Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Ukryty

Przyczyny bezrobocia

Rekomendowane odpowiedzi

Jeden z problemów w szukaniu pracy - problem z dojazdem wieś-miasto w przypadku braku posiadania swojego samochodu, gdy PKS jeździ raz na godzinę (w wakacje jeszcze rzadziej), objeżdża mały kawałek miasta w którym większość roboty wybrane, ewentualnie wymaga jakichś tam szkoleń/uprawnień/kilkuletniego doświadczenia.

A jak już jest coś gdzie da się dojechać i nie trzeba kwalifikacji, to nieraz okazuje się że umowa śmieciówka, w ofercie kilka złotych za godzinę (praca na akord, zejście do 5zł/h nie takie niemożliwe gdy kierownik bardziej dochodowe partie wyda swoim ulubieńcom a pozostałym da niskopłatne ochłapy), wypłatę trzeba dokładnie przeliczać bo "czasem im się pomyli" (zwykle na ich korzyść) i warunki typu obóz pracy.

 

A potem dziwić się że ktoś woli sobie narobić czworaków i żyć z 500+ bez konieczności pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mówimy o firmach ochroniarskich, które ochraniają już poważne instytucje, jak np. BANKI, to taki ochroniarz już musi mieć broń palną, musi mieć przeszkolenie z broni palnej, żeby wiedzieć, jak się posługiwać bronią, a do takiej pracy się nie każdy nadaje i nie każdy by dostał broń palną. Trzeba być zdrowym psychicznie, żeby dostać broń palną. Chorym ludziom, z zaburzeniami psychicznymi nie daliby broni palnej i nie mogliby w takiej OCHRONIE pracować, bo na kursie do posiadania broni, są też jakieś testy psychologiczne, bo muszą być.

 

I w takich firmach od ochrony, to ja się mogę zgodzić, że stawki godzinowe są już dobre, nawet 20 zł. za godzinę, a może i więcej.

Takie firmy mogą być bogatsze finansowo.

 

Ale są też firmy ochrony, gdzie nie potrzeba żadnej broni palnej i tam też zatrudniają emerytów, którzy chcą sobie dorabiać do marnych emerytur i nie ma wyższych stawek godzinowych.

Niektórzy też tam pracują bez żadnych umów, bo nie każdemu pracodawcy odpowiada, żeby płacić za pracowników składki i podatki.

Lepiej się opłaca, również dla obu stron, płacić do ręki, całość.

Znałem jednego, który gdzieś pracuje w jednej z takich firm ochrony w Warszawie, to jeszcze musi dość daleko dojeżdżać w dwie strony, bo on mieszka w powiecie kozienickim, w domu z działką, na wsi i musi też płacić za dojazdy.

Jak się porusza po Warszawie komunikacją miejską, też musi płacić za bilety, a w tym mieście nie są tanie bilety na komunikacje miejską.

Też jemu tam dużo na godzinę nie płacą, a jego ta robota zaczyna już psychicznie męczyć, bo ciągle się przemieszcza, dojeżdża, a to są za każdym razem koszty.

 

Tak mi przynajmniej mówił, ale już nie mam z nim kontaktu.

 

Także też w takich firmach, ochraniających różne obiekty nie jest tak fajnie, jak się może wydawać.

Niby to nie jest praca fizyczna, ale też może męczyć psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca w ochronie w zasadzie dzieli sie na 3 rodzaje

Wykwalifikowani pracownicy ochrony (banki, przewóz pieniędzy, ochrona ważnych obiektów) i tutaj kasa jest znacznie większa niż 20 zł ;) Ale trzeba być zdrowym silnym facetem po przeszkoleniach itd.

ochrona sklepów typu biedra i inne rosmany, często wystarczy chcieć 8-12h na nogach kasa zależna od sklepu/firmy raz lepiej raz gorzej

ochrona obiektów przemysłowych, zakładów produkcyjnych itp Najczęściej emeryci i renciści 12 h lecenia w ch. Obchód, film, na tablecie, lub często na Tv w cieciówce, kima i od nowa - nieduże pieniądze, praca zarezerwowana dla ludzi z orzeczeniem o niepełnosprawności i emerytów, ta ostatnia, psychiki na pewno nie męczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patologiczny brak chęci zatrudniania nowych osób w zawodzie (hermetyczność środowiska)

co z tego że oficjalnie są ogromne niedobory wśród programistów, jeśli nie zatrudnia się juniorów

Wystarczy miec wykształcenie wyższe informatyczne lub pokrewne i biorą jak leci.

