Skocz do zawartości
barbik11

Czy wygląd mężczyzny ma znaczenie dla kobiet?

Rekomendowane odpowiedzi

Uniknąłem marnowania czasu na pisanie o czymś, co może być czarną magią. Z tego, co napisałeś, wynika jak abstrakcyjnym pojęciem jest partnerstwo.

Jak argumentu użyłem mieszkania razem, gdyż to chyba bardzo dobry sposób na weryfikację praktyczną różnych teorii. Seks? Jest ważny, wpływa na wiele. Ale czy to jedyny czynnik? Nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie napisałem, że seks to jedyny czynnik, tylko motywujący, główny i pod niego podlegają inne czynniki. Czytasz co chcesz czytać. Partnerstwo to twór nowoczesnego feminizmu, który skutkuje zdecydowanie większą władzę i ochronę kobiety (bo równości nie ma), czyli uległością mężczyzny (kolejne obowiązki*), a co za tym idzie człowiek nieświadomy konsekwencji takich działań może (i wpada) w klęskę - długofalowo kobieta nie jest zadowolona, oraz ma prawo za ten stan obwiniać mężczyznę (nie byłeś wystarczająco parnterski, a jak wiatr zawieje to może powiedzieć że za mało męski - to mężczyźni oddający całe serce, bardzo partnerscy są częściej zostawiani - statystyka która też z czegoś wynika).

 

*obowiązki staromodnego modelu męskiego, kiedy kobieta była uległa, oraz obowiązki nowoczesnego modelu, w którym kobieta nie musi być uległa (nie musi tyle dawać co wtedy) - wymiksowanie się z obowiązków kobiety, dodanie obowiązków mężczyźnie w tym nauczenie się nowego modelu całkowicie niepasującego do wzoru męstwa

 

Zgodnie z definicją

"partnerstwo – współpraca, wzajemność, zaufanie, pomoc → zobacz Wikisłownik"

 

Współpraca - najwidoczniej "klika" wam i trafiłeś na kobietę która chce z tobą współpracować, ale pełnej równości nie ma. Jedna ze stron dominuje bardziej.

Wzajemność - to samo. Jak odpowie że kocha, to już jest. Jak nie wymagasz niczego, to wzajemność zachodzi nawet wtedy gdy "kobieta jest" i niewiele oferuje. Jest masa desperatów którzy wszystko zrobią i dadzą w zamian że kobieta sobie będzie.

Zaufanie - kiedyś ufałbym kobiecie, a dziś ręki bym nie miał. Na ten temat można wiele napisać, gdzie kobiety nawet same sobie nie potrafią zaufać, bo są zmienne, mało świadome siebie, a czemu my mielibyśmy?

Pomoc - na pewno byłeś w takiej sytuacji by móc szukać pomocy/wsparcia u kobiety, czy to jednak one wymagają od nas tego (co potwierdzałoby teorię że partnerstwo daje korzyści kobietom, by z pewnych zachowań rezygnować). Zupełnie jak katolicy, którzy interpretują przykazania po swojemu. Te co im wygodne to respektują, a te co niewygodne jak seks przed ślubem to trwają w tym świadomie. "Najwyżej sie wyspowiadam". Albo i nie, ale ślub wezmę bo jest korzystny.

 

Jeszcze nawiązując do tego, jeśli hipergamia zakłada pociąg do osobników o wyższym statusie to pomoc kobiety obniża status mężczyźnie. Pomaga się komuś o niższym statusie. Biologia wyklucza się z kulturową ideą. Podobnie jak lojalność kobiety się kończy wtedy gdy nie dominujesz (obojętnie, statusem też) a ma możliwość odejścia do kogoś bardziej "wartościowego" według biologii. Jeśli nie ma, to musi się starać by związek utrzymać. Oczywiście jeśli jesteś wymagający a nie spuszczający uszy dając sobie wejść na głowę.

 

Jeszcze raz, jak może być partnerstwo kiedy to jedna płeć jest chroniona i więcej przywilei? Kiedy jedną stronę się obciąża rozwodem? Kiedy jedna strona wymaga więcej? Która jest próżna (adoracja) i szuka bezpieczeństwa (charakter, zasoby, siła), kiedy mężczyzna nastawiony jest na dawanie i poświęcanie (i daje się nie zawsze świadomie wykorzystywać w zamian za seks i np brak awantur, focha)? W jaki sposób kobieta ma być kopią jego, a nie głównie biorcą? Która dostaje parytety i się jej broni np w sprzeczkach na ulicy, a gdy mężczyzna dostanie od kobiety to sie macha ręką i nie żałuje? Kiedy jedną płeć kreuje się na złą, a jedną na dobrą, której trzeba zapewniać? Która ma wybór jak np na portalach randkowych i może być wybredna jak tylko chce, a mężczyzna nie może być wybredny i wybrać takiej kobiety jaka chce, bo to on zdobywa i musi się wykazać? Do niego kobieta nie pisze, lub pisze rzadko, albo pisze taka niezbyt wymarzona lekko mówiąc? Która tylko jednej płci pozwala mieć słabości, być pod opieką drugiej? Która decyduje o seksie, ważnej męskiej potrzebie w związku (często praktycznie jedynej, bo wielu nawet szacunku nie wymaga, dotrzymywania słowa, czy kreatywności w spędzaniu czasu), którym może kontrolować go? Czym mężczyzna może kontrolować kobietę? Niczym. Ja tu sie nie "żale", tylko pytam gdzie zachodzi równość podając takie argumenty (a jest więcej, tylko nie będe pisał 10 stron), czyli ta pełna wzajemność z pełnym zaufaniem? To sie logicznie wyklucza.

