Skocz do zawartości
iziDeV

Zarobki w serwisach komputerowych w Polsce

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Cześć, pewnie nie jedna osoba tutaj ma swój serwis komputerowy lub pracuje dla kogoś. Dalibyście znać jakie stawki, w jakich miastach macie/płacicie pracownikowi, jesli to nie tajemnica? :D Najlepiej godzinowa ile wychodzi.

Edytowane przez iziDeV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mojej wiedzy stawki nie są wygórowane - podstawka + premia zależnie od obrotu. Lepszy salon ma serwisanta co najmniej na pół etatu lub na cały etat, przeważnie kumaty to musi "trójkę" na rekę dostać. Mówię tu o mieście średniej wielkości, gdzie przywozi się sprzęt na miejsce. Kiedyś (15-20 lat temu) serwisant jeździł do domu, naprawiał na miejscu, zaś komputer kosztował naprawdę sporo i można było "zawołać" za naprawę (sam brałem 80-100 PLN za wizytę, na dzień dzisiejszy to ok. 150-200 PLN). Teraz używany sprzęt kosztuje często mniej niż usterka do naprawienia (np. przelutowanie układu BGA w laptopie Core2Duo) więc ze stawkami nie ma "szaleństwa". Dobry serwis kroi po królewsku - mało kto Ci się przyzna ile "odpala" pracownikom :) - natomiast rynek psują wszelkiej maści papudraki które za 3 dychy postawią system. Wiele lat temu pracowałem krótko w serwisie po czym stwierdziłem że lepiej będzie działać na własną rękę. Do dziś ze "starej gwardii" utrzymały się 2 punkty u mnie w mieście, z czego jeden gość to głównie kasy fiskalne + kserokopiarki, przy okazji maszyny do szycia/overlocki/plotery i komputery, i tak naprawdę za te naprawy bierze grosze w stosunku do tego co zarabia na całej reszcie. Nie muszę dodawać że raczej paragonu na naprawy nie wystawia i pracuje sam ;) - nie, nie to że go nie stać na drugiego pracownika, ale trudno jest o kumatych ludzi którzy są elastyczni i chcą się uczyć. Ale lekki offtop poszedł.

 

Wracając do tematu - serwisy "przysklepowe" płacą groszowe sprawy, dobre serwisy z zapleczem sprzętowym nie są też rzadkością i tylko te z renomą sensownie się mogą wypowiedzieć, ile faktycznie się płaci pracownikowi. Nie jest tajemnicą że w przeszłości zarabiało się też na przeróbkach konsol (modchipy/RGH) i lutowaniu układów BGA (ach ten RoHS i grzejące się dGPU :)). Obecnie jak laptop się psuje to nie opłaca się go naprawiać i wymienia się całą płytę, z postawieniem systemu poradzi sobie nawet 10-latek, zaś wspomniana niska cena podzespołów (za dniówkę w fabryce można kupić sprawnego laptopa) powoduje, że i klientów jest mniej. Także większość napraw nie wymagających ingerencji elektronika robią przeważnie pracownicy sklepów w ramach obowiązków służbowych :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Tutaj właśnie interesują mnie mniejsze miasta najbardziej (~30-60k ludzi), ale dla porównania chętnie poczytam o wszystkich.

Ogólnie mam przykład: system 2 pracowników, jeden robi cały etat średnio 170-180h na umowe o prace, a jeden zlecenie i bierze reszte godzin (serwis otwarty 12h dziennie pon-sb).

 

Nie wiem ile ma serwisant na pełny etat na umowe o prace, ale drugi na zlecenie wychodzi na rękę jakos 9,4zł (minimalna zlecenie)? :D Trochę to śmieszna stawka jak na pracę gdzie trzeba jakąkolwiek wiedzę i umiejętności :D To nawet chodząc sobie po kaufie i wystawiając towar zarobi się więcej.

 

Złodziejska stawka, czy standard ;)?

Edytowane przez iziDeV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Złodziejska stawka, czy standard ;)?

Serwisu nie robię bo się nie opłaca w stosunku do ryzyka/czasu a zarobków za usługę. Mógłbym zatrudnic serwisanta, czy kogoś do pomocy, ale ludzie chcą kosmos kasę (bez 3k nie ma co szukać). Dodaj do tego danine dla ZUSu jaki jest zdzierany (patologia) i tym sposobem serwisant nie jest w stanie na siebie zarobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za młodego pracowałem w serwisach płacili grosze i szukali bardziej praktykantów.

