Skocz do zawartości
JeRRy_F3D

W oczekiwaniu na CyberPunka 2077

Rekomendowane odpowiedzi

Tego typu dzieła powstają nie po to, żeby cokolwiek wnieść do dyskusji czy poszerzyć czyjąkolwiek wiedzę, ale żeby wpasować się popularne w danym czasie przekonania (przesądy?) tłumu i zarobić na efekcie echo chamber. Obecnie najmodniejsze tematy to "Ziemia umiera i wszyscy umrzemy razem z nią" oraz "sztuczna inteligencja zje nas wszystkich". Tematy te wyparły modne do niedawna "inżynieria genetyczna zrobi z nas potwory" oraz "wszędobylska inwigilacja zabierze nam prywatność i zrobi z nas roboty". Ludzie po prostu jarają się tego typu scenariuszami.

 

MadMan tutaj pięknie trafia z Black Mirror, które jest chyba wisienką na torcie tego całego nurtu. Jest to serial jakby żywcem wyjęty z propagandy - jego forma przekazu jest tak prostacka, że czasami człowiek potrafi spędzić pół godziny w poszukiwaniu jakiegoś podtekstu, drugiego dna, aluzji, niedowierzając, że oni na serio traktują widza jak jakiegoś Downa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeeeej, mamy obejrzeć 47 minut filmu, żeby odpowiedzieć na pytanie "co myślicie"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem czy teorie spiskowe, przecie to po porstu SciFi, każdy ma jego swoją wizję i zawsze któraś mniej lub bardziej się spełniała i pewnie spełniać będzie. Mamy sporo technologii które nie istniały gdy stare filmy scifi były kręcone, tak samo będzie kiedyś :D Aczkolwiek no milion lat do przodu to juz raczej ciezko przewidziec xD

Edytowane przez iziDeV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thumbup.gif

 

Eeeeej, mamy obejrzeć 47 minut filmu, żeby odpowiedzieć na pytanie "co myślicie"?

Przymusu nie ma :).

To offtop... w ramach nudy (gdy się komuś przytrafia?) ;)

 

 

 

MadMan tutaj pięknie trafia z Black Mirror, które jest chyba wisienką na torcie tego całego nurtu. Jest to serial jakby żywcem wyjęty z propagandy - jego forma przekazu jest tak prostacka, że czasami człowiek potrafi spędzić pół godziny w poszukiwaniu jakiegoś podtekstu, drugiego dna, aluzji, niedowierzając, że oni na serio traktują widza jak jakiegoś Downa.

Hmm... mnie ten serial podoba się BARDZO.

Ale nie analizowałem tego pod kątem "robią mnie w jajo", "mają mnie za dzbana?".

Oglądam, to co podają w tym serialu, jako rozrywkę. Podoba mi się.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przymusu nie ma :).

To offtop... w ramach nudy (gdy się komuś przytrafia?) ;)

No, ale jakie konkretne jest pytanie? ;)

 

Jeżeli chodzi o futurologię telewizyjną to jest tak zaawansowana i miała, jak są zaawansowane wyobrażenia przeciętnego biernego odbiorcy przekazu. Ot nawiązał do tego Makavcio2.

 

Jeżeli chodzi o samego Cyberpunka, to jego wizja przyszłości również jest nieco z przeszłości :) Nie jest to oczywiście wada, lecz cecha: cyberpunk ma korzenie w wyobrażeniach sprzed 60-70 lat, czerpie z literatury "złotego czasu sf".

 

Jeżeli chcesz czegoś naprawdę kopiącego w głowę, majndblołinga, jesteś w zasadzie skazany na książki: nie ma możliwości przekazania największego hardkoru na obraz telewizyjny, czy na gierkę, to by nie przeszło.

Jeżeli jesteś zainteresowany czymś takim, można polecić np. książki naszego polskiego kozaka sf: Dukaja. Inną propozycją może być twórczość Greta Egana, który przykładowo eksploatuje różne elementy niepokojącego dziwactwa pt. mechanika kwantowa.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tam gadanie. Już powstało ogromne dzieło o przyszłości. Nazywa się Trylogia Mass Effect szczerbaty.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehe...

To jest "dzieło" oparte na wiecznie wałkowanych banalnych schematach sprzed paru tysięcy lat :)

Od "M jak Miłość", czy Trylogii Sienkiewicza różni się obecnością laserów, czy innymi kolorami zbroi :P:E

 

Prawdziwa Futurologia to gdzie indziej, panieee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaaa... Na pewno budując piramidy już niewolnicy pomiędzy sobą gadali

 

- Abir, myślisz, że ta piramida wytrzymałaby salwę z działa hydro kinetycznego?

- Nie wiem Ahmed. Bardziej się zastanawiam jak ją wyślemy na drugi koniec galaktyki przez przekaźnik masy.

 

-Omar (ciągnąc 1 tonowy blok skalny) Cholera... mogliby już wymyślić ten wózek antygrawitacyjny...

- Strażnik (strzela Omara batem w plecy, żeby się ruszył )

- Omar.... i tarcze ochronne.

szczerbaty.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, oglądnąłem ten dokument...

 

O ile uwielbiam takie serie od National Geographic to ten mi się nie podoba. Mowa o SI... a jednocześnie o automatyce i digitalizacji ludzkiego mózgu. Jak dla mnie to tak jakby robić dokument o silnikach spalinowych i paletkach do ping ponga traktując obie materie, jako jedność.

 

Prawda jest taka, że w kwestii samoświadomości - nie dokonano wielkiego postępu od lat 60'. O ile moc obliczeniowa sieci czy samych komputerów wzrosła pewnie z milion razy - wciąż mówimy o matematyce statystycznej a nie SI. To tak, jakby rozmawiać o modernizacji i postępie technologicznym w sferze młotka z drewnianym trzonkiem.

 

Tak, że teorie, teorie,teorie i lipa z tego. Dodatkowo - część zagadnień jest błędnie przedstawiona. Jak ten malujący robot, który "wybiera sobie" obrazy, które chce malować... Czytałem o tym i działa to z deka inaczej... To takie bardziej CNC, które samo losuje sobie programy a nie robot z SI.

 

Moje osobiste wyobrażenie przyszłości z SI jest... nijakie. Nie ma go. Uważam, że ludzkość albo się wytruje jakąś super-bakterią, albo padnie ofiarą systemów takich jak Perimeter ( aka Death Hand ) Szczerze polecam książkę Hoffmana - The Death Hand z działu literatury faktu. Po jej lekturze zmieniłem zdanie o przyszłości. Chyba już nawet jest w j. polskim.

