Skocz do zawartości
marki

Studia informatyczne (zaoczne) w wieku 35+ lat - czy warto - dyskusja

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

 

 

Ostatnio mnie tak naszły przemyślenia - że jednym z większych błędów w moim życiu było nie wybranie informatyki jako kierunku swoich studiów :( Zawsze się interesowałem w temacie, ale najprościej w świecie "wystraszyłem się matematyki (człowiek był młody i...).

 

Jak myślicie, jak wygląda sprawa rozpoczęcia studiów z informatyki w wieku 35+? Studia z wiadomych względów musiałyby być niestacjonarne (zaoczne), celował bym raczej w 3,5 roku inżynierki, niż pełnego mgr.

Liczyć się trzeba z tym, że kończąc studia jestem przed czterdziestką :E I jestem kandydatem na rynku pracy "bez doświadczenia" - jak by wyglądały moje szanse? Czy jest szansa na zwrot z inwestycji (poczynione nakłady czasowe/intelektualne/finansowe na studia)?

Jedną z opcji jest tez wybór nie uczelni wyższej, a np jakiś kursów praktycznych?

 

Informatyką interesuje się od zawsze, mam z nią cały czas kontakt (również w pracy). Pracuję w branży związanej z systemami drukowania, więc konfiguracja i instalacja urządzeń, konfiguracja skanowania SMB, email, kontrola dostępu do urządzeń itp nie jest mi obca. NASa tez postawię.

Oczywistością jest, że postawię OS, korzystam z Linuxa jako user (konsola nie jest mi obca), konfiguruję proste sieci, złożę kompa itp. Brakuje tej wiedzy (i też "papieru") żeby to po prostu docisnąć.

Jakie by były Wasze przemyślenia/opinie?

 

 

Z opcji jakie w mojej lokalizacji wchodzą w grę, to studia niestacjonarne na uczelniach państwowych lub prywatnych w kierunkach (pomijam te, które mnie nie interesują):

 

- inżynieria komputerowa

- inżynieria oprogramowania

- inżynieria systemów informacyjnych

- Sieci komputerowe i bezpieczeństwo systemów informatycznych

- Wdrażanie systemów informatycznych w przedsiębiorstwie

- Zarządzanie projektami IT

- Cloud administrator

- tester oprogramowania

- Programista systemów wbudowanych

- Inżynier aplikacji i systemów mobilnych

- Inżynier systemów Informatycznych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

 

Ostatnio mnie tak naszły przemyślenia - że jednym z większych błędów w moim życiu było nie wybranie informatyki jako kierunku swoich studiów :( Zawsze się interesowałem w temacie, ale najprościej w świecie "wystraszyłem się matematyki (człowiek był młody i...).

 

Jak myślicie, jak wygląda sprawa rozpoczęcia studiów z informatyki w wieku 35+? Studia z wiadomych względów musiałyby być niestacjonarne (zaoczne), celował bym raczej w 3,5 roku inżynierki, niż pełnego mgr.

Liczyć się trzeba z tym, że kończąc studia jestem przed czterdziestką :E I jestem kandydatem na rynku pracy "bez doświadczenia" - jak by wyglądały moje szanse? Czy jest szansa na zwrot z inwestycji (poczynione nakłady czasowe/intelektualne/finansowe na studia)?

Jedną z opcji jest tez wybór nie uczelni wyższej, a np jakiś kursów praktycznych?

 

Informatyką interesuje się od zawsze, mam z nią cały czas kontakt (również w pracy). Pracuję w branży związanej z systemami drukowania, więc konfiguracja i instalacja urządzeń, konfiguracja skanowania SMB, email, kontrola dostępu do urządzeń itp nie jest mi obca. NASa tez postawię.

Oczywistością jest, że postawię OS, korzystam z Linuxa jako user (konsola nie jest mi obca), konfiguruję proste sieci, złożę kompa itp. Brakuje tej wiedzy (i też "papieru") żeby to po prostu docisnąć.

Jakie by były Wasze przemyślenia/opinie?

 

 

Z opcji jakie w mojej lokalizacji wchodzą w grę, to studia niestacjonarne na uczelniach państwowych lub prywatnych w kierunkach (pomijam te, które mnie nie interesują):

 

- inżynieria komputerowa

- inżynieria oprogramowania

- inżynieria systemów informacyjnych

- Sieci komputerowe i bezpieczeństwo systemów informatycznych

- Wdrażanie systemów informatycznych w przedsiębiorstwie

- Zarządzanie projektami IT

- Cloud administrator

- tester oprogramowania

- Programista systemów wbudowanych

- Inżynier aplikacji i systemów mobilnych

- Inżynier systemów Informatycznych

Czy musisz robic studia? Nie.

