa doza zaufania. Jeśli nie dajesz z tym rady to zastanów się jak widzisz wspólną przyszłość z kimś komu nie ufasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie bardzo rozumiem zmiany w "małej dawce" zazdrości, a dużej. Jak jest zazdrość to jest problem i nie ma jak tego stopniować. Możemy ją tylko ukrywać i wtedy jest mała. Ale im dalej w las tym może sie pogłebiać. Skądś ten brak zaufania sie bierze. Pomyślcie czy da się stopniować miłość? Mało kocham, średnio kocham. To idiotyczne wg mnie.

 

Na przykładzie jednego mojego związku. Moja dziewczyna ukrywała przede mną wypady z kolesiami sam na sam, o pisaniu z nimi i czekaniu na ich adoracje, komplementy, nie wspominam. Lubiła być tą "naj", boginią, na świeczniku. Tylko ona ważna, a jak zwrócisz uwage to jesteś drań i ranisz ją. Dlatego nigdy swoich błedów nie poprawiała, a w otoczeniu robiła z siebie ofiarę, ze mnie tego "złego", oczywiście nie mówiąc kompletnie o swoich występkach.

 

Później okłamała mnie w kilku sprawach, gdzie przypadkiem odkryłem że to co mówi do mnie to same nieprawdy, więc oskarżyła mnie o różne rzeczy (brak zaufania, sprawdzanie jej) zamiast przyznać się do kłamstw.

 

Dodatkowo nie pokazywała mi, że znacze dla niej więcej niż inni, oprócz pustych słów.

 

Zaufanie nadszarpnęła, nie było widać że czuje coś do mnie głębszego i nie jestem tylko "opcją" zanim nie zmieni gałęzi (nie trafi nie lepszy z którymi flirtuje na potęge).

 

Jaki był tego koniec? Zwróciłem jej o to uwagę, a ona kolejny raz odwróciła kota ogonem, że to ja jestem temu winien i cała jej "miłość" słowna, poszła w piz**. Trochę za długo to trwało i za dużo nerwów zjadłem na niej, a wcale nie byłem tu winny, bo byłem fair.

 

Także rozróżnijmy paranoję (nieprawdę), od tego co jednak robi druga osoba wobec nas. I tu niestety sporo kobiet nieciekawie manipuluje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A ja nie bardzo rozumiem zmiany w "małej dawce" zazdrości, a dużej.

 

Zazdrość zawsze jest, ponieważ jest aspektem czysto wrodzonym i "zwierzęcym". Walki między samcami o swoje partnerki dotyczy niemal wszystkich gatunków na Ziemi. Natomiast brak zaufania i bezpodstawne oskarżenia to już zupełnie inna kwestia.

 

Pomyślcie czy da się stopniować miłość? Mało kocham, średnio kocham. To idiotyczne wg mnie.

 

Nie da się stopniować swojej miłości z własnego punktu widzenia. Ocenić można ją dopiero z perspektywy czasu oraz zależy to również od własnego pojęcia miłości oraz czynników które się na ową miłość składają.

Na przykład dla jednej kobiety okazaniem miłości będą często otrzymywane przez nią kwiaty, a dla innej rzeczy materialne nie będą świadczyły o wielkości uczuć.

Dla jednych esencją miłości będą własne dzieci a dla osób homoseksualnych nie będzie to miało znaczenia w miłości. Przykłady można mnożyć i mnożyć.

 

Moja dziewczyna ukrywała przede mną wypady z kolesiami sam na sam, o pisaniu z nimi i czekaniu na ich adoracje, komplementy, nie wspominam.

 

Ale dowiedziałeś się o tym na końcu swojego związku albo już po jego zakończeniu. Ludzie są różni. Jedni myślą tylko zaliczaniu" lasek" albo "kolesi", a inni cenią wierność i oddanie dla jednej osoby. Niestety mało jest ludzi, którzy nie myślą tylko o swoich korzyściach.

Myślę, że każda kobieta lubi być adorowana. Tak samo jak przyjemnie jest podobać się innym ludziom. Natomiast nie fair jest być prekursorem takich zachowań i skupiać się tylko na tym aby wszyscy ślinili się na widok tej osoby.

 

Dodatkowo nie pokazywała mi, że znacze dla niej więcej niż inni, oprócz pustych słów.

 

No to chyba raczej było oczywiste po jakimś czasie, że to nie ma sensu?