 

Druga opcja jest taka, że stworzymy SI, następnie to SI nas wygoni z Ziemi, z głębokiej przestrzeni powrócą Żniwiarze by nas ocalić przez zniszczenie całego życia organicznego i tylko on będzie w stanie nas uratować:

 

img_7556843.jpg

 

 

Dlatego bardziej wierzę w opcję 1.

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ W sensie popierasz inwazję Żniwiarzy i exodus ludzkości na Cytadelę? szczerbaty.gif Wiedziałem,że nie jestem sam ;]

Wiesz, mnie to osobiście śmieszy. Bo SI to twór marketingowy. Tak co kilkanaście lat triggerowany i sprawdzany pod kątem wchłaniania na rynku. Maszyny Turinga już przecież były myślące, inteligentne i tak dalej... Tak samo test Turinga sprowadzany jest obecnie do... silnika gier komputerowych. Na takim Unraelu gra 4 ludzi na 4 boty, albo 4 innych ludzi i na końcu rozgrywki mają określić, kiedy grali przeciwko...SI. Jak nie są w stanie, to SI zdała test Turinga.... Serio?

 

Założenia testu pochodzą z lat 50. Jesteśmy w tym miejscu....

 

Dlaczego tak jest? Bo obecnie przywykło się nazywać SI praktycznie wszystko.

 

Asystent wyboru filmów do oglądania na podstawie upodobań użytkownika - wspierany przez SI.

Oprogramowanie odszumiające zdjęcia w telefonach - SI.

Asystent Google - SI.

Analizator wykresów EKG - Wspierany przez SI.

 

Ale co to ma do samoświadomości, o co w SI tak naprawdę chodzi? Nic. Komputery mogą mieć wydajność na poziomie zetabajtów. Ale wciąż być głupsze, od żuka gnojaka.

 

 

Bo jest zasadnicza różnica we wrzuceniu do danego systemu/sieci neuronowej pierdyliarda schematów/danych i następnie zaprogramowania, by sieć/system potrafił je od siebie odróżniać i szukać podobieństw. To jest matematyka statystyczna w której nie ma cienia świadomości na temat tego dlaczego i po co system/sieć wybiera określone dane.

 

To jest automatyzacja. Automatyzacja przetwarzania i obróbki danych. Nie SI. Nie sztuczna świadomość, której nie ma nawet większość zwierząt.

 

Bardzo możliwe, że SI.... nie da się stworzyć. Albo da się to zrobić jedynie poprzez tak potężną implementację danych do przetwarzania, że taki... Robocik będzie w stanie funkcjonować w społeczeństwie.

 

Po prostu... Zamiast schematu z taśmy produkcyjnej ( leci słoik, złap słoik, ułóż słoik, zatrzymaj taśmę ) będą też implementowane schematy poruszania się po mieście, reagowania na zagrożenia, rozpoznawanie sygnalizacji i tak dalej.... Dla każdej sfery tego, co nazywamy życiem. Ale czy to będzie SI? No nie.... To będzie taki samochód, który oprócz jazdy po mieście potrafi coś więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ta SI to nie jest właśnie żadna ę ą yntelygentna nieludzka świadomość, tylko silniki szybko przewalające gigantyczną (dla człowieka) ilość danych i/lub szukające w tym wzorców.

 

Z drugiej strony, część naszych życiowych czynności (też) polega na wykonywaniu schematów. Ba, znaczną część naszej świadomości jest "organiczny silnik" dokonujący uproszczeń i dopasowania do stereotypów.

 

Czy my w ten sposób zbliżamy się do tych tępych, ale szybkich komputerów, czy one do nas?

 

Mamy też oczywiście już teraz możliwości modelowania pracy mózgu (chyba nawet w rt) jakichś gryzoni, czy innych zwirzoczków. Na razie chyba jednak nie wiemy, czy coś z tego wynika - czy jesteśmy w ten sposób w stanie zbudować odpowiednik mózgu gryzonia działający jak mózg gryzonia, a nie tylko będący równie skomplikowany. Przynajmniej na poziomie komórkowym, bo są przecież kolejne poziomy do osiągnięcia...

 

Dokumentu, oczywiście, nie obejrzałem. Ale stawiałem na styl "rozmowa że sobą samym o typowych hasełkach związanych z przyszłością znanych typowemu widzowi".

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz oglądać, bo de facto jedynym ciekawym zagadnieniem ( ale beznadziejnie przedstawionym w dokumencie) jest właśnie ta digitalizacja ludzkiego mózgu. W sensie - umierasz, robią Ci skan mózgu, pakują go do humanoidalnego robota i sobie jesteś dalej, jako SI. Reszta to czyste teoretyzowanie. Nic ciekawego i wartego uwagi ( IMO )

 

Z tymi schematami ciekawa myśl. Ale jednak zobacz. Dla nas jest jakimś schematem, że wsiadamy do auta i trzymamy się prawej strony drogi. nagle następuje zmiana przepisów i każą nam trzymać się lewej strony drogi. Przez miesiąc to wygląda jak w Szwecji 50 lat temu

 

img_19135375.jpg

 

 

Ale w końcu ogarniamy temat i przystosowujemy się do zmiany schematu. A taki jak mówisz silnik przetwarzający dane - nazywany często SI? Z punktu widzenia danych, jakie posiada ( zasady ruchu i sytuacje na drodze w ruchu lewostronnym ) jego dane stają się bezużyteczne. Czy dokona ich inwersji? Nie sam. Czy przystosuje się sam? Nie bez przeprogramowania. Szczur się przystosuje do nowych zasad/schematów eksperymentu. Wręcz zaskakująco dobrze. Ogarnie zapadki, przejścia, czas otwarcia przejść a potem zmianę schematu. Nauczy się.

 

Pod tym kątem najnowocześniejszy komputer jest dalej głupi, jak but.

A digitalizacja mózgu? Mózg to chemia, emocje, zmiany struktury szarej, choroby. Coś czego nie da się zawrzeć w kodzie. Nawet najlepszym.

Mówi się, że stworzymy SI, że to kwestia czasu, że już w tym stuleciu.... Ale nikt nie mówi, że to... niemożliwe? A może właśnie to jest niemożliwe? Jak wehikuł czasu?

Uważam, że to bardzo możliwe stanowisko. Że SI zawsze pozostanie w sferze automatyki, przetwarzania danych. Ale nigdy nie nabędzie świadomości, bo stare powiedzenie cogito ergo sum ma więcej sensu, niż się nam wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu już wchodzimy w tę poważną futurologię :)

Poważna futurologia ociera się chyba więcej o filozofię, niż o mechanikę.

 

Moim zdaniem teoria o tym, że wszystko będzie możliwe, tylko nie wiadomo kiedy, jest najbardziej prawdopodobna. Co (moim zdaniem) oznacza, że SI powstanie. SI w kontekście tworu, który jest w stanie podejmować decyzje, a nie wybierać opcje z menu na podstawie treningu uzyskanego podczas hodowli.

