Skocz do zawartości
Łukson

Jak tłumaczycie sobie sens życia, ludzkość i wszechświat?

Rekomendowane odpowiedzi

Przyszedł mi do głowy taki pomysł na temat - jakie są Wasze sposoby na mniej lub bardziej racjonalne wytłumaczenie wszystkiego, co nas otacza?

 

Rzecz jasna religia to prawda podana na tacy, rozwiązanie bardzo wygodne, ale zdecydowanie za mało wiarygodne. Generalnie jako osoba, która w procesie kształcenia oparła się indoktrynacji tym bardziej podziwiam jej siłę i skuteczność. Szanuję i zazdroszczę ludziom wierzącym, ale dla mnie zinstytucjonalizowane wspólnoty wyznaniowe i podobieństwa między nimi to oczywisty wynalazek w 100% ludzki, dlatego też nie biorę ich w ogóle pod uwagę przy tego typu rozkminach :P

 

Jak ludzkim rozumem patrzeć na wszechświat? Jak wytłumaczyć sobie, że istnieje coś, co nie miało początku? Jak coś może istnieć od zawsze? No i oczywiście rozmiar - czy wszechświat wypełnia wszystko, czy też znajduje się coś poza nim? Czy prawa fizyki są czymś, co obowiązuje tylko w części wszechświata?

 

Tak naprawdę im dalej ludzkość zachodzi w badaniach kosmosu, tym jedynie mocniej nasuwa się pytanie, czym ten kosmos właściwie jest. No i oczywiście czym my jesteśmy. Jeśli mówimy o nieskończonej ilości czasu, to każdy, nawet najmniej prawdopodobny zbieg okoliczności, staje się możliwy. Czy to właśnie stworzyło Ziemię i warunki, w których mogło wykształcić się życie? Gigantyczny zbieg sprzyjających okoliczności? Szansa jedna na bilion miliardów, ale w końcu musiało dojść do odpowiedniego ciągu zdarzeń i oto jesteśmy. Obecność na planecie zasobów pozwalających na rozwój cywilizacji i postęp technologiczny dodatkowo czyni coś super nieprawdopodobnego jeszcze mniej prawdopodobnym. Tym bardziej zrozumiałe, że obraz wszechpotężnego bytu, który to stworzył wedle wcześniej założonego planu, zdaje się wyjaśnieniem równie, a nawet bardziej wiarygodnym niż przypadek.

 

Ludzie od wieków szukają dowodów na zjawiska paranormalne, podczas gdy całe nasze istnienie to jeden wielki świat fantasy. Piszę te słowa z pudełka, które nie jest nawet do niczego fizycznie podłączone, podczas gdy za oknem od miliardów lat świeci i ogrzewa mnie monstrualnych rozmiarów, oddalona o miliony kilometrów gazowa kula, której istnienie, podobnie jak właściwie wszystkiego innego, potrafimy wyjaśnić tylko do pewnego etapu.

 

Ludzki mózg ma skłonność do racjonalizowania wszystkiego, dlatego nawiązywanie w myślach do absolutu wywołuje uczucie przytłoczenia. Sam pozostaję otwarty na różne teorie. Dopuszczam nawet możliwość istnienia duszy, chociażby jako rodzaju energii niemożliwej do zaobserwowania narzędziami, jakimi aktualnie dysponujemy. Być może nawet świadomość nie jest nierozerwalnie złączona z życiem i po śmierci dosłownie jednoczymy się z kosmosem? A może po prostu jesteśmy tylko łysymi małpami dryfującymi przez bezkres bezkresu na kawałku skały, nic nie znaczymy i w ogóle nic nic nie znaczy. Jak Wy sobie z tym radzicie?

Edytowane przez Łukson

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie rozkimy mieliśmy gdzieś na początku liceum, i to po browcach na wycieczce szkolnej :E

Po pijaku można wejść na wyższy stan świadomości i poznać prawdę :cool:

Ze strukturami kosmosu jest jak ze Star Wars - zawsze znajdzie się większa ryba ;) We wszechświecie (a jest ich nieskończenie wiele) zawsze powstaje gatunek dominujący, który po zniszczeniu/zdominowaniu wszystkich innych inteligentnych (igrzyska śmierci jak w "Chórze zapomnianych głosów"), w chwili śmierci wszechświata tworzy nowy. I potem ten gatunek uznawany jest za boga. Życie to efekt uboczny, powstało przyoadkiem. Sensu nie ma żadnego, po prostu sobie jest :E

 

Podobnych tematów było wiele na PCL i każdy chyba poleciał.