 

I własnie po to potrzebne są mi odpowiedzi na pytania.

 

Jeśli moje nie skłaniają cię nic a nic do myślenia, to raczej nic nie zmusi, ale ja nie mam celu w tym by kogoś przekonywać na siłę. Jak się nie zgadzasz, ok, sam sobie życie urządzasz jak najlepiej potrafisz w danym momencie, ale odpowiedzieć na pytania możesz, czysto, sucho, bez personalnych wycieczek, same fakty.

 

co może być czarną magią.

 

Może, a raczej na pewno to powinieneś nie zakładać pisania argumentów pod z góry nałożone tezy, czyli jakbym był idiotą czy traktował ludzi przedmiotowo, tylko dlatego że zauważam jak bardzo zwierzece instynkty nami kierują i jak ładnie próbujemy je nazywać.

Edytowane przez Windows98

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Gordon Lameman

Żadna cie nie będzie podrywała bezpośrednio, bo boi się bardziej odrzucenia (a tym bardziej nie zaciągnie do łóżka, aby nie wyjść na dziwkę - ty bierzesz odpowiedzialność)

Proponuję jednak wyjść z domu.

 

Jeśli nie jesteś trollem, nie masz wyrazu twarzy tęskniącego za rozumem (choć nie zawsze to przeszkoda), potrafisz coś ciekawego powiedzieć to..... prędzej czy później któraś zacznie Cię podrywać.

To naprawdę nei jest trudne.

 

Wyjdź do ludzi.

 

 

 

P.S.

Filmiki na YT to nie jest wyjście do ludzi.

 

Kiedy jedną stronę się obciąża rozwodem?

Przestań powtarzać to durne kłamstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uniknąłem marnowania czasu na pisanie

Nie szkoda Ci czasu na pisanie tego samego Finisherowi? ;) Przy okzji - podziwiam za umiejętność przebrnięcia przez jego posty, mi to za cholerę nie wychodzi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami człowiek się nudzi w pracy, czy coooś :E

Finisher jest ciekawym klinicznie przypadkiem. Odrzucenie kobiet z powodu traumatycznego rozstania skutkujące ucieczką w tabelki.

Partnerstwo to twór nowoczesnego feminizmu, który skutkuje zdecydowanie większą władzę i ochronę kobiety (bo równości nie ma), czyli uległością mężczyzny (kolejne obowiązki*)...

Doczytałem do tego momentu i dalej mi się nie chce.

Nazywasz "uległością mężczyzny" sytuację, w której mężczyzna nie musi się opiekować społecznie, zawodowo, mentalnie upośledzonym osobnikiem w domu (w jakim kierunku dryfuje "model tradycyjny"), tylko jest (więcej) pewien że jak spuści kobietę z domowego łańcucha, to ona sobie poradzi, zacznie odnosić własne sukcesy, przyniesie wypłatę do domu? To jest uległość?

 

Nie. To jest męskich szowinistów strach. Że kobieta, która generacje temu służyła jedynie do generowania dzieci i sprzątania, może być w czymś lepsza od zawsze-nieomylnego-samca-wielkiego.

Jeśli nie jesteś trollem, nie masz wyrazu twarzy tęskniącego za rozumem (choć nie zawsze to przeszkoda), potrafisz coś ciekawego powiedzieć to..... prędzej czy później któraś zacznie Cię podrywać.

To naprawdę nei jest trudne.

A co jeżeli wyjmie wykresy i tabelki? :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja o faktach (dodatkowe obowiązki tylko dla jednej płci, przywileje dla drugiej co doprowadza do większej uległości* jednej), wy o emocjach.

 

*uległość nie jest męska, a wypowiadanie się zgodnie z prawdą i stanem faktycznym, umiejętność zobaczenia tego i związku przyczynowo-skutkowego - tak

 

Nazywasz "uległością mężczyzny" sytuację, w której mężczyzna nie musi się opiekować społecznie, zawodowo, mentalnie upośledzonym osobnikiem w domu

 