 

Jaki był tego koniec? Zwróciłem jej o to uwagę, a ona kolejny raz odwróciła kota ogonem, że to ja jestem temu winien i cała jej "miłość" słowna, poszła w piz**. Trochę za długo to trwało i za dużo nerwów zjadłem na niej, a wcale nie byłem tu winny, bo byłem fair.

 

Odnoszę wrażenie, że jesteś trochę jak przysłowiowe " ciepłe kluchy". Nie obraź się ale ale dałeś sobie w kaszę dmuchać i rządzić sobą. Na szczęście jednak wyciągnąłeś wnioski.

 

Także rozróżnijmy paranoję (nieprawdę), od tego co jednak robi druga osoba wobec nas. I tu niestety sporo kobiet nieciekawie manipuluje.

 

Sporo kobiet manipuluje, sporo facetów szuka tylko przygód. Takie jest życie. Nie zmienisz tego Ty ani nie zmienię tego ja.

Trzeba po prostu zawężać kręgi poszukiwań i unikać sytuacji budzących wątpliwości... i nie iść na zbyt duże kompromisy bo to do niczego dobrego nie prowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciepłe kluchy? Moge sie zgodzić. Nie uważam tego za obrazę. Nie mam mentalności agresywnego dresa przykładowo, a takiego co jak mowisz - kwiaty by dawał codziennie, tej którą kocha.

Jestem aktualnie zakochany, więc moge powiedzieć jak to sie odbywa. Kompletnie nie obchodzi mnie czy kobieta mnie kocha, co mi daje. Po prostu ją kocham. A jak kocham to daje jej co najlepsze, co mam aktualnie i staje sie lepszym człowiekiem, szczególnie jak odwzajemnia.

I to jest dobra postawa? Nie. Zycie nauczylo, że nie. Bo jestes dawcą, a biorca przyucza sie że bierze dopoki ma co i oblicza ile moze. A kobieta najbardziej zakochana jest gdy ktoś ją kocha, a nie właśnie sama decyduje, jest niezależna REALNIE, a nie tylko z pychą sie wywyższa.

 

Jak spotkam kobiete wartościową, która podobnie myśli, to zostajemy przyjaciółmi, a jak odwrotna - to jest tym męskim typem co piszesz, co jej chodzi o zaliczanie i kłamanie. Szczególnie tych co adorują, ale nie dają na ten moment takiego życia co by chciały. Kasa kasa kasa. A pozniej wrzuca taka na fejsa "fałszywe co kochają za to co masz, a prawdziwe kobiety te co pomagają osiągać sukcesy". Pomogły? Nie. Mówiły że kochają? Wszystkie. Zdradzi? Twoja wina.

 

A facetami sie nie interesuje, więc jedynie jakbym widział że typ naprawde zle traktuje swoją kobiete (nieodpowiednio) to bym tylko mogl zwrocic uwage. Jakbym był przyjacielem to bym z nim skonczył, bo trzeba miec zasady. Nie mam w kręgu znajomych "zaliczaczy", ale kobiety fałszywe manipulantki lgną tutaj bardzo i kreują sie na lepsze niż są. Zmarnowany czas i zaangażowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdrość jest zawsze ;) Jednak nie można pozwolić aby nasza zazdrość miala negatywnie wpływać na bliską osobę. Kazdy musi z nią sobie walczyć samemu. Ani Ty Kobiety nie upilnujesz, anie Ona Ciebie...

Lepiej sie skupic na tworzeniu zdrowej relacji, dbac o kogoś, pozwalac dbac o sobie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteście ciotasy tyle wam powiem, ja użyczałem kolegom dziewczyne, bo od tego są koledzy żeby cię dzielić, pomagać nawzajem.. Nikomu sie stanie sie krzywda jak babe czasem ktoś inny pobzyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jogi07 - no to pogratulować i dziewczyny i kolegów.

Skoroś taki chętny do pożyczania, może pożyczysz mi milionik?

 

N900, słusznie już ktoś napisał, nietędy droga.

Trzymając za rękę kogoś kto nie ucieka, sprawi, że Twoja ręka stanie się kulą z łańcuchem.

Musisz walczyć sam ze sobą, choć to najtrudniejsza walka.

Dopóki nie docenisz uczuć drugiej osoby i będziesz doszukiwał się tego czego nie ma - przegrasz.

 

Mówisz, że jak widzisz swoją ukochaną z innym facetem, to Cię szlag trafia. A Ty, zupełnie odizolowałeś się od kobiet?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też nie radzę sobie z zazdrością, a powinnam bo jesteśmy już razem prawie 8 lat i zaraz bierzemy ślub, a nieraz palnę taką głupotę że sama się potem sobie dziwię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...