Za dniówkę miałem tak 60 zł na czysto.

Do tego trzeba było być jeszcze sprzedawcą, sprzątaczem etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Do tego trzeba było być jeszcze sprzedawcą, sprzątaczem etc.

Z tym ludzie tez mają problem. Ze chcialby wymienic ekran i nara do domu a ktos za niego pogada z klientem i posprzata po nim.

Ale tak sie zmienia rynek pracy, ze ludzie chca miec scisle okreslone (wąskie) obowiązki i elo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tak sie zmienia rynek pracy, ze ludzie chca miec scisle okreslone (wąskie) obowiązki i elo.

Z przedsiębiorcami "Januszami" to tak nie przejdzie,zawsze oni robią zwykłemu pracownikowi pod górę niezależnie od tego czy dany pracownik ma ściśle określone obowiązki czy nie,to jest jedna kwestia.

Druga kwestia to zarobki.Tacy "Janusze" lubią okradać pracowników z wypłat.Wystarczy że taki "Janusz przedsiębiorca" będzie szanował swoich pracowników i uczciwie dać adekwatne wynagrodzenie,a narzekanie na ich się skończy i byłoby mniej osób wyjeżdżających za chlebem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat bycie sprzedawcą, sprzątaczką i wszystkim innym to standard nie tylko w serwisach, tego nie uwazam za cos tak złego, raczej głównie o stawkę chodzi.

I to właśnie przez to że stawki są mniejsze niz w pracy wykładania towaru i podobnych w których gó** się robi, nic nie trzeba umieć i ogarnie to niepełnosprawny 6 latek :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to właśnie przez to że stawki są mniejsze niz w pracy wykładania towaru i podobnych w których gó** się robi, nic nie trzeba umieć i ogarnie to niepełnosprawny 6 latek :P

Nawet w ochronie(pilnowanie budynków)zarobki mogą być większe niż w serwisie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet w ochronie(pilnowanie budynków)zarobki mogą być większe niż w serwisie.

Z tą ochroną to ja nie wiem, chłopaki wyrabiają setki godzin, po ustaleniu stawki minimalnej dorzucili im jakieś opłaty za mundur itd żeby wychodziło tyle samo :P. Generalnie nie opłaca się mieć serwisu jeśli przy okazji nie masz sklepu, ew. jako freelancer na tzw. nierejestrowaną działalność gospodarczą i ludziom można prywatnie w domu robić. Trzeba jednak uważać ze stawkami - ostatnio reinstalowałem gościowi system + był problem z routerem + parę pierdółek i "wyciągnąłem" 80 PLN a roboty na 2-3 godziny. Nie wiem czy to jest sensowny zarobek (dodam że za godzinę korepetycji pianina mam 50 PLN). Był czas że faktycznie się opłacało, ale teraz to tylko serwisy które naprawdę znają się na rzeczy zarobią na chleb.

 

Co do obowiązków, to jest norma że się robi wszystko, w korpo każdy jest od czegoś a tutaj nawet u takiego "Janusza" trzeba być elastycznym. Mi wystarczył rok w Holandii jak pracowałem w agencji - doświadczenie od 5-gwiazdkowych hoteli, przez teatry, prace budowlane, pracę na magazynie, na mitycznym zmywaku (w Radissonie na Schipholu - zabawna sytuacja bo spotkałem tam doktora socjologii z Uniwersytetu Śląskiego :D) po grindowanie posadzek kamiennych w pałacu Dam w Amsterdamie ;D. Potem jak wróciłem do kraju nie miałem oporów przed żadną pracą - jednocześnie jestem asertywny i nie daję sobie wciskać czegoś "za nic". Ale tego trzeba się nauczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Dlatego pomyślcie sobie, ile trzeba ZAROBIĆ na serwisie żeby zapłacić pracownikowi 3k. Zarobić to znaczy jeszcze podatek i ZUS. Jak ma być umowa na papierze na pełną kwotę zarobków to se policzcie.

Wypłata 3k

ZUS na oko 1,5k

Do tego podatek - łącznie PIS zabiera 33% zarobków - są to łącznie wszelkie obciążenia podatkowe. Typu VAT, PPL, PCC, podatek od wysokiego stanu magazynowego i kilka innych podatków ukrytych pośrednio.

To ile trzeba NA CZYSTO zarobić na serwisie, żeby jeszcze firma coś na tym zarobiła?

A jeszcze dochodzą inne koszta, typu utrzymanie stanowiska pracy, zakup materiałów eksploatacyjnych, wypłata za zaległy urlop etc.

Teraz se policzcie ile dziennie sprzętu trzeba przemielić żeby zarobić.

Edytowane przez Atomowa Sprawiedliwość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego podatek - łącznie PIS zabiera 33% zarobków - są to łącznie wszelkie obciążenia podatkowe. Typu VAT, PPL, PCC,

Pensje pracowników to są dla pracodawcy koszty, więc akurat dla dochodowego są neutralne, VAT itd. trzeba oczywiście zapłacić. PCC akurat płacisz tylko przy sprzedaży niepodlegającej VAT, więc się wzajemnie wykluczają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak się nie opłaca zamykasz interes, albo nie zatrudniasz pracownika, proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego pomyślcie sobie, ile trzeba ZAROBIĆ na serwisie żeby zapłacić pracownikowi 3k. Zarobić to znaczy jeszcze podatek i ZUS. Jak ma być umowa na papierze na pełną kwotę zarobków to se policzcie.

Wypłata 3k

ZUS na oko 1,5k

Do tego podatek - łącznie PIS zabiera 33% zarobków - są to łącznie wszelkie obciążenia podatkowe. Typu VAT, PPL, PCC, podatek od wysokiego stanu magazynowego i kilka innych podatków ukrytych pośrednio.

To ile trzeba NA CZYSTO zarobić na serwisie, żeby jeszcze firma coś na tym zarobiła?

A jeszcze dochodzą inne koszta, typu utrzymanie stanowiska pracy, zakup materiałów eksploatacyjnych, wypłata za zaległy urlop etc.

Teraz se policzcie ile dziennie sprzętu trzeba przemielić żeby zarobić.

Dokładnie, także taka działalność w 90% przypadków jest przy sklepie. Dobry serwis ma dobre źródełka na części, doświadczoną ekipę, sprzęt do lutowania BGA i - przeważnie - stare zapasy niektórych trudno dostępnych układów. W przypadku droższych laptopów ma to jeszcze sens, w epoce np. padających kart nVidii czy RROD w Xboxach albo YLOD w PS3 poprawianie lutów było normą. I tak 80% klientów to laicy którzy przychodzą z pierdołami - np. skasowały się zdjęcia, komputer "muli", gry nie chodzą itd... To ogarnie zwykły Kowalski, więc często takie rzeczy robi się po rodzinie. Kiedyś, jak nie każdego było jeszcze stać na komputer, a na dodatek na rozruch brało się dyskietkę startową, zaś XP był nowością, trzeba było znać elementarne polecenia w DOS, poradzić sobie ze sterownikami, usuwać konflikty/przerwania, zaś ściągnięcie sterowników to nie było takie hop-siup. Teraz recovery jednym guzikiem, driver booster i sterowniki same się ściągają... Serwisant w tych 80% przypadków nie ma zatem co robić.

 

Inna sprawa jak coś wymaga większej wiedzy... Byłem kiedyś u klienta któremu karta WLAN w lapku nie widziała routera. Był podobno "informatyk" i walczył z tematem 5 godzin - nic nie zdziałał i rozłożył ręce. Mi zajęło 10 minut ustalenie po identyfikatorze sprzętowym i z pomocą anglojęzycznego forum, że po zmianie na 10-tkę z tą kartą są problemy - uznałem że skórka droższa od wyprawki i po prostu wymienimy kartę albo zmienimy OS-a. Zaproponowałem że albo zamówię za 2 dyszki kartę z Allegro i będę za 2 dni albo wracamy do 8-ki i zrobię ją na błysk. Gość pomyślał - po co mi ta 10-tka, jak będzie śmigać to rób pan. Godzinka, dwie - dostał pięknie zoptymalizowany 8.1 ze wszystkimi tweak'ami i całym niezbędnym oprogramowaniem i dorzucił jeszcze extra do ceny usługi bo mu w końcu działało. Także często klienta interesuje szybkie i sprawne rozwiązanie problemu. Innym negatywnym przykładem było to jak teściowej niedoszłej nie chciał bootować komputer na XP. Jako że partycja była w NTFS, pan serwisant strzelił na szybko nowego XP-ka i zadowolony kończył instalowanie sterowników (oczywiście wcisnął nową płytę główną bo rzekomą przyczyną awarii był problem z mobo), kiedy przyszedłem do dziewczyny. Pytam czy zdjęcia zgrał z dysku bo teściowa niedoszła mówiła że przepadły. On mi odpala, że DOS nie widzi NTFS i nie miał jak tego zrobić :D. Po wytłumaczeniu mu przy klientce jak to się robi i odpaleniu softu do odzyskiwania danych (na szczęście się udało odzyskać większość) facet strzelił buraka i po prostu wyszedł z chałupy bez zapłaty - a to był najlepszy sklep z "serwisem" w okolicy :D.

 

Ale to tak jak z mechanikami - jak po obejrzeniu auta/symptomów usterki mówi "wymienimy i ZOBACZYMY co będzie" albo "trzeba wymieniać [i tu długa lista]" to ja takiemu gościowi dziękuję. Jak mi przez telefon natomiast konkretnie mówi że to może być to, to lub to, a po przyjechaniu faktycznie sprawdza po nitce do kłębka i mi tłumaczy dlaczego tak się dzieje, znaczy ogarnia materię, to potem do takiego gościa żonę mogę wysłać z autem w ciemno i poprosić o rachunek SMS-em bo wiem że gość się zna :) (w dużym uproszczeniu). Ja tak samo z komputerami miałem - do dziś znajomi (i nieznajomi) dzwonią z problemem i w momencie słuchania wiadomości już mi się w głowie "wyświetla" co może być nie tak i mam wstępne gotowe rozwiązania, a nie biorę komputer na warsztat i "się zobaczy - najwyżej rozłożę ręce". Tak się opinii nie buduje, a ona jest ważniejsza (szczególnie w małej miejscowości) niż niska cena czy szybkość wykonania usługi. Dlatego też podkreślam jeszcze raz - DOBRY serwis zarobi i na siebie i na pracowników, słaby - cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat bycie sprzedawcą, sprzątaczką i wszystkim innym to standard nie tylko w serwisach, tego nie uwazam za cos tak złego, raczej głównie o stawkę chodzi.

I to właśnie przez to że stawki są mniejsze niz w pracy wykładania towaru i podobnych w których gó** się robi, nic nie trzeba umieć i ogarnie to niepełnosprawny 6 latek :P

Idź na umowe zlecenie na 1 cały dzień do biedronki na kase, rozładuj 5 palet towaru, wysprzataj półki i obsłuż 1k ludzi, dostaniesz 100PLN, zrób zdjęcie swojej miny, kupie za drugie tyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę, muszę napisać w tym wątku - muszę w Inspironie 5759 dla klienta wymienić zasilacz bo BIOS wykrywał go jako nieznany i nie ładował baterii, zadzwoniłem do jednego serwisu (drugi do którego zwykle chodzę wiedziałem że jest dziś nieczynny) i mówią "przyjdź pan, zobaczymy". Dzwonię do drugiego - "panie, dziś mnie nie ma... no ale dobra, co się dzieje? Aaa wie pan nie ma co, tam jest kabel trzyżyłowy i układ się pewnie spalił, idzie pan i kupi nowy". I po temacie :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego pomyślcie sobie, ile trzeba ZAROBIĆ na serwisie żeby zapłacić pracownikowi 3k. Zarobić to znaczy jeszcze podatek i ZUS. Jak ma być umowa na papierze na pełną kwotę zarobków to se policzcie.

Wypłata 3k

ZUS na oko 1,5k

Zależy tez ile serwis kasuje, znam taki co potrafi sobie na lajcie wcisnac marże bagatela 1500zł przy skladaniu PC z uzywek za 4000zl, tak samo po kilka stowek marzy na jakichs poleasingowych lapkach, a ludzie i tak kupują.

 

Idź na umowe zlecenie na 1 cały dzień do biedronki na kase, rozładuj 5 palet towaru, wysprzataj półki i obsłuż 1k ludzi, dostaniesz 100PLN, zrób zdjęcie swojej miny, kupie za drugie tyle

Znam pare osob wykladajacych towar u mnie w miescie, nie narzekaja na prace, opierdalaja sie przez polowe czasu, a i zarobki im podniesli rok temu bodajze na tyle ze nie chca zmieniac. Takze pewnie kwestia konkretnego miejsca i miasta z tym jak wyglada taka praca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze zależy od miejsca, w małych miasteczkach jak ma się dobry punkt i sklep z serwisem, nawet z dojazdem do klienta to jakoś to idzie. Sklep to podstawa, jakieś tanie klawy, myszki, papier do drukarki, zamienniki tuszów. To schodzi na pniu praktycznie.

Znajomy pracuje w takim małym punkciku gdzie działają w 2 osoby już z 10 lat i roboty nie zamierza zmieniać, wiadomo kokosów nie ma ale robota fajna. Lepsze to niż JanuszeX Sp.z.o.o. i 1800 netto. Jak z nim rozmawiałem ze 3 lata temu to miał 2200 netto (gdzie w okolicy ludzie robili za 1700-1800zł) + bonusy 2 razy do roku, na komunie i święta, bo wtedy to największe obroty mają. Do tego w takich małych mieścinach normalnie ludzie walą drzwiami i oknami czasem. Roboty to zwykle mają na tydzień do przodu, a jeszcze bez problemu z byle pierdołą potrafią się 2 dni męczyć, bo i nie ma ciśnienia, klient i tak może poczekać z braku alternatywy, a oni i tak wolą robić grubsze sprawy niż wgranie sytemy czy podobne bzdedy, to zwykle robią przy okazji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety przykład o którym mówię nie zna się z czyms takim jak premie i bonusy :D A co do tej stawki, to 9,5zł to wlasnie minimalna godzinowa na zlecenie jesli stawki itd sa oplacalne z tej umowy (czyli nie masz innej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prowadziłem serwis i powiem tak.

Stawka minimalna za godzine i tak jest za duża.

Jeśli jest to gość z doświadczeniem i fachowiec że nie trzeba go pilnować to minimalna + 50% z roboty.

 

Przykładowo jechał chłopak do klienta i za robotę skasował 100zl + dojazd to dostawał 50zl + stawka godzinna.

 

Taki chłopak chciał pracować i się uczyć.

No i najważniejsze nie ściemniał na godzinach tylko zapierdzielal z robotami.

Aha żeby nie było że pięknie. Jak klient miał reklamację bo coś nie dopilnowane to jechał do niego za free i tankował paliwo.

Był jeden wymiatacz co może na reklamacje dwa razy pojechał w sumie bo zawsze ok.

No i lubił wdrożenia w firmach bo dniówkę miał koło 400zl :)

 

Niestety 99% serwisantów to dramat. Coś bardziej skomplikowanego i rozkładali ręce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę to potwierdzić z pozycji Klienta. Korzystałem z różnych serwisów i często robota była robiona byle jak. Pewnie jest tak, że na takiego serwisanta idą mało doświadczony osoby, którym wydaje się, że coś wiedzą o tej robocie, ale rzeczywistość jest dla nich często brutalna. Samo interesowanie się kompami nie wystarcza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość awarii to typowe problemy dla nie-laika, bardziej skomplikowane sprawy to już problem, tu trzeba mieć doświadczenie i cały czas się uczyć. Mam w robocie "informatyka", formalnie nim jest a praktycznie to różnie z tym bywa, wymiękłem jak nie mógł przez kilka dni zainstalować jakiegoś urządzenia do odczytu kart (dostęp do systemu tego wymagał). Męczył się, męczył, w końcu... kompa wziął do utylizacji i zainstalował nowego Optiplexa za 3500 PLN bo akurat takie mieli i działało :D. Także tacy "fachowcy" pracują na stanowiskach, a w serwisach... Eh, opisałem anegdotkę z zasilaczem wczoraj, laptop dawno zrobiony, jakbym poszedł do pierwszego serwisu pewnie by posapał ile to roboty nie miał a i tak by mi wcisnęli zasilacz z dostawą na poniedziałek :D. Śmiesznie przestaje się robić jak ten serwis reklamuje się jako najlepszy w mieście...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego dobry serwisant śledzi fora i czyta o problemach aby go nic nie zaskoczyło a jeśli nawet to wiedział gdzie szukać.

No i tutaj wchodzą już duże pieniądze dlatego my rozliczaliśmy tak jak pisaliśmy.