Nie o tym mówię, bo znowu czytasz co chcesz przeczytać i zmieniasz kontekst niektórych zdań. Mówię o tym że dzisiejsza kobieta mimo tego, że jest "nowoczesna", a nie "tradycyjna" to nadal wymaga rzeczy tradycyjnych (gdzie ci prawdziwi mężczyźni, dominujący), ale dodatkowo tych nowoczesnych (partnerstwo, uległość i inne cechy kobiece). Czyli w zależności od humorku może powiedzieć że w dzisiejszej dyskusji jesteśmy partnerami (gdy ulegniesz bo ma z tego jakąś korzyść), ale w innej ma prawo powiedzieć "to ty tu jesteś mężczyzną, podejmij decyzję" lub "to wyłącznie twoja wina", by znowu odnieść korzyść. Taka retoryka zwiększa obowiązki jednej płci (uległość), gdy druga może odpowiedzialność własną porzucać nie dając od siebie za wiele i odnosić coraz większe korzyści. W wygodnej sytuacji może spokojnie udać "mentalnie upośledzoną" jak to nazwałeś i nie masz prawa powiedzieć nawet, że się w ten sposób zachowuje (kolejne zmuszenie do uległości i nie dostrzeganiu zachowania jakim jest). Bo wtedy już nie jesteś partnerski, a mało męski/szowinista/seksista i inne inwektywy by móc cię winić za kłótnie lub ostatecznie rozpad związku. Co byś nie zrobił, jesteś mężczyzną więc jesteś winny, a jak winny to masz obowiązki i kary, a kobiety mogą mieć *ujowy charakter bo się od nich nie wymaga.

 

Że kobieta, która generacje temu służyła jedynie do generowania dzieci i sprzątania, może być w czymś lepsza od zawsze-nieomylnego-samca-wielkiego.

 

Uuoo zabolało mnie, że nazwałeś mnie samcem alfa, tylko jeszcze wykazuj mi w czym ta kobieta jest lepsza.

 

Kobieta jest wolna i może pracować (gdzie napisałem że boli mnie to że kobieta pracuje?), więc jest w czymś lepsza? Kobieta jest chroniona bezpodstawnie w dokładnie tych samych sytuacjach w ktorych mężczyzna jest ukarany lub ukarany bardziej, więc jest w czymś lepsza? Kobieta ma łatwiejszy wybór więc zmiana gałęzi (zdrada) jest prostsza, a społeczeństwo jej wybryki wybacza, jest traktowana ulgowo i pozwala winić jedyną słuszną płeć? Jest lepsza? Kobieta dostaje dzieci po rozwodzie, a mężczyzna nie ma żadnego wpływu na dalsze wychowywanie, byłe małżonki z zemsty nie chcą "dogadać" się w kwestii widywania, oraz na co idą jego pieniądze, więc jest lepsza? Mężczyzna z jakimś problemem musi radzić sobie sam, "bo ma być mężczyzną", a kobieta z problemem (który może sztucznie wykreować robiąc z siebie ofiarę) ma masę wsparcia? Gdzie tu równość o której trąbisz? W jaki sposób uznajesz się za logicznego w relacjach damsko-męskich nie widząc takich oczywistości? I do tego sugerowanie, że to strach że kobieta jest lepsza, a gdy sama generuje masę problemów. Chyba w tym, że mają za sobą takich rozpuszczających je ludzi broniących do upadłego nie mając innych argumentów niż ad hominem i odnoszeniu się do emocji. Służcie swoim wybrankom dalej (a raczej wy jesteście ich wybrankami, to one was męsko poderwały... jeśli w ogóle je macie) i błagajcie, by was nie puściły w trąbę.

 

Dalej.

 

Jeśli byłyby takie niezależne i nie potrzebowałoby opieki (a byłyby równe) to by się nie rozwodziły na potęge (po co brałaś ślub jak nie potrafisz przysięgi dotrzymać? nie umiałaś wybrać odpowiednio mężczyzny tylko winisz go zawsze i tak łatwiej jest się uwolnić od obowiazku?), nie żądałyby* alimentów, parytetów i podejmowania decyzji przez mężczyzn w związkach, tylko robiłyby to swoimi własnymi siłami. Ba, nawet same podrywałyby mężczyzn, zapraszały na randki, płaciły i utrzymywały, a po rozwodzie płaciłyby alimenty. W 90% przypadków. Same rozwiązywałyby spory, nie uciekałyby się do wysługiwania się mężczyznami czy szukania u nas porad. Nie byłoby gold-diggerek i śliniących się do męskich zasobów, a same by oferowały. Tak by było, gdyby były rzeczywiście równe i tworzące, coś dostarczające. Do lepszości tu daleko. Chyba tylko w przebiegłości i wykorzystywaniu innych są lepsze jako biorcy. Może w kłamaniu i szukaniu winnych, aby uzyskiwać korzyści. W kreowaniu intryg i konfliktów, wypaczając logikę i stosując więcej przemocy psychicznej niż mężczyzna. W innych sprawach zwykle nie są i bardzo dobrze, bo świat by się cofnął gdyby kobiety go tworzyły, a mężczyźni* siedzieliby w domu i opiekowali się dziećmi. Tylko odwrotna sytuacja jest możliwa, ale krzyczcie dalej nie mając argumentów.