Zrobiłem inz z Elektrotechniki i nie mogłem się wbić do IT, zacząłem kierunek pokrewny, AiR magisterkę i od razu kilka telefonów :)

Musisz posiadać dobre CV żeby zacząć, a nie umiejętności. Działy HR nie będą przeglądać twojego gita bo nie znają się na tym - takie są fakty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o pracę w takich, ochroniarskich firmach, gdzie zatrudniają również osoby z orzeczeniami o jakiejś tam niepełnosprawności, to bywa różnie.

Ten, którego znałem, ma chyba takie orzeczenie, ale mówił mi, że pracuje tam bez umowy, bo chce mieć płacone więcej, do ręki, na co też przystał jego pracodawca.

 

To może być "na rękę", zarówno jemu, jak i jego pracodawcy, bo tak się umówili. Ale mówił mi też, że właśnie ma jakąś rentę i on też sobie dorabia, pracując w takiej firmie, ale i tak, żyje skromnie, bo koszty życia, również w Warszawie, są wysokie.

Jak pracuje w tej firmie, to też mieszka gdzieś w Warszawie, gdzieś tam przebywa i do domu jeździ raz na kilka dni.

To i tak są koszty dojazdów w dwie strony ( a nie jest to tak blisko, z powiatu kozienickiego do Warszawy i z powrotem ).

Dojeżdża jakimiś BUSAMI, bo nie ma samochodu. No i jeszcze, porusza się komunikacją miejską w Warszawie.

 

Mówił mi, że męczy go ta praca psychicznie, bo spotyka różnych ludzi w Warszawie, a ludzie są różni i nie każdy jest tam dla niego przyjemny.

 

Więc wcale on tak fajnie nie ma. Ja też wykonywałem dość ciężką fizycznie pracę, za nieadekwatną stawkę godzinową, ale nikt mi nie dał więcej. Cieszyłem się z tego, co miałem.

I to jeszcze nie zawsze ta praca dla mnie była, bo bywały takie okresy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze serio mieć problemy ze znalezieniem pracy jak w gospodarce występuje naturalne bezrobocie a wszystkie firmy mają problemu ze znalezienie pracy.

 

Serio nawet jak pipidówa, mała mieścina czy biedniejsze województwa to nie nie chce mi się wierzyć, że w Biedrach, Lidlach, Dinach nie szukają ludzi do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byś się zdziwił ilu tak ciągnie latami.

To im serdecznie współczuję. Ja pracuję 34 godziny tygodniowo na pełen etat + 4x w tygodniu 2h w domu, rocznik 86, zarabiam ~4500zł i się specjalnie nie narobię. Jak ktoś pracuje po 500h miesięcznie, to chyba przespał czas na edukację.

 

Kurcze serio mieć problemy ze znalezieniem pracy jak w gospodarce występuje naturalne bezrobocie a wszystkie firmy mają problemu ze znalezienie pracy.

 

Serio nawet jak pipidówa, mała mieścina czy biedniejsze województwa to nie nie chce mi się wierzyć, że w Biedrach, Lidlach, Dinach nie szukają ludzi do pracy.

Jeśli młody człowiek idzie tam do pracy, to musi być nieudacznikiem życiowym. Trzeba się kształcić i wiedzieć co można robić po danych studiach. Jak ktoś ma tylko maturę, to potem siedzi w Lidlu.

 

Wystarczy miec wykształcenie wyższe informatyczne lub pokrewne i biorą jak leci.

