Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

snp512

Roccat Kave XTD 5.1 Analog vs Mad Catz Tritton 5.1 Pro+ - recenzja

Rekomendowane odpowiedzi

1. Wstęp

Temat słuchawek oferujących "prawdziwy" (czytaj: nie wirtualny) dźwięk wielokanałowy jest traktowany trochę po macoszemu. Recenzje w prasie zarówno papierowej jak i elektronicznej pojawiają się rzadko i niemal zawsze kończą się podobnymi wnioskami - że w CS'ie słychać drepczącego przeciwnika, że muzyka brzmi słabo i że cena zbyt wysoka. Tyle informacji udało mi się znaleźć, gdy jakiś czas temu sam wpadłem na trop takich urządzeń. A wpadłem z powodu jednej z moich najulubieńszych gier ever - Arma III. Irytowało mnie okrutnie to, że w sytuacji ostrzału "nie wiadomo skąd" nie jestem w stanie użyć słuchu, aby wspomóc wzrokowe próby zlokalizowania strzelającego wroga.

 

Próbowałem różnych rozwiązań. Na pierwszy ogień poszły klasyczne słuchawki stereofoniczne, tańsze i droższe, zamknięte i otwarte, takie z niby szeroką sceną i takie z niby wąską. Różnice w lokalizacji źródeł dźwięku faktycznie były, ale na tyle drobne, że nie czułem, żeby w jakikolwiek sposób zbliżały mnie do celu. Kolejne próby - nauszniki z wirtualnymi systemami 5.1 czy 7.1. I jedno z największych rozczarowań w mojej "gejmingowej karierze". To w ogóle nie działa! Tryb symulacji dźwięku wielokanałowego można było traktować jedynie w kategoriach humorystycznych. Pokazać kolegom i zrobić konkurs na najbardziej "pojechaną" prezentację odgłosów w grze. Wszystkie modele, które sprawdzałem, zdecydowanie lepiej prezentowały się w trybie stereofonicznym. Także pod względem lokalizacji źródeł dźwięków. Ale nie powiedziałbym, żeby przebijały pod tym względem dobre słuchawki stereo.

 

Pozostało mi więc przyjrzeć się urządzeniom wyposażonym w kilka głośników upakowanych w każdy z nauszników i w ten sposób zapewniających dźwięk wielokanałowy. O ile do tej pory moje testy były "po taniości", bo bazowałem na słuchawkach już posiadanych lub pożyczanych, o tyle modeli "real 5.1" nie udało mi się znaleźć. Trafiłem jednak na promocję w jednym ze sklepów internetowych i wyposażyłem się w Roccat Kave XTD 5.1 Analog. Po mniej więcej roku, trochę zachęcony zaletami i trochę zniechęcony wadami Roccatów, również w promocji trafiłem słuchawki Mad Catz Tritton Pro+ 5.1, czarne, w wersji bez dedykowanej karty, czyli również czysto analogowej.

 

Te dwa modele postaram się pokrótce opisać. Przepraszam za brak zdjęć, ale nie za bardzo mam jak je sensownie zrobić, a w sieci jest tego na pęczki, więc w zasadzie nie ma sensu się powtarzać.

 

2. Idea działania i budowa

Pod względem ogólnego pomysłu na budowę, oba headsety są do siebie bardzo zbliżone. Wokółuszne, spore gabaryty i masa, pilot na kablu, dobrze działający mikrofon, podłączane do kompa za pomocą czterech mini-jacków (karta 5.1/7.1 obowiązkowa!) i dodatkowo kabla USB. Roccaty oferują po 2 przetworniki 40-milimetrowe przód/tył oraz jeden 30-milimetrowy na kanał. Ten ostatni podobno wytwarza wibracje potęgujące odbiór basów, ale w moim egzemplarzu nigdy żadnych wibracji nie odczułem (jak również początkowo samego basu, o czym dalej). Albo coś od początku nie działało, albo ja źle zrozumiałem ideę. Trittony dają jeszcze więcej - każdy nausznik mieści w sobie 40-milimetrowy głośnik niskotonowy, dwa 30-milimetrowe odpowiadające za przedni i tylny kanał oraz 23-milimetrowy głośnik "centralny".