 

*mowa o przeciętnym mężczyźnie i przeciętnej kobiecie, aby nie traktować wyjątków jako norm

 

*żądania i roszczenia są właśnie cechą ludzi mentalnie upośledzonych, przez co są biorcami

 

Dlatego to mężczyzna musi się przystosować do nowego modelu zmieniając tradycyjny wzór męskości, a kobieta może mieć coraz więcej roszczeń porzucając jak np wrzeszcząca feministka że nawet gotowanie godzi w godność kobiet. Nie muszą nic, a zainteresowanie i tak dostaną. Mężczyzna musi sobie "zasłużyć". Kolejny argument o obowiązkach jednej płci. Jesteście wybitnie ślepi, jeśli nie zauważacie, że dzisiejsze kobiety stają się bardziej egoistyczne, księżniczkowate, pyskate, nie umieją gotować, nie chcą nawet sprzątać, nie chcą robić nic, kiedy ich mamy i babcie robiły to już w wieku nastoletnim lub lekko poza. Wybór wśród tych które chcą i potrafią wykonywać "tradycyjne" kobiece wartości jest mniejszy niż był, bo się wymagania wobec tej płci zmniejszyły, a mężczyźnie się powie "bądź lepszy", rób to i tamto, byle dostąpić "zaszczytu". Czy to nie dodanie obowiązków przy jednoczesnym porzuceniu wymagań? Owszem. Dodać do tego świetne możliwości unikania seksu przez kobiety (pełnia władzy) i mamy pełen obraz płci która nie musi nic prócz jako tako wyglądać. Oczywiście jak ktoś to przeczytał to znowu będzie się chciał do emocji odnieść (oj bo masz problem że ci sie seks nie należy!!! nie mam, tylko jest to argument w temacie, że nie zachodzi żadna równość, a do uległości zmuszany jest męzczyzna zgodnie z cytatem). Wiele się w tym modelu nie odnajduje i popełnia samobójstwa czy popada w depresję tęskniąc za zabranymi dziećmi, czy mając normalną rodzinę w której ich praca byłaby doceniona, czy o seks nie musieliby prosić jak małe (mimo że żonate) pieski.

 

Inny mechanizm. Kobiety winy będą odpuszczone, mężczyzny karane, nawet tam gdzie jego winy nie ma. Np znudziła się nim, poznała kogoś innego, zdradziła (ale ukryła, by nie było dowodów), on żadnej umowy nie złamał, ale ona szuka na niego haka i potrafi to zrobić w super logicznie brzmiący sposób (np zaniedbywał.. a że wcześniej "wrzeszczała" że mało pracuje na jej zachcianki to jej ulegle posłuchał...) i to mimo że ona zdradziła, oraz złamała przysięgę, to on będzie ukarany i potępiony społecznie. Na końcu kobieta narzeka, że nie ma prawdziwych mężczyzn dzisiaj (tradycyjny model), albo że role się pomieszały płciowe (same chciały i mają popleczników). Kobiety nie muszą być kobietami dzisiaj, nawet nie muszą przepraszać, bo zawsze czują sie niewinne, za to mężczyźni muszą być mężczyznami starego modelu i nowego w jednym.

 

Zapomniałem tylko że masz idealny związek w którym kobieta nie narzeka, nie marudzi, jest zgodna, wiele lat chętna na seks i nie odmawia, a Ty szczęśliwi dzięki niej. Dzięki niej powtórzmy, nie dzięki Tobie samemu. Jej pracą i tym co dostarcza, czym oczywiście nie jest seks, bo to szowinizm i unikajmy pisania o tym, że to podstawowa wartość dzięki której mężczyzna chce "latać" za kobietą. Zapomniałem że te wszystkie zachowania są w domyśle, bo czujesz się lepszy, by nie musieć odpowiadać i w ten sposób "wygrać" dyskusję. Jak na razie nikt nie obalił ani jednego argumentu tylko unikacie poprzez manipulacje.

 

Odpowiedzi na pytania, o które prosiłem wytyczone dawno temu. Nowe dochodzą. Cisza. Chyba tylko z przymuszenia by można było się doczekać.

 

Nie można było się spodziewać niczego innego od ludzi, którzy maskują w ten sposób kierowanie się własnymi emocjami. Nie mam zamiaru kopać się z koniem i czytać odwracania kota ogonem, a na tyle odbiegliśmy od tematu wyglądu, że warto to zakończyć pisząc, że wygląd się nie liczy dla kobiet, szukają dobrego serduszka i partnerstwa, pozwoleniu jej na bycie równą sobie, a nawet lepszą. Ona to doceni po grób. Dajcie się im podrywać i ułatwiać wasze życia ich staraniami, poświęceniem i ich pracy na rzecz waszego szczęścia. Udawajcie, że hipergamia kobiet nie dotyczy. Takie to głębokie i prawdziwe, jak niektórych przemyślenia na 2 zdania w których zmieniają kontekst na tylko sobie odpowiedni. Out.

 

@mógłbym, ale nie po to sypię argumentami i obrazuje sytuację szczegółowo, by pomóc zrozumieć tok myślenia, by ktoś przyznał się że jest zbyt leniwy czytać (to samo z uzyskaniem odpowiedzi - tylko na nie czekam)... także wróćcie sobie do idei tematu

Edytowane przez Windows98

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, ale możesz to skrócić do powiedzmy 5-10 zdań? Nawet nudząc się w pracy nie przebrnę przez taką ścianę tekstu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to pisz streszczenie :E

Wtrącę się :E

Normalka - kobiety to niegodziwe, nikczemne suki. SUKI! S-U-K-I ! Wykorzystują, manipulują, kręcą, pociągają za sznurki, w zależności od sytuacji zmieniają swoje postawy, mogą bez problemów zdradzać, bo istnieje na to społeczne przyzwolenie (faktycznie, w końcu na kobiety swobodnie prowadzące mówi się k***y a na facetów je**ki), wina zawsze leży po stronie mężczyzn, pary heteroseksualne opierają się na tym, że naczelne suczysko dokonało wyboru swego uległego i jest z nim tak długo jak ma na to ochotę itp., itd. Taka jest rzeczywistość. Fakty mówią co innego? Tym gorzej dla faktów!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się :E

Normalka - kobiety to niegodziwe, nikczemne suki. SUKI! S-U-K-I !