Kiedy? Nie wiem. Niektórzy futuryści przewidują że potrzebujemy na to że sto lat. Inni, że dziesięć.

 

W ogóle to co to jest ta inteligencja. To jest podstawowe pytanie. Odpowiedź na nie może dać odpowiedź na pytanie powyższe.

 

A digitalizacja mózgu? To zależy, gdzie, na jakim poziomie, istnieje samoświadomość. Połączenia chemiczne? Atomowe? Zależności subatomowe? Niżej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest problem. Bo zgodzę się, że z czasem ( stop, tysiąc, eon lat ) wszystko może być możliwe. Jasne. Tylko jednocześnie myślę, że ludzie nie mają tyle czasu. Stąd te dwa stanowiska się wykluczają. Naprawdę uważam, że ludzkość nie dotrwa do tego okresu, który można nazwać odległą przyszłością. Taką, gdzie to wszystko będzie możliwe. I nie chodzi mi nawet o to, że wszyscy nagle odpalą atomówki, tylko po prostu każda cywilizacja w przeszłości osiągała swój szczyt, a potem regres. Cywilizacja globalna jest inna?

 

Wystarczy jedna bakteria, jakiś szalony eksperyment naukowy, globalny kataklizm, walka o ograniczone zasoby w obliczu przeludnienia... Ludzkość nie musi zginąć. Wystarczy, że coś ją cofnie o całe dekady rozwoju. Jest to możliwe? No jest. Jakbym miał zgadywać - obstawiałbym, że ludzie wykończą się sami. Chociażby bronią biologiczną, która nie zadziałała zbyt dobrze. Albo zadziałała właśnie zbyt dobrze.

 

Inteligencja w kontekście SI to raczej samoświadomość. Takie postawienie przed robotem lustra i powiedzenie mu - Jesteś. A on to zrozumie. Z tym, że ta samoświadomość to raczej taki uniwersalny aksjomat ściśle związany właśnie z pojęciem SI. Bo SI to póki co po prostu zwykłe słowo, bez desygnatu który istnieje. Kiedyś takim słowem bez desygnatu była antymateria.

 

Z digitalizacją mózgu mam na myśli bardziej to, że kod binarny ( czy tam następca kodu binarnego, szeroko rozumiane słowo maszynowe ) po prostu nie nadaje się do przeniesienia procesów myślowych i adaptacyjnych mózgu. Podobnie zresztą, jak nie wierzę, że w niektórych religiach Dusza ludzka może pełnić rolę takiego.... eterycznego dysku twardego, który oddziela się w chwili śmierci od ciała i dalej egzystuje pod postacią osoby, którą.... zamieszkiwał? Pomimo oddzielenia go od połączeń nerwowych, chemii, wad/cech mózgu (jako organu) który to tworzył świadomą istotę.

 

Bardziej przekonywałoby mnie kopiowanie mózgu. Można przecież stworzyć wirusa i go ożywić. Normalnie pokleić parę odcinków DNA, zalać glukozą a on zacznie się ruszać. Jak auto. Weźmiesz karoserię, silnik, połączysz wszystko razem i będzie jeździć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ta SI to nie jest właśnie żadna ę ą yntelygentna nieludzka świadomość, tylko silniki szybko przewalające gigantyczną (dla człowieka) ilość danych i/lub szukające w tym wzorców.

 

Z drugiej strony, część naszych życiowych czynności (też) polega na wykonywaniu schematów. Ba, znaczną część naszej świadomości jest "organiczny silnik" dokonujący uproszczeń i dopasowania do stereotypów.

:thumbup:

 

Czy my w ten sposób zbliżamy się do tych tępych, ale szybkich komputerów, czy one do nas?

Póki co one do nas, może się to zmieni w przyszłości.

https://ksiegarnia.pwn.pl/Bron-matematycznej-zaglady,727805967,p.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest problem. Bo zgodzę się, że z czasem ( stop, tysiąc, eon lat ) wszystko może być możliwe. Jasne. Tylko jednocześnie myślę, że ludzie nie mają tyle czasu. Stąd te dwa stanowiska się wykluczają. Naprawdę uważam, że ludzkość nie dotrwa do tego okresu, który można nazwać odległą przyszłością. Taką, gdzie to wszystko będzie możliwe. I nie chodzi mi nawet o to, że wszyscy nagle odpalą atomówki, tylko po prostu każda cywilizacja w przeszłości osiągała swój szczyt, a potem regres. Cywilizacja globalna jest inna?

No cóż, czarnowidzenie jest powszechne od tysięcy lat. Od tysięcy lat cywilizacja nam schodzi na psy, wszystko się robi gorsze, młodzież nie ma szacunku do rodziców i pali fajki po kątach :)

Czarnowidzenie jest cechą, która jest z nami od kiedy wyszliśmy z błota i dalej jej się nie pozbyliśmy. W końcu dalej jesteśmy zwierzętami, tylko ze samoświadomością i bardzo rozbudowanymi narzędziami.

 

Cywilizacje osiągały swoje szczyty, a potem upadały: tak, jest to powszechne. Jest nawet obecne, przykładowo, w religii staro(?)hinduskiej: koncept cykli (niektóre po setki miliardów lat) rozwoju i upadku, rozwoju, upadku. Obecnie, według tej religii, jesteśmy na etapie upadku :)

Ale jest pewne ale: cywilizacje lokalne powstawały i upadały. Lokalne...globalnie człowiek się coraz bardziej rozpanosza.

Wystarczy jedna bakteria, jakiś szalony eksperyment naukowy, globalny kataklizm, walka o ograniczone zasoby w obliczu przeludnienia... Ludzkość nie musi zginąć. Wystarczy, że coś ją cofnie o całe dekady rozwoju. Jest to możliwe? No jest. Jakbym miał zgadywać - obstawiałbym, że ludzie wykończą się sami. Chociażby bronią biologiczną, która nie zadziałała zbyt dobrze. Albo zadziałała właśnie zbyt dobrze.

Koncepcja regresu jest oczywiście obecna, i to w wielu odmianach: od regresu wywołanego przez jakieś tragiczne wydarzenie, do regresu "samoograniczenia", przykładowo religijnego*. Ale czy to się wydarzyć musi? Oto pytanie.