 

Wygląd Roccatów całkiem mi się podoba. Matowe plastiki, solidny, wygodny pałąk o precyzyjnej regulacji. Moje wątpliwości wzbudził początkowo kształt padów - jakiś taki wydziwniony. Okazało się jednak, że nie powoduje to żadnych problemów z komfortem użytkowania. Ucho mieści się w nich elegancko (przynajmniej moje) i nawet kilkugodzinna sesja nie powoduje żadnych ucisków czy innych nieprzyjemności. Słuchawki leżą na głowie wygodnie, mimo niemałej masy. Wyposażone są w dwa elementy podświetlone - okrąg przy gnieździe mikrofonu i diodkę przy samym mikrofonie. Ten pierwszy świeci się zawsze, gdy słuchawki są "pod prądem", ten drugi natomiast tylko wtedy, gdy mikrofon jest... wyciszony. Przedziwne rozwiązanie. Jeśli już, spodziewałbym się, że światełko oznaczać będzie pracujący układ. Jako że cały ten szał na LEDy wciskane w najbardziej absurdalne miejsca jest mi totalnie obcy, najchętniej widziałbym sprzęt bez żadnych diodek. Tak dobrze niestety nie jest, ale trzeba przyznać, że dwa świecące elementy są dość dyskretne, delikatne, więc festynu nie robią. Pilot umieszczony został na wygodnej podstawce, dzięki czemu nie majta się bezwładnie po biurku i jest całkiem wygodny w obsłudze.

 

Trittony na zdjęciach wyglądały w miarę OK, ale bezpośredni kontakt okazał się dla nich mniej łaskawy. Przede wszystkim - błyszczący, palcujący się na potęgę plastik, który po 5 minutach od wyciągnięcia z pudełka wyglądał, jakby zaraz miał z niego schodzić lakier. Do tego logo o jaskrawym, odpustowym, nie dającym się wyłączyć podświetleniu oraz pilot - również podświetlony, dodatkowo komunikujący głośność poszczególnych kanałów różnymi kolorkami diodek. Doprawdy, brakuje już tylko klaunów na jednokołowych rowerkach i waty cukrowej na patyku... Ponadto okazało się, że pod względem komfortu użytkowania też można im wiele zarzucić. Mimo iż wydają sie lżejsze od Roccatów, twardsze wykończenie i nieco inne wyprofilowanie pałąka powodują ucisk zarówno na czubek głowy, jak i na miękkie miejsca pod uszami. Może z czasem dostosowałyby się one do kształtu głowy, trudno powiedzieć. Przez te kilkanaście godzin mojego używania (o tym, dlaczego tylko tyle - dalej) nic się w tej kwestii nie zmieniło. Na plus można zaliczyć lepszą, niż w przypadku Kave, izolację dźwiękową.

 

3. Dźwięk - muzyka i filmy

Na początek zastrzeżenie - z założenia słuchawki 5.1 chciałem używać tylko i wyłącznie do gier. Muzyka na słuchawkach i do tego jeszcze z kompa jest dla mnie karą za złe sprawowanie, a nie przyjemnością. Podobnie jest z filmami, kilkuminutowe "jutuby" to wszystko, co jestem w stanie obejrzeć siedząc przy kompie. Tak więc możliwości headsetów w tych dyscyplinach sprawdziłem tylko pobieżnie.

 

Roccaty po wyjęciu z pudełka i podłączeniu do onboardowej karty dźwiękowej (przeciętny Realtek ALC-892) brzmiały fatalnie. Zero basu, przytłumione wysokie tony, do tego przedziwny efekt włożenia głowy do wiadra, wynikający zapewne z budowy muszli i ułożenia przetworników. Próbowałem poustawiać poziomy kanałów w pilocie, przełączać tryby game/movie (nigdy nie usłyszałem, żeby ta zmiana cokolwiek zmieniała), kombinować w ustawieniach karty dźwiękowej. Nic to nie dawało. Dźwiękowo Kave poległyby z kretesem w pojedynku z najtańszymi pchełkami z kiosku. Jednak po kilkunastu godzinach używania coś zaczęło się układać. Soprany zaczęły brzmieć tak, jak powinny (no, z grubsza), bas zaczął powoli schodzić coraz niżej. Zajęło to naprawdę dużo czasu, myślę, że koło 70-80 godzin, ale w końcu Roccaty zaczęły być w stanie zaprezentować w miarę przyzwoite pasmo. Co ciekawe, nawet tryb stereo w tej kwestii nie pomaga. Dalszym postępem okazała się zmiana Realteka na Asusa Xonar D1. Tak napędzanym Roccatom już pchełki z warzywniaka nie podskoczą, da się posłuchać muzyki bez popękanego szkliwa na zębach. Ale i tak kosztujące 1/3 ceny Roccatów słuchawki stereo muzykę będą bezsprzecznie grać lepiej. Tym bardziej, że efekt wiadra na głowie nie zniknął i nigdy nie zniknie - budowa słuchawek jest taka, a nie inna.

 

Trittony tym razem pokazały się z lepszej strony. Od pierwszej sekundy jest pełne pasmo, zero problemów z basem, którego jest dla mnie nawet aż za dużo. To jednak łatwo opanować za pomocą pilota. Po kilku chwilach regulacji basu jest tyle, ile powinno być, schodzi całkiem nisko i nie jest zmulony. Reszta pasma też nie wzbudza zastrzeżeń, może tylko soprany prezentują się nieco ostrzej, niż w Kave. Ale to słychać tylko przy bezpośrednim porównaniu, a poza tym nie umiem się zdecydować, który sposób prezentacji jest lepszy. W trybie 5.1 wrażenie głowy w wiadrze jest niewielkie, w trybie stereo trudno by było odróżnić Trittony od zwykłych nauszników stereo. Po podłączeniu do Xonara jest jeszcze lepiej, dźwięk nabiera klasy, bas jest lepiej wypełniony i schodzi jeszcze niżej. Ale ogólnie różnica jest mniejsza, niż w przypadku Roccatów.

4. Dźwięk - gry

No to przechodzimy do sedna. Usłyszę, skąd do mnie ten łobuz strzela, czy nie usłyszę? W skrócie - usłyszę. I to jak! Wystrzały, uderzenia kul w ziemię czy inne obiekty, pokrzykiwania wrogów, nadjeżdżające samochody, nadlatujące śmigłowce/samoloty. Nie trzeba się w ogóle zastanawiać, z jakiego kierunku nadbiega dźwięk, po prostu od razu się wie. Dokładność niesamowita, wystarczy się odruchowo odwrócić w kierunku dźwięku i jego źródło będzie w zakresie +/- kilkunastu stopni od celownika. Bajka! Obie słuchawki nie dają absolutnie żadnych szans dowolnym słuchawkom stereo czy wirtualnym pseudo-wielokanałowcom. Trittony są bardziej wymagające w temacie poustawiania głośności kanałów. Trzeba się sporo naklikać mało intuicyjnym pilotem, a i tak po kilku chwilach zawsze coś jest nie halo. A to voice chata nie słychać, a to tupanie awatara dominuje nad wszystkim innym, a to niby jest wszystko OK, ale pierwszy mój strzał mało mi łba dźwiękiem nie urywa. Kilka ładnych godzin zabawy w tuningowanie dźwięku zapewnione.

 

Ale to drobiazg. Ważne jest to, że to DZIAŁA! To jest właśnie to, czego szukałem. Ośmielony sukcesem sprawdzam inne gry. Zaczynam od FPSów/TPSów: Insurgency, Day of Infamy, Splinter Cell: Blacklist, Sniper: Ghost Warrior 3. I... zawód. 5.1 nic nie daje. Czasem nawet nie bardzo słychać w ogóle różnicę pomiędzy trybem stereo, a wielokanałowym. Możliwości lokalizacji dźwięków poprawiają się minimalnie, albo wręcz wcale. W War of Thunder jest nieźle, ale z kolei okazuje się, że mocno brakuje osi pionowej (używam tylko lotnictwa) i o ile kierunek wyznacza się bezbłędnie, o tyle nie za bardzo wiadomo, czy źrodło dźwięku jest nad, czy pode mną.

 

Trudno mi powiedzieć, czy to jest jakieś ograniczenie samych słuchawek, czy po prostu producenci gier olewają temat wychodząc ze słusznego założenia, że nie ma sensu inwestować czasu i pieniędzy w 5.1, skoro i tak 99,9% graczy jedzie na zwykłych słuchawkach. Tylko niszowcy pokroju Bohemii przykładają się do tematu i tworzą coś, co faktycznie robi różnicę.

5. Zasilanie po USB a szumy

W zagranicznych reckach często natykałem się na informacje o jednostajnych szumach generowanych przez nauszniki 5.1. Nie przejąłem się zbytnio wychodząc z założenia, że to pewnie coś na styku jednoczesnego podłączenia jackami do karty dźwiękowej i USB do płyty głównej. Jakaś pętla masy, czy coś innego w tym stylu (słabo się znam na tematach elektrycznych). Uznałem, że najwyżej odepnę USB, pogasną mi te cholerne diodki i temat będzie z głowy. Słowem - dwie pieczenie przy jednym ogniu. Otóż nie. Po odpięciu USB oba modele nie grają w ogóle. Po co im te dodatkowe zasilanie? Nie wiem. W końcu wbudowanych wzmacniaczy nie mają, kart dźwiękowych też nie, bo dźwięk analogowo idzie z karty w komputerze. Jakieś złośliwe wymuszenie podpięcia zasilania tylko po to, żeby się diodki świeciły? Inne wytłumaczenie nie przychodzi mi do głowy.

 

No dobrze, a jak jest faktycznie z tymi szumami? W Roccatach słychać je troszeczkę. Jak jest cisza, bez wątpienia szumi. Jak cokolwiek zacznie grać, nawet cicho, szumy giną. Da się żyć. Za to z Trittonami była jazda bez trzymanki. Szumy były głośne i wcale nie jednostajne. Im więcej się działo w kompie - wentyle, HDD, nawet praca procesora - tym więcej coraz to ciekawszych dźwięków się pojawiało. Masakra.

 

Co ciekawe - w obu przypadkach wystarczyło podpiąć zasilanie USB do innego źródła. Ładowarka od telefonu, aktywny hub USB, cokolwiek, byle nie płyta główna kompa. I zapadała błoga cisza. Jednak z różnych powodów nie mogłem wejść w takie rozwiązanie, więc Trittony wróciły do sklepu, a z Roccatami żyję do dziś.

 

6. Podsumowanie

Cóż, z jednej strony znalazłem to, czego szukałem. Żaden partyzant w Arma mnie nie zaskoczy. W innych grach przełączam dźwięk na 5.1 (jak się da), nie oczekując raczej cudów. Czasem coś-tam fajnego da się usłyszeć, na przykład dobiegające zewsząd odgłosy lasu w Wiedźminie. Ale przeważnie nie ma za bardzo czym się podniecać, nie wpływa to w żaden sposób na rozgrywkę.

 

I to tutaj jest chyba największy problem ze sprzętem 5.1. Co z tego, że sprzętowo można temat ogarnąć, skoro nie ma gdzie tego wykorzystać? Psychofanowi Arma III można "real 5.1" w ciemno polecić, jeśli nie odstraszy go koszt słuchawek i ewentualnie jeszcze karty dźwiękowej lepszej niż onboardowa. Ale pozostali...? Być może są jeszcze inne gry, na które ja nie wpadłem, a w których wielokanałowość zrobi różnicę. A może trzeba wydać jeszcze więcej? Jakiegoś Asusa za tysiaka kupić? Ja tego już nie będę sprawdzał, taką kasę wolę wydać na coś, co zrobi znacznie większą różnicę...

 

 

Jeśli ktokolwiek w ogóle doczyta do końca, to bardzo dziękuję za uwagę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy tekst.

Podsumowując, prawdziwe 5.1 w słuchawkach sprawdza się zauważalnie dobrze, raptem tylko w Armie III.

Brakuje jeszcze odniesień do popularnego CS:GO, może 1.6, czy CoD4, lub MW2, może jakiś BF.

 

Może jeszcze jakieś ViperFX, albo SRS jak nie masz W10, załatwi sprawę opcjami surround i podobnymi. Może jeszcze się wygrzeją te z którymi zostałeś. Kto wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Insurgency to największe odejście od "realizmu", jakie jestem w stanie przetrwać, więc niestety wrażeń z CS'ów i innych Battlefieldów nie dam rady zapewnić.

 

Roccaty są ze mną już prawie 2 lata, więc raczej się już nie będą wygrzewać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pograj trochę w CoDa 4/MW2 na HC i nie pier...nicz ;D

Tylko się nie wciągnij za bardzo xd (masz jeszcze SnD jak w CSie gdyby coś).

Uważam że mają tam całkiem niezłe pozycjonowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój test z pominięciem tego jak słuchawki sprawują się w CSie, jest dla większości w takim układzie, po prostu bez znaczenia.

 

I zmień sobie nazwę tematu na modele tych słuchawek z dopiskiem recenzja.

 

 

sry. czas na auto scalanie postów minął

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pograj trochę w CoDa 4/MW2 na HC i nie pier...nicz ;D

Życie jest za krótkie na takie "hity". :P

 

Twój test z pominięciem tego jak słuchawki sprawują się w CSie, jest dla większości w takim układzie, po prostu bez znaczenia.

O ile mi wiadomo, w CSie nikt z profi nie gra na headsetach 5.1. I nie dziwne, akoro wszyscy znają mapy co do milimetra na pamięć, więc ta wiedza plus nawet zgrubne pozycjonowane z dobrych słuchawek stereo w zupełności wystarczają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O matko... Chłopie. Masz nawet demo CoD4. Przecież to marnotrawstwo niewybaczalne czasu 15 min kampanię rozegrać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...