 

Raczej stworzenia, które nie doceniają, nie mają honoru i nie są godne zaufania ze swoją zmiennością, oraz kierowaniem się własnym interesem (jak facet wchodzi w skład interesu to oczywiście jego też). Stosują też częściej przemoc psychiczną. Ty nazwałeś je sukami, nie ja.

 

Wykorzystują

 

Tak, ale tylko jak dasz się zmanipulować i na to pozwolisz. Dlatego też nikt nie żałuje wykorzystanego mężczyzny, bo mówią że pozwolił na to to ma. Jak kobieta jest wykorzystana, zapłakana to włącza się milion instancji i obrońców w lśniącej zbroi, a więc wykreowanie się na ofiarę pozwala osiągać duże profity, a obciążyć mężczyznę który w ten sposób niczego nie osiągnie. Musi pracować.

 

manipulują

 

Tak. Mówią też co chcesz usłyszeć, ale też mówią dobre rzeczy o sobie (postępując zwykle odwrotnie), ponieważ liczy się dla nich posiadanie dobrej opinii i na ogół są próżne (głównie te przeciętne i powyżej) - też to nasza wina bo się ślinimy za bardzo jako płeć. Ale takie zachowanie by pokazać się z dobrej strony musi być starannie zaplanowane i wyuczone. My też w to powoli wpadamy. Od czego mamy facebooki i inne, gdzie ludzie kreują się na nie wiadomo kogo, a w rzeczywistości...

 

Do tego dzięki manipulacjom świetne się spisują jako marketingowcy, wiedzą co działa na ludzi i jak na nich wpływać.

 

kręcą,

 

Połączone z manipulacjami, zakłamaniem, obłudą i hipokryzją. Do tego to największa część kobiet ma zaburzenia osobowości typu borderline zwanymi patologicznym kłamcą. Inne robią to troszkę rzadziej, ale w sztuce kłamstwa są mistrzyniami. Bardzo przydatna umiejętność we flircie, wzbudzaniu zazdrości czy poczuciu winy. Jest tego stos, a większość mężczyzn nie jest świadoma jak są urabiani powolutku.

 

Mogą też kręcić inną częścią ciała.

 

 

w zależności od sytuacji zmieniają swoje postawy,

 

Tak. Zmieniają strony, postawy, zdanie i kontekst, w zależności od tego czy przyniesie im to korzyść, oraz jak trudny jest przeciwnik w odkrywaniu ich zakłamania. Bardzo to przebiegłe zachowanie, pozwalające uniknąć wielu przykrych kar czy konsekwencji i zapewnienia sobie kolejnych korzyści.

 

mogą bez problemów zdradzać,

 

Tak. Świetnie ukrywają swoje kłamstwa, bo najwięcej czynią za plecami. Niebezpośrednio, niejawnie. Nie są na tyle pewne siebie by móc poddać się ostracyzmowi, dlatego zamiast się zmienić - kłamią, nie mając wyrobionej moralności innej niż 10 letnie dziecko.

 

bo istnieje na to społeczne przyzwolenie (faktycznie, w końcu na kobiety swobodnie prowadzące mówi się k***y a na facetów je**ki),

 

Istnieje większe przyzwolenie niż było wcześniej. Kobiety piętnowano za odchodzenie, rozwody, zdrady dużo bardziej wcześniej. Aktualnie jeszcze pochwalą - odeszła od .... (tu epitety na mężczyznę), bo wina na niego zawsze się znajdzie, a kobiecie się przyklaśnie że jest silna, bo jej się to udało. Ze odeszła od kogoś kto albo marnuje jej życie, albo nie rozwija się, albo jest po prostu ofiarą oprawcy. Znane sztuczki.

 

Jest przyklaśnięcie do tego, by były wyrachowane i kierowały się osobistymi korzyściami. Kobiety są jak małpki, nie puszczą jednej gałęzi póki nie złapią solidnie drugiej. Musi to być perfekcyjnie zaplanowana akcja w czasie trwania związku - zdrada. Dzisiaj wystarczy obwinić obecnego faceta o cokolwiek co nawet nie jest ani spójne ani logiczne, zapodać kłamliwą historyjkę czy wytłumaczenie i odejść.

 

Coraz mniej mężczyzn też ocenia kobietę pod kątem ilości partnerów, wcale nie nazywając ich dziwkami, więc jest to tylko po części prawda. Do tego wielu nie ocenia tylko dlatego, aby nie stracić okazji na seks z daną kobietą, bo wiedzą że dziewic jest niewiele. Jest przyzwolenie na puszczanie się i bycie łatwą, nie możesz skrytykować, za to jest coraz więcej buntu na mężczyzn którzy mają wiele partnerek. Jak wspominałem, role się odwracają w kierunku dominacji żeńskiej (przynajmniej na poziomie psychologicznym), ale... brnijcie dalej.