Edytowane przez Áltair

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens istnienia, to mieć lepiej i więcej niż somsiad. Mi więcej nie potrzeba.

Edytowane przez natazar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens istnienia, to mieć lepiej i więcej niż somsiad. Mi więcej nie potrzeba.

 

I chyba w tym momencie rozwiazales najwieksza zagadke nad ktora glowia sie "filozofy"

Moze nieswiadomie odpowiedziales na najwazniejsze pytanie i nie zdajesz sobie z tego sprawy !!

 

Made my day :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens istnienia, to mieć lepiej i więcej niż somsiad. Mi więcej nie potrzeba.

 

Nie zgodzę się. Tak naprawdę każdy na każdego ma wywalone. Legendy głoszą, że wielu ludzi papuguje vipów i sławne osoby i żyje bardziej ich życiem, niż swoim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się. Tak naprawdę każdy na każdego ma wywalone.

 

Wywalone dopóki ten ma gorzej, jak ma lepiej to zaczyna się dziać. :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ludzkim rozumem patrzeć na wszechświat? Jak wytłumaczyć sobie, że istnieje coś, co nie miało początku? Jak coś może istnieć od zawsze?

miało początek i nie istnieje od zawsze. to że my w 2019 nie jesteśmy w stanie podać na to pytanie odpowiedzi nie oznacza że ludzkość w 2137 nie będzie nauczać o tym w podstawówkach. typie więcej pokory. ludzkość nie stoi u swojego szczytu i nie musimy wiedzieć wszystkiego na chwilę obecną.

 

Jeśli mówimy o nieskończonej ilości czasu, to każdy, nawet najmniej prawdopodobny zbieg okoliczności, staje się możliwy. Czy to właśnie stworzyło Ziemię i warunki, w których mogło wykształcić się życie? Gigantyczny zbieg sprzyjających okoliczności? Szansa jedna na bilion miliardów, ale w końcu musiało dojść do odpowiedniego ciągu zdarzeń i oto jesteśmy.

nie obraź się ale to jest głupie sranie człowieka który nie ma pojęcia na temat astrofizyki. tylko w drodze mlecznej jest prawdopodobnie około 300 mld gwiazd. zakładając ze tylko 10% z nich ma planety krążące wokół siebie to daje nam 30 mld planet. planety znajdujące się w ekosferach swoich gwiazd nie są niczym niezwykłym. oczywiście to zbyt mało do wykształcenia się (ziemskiego) życia ale sugeruje że życie jako takie wcale nie musi być czymś niezwykle rzadkim.

życie w innych miejscach? chłopie. jako tako znamy powierzchnie planet i księżyców (choć nie wiemy co dzieje się pod lodowymi skorupami księżyców takich jak Europa) w układzie słonecznym. ale wiesz co? gowno wiemy o najbliższej nam egzoplanecie - Proximie Centauri b. od zaledwie 3 lat wiemy ze po prostu jest. wiemy że krąży wokół ekosfery i że zgodnie z teorią jest tam całkiem zimno (jak na Syberii mniej więcej). czy jest tam życie? prawdopodobnie nie bo czerwone karły są dość niewdzięczne. czy nie może istnieć tam życie? teog nie jesteśmy w stanie wykluczyć. teraz nie wiemy nawet czy np. dawniej na Wenus nie istniała jakieś życie (co jest możliwe w odpowiednim przesunieciu czasowym)

a to tylko najbliższa nam poznana egzoplaneta... od której dzieli nas chcesz wiedziec ile? 4 lata świetlne. 4 pieprzone lata świetlne. 40 bln kilometrów. wiesz ile to jest? rozumiesz ile to jest? nie rozumiesz. nie rozumiesz nawet ile dzieli nas od najbliższej znanej egozplanety a opowiadasz coś o szansie typu bilion miliardów. miliard razy mógłbyś okrążyć cały równik i dopiero wtedy byłbyś na Proximie Centauri b

 

 

Ludzki mózg ma skłonność do racjonalizowania wszystkiego, dlatego nawiązywanie w myślach do absolutu wywołuje uczucie przytłoczenia.

