Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

kryndor

Wasze momenty przełomowe w życiu

Rekomendowane odpowiedzi

siemka,

czy macie może w życiu jakieś zasady życiowe? Ja mam ich bardzo wiele, a kiedyś nie miałem wcale. Ale byłem wtedy młody i głupi, więc nie hejtujcie mnie. Można powiedzieć, że jednym z momentów przełomowych była u mnie pewna sytuacja kiedyś w szkole:

Otóż ja chodziłem do szkoły, gdzie panował ostry reżim. Dyrektorce nikt nie mógł podskoczyć, była to bardzo władcza kobieta ze skrzywionym światopoglądem. Miała wiele cech wspólnych z dyktatorami.

I pamiętam jak pewnego dnia było organizowane coś tam do akademii i ktoś się rozchorował i rola została wolna. I jak się pewnie domyślacie, trzeba było zastąpić kimś tą osobę. Pamiętam siedziałem sobie na przerwie, spokojnie i cicho, gdy nagle wyszła dyrektorka i się pytała czy chce zastąpić tamtą osobę. Ja mówię, że nie, bo mi się nie chce uczyć tekstu ( już watedy wiedziałem, że moj czas jest cenniejszy niż złoto i nie mam ochoty tracić na bzdury...chociaż róznie to z tym bywało :) ), a te słowa rozzłościły nauczycielkę. Zaczęła krzyczeć, że mam zastąpić i nie interesuje jej moje zdanie, mam i już. Ja to przemilczałem, bo wiadomo, że nie ma co dyskutować z niektórymi ludźmi, szczególnie jak wam może narobić problemów. No i dostałem tekst i tak minął jakiś czas i się nagle dyrektorka pyta jak mi idzie nauka. A ja do niej mówię, że się nawet nie uczyłem. No cóz ta sie mega wkurzyła na mnie i powiedziała, że zadzwoni do mych rodziców. I faktycznie tak się stało i mi rodzice zaczęli gadać, żebym przyjął tę rolę i miał z głowy, może polepszy to stosunek z nauczycielką. Ale wiecie co, to był moment przełomowy. Odkryłem, że mogę albo zachować się tak jak chcę kosztem problemów w szkole, bądź iść na ustępstwo nauczycielce i mieć spokój i tolerować jej brak szacunku wobec mnie.

I wiecie co , wybrałem te pierwszą opcję. Wstałem następnego dnia zmotywowany, z zamiarem pójścia na "wojnę". Powiedziałem jej otwarcie, że nie biorę udziału w tej akademii, bo mi się nie chce. A ta mi w zamian zaczęła mi spuszczać "liryczną chłostę", oczywiście następstwem było milczący pojedynek na wzrok przez jakąś minutę. Ale ja już wtedy czytałem trochę książek, można powiedzieć, że tak na odwal to wtedy robiłem :) ale jednak czytałem i w jednej z nich wyczytałem, że ja chcesz kogoś wkurzyć, to masz mu się patrzeć w czoło, bo wtedy wygląda jakbyś miał władzę. I zastosowałem do tego tę taktykę + dołożyłem to, że zacząłem sobie w trakcie reprymendy wyobrażać ją jako takiego pajaca z czapeczką na głowię i jej głos se modulowałem, przez co prawie pękłem ze śmiechu :) i to ją jeszcze bardziej wkurzyło.

 

 

Pamiętam po tej sytuacji byłem z siebie dumny, bo oparłem się jako chyba jedyny temu co się działo ówcześnie w szkole. Oczywiście cena była sowita, oceny zaniżone, jakieś poniżanie niby przy innych uczniach itp. Ale ja to przetrwałem.

Od tejże pory zdecydowałem mieć zasady życiowe, spisać je itrzymam się ich po dziś dzień, oczuywisćie jest ich już bardzo dużo i mam je na kompie spisane na pulpicie.

 

Oczywiście ta afera to miała z tym, że nie akceptowała sprzeciwu, a nie że byłem taki ważny dla tej roli, bo to nie było problemem by znaleźc kogoś innego.