Czy powinnieneś? Na to odpowiedź sobie sam. Moim zdaniem lepiej zrobić jakieś projkety na githuba podpiac sie pod jakis projekt OpenSource i tam dzialać i sie rozwijać, warte to więcej niz studia w tej branży, studia są dobre dla młodych ludzi chyba że masz duże ciśnienie na tytuł.

Szukasz potwierdzenia że dobrze robisz? nie przekonasz sie dopóki sam nie spróbujesz i nikt inny nie weźmie za to odpowiedzialności

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Co do studiów IT to w mojej byłej pracy kierownik serwisu niedawno je skończył z magistrem.

Zapytany o to czego nauczyły go te studia z zakresu przydatnego w pracy odpowiedział szczerze...niczego.

 

Czy warto tracić 3.5 roku dla papierka ?

Nie sądzę.

Lepszy chyba był by zaoczny 2 letni technik IT bo pod koniec masz przynajmniej miesiąc praktyk w zawodzie (a to zawsze coś w CV).

 

(Co do wieku to ja miałem na kierunku ludzi nawet po pięćdziesiątce którzy skończyli szkołę z dyplomem.)

 

Szczegół w tym że do takiej szkoły wybierasz się już praktycznie z gotową wiedzą bo nie za wiele tam uczą .

Idziesz tam w sumie tylko po to żeby ktoś potwierdził twoją wiedzę państwowym glejtem. ..

Edytowane przez Fonzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lepszym rozwiązaniem było by postawić sobie mały serwis komputerowy z sklepikiem jako "firma" i później startować gdzieś do pracy jako podwykonawca coś w ten deseń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lepszym rozwiązaniem było by postawić sobie mały serwis komputerowy z sklepikiem jako "firma" i później startować gdzieś do pracy jako podwykonawca coś w ten deseń

Skończ studia informatyki i robotyki. Sklepikarzy dość. :kwasny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Szkoda czasu poświęconego jak i pieniazkow

Bzdura totalna ,jak akutor ma chęci i zapał to jak najbardziej warto .

 

Znam ludzi po 50tece ktrzy zrobili studia w swoim kierunku zawodowym i bardzo zyskali .. znaleźli pracę czy awans w obecnej firmie od reki .

Tak że jak autor ma chęci i zapał to jak najbardziej iść działać uczyć się ,a wiek to tylko cyferka .

Edytowane przez raiders

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

A jakie masz dotychczasowe doświadczenia poza wspomnianymi rzeczami, tj. drukarkami itp.?

 

Masz teraz jakiś dyplom? Jeśli tak, to jaki?

 

Ja uważam, że uczyć się zawsze warto, nawet jeśli nie dla $$$ to dla własnej satysfakcji (to drugie powinno być na miejscu pierwszego i na odwrót).

 

Nie patrz na nazwy kierunków, patrz na ludzi, renomę - rozpoznaj rynek w który uderzasz, przedmioty. IMO w każdej branży bardzo ważne są znajomości - może masz kogoś kto by Cię gdzieś polecił na samym początku?

Edytowane przez Dookie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wymienionych obszarach IT przez autora (programowanie, bazy danych, cloud) znajomości nie mają znaczenia. Na rozmowie dostajesz test lub pytania techniczne do rozwiązania i nikt nie weźmie do zespołu kogoś bez większości wymaganych umiejętności. A jak te są, to żadnych znajomości nie potrzeba, bo wakatów są dziesiątki tysięcy. Uczyć się warto, ale tak by to miało jakiś sens.

 

Próg wejścia jest wysoki i sporo trzeba się wysilić, by się przebranżowić na takie obszary. To może być nawet rok intensywnej nauki. Jakiś papier pewnie by ułatwił znalezienie pierwszej pracy. Studia podyplomowe nie dadzą dużo wiedzy, ale informatyka na jakiejś polibudzie czy uniwerku dobrze działa na HR. Z drugiej strony są szkoły programowania. Opcja droższa i nadal mniej prestiżowy papier od wcześniejszej opcji, lecz w mojej ocenie dająca konkretną i praktyczną wiedzę. Pozostaje też nauka samemu i rozkmina we własnym zakresie, co warto, a co nie. Jest to wersja najtrudniejsza, aczkolwiek Ci, co jej podołają na pewno są dobrymi kandydatami do IT.

 

Czy warto? Czy się opłaca i się zwróci? To zależy na co liczysz. Fajne biuro, luźna atmosfera, elastyczne godziny pracy czy bonusy typu owoce/jogurty/obiady finansowane przez firmę to taki standard, na który można liczyć. Finanse z kolei bardzo się różnią w zależności od technologii i miasta. Jeden początkujący dostanie 2k, a drugi 8k (to takie skrajności w skali całego kraju). IMO jeśli nie masz możliwości pracy w Warszawie, Krakowie, Wrocku czy Trójmieście, będzie to nieudana inwestycja. Poglądowa mapka zagęszczeń i pustyń polskiego IT: https://justjoin.it/.

