Skocz do zawartości
Indżynier

Choroba lokomocyjna miał ktoś kiedyś z Was?

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Bo ja miałem taką dziwną i niewytłumaczalną naukowo (nie znalazłem nawet żadnej hipotezy) sytuację, że w podstawówce i gimnazjum no miałem ogromną chorobę lokomocyjną jazda samochodem i autobusem była praktycznie niemożliwa, nawet 30 minutowy przejazd 18 km odcinka kończył się zawsze zawrotami głowy/ogromnym bólem brzucha i w 80% przypadkach wymiotami, więc mało najeździłem się na wycieczki szkolne. I gdy poszedłem do liceum, które było te właśnie 18 km ode mnie to musiałem jednak zacząć jeździć tymi autobusami i niewiadomo kiedy i po jakim czasie myślę, że to była kwestia miesiąca, te wszystkie objawy jak ręką odjął tylko raz na jakiś czas ewentualnie odczuwałem lekkie zawroty głowy bez zbierania się na wymioty, a już całkowicie wszystko ustało po tym jak robiłem kurs prawa jazdy.

 

Teraz mógłbym jeździć 24h/7 autobusem po największych wybojach i nic nie odczuwam, powiedźcie mi jak to jest możliwe, że tak nagle choroba lokomocyjna ustała, skoro do 16 roku życia była w najostrzejszym z możliwych postaci? Czy ktoś z Was też miał taką sytuację, że jak zrobił prawo jazdy albo zaczął regularnie jeździć autobusami to też mu przeszła ta choroba? Spotkaliście się kiedyś z jakimś naukowym wyjaśnieniem tego?

Edytowane przez Indżynier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależność wykształcenia błędnika, która pełnię rozwoju może osiągnąć w różnym wieku, jak i różnych okolicznościach (uwarunkowania psychofizyczne). Zazwyczaj ustępuje, choć pewien promil populacji nie doświadcza poprawy do końca życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiegoś specjalnego naukowego wyjaśnienia nie mam, ale w okresie dojrzewania choroba lokomocyjna bardzo często mija samoistnie. Też tak miałem. Od regularnego rzygania po zupełny brak problemów.

 

Jak samemu potem jeździsz za kierownicą, to w ogóle jest inna sprawa, bo masz wszystko pod kontrolą i nie jesteś telepany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie wiem, ale potwierdzam że z wiekiem przechodzi. Też za dzieciaka się z tym męczyłem, brak słońca i chłodny nawiew na twarz pomagał. W pewnym momencie po prostu przeszło.

Znajoma miała podobnie z chorobą morską. Za nic nie chciała wsiąść na kuter i podglądać wieloryby. W końcu wsiadła i też się okazało, że choroba już nieaktualna.

 

Choć przyznaję że jak kilka lat temu testowałem jakaś wczesną wersje VR to błędnik mi szalał i myślałem, że puszczę pawia.

Edytowane przez nemar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też z wiekiem przeszło.

Po części z wiekiem, po części od tego, że zacząłem jeździć codzienniem.

Czasem wciąż mi się zdarzy, że poczuję się gorzej w dłuższej trasie. Zależy od zawieszenia samochodu.

Z reguły wystarczy, że trzymam się rad z neta - patrzyć na odległy punkt itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie od zawsze chce się wymiotować tylko w autobusach i samochodach (jak prowadzę jest jednak dobrze). A najszybszy sposób na pogorszenie samopoczucia to czytanie książki. W każdym innym pojeździe jest ok. W pociągach mogę jechać tyłem nawet cały dzień i czuję się normalnie. Wychodzi na to, że dotyczy to pojazdów spalinowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spalinowych?

Co z szynobusami lub pociągiem w trakcji spalinowej? A samoloty, statki? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Bo ja miałem taką dziwną i niewytłumaczalną naukowo (nie znalazłem nawet żadnej hipotezy) sytuację, że w podstawówce i gimnazjum no miałem ogromną chorobę lokomocyjną jazda samochodem i autobusem była praktycznie niemożliwa, nawet 30 minutowy przejazd 18 km odcinka kończył się zawsze zawrotami głowy/ogromnym bólem brzucha i w 80% przypadkach wymiotami, więc mało najeździłem się na wycieczki szkolne. I gdy poszedłem do liceum, które było te właśnie 18 km ode mnie to musiałem jednak zacząć jeździć tymi autobusami i niewiadomo kiedy i po jakim czasie myślę, że to była kwestia miesiąca, te wszystkie objawy jak ręką odjął tylko raz na jakiś czas ewentualnie odczuwałem lekkie zawroty głowy bez zbierania się na wymioty, a już całkowicie wszystko ustało po tym jak robiłem kurs prawa jazdy.