 

raczej odwrotnie. mamy skłonność do szukania dziwnych i bezpodstawnych wniosków (magia, uroki, bóstwa) zwłaszcza gdy czegoś nie rozumiemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hurr jesteś debilem nie umisz nauki!!!

 

Andrzeju, nie denerwuj się. Osoby niebędące astrofizykami też mają prawo się nad tym zastanawiać :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ przecież to jest bardzo proste. Wszechświat sam nie kuma co się stało dlatego pozwolił nam się rozwinąć żeby poznać siebie samego przy użyciu naszych zmysłów. Banalne. I dlatego sensem życia ludzkiego jest poznawać, mieć otwarty umysł, nie przestawać się uczyć i ciągle próbować wszystko zrozumieć.

Edytowane przez dape

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jak ludzkim rozumem patrzeć na wszechświat? Jak wytłumaczyć sobie, że istnieje coś, co nie miało początku? Jak coś może istnieć od zawsze? No i oczywiście rozmiar - czy wszechświat wypełnia wszystko, czy też znajduje się coś poza nim? Czy prawa fizyki są czymś, co obowiązuje tylko w części wszechświata?

 

Eee. Ale wszechświat miał początek, jakieś 13 mld. lat o ile się nie mylę. A czy było coś wcześniej? To pytanie nad którym nawet fizycy się nie pochylają i twierdzą że jest bez sensu. Bez wszechświata nie było przestrzeni, bez przestrzeni nie ma też czasu.

 

Nie da rady tego ogarnąć. Wg mnie trzeba po prostu z ciekawością i otwartą głową patrzeć na świat bo jest tam jeszcze tyle tajemnic i gór do zdobycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed wszechświatem był inny, który umarł (skończył się). Powstał nowy i tak w kółko.

Edytowane przez Áltair

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W filmie Kingsajz pada pewne bardzo metafizyczne zdanie. Coś o tym, że skoro żyjemy i skoro trwamy to znaczy, że jesteśmy przecież potrzebni.

Odchodząc od tematu chciałbym zauważyć, że od zwierząt odróżnia nas świadomość istnienia, którą jednak uświadamiamy sobie niezmiernie rzadko. Częściej myślimy raczej o tym co zjeść, niż o tym dokąd i poco zmierzamy, a szkoda, bo kiedy się o czymś myśli to dzieją się bardzo, ale to bardzo niezwykłe rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co to wszystko? W bardzo dużym skrócie można napisać, że po g.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywistość i życie nie musi mieć powodu, ani sensu.

Wytłumaczenie pasujące do ludzkiej logiki nie musi istnieć.

Ludzkie podejście do liniowości czasu, czy samego ciągu przyczynowo-skutkowego może nie być właściwe.

Religia jest rozpaczliwą próbą poradzenia sobie z faktem, że jesteśmy śmiertelni i mamy jakieś tam wizje dobra, czy zła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz nie znamy. Teraz jest to podstawą naszej rzeczywistości, mechaniki stojącej za wszystkim, co znamy. Taki jest obecny poziom wiedzy o rzeczywistości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tych sprawach bardzo trudno dyskutować, bo powstały pewne dogmaty typu ewolucja, wielki wybuch i każdy kto to neguje, nawet podając rzeczowe argumenty, z miejsca jest wyśmiany. Ty natomiast piszesz, że odrzucasz religię bo to "ludzki wynalazek", a potem piszesz o wszechpotężnych bytach, zjawiskach paranormalnych, czyli chyba sam nie wiesz o czym piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tych sprawach bardzo trudno dyskutować, bo powstały pewne dogmaty typu ewolucja, wielki wybuch i każdy kto to neguje, nawet podając rzeczowe argumenty, z miejsca jest wyśmiany. Ty natomiast piszesz, że odrzucasz religię bo to "ludzki wynalazek", a potem piszesz o wszechpotężnych bytach, zjawiskach paranormalnych, czyli chyba sam nie wiesz o czym piszesz.

 

Po prostu nie łączę możliwości istnienia tego hipotetycznego wszechpotężnego bytu z jakąkolwiek z ludzkich religii :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość irulax

Wydaje się istotniejsze pytanie: czego MY, ludzie chcemy i do czego dążymy. Jak na razie, rozwój naszych możliwości technicznych jest dużo szybszy niż rozwój duchowy/intelektualny. Moim zdaniem, zupełnie niedługo nie będzie miał kto zadawać tego pytania bo się zniszczymy sami, lub będzie go zadawała sztuczna inteligencja. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miało początek i nie istnieje od zawsze. to że my w 2019 nie jesteśmy w stanie podać na to pytanie odpowiedzi nie oznacza że ludzkość w 2137 nie będzie nauczać o tym w podstawówkach. typie więcej pokory. ludzkość nie stoi u swojego szczytu i nie musimy wiedzieć wszystkiego na chwilę obecną.

 

 

nie obraź się ale to jest głupie sranie człowieka który nie ma pojęcia na temat astrofizyki. tylko w drodze mlecznej jest prawdopodobnie około 300 mld gwiazd. zakładając ze tylko 10% z nich ma planety krążące wokół siebie to daje nam 30 mld planet. planety znajdujące się w ekosferach swoich gwiazd nie są niczym niezwykłym. oczywiście to zbyt mało do wykształcenia się (ziemskiego) życia ale sugeruje że życie jako takie wcale nie musi być czymś niezwykle rzadkim.

życie w innych miejscach? chłopie. jako tako znamy powierzchnie planet i księżyców (choć nie wiemy co dzieje się pod lodowymi skorupami księżyców takich jak Europa) w układzie słonecznym. ale wiesz co? gowno wiemy o najbliższej nam egzoplanecie - Proximie Centauri b. od zaledwie 3 lat wiemy ze po prostu jest. wiemy że krąży wokół ekosfery i że zgodnie z teorią jest tam całkiem zimno (jak na Syberii mniej więcej). czy jest tam życie? prawdopodobnie nie bo czerwone karły są dość niewdzięczne. czy nie może istnieć tam życie? teog nie jesteśmy w stanie wykluczyć. teraz nie wiemy nawet czy np. dawniej na Wenus nie istniała jakieś życie (co jest możliwe w odpowiednim przesunieciu czasowym)

a to tylko najbliższa nam poznana egzoplaneta... od której dzieli nas chcesz wiedziec ile? 4 lata świetlne. 4 pieprzone lata świetlne. 40 bln kilometrów. wiesz ile to jest? rozumiesz ile to jest? nie rozumiesz. nie rozumiesz nawet ile dzieli nas od najbliższej znanej egozplanety a opowiadasz coś o szansie typu bilion miliardów. miliard razy mógłbyś okrążyć cały równik i dopiero wtedy byłbyś na Proximie Centauri b

raczej odwrotnie. mamy skłonność do szukania dziwnych i bezpodstawnych wniosków (magia, uroki, bóstwa) zwłaszcza gdy czegoś nie rozumiemy.

Kolega trafił w punkt, obecnie nie jesteśmy w stanie dotrzeć nawet do układu Proximy, a co dopiero do reszty. 300 mld gwiazd w naszej galaktyce, dodaj do tego 300mld galaktyk, nawet w najbardziej pesymistycznych obliczeniach mamy miliardy układów planetarnych.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens istnienia, to mieć lepiej i więcej niż somsiad. Mi więcej nie potrzeba.

 

Kradne :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tych sprawach bardzo trudno dyskutować, bo powstały pewne dogmaty typu ewolucja, wielki wybuch i każdy kto to neguje, nawet podając rzeczowe argumenty, z miejsca jest wyśmiany. Ty natomiast piszesz, że odrzucasz religię bo to "ludzki wynalazek", a potem piszesz o wszechpotężnych bytach, zjawiskach paranormalnych, czyli chyba sam nie wiesz o czym piszesz.

Hehe. Rzeczowe. Hehe.

 

Odpowiedzią na pytanie z tytułu wątku jest: plastik.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tłumaczę. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Filozofowanie zostawiam innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...