 

Ogólnie ja polecam, ale trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć, czy Ci się chce i czy jesteś w stanie kilka razy w tygodniu poświęcić ze 3 godziny na naukę przez kilka miesięcy. Konfiguracja drukarek czy instalacja systemów to raczej nie są zajęcia programistów, bazodanowców czy cloud engineerów. Konfiguracja sieci i obsługa linuxowego terminala za to brzmią znacznie lepiej. Do tego obowiązkowo angielski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą Karisterem.

 

Ja pracuję aktualnie od ponad roku w sieciach komputerowych. (kończę studia, bo miałem poślizg :D teleinformatyka) najpierw 10 miesięcy na pierwszej linii, na którą łatwo było się dostać, a uważam, że można się sporo nauczyć i fajnie zacząć przygodę w sieciach właśnie. Aktualnie od kwietnia w tej samej firmie na dostarczaniu VoIP. Z doświadczenia swojego i kolegów mogę powiedzieć, że studia nie mają zbytnio znaczenia. wiele osób dostało się nie kończąc studiów na fajne projekty, na których zarabiają niezłe pieniądze, a studia skończyli, ale nie napisali pracy inżynierskiej (czego osobiście nie rozumiem) no i nie mają zamiaru już ich kończyć, bo mają dobrą pracę. wiele osób, które pracowały na pierwszej linii było w trakcie studiów nie technicznych. filologia angielska, awf itp itd. Niektórzy z nich pracowali rok na pierwszej linii i odeszli do konkurencji, gdzie bez żadnych studiów technicznych dostali 2x tyle kasy.

Generalnie liczy się to, co się umie i co ma się wpisane w cv. Jeżeli umiesz programować w danym języku i napiszesz to w cv i do tego np. jakieś przykładowe projekty albo coś, to na pewno Cie zaproszą na rozmowę i sprawdzą Twoją wiedzę na teście. W sieciach patrzą na certyfikaty przede wszystkim i potem weryfikują wiedzę na rozmowie. Przy projektowaniu stron, możesz w cv podać adresy swoich stworzonych stron, żeby sobie zobaczyli. Przy grafice komputerowej, załączyć swoje przykładowe projekty graficzne. W IT ważne są przede wszystkim certy i praktyczne umiejętności. Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie wiem, czy @raiders opierał swoje doświadczenia np. o IT, bo to dość specyficzna branża.

 

@Marki Czy masz świadomość tego, że próbujesz się właśnie przebranżowić? IT/informatyka to tak szerokie pojęcie, że tak to można nazwać.

 

Punktem zaczepienia jest przykładowo to, czy chcesz zmienić tę pracę, czy też może przejąć więcej obowiązków, być może zdobywając awans. Bo jeśli to drugie, szybciej, taniej, i spokojniej będzie faktycznie ukończyć jakieś specjalistyczne kursy, np. Cisco. Ostatecznie technik.

 

Zasadniczo nadrzędnym etapem studiów informatycznych jest znalezienie pracy w swojej specjalizacji i jej wcześniejszy wybór na pewnym późniejszym etapie studiów.

 

Pytanie brzmi, co byś w ogóle po takich studiach chciał robić?

A nawet - czego na pewno nigdy nie chciał?

 

Jeszcze co do kierunku Technik Informatyk, programowo nadal MEN sterczy tam w wielu treściach w początku lat 90. Dla kogoś ogarniętego może to być zupełnie nieprzyjazne doświadczenie. Zwłaszcza pierwsza kwalifikacja systemowa (Windows). Choć jest najprostsza. Na sieciowej czegoś fajnego można się nauczyć od zera, ale też nie za dużo, bo systemowych pierdół będzie więcej, a właściwie - za mało czasu zostaje na trudniejsze rzeczy. Najgorzej jest z ostatnią od programowania, bo ze wszystkich zdaje ją najmniej osób, a zdaje się na nią być poświęcane za mało czasu, i jak komuś nie było nigdy po drodze z programowaniem, i na takich lekcjach idzie mu to słabo, to trzeba się samemu uczyć na własną rękę, niemal od samego początku, i to o wiele wcześniej niż zaczną się o tym zajęcia. Np. żeby zdążyć przed egzaminem i nie kuć potem na pamięć kodu z Elektrody, gdy znów wyciekną wszystkie zestawy egzaminacyjne w danym terminie, i ktoś zwyczajnie napisze kod i go wrzuci innym, i zacznie się wyścig z czasem, by wykuć kod. Chodzi o to być nie kuć na pamięć, tylko się nauczyć programować. Lub nie powtarzać tych egzaminów w nieskończoność. Bo w końcu machnie tym człowiek ucieszony papierami z 2/3 specjalizacji bez tytułu, i tyle. Mimo wszystko, już chyba lepiej skończyć weekendowo takiego technika, niż normalnie w szkole, bo ciężko mi sobie wyobrazić, uczyć się tej podstawy programowej pod rygorem na poważnie, bo jest przestarzała, i zabawna, choć coś tam się zmienia w tej kwestii od czasu do czasu, i dużo też zależy od tego, z jakiego ktoś startuje poziomu, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie uczył się tego wszystkiego jak prawd objawionych, bo nie będzie sam miał o tym pojęcia.

 

Wydaje mi się, że na rynku pracy bardziej będzie liczyć się Twoje konkretne doświadczenie w robieniu danych rzeczy, w swojej dotychczasowej pracy, aniżeli tytuł technika, który dostajesz po 3 kwalifikacjach z egzaminów praktycznych i pisemnych, i w zasadzie tylko daje Ci podstawy pewnych zagadnień, choć jak komuś nie chce się jak w szkole tak dużo samemu pracować w domu nad sobą, może to być dobry start. Bo w szkole policealnej zazwyczaj nie ma takich rygorów jak w szkole, chodzą tam niekiedy całkowicie dorośli ludzie, i trudno o podobne wymagania jak w szkole (co ma swoje plusy i minusy; choć często więcej plusów, zwłaszcza dla ludzi którzy sporo sami ogarniają). Dalej zaś, od technika cenniejsze mogą okazać się też certyfikaty (np. wspomniane sieciowe Cisco) i ogólnie pojęta, własnoręcznie zdobyta więdza w wąskiej dziedzinie, która jeśli dobra, a nadewszystko praktyczna z pokryciem z wymaganiami konkretnych pracodawców na konkretne stanowisko (z czym szkoły i studia mają wiele problemów) to jest to dobra ścieżka.

 

Co do studiów

Ponieważ wymieniłeś tu kilka rzeczy z tych kierunków, które Cię interesują, tak się składa, akurat poza matematyką, to miej na uwadze, że będziesz musiał ze swojej podanej listy kilka z tych pozycji w trakcie tych studiów, bez względu na swoją wybraną specjalizację, przyswoić je sobie i tak w ramach podstawy programowej studiów. Bez względu na to, co będziesz potem robić.

 

Czy takie studia w Twoim przypadku miałyby sens? Zakładając, że ktoś szybko się zniechęca, wydedukować można przykładowo na podstawie tego, czego na pewno nie chciałbyś robić, bo na studiach w ramach tej podstawy, będziesz miał tego dużo.

 

Przykładowo — czy kiedykolwiek programowałeś i jak się w tym odnajdujesz, czy to lubisz. Bo poza matematyką, będziesz miał właśnie tego dużo, i z dużym prawdopodobieństwem od samego początku. Oczywiście można iść na specjalizację sieciową, ale programowanie Cię nie ominie, tak jak i kilka innych rzeczy, np. matematyka, którą do pewnego poziomu być może uda się ogarnąć z choćby kursami wideo Karczyńskiego, z którymi postępy robią nawet najbardziej oporni, i w takim przypadku od samego początku studiów zaopatrzyłbym się w te kursy. Z tym że matematyka na takich studiach to nie tylko to, co ma Karczyński, i być może do pewnego momentu nawet będzie się udawało jakoś przepychać kolokwia, czy nawet zaliczenia — ale musisz się liczyć z tym, że jeśli w szkole prawie nic nie rozumiałeś z lekcji matematyki, to tutaj na wykładach będzie tak samo, czy zazwyczaj gorzej. Będziesz na bieżąco musiał nadrabiać zaległości po każdym wykładzie/partii materiału, bo możesz zwyczajnie nic nie rozumieć, co się dzieje na zajęciach, a wymagania w postaci kolokwiów, będą. Dałoby się spróbować tak pociągnąć, ale ciekawe na jak długo. Chyba że jednak na bieżąco miałeś w zwyczaju nadążać choćby na lekcjach matematyki w szkole, bo to już jakiś tam dobry początek. Niemniej tutaj tak naprawdę potrzeba czegoś więcej niż nadążać. Trzeba mieć zakorzeniony systematycznej pracy na zajęciach i rozumienia tego, co się dzieje na zajęciach, tudzież oczywiście dobrej woli do przyswajania wiedzy w razie braku tego rozumienia (bo nie wszystko się rozumie), a także braku obrzydzenia do wszystkiego, co wiąże się z matematyką, której na informatyce jest dużo, bo inaczej zawsze będzie ciężko, a na początku jest głównie matematyka, i trochę programowania. Przy czym to z definicji nie są proste studia i taka matematyczna fobia stwarza dodatkowy problem, który nie wierzę, że prędzej czy później się nie zemści na kimś, jak miał całe życie problem z matematyką. Bo rzutuje na łatwość przyswajania jakiejkolwiek nowej wiedzy. Dodatkowy problem, związany z tym, że warto z matematyki być dobrym na takich studiach, jest taki, że dzisiejsi absolwenci szkół średnich przychodzą na studia techniczne od razu z brakami w podstawie programowej z matematyki. Kiedyś ten program był mniej okrojony i nie było potrzeby tak jak dzisiaj, organizować na uczelniach technicznych zajęć wyrównawczych z matematyki, co jest obecnie powszechne. Te udogodnienia wcale nie oznaczają, że jest prościej. Młodszym rocznikom jest zawsze ciężej niż tym jeszcze sprzed reformy gimnazjalnej. Była zupełnie inna podstawa programowa. Na dobrej pozycji po szkołach średnich są zawsze osoby z rozszerzeniami z matematyki na maturze, osoby ogólnie dobre zazwyczaj w przedmiotach ścisłych itd. Np. osoby po studiach matematycznych potrafią się z sukcesem w rozsądnym czasie przebranżowić na programistę, choć to też nie jest tak, że w web deweloperce czerpie się z tego garściami, bo tak nie jest. Chodzi o to, czy komuś programowanie siądzie, lub czy będzie w tym dobry. Jak ktoś to czuje, złapał bakcyla, czy też naprawdę podstawy jakiegoś języka gdzieś wcześniej, to może to z powodzeniem oszlifować, zwłaszcza z takim zapleczem. Potem jak ktoś mieszka w większym mieście jak Wrocław, Kraków, Warszawa, to i łatwiej o pracę potem, albo się gdzieś wkręcić, nawet po znajomości. Lżej może być wtedy zacząć gdzieś od zera.