 

Ludzie wykańczający się sami: do tej pory jedną z wyróżniających się cech ludzi była genialna umiejętność dostosowania się do sytuacji i środowiska. Zwierzęta na dwóch nogach, które są fizycznie słabowite, zużywają dużo energii na podtrzymanie temperatury ciała, są praktycznie gołe, nie są w stanie przetrwać bez swoich narzędzi na większości powierzchni planety, tę planetę podporządkowały sobie. Wygląda na to, że nie jest aż tak łatwo nas wybić, sami też mamy z tym problem :E

 

Przeludnienie: to jest jeden z globalnych żartów. Popatrzmy na tę planetę, większość z jej powierzchni jest pusta. Poza tym, posiłkując się danymi statystycznymi od np. twórców fundacji Gapminder, przeludnienie jest niemożliwe, gdyż nie istnieje coś takiego, jak niezahamowany rozwój populacji ludzkiej. Chociażby przez to, że ludzie nie mają jednak ochoty mieć dziesięciorga bachorów, jeżeli nie muszą. A coraz mniej musi. To nie jest przyszłość. To jest teraz.

 

Podobną koncepcją niezbyt realnie możliwą do wystąpienia jest idea długotrwałej zimy postatomowej, ale to już inna historia.

Inteligencja w kontekście SI to raczej samoświadomość. Takie postawienie przed robotem lustra i powiedzenie mu - Jesteś. A on to zrozumie. Z tym, że ta samoświadomość to raczej taki uniwersalny aksjomat ściśle związany właśnie z pojęciem SI. Bo SI to póki co po prostu zwykłe słowo, bez desygnatu który istnieje. Kiedyś takim słowem bez desygnatu była antymateria.

Dobrze, to jest trudniejsze. Może być problem w ogóle w ocenie, w jaki sposób definiować swoją samoświadomość mogłyby byty nie związane z nami. Hipotetyczne maszyny myślące mogą być inne. Bardzo, bardzo inne.

Z digitalizacją mózgu mam na myśli bardziej to, że kod binarny ( czy tam następca kodu binarnego, szeroko rozumiane słowo maszynowe ) po prostu nie nadaje się do przeniesienia procesów myślowych i adaptacyjnych mózgu. Podobnie zresztą, jak nie wierzę, że w niektórych religiach Dusza ludzka może pełnić rolę takiego.... eterycznego dysku twardego, który oddziela się w chwili śmierci od ciała i dalej egzystuje pod postacią osoby, którą.... zamieszkiwał? Pomimo oddzielenia go od połączeń nerwowych, chemii, wad/cech mózgu (jako organu) który to tworzył świadomą istotę.

 

Bardziej przekonywałoby mnie kopiowanie mózgu. Można przecież stworzyć wirusa i go ożywić. Normalnie pokleić parę odcinków DNA, zalać glukozą a on zacznie się ruszać. Jak auto. Weźmiesz karoserię, silnik, połączysz wszystko razem i będzie jeździć.

Kod binarny, według chociażby teorii kosmosu jako komputera, jest w stanie, przy odpowiedniej rozdzielczości danych, pokryć dużo. Mamy też kiełkującą inną logikę obliczeń: świat kwantowy i komputery kwantowe, w których obliczenia są...eee...nieskończenie różnorodne, a wynik jest zawsze podawany w kontekście prawdopodobieństwa.

 

Mamy jednak właśnie problem z definicją i lokalizacją tej duszy, świadomości, jaźni (i podobne nazwy). Są teorie mówiące o tym, że jaźń/dusza to coś więcej, niż stan chemiczno-atomowy mózgu. Coś subtelniejszego, coś na poziomie kwantowym. Mamy też teorie o tym, że jaźń może być kolejnym...eee...wymiarem.

 

Generalnie, to pod wieloma względami stoimy od tysięcy lat w miejscu. Mamy te fajne zabawki, ale społecznie i psychologicznie dalej jesteśmy zwierzętami, których głównym celem jest zeżarcie wszystkiego wokół, wysranie pozostałości, gromadzenie materii i wyprodukowanie maksymalnej ilości potomków. Pod tym względem nie różnimy się zbytnio od jakichś tam ameb.

 

Żeby dokonać skoku, oprócz spraw technicznych typu dostęp do duuużej ilości energii (o tym pewnie też film nie wspomniał), musimy najprawdopodobniej zmienić siebie. Może w innych ludzi. Może w postludzi?

Musielibyśmy przestać pożerać wszystko wokół dla idei pożerania wszystkiego wokół. Musielibyśmy przestać bawić się w kretynizmy wojen wewnątrz gatunku - chociaż one są w jakiś sposób usprawiedliwione biologicznie, to jednak może czas przestać być zwierzęciem.

Nasze koncepty społeczne też często bywają kretyńskie: chociażby patriotyzm - przeświadczenie, że ktoś jest gorszy, bo jest zza sztucznie wytworzonej abstrakcyjnej granicy. Koncepcja religii to inna pozostałość świata plemiennego. Itd itp.

 

*właśnie, religia. Jedna z najbardziej powszechnych na planecie idei. Ona nie radzi sobie z rozwojem i bywa uznawana za czynnik mogący przystopować/ograniczyć ten rozwój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, czarnowidzenie jest powszechne od tysięcy lat. Od tysięcy lat cywilizacja nam schodzi na psy, wszystko się robi gorsze, młodzież nie ma szacunku do rodziców i pali fajki po kątach :)

Czarnowidzenie jest cechą, która jest z nami od kiedy wyszliśmy z błota i dalej jej się nie pozbyliśmy. W końcu dalej jesteśmy zwierzętami, tylko ze samoświadomością i bardzo rozbudowanymi narzędziami.

 

Bagatelizujesz ten pogląd, sprowadzasz do ironii. Każda istota myśląca ma jakieś wyobrażenie przyszłości. Nawet przypisuje się tą cechę zwierzętom, które gromadzą zapasy na zimę, chociaż tutaj mowa IMO bardziej o instynkcie. W każdej grupie znajdą się jednak jednostki, które będą "czarnowidzami" bez względu na obecną sytuację i dane. Zawsze, każda większa grupa ludzka kreuje poglądy o przeciwnych biegunach wobec tego, czego nie da się obliczyć, zobaczyć, dotknąć, sprawdzić. To coś naturalnego i zgadza się - zawsze takie myślenie będzie z nami.

 

 

Ale czy czarnowidztwem jest kreowanie takiego poglądu wobec tego, co działo się chociażby w XX wieku? Kiedy największe umysły świata konstruowały bombę atomową w dużej mierze opierając się na teorii? Nawet Oppenheimer nie wiedział co się stanie podczas detonacji Trinity. Zajara się atmosfera ziemi? Dojdzie do drugorzędnej reakcji rozszczepiania? To będzie koniec świata? Kij wie. Dzisiaj to wiemy. Mamy obliczenia, więcej danych. Ale wtedy? Tęgie umysły tego nie wiedziały...

 

Ale to przecież początki, mało było wiadome....  10 lat później - detonacja Castle Bravo. Co się wtedy stało...? Co się mogło stać? A podczas testów w górnej atmosferze nad Hawajami?

 

A 16 lat po Trinity? Ruski Tsar? Też mało było wiadome. Wyrwie dziurę w atmosferze? Wywali nas z orbity? Kij wie. Trzeba spróbować.

 

A Katastrofa w Swierdłowsku i wywalenie w atmosferę prątków opłucnej odmiany wąglika? Nie chodzi o skalę. Chodzi po prostu o coś, co NIE MIAŁO PRAWA się zdarzyć. [ Dużo przemyślanego teoretyzowania o tym konkretnym rodzaju zagrożenia jest w książce R. Cook-a - Nosiciel. Całkiem fajna. Ostatnio też wyszedł film - Wilcze Echa. oglądnij sobie. Pod kątem motywu - genialny.]

 

A gaz VX? Jakim cudem takie gówno w ogóle istnieje? A może jest już coś po Updejcie?

 

Takim wynalazkiem w ciemno była kiedyś atomówka. Jak bardzo nieracjonalny jest pogląd, że za np. 1000 lat urządzenia naukowe jak chociażby zderzacz hadronów nie będą miały dość mocy, by wygenerować np. osobliwość o niestabilnym horyzoncie zdarzeń? Głupie? Już dzisiaj się o tym mówi. A za 1000 lat? Taka sama sytuacja jak z Trinity... Możemy...mamy....zrobiliśmy... testujemy?

 

A przeludnienie wcale nie jest żartem. Bo nie chodzi o obraz Tokio, że jest ludź na ludziu a reszta ziemi jest "pusta". To głupi pogląd. Chodzi przecież o pojemność środowiska. Obszar zamieszkiwany przez 20 tys osób na 1 km2 może być dalszy od przeludnienia, jak obszar zamieszkiwany przez 2 osoby na 1 km2. Jeśli tylko pojemność środowiska jest zbyt mała. Technika i dostarczanie zasobów? Spora część środowiska (pustynie, lasy tropikalne) wymaga podobnych nakładów surowców jak baza na księżycu. Kto będzie miał w przyszłości środki, by to robić? Coś jak Arabia Saudyjska... Kilka dopasionych miast a reszta kraju to jedna wielka pustynia.... Pozostaje też kwestia regresu środowiska. Populacja może się zmniejszać, a i tak dojdzie do przeludnienia, gdy pojemność środowiska zmniejszać będzie się szybciej. oglądałeś może Interstellar? Ten motyw z wymierającymi plonami? Pleśnią?

 

Na liście możliwości daleko umieściłbym religię i samoograniczenie. Według mnie - religia osiąga pod tym kątem najlepsze "rezultaty" gdy ludzie się boją, są nieświadomi. Wiesz... módlmy się, bo Nil nie wyleje, przyjdzie plaga, zniszczy plony. Też patrzę przez pryzmat średniowiecza. Albo nawet trochę dalej?

 

img_96358671.jpg

 

 

Kiedyś bano się nawet prądu elektrycznego... A religia rzadko kiedy nadąża za postępem albo potrafi go wyjaśnić. O ile w ogóle to robi ( Chrześcijaństwo - Potop ) Myślę jednak, że jej wpływ spada. Ludzie, co do zasady - wiedzą jednak więcej o świecie, jak w średniowieczu. Ale nie będę się kłócił. Tak po prostu mi się wydaje.

 

 

Samoświadomość - Jak wspomniałem - Nie mamy SI. Ale mamy jej definicję. Coś jak wehikuł czasu - cuś, co przenosi nad w przeszłość/przyszłość. A tą cechą u SI jest samoświadomość ( jak w przypadku Wehikułu - przenoszenie w czasie )

 

Czy ta definicja jest dobra? No właśnie. Roboty mogą wykazywać samoświadomość na wiele sposobów. A może samoświadomość, to w ogóle złe słowo? Hmm...

 

Digitalizacja mózgu - No i to jest właśnie problem... Gdzie jest dusza? Gdzie jest samoświadomość? Osoba ciężko chora psychicznie, nieświadoma. Ma duszę? Nie ma świadomości, ale ma mózg, który można zdigitalizować i pokryć kodem ( w przyszłości? ) Która linijka kodu sprawi, że przywróci się samoświadomość? Dodatkowo - w uproszczeniu mózg generuje pewne zachowania. Boli nas noga - jesteśmy drażliwsi. Jest nam gorąco - jesteśmy bardziej nerwowi. A pojęcia fizycznie i chemicznie niezdefiniowane? Jak zazdrość, złość?

 

Nie ma opcji, by to zamieścić w kodzie maszynowym.

 

Skopiować nas. 1:1. Wyhodować z zachowaniem ułożenia każdego jednego neuronu i zakola nerwowego. To owszem. Wystarczy moc obliczeniowa i odpowiednio wysoki rząd wielkości na którym działamy. Atom, subatom.

 

Ale jak przenieść na słowo maszynowe pojęcia, które nie mają nawet fizycznego spektrum.... Gust, upodobania, pragnienia...? Obliczenia kwantowe i ich różnorodność? To wciąż będzie losowanie danych. Nie ma obecnie właściwego typu kodu. Bardzo prawdopodobne, że nigdy go nie będzie.

 

Dlaczego tak? Bo chociażby stałe fizyczne są.... stałe. Mają gdzieś upływ tysięcy lat. Może minąć ich 5 milionów - a masy spoczynkowe czy stałe magnetyczne - wciąż będą takie same. Ergo - pewnych ograniczeń we wszechświecie po prostu nie da się zmienić. Bez względu na rozwój nauki. Może własnie to, co mogłoby stworzyć SI - prawdziwą SI - jest właśnie taką stałą fizyczną? Która w istniejące postaci tego nie umożliwi? I ten stan nigdy się nie zmieni?

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jedziem, drogi kolego. Skróty cytatów dla zaakcentowania tego, do czego się odnoszę i skrócenia ścian tekstu, które produkujemy :)

..W każdej grupie znajdą się jednak jednostki, które będą "czarnowidzami" bez względu na obecną sytuację i dane. Zawsze, każda większa grupa ludzka kreuje poglądy o przeciwnych biegunach wobec tego, czego nie da się obliczyć, zobaczyć, dotknąć, sprawdzić. To coś naturalnego i zgadza się - zawsze takie myślenie będzie z nami.

No właśnie, dlatego też powszechne są wizje upadku i zagłady ludzkości.

Dążenie do przykładania dużej wagi do wizji negatywnych jest naturalne...ale czy zawsze takie musi być? Oczywiście, musimy (dalej) być uważni i ostrożni. Ale czy wizje "aaaaa, wszyscy umrzemy!!!" muszą być dominujące?

Ale czy czarnowidztwem jest kreowanie takiego poglądu wobec tego, co działo się chociażby w XX wieku?

Wcześniej się działo też wiele złego, mimo to świat przetrwał do tego krwawego wieku XX, a potem do krwawego wieku XXI.

Kiedy największe umysły świata konstruowały bombę atomową w dużej mierze opierając się na teorii? Nawet Oppenheimer nie wiedział co się stanie podczas detonacji Trinity. Zajara się atmosfera ziemi? Dojdzie do drugorzędnej reakcji rozszczepiania? To będzie koniec świata? Kij wie. Dzisiaj to wiemy. Mamy obliczenia, więcej danych. Ale wtedy? Tęgie umysły tego nie wiedziały...

Nie mam pojęcia co pan Oppenheimer wiedział, a czego nie wiedział. Uważam jednak, że chyba nie miał aż takich wielkich dylematów realnie, skoro jego team dalej się podejmował kreowania tej najbardziej agresywnej broni, jaką nasz świat widział. No chyba że nazwiemy tych wszystkich ludzi, którzy pracowali przy tym, szaleńcami i dewiantami...

Z tego powodu raczej jego późniejszych opowieści i całej otoczki usprawiedliwiająco-sensacyjnej nie biorę na poważnie. Podjeli się stworzenia nowego rodzaju broni? Podjeli. Stworzyli? Stworzyli. Reszta to drugo/trzecioligowe opowieści, których nie możemy sprawdzić.

Ruski Tsar?

To już kolego była bomba atomowo-propagandowa. Także ewentualne skutki jej detonacji (zagłada planety itd) były propagandą. Poza tym, co teraz, obecnie wynika z tego Tsara? Nic, prawda?

A Katastrofa w Swierdłowsku i wywalenie w atmosferę prątków opłucnej odmiany wąglika? Nie chodzi o skalę. Chodzi po prostu o coś, co NIE MIAŁO PRAWA się zdarzyć. [ Dużo przemyślanego teoretyzowania o tym konkretnym rodzaju zagrożenia jest w książce R. Cook-a - Nosiciel. Całkiem fajna. Ostatnio też wyszedł film - Wilcze Echa. oglądnij sobie. Pod kątem motywu - genialny.]

Och, testów na ludziach, ba...na własnych obywatelach, to mocarstwa światowe mają w swoim portfolio dużo. Nie trzeba zaglądać do książek sensacyjnych. Historia nam pokazuje niepokojącą prawdę.

Tylko że to są dalej sprawy lokalne, a dyskutujemy o zagładzie ludzkości.

Jak bardzo nieracjonalny jest pogląd, że za np. 1000 lat urządzenia naukowe jak chociażby zderzacz hadronów nie będą miały dość mocy, by wygenerować np. osobliwość o niestabilnym horyzoncie zdarzeń? Głupie? Już dzisiaj się o tym mówi. A za 1000 lat?

No widzisz. Czarnowidzenie. A dlaczego wariant "zbudowali, działa, piękne wykresy rysuje i jest stabilne" jest gorszy?

Przeludnienie...Chodzi przecież o pojemność środowiska.

Przeludnienie jest aspektem ekonomiczno-socjologicznym z domieszką sensacji. Gdybyśmy zachowywali się racjonalnie, nie byłoby tego problemu.

 

Poza tym, to nie jest mój pomysł. Liczba ludności na świecie jest monitorowana. Stopień wzrostu (delta wzrostu?) maleje. Określono nawet, mniej więcej, do ilu liczba ludzi wzrośnie przy obecnym stylu życia. Nie ma szans na nieskończony wzrost ludzi.

 

Kolego, żeby w ogóle liczba ludności, w praktycznie idealnym środowisku, wzrastała, praktycznie każda dwójka ludzi musi się połączyć w parę i wyprodukować około 2.1 bobaska w ciągu swojego życia. Tak się jednak nie dzieje, prawda?

Kiedyś bano się nawet prądu elektrycznego...

Oj dalej my, ludzie, boimy się wszystkiego, także i pod koniec drugiej dekady XXIw. Przykład z naszej pięknej, cywilizowanej Europy: przebiegnie nam drogę czarny kot...co wtedy? :E

A religia rzadko kiedy nadąża za postępem albo potrafi go wyjaśnić.

Zwłaszcza nasze lokalne religie monoteistyczne mają gigantyczne problemy. Inne albo się wycofują, albo próbują się dopasować.

Gdzie jest dusza? Gdzie jest samoświadomość? Osoba ciężko chora psychicznie, nieświadoma. Ma duszę? Nie ma świadomości, ale ma mózg, który można zdigitalizować i pokryć kodem ( w przyszłości? ) Która linijka kodu sprawi, że przywróci się samoświadomość? Dodatkowo - w uproszczeniu mózg generuje pewne zachowania. Boli nas noga - jesteśmy drażliwsi. Jest nam gorąco - jesteśmy bardziej nerwowi. A pojęcia fizycznie i chemicznie niezdefiniowane? Jak zazdrość, złość?

Nie wiemy gdzie jest samoświadomość. Nie wiemy, czy istnieje dusza.

Koncepcje teoretyczne na tę chwilę określają to jako powiedzmy "chmurę zaburzeń stanów kwantowych" itp pojęcia, których nie jesteśmy w stanie na razie ugryźć i udowodnić.

Ale jak przenieść na słowo maszynowe pojęcia, które nie mają nawet fizycznego spektrum.... Gust, upodobania, pragnienia...?

Z tym jest łatwiej. Pomogą w tym psychologia, chemia, socjologia itd :)

Obliczenia kwantowe i ich różnorodność? To wciąż będzie losowanie danych. Nie ma obecnie właściwego typu kodu. Bardzo prawdopodobne, że nigdy go nie będzie.

Komputery kwantowe istnieją, obliczają coś tam brrrrr bziuuuuuu.

Ba, są już firmy, które używają ich komercyjnie (jak i firmy budujące je komercyjnie).

Dlaczego tak? Bo chociażby stałe fizyczne są.... stałe. Mają gdzieś upływ tysięcy lat. Może minąć ich 5 milionów - a masy spoczynkowe czy stałe magnetyczne - wciąż będą takie same. Ergo - pewnych ograniczeń we wszechświecie po prostu nie da się zmienić. Bez względu na rozwój nauki. Może własnie to, co mogłoby stworzyć SI - prawdziwą SI - jest właśnie taką stałą fizyczną? Która w istniejące postaci tego nie umożliwi? I ten stan nigdy się nie zmieni?

Jednym z problemów jest to, że nasze stałe fizyczne mogą nie być takie stale stałe :) To, że uznajemy je za pewnik, może być związane z niedoskonałością naszych metod pomiarowych. Przykładem może być chyba stała Hubbla.

 

Dla ciekawości: literatura sf czasami podejmuje tematy projektowania wszechświatów, łącznie z ich 'stałymi'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dążenie do przykładania dużej wagi do wizji negatywnych jest naturalne...ale czy zawsze takie musi być? Oczywiście, musimy (dalej) być uważni i ostrożni. Ale czy wizje "aaaaa, wszyscy umrzemy!!!" muszą być dominujące?

Wcześniej się działo też wiele złego,

 

Nie muszą być dominujące. Moja jednak taka jest.

 

Wcześniej działo się wiele złego. Ale "zło" nie jest jedynym wyznacznikiem mojego poglądu. Mówimy o okresie obejmującym tysiące lat w przód. Z punktu globalnego zagrożenia istnieje różnica pomiędzy wyrżnięciem dzidami danego plemienia czy kraju od konstrukcji broni masowego rażenia, której siły nie da się określić. To wciąż "zło"? Pewnie tak. No, a eksperyment naukowy na olbrzymią skalę jak próba wytworzenia antymaterii? To nie jest już SF. Da się to zrobić, już dzisiaj.

 

A dlaczego wariant "zbudowali, działa, piękne wykresy rysuje i jest stabilne" jest gorszy?

 

Nie jest gorszy. Ale równie dobrze może prowadzić do tego samego skutku. Wytwórzmy antymaterię i leczmy nią raka. Zróbmy czarną dziurę i utylizujmy w niej śmieci. A jest to ciekawe z tego powodu, że jest możliwe. Potrzeba tylko energii.... Wieeeeele energii. Którą za 1000 lat możemy dysponować.

 

Nie mam pojęcia co pan Oppenheimer wiedział, a czego nie wiedział.

 

Bezdyskusyjne jest to, że wiedział zbyt mało, przeprowadzając próbę. Bez bawienia się w psychologię, co autor miał na myśli, a skupienie się na działaniach jakie podjął on i jego zespół. Problem z wyznaczeniem strefy bezpieczeństwa, ołowiana osłona wieży z której ostatecznie zrezygnowano, bo "być może kilkusetstronowa konstrukcja z ołowiu obróci się w parę." I tak by było. Niezaprzeczalnie. On to podejrzewał. Ale nie wiedział. Jeszcze bardziej tą niewiedzę było widać przy próbie Castel Bravo, gdzie okazało się, że użyty w bombie Lit jednak jest wpizdu bardziej reaktywny, jak się wydawało. Przecież to naukowa katastrofa. Klasyczny przykład eksperymentu, który wymknął się spod kontroli. Chyba najbardziej namacalny, jeśli chodzi o wojskowość. Eksperyment, w którym wiele działo się na ślepo i w teorii.

 

To już kolego była bomba atomowo-propagandowa. Także ewentualne skutki jej detonacji (zagłada planety itd) były propagandą. Poza tym, co teraz, obecnie wynika z tego Tsara? Nic, prawda?

 

Całkiem mocna propaganda biorąc pod uwagę, że była to bomba lotnicza a jej moc ograniczono 4 krotnie, mimo to czyniąc z niej największą eksplozję wywołaną przez człowieka. Co wynika obecnie z Tsara? Archaiczność, niedoskonałość konstrukcji... Obecnie można załadować 50 megaton do 1 rakiety. Za 1000 lat takiego Tsara pewnie można byłoby schować do plecaka. A ziemia jest wciąż taka sama.... Masa skały, trzymana w kupie siłą grawitacji.

 

Och, testów na ludziach, ba...na własnych obywatelach, to mocarstwa światowe mają w swoim portfolio dużo.

 

Chodzi o motyw. To był wąglik. A co to może być za 100 lat? Czarna Ospa ver. 2.0, Hiszpanka? Ebola na sterydach?

 

Przeludnienie jest aspektem ekonomiczno-socjologicznym z domieszką sensacji. Gdybyśmy zachowywali się racjonalnie, nie byłoby tego problemu.

 

Przeludnienie jak wiadomo, to nie jest jeden model opaty na jednej teorii. Wspólnym mianownikiem wszystkich teorii jest jednak pojemność środowiska. A ona bardzo szybko potrafi się zmieniać. Jeden globalny kataklizm ( wybuch kilku wulkanów ), jedna globalna zaraza plonów ( jakie są już teraz ) i zacznie się ona zmniejszać. A zatrucie wody? Zbłąkana asteroida? patrzymy 1000 lat do przodu. To nie jest nierealne i zależne tylko od czynnika socjalno-ekonomicznego. Idąc tym modelem - za kraj przeludniony trzeba byłoby uznać obecnie Wenezuelę, ale Japonię już nie. W Wenezueli wiele ludzi nie ma co jeść i nie ma zasobów do życia. W Japonii - mniej.

 

Nie wiemy gdzie jest samoświadomość. Nie wiemy, czy istnieje dusza.

 

Ale jednocześnie chcemy stworzyć SI. Więcej - część futurystów uważa, że stanie się to już w tej dekadzie. Będzie więc to wymagać re-definicji tego, co dzisiaj rozumiemy jako SI. Bo w sumie w czym problem? Hujawei ma przecież SI w telefonach, więc... Może pójdzie to w tym kierunku? Jak nazywanie samochodu terenowego Jeepem, szlifierki kątowej Boschem, a pieluch Pampersami?

 

 

 

Komputery kwantowe istnieją, obliczają coś tam brrrrr bziuuuuuu.

Ba, są już firmy, które używają ich komercyjnie (jak i firmy budujące je komercyjnie).

Niedawno gadaliśmy na ten temat w którymś wątku Intela... Głównie chyba w lotnictwie. Kontroli lotów. A przynajmniej tam wygląda to obiecująco. Nie zmienia to jednak teorii, że ten kod może okazać się niewystarczający. Niedoskonały. Co więcej - mechanice kwantowej obecnie bliżej do Hardware dla naszej SI, niż Software pod pozorem świadomości. Zwłaszcza w kwestii pamięci (kwantowej). To prawdopodobnie złe narzędzie.

 

Z tym jest łatwiej. Pomogą w tym psychologia, chemia, socjologia itd :)

 

To rodzi kolejny..."problem" Społeczeństwa są różne. Funkcjonowanie w nich również. Przykładowo ja nie umiałbym pewnie skorzystać z japońskiego pociągu. Nasza SI, nie będąca tworem społecznym - powinna ogarniać się w każdym zakątku świata i każdej sytuacji. Najprostszym narzędziem, by to osiągnąć byłaby koncepcja Inteligencji Zbiorczej. Jeden robocik uczy się czegoś w USA, drugi robocik w Japonii zapamiętuje jego doświadczenie i adoptuje się. Tylko czy wtedy mówilibyśmy dalej o SI? Czy grupie bezmyślnych robotów, połączonych wspólnym HUB-em, które różnią się pomiędzy sobą jedynie perspektywą? SI byłby więc ten HUB z danymi, czy jednak robot ( ale tylko w momencie podłączenia do niego )

 

Owszem - pewnie w jeszcze dalszej przyszłości byłoby możliwe nauczenie jednego robota wszystkiego, co mu w życiu potrzebne. Ale na początku? Przy zapewne ograniczonych zasobach? Musiałoby to działać, jak AutoPilot w Tesli. Zbiera dane i wysyła do centrali, analizuje. Po jakimś czasie dane zdobyte przez Teslę w Polsce mogą pomóc innej Tesli w Kalifornii.

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale te wszystkie czarne scenariusze z akceleratorami antymaterii, wąglikami 2.0, asteroidami, wybuchami kilku wulkanów jednocześnie i całą resztą...przecież to jest właśnie to czarnowidzenie rodem z filmów katastroficznych z Holliłudu :)

Nie ma żadnych podstaw sugerujących, że akurat ludzkość wybierze koniecznie kierunek: zagłada zamiast innego kierunku. Nie ma też podstaw, żeby sądzić, że za XXX lat to na świecie będzie cudowna utopia, czyli kierunek skrajnie odwrotny :E

Przecież to wszystko są teorie, pomysły...mamy się bać ich tylko dlatego, że są w ogóle hipotetycznie możliwe do zaistnienia? To paranoja, w ten sposób możemy się bać wszystkiego.

 

Broń atomowa: na dużą skalę jest jedynie straszakiem i tak jest nawet oficjalnie nazywana. To nie ma służyć do użycia. Tsar jako broń byłby niepraktyczny. Jeżeli już mielibyśmy szukać jakiegoś rozkwitu atomówek, to może byłby to powrót do koncepcji atomówek taktycznych. Zdaje się, że USA jednostronnie się wypięło na traktaty regulujące tego typu uzbrojenie i ma ochotę na coś takiego właśnie.

Ale..to dalej jest zabawa brudna. Po co się brudzić? Lepszą opcją, również na etapie rozwoju, jest broń kinetyczna. Koncept polegający na możliwości "zrzutu" metalowego pręta z orbity na prawie dowolny obszar na Ziemi w ciągu <1h. Pręt rozpędzający się do kilkudziesięciu (?) Ma, precyzyjnie wymierzony, miałby siłę niszczącą podobną do małej atomówki. Nie ma możliwości się przed czymś takim obronić, dlatego też to jest łakomy kąsek dla Siewców Pokoju I Demokracji :)

 

Hujawejowe SI w telefonach to jest marketing naciągnięty jak gumka z majtków ;)

 

Społeczeństwa, niestety*, robią się podobne. Ludzie generalnie są podobni i mają podobne zachowania ogólne. Różni ich kultura, detale. Ale to się zlewa, przenika, zamiera, buduje w coś nowego, globalnego.

 

*niestety chociażby z powodów upadku romantycznej turystyki. Ot ciemna strona globalizacji.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odp do akapitu 1.

 

(Czarno) Jasnowidzenie – w parapsychologii zdolność umożliwiająca postrzeganie osób, zjawisk i przedmiotów w czasie i przestrzeni bez udziału percepcji zmysłowej. Nie jest znany ani jeden wiarygodny eksperyment naukowy, który dowodziłby istnienia tego zjawiska.

 

1. Ruscy puścili żywcem kilkaset kilogramów prątków wąglika do atmosfery z zakładu, który zajmował się "uzbrajaniem" tej groźnej bakterii. Proces bardzo podobny, jak wzbogacanie uranu. Na liście rzeczy, które nie miały prawa się stać - byłoby to całkiem wysoko. Może nie jak Czarnobyl, ale wysoko.

 

2. Castle Bravo - gigantyczna katastrofa ekologiczna, szacunki przekroczone o kilkaset %. Ewakuacja wysp, niespodziewane skutki katastrofy odczuwalne po dzisiaj.

 

3. Asteroida - monitorujemy ~5 % nieba. Wspomniana przez Ciebie broń kinetyczna występuje też naturalnie. Taka 90 metrowa kulka metalu rozpędzona do Mach 30 uderzyć może w dowolne miejsce na ziemi. Nowa Katastrofa Tunguska może zdarzyć się jutro, pojutrze, za sto ,tysiąc lat. Jedynie z tym założeniem, że za 100-1000 lat nie powinna być zaskoczeniem. Obecnie byłaby.

 

4. Antymateria - Przykład pod tytułem eksperyment naukowy. To może być cokolwiek. Byle uwzględniało efekt skali. Mamy coraz większe zabawki.

 

5. Wybuchy kilku wulkanów - Jest to statystycznie jak najbardziej możliwe. Mało prawdopodobne. Ale możliwe.

 

 

Paranoją byłby strach przed którąkolwiek z powyższych rzeczy. Nie powinniśmy się tego bać. Ale czy umieszczenie tych rzeczy w kategorii teorii i fikcji HollyWood nie byłoby co najmniej nielogiczne? Zwłaszcza, że mają swoje odpowiedniki w przeszłości?

 

Mamy protokoły na wypadek incydentów nuklearnych. Mamy protokoły na wypadek pandemii. Wielokrotnie zresztą modernizowane przez chociażby UE od 2007 roku.

 

To nie jest teoria. To nie jest fikcyjne czarnowidzenie, a coś co może się zdarzyć. A w aspekcie statystycznym - część rzeczy jest tylko kwestią czasu.

 

EDIT:

 

Zgadzamy się co do tego, że SI ( jeśli powstanie ) może być bardzo różna. Bardzo "dziwna" od nas. Ja po prostu uważam, że do kodem maszynowym nie da się pokryć wszystkiego, chociażby ze względu na oddziaływanie środowiska na sztuczny mózg/ciało i tym samym jego zachowywanie. My się pocimy, męczymy, bolą nas nogi, głowy i tak dalej. To cholernie często rzutuje na to, jak się zachowujemy. Potężnym bodźcem jest też głód. Człowiek pozbawiony wody i żywności zwykle będzie o nią walczył. Syntetyk będzie od tego wolny.

 

I tutaj jest taki zgrzyt według mnie. Bo mamy w sumie taką.... romantyczną wizję i definicję SI, prawda? Że myśląca samodzielnie, podejmująca decyzje, nie do odróżnienia od nas ( jak w tym dokumencie z 1 postu ) Czym więc dla niej miałyby być takie biologiczne czynniki jak powyżej? