Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

. :E

 

Napisz do mnie na priv. Jeżeli to niejednorazowa akcja myśle że się dogadamy :)

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem jeszcze na ostatnie posty:

 

- jeśli wyzerujesz konto na zakup M to czy z obecnych zarobków będzie Cię stać na spłatę większej raty gdy stopy procentowe pójdą do góry o te skromne 3pp (w 2012r były przecież w okolicach 5%)? Czy będzie Cię stać na leczenie zębów w razie jakiegoś problemu? Czy będziesz w stanie odłożyć coś aby przeżyć chociaż te pół roku gdyby zwolnili Cię z pracy?

Jak już pisałem, nie chcę wyzerować konta. Jeśli wybiorę ścisłe centrum, to muszę pójść na kompromis.

 

- im dalej od centrum tym bardziej przydaje się auto. Samochód to też koszty więc kupisz mieszkanie taniej a i tak trzeba będzie te 30 000 wydać na jakieś auto, które się nie rozpadnie po 5 latach + koszty paliwa + OC co roku i na to też trzeba mieć kasę

Tak, wiem o tym. Samochód kiedyś i tak planuję kupić (jakiś lepszy, a nie rzęcha, który się zaraz rozpadnie), ale pewnie przez kilka kolejnych lat będę dalej dojeżdżać rowerem / UTO / komuną publiczną.

 

- jak nie myślisz o rodzinie na jutro, to bierz jakieś 55m2 dwupokojowe

Z tą rodziną to nic nie wiadomo. Może wcale nie być. Tak więc na razie myślę o sobie, a jeśli będzie rodzina i się powiększy, to i tak poszukamy czegoś innego.

 

Skorzystam jednak z pośrednika. Co do lokalizacji, to nie mam dużego wyboru:

 

1. Wspomniane już centrum, które niedługo nie będzie nadawać się do życia. Obok ma powstać kolejne osiedle, a po drugiej stronie ulicy wieżowce z biurami i mieszkaniami. W pobliżu stoi obiekt sportowy i kiedy jest mecz, to brakuje miejsc do parkowania. Chyba nic nie wyjdzie z wizualizacji, gdzie większość to tereny zielone.

 

2. Nad zalewem coś budują. Czy istnieje korelacja między bliskością akwenu wodnego a wilgocią w domu / piwnicach / garażach? Raczej to błędy konstrukcyjne, bo ten problem dotyczy większości nowych bloków w różnych miejscach. Lokalizacja może być fajna o tyle, że blisko do centrum, są sklepy, są przystanki i widok na tereny rekreacyjne, a nie na ruchliwe ulice.

 

3. Wspomniane betonowe getto z biurowcem między dwoma wylotówkami. Hałas tam niemiłosierny i zero zieleni. Prawie centrum. Kilka sklepów w zasięgu 10 minut. Jest jedno umeblowane mieszkanie, które pewnie pójdę obejrzeć z pośrednikiem. Ale jeśli coś miałoby mnie skłonić do tego osiedla, to... mają gdzieś przenieść nasze biuro i jeśli przenieślibyśmy się tam, to odpadają dojazdy.

 

4. Blokowisko nieco na obrzeżach, ale jest to mocno zurbanizowany fragment miasta i obok park. Blisko do pracy, daleko do centrum. Sklepów oprócz Żabki chyba nie ma w pobliżu.

 

5. Obczaiłem jeszcze osiedle na niedawno przyłączonej wsi. Wokół domki. Sklep 10 minut. Okolica słabo zurbanizowana. Dopiero się rozwija. Jest trochę wolnych działek i tam dalej będą budować bloki. Nie jest kompletne odludzie. Mieszkania sprzedają się jak ciepłe bułeczki (chyba ze względu na cenę). Ale bez auta (albo jeździć rowerem cały rok) ciężko sobie wyobrażam życie tam.

 

Dlatego opcja 1 lub 2, co automatycznie podnosi cenę.

 

Muszę się na coś zdecydować. Odezwę się do pośrednika i pójdziemy coś obejrzeć.

 

Prawda jest taka, że przespałem najlepszy okres na zakup mieszkania. Miałem o połowę mniej kasy, ale ceny za metr były znacznie niższe.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta 5 tp wygląda, jak by tylko czekała z rok dwa az wprowadzi się tyle osób, że w godzinach szczytu całkowicie zatkają wąską dojazdówkę do miasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam takie obawy. Tak samo będzie w lokalizacji 1.

 

Właśnie obejrzałem:

 

 

Gość twierdzi, że małe mieszkania mają większą stopę zwrotu. Sądziłem, że jest na odwrót. Więcej pokoi to więcej najemców. Możliwe, że singiel zapłaci więcej niż para lub kilkuosobowa rodzina od osoby. Pomyślmy. Metraż jest wprost proporcjonalny do liczby osób po odjęciu składowej stałej (kuchnia, łazienka, salon). Teraz pytanie, czy wynajmujemy mieszkanie rodzinie, czy niezależnym lokatorom, np. studentom. W pierwszym przypadku klient zapłaci za metraż niezależnie od liczby osób. W drugim im więcej osób, tym więcej kasy wpadnie. Teoretycznie więcej pokoi = większy zysk. W praktyce więcej chętnych jest na małe mieszkania. Znalazłem wykres, gdzie ceny maksymalne rosną gwałtownie od 4 pokoi wzwyż. Jeśli macie rzetelne dane na temat opłacalności i stóp zwrotu mieszkań pod wynajem na rynku pierwotnym, to podzielcie się wiedzą.

 

Teraz jest beznadziejny okres na inwestycje pod kątem wynajmu i odsprzedaży.

 

Wracając do tematu, naszła mnie refleksja. Pisałem kiedyś o planach na przyszłość. Żyję w świecie ułudy i fantazji. Trzeba zejść na ziemię. Czy zakup mieszkania pod przyszłą rodzinę (min. 60 m2) to dobry pomysł? Czy zwiększa wartość na rynku matrymonialnym? Łatwo wycyckać się z kasy, a potem zabraknie na inne inwestycje i połowa mieszkania będzie się marnować. Z drugiej strony, kiedy uwzględnimy fakt, że płacimy więcej za m2 w małych mieszkaniach (to tylko opinia z netu) i jest ten "stały narzut" (salon, łazienka), to bardziej się opłaca większe mieszkanie. Nie wiem, czy to dobry tok myślenia.

 

Gdybym miał kupować mieszkanie tylko dla siebie, to co singlowi potrzeba? Wszystko da się urządzić nawet w 1 pokoju. Optymalny układ to aneks + większa sypialnia lub jeden duży aneks (tylko wtedy będzie jak w akademiku).

 

Właściciele wyrzucają nas za miesiąc na bruk (niezgodnie z prawem, ale nie chcemy konfliktów) i sprzedają lokum w centrum. Może warto trochę pomieszkać gdzieś na obrzeżach i przekonać się, jak się tam żyje.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możemy jednak mieszkać max do końca roku. Stoję przed decyzją:

 

1. Kupuję teraz mieszkanie pod klucz

2. Tułam się dalej po cudzych i czekam na lepszą lokalizację do 2020-2021

3. Kupuję obecne pod wynajem, remontuję i mieszkam do czasu, aż mnie będzie stać na kolejne

 

Wszystko się kiedyś kończy. I tak długo tu mieszkaliśmy, bo znajomi zmieniali średnio co pół roku.

 

Mam już dość. Chyba zdecyduję się na pierwszą opcję, ale trochę boję się wtopy. Decyzję musiałbym podjąć teraz, żeby do końca roku dało się zamieszkać. Działa to na tej zasadzie, że umawiasz się z deweloperem i uzgadniasz, co chcesz mieć na wyposażeniu. Są też wykończone mieszkania przez dewelopera "do zamieszkania" po znacznie wyższej cenie. Mam być pierwszym oglądającym... zgadnijcie gdzie. W tym betonowym getcie między wylotówkami, gdzie lokatorzy parkują na naziemnym, bo nie chcą płacić za wielopoziomowy.

 

Druga opcja to zależy, gdzie trafię i jakie warunki postawi właściciel. Nie lubię częstych przeprowadzek. Ale może warto tułać się i ostatecznie zakupić mieszkanie w lepszej lokalizacji, czyli 1 lub 2. W 2 deweloper jeszcze nie wbił łopaty w ziemię, a większość mieszkań już sprzedał. W 1 jest tak samo, ale fundamenty już wylali.

 

Trzecia opcja przy hossie cenowej jest mało opłacalna. Na zakup tego mieszkania jest kilku chętnych, ale są to osoby, które kupują pod wynajem. W mojej sytuacji musiałbym przez kilka lat mieszkać dalej i dopiero wtedy kupić nowe.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisz do mnie na priv. Jeżeli to niejednorazowa akcja myśle że się dogadamy :)

Jak jesteś pośrednikiem to idealnie.

Jest możliwość kupna domu pod hipotekę ale z stała kwota procentowa? Ida stopy w dół to kredyt ma ten sam koszt, w górę to tak samo.

Czyli przykładowo rata 1000zl i co by się nie działo to zawsze taka będzie?

W Hiszpanii to bez problemu tak można załatwić i to z oprocentowaniem 0.73% na hipotekę. Tosz to darmowy kredyt.

Te stałe 3% jestem wstanie płacić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jest możliwość kupna domu pod hipotekę ale z stała kwota procentowa?

Jasne, że są takie kredyty tylko nikt ich nie bierze bo są drogie. Zamiast ca. 3.5% (Marża+WIBOR), masz zwykle coś koło 4.5% w górę + nieraz wyższe prowizje.

O i stała stopa nawet na zachodzie obowiązuje tylko przez pewien okres (zwykle jest uaktualniana co 5-10 lat)

 

Ma to wady i zalety, w przypadku krajów strefy EURO gdzie masz zerową stopę procentową to tak naprawdę nie jest wielka różnica. W Polsce, żaden bank Ci nie da taniego kredytu ze stałą stopą bo złotówka jest za słabą walutą.

 

W Hiszpanii to bez problemu tak można załatwić i to z oprocentowaniem 0.73% na hipotekę. Tosz to darmowy kredyt.

Nie wiem na ile bez problemu.

Według internetów średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych ze stałą stopą w Hiszpanii to 1.73%.

Edytowane przez iwanme

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jesteś pośrednikiem to idealnie.

Jest możliwość kupna domu pod hipotekę ale z stała kwota procentowa? Ida stopy w dół to kredyt ma ten sam koszt, w górę to tak samo.

Czyli przykładowo rata 1000zl i co by się nie działo to zawsze taka będzie?

W Hiszpanii to bez problemu tak można załatwić i to z oprocentowaniem 0.73% na hipotekę. Tosz to darmowy kredyt.

Te stałe 3% jestem wstanie płacić

 

Nie ma obecnie w Polsce hipotek na cały okres kredytowania ze stałym oprocentowaniem ( chyba ze ktoś zamierza spłacić kredyt w 5 lat ) A i te na oferty z zabezpieczeniem na ten 5letni okres są odpowiednio droższe. Jeżeli obawiasz się wysokości raty to zrób sobie maksymalnie długi okres ( np 30 lat ) i nadpłacaj. Masz banki gdzie możesz skracać okres kredytowania na dzień dobry.

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W większości banków podczas nadpłaty wybierasz czy chcesz skrócić kredyt czy zmniejszyć ratę.

Skracanie kredytu jest mało opłacalne, bo nie chroni przed wzrostem stóp procentowych.

Najlepiej zmniejszać w kółko ratę, ale cały czas nadpłacać aż do zamknięcia kredytu.

Od jakiegoś czasu wszystkie kredyty hipoteczne można całkowicie spłacić po 3 latach bez dodatkowych kosztów.

W wielu przypadkach nadpłata częściowa jest darmowa od rozpoczęcia kredytu.

W niektórych, ale nielicznych, również całkowita spłata jest możliwa od razu za free.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W większości banków podczas nadpłaty wybierasz czy chcesz skrócić kredyt czy zmniejszyć ratę.

Skracanie kredytu jest mało opłacalne, bo nie chroni przed wzrostem stóp procentowych.

Najlepiej zmniejszać w kółko ratę, ale cały czas nadpłacać aż do zamknięcia kredytu.

Od jakiegoś czasu wszystkie kredyty hipoteczne można całkowicie spłacić po 3 latach bez dodatkowych kosztów.

W wielu przypadkach nadpłata częściowa jest darmowa od rozpoczęcia kredytu.

W niektórych, ale nielicznych, również całkowita spłata jest możliwa od razu za free.

 

Skracanie okresu jest najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla klienta. Im krótszy okres tym mniej odsetek masz naliczanych w skali roku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ceny mieszkań w ostatnim roku tak podskoczyły, że aż mnie to wszystko szokuje. Mieszkam w Polsce B, małym mieście niecałe 50k mieszkańców i tutaj nie da się kupić dwupokojowego mieszkania w wielkiej płycie poniżej 200k. Ostatnio widziałem nawet kawalerkę 33m2 za 180k i to nie w żadnym nowym budynku od dewelopera, a w bloku z wielkiej płyty i standard w środku bardzo średni.

W mieszkaniach od dewelopera to trzeba sobie liczyć 5,5k z metra.

 

Przykładowe oferty:

https://www.otodom.pl/sprzedaz/mieszkanie/kutno/

 

 

Jak dla mnie te ceny nie są normalne. Miasto raczej tak średnio się rozwija i naprawdę bałbym się tutaj brać kredyt na 300-400k, bo tyle tutaj trzeba wydać na mieszkanie, w którym mogłoby zamieszkać małżeństwo z dziećmi. Nawet w Łodzi się trafiają tańsze mieszkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skracanie okresu jest najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla klienta. Im krótszy okres tym mniej odsetek masz naliczanych w skali roku

W sytuacji, w której i tak zamierzasz nadpłacać, lepszym rozwiązaniem jest obniżanie rat, bo daje większą swobodę w razie problemów. To, że kredyt jest rozpisany jeszcze na wiele lat, nie oznacza, że nie spłacisz go szybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli myślisz o rodzinie i dziecku to bardzo ważne jest też czy w pobliżu znajduje się np żłobek, jak wygląda opieka medyczna (bo czekać 20 minut na dojazd karetki to Ty zdążysz mieć np zawał a dziecko dawno będzie trupem), jak wygląda potencjalna nauka, ile masz do pracy (2x40 minut w aucie to prawie 1,5h mniej z rodziną). W pewnym wieku też odechciewa się takich dojazdów. Własny dom jest oczywiście fajny ale masz na siebie koszty remontów, ogrzewania, większy podatek za grunty. Czasami nawet większe niż w dużym mieście opłaty za media (woda, wywóz śmieci). Zazwyczaj też nie ma co robić jeśli lubisz gdzieś wychodzić typu kino, teatr, jakieś puby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skracanie okresu jest najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla klienta. Im krótszy okres tym mniej odsetek masz naliczanych w skali roku

Nie.

Jeśli mam ratę 1500 zł miesięcznie, ale chcę płacić 3000 zł miesięcznie to finansowo nie ma dla mnie znaczenia czy skracam okres spłaty czy zmniejszam ratę.

Odsetki są naliczane nie od pozostałego okresu do spłąty, ale od ilości niespłaconego kapitału w danym miesiącu.

Każdy miesiąc rozliczany jest osobno. Nie patrzy się na to całościowo.

W przypadku, gdy chcesz płacić 3000 zamiast 1500 nie ma sensu skracać czasu.

Warto zmniejszyć ratę, bo w razie wzrostu stóp procentowych przestajesz nadpłacać i płacisz samą ratę, które jest mniejsza niż jakbyś skracał okres spłaty.

Przykładowo skracając okres spłaty rata może wzrosnąć do 4000 zł. Jakbyś zmniejszał wysokość raty (ale i tak płacił 3000 zł) to po wzroście stóp rata będzie wynosić np. 3000zł, ale okres spłaty nie ulegnie zmianie.

To takie zabezpieczenie przez ryzykiem gwałtownego wzrostu stóp procentowych czy zmiany sytuacji finansowej.

Jeśli stopy nie ulegną zmianie to płacąc 3000 zł cały czas nie ma znaczenia czy będziesz skracać okres spłaty czy zmniejszać wysokość raty. Kredyt zostanie zamknięty dokładnie w tym samym czasie i sumarycznie zapłaci się tyle samo.

Nie ma żadnej różnicy pod tym względem.

Jakiekolwiek inne stwierdzenie jest matematycznie niepoprawne.

 

Nieco inaczej sprawa wygląda gdy nadpłacamy raz na jakiś czas, a nie co miesiąc, ale to już inna para kaloszy.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie.

Jeśli mam ratę 1500 zł miesięcznie, ale chcę płacić 3000 zł miesięcznie to finansowo nie ma dla mnie znaczenia czy skracam okres spłaty czy zmniejszam ratę.

Odsetki są naliczane nie od pozostałego okresu do spłąty, ale od ilości niespłaconego kapitału w danym miesiącu.

Każdy miesiąc rozliczany jest osobno. Nie patrzy się na to całościowo.

W przypadku, gdy chcesz płacić 3000 zamiast 1500 nie ma sensu skracać czasu.

Warto zmniejszyć ratę, bo w razie wzrostu stóp procentowych przestajesz nadpłacać i płacisz samą ratę, które jest mniejsza niż jakbyś skracał okres spłaty.

Przykładowo skracając okres spłaty rata może wzrosnąć do 4000 zł. Jakbyś zmniejszał wysokość raty (ale i tak płacił 3000 zł) to po wzroście stóp rata będzie wynosić np. 3000zł, ale okres spłaty nie ulegnie zmianie.

To takie zabezpieczenie przez ryzykiem gwałtownego wzrostu stóp procentowych czy zmiany sytuacji finansowej.

Jeśli stopy nie ulegną zmianie to płacąc 3000 zł cały czas nie ma znaczenia czy będziesz skracać okres spłaty czy zmniejszać wysokość raty. Kredyt zostanie zamknięty dokładnie w tym samym czasie i sumarycznie zapłaci się tyle samo.

Nie ma żadnej różnicy pod tym względem.

Jakiekolwiek inne stwierdzenie jest matematycznie niepoprawne.

 

Nieco inaczej sprawa wygląda gdy nadpłacamy raz na jakiś czas, a nie co miesiąc, ale to już inna para kaloszy.

 

Wprowadzasz w błąd. Jedynie poprawne jeśli chodzi o opłacalność to to co było już wyżej napisane:

Skracanie okresu jest najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla klienta. Im krótszy okres tym mniej odsetek masz naliczanych w skali roku.

 

Najprościej to sprawdzić to pobranie aktualnego harmonogramu dla kredytu, splata raz w jeden sposób, raz w drugi takiej samej kwoty (tutaj już będzie trudniej, bo się zmieni kapitał pozostały do spłaty) i porównanie kolumny sumy wszystkich odsetek do spłaty. Zawsze wyjdzie że skrócenie będzie korzystniejsze, będziesz krócej płacił kredyt, zatem mniej odsetek ostatecznie zapłacisz, a zatem ostatecznie mniej zapłacisz całościowo kredytu (kapitał + odsetki).

Matematyki tutaj nie mieszaj, bo akurat nie jest po twojej stronie racja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są różne aspekty opłacalności.

Nie zawsze liczy się sumaryczna ilość rat oprocentowania, istotniejsza może być wysokość raty, którą miesiąc w miesiąc płacisz.

Jeżeli masz stosunkowo wysoką ratę w stosunku do zarobków, to bezpieczniej nadpłatą obniżyć ratę. Masz mniej wydatków miesięcznie, możesz więcej odłożyć, jest rezerwa na skok stóp oprocentowania.

 

Odsetki tak czy inaczej spadną, bo nadpłaca się kapitał kredytu, czyli oprocentowanie jest naliczane z mniejszej kwoty.

 

Jest jeszcze kwestia w jakim systemie ktoś spłaca, czy stałą ratę, czy stały kapitał. Ciężko mi powiedzieć przy którym systemie spłaty, który typ nadpłaty będzie bardziej opłacalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matematycznie nie ma różnicy czy płacisz 3000zł zamiast 1500zł i skracasz okres kredytowania czy zmniejszasz ratę.

Płacąc 3000zł miesięcznie zamkniesz kredyt w tym samym momencie. W każdym miesiącu spłata kapitału będzie taka sama. Odsetek też taka sama. Niezależnie od tego czy zmniejszasz ratę czy skracasz kredyt.

W przypadku skrócenia po prostu MINIMALNA WPŁATA jest mniejsza, odsetki według harmonogramu będą takie same, kapitał będzie mniejszy, ale i tak więcej nadpłacasz, a cała nadpłata idzie w 100% na kapitał.

Zaleta zmniejszenia raty jest taka, że MINIMALNA WPŁATA jest mniejsza, więc jest to rozwiązanie bezpieczniejsze.

 

Nikt mi nie udowodni, że jest inaczej, bo jest to niemożliwe.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie.

Jeśli mam ratę 1500 zł miesięcznie, ale chcę płacić 3000 zł miesięcznie to finansowo nie ma dla mnie znaczenia czy skracam okres spłaty czy zmniejszam ratę.

Odsetki są naliczane nie od pozostałego okresu do spłąty, ale od ilości niespłaconego kapitału w danym miesiącu.

Każdy miesiąc rozliczany jest osobno. Nie patrzy się na to całościowo.

W przypadku, gdy chcesz płacić 3000 zamiast 1500 nie ma sensu skracać czasu.

Warto zmniejszyć ratę, bo w razie wzrostu stóp procentowych przestajesz nadpłacać i płacisz samą ratę, które jest mniejsza niż jakbyś skracał okres spłaty.

Przykładowo skracając okres spłaty rata może wzrosnąć do 4000 zł. Jakbyś zmniejszał wysokość raty (ale i tak płacił 3000 zł) to po wzroście stóp rata będzie wynosić np. 3000zł, ale okres spłaty nie ulegnie zmianie.

To takie zabezpieczenie przez ryzykiem gwałtownego wzrostu stóp procentowych czy zmiany sytuacji finansowej.

Jeśli stopy nie ulegną zmianie to płacąc 3000 zł cały czas nie ma znaczenia czy będziesz skracać okres spłaty czy zmniejszać wysokość raty. Kredyt zostanie zamknięty dokładnie w tym samym czasie i sumarycznie zapłaci się tyle samo.

Nie ma żadnej różnicy pod tym względem.

Jakiekolwiek inne stwierdzenie jest matematycznie niepoprawne.

 

Nieco inaczej sprawa wygląda gdy nadpłacamy raz na jakiś czas, a nie co miesiąc, ale to już inna para kaloszy.