 

Prawda jest też taka, że na Informatyce jest duży przesiew wśród studentów, a często zdarza się, że nawet jeśli ktoś nie odpadnie, a nawet uda mu się skończyć, to czasem nie chce pracować jako ten sieciowiec, czy programista, bo się po prostu do tego nie nadaje, ale studia skończył (często tacy uczą potem — anglosasi mają na to takie powiedzonko "Those who can't do, teach"). Niektórzy nawet nie kończą inżynierki, tylko potrafią zostać w jakiejś firmie w której już pracowali w trakcie studiów, lub gdzieś zostali zatrudnieni.

Ponieważ rzadko mówi się o tym, że tak naprawdę programy studiów na wielu uczelniach są przestarzałe, i generują bezrobotnych, bo pomimo prób, Ci ludzie nie nadają się do pracy w IT, i potrzeba ciągłego samorozwoju, samozaparcia, douczania, poszerzania wiedzy, aby utrzymać się na wodzie. Studia mogą być do tego trampoliną, ale niekoniecznie są przepustką do automatycznego zatrudnienia po tych studiach, co niektórym w czasach obecnie napompowanej bańki w ogólnopojętym IT może się wydawać.

 

Zasadniczo można próbować. W Twoim przypadku zaocznie, to niby tylko weekendy, więc całego pół roku nie stracisz na studia, jeśli np. po semestrze stwierdzisz, że to nie Twoja bajka. Najwyżej trochę pieniędzy.

 

A już na samym końcu, nawet po inżynierce, nie ma co się w każdym przypadku nastawiać na to, że np. jako tzw. junior w programowaniu będziesz od razu zarabiał kokosy. Sporo ludzi przez pewien czas ciągnie w naprawdę słabo płatnych firmach, sieciowcy również, bo albo są za słabi, albo akurat tam mają zatrudnienie, i nie mogą zmienić miejsca, albo to zwyczajnie dopiero początek.

 

Najzwyczajniej w świecie może okazać się w Twoim przedstawionym przypadku, że w swojej robocie, dzięki Twojemu obecnemu stażowi już tam który zdobyłeś do tej pory, będziesz zarabiał więcej niż jakiś junior po studiach (to w wypadku, gdybyś zaczynał gdzieś indziej pracować od zera).

W dodatku akurat np. w programowaniu jest tyle ludzi bez dyplomu, że tu akurat liczy się naprawdę to, co umiesz. Zwłaszcza że wakatów jest mnóstwo. Tylko inna sprawa, że niekoniecznie na juniorów.

Inna sprawa, gdy ktoś zupełnie nie jest typowym samoukiem i potrzebuje teoretycznie jakiegoś startu - tutaj w postaci studiów, to często będzie jakiś start. Jednak nikt nie powiedział, że to musi być dobry start, zwłaszcza jeśli tak jak wspominałem, nie będzie chciał się nadal rozwijać, i dokształcać,

i nauczyć tego, o czym na studiach nie powiedzieli, bo np. uczyły tam leśne dziadki, języków programowania, które wyszły z powszechnego użycia, i nie są za bardzo używane w firmach przy projektach, albo tylko w podstawowym stopniu. Przestarzałe języki, to coś co nagminnie się zdarza tu i ówdzie na uczelniach, i to jest coś, co tak naprawdę może zadecydować o skreśleniu takiej uczelni już na starcie. Często takie informacje o językach są już przy naborze.