 

wina zawsze leży po stronie mężczyzn

 

Tak. Przynajmniej tak uważają i w ten sposób zachowują się, aby uzyskiwać dla siebie korzyści. Bycie niewinną kobietą jest afrodyzjakiem i wykorzystują takie postawy by się fajnie wykreować. Wielu też tak uważa, chcąc pokazać swojemu ego że wszystko na klatę wezmą. Rozpieszczają kobiety bardziej niż są z natury.

 

pary heteroseksualne opierają się na tym, że naczelne suczysko dokonało wyboru swego uległego i jest z nim tak długo jak ma na to ochotę itp.,

 

W młodości to kobieta wybiera, przebiera, ma większy wybór ponieważ posiada największy atut: wiek i urodę. Jak to piszą, kobieta łączy się jak wifi z najlepszą opcją. Coraz więcej mężczyzn jest uległych i nawet nie potrafią się przyznać że model związku jest kobiecy i to ona podejmuje decyzje jak ma to wyglądać. Wcale nie prowadzi to do szczęścia, bo najwięcej w depresję i inne choroby emocjonalne popadają kobiety na stanowiskach, muszące wyuczyć się stanowczości, braku empatii czyli zatracić kobiecość. To one mają najtrudniej znaleźć stałego partnera. O połączeniu tego z wychowywaniem dzieci nie ma mowy.

 

itd. Taka jest rzeczywistość. Fakty mówią co innego? Tym gorzej dla faktów!

 

Fakty to masz w TVNie. Tu masz statystyki, wykresy, seksualność, biologię i kulturę/normy społeczne.

Edytowane przez Windows98

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A, no to wychodzi że streszczenie było właściwe.

Te kobiety to takie złe są! Trzeba je za to przez kolano i pupkę, w pupkę! :E

 

Aha: czy tylko ja jestem jakoś przekonany, że Windows98 to nowe konto Finisher Duda? ;)

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
spiderani.gif Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha: czy tylko ja jestem jakoś przekonany, że Windows98 to nowe konto Finisher Duda? ;)

Wszyscy o tym wiedzą od pierwszego postu, a Ty się dopiero obudziłeś. :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj brzydalku, dalej jest mnóstwo skromnych, drobnych i z mniejszą ilością szczęścia dziewczyn. Bez względu na sytuację, zawsze część populacji kobiet taka będzie.

 

Jednym ze współczenych problemów jest globalizacja: obecnie każdy (prawie) ma instagramy, fejzbuki, pornhuby, metarty i się naoglądał nierealnych wizji nierealnych super duper plastikowych lasek. Część ludzi (obydwu płci) się zatraca i gubi kontakt z rzeczywistością. Skoro ma dostęp do wizerunku super mega laski, to chce w realnym życiu jedynie super mega modelki. To nie tylko problem męski - podobnie bywa przecież z niektórymi dziewczynami: wiecznie czekają na super mega księcia z bajki, bo przecież widziały takiego na instagramach, albo czytały o jakichś bogatych dziedzicach fortun na fejsie. Przez to wszyscy w promieniu 100km dla nich są zbyt ciency.

 

Ot dysonans oczekiwań.

 

Prawdopodobieństwo, że będziesz w pobliżu (łomatko) Paris Hilton jest praktycznie zerowe.

Prawdopodobieństwo, że ta kobita się puszcza z każdym wyglądającym jak model, jest praktycznie zerowe.

Prawdopodobieństwo, że chciałbyś ją prawdziwą, bez jej wyretuszowanych fotek, bez super drogiego mejkapu, bez plastikowych kreacji...ją prawdziwą, 35-letnią laskę zajechaną imprezami i chemią na twarzy - to prawdopodobieństwo jest niskie.

Więc przestań myśleć o Paris Hilton, zejdź na poziom Anki z naprzeciwka.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak myślicie, do kiedy facet ma czas biologiczny na kobiety? Mam teraz 21 lat i nie chce mieć na razie baby, ponieważ postawilem sobie wazny dla mnie cel, ktory mi zajmie z rok, moze dwa i zamierzam mu sie poswiecic na maxa, bez rozproszen. Boje sie tylko, ze jak nabije te 23, 24 czy 25 lat, to wszystkie fajne dupeczki beda juz zajete i bd lipa :/

 

 

Jak myślicie starsi Panowie, wypowiedzcie się na ten temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak myślicie, do kiedy facet ma czas biologiczny na kobiety? Mam teraz 21 lat i nie chce mieć na razie baby, ponieważ postawilem sobie wazny dla mnie cel, ktory mi zajmie z rok, moze dwa i zamierzam mu sie poswiecic na maxa, bez rozproszen. Boje sie tylko, ze jak nabije te 23, 24 czy 25 lat, to wszystkie fajne dupeczki beda juz zajete i bd lipa :/

 

 

