Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

fiszek

Zdarzenie parkingowe

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie wiedząc że na forum są osoby obeznane z prawem i zasadami postępowania policji chciałbym was prosić o poradę.

Mama będąc na parkingu pewnego dyskontu spożywczego i nie tylko wyprzedzając samochód zaparkowany na jej drodze (zaparkował gdzie nie powinien) została uderzona w przedni zderzak przez osobę wyjeżdżającą do tylu z zaparkowanego miejsca (mama go szukała).

Kobieta nie chciała podpisać oświadczenia, przyjechała policja spisała coś po marudziła że obie kobiety nie chcą się dogadać (mama chciała ale po wcześniejszym podpisaniu przez kobietę oświadczeniu o przyznaniu do winy), i pojechała. Ogólnie mama chora i trochę rozkojarzona (bo po chora, taką mamy pogodę) umówiła się na dziś z tą kobietą że przywiozą jej pieniądze. Oczywiście tamta przyjechała z mężem on stwierdził że nie możliwe żeby szkoda tyle kosztowała i taka była spowodowana przez jego żonę.

Nie zapłacili.

Mama będąc na policji dowiedziała się że policjant wpisał w notatce że mama jest współwinna. WTF

 

Chciałbym się poradzić co teraz robić?

 

Ad.

W sklepie na zewnątrz niby kamera jest ale w sklepie powiedzieli że nie działa (akcja tuż przy drzwiach wejściowych do sklepu)

Nieopodal jest paczkomat i bankomat

Koszt naprawy wyceniony na minimum 1000zł o ile zaczepy od zderzaka nie popękały, wtedy to masakra.

Policjant napisał w notatce że punkt jest porysowany było to po 16.00 więc dość ciemno następnego dnia ukazało się wgniecenie.

 

Osobiście byłem w szpitalu pod narkozą więc nie miałem jak sprawy załatwić, co by ktoś nie powiedział że nie pomogłem.

 

Moje pytanie jak to rozegrać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna uwaga – mama nie wyprzedzała żadnego pojazdu, tylko go omijała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawo ruchu drogowego to konik Gordona. Podejmuję temat tylko i wyłącznie z tego powodu, że Gordona nie będzie na forum jeszcze jakiś czas.

Rozumiem, że parking tyczył dużego dyskontu, więc był oznaczony odpowiednimi znakami pionowymi i poziomymi, a zwłaszcza znakiem D-52 ( strefa ruchu) stąd mają zastosowanie przepisy Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym a zwłaszcza art 1.1 ust. 1

 

Art 1.1 Ustawa określa:

1) zasady ruchu na drogach publicznych, w strefach zamieszkania oraz w strefach ruchu

 

Stąd na miejscu zdarzenia oczywiście obowiązują przepisy w/w ustawy oraz nieco inaczej statuują się możliwości policjantów.

 

W opisanej sytuacji wydaje się, że wina cofającej jest ewidentna ( rozumiem, że w samochodzie była sama ) gdyż zastosowany będzie tutaj:

 

Art. 23. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany:

 

3) przy cofaniu ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a w szczególności:

a) sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia,

b) upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda; w razie trudności w osobistym upewnieniu się kierujący jest obowiązany zapewnić sobie pomoc innej osoby.

 

Wszystko fajnie, tylko dochodzi ten manewr omijania drugiego samochodu. Wydaje mi się, że Policjanci uznali, że Twoja mama nie zachowała odpowiedniego odstępu i tym samym nie zachowała się do punktu drugiego art 23 urd.

 

Kierujący pojazdem powinien:

 

2) przy omijaniu zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszyć prędkość;

 

Lepiej jakby uszkodzony był zderzak z prawej strony. Wtedy wiadome byłoby, że do zdarzenia doszło w momencie jak mama znajdowala się po swojej osi jezdni. Zapewne stąd taki a nie inny "rozkład win" w notatce policyjnej.

 

Teraz tak.