 

Teraz mógłbym jeździć 24h/7 autobusem po największych wybojach i nic nie odczuwam, powiedźcie mi jak to jest możliwe, że tak nagle choroba lokomocyjna ustała, skoro do 16 roku życia była w najostrzejszym z możliwych postaci? Czy ktoś z Was też miał taką sytuację, że jak zrobił prawo jazdy albo zaczął regularnie jeździć autobusami to też mu przeszła ta choroba? Spotkaliście się kiedyś z jakimś naukowym wyjaśnieniem tego?

Miałem to samo.

Po prostu prędzej czy później się z tego wyrasta - mi pomogła w tym trochę coca-cola. Wszystko też zależy czy w przeszłości były infekcje ucha itp.

 

Mi też z wiekiem przeszło.

Po części z wiekiem, po części od tego, że zacząłem jeździć codzienniem.

Czasem wciąż mi się zdarzy, że poczuję się gorzej w dłuższej trasie. Zależy od zawieszenia samochodu.

Z reguły wystarczy, że trzymam się rad z neta - patrzyć na odległy punkt itp.

Polecam na to wypicie coli.

 

Wszystko zależy od tego kto jak jeździ, jak ktoś szarpie, hamuje i skręca nagle to nawet 5 minutowa podróż jest udręką :X

Edytowane przez cr1mson

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
' date='10 Maj 2019 - 22:35' timestamp='1557524145' post='15499517']

Spalinowych?

Co z szynobusami lub pociągiem w trakcji spalinowej? A samoloty, statki? ;)

 

Samolotami latam bardzo rzadko i jest normalnie. Choroby morskiej nie mam :) Wspomnianymi pociągami nie jeżdżę. Ale wydaje mi się, że na chorobę lokomocyjną ma wpływ całokształt: benzyna, kiepska klimatyzacja albo jej brak, częste szarpanie podczas podróży (przystanki, stawanie i szarpanie pojazdem w korkach, światła, hamowanie, itd.), miękkie siedzenia (plastikowe albo metalowe w tramwajach były najwygodniejsze), smród w komunikacji, np. niemyjący się pasażerowie, niejednorodna podróż (samochody i autobusy stare lawirują na drogach, droga jest różna, tymczasem pociągi i tramwaje poruszają się prosto po torach). Kiedyś pomagało mi stanie przy oknie i otwarcie ich na oścież - kilka chwil i przestawało mi być niedobrze. Teraz nie robią już autobusów z takimi oknami. Problem był jednak tez z ludźmi, bo jedni chcieli, by okna były otwarte, a inni, że zimno, że wywieje im dziecko :E

 

Wiek nie tylko ma znaczenie (u mnie akurat nie ma, bo od kiedy pamiętam, zawsze w niektórych pojazdach robiło mi się niedobrze i czasem kończyło pawiem. W rodzinie są osoby starsze, które stale na podróż muszą brać aviomarin), ale też częstość jazdy. Jeśli jeździ się bardzo rzadko, bo np. pracę, sklepy i usługi ma się niedaleko domu, i jak nagle trzeba jeździć gdzieś dalej, może robić się niedobrze z odzwyczajenia.

Edytowane przez Áltair

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

U mnie to zależy wyłącznie od "bujania" i jego rodzaju. Ja mam problemy tylko jeżeli czytam, lub patrzę w ekran (telefon, tablet). W pociągu czy tramwaju nie ma problemu ile bym się nie gapił, nawet podczas wielogodzinnej podróży (a przecież tramwaj ma spore przyspieszenia przy hamowaniu czy na zakrętach, ale w innych kierunkach niż samochód na nierównościach). W autobusie czy samochodzie mogę przeczytać artykuł z gazety, ale po 10-15 minutach zaczynają dopadać mnie mdłości. Najlepiej było w autobusie sunącym po autostradzie: 30 minut do pierwszych objawów, najgorzej w autobusie na Górczewskiej, tam zaczęło mi się kręcić w głowie od patrzenia w telefon przez 2 przystanki. Ale wertepy takie, że czasem mało z ręki sam nie wypadał. Samolotami latam rzadko i nigdy nie miałem sensacji, ale tez nigdy nie trafiłem na prawdziwe turbulencje.