Jak myślicie starsi Panowie, wypowiedzcie się na ten temat

Okolice 25 lat, to najlepszy czas żeby korzystać z życia i przebierać w panienkach. Masz już wtedy jakieś tam doświadczenie i łatwo Ci będzie bajerować i lepiej poznawać kobitki. Ja dopiero w wieku 28 lat poznałem swoją wymarzoną partnerkę. Jest rok młodsza, nie jest wytapetowaną lalą, która żyje fejsbukiem, instagramami, czy innym gó@4nem. Wcześniej była z facetem 5 lat, ale różne sytuacje życiowe zadecydowały o tym, że nie są już razem, fartnęło mi się po prostu. Ułożona dziewczyna po studniach, pani magister, dobra praca. lepiej trafić nie mogłem. Tak więc reasumując, nie ma odpowiedniego wieku na znalezienie 'fajnej dupeczki', kwestia szczęścia, trzeba się znaleźć we właściwym miejscu o właściwym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak myślicie, do kiedy facet ma czas biologiczny na kobiety? Mam teraz 21 lat i nie chce mieć na razie baby, ponieważ postawilem sobie wazny dla mnie cel, ktory mi zajmie z rok, moze dwa i zamierzam mu sie poswiecic na maxa, bez rozproszen. Boje sie tylko, ze jak nabije te 23, 24 czy 25 lat, to wszystkie fajne dupeczki beda juz zajete i bd lipa :/

 

 

Jak myślicie starsi Panowie, wypowiedzcie się na ten temat

Właśnie za dużo myślisz i zaczynasz trollować :)

Facet ma czas biologiczny na kobiety kiedy kobiety mają czas dla niego.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A jak myślicie, do kiedy facet ma czas biologiczny na kobiety? Mam teraz 21 lat i nie chce mieć na razie baby, ponieważ postawilem sobie wazny dla mnie cel, ktory mi zajmie z rok, moze dwa i zamierzam mu sie poswiecic na maxa, bez rozproszen. Boje sie tylko, ze jak nabije te 23, 24 czy 25 lat, to wszystkie fajne dupeczki beda juz zajete i bd lipa :/

 

Nie ma czegoś takiego jak "biologiczny czas" dla faceta. Facet ma termin przydatności do końca swojego życia, gdyż facet jest w każdym wieku zdolny do zapłodnienia kobiety. Termin przydatności mają tylko kobiety, gdyż kobiety po przekroczeniu określonego wieku nie są w stanie zajść w ciąże.

 

Można być facetem, mieć 60 lat i można zapłodnić kobietę i to dziecko będzie zdrowe, nie można natomiast, być kobietą, mieć 60 lat i zajść w ciąże.

 

Relacjami międzyludzkimi rządzi rynek seksualny, już przytaczałem w tym wątku wykres SMV, ale uczynię to ponownie:

 

smv_curve1.jpg

 

Aktualnie masz 21 lat, a więc Twoje SMV jest praktycznie zerowe, lecz nie obawiaj się - będąc mężczyzną z każdym kolejnym rokiem Twoja wartość na rynku seksualnym wzrasta.

 

mężczyzna jest jak wino - im starszy tym lepszy.

Kobieta jest jak mleko - im starsza, tym gorsza.

 

Mężczyzna tak naprawdę dopiero po osiągnięciu 30 roku życia wkracza na rynek seksualny - bo coś już ma - stabilną pracę, samochód i być może własne mieszkanie. Mając mniej nić 30 lat jest się dla kobiet przeźroczystym, oczywiście można znaleźć sobie dziewczynę, lecz trzeba być dobrym w te klocki - trzeba umieć podrywać dziewczyny.

 

Nic się nie przejmuj, póki co skup się na sobie, na swoich pasjach, zainteresowaniach i na swojej pracy, na tym aby coś osiągnąć. Osiągnąwszy coś i przekroczywszy 30 lat kobiety same będą się do Ciebie dobierać ;)

 

Na partnerkę to najlepiej jest brać kobietę MINIMUM 10 lat młodszą, broń Boże nie brać równolatki na swoją partnerkę, taka relacja jest skazana na zagładę z oczywistego powodu - gdy jest się meżczyzną, ma się 30 lat i bierze się na partnerkę kobietę w wieku 29 lat to robi się sobie ogromną krzywdę - SMV faceta cały czas rośnie, za 5 lat facet będzie miał 35 lat, a więc jego SMV będzie szczytowe, kobieta natomiast za 5 lat będzie mieć 34 lata - będzie wrakiem, a jej SMV zerowe.

 

Autorze, jak chcesz sobie spenetrować jakąś śliczną dziewczynę to idź na panie do towarzystwa. Nie krępuj się, śmiało, nic Ci teraz nie wkręcam, ani Ci nie ściemniam. Po prostu, nie ma czegoś takiego jak darmowy seks, za seks zawsze się płaci, a seks z paniami do towarzystwa jest najtańszym seksem jaki kiedykolwiek uzyskasz.