 

Owszem odsetki sa naliczane od pozostałej kwoty kapitału, ALE LICZONE SĄ W SKALI ROKU! Sumarycznie przy dłuższej spłacie zapłacisz więcej odsetek. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Nadplacam-kredyt-skrocic-okres-czy-zmniejszyc-rate-2787381.html

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem odsetki sa naliczane od pozostałej kwoty kapitału, ALE LICZONE SĄ W SKALI ROKU! Sumarycznie przy dłuższej spłacie zapłacisz więcej odsetek. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Nadplacam-kredyt-skrocic-okres-czy-zmniejszyc-rate-2787381.html

I jakie to ma znaczenie? Jakbyś zamiast 12% w skali roku miał 1% w skali miesiąca to by wyszło na to samo.

Załączony artykuł jest o całkowicie innej sytuacji.

Ja przecież piszę o comiesięcznej, regularnej nadpłacie, a nie jednorazowej.

 

Nieco inaczej sprawa wygląda gdy nadpłacamy raz na jakiś czas, a nie co miesiąc, ale to już inna para kaloszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wprowadzasz w błąd. Jedynie poprawne jeśli chodzi o opłacalność to to co było już wyżej napisane:

Skracanie okresu jest najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla klienta. Im krótszy okres tym mniej odsetek masz naliczanych w skali roku.

 

Najprościej to sprawdzić to pobranie aktualnego harmonogramu dla kredytu, splata raz w jeden sposób, raz w drugi takiej samej kwoty (tutaj już będzie trudniej, bo się zmieni kapitał pozostały do spłaty) i porównanie kolumny sumy wszystkich odsetek do spłaty. Zawsze wyjdzie że skrócenie będzie korzystniejsze, będziesz krócej płacił kredyt, zatem mniej odsetek ostatecznie zapłacisz, a zatem ostatecznie mniej zapłacisz całościowo kredytu (kapitał + odsetki).

Matematyki tutaj nie mieszaj, bo akurat nie jest po twojej stronie racja.

To, co piszesz, dotyczy sytuacji, gdy jednorazowo nadpłacasz. Wtedy faktycznie skrócenie okresu kredytowania skutkuje zmniejszeniem sumy odsetek, jakie się jeszcze zapłaci, o ile potem trzymasz się harmonogramu.

 

A tutaj była mowa o regularne nadpłacie, czyli co miesiąc zamiast spłacać tylko zgodnie z harmonogramem, to zawsze nadpłacasz do określonej kwoty. Wtedy kompletnie nie ma znaczenia od strony kosztów czy oficjalnie skracasz okres czy obniżasz ratę, bo i tak spłacasz szybciej we własnym tempie. Odsetki comiesięczne są liczone od aktualnego pozostałego kapitału do spłaty, więc też w obu przypadkach wyjdzie na dokładnie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu jednak był uważny na matematyce w gimnazjum :D

 

Swoją drogą wydaje mi się, że przy dzisiejszej sytuacji stóp procentowych każda osoba biorąca kredyt hipoteczny powinna go brać z myślą o mniej lub bardziej regularnej nadpłacie.

 

Jeśli ktoś nie ma środków, aby nadpłacać to jak sobie poradzi jak wzrosną stopy procentowe lub zmieni się jego sytuacja finansowa?

 

Kapitał kredytowy nie powinien przekraczać połowy zdolności, bo ta jest wyliczana biorąc pod uwagę wegetację, a nie życie. Jak wzrośnie rata przy maksymalnym kredycie to zaczyna brakować na rachunki i jedzenie.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie Radar28 i michasm nie macie obaj racji. Dla was kredyt to tylko kapitał, ale w kredycie akurat koszt tego kredytu (odsetki) są najważniejsze.

 

Odsetki są liczone od pozostałego kapitału i tylko tutaj macie racje. Ale przy częściowej spłacie i skróceniu czasu trwania kredytu, w każdej płaconej w przyszłości racie, będziesz więcej zwracał więcej kapitału i mniej odsetek, niż gdybyś zmniejszył wysokość raty i zachował pierwotny okres kredytu.

 

Przykład ktoś bierze kredyt na 30 lat (360 miesięcy) i kredyt 100 tys zł , oproc. 3,50% raty będą

1 449,04 291,67 157,38 (raty, odsetki, kapitał)

2 449,04 291,21 157,84

 

Sumarycznie kredyt wyjdzie 161 656 zł

 

Załóżmy że od raz spłacasz 1 tys zł i zachowujesz okres kredytowania -> wówczas rata spada z 449 zł do 444 zł:

 

1 444,55 288,75 155,80 (rata, odsetki, kapitał)

2 444,55 288,30 156,26

 

Suma całkowita kredytu 160 039 zł

 

A teraz od razu spłacasz 1 tyś zł i skracasz okres kredytowania do 354 miesięcy), a rata pozostaje 448,82 (najbliższa wartość poprzedniej wielkości raty 449 zł).

1 448,82 288,75 160,07 (rata, odsetki, kapitał)

2 448,82 288,28 160,54

 

Suma całkowita kredytu wynosi 158 883 .

 

I nie ma tu znaczenia ze nadpłacimy tylko raz, czy będziemy to robić częściej. Kapitał się zmniejszy w obu przypadkach tak samo, ale tylko kapitał, bo przy skróceniu okresu kredytowania będziesz mniej płacił odsetek całościowo, a więc kredyt będzie tańszy!

 

Wszystko przeliczone kalkulatorem z tej strony: https://www.bankier.pl/narzedzia/kalkulator-kredytowy

 

Jeśli to do was nie trafia, to trudno. Widać matematyka to dla Was trudny przedmiot.

 

Ktoś tu jednak był uważny na matematyce w gimnazjum :D

Siadaj, jedynka! - tak by powiedziała matematyczka!

Edytowane przez bartoleq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jakie to ma znaczenie? Jakbyś zamiast 12% w skali roku miał 1% w skali miesiąca to by wyszło na to samo.

 

Jeśli dla ciebie 12% w skali roku i 1% w skali miesiąca to to samo, to w zasadzie tylko jedno Ci mogę poradzić, wróć do szkoły podstawowej i powtórz materiał.

 

Przykład co prawda nie kredyt, ale lokata, ale zasada podobna.

Wsadzasz 1000 zł na lokate o oprocentowaniu 12% w skali roku -> po roku wyjmujesz 120 zł z odsetek.

A teraz przez rok trzymasz 1000 zł na lokacie gdzie odsetki są liczone miesięcznie 1%, dopisywane do kapitału po każdym miesiącu i dalej oprocentowane w na kolejny miesiąc.

Po roku (12 miesiącach) wyjmiesz z odsetek 126 zł!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dla ciebie 12% w skali roku i 1% w skali miesiąca to to samo, to w zasadzie tylko jedno Ci mogę poradzić, wróć do szkoły podstawowej i powtórz materiał.

 

Przykład co prawda nie kredyt, ale lokata, ale zasada podobna.

Wsadzasz 1000 zł na lokate o oprocentowaniu 12% w skali roku -> po roku wyjmujesz 120 zł z odsetek.

A teraz przez rok trzymasz 1000 zł na lokacie gdzie odsetki są liczone miesięcznie 1%, dopisywane do kapitału po każdym miesiącu i dalej oprocentowane w na kolejny miesiąc.

Po roku (12 miesiącach) wyjmiesz z odsetek 126 zł!

Ale w kredycie nie masz liczonych odsetek z odsetek tylko odsetki z brakującego kapitału.

Pomyśl!!!!

 

Tych wyliczeń wyżej nie chce mi się komentować, ale telepie mnie od tych bzdur.

Pisałem o regularnej comiesięcznej spłacie. Sam liczyłem, że przy moim kredycie jakbym nadpłacał raz na 3 miesiące zamiast co miesiąc, ale rocznie w sumie taką samą kwotę to rocznie koszty wzrosną o 122 zł.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale przeczytaj jeszcze raz o czym ja piszę.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...