 

Klienci mieli też swoich ulubionych serwisantów.

Oczywiście były dni gdzie chłopak pracował za minimum bo nie było roboty na wyjeździe.

 

Na miejscu jak była robota to miał zrobić do końca dnia. Czasami sobie nawet grali na kompie w herosa albo coś.

Mógł wcześniej do domu jechać etc. Ważne żeby w razie czego był dostępny.

 

Ten z największym doświadczeniem mógł brać auto do domu firmowe a pracami sam zarządzał. Umawiał się z klientami, decydował jaki sprzęt wykorzystac.

 

Nigdy też problemów nie było w stylu choroba czy inne zwolnienia.

 

Niestety chłopak znalazł dziewczynę a ona była przyjazdem z UK na wakacjach i pojechał za nią. Nie wiem co u nich niego ale pewnie sobie sam radzi.

Ja niestety sam nie dawałem rady obrobić wszystkiego i jeszcze przyszło RODO I papierkologia więc odpuscilem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mega. Przecież pracujesz z danymi od osób prywatnych i firmowych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nie wiedza albo olewają temat.

My współpracowaliśmy z liderami w branży. Całkiem serio. Jedna firma jest największym dostawcą pieczarek do marketów w Polsce jak biedronka Lidl Tesco etc.

Kasa kolosalna. Miałem wgląd do wszystkiego łącznie z FV.

Terminy płatności Lidl i biedronka mieli na 180 dni...

Kolejna to niegdyś największa firma na Śląsku może nawet w południowej Polsce która zajmowała się eventami.

Parę firm transportowych i dużo medycznych.

 

Wszystkie medyczne w zasadzie to z polecenia dostaliśmy.

 

Wyobraź sobie że zanim cokolwiek robisz musisz zrobić pełny backup w razie fuckupu.

 

Chciałbyś aby historia medyczna wyciekła w świat? Pełne dane adresowe z peselem i historia chorób.

Firmy transportowe to wiadomo b2b ale jednak też sporo newralgicznych danych.

 

Hurtownia opakowań też była ktora miała wjazd trzyliterowych agencji rządowych wraz z agencja celna. Podejrzenie karuzeli VAT.

Tam miałem doczynienia z nimi.

O dziwo mili panowie i na początku było ciężko bo wszystko zaplombowane a kazałem im to rozpakować (backup serwera aby mogli pracować).

Z każdego PC zabrali dyski twarde i tylko z jednego zrobili pełnego klona na moją prośbę aby firma jakkolwiek mogła pracować.

 

Wyobraźcie sobie że to urzędnicy piątek godzina 15. Wyjechali grubo po 20.

 

Informatycy byli z dwóch różnych wydziałów i oglądali co wpisuje w konsole gdzie musiałem im wcześniej powiedzieć co wpisze i musiał to każdy informatyk zatwierdzić.

 

Jak chcieli hasła abym podał no to... Jeden zajazyl szybko i kartkę podsunął gdzie miałem zanotować

 

Ogólnie pytali czy dyski szyfrowane jeśli by były to nawet by ich nie zabrano.

Jak się. Zbudowana, jakie vlany na danych portach, jakie hasło do wifi, do routera.

Czy robiliśmy monitoring, jak nie to gdzie rejestrator. Rejestrator przed ich przyjazdem magicznie wyparował.

 

Wtedy było GIODO. Później RODO.

Mi drugi interes zaczął niespodziewanie przynosić prawie 10 krotnie większe zyski niż serwis. Dodatkowo mniejszy nakład pracowników i mniejszy stres więc serwis zamkniety.

Dlatego pracownicy lubili do firm jeździć bo stawka to 150zl netto za godzinę plus dojazd.

Przy dużych wdrożeniach godziny leciały a pracownik miał fajna dniówkę.

Czasem razem jeździliśmy a czasem każdy na inną firmę. Relacje dość dobre miałem bo raczej podobna wiedzę miałem a nawet większa przez doświadczenie. On mi kitu nie wcisnął ani ja jemu. Ja potrafiłem się przyznać do błędu i on. To było najważniejsze bo wiadomo gdzie trzeba było coś poprawić zanim firma zlecająca to odkryła.

 

Z takich najgorszych robot to dostał roznoszenie ulotek bo kompletna nuda :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...