 

Reasumując: póki co skup się na sobie - na swojej pracy, pasjach. Możesz sobie chodzić w związki, jednak broń Boże się nie żeń!!! Jesteś facetem i nie musisz się do niczego spieszyć! Spieszyć musi się tylko kobieta. Nabywaj doświadczenie z kobietami, zaliczaj je, jak chcesz to idź na prostytutki, a o małżeństwie pomyśl dopiero mając 35 lat. Wtedy weź sobie jakąś młodą dziewczynę w wieku 18-25 lat.

 

Przypominam raz jeszcze - jesteś facetem i czas gra na Twoją korzyść, do niczego nie musisz się spieszyć ;)

 

Przeczytaj sobie także mój wcześniejszy post - http://forum.pclab.pl/topic/1173601-Czy-wygl%C4%85d-m%C4%99%C5%BCczyzny-ma-znaczenie-dla-kobiet/page__view__findpost__p__14352063 - gdyż objaśniam w nim, jak działa rynek seksualny, czego pragną kobiety, a czego mężczyźni i z czym się ten wykres SMV w ogóle je, jak go rozumieć.

Edytowane przez SnakeM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie Panowie, źle to ujałem z tym ''czasem biologicznym''. Zdaje sobie sprawę, że męzczyzna jest płodny całe życie, ale nie ukrywajmy, stary dziad ma zerowe szanse na kobiety bo jest zwyczajnie nieatrakcyjny, jesli w ogole mu fujara jeszcze na cokolwiek sie przydaje innego niz oddawanie moczu ;)

 

Chodzilo mi raczej o to czy nie trace czasu teraz skupiajac sie na sobie i czy pozniej kobiety nie beda juz wszystkie zajete kiedy ja sie wkoncu zrealizuje :0

 

Wnioskuje ze jestescie starsi ode mnie, jagular ma chyba jakies 30+ lat z tego co pamietam, wiec mozecie mi z doswiadczenia powiedziec z Waszej perspektywy w jakim stopniu kobiety się wami w tym okresie zycia interesują :P

 

SnakeM dzięki za posta :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie Panowie, źle to ujałem z tym ''czasem biologicznym''. Zdaje sobie sprawę, że męzczyzna jest płodny całe życie, ale nie ukrywajmy, stary dziad ma zerowe szanse na kobiety bo jest zwyczajnie nieatrakcyjny, jesli w ogole mu fujara jeszcze na cokolwiek sie przydaje innego niz oddawanie moczu ;)

 

Z jakąś dwudziestoparolatkom

 

Mój link

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie Panowie, źle to ujałem z tym ''czasem biologicznym''. Zdaje sobie sprawę, że męzczyzna jest płodny całe życie, ale nie ukrywajmy, stary dziad ma zerowe szanse na kobiety bo jest zwyczajnie nieatrakcyjny, jesli w ogole mu fujara jeszcze na cokolwiek sie przydaje innego niz oddawanie moczu ;)

 

Chodzilo mi raczej o to czy nie trace czasu teraz skupiajac sie na sobie i czy pozniej kobiety nie beda juz wszystkie zajete kiedy ja sie wkoncu zrealizuje :0

 

Wnioskuje ze jestescie starsi ode mnie, jagular ma chyba jakies 30+ lat z tego co pamietam, wiec mozecie mi z doswiadczenia powiedziec z Waszej perspektywy w jakim stopniu kobiety się wami w tym okresie zycia interesują :P

 

SnakeM dzięki za posta :)

To nie te czasy, kiedy 40 lat to był schyłek życia ludzkiego, teraz ludzie w wieku 30+ wyglądają całkiem młodo i są zdrowi, wiesz o tym? Jesteś młody, a prezentujesz postawę starego maleńkiego. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Barbiku, wiek przestaje mieć znaczenie, bo cywilizacja dała nam możliwość zadbania o siebie do wieku, który kiedyś był już zdecydowanie wiekiem stabilizacji i siedzenia na tyłku przed ogniskiem/telewizorem.

Jeżeli facet będzie o siebie dbał, może obecnie 'przeciągnąć' swoją atrakcyjność ogólną myślę że pod okolice 50tki.

 

Ale nim się rozmarzymy jak to będzie, jak będziemy mieli już te powiedzmy 45 lat i będą oczywiście 20-tki na nas spoglądały z ochotą, poruszmy dwie kwestie:

- co sobą będziesz reprezentować? Żeby być atrakcyjnym dla kogoś, trzeba o siebie dbać. Nie trzeba iść w ekstremum wieku lat 50, wystarczy popatrzeć na ulice i zobaczyć że wielu ludzi już przed 30-tką dziadzieje. W wieku lat 40 będą skulonymi młodymi starcami.

- można się skupiać na sobie, karierze, srutu tutu...ale to jest coś kosztem czegoś. Jeżeli będziesz miał powiedzmy trochę więcej po 30tce i nigdy w życiu nie byłeś w poważniejszym, dorosłym związku, to dla potencjalnej partnerki dalej będziesz naiwnym dzieciakiem.

Do tego nikt ci nie zwróci tych lat, które spędziłeś np. na pracy po 14h dziennie, doskonaleniu CV, czy co tam. Poświęcając się rozwojowi płacisz pustką emocjonalną. Dużo ludzi z sukcesem, kasiorą, możliwościami jest po prostu samotnych i wyprutych z emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...