Edytowane przez 209458

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Tematy

  • Odpowiedzi

    • To już druga osoba bodajże w tym temacie z tym samym modelem i po własnej aplikacji pasty taka duża różnica, gwarancji nie trzeba żegnać jak przyrosty są tak fajne to warto to zrobić, jak jest plomba na którejś śrubie to można zamówić i nakleić jeżeli np suszarka + żyletka nie dały rady lub w ogóle ktoś robi dziurę w plombie od razu  Chwile temu zamawiałem z alledrogo do xfx https://allegro.pl/oferta/5x-naklejki-gwarancyjne-asus-msi-palit-xfx-evga-gigabyte-zotac-15362612792
    • Dane CFM z opakowań producentów nie można porównywać między nimi, a najlepiej kompletnie na te dane nie patrzeć. Nie dość, że nie ma żadnego ogólne standardu względem którego dokonywane są te pomiary, więc każdy producent mierzy jak uważa, to dodatkowo zarówno te dotyczące przepływu jak i ciśnienia są dokonywane przy skrajnych i nierealnych sytuacjach. Na przykład w przypadku ilości przepchniętego powietrza mogą być stosowane kilkudziesięciocentymetrowe tunele z "prostownikami przepływu" na końcu którego znajduje sie wentylator i po przeciwnej stronie przyrząd do pomiaru, czyli coś czego nikt w domowym komputerze nie zastosuje przez co taki wynik jest niestosowalny w praktyce dla wentylatora zamontowanego bezpośrednio na radiatorze (czy to od wieży chłodzenia czy układu cieczą) lub kratce obudowy. Zostają tylko praktyczne testy jak np. TechPowerUP czy HWCooling.net lub takie przy stałej metodologii dla wszystkich śmigieł jak np. Cybenetics. W takim przypadku będziesz miał miarodajne wyniki. Nie potrzebujesz takiej przejściówki dopóki gniazdo do którego wpinasz 4 pinową wtyczkę nie jest blokowane plastikiem z boku w którym wtyczka by wystawała (a jeżeli blokuje to możesz próbować tę blokadę usunąć). Rozstaw pinów w wentylatorze 2, 3 i 4 pinowym jest teoretycznie identyczny, bo dwa pierwsze piny to kolejno uziemienie i napięcie, kolejny to pomiar obrotów i ostatni czwarty to pin do sterowania PWM. Wentylator 2 i 3 pin można sterować tylko poprzez zmianę napięcia pracy, a dla wentylatora PWM nie ma teoretycznie znaczenia czy steruje się go sygnałem czy napięciem, tak długo jak jego sama konstrukcja nie przeszkadza w sterowaniu jego obrotami poprzez zmianę napięcia zamiast sygnałem modulacyjnym (jak np. nie powinno się robić w przypadku łożysk magnetycznych jak w wentylatorach Phanteks T30 lub Corsair ML120 czy konstrukcjach Sunona MagLev).
    • Świetny ruch, ale mimo wszystko wk*****m się niemiłosiernie, że występują takie egzemplarze. Sam polecam/poleciłem ten model nie jednemu znajomemu i wszystko jest ok. Super, że pomogło, przykro, że Asus wypuszcza takie buble w postaci Asus Dual, które człowiek musi sobie poprawiać sam. Wiadomo, że mógłbyś to próbować zrobić w inny sposób i szkoda, że tak fajny model jakim jest Asus Dual, potrafi wypuścić takie gówno.
    • Jak laptop działa stabilnie po mimo whea w dzienniku zdarzeń to możesz olać (myślałem że miałeś co innego na myśli pisząc "sypie błędami") albo spróbuj zrobić te rzeczy o których piszą w tym temacie z reddita no może oprócz wymiany dysku na gen 3   
    • Gniesz pałkę znowu. Znajdź mi kraj gdzie każdy dobrowolnie chce iść zginąć.  Jak można się dziwić, że ktoś nie chce iśc na wojnę i jak można się dziwić, że ludzie przed nią uciekają.   Z rosji wyjechał tak samo ogrom ludzi przed wojną. Z każdego kraju kto będzie mógł to będzie kombinował jak uniknąć wysłania na front, jest to oczywiste. 
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...