 

Piszcie czy wy macie jakieś zasady, bądź jakieś ważne momenty w waszym życiu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serio taką pierdołę uważasz za przełomowy moment? :brow:

Nie to żebym jakoś dewaluował Twoje doznania/doznania czy co tam, ale powiedzieć "nie", na dodatek kobiecie, to w sumie banał. Tzn. tak mi się wydaje, bo nigdy z tym nie miałem problemów, choć sfrustrowane i sadystyczne nauczycielki jak najbardziej trafiały się. Mimo, że z nimi zawsze było "ciekawie", to w życiu ich relacji ze mną nie nazwałbym przełomem. Oczywiście piszę to z perspektywy gościa, który może tutaj zaliczać się do seniorów, ale odkąd pamiętam zawsze miałem przy sobie dużą tabletę "wyjebozyny", co w połączeniu z dobrymi ocenami powodowało, że mogłem sobie na dużo pozwolić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiesz, dla niektórych zerwanie z byłą to przełomowy moment. A dla niektórych przełomowym momentem może być np gdy wylądują w szpitalu. Nie jest ważna waga przełomoego momentu, tylko sama sytuacja co sprawiła. Mógłbym napisać, że przełomowym momentem było znalezienie 1gr na ulicy i od tej pory zacząłem doceniać wagę pieniadza, i by się dziwli, że to przełomowy moment. Ale to moment zmiany i nie msi być jakiś mega dramaturgiczny, ważne, że jest. temat głównie zasad życiowych dotyczy , to napisałem moją historię od czego to się zaczęło, jak uświadomiłem sobie ich wartość.

 

No a wiesz, mnie nauczyciele niezbuyt lubili, bo ja byłem w klasie z ludxmi co tylko MOŻĘSZ CISZEJ CHCĘ SIĘ SKUPIĆ, a ja to taki luzak byłem :) no i dlatego mnie nie lubila ta dyrektorka i stą ta afera. A według mnie nawet to osiągniecie nie było takie proste, bo wiesz , niby to jest kobieta, ale ze sporą władzą i dzięki jej użyciu potem miałem duże problemy szkolne. to tak jakbyś miał szefa w pracy i by się pastwił nad tobą , a ty byś mu się postawił. Oczywiście różni się praca od szkoły, ale rozumiecie zamysł. Dla ucznia szkoła to jak placówka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powątpiewam w to Twoje luzactwo, skoro postawienie się jakiejś podstarzałej kobicinie nazywasz przełomowym momentem. Podchodząc do tego luźno najpóźniej na drugi dzień zapomniałbym o takim zajściu. Coś wydaje mi się, że po tym zdarzeniu z emocji, to jeszcze ze dwa dni miałeś zjeżone futro na grzbiecie. Oczywiście piszę to ze swojego punktu widzenia, tj. osoby, która cechuje się sporą dozą cynizmu i swego rodzaju nonszalancją. W moim przypadku muszą zajść mocno specyficzne okoliczności, co bym powiedział "wooow".

 

Przełomowym określiłbym zdarzenie, gdzie np. palacz decyduje, że nie będzie już palił. Albo złodziej recydywista postanowi i wprowadzi w życie swoją poprawę, koniec ze złodziejstwem i podjęcie czynności zmierzających do naprawy szkód. To, co Ty opisałeś jest mocno infantylne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

786 postów czystego trollingu.

Mistrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do moich szefów, to miałem ich już kilku. Ja robię co do mnie należy. Z nimi jest za to różnie, ale nie zamienił bym się z nimi. Nigdy nie miałem problemu, by grzecznie, ale szczerze, wprost i bez owijania w bawełnę mówić, co mi na wątrobie leży. Szczególnie w sytuacjach, gdy jakieś problemy zaistniałe z ich winy próbowali zwalać na mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiesz byłoby tak jak mówisz, ale tu nie chodzi o samo zajście, tylko o konsewkencje, bo byłem potem trochę niszczony przez te babkę i stąd waga sytuacji. Rozumiesz, tu chodzi o sytuacje, o wybnór, że każdy by wziął święy spokój, a ja uznałem że trzeba walczyć o swoje. I wetdy zobaczyłem, że tak trzeba w każdej dziedzinie życia, rozumiesz mnie?? A samej sytuacji tak nie rozpamiętywałem, ale wiem żebyłem z siebie szczęśliwy, że sie postawiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie, jaka walka? Ty po prostu powiedziałeś "nie". Nic nadto. Musiałeś być mocno zahukany przez swoje środowisko, skoro tak banalnemu zdarzeniu nadajesz tak dużą wartość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to mówię, zawsze jak odpowiadasz nie to walczysz o swoje. Ja nadaje temu duża wartość, bo się od tego wszystko zaczęło, a nie, że się jakoś mega tym przejałęm. Jakbyś znalazł 1gr na ulicy i zaczął oszczędzać i stał się milionerem, to nadawałbyś temu zdarzenu też dużą wartość. A nie samej sytuacji. Choć nie byłem niewzroszony, bo mogłem nie zdać przez to, ale udało się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie naturalnym było i jest nadal, że sam podejmuję decyzje w swoich sprawach. Tj. nie od razu, ale wraz z rozwojem i wiekiem rodzice rozwijali we mnie poczucie własnej wartości, wolę, rozsądek itp, co powodowało, że coraz więcej mogłem, im zaś pozostawało to akceptować, tudzież chociaż tolerować. Poza tym deko sprytu też przydaje się. Zamiast ciąć się z nią, wystarczyło powiedzieć, że ojciec robi remont w domu, nie masz warunków do dodatkowej nauki, poza tym musisz mu pomagać. Banał.

 

no to mówię, zawsze jak odpowiadasz nie to walczysz o swoje. Ja nadaje temu duża wartość, bo się od tego wszystko zaczęło, a nie, że się jakoś mega tym przejałęm. Jakbyś znalazł 1gr na ulicy i zaczął oszczędzać i stał się milionerem, to nadawałbyś temu zdarzenu też dużą wartość. A nie samej sytuacji. Choć nie byłem niewzroszony, bo mogłem nie zdać przez to, ale udało się.

 

Niewzruszony to byś mógł o sobie napisać, jakbyś pieszo przeszedł Saharę. Albo bronił przez dwa miesiące Warszawy błąkając się po kanałach. Zejdź na ziemię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak masz racje, nie trzeba było wojny i z perspektywu czasy też bym może tamtą opcję wybrał. aLE POKazałem, że się nie obawiam niczego.

A umiejetnosc powiedzenia " nie " jest jedna z najważniejszych w życiu, stą też mam taką zasadę, a potem wyrabia się nawyk.

A co do epickich opisów, to sorki, jeśłi trochę odpłynąłem, ale ja książkę piszę i mi tak zostaje, poza tym chciałem nadać dramaturgii sytuacji, byście się wczuli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

srgrttryjtjtymvpze.jpg

 

Sorki. Bez obrazy, ale musiałem. lol2.gif

 

Wczuli. :rotfl:

Miałem iść spać, ale z taką beką będzie ciężko. lol2.gif Nie usnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem. Ja mam wrażenie, że ty uważasz, że ja swym zachowaniem się jaram do teraz. A to tylko postawienie się dyrce. Ale ja wtedy odkryłem potężną broń jaką jest używanie słowa "nie" i jak wiele moŻe to zdziałać. Dlatego nazywam to momentem przełomowym, a to , że dramaturgii nadałem całej otoczce, to chyba dobrze, bo się ciekawie czytało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jarasz się. Zachowujesz się, jak mamusia, która obserwując postępy w rozwoju swojego dziecka co chwilę popada w niczym nieuzasadnioną euforię przez co nie zauważa, że wszystkie inne dzieci też rozwijają się podobnie. Podobnie dokonują podobnych osiągnięć. Zaczynają siadać, potem wstawać, chodzić, mówić, itp, itd. Ty masz podobnie. Odkrywasz odkryte. Dodatkowo swoją "dramaturgią" dodawaną do całkowicie nienadzwyczajnej okoliczności zamiast wzbudzać ciekawość jedynie wzbudzasz politowanie oraz stawiasz się w roli zadufka. Coś jakby na zlot Lambo, Ferrari i Porsche Wania przyjechał skatownym Golfem 2 i jeszcze z tego tytułu puszył się, mimo że to fura stara, zniszczona i wszyscy ją mieli (tak jak dla zdecydowanej większości "nie" to chleb powszedni).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bielas ustalmy sobie jedną rzecz- czemu dla ciebie moment przełomowy to rzucenie palenia? Dlczego ? A co gorszego jest w znalezeniu 1 groszówki i zaczęciu oszczędzać i zostaniu milionerem? To jak nazwać inaczej taki moment, jeśli nie przełomowym? Bo w życiu jż nigdyu nie było takie samo. A ja zacząłem spisywać zasady i już w mym życiu nigdy nie było nic takie samo.