 

1. Dlaczego nie chciano tego załatwić bezgotówkowo? Poprzez OC? Rozumiem, że bali się zwiększenie stawki OC ale oddając samochód do serwisu i naprawiając go z OC sprawcy zawsze oszczędza to gdybania w stylu: może będzie tyle a jak zaczepy całe to tyle. Przecież to w ogóle nie ma sensu. Umawiać się na zapłatę pieniędzy - no, ok ale wiedząc jakie będą koszta.

Tłumaczę sobie to tym, że uszkodzenie musiało wyglądać bardzo niewinnie i stąd od samego początku wykluczono skorzystanie z OC.

 

2. Czy kobiecie na miejscu zdarzenia chciano wręczyć mandat?

 

3. Czy wizyta mamy na policji miała związek ze złożeniem zeznań do protokołu? Czy w ogóle go jeszcze nie spisano?

 

Bez tych danych nie mogę powiedzieć co dalej. Albo będziemy mówili o wyroku zaocznym albo wcześniej o wniosku do sądu, który przygotuje policja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1.Mamie było wszystko jedno chciała iść na rękę spisując oświadczenie. Ale jak baba powiedziała że nie podpisze to mama z automatu zadzwoniła na policję. Policja przyjechała spisała notatkę i tyle nikt niczego nie podpisywał.

 

2.Nie chciano i nie wręczono, jak mi to opowiada to wyglądało jak by znajomi przyjechali na miejsce zdarzenia tej baby

 

3. Protokołu nie było, zeznań też nikt nic nie podpisał teraz jesteśmy w lesie bo samochód jak by nie patrzeć delikatnie ale uszkodzony i to są koszta naprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra. Nie ma co gdybać. Trzeba zdobyć więcej informacji. Proponuję działanie na dwa fronty.

 

Front 1 - policja.

 

 

Jutro niech mama wstanie, zje dobre śniadanie, wypije szklankę mleka i wybierze się na posterunek na którym prowadzone są czynności w związku ze zdarzeniem. Chcemy uzyskać wgląd do notatki policyjnej. A mówiąc w języku urzędniczym - ubiegać się o zaświadczenie w związku ze zdarzeniem drogowym w rozumieniu art 217 §3 kodeksu postępowania administracyjnego (zaświadczenia) w związku z art 44.1 ptk 4 ustawy o ruchu drogowym.

 

Art. 44. 1. Kierujący pojazdem w razie uczestniczenia w wypadku drogowym jest obowiązany:

4) podać swoje dane personalne, dane personalne właściciela lub posiadacza pojazdu oraz dane dotyczące zakładu ubezpieczeń, z którym zawarta jest umowa obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, na żądanie osoby uczestniczącej w wypadku.

 

Stłuczka to w rozumieniu tego przepisu to również wypadek/zdarzenie drogowe/kolizja. Brak definicji legalnej.

 

Normalnie miałbym to gdzieś, bo to działka towarzystwa ubezpieczeniowego, ale uważam, że dobrze byłoby wiedzieć co policja ustaliła w notatce w związku z tym konkretnym zdarzeniem. Mam na myśli fakt, że być może znajduje się tam błąd lub wskazuje ona na winę Twojej mamy. W takim wypadku będzie trzeba podjąć nieco inne działania, niż które normalnie bym zalecił. Notatka policyjna jest stosunkowo ważna w takich sprawach, gdy kieruje się sprawę do sądu w celu ukarania/ustalenia sprawcy zdarzenia.

 

Notatkę (zaświadczenie o zdarzeniu drogowym) powinni wydać na wniosek ( powinni mieć na miejscu gotowe wzory a jak nie to można to napisać z palca w 2 minuty na miejscu) podlega ona opłacie skarbowej w wysokości 17 zł.

 

Jeżeli robiliby jakieś problemy ( zasłaniając się ustawa o ochronie danych osobowych czy ustawa o działalności ubezpieczeniowej) to nie warto się z tym szarpać. Nie jest to niezbędne, ale uważam, że naprawdę dobrze jakbyśmy wiedzieli co tam jest. Nie zaszkodzi a może sporo pomoc.