Zrobiłem inz z Elektrotechniki i nie mogłem się wbić do IT, zacząłem kierunek pokrewny, AiR magisterkę i od razu kilka telefonów :)

Musisz posiadać dobre CV żeby zacząć, a nie umiejętności. Działy HR nie będą przeglądać twojego gita bo nie znają się na tym - takie są fakty.

Umiejętności też. Zrobiłem filologię angielską, zostałem na uczelni i mam robotę do końca życia, a nawet jej nie szukałem. Bez umiejętności bym tam nie został, tylko pracował w szkole językowej, co w sumie nie jest złą pracą, ~40zł/h, 6-7h dziennie, ładna forsa, ale trzeba użerać się z dzieciakami, za czym nie przepadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To też zależy od tego, gdzie ktoś chce pracować. Nie ma przymusu pracy, nigdzie i jeżeli komuś, gdzieś nie odpowiada, to tam nie pracuje.

Nie każdy musi w każdej branży podejmować pracę, a nawet tak nie ma.

Trzeba brać pod uwagę to, że nie każdy się do czegoś nadaje w miejscach pracy i nie każdy by sobie dał gdzieś rade.

Ludzie, teoretycznie powinni pracować tam, gdzie im odpowiada, ale w praktyce tak bardzo często nie jest, bo jak ktoś musi, to pracuje tam, gdzie nie chce.

 

Nikt nie miałby przyjemności "babrać się w błocie", w miejscu, którego nie lubi, ale jak ktoś musi, to nie ma za bardzo wyjścia.

Są ludzie bez wyjścia i pracują, żeby cokolwiek zarobić. Sam to znam po sobie, bo taką sytuację, nie raz miałem i wiem, co to znaczy.

 

Nikt ci niczego lepszego nie da, a ty pracujesz tam, gdzie masz pracę, jeżeli chcesz cokolwiek zarobić i taką sytuacje ma wielu, młodych ludzi.

 

Tutaj nie ma co wybrzydzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do ochrony to miałem w rodzinie administrator nieruchomości, więc trochę wiem jak wyglądała sprawa ochrony na osiedlach. Były to czasy przed podniesieniem minimalnych, i ogólnie musiała być totalna masakra. Nie wiem, ile firmy płaciły ludziom, ale od wspólnot brały np po 6 zł za godzinę pracy "ochroniarza" :E Wiadomo, że taki ochroniarz ochroni gównie przed bezdomnymi sikającymi na klatce, może przegoni dzieciaki ze sprejem, ale żadnego złodzieja nie zatrzyma (z resztą poważny złodziej wejdzie np. przez garaż dorobionym pilotem i ochrona go nawet nie zauważy). Tak więc jak wiemy, że złodzieja nie złapiemy, to praca wymagająca nie jest, ale trwa nieustający wyścig zbrojeń. Ochroniarz żeby jakoś koniec z końcem związać musi robić w pytę godzin, a jak robi dużo godzin to musi w pracy spać, bo by mu doby nie starczyło. No ale zarząd "płaci i wymaga", więc wchodzą grafiki obchodów, odbijanie się kartami na słupkach granicznych, śledzenie ochroniarzy na monitoringach, czy dobrze pilnują itd. Z kolei ochroniarze urządzali kryjówki do spania w nieużywanych pomieszczeniach, dyżury, który śpi, a który robi ruch na obiekcie itd. W ogóle można by o tym napisać jakiś thriller, łącznie z tym w jaki sposób wpadli.

 

Serio nawet jak pipidówa, mała mieścina czy biedniejsze województwa to nie nie chce mi się wierzyć, że w Biedrach, Lidlach, Dinach nie szukają ludzi do pracy.

Często nie masz czym do tej Biedry dojechać, a jak dojedziesz samochodem to się okaże, że dużą część pensji przepalisz na dojazd. Myślisz czemu Amazon zwozi ludzi własnymi autobusami po ponad godzinę w każdą stronę? Bo ci co mieszkają pod miastem nie pójdą za tyle co oni dają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o pracę w takich, ochroniarskich firmach, gdzie zatrudniają również osoby z orzeczeniami o jakiejś tam niepełnosprawności, to bywa różnie.