 

Niestety nie wiem gdzie zauważyłeś, że ja się jaram. Mozesz przytoczyć jakiś fragment. Ja tego nie zauważyłem, jeśli miałbym me jaranie określić w skali 1/10, to dałbym 3 ( bo jednak ryzykowałem i poświęciłem dużo dla szczytnego celu. Poza tym to była baba, co największe dresy się bały podskoczyć swego czasu, więc wiesz, a oni mieli wywalone na szkołę.)

 

Ja się nie jaram tym, napisałem wam tylko moment przełomowy w moim życiu i dodałem trochę dramaturgii. No cóż, szanuję twoją opinię, dobrze jednak, że opinia to nie fakt i być możę u ciebie budzi to politowanie- a inny czytelnik może być tak rozemocjonwany, że nie zaśnie przez całą noc. Nie no trochę przesadziłęm :) ale myślę, że napisałem to z sercem i na pewno zapamięta tę historię na długie lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bronienie słabszych, działanie na rzecz społeczeństwa (grup, jak rodzina), tępienie kłamstwa, manipulacji, przemocy w jakiejkolwiek formie - psychiczna, fizyczna, seksualna. Tępienie hipokryzji, zakłamania i wykorzystywania innych. Ułożone zasady, punktualność, szacunek do innych, trzymanie się argumentów pozapersonalnych ile można, by uczyć dojrzałych dyskusji.

 

Różnie wychodzi, ale to są cele. No i promowanie zdrowego trybu życia w miarę możliwości, zamiast zapychania się śmieciem.

 

Panie, jaka walka? Ty po prostu powiedziałeś "nie". Nic nadto. Musiałeś być mocno zahukany przez swoje środowisko, skoro tak banalnemu zdarzeniu nadajesz tak dużą wartość.

 

I bardzo dobrze, rozwinął się, poprawił samoocenę, docenił siebie po tym jak było być może ciężko. Dla jednych małe cele są dobre, wyjście z patologii, dla innych tylko wielkie cele są dobre. Oczywiście oderwane od rzeczywistości, bo wszyscy jesteśmy w miarę przeciętnymi ludźmi nie robiącymi czegoś bardzo wyjątkowego, ale dla ludzi którzy mieli ciężko, czy kompleksy to wiele znaczy. Wyśmiewanie zostawiam mentalnym gimbusom. Wsparcie zawsze jest ważne w tym by być kimś lepszym, mimo że dla niektórych to proza życia.

 

Każdy od czegoś zaczyna. Jeśli byłeś na dnie, nawet wyciągnięcie reki przez kogoś może być przełomowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bielas ustalmy sobie jedną rzecz- czemu dla ciebie moment przełomowy to rzucenie palenia? Dlczego ? A co gorszego jest w znalezeniu 1 groszówki i zaczęciu oszczędzać i zostaniu milionerem? To jak nazwać inaczej taki moment, jeśli nie przełomowym? Bo w życiu jż nigdyu nie było takie samo. A ja zacząłem spisywać zasady i już w mym życiu nigdy nie było nic takie samo.

 

Niestety nie wiem gdzie zauważyłeś, że ja się jaram. Mozesz przytoczyć jakiś fragment. Ja tego nie zauważyłem, jeśli miałbym me jaranie określić w skali 1/10, to dałbym 3 ( bo jednak ryzykowałem i poświęciłem dużo dla szczytnego celu. Poza tym to była baba, co największe dresy się bały podskoczyć swego czasu, więc wiesz, a oni mieli wywalone na szkołę.)

 

Ja się nie jaram tym, napisałem wam tylko moment przełomowy w moim życiu i dodałem trochę dramaturgii. No cóż, szanuję twoją opinię, dobrze jednak, że opinia to nie fakt i być możę u ciebie budzi to politowanie- a inny czytelnik może być tak rozemocjonwany, że nie zaśnie przez całą noc. Nie no trochę przesadziłęm :) ale myślę, że napisałem to z sercem i na pewno zapamięta tę historię na długie lata.

 

Bo rzucenie palenia można porównać do sytuacji, gdzie siłą woli człowiek przestałby już do końca życia sikać. Palenie, picie, ćpanie to bardzo silne nałogi. Uwolnić się z tego wymaga ogromnej siły woli, samozaparcia, dyscypliny, pracy nas sobą i poświęcenia. Taki to wysiłek. Za to przykład z oszczędzaniem 1-groszówki jest totalnie infantylny a zarazem mocno nierealny. Tu by trzeba wziąć się za robotę, a nie polegać na znajdowaniu w drodze ku milionom.

 

Co do jarania, to jak inaczej nazwać pisanie o zwykłych rzeczach o 1.30 w nocy przy jednoczesnym przewartościowywaniu ich, przecenianiu oraz nadawaniu im "dramaturgii (cokolwiek by to miało znaczyć scratchhead.gif).

Panie, każdy nastolatek w wieku około 11-15 lat przechodzi okres, który na własne potrzeby nazywam "nie", tudzież buntem itp. Nie ma tu jakiejkolwiek niezwykłości czy przełomowości. Jeden wcześniej, inny później. Równie dobrze przełomem mógłbyś nazywać czas puknięcia pierwszej laski. Możesz się tym jarać, ale w tym samym czasie setki innych lasek też jest pukanych. Tu nie ma jakiegokolwiek halo.

 

I bardzo dobrze, rozwinął się, poprawił samoocenę, docenił siebie po tym jak było być może ciężko. Dla jednych małe cele są dobre, wyjście z patologii, dla innych tylko wielkie cele są dobre. Oczywiście oderwane od rzeczywistości, bo wszyscy jesteśmy w miarę przeciętnymi ludźmi nie robiącymi czegoś bardzo wyjątkowego, ale dla ludzi którzy mieli ciężko, czy kompleksy to wiele znaczy. Wyśmiewanie zostawiam mentalnym gimbusom. Wsparcie zawsze jest ważne w tym by być kimś lepszym, mimo że dla niektórych to proza życia.

 

Każdy od czegoś zaczyna. Jeśli byłeś na dnie, nawet wyciągnięcie reki przez kogoś może być przełomowe.

 

I dobrze. Byle tylko nie przegiął. Nikt nie lubi osobników z przerośniętym ego i rozdmuchanym poczuciem własnej wartości.

 

 

ps Jeśli ktoś rośnie w tzw. patologii i sam z niej wychodzi, to nie jest małe. To bardzo duże osiągnięcie, które niewielu realizuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak, troglodytę "prowokuje" gej idący za rękę z partnerem, bo się "obnosi", a ma zakaz, tak niektórych prowokuje chwalenie się zwykłymi rzeczami. Jakby to nie można było olać, albo ok, niech się cieszy. Nikogo to nie krzywdzi, że coś udało komuś się zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość irulax

Bo jarasz się. Zachowujesz się, jak mamusia, która obserwując postępy w rozwoju swojego dziecka co chwilę popada w niczym nieuzasadnioną euforię przez co nie zauważa, że wszystkie inne dzieci też rozwijają się podobnie. Podobnie dokonują podobnych osiągnięć. Zaczynają siadać, potem wstawać, chodzić, mówić, itp, itd. Ty masz podobnie. Odkrywasz odkryte. Dodatkowo swoją "dramaturgią" dodawaną do całkowicie nienadzwyczajnej okoliczności zamiast wzbudzać ciekawość jedynie wzbudzasz politowanie oraz stawiasz się w roli zadufka. Coś jakby na zlot Lambo, Ferrari i Porsche Wania przyjechał skatownym Golfem 2 i jeszcze z tego tytułu puszył się, mimo że to fura stara, zniszczona i wszyscy ją mieli (tak jak dla zdecydowanej większości "nie" to chleb powszedni).

 

Nie martw się Bielas. Kiedy będzie w Twoim zaawansowanym wieku też będzie się śmiał z wielu problemów szczerbaty.gif

 

@Jagular thumbup.gif 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja, racja.

Jak się ma 15 lat, to traumatycznym momentem życiowym jest przypadkowe skasowanie sejwa w wieśku, czy to, że połowa klasy po wakacjach wraca z ajfonami, a my nie mamy tego.

Potem się wchodzi głębiej w życie i traumatycznym momentem może być utrata pracy i przedłużające się bezrobocie, czy trzymanie w ramionach umierającej na raka matki. Wtedy zapominamy, że dziecinne problemy robiły na nas wrażenie.

Świat nastolatka to inny świat niż świat dorosłego - chociaż oczywiście są wyjątki, kiedy ktoś bardzo szybko zaczyna mieć dorosłe problemy do rozwiązania, jak i sytuacje, kiedy ludzie po 40-tce żyją dalej pod kloszem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@jaguar

sorki, ale ja cię nie rozumiem do końca. To jak maz 15 lat i trzyamsz za rękę umierającą matkę, to jest to mniej traumatyczne?? To tylko od jakiegoś wieku tak jest??

najbardziej mne rozwala argument " zobaczysz jeszcze co to prawdziwe życie"

prawdziwe czyli jakie??

ja robie wszystko, by moje żyucie, prawdziwe, było jak najlepsze. I dla mnie prawdziwe życie nie jest w czarnych barwach, jak u większości ludzi. I mama problemy jak każdy człowiek, ale na pewno nie są nimi utrata pracy i przedłużająće bezrobocie, aniw wyrwanie się z nałogu alkoholego, bo takie problemy mają luidzie z reguły, którzy dają się prowadzić życiu, a nie prowadzą życie.

 

@irulax

akurat jasne mocne dobrze pisze...po wypisanych wartościach widać, że to człek, który przynajmniej ma zasady, a takich się szanuje, więć nie weim do końca o co ci chodzi z tym wiekim.

@

bielas, no tak na oszczędzaniu nie da się za bardzo zarobić miliona, ale dałem tylko przykład jak to wygląda z momentem przełomowym.

No tak, zgodzę się z tobą, żę każdy nastolatek przechodzi taki okres i każdy mówił "nie". Tylko widzsiz, ja się nie jaram tyle tą sytuacją, co konsekwencjami. Bo na pewno nie każdy nastolatek już tak w młodym wieku zaczął spisywać zasady życiowie, czyli fundament dla każdego człowieka. A ja wtedy zobaczyłem potężną moc słowa nie.

A jeśli uwazasz, że jest inaczej, to zobacz ile facetów jest na świecie co nie potrafią odmówić dziewczynie. Zobacz ile jest ludzi na swiecie , co pracują w małych sklepikach ciężko za nieludzkie pieniądze, ale się o nic upominają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobieństwo że nastolatek będzie trzymać umierającego rodzica w rękach nie jest zerowe, ale jest mniejsze od możliwości wystąpienia takiej sytuacji w wieku późniejszym.

Mało nastolatków zdaje sobie w pełni sprawę, jak będzie wyglądało zdrowie ich rodziców gdy ci będą mieli powiedzmy 80+ lat.

Mając 15 lat, przynajmniej w Europie, rzadko się doświadcza naprawdę hardkorowych momentów - tzn. doświadcza się takich, które uważa za wielkie, ale ich wielkość maleje wraz z doświadczeniem życiowym.

Dlatego też, jeżeli masz 15 lat (chyba na tyle można cię ocenić?) i nie miałeś szczególnie dużego pecha do tej pory, to tak, g****o w życiu widziałeś.

Zamiast strzelać fochem, ciesz się, bo to dobrze. Lepiej mieć małe problemy, niż duże. Życie nie polega na szukaniu traumy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość irulax

 

@irulax

akurat jasne mocne dobrze pisze...po wypisanych wartościach widać, że to człek, który przynajmniej ma zasady, a takich się szanuje, więć nie weim do końca o co ci chodzi z tym wiekim.

 

 

Jeżeli nie wiesz o co chodziło z moim wpisem, znaczy, że nie jest dla Ciebie. Przeczytaj ponownie kiedy będziesz miał 40 lat (?)

Nie znam człowieka osobiście, wiec nie będę się wypowiadał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a skąd wiesz, że ja mam niby 15 lat? I skąd wiesz , że prawdopodibeńśtwo jest mneijsze trzymania osoby umierającej w małym wieku?? Proszę waszmości, ustalmy jedną rzecz, trochę za dużo operujesz ogólnikami traktując to jako fakty, a nie prypuszczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...