 

Dodatkowo mama niech niezwłocznie powie, że chce złożyć zeznania w związku ze zdarzeniem. Być może zrobią to od razu albo ustalą termin. W momencie spisywania protokołu ważne, aby mama zwróciła uwagę na status, jaki przydzielony został jej na tym etapie postępowania. Może to być status poszkodowanej albo domniemanego sprawcy. Jeśli to ta pierwsza opcja, to w sumie jesteśmy "w domu". Trzeba będzie poczekać na wyrok i sprawa skończona. Będzie to po prostu oznaczało, że policja kieruje wniosek do sądu w którym domaga się ukarania tej drugiej kobiety. Zapewne w związku z art 86 kodeksu wykroczeń, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.

 

 

Art. 86. § 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.

 

Dlatego na początku pytałem o oznakowanie tego parkingu. Na pewno jest tam znak B-52? Zapewne jest, skoro to duży dyskont, ale nie podałeś miejsca, nie mam zdjęć i pojęcia jak ten sklep wygląda. Miej to na uwadze, bo to ważne.

 

Reasumując

 

Tak więc na policji, najlepiej jutro zasiegamy jak najwięcej danych. Staramy się o notatkę i chcemy złożyć zeznania.

 

Zapoznaj mamę z tymi artykułami, które podawałem wcześniej. Niech podczas spisywania zeznań używa zwrotów "zachowałam bezpieczny odstęp, omijalam samochód zachowując ostrożność, miałam dobrą widoczność, najechano na mój samochód podczas manewru cofania bez pomocy osoby drugiej w warunkach złej widoczności dla pojazdu wycofujacego" itp itd. Chodzi o art 23 ustawy o ruchu drogowym.

 

Następnie front drugi to powiadomienie naszego ubezpieczyciela o zaistniałej szkodzie.

 

Do dogadania się nie doszło. Pewnie już nie dojdzie a auto jest rozwalone. Nie widzę innej opcji. Poza tym warto to zrobić niezwłocznie. Samochód jeździ, może się stać coś złego, powstać inne uszkodzenie... Trzeba to zrobić. Można telefonicznie ( albo przez neta założyć sprawę) poprosza o wszystkie dane, może umówią w najbliższym czasie rzeczoznawcę i dokonają wstępnej wyceny szkody.

 

Zróbcie to PO wizycie na policji. Jak okaże się (być może, chociaż wątpię że tak szybko) że kobieta ma status sprawcy a notatka policyjna nie budzi wątpliwości co do przebiegu zdarzenia, to można skorzystać nawet z waszej własnej ( o ile posiadacie ) polisy AC ( nie OC) z wnioskiem regresowym z ubezpieczenia OC sprawczyni. Auto naprawicie od razu z własnej polisy AC a z momencie wydania wyroku - kwota regresowa zostanie ściągnięta z polisy OC sprawcy.

 

Aha. Fakt, że policjant napisał tylko że zarysowany nie ma dużego znaczenia. Ważniejsze będą oględziny rzeczoznawcy, albo już czynności wynikające z naprawy w serwisie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro powstała szkoda, to z pewnością towarzystwo ubezpieczeniowe sprawcy powinno pokryć wszelkie koszta związane z doprowadzeniem samochodu do stanu sprzed wypadku.

Moim zdaniem towszystko jest do naprostowania, tylko rzeczywiście przydatna byłaby porada jakiegoś dobrego adwokata, co też zostało uczynione powyżej :)

A i do zdarzeń w których to my jesteśmy sprawcami - bo takie rzeczy się po prostu zdarzają, polecam zainteresować się tematyką ubezpieczenia od utraty zniżek. Info na ten temat można znaleźc tutaj pod linkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrym prawnikiem jest Gordon. Zwłaszcza od spraw związanych z ruchem drogowym, których nie ukrywam - nie prowadziłem. Niemniej jednak jestem pewien, że sprawę da się wyprostować w sposób jaki proponuję wyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie na policji mama była wglądu w notatkę bezpośrednio nie miała ale powiedziano jej że widnieje w niej jako poszkodowana, więc w zasadzie zostało z górki ubezpieczyciel i wycena szkody.

 

Dziękuję bardzo za pomoc w razie fazy 2 (jeśli będą problemy nie omieszkam opisać)

A na przyszłość zawsze pytajcie o jakieś potwierdzenie/kopie protokołu/notatki i zapisujcie dane policjantów w takich przypadkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie, tylko dochodzi ten manewr omijania drugiego samochodu. Wydaje mi się, że Policjanci uznali, że Twoja mama nie zachowała odpowiedniego odstępu i tym samym nie zachowała się do punktu drugiego art 23 urd.

 

Kierujący pojazdem powinien:

 

2) przy omijaniu zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszyć prędkość;

 

Lepiej jakby uszkodzony był zderzak z prawej strony. Wtedy wiadome byłoby, że do zdarzenia doszło w momencie jak mama znajdowala się po swojej osi jezdni. Zapewne stąd taki a nie inny "rozkład win" w notatce policyjnej.

 

 

Primo, ta okoliczność nie ma znaczenia w związku z zaistniałą kolizją. Bez względu na to czy mama autora tematu wyprzedzała, omijała, wymijała, fruwała czy cokolwiek, przede wszystkim była w ruchu na drodze publicznej (o ile parkin oznakowany jest, jak wspominałeś znakiem "strefa ruchu"), przytoczony wyżej przez Ciebie przepis tyczy się pojazdu stojącego na jezdni. Ten zaś został bezpiecznie ominięty.

 

Cofająca z miejsca parkingowego, jednocześnie włączała się do ruchu. Cofanie i włączanie się do ruchu to dwie okoliczności, które zobowiązywały tą osobę do zachowania szczególnej ostrożności oraz ustąpienia pierwszeństwa pojazdom będącym już w ruchu bez względu na to w którą stronę jadą i którym pasem ruchu przemieszczają się. Podobna sytuacja podczas włączania się do ruchu, gdy np. wyjeżdżasz z posesji i skręcasz w prawo. Wiele osób, popatrzy tylko w lewo i sru na drogę, no bo skręca w prawo, więc pojazdy z prawej jadą lewym pasem, na który nie wjeżdżam. Brak ludziom wyobraźni, że ktoś może jechać np. jako wyprzedzający pasem, na który chcą wjechać.

 

Opisane (mocno chaotycznie i nie po polsku) zdarzenie jest jednoznaczne do oceny.

 

Mama autora tematu winna udać się na najbliższą jednostkę Policji i złożyć zawiadomienie o wykroczeniu z art. 86 kw - kolizja drogowa bez względu na czynności policjantów na miejscu. Wynika to z tego, że w ostatnich latach, z uwagi na znaczny spadek chętnych do pracy w policji, obniżyli oni wymagania dla kandydatów i od kilku lat przyjmują intelektualnie sprawnych inaczej, nazywając rzecz dosyć grzecznie. Wszystkie papiery, tak z miejsca zdarzenia, jak i zawiadomienie mamy dostanie do realizacji jeden policjant, który będzie musiał zając się tą sprawą. Jak to zrobi, to już inna bajka, jednak doświadczenie mówi mi, że nie obejdzie się bez kontrowersji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie na policji mama była wglądu w notatkę bezpośrednio nie miała ale powiedziano jej że widnieje w niej jako poszkodowana, więc w zasadzie zostało z górki ubezpieczyciel i wycena szkody.

 

Dziękuję bardzo za pomoc w razie fazy 2 (jeśli będą problemy nie omieszkam opisać)

A na przyszłość zawsze pytajcie o jakieś potwierdzenie/kopie protokołu/notatki i zapisujcie dane policjantów w takich przypadkach.

 

Czyli powinno być już ok. W przypadku wizyty rzeczoznawcy zwróć uwagę na prawidłowe wpisanie danych pojazdu i jego wersji ( mogą być znaczne różnice w cenie części podobnych modeli a jest to częsty błąd, który prowadzi do komplikacji )

 

Można też  pomyśleć o naprawie auta na własnym AC z jednoczesnym roszczeniem regresowym o czym wspomniałem wcześniej.

 

Jak coś to pisz. Zaznaczam jednak, że jestem zagranicą  za granicą i mogę odpisywać z opóźnieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś zagranicą (ty to nie zagranica). Jesteś za granicą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli powinno być już ok. W przypadku wizyty rzeczoznawcy zwróć uwagę na prawidłowe wpisanie danych pojazdu i jego wersji ( mogą być znaczne różnice w cenie części podobnych modeli a jest to częsty błąd, który prowadzi do komplikacji )

 

Można też  pomyśleć o naprawie auta na własnym AC z jednoczesnym roszczeniem regresowym o czym wspomniałem wcześniej.

 

Jak coś to pisz. Zaznaczam jednak, że jestem zagranicą  za granicą i mogę odpisywać z opóźnieniem.

 

AC nie ma

Rzeczoznawca ugadany od razu przy autoryzowanym serwisie. Więc niech się chłopaki dogadują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc po małej batalii na policji 4 dniach czekania odwoływaniu się o błąd w notatce (3x zmienianej). Ubezpieczyciel pozwolił nam oddać samochód do wybranego serwisu, gdzie szkoda będzie usuwana na koszt sprawcy. Za pomoc dziękuję i na przyszłość doradzam dokładnie spisać kto przeprowadza interwencję i poprosić o wgląd w notatkę, czy aby wszystko się zgadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię, by tu chodziło o błąd (tym bardziej, że notatkę poprawiali trzy razy; gdyby poprawili raz i było ok, no to przyjąłbym tłumaczenie o błędzie). Policjanty - wbrew temu co mówi się o nich, że potrzeba trzech do wkręcenia żarówki - nie mylą się ani ot tak, ani trzy razy z rzędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem i też zdaję sobie z tego sprawę ale nic nie udowodnisz, bo notatki mogą sobie dowolnie zmieniać. Jestem w ogóle zdziwiony czemu nie było sporządzonego raportu zdarzenia czy czegoś podobnego. Ale na szczęście już po wszystkim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, że nie mogą. Każda notatka po sporządzeniu jest rejestrowana w sekretariacie komendanta, gdzie jest stemplowana, nadaje się jej numer wejściowy, wpisuje do rejestru z opisem czego dotyczy, kto, kiedy i gdzie sporządził i wpisuje datę wpływu. Potem trafia do komendanta, który sporządza na takiej notatce swoją dekretację, czyli dosyć szczegółowe instrukcje, co dalej z tym zrobić. Następnie taka notatka spada dalej zgodnie z hierarchią w dół (naczelniki, kierowniki itp) aż trafi do ciecia, który będzie miał to wszystko, co mu tam napisali zrealizować, czyli np. poprowadzić postępowanie w sprawie o wykroczenie. Aby podmienić taką notatkę musieliby albo podrobić pieczątki i podpisy pracowników sekretariatu i komendanta oraz wszystkich poniższych po drodze, co jest bardzo poważnym przestępstwem, albo mieć takie chody, że zarówno pracownicy sekretariatu, jak i komendant oraz reszta pośrednich przełożonych ponownie wypisze się tam, co z kolei również jest przestępstwem. Tak więc jeśli nie mieli serio potężnej motywacji i interesu w tym, nie szukałbym tu spisków. Jeśli w pierwszej notatce policjant popełnił jakieś błędy ma do niej sporządzić kolejną notatkę w której te błędy wyjaśnia (w najlepszym wyjściu oczywiście; w najgorszym może w takiej sytuacji załatwić sobie postępowanie dyscyplinarne i wylot z roboty).

 

Czemu nie było raportu? Może dlatego, że z takich zdarzeń nie sporządza się takowego. Używa się formy opisowej, po prostu.

 

Podsumowując obstawiam, że utrudnienia wynikły prawdopodobnie z tego, że sam nie do końca ogarniasz specyfikę takich sytuacji, jak i pracy policjantów. Dodając do tego dwóch nieogarów z Policji, którzy przyjechali na zdarzenie, masz powód dla którego wyszło, jak wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No spoko niby rozumiem.

W sumie też tak może być,że nie zna się procedur etc. ale tak jak mówiłem raz się jedna osoba wysypała przed mamą na komendzie bo myślała że mama jest tą sprawczynią którą podejrzewamy o jakieś chody w policji. Potem powiedzieli coś zupełnie innego. Do ubezpieczyciela wysłali notkę z błędem jakimś, dopiero po 3 czy 4 interwencji na komisariacie ogarnęli to. O tym że policjant prowadzący dzwonił do sprawczyni w kwestii uzupełnienia informacji a do nas nie to w ogóle kpina jak dla mnie.

Wiesz ja rozumiem pomyłki nikt nie jest alfą i omegą, można mieć słabszy dzień ale jak ktoś kręci i nie umie powiedzieć "nastąpiła jakaś pomyłka, prostujemy to" tylko albo ganiają cię po oddziałach oddalonych od siebie 10km albo wciskają kit, to robi się nieprzyjemnie.

 

100% prawdy jak było na bank się nie dowiemy,ważne że udało się naprawę samochodu wywalczyć i człowiek nie jesteśmy w plecy. Bo za wymianę zderzaka przyszło 2,5 tys zł

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie, ale ja jak najbardziej daję Ci wiarę, że ktoś mógł przy tym kombinować. Jak pisałem wyżej, trzykrotne prostowanie papierów zdecydowanie nie jest nieumyślnym błędem. Nie znaczy to jednak, że bawili się żonglowaniem papierów, poprawianiem jednej notatki czy coś takiego i ewidentnie inaczej kombinowali. Gdyby nie było Waszych interwencji i dociekań, prawdopodobnie zostalibyście z ręką w nocniku. Papiery zostałyby takie, jakie były, zaś wersja do ubezpieczyciela poszłaby taka, jaka by im odpowiadała. A że dociekałeś - co bardzo popieram, trzeba gadów za ryj trzymać - to zrobili, jak trzeba było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja rozumiem pomyłki nikt nie jest alfą i omegą, można mieć słabszy dzień ale jak ktoś kręci i nie umie powiedzieć "nastąpiła jakaś pomyłka, prostujemy to" tylko albo ganiają cię po oddziałach oddalonych od siebie 10km albo wciskają kit, to robi się nieprzyjemnie.

 

Zaleciłem wgląd w notatkę, gdyż niezwykle często są tam błędy. Nie wnikam dlaczego, zwykle w przypadku wypadków niższej wagi. Ale nie tylko. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, gdy notatka zaginęła. Sprawy średnio przyjemne - interwencje u rodziny z niebieska kartą. Lub były w niej błędy. Niemniej sprostowanie jest jak najbardziej możliwe. Często bez naszej wiedzy. Osobiście robię to w nieco inny sposób, ale u Ciebie na szczęście nie było to potrzebne. Sprawa w każdym razie mnie nie dziwi. Swoje widziałem.

 

Powodzenia w przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz informację, że zaginęła notatka z wizyty przeprowadzonej przez dzielnicowego w ramach czynności Niebieska Karta, to na 90% po prostu albo wizyta nie odbyła się, albo nie sporządził z niej na czas notatki, zaś jego przełożeni nie dopilnowali tego. Każdorazowo niezwłocznie po wizycie dzielnicowy winien sporządzić notatkę z przebiegu tej wizyty, a następnie przekazać ją kierownikowi rewiru dzielnicowych (w ramach bieżącego nadzoru, Policja sama sobie nie wierzy), aby ten zapoznał się z nią, podpisał się na niej, że zapoznał się, ewentualnie dodał swoje sugestie, co do dalszej pracy dzielnicowego w tej rodzinie. Potem dzielnicowy taką zabiera i umieszcza ją w prowadzonej teczce zagadnieniowej dot. danej rodziny. Często też robią tak, że kopię takiej notatki wysyłają/przekazują do Zespołu Interdyscyplinarnego/Grupy Roboczej, która daną rodziną zajmuje się. Na dobrą sprawę brak takiej notatki może ocierać się o dyscyplinarkę czy niedopełnienie obowiązku. Po zakończeniu czynności w rodzinie z NK (decyzję o tym podejmuje kierownik Zespołu Interdyscyplinarnego) teczka trafia do archiwum na 5 lat, zaś po tym okresie jest utylizowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A możecie mi powiedzieć czemu sporządzają notatki a nie raporty z miejsca wydarzenia? Do tego do notatek jeśli nie zechcą a zazwyczaj nie chcą mogą nie dać dostępu, bo to prywatne zapiski policjanta, niczym niezobowiązane (między innymi tak mi to wyjaśniono).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej pisałem, że notatka policyjna w tej sytuacji jest po prostu zaświadczeniem o zdarzeniu drogowym. Zawiera regulowane ustawą dane - niezbędne do ustalenia tożsamości uczestników zdarzenia, miejsce, czas i względne okoliczności zdarzenia. Określenie, że to prywatne zapiski policjanta, niczym niezwiązane - jest karygodnym błędem. Notatka policyjna jest j/w - zaświadczeniem. Kwestie zaświadczeń uregulowane są w dziale VII kodeksu postępowania administracyjnego. Opisane są tam okoliczności komu i kiedy takie zaświadczenie można (ergo - trzeba) wydać. Zasłanianie się dobrem postępowania (na tym etapie!) nie zawsze jest zasadne i decyzję o odmowie wydania zaświadczenia - można skutecznie "zaskarżyć" (a dokładniej - służy na nie zażalenie uregulowane w art 219 kpa)

Dlaczego jednak wojna o notatki policyjne nie jest taka "powszechna" to zapewne fakt, że wstępne zeznania uczestników danego zdarzenia (nie okoliczności zdarzenia spisane przez policjanta) nie zawsze mogą stanowić. .. Dowód w sprawie.

 

Pytasz o raport a notatkę. Jako raport rozumiem po prostu protokół, gdyż w kodeksie postępowania karnego w ogólnie nie istnieje coś takiego, jak raport.

 

Spisanie zeznań uczestników wypadku/zdarzenia drogowego na miejscu zdarzenia w postaci protokołu, który w takim stanie wędrowałby bezpośrednio do sądu - nie może mieć miejsca.

 

Ograniczona jest bowiem swoboda wypowiedzi, gdyż okoliczności wypadku są właśnie okolicznością, która wpływa na swobodę wypowiedzi. Stres, hałas, działające służby porządkowe/ratunkowe.

 

Poza tym abstrakcyjna byłaby sytuacja, gdzie protokołuje się zeznania uczestnika wypadku będącego w stanie upojenia alkoholowego czy po użyciu środków psychoaktywnych.

 

Dlatego art 171 kodeksu postępowania karnego ma taki zapis:

 

§ 7. Wyjaśnienia, zeznania oraz oświadczenia złożone w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi lub uzyskane wbrew zakazom wymienionym w § 5 nie mogą stanowić dowodu.

 

 

Mam nadzieję, że już jest to jasne, dlaczego robi się stosunkowo prostą notatkę a nie od razu przechodzi się do trybu procesowego.

 

Ponadto warto pamiętać, że często TU występuje do policji o udzielenie notatki i też w pewnych okolicznościach się ją "prostuje". Uczestnicy kolizji dostają często od TU takie wewnętrzne "protokoły" gdzie mają narysować i opisać zdarzenie drogowe. Przeciwstawia się to później z notatką policyjną i ewentualnie składa się do TU dodatkowe wyjaśnienia. Są też sytuacje, że nikt nie poczuwa się do winy i sprawa idzie do sądu. Ale to już dłuższa dywagacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...