Po resztą bardzo podobne sytuacje mają miejsce na studiach na grafice, gdzie trafiają się ludzie niekompetentni, którzy nie powinni uczyć, gdzie już w ogóle niektórzy studenci potrafią to samo robić lepiej, pracując już gdzieś między czasie.

 

To tak gwoli wstępu do zarysu podstaw do tego, czy się pakować w to, czy nie.

Bo choć na pozór wydaje się być więcej minusów, to wielu w to wejdzie rękami i nogami, choćby ze względu na perspektywy finanswoe i na napompowaną bańkę, i dopóki nie pęknie, a sobie poradzą, to będą mieli rację. Ale nie wszyscy.

Edytowane przez deton24

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Moim zdaniem wiek nie ma za dużo znaczenia, ba wydaje mi się, że starsi juniorzy (czyli tacy 35+) są częściej przyjmowani niż młokosy (18+), bo potrzebują stabilizacji, więc zostaną w firmie dłużej lub na stałe. Młodego przeważnie "wywiewa" po kilku miesiącach (lub sam się zwolni bo zda sobie sprawę, że programowanie jest tylko fajne na reklamach bootcampu), a czas seniora czy lepszego mida zainwestowany w naukę juniora poszedł na marne.

 

Co do zarobków to prawda. Do końca nie wiem dlaczego utarło się głupie stwierdzenie, że programista to bogacz :lol2:

Na stanowisko juniorskim zarobisz mniej więcej tyle ile w biedronce na kasie. Oczywiśćie mowa tutaj o prawdziwych juniorach który mają jedynie podstawową wiedzę ze studiów lub sami się nauczyli i trzeba ich prowadzić za rączkę.

 

Tak, specjaliści zarabiają te mityczne 15k w górę na rękę, ale każdy specjalista tyle może zarobić. Branża tutaj nie ma znaczenia.

 

Co do studiów. Nie trzeba ich zaczynać w wieku 19 lat, ale jak się nie skończy do 30 to moim zdaniem słaba inwestycja.

Na miejscu autora bym na nie nie szedł.

Edytowane przez Luqart

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Na stanowisko juniorskim zarobisz mniej więcej tyle ile w biedronce na kasie. Oczywiśćie mowa tutaj o prawdziwych juniorach który mają jedynie podstawową wiedzę ze studiów lub sami się nauczyli i trzeba ich prowadzić za rączkę.

Tu nie do końca masz rację. Tak jak piszesz może jest w Toruniu, czy innych obszarach Polski, gdzie IT ma się kiepsko. We wrocławskich firmach stażysta Java, którego trzeba właśnie prowadzić za rączkę dostaje 3-4k brutto. Po pół roku jako początkujący pracownik dostaje 6-7k. W firmach, gdzie pracowałem nikt nie miał poniżej tej kwoty. A żadna z tych firm nie należy do najlepiej płacących we Wrocku. Kolega sześć lat temu posortował oferty na juniora C# po wynagrodzeniu, wysłał CV na pierwszą z góry i dostał 7k do łapy w swojej pierwszej pracy (po informatyce na PWr). Dlatego właśnie pisałem, że przebranżowienie na IT pod kątem kasy ma sens tylko wtedy, gdy zamierza się pracować w jednym z czterech głównych ośrodków polskiego IT. Wtedy faktycznie po 4-5 latach pracy jest te 10k do łapy. W dużych miastach to taki standard, a nie kasa dla specjalistów-wybrańców, co jednak jest sporo powyżej średniej w większości branż. I jakby nie patrzeć, łatwiej się nauczyć programowania od wielu innych zawodów, bo można to zrobić w domowym zaciszu i wystarczy komputer z internetem. Trudniej na przykład przebranżowić się na dentystę, bo z Internetu nie da się nauczyć praktyki.

 

I jeszcze co do innych obszarów w Polsce dla kontrprzykładu - kolega 7 lat temu razem ze mną zatrudniał się na juniora Java w pewnym polskim korpo na C. Ja we Wrocku on w Rzeszowie. Dostał 40% mojej stawki na tym samym stanowisku z takim samym (zerowym) doświadczeniem tylko z powodu innego miasta.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia podyplomowe nie dadzą dużo wiedzy, ale informatyka na jakiejś polibudzie czy uniwerku dobrze działa na HR. Z drugiej strony są szkoły programowania. Opcja droższa i nadal mniej prestiżowy papier od wcześniejszej opcji, lecz w mojej ocenie dająca konkretną i praktyczną wiedzę.

 

Przejrzałem parę ofert szkół programowania/boot campów i znowu powielasz nieprawde. Ceny maja z kosmosu i praktycznie to jest naciaganie ludzi.

przykłady? kurs javy 10 dni/40h - 2400zł - prkatycznie takie same podstawy jak mozesz znaleźć w najbardziej podstawowych kursach video/ksiazkach za 60zł.

Kursów po parę tyś. komentować nie będę bo to aż żal człowieka bierze...

 

Jeśli ktoś chce się naprawdę nauczyć programowania i myśli o przebranżowieniu to systematyczne siedzenie i kodzenie po pracy codziennie po przynajmniej 1h, a najlepiej 2. Dużo samozaparcia i reddit+stackoverflow tam mozna znaleźć sporo ludzi którzy pomogą znaleźć dobre materiały/pomoc cos rozkminić.

Żadne bootcampy...kiedyś też myślałem że kupno książki/kursu da mi umiejętnosci po przeczytaniu/obejrzeniu...hahaha bład. Systematecznie przerabianie tej książki i sporo ćwiczeń dopiero daje umiejetności -praca własna. Myślę że sporo boot campów właśnie nabiera naiwniaków po tym że "po naszym boot campie bedziesz miał prace"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale nie będę brał udziału w słownych przepychankach na temat powielanie nieprawdy. Pracuję w branży kilka lat, mam doświadczenie z pracy w polskich i zagranicznych firmach oraz międzynarodowych korpo. Do tego byłem wykładowcą w dwóch bootcampach. Wiem, jak wyglądają złożone projekty i wiem jaki poziom wiedzy mają kandydaci po studiach i po bootcampach. Po jednym i po drugim są spoko ludzie mający dobry ogar w podstawowych tematach, jak i kompletni leserzy. Abstrahując od tego, że część bootacmpów to faktycznie total crap, są też te rzetelnie prowadzone, po których ludzie potrafią napisać prostą aplikację opartą o jakiś sensowny build tool, z wykorzystaniem porządnego frameworka, MVC i jakoś to automatycznie przetestować. Tymczasem poziom nauczania na uczelni to jest nadal freestyle w tworzeniu kodu, bez żadnego IoC, byle wynik wypluło na ekran.

Tak więc, żeby mieć sensowną wiedzę, trzeba samemu sporo w siebie zainwestować, ale to bootcamp nakieruje na dobre praktyki i właściwy tor nauki, a nie studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Tu nie do końca masz rację. Tak jak piszesz może jest w Toruniu, czy innych obszarach Polski, gdzie IT ma się kiepsko. We wrocławskich firmach stażysta Java, którego trzeba właśnie prowadzić za rączkę dostaje 3-4k brutto. Po pół roku jako początkujący pracownik dostaje 6-7k. W firmach, gdzie pracowałem nikt nie miał poniżej tej kwoty. A żadna z tych firm nie należy do najlepiej płacących we Wrocku. Kolega sześć lat temu posortował oferty na juniora C# po wynagrodzeniu, wysłał CV na pierwszą z góry i dostał 7k do łapy w swojej pierwszej pracy (po informatyce na PWr). Dlatego właśnie pisałem, że przebranżowienie na IT pod kątem kasy ma sens tylko wtedy, gdy zamierza się pracować w jednym z czterech głównych ośrodków polskiego IT. Wtedy faktycznie po 4-5 latach pracy jest te 10k do łapy. W dużych miastach to taki standard, a nie kasa dla specjalistów-wybrańców, co jednak jest sporo powyżej średniej w większości branż. I jakby nie patrzeć, łatwiej się nauczyć programowania od wielu innych zawodów, bo można to zrobić w domowym zaciszu i wystarczy komputer z internetem. Trudniej na przykład przebranżowić się na dentystę, bo z Internetu nie da się nauczyć praktyki.

 

I jeszcze co do innych obszarów w Polsce dla kontrprzykładu - kolega 7 lat temu razem ze mną zatrudniał się na juniora Java w pewnym polskim korpo na C. Ja we Wrocku on w Rzeszowie. Dostał 40% mojej stawki na tym samym stanowisku z takim samym (zerowym) doświadczeniem tylko z powodu innego miasta.

Fakt, że płaca jest nieporównywalna, ale w większych miastach są też większe wymagania co do juniora.

U mnie na Podlasiu juniora można dostać umiejąc prawie nic. Umiesz w teorii podstawy języka, do tego kojarzysz MVC, co i jak robi GC, HTTP, Post, Get to na staż cię wezmą.

Pieniądze jak z biedronki, ale przyuczą zawodu i można wyjeżdżać do większych miast.

Właśnie tak robi dużo osób.

 

Zresztą przykład mojego kolegi który się przebranżowił w dwa miesiące na juniora (z bankowości).

Przepisał projekt z internetu, trochę od siebie dodał. Nauczył się najczęściej zadawanych pytań, popytał ludzi o co pytają w tej firmie (zaleta studiowania) i się dostał.

Sam mi się przyznał, że nic nie umiał jak go przyjęli do tej firmy, ale się wyrobił z czasem.

 

U mnie po studiach takie młotki znalazły pracę na stanowisku juniora lub staż, że się za głowę złapałem.

Edytowane przez Luqart

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Luqart, jest tak, jak piszesz. Próg wejścia w rozbudowane projekty w dużych miastach jest wysoki, ale i nagroda adekwatna do włożonego trudu. To jest droga, którą ja polecam. Ale oczywiście można zacząć od małych projektów i dalej rozwijać się już pracując. Z drugiej strony nie demonizowałbym tak, bo w dużych miastach też jest wiele korpo, biorących masy niedoświadczonych osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po wielu dyskusjach jak i refleksjach również zdecydowałem na naukę na własną rękę + studia zaoczne, aktualnie mieszkam w niewielkim mieście na Śląsku gdzie ani nie ma uniwersytetu ani firm w których można by się rozwijać, więc za rok/dwa gdy już nabiorę trochę wiedzy i dotrwam do ostatniego roku gdzie będzie miała miejsce praktyka postaram się o nią w Krakowie.

Jak na razie ukierunkowałem się na data science, zacząłem od Pythona i SQL, do tego R i podstawy statystyki, ekonomii i analizy matematycznej.

Jak narazie czuje że odkrywam nowe rzeczy, to cieszy, satysfakcjonuje i jest nutka tajemnicy zawsze przed Tobą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli większość potwierdza moje słowa.

 

W skrócie. Jak nie masz samozaparcia i chcesz żeby za rączkę prowadzili to studia.

Z tym że szkoda czasu.

Serio ktoś chce poświęcać 5 lat swojego życia żeby nauczyć się czegoś czego można a w rok?

 

Owszem jak nic nie potrafimy i chcemy się nauczyć w jakiejś firmie to studia potrzebne.

 

Programista może uczyć się z kursów online (wiadomo często lepiej człowieka na żywo wypytać). Będzie zapartym i będzie pisać programy to z pracą nie ma problemu.

Jakieś programy można wrzucić na githuba i mamy już coś. Będziesz lepszy to do większego projektu non-profit się dołączyć tak żeby nasze nazwisko było na githubie.

 

Sieciowec walnie CCNA.

Grafik wrzuci gdzieś fotki i pokarze portfolio.

Większość programistów którzy dobrze zarabiają nie ma wykształcenia w tym kierunku. Jeden po matematyce, drugi po ekonomii a jeszcze inny po fizyce.

Wszystkich łącza kierunki ściśle.

Na studiach mieli podstawy programowania bo kierunki nie IT.

 

Jak już jest się dobrym programistom to później wychodzi że jakaś firma wymaga że awansuje cię na szefa projektu ale musisz mieć studia... Jakiekolwiek bo inaczej to źle wygląda

 

IT się rządzi innymi prawami

Zresztą wystarczy popatrzeć na zachód i odsetek ludzi z tytułami naukowymi jak inz czy mgr

Jak popatrzymy przez ten pryzmat to powinniśmy mieć statystycznie większy odsetek noblistów a tak to nie mamy.

No dobra jest jeden. Skłodowska który ma z chemii i fizyki. Reszta to pokojowa albo literatura.

Gdzie studiowała Skłodowska? No nie w Polsce.

 

Jak ktoś chce tracić 5 lat życia (czasu nie kupimy) to droga jego. Zaoczne studia kosztują.

Lepiej to poświęcić choćby na dobre kursy i wyjdzie podobnie i szybciej. Szybciej zmieniamy pracę i dopiero wtedy uczymy się prawdziwej praktyki.

 

Ma facet 35 lat. Skończy studia będzie miał 40 lat. Idzie jako swiezak dostanie nie dużo a z czego rodzinę utrzyma? Na dwa etaty ma ciągnąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Jak już jest się dobrym programistom to później wychodzi że jakaś firma wymaga że awansuje cię na szefa projektu ale musisz mieć studia... Jakiekolwiek bo inaczej to źle wygląda

To fakt. Bez magistra ciężko awansować wyżej, ba nie trzeba mieć magistra z informatyki, może być nawet zarządzanie (co akurat w przypadku szefa projektu się pokrywa jako taki).

Dlatego warto go zrobić w młodym wieku, aby w 30+ nie robić go zaocznie plus pracować i wychowywać dzieci.

Edytowane przez Luqart

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...