Ten, którego znałem, ma chyba takie orzeczenie, ale mówił mi, że pracuje tam bez umowy, bo chce mieć płacone więcej, do ręki, na co też przystał jego pracodawca.

 

Firmy ochroniarskie nie zatrudniają na czarno, bo za każdego pracownika z orzeczeniem, przysługuje im kasa od państwa, i pracownika mają albo prawie za darmo albo czasem na tym jeszcze zyskują, więc albo Cie kolega robił w bambuko, albo coś ściemniasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety oprócz PL A, czyli Wawa i metropole, jest jeszcze B,C,D gdzie nie ma komunikacji, praca niby jest, ale za psie pieniądze, i tak ludzie żyją bo jak nie ma kasy, to nie ma na kursy, kształcenie itp, i naprawdę ciężko się wybić, jedynie emigracja albo ucieczka do większego miasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy miec wykształcenie wyższe informatyczne lub pokrewne i biorą jak leci.

Zrobiłem inz z Elektrotechniki i nie mogłem się wbić do IT, zacząłem kierunek pokrewny, AiR magisterkę i od razu kilka telefonów :)

Musisz posiadać dobre CV żeby zacząć, a nie umiejętności. Działy HR nie będą przeglądać twojego gita bo nie znają się na tym - takie są fakty.

tak, ale najpierw namów wyższa kadrę managerską na utworzenie etatu dla takiej osoby, co z tego że przejdzie rekrutacje jeśli "góra" się nie zgodzi

to się tyczy również kierowników sklepu w biedronkach którzy muszą dostać zgodę na utworzenie etatu od dystrykta

 

w CV to możesz napisać że masz doktorat z fizyki kwantowej i tak nikt tego nie zweryfikuje a jeszcze mniej będzie tym zainteresowanych

próbki kodu jak i CV HR przekaże menedżerowi który będzie je weryfikował

 

w HR zdążają się ludzie nawet po geologii :D

 

Serio nawet jak pipidówa, mała mieścina czy biedniejsze województwa to nie nie chce mi się wierzyć, że w Biedrach, Lidlach, Dinach nie szukają ludzi do pracy.

w małych mieścinach możesz najpierw zostać poproszony o "zachętę finansową"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w CV to możesz napisać że masz doktorat z fizyki kwantowej i tak nikt tego nie zweryfikuje a jeszcze mniej będzie tym zainteresowanych

Oj byś się zdziwił.

Kłamstwa odnośnie wykształcenia bardzo szybko wychodzą na jaw :) A później w branży masz łatkę oszusta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Firmy ochroniarskie nie zatrudniają na czarno, bo za każdego pracownika z orzeczeniem, przysługuje im kasa od państwa, i pracownika mają albo prawie za darmo albo czasem na tym jeszcze zyskują, więc albo Cie kolega robił w bambuko, albo coś ściemniasz.

Ja nie wiem, jak u niego jest z tą pracą naprawdę. Nie byłem nigdy u niego, w miejscu pracy, a wiem tylko z tego, co mi powiedział.

Być może nie poinformował o tym swojego pracodawcy, że ma jakieś orzeczenie, bo pasowało mu pracować bez umowy.

Zresztą, z tego co mi też powiedział, to on pracuje w jakiejś "lipnej" firmie ochrony, gdzieś w Warszawie, ale że akurat płacą mu kasę, że jego pracodawca mu wypłaca.

 

Bo jeżeli się pracuje bez żadnej umowy, to istnieje ryzyko, że jakiś pracodawca nie będzie wypłacalny, nie będzie uczciwy i nie będzie płacił wypłat, co się też dzieje w niektórych miejscach pracy.

On mi powiedział, że nigdy żadnej "umowy" tam nie dostał. Z tego, co też się dowiedziałem z zajęć na temat pracy, to wcale nie jest tak, że, jak jakieś firmy zatrudniają ludzi z orzeczeniami, to tak od razu dostaną na tych ludzi pieniądze od państwa.

 

Nie wiem, jak to dokładnie wygląda, ale to chyba jest tak, że firmy muszą zatrudnić, co najmniej kilku ludzi z taki orzeczeniami, żeby mogły otrzymywać kasę od państwa. Jak jest tylko jeden pracownik z takim orzeczeniem, a pozostali nie mają takich orzeczeń, to nie można otrzymywać kasy od państwa.

Tu trzeba spełnić określone warunki przy zatrudnianiu.

 

Ale mogę się mylić i nie mieć racji.

 

Nie wiem, jak to, prawnie funkcjonuje na rynku pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze serio mieć problemy ze znalezieniem pracy jak w gospodarce występuje naturalne bezrobocie a wszystkie firmy mają problemu ze znalezienie pracy.

 

Serio nawet jak pipidówa, mała mieścina czy biedniejsze województwa to nie nie chce mi się wierzyć, że w Biedrach, Lidlach, Dinach nie szukają ludzi do pracy.

 

I to jest właśnie magia. Niby brakuje ludzi do pracy, ale do pracy nie chcą przyjmować. Opiszę parę sytuacji z przeszłości.

 

Potrzebuję pracę "na teraz", wyłącznie umowa o pracę. Idę więc do Netto, bo wisi na wejściu ogłoszenie, że przyjmują ludzi na różne stanowiska. Mówię, że chcę się zatrudnić od zaraz, to mi mówią, że pracy wcale nie ma, że to ogłoszenie tylko tak wisi, bo w centrali kazali. I wysyłają mnie do Netto na inny koniec miasta, gdzie również nikogo do pracy nie potrzebują. A ogłoszenia jak wisiały, tak wiszą. Praktycznie cały czas. A potem jak się kupuje, to jest 1 kasa otwarta, klienci się drą, a kasjer krzyczy, że sorry, nie ma ludzi do pracy. Magia? No magia. Swoją drogą ostatnio w Biedrze pracował gość, na oko po 30, który mi pół rachunku źle skasował. Między innymi pomylił pieczywo, pomidora skasował za 0,8 kg, 2 kg marchwi jako 4 kg, że aż te babki przy zwrocie się śmiały.

 

Idę do InterMarche, bo tam też potrzebują ludzi. Ogłoszenia wiszą na sklepie i w internecie. Gadam z szefem, akceptuję wszystko, przyjmuję stawkę, jaką proponuje. Wszystko jest ok, ale każe odezwać się jutro telefonicznie w sprawie szczegółów. Zapala mi się lampka, że chyba mnie nie chce, bo od razu by zatrudnił. No i to była prawda. Zablokował mnie na telefonie. Kilka dni później widzę Ukraińców na sali, którzy ledwo radzą sobie z językiem.

 

Podobnie z Realem (teraz Auchan). Wisi ogłoszenie, że potrzebują pracowników na 3 działy, ale jak się pytam, to nie, nikt nic nie wie. No i tam też jacyś Ukraińcy zaczęli pracować, co wołają Polaków na działach, by im tłumaczyli.

 

Otwierają nową restaurację Subway, potrzebują kilkadziesiąt ludzi. Idę na rozmowę, wszystko ok, wysyłają mnie na szkolenie za free do innej restauracji w mieście. Pracuję tam kilka godzin, pracownicy mówią, że pracuję dobrze. Kończę, no i mam czekać na telefon szefowej w sprawie zatrudnienia. No i doopa :E

 

Decathlon. Podobna sytuacja. Potrzebują masę pracowników. Idę na rozmowę, jest spoko, jak w pozostałych przypadkach spełniam wszystkie wymagania, przyjmuję co dają, dyspozycyjność 24/7. Magiczne "odezwiemy się do wszystkich, czy przyjmiemy czy nie". No i tyle w temacie.

 

I za każdym razem jest podobnie, w mniej bystrych pracach i tych bystrzejszych, jak tester oprogramowania.

 

Reasumując. Ogłoszenia wiszą w internecie i na szybach, że potrzebują do pracy. Jak się idzie, to nie zatrudniają, mimo że jest się normalnym i spełnia wszystkie wymagania. A te ogłoszenia stale dają od nowa co jakiś czas w sieci. Na szybie potrafią wisieć latami. No i wkurza mnie to kłamanie, że oddzwonią. Tak trudno powiedzieć, że pana/pani nie chcemy? Wówczas wiadomo o co chodzi, a nie trzyma się człowieka w niepewności i robi mu nadzieję.

 

I tyle odnoście pracy leżącej na ulicy, do której nie ma chętnych.

 

Swoją drogą ogłoszeń jest w sieci pełno, ale to prawie same badziewia i oszustwa. Jakieś Avony, akwizytorzy, sekskamerki, pisanie postów, wypełnianie ankiet, dzwonienie z reklamami po ludziach, "200 zł zarobku dziennie bez wychodzenia z domu". I zapewne stąd wziął się ten mit, że pracy jest dużo, a bezrobotni to lenie - pracujący wraca sobie do domu i widuje na całym szeregu sklepów karteczki, że szukają kierowców czy ekspedientek. Ale o co z tym chodzi, to kompletnie nie ma pojęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poziom bezrobocia nie jest wcale tak ściele powiązany z zapotrzebowaniem ludzi na pracę. Całkiem realna jest sytuacja gdzie jest 20% bezrobocia i jednocześnie ogromny brak rąk do pracy. Czasami pracodawcy chcą pracownika o określonych cechach, a jak nie znajdą, to zapotrzebowanie nadal wisi, a bezrobocie nadal jest. Nawet u nas przy tym niskim bezrobociu jest odsetek osób nie nadających się do pracy, bo są na przykład niedostatecznie inteligentni do prac umysłowych i jednocześnie niedostatecznie zręczni do prac fizycznych. Są też chętni do pracy, którzy z wymaganiami poniżej pewnego poziomu nie zejdą, nawet jeśli alternatywą jest mieszkanie w kartonie i walenie taniego wina pod sklepem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Push-up3k

Wystarczy miec wykształcenie wyższe informatyczne lub pokrewne i biorą jak leci.

Zrobiłem inz z Elektrotechniki i nie mogłem się wbić do IT, zacząłem kierunek pokrewny, AiR magisterkę i od razu kilka telefonów :)

Musisz posiadać dobre CV żeby zacząć, a nie umiejętności. Działy HR nie będą przeglądać twojego gita bo nie znają się na tym - takie są fakty.

Kiedy tak było? 5 lat temu? 10? Dzisiaj na rozmowę przychodzi szef projektu, on ocenia twoją wiedzę oraz umiejętności i przekazuje wnioski hrowcom. Obecnie jak jest oferta dla programisty, którą ogarnie junior to jest 3-5 stanowisk i 30-50 chętnych, z czego większość po studiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tak było? 5 lat temu? 10? Dzisiaj na rozmowę przychodzi szef projektu, on ocenia twoją wiedzę oraz umiejętności i przekazuje wnioski hrowcom. Obecnie jak jest oferta dla programisty, którą ogarnie junior to jest 3-5 stanowisk i 30-50 chętnych, z czego większość po studiach.

Teraz tak jest, ja szukałem pracy rok temu.

 

Najpierw HR robi przesiew, jakieś bootcampy/ludzie bez studiów są od razu skreślani ( tak jest m.in w mojej firmie ), a później zapraszają na rozmowę. A na rozmowie na Juniora to zazwyczaj banały, do zrobienia jakaś prosta apka / test, trochę teorii ( OOP ) i zaczyna się praca :)

Na PG po infie nie pracują tylko Ci co nie chcą, nie studiuje infy, ale 7/10 programistów w mojej firmie jest po własnie tym kierunku i znam już trochę realia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Push-up3k

Teraz tak jest. Najpierw HR robi przesiew, jakieś bootcampy/ludzie bez studiów są od razu skreślani ( tak jest m.in w mojej firmie ), a później zapraszają na rozmowę. A na rozmowie na Juniora to zazwyczaj banały, do zrobienia jakaś prosta apka / test, trochę teorii ( OOP ) i zaczyna się praca :)

Na PG po infie nie pracują tylko Ci co nie chcą.

Dlatego ja szukałem ponad pół roku pracy, mając coś przygotowane na gicie w konkretnej technologii, wysyłając ~50 cv, przechodząc koło 10 rozmów, a wiem, że takich jak ja, po studiach i bez pracy przez dłuższy czas, jest dużo. Wszyscy mieli mnie w dupie, nie pisząc dlaczego, aż w końcu trafiłem gdzieś, gdzie rekruter wprost mi powiedział, że jestem najlepszym kandydatem i po tygodniu mnie przyjęli. Mnie jednego wzięli, a było jeszcze 25 chętnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty jesteś z chyba Wrocławia, nie wiem jak tam wygląda rynek juniora, mówię jak jest w trójmieście.

 

A i żeby nie było, do mojej firmy tez przychodzi z 50CV na jedno miejsce, ale po wstępnym przesiewie zostaje 5 osób :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Push-up3k

Ty jesteś z chyba Wrocławia, nie wiem jak tam wygląda rynek juniora, mówię jak jest w trójmieście.

 

A i żeby nie było, do mojej firmy tez przychodzi z 50CV na jedno miejsce, ale po wstępnym przesiewie zostaje 5 osób :)

W Nokii robią test dla 300 osób, po nim robią dopiero rozmowy z 20 najlepszymi i przyjmują 5, gdzie zawsze jest jakiś bez studiów, bo mają gdzieś czy ktoś zrobił studia. Tak wygląda Wrocław, ale też inne miejsca.

 

Bootcampy? Capgemini robi własne i najlepszych zatrudniają. W taki sposób szukają ludzi, którzy łapią ich technologie, bo zwykłe rozmowy i wstępne odsiewy tego nie sprawdzą, a oni muszą przeszkolić najpierw juniora. Niektórzy na to idą po studiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za to w intelu, bez studiów nie masz szans. Wiem, że maja wymagania jeżeli chodzi o inżyniera, przyjmują studentów na staż, ale wymagają od nich zdobycia tytułu, w przeciwnym razie rozstaja się z taką osobą.

 

A bez tytułu magistra nie zostaniesz nikim więcej niż klepaczem kodu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Push-up3k

To zależy od polityki firmy. Są takie, gdzie możesz od razu trafić do planowania, bez jakichkolwiek studiów, ale to trzeba się popisać umiejętnościami i wiedzą, nieraz wykraczającą po za program studiów - Pratt & Whitney, ale też CS, Siemens, IBM... To czy ktoś wie z czym to się je można wywnioskować w 15 minut rozmowy telefonicznej, a na takie stanowiska raczej mało jest chętnych, jak i samych ofert mało, bo na takie raczej szukają dyskretnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj byś się zdziwił.

Kłamstwa odnośnie wykształcenia bardzo szybko wychodzą na jaw :) A później w branży masz łatkę oszusta

posiadanie tytułu tak ale do weryfikacji tematu pracy dyplomowej już musisz mieć wiedzę na dany temat

a jak idziesz do biedry na kasę czy nawet na rozmowę do samsunga na juniora to nikogo nie odchodzi czy potrafisz interpretować dane z dyfraktometru rentgenowskiego [odróżniasz heroine od kaolinitu]

żeby było ciekawiej to zdążyło mi się że facet nawet nie potrafił poprawnie przeczytać domeny pracy dyplomowej ...

 

tak zdaje sobie sprawę że ludzie wpisują w CV umiejętności jakich nie posiadają

często rekruterzy przyznają się do tego że nie traktują CV poważnie

 

(...)

w wypadku biedry to przypominam że kierownik sklepu musi wystąpić do swojego przełożonego o zgodę na zatrudnienie nowej osoby

to że nie ma kto wykładać towaru (o "layoucie" nie wspomnę) a kolejki do kasy sięgają dachu, nie ma tu żądnego znaczenia

zgody w większości przypadków nie uzyskasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Push-up3k

żeby było ciekawiej to zdążyło mi się że facet nawet nie potrafił poprawnie przeczytać domeny pracy dyplomowej ...

A co to takiego i na jakich uczelniach jest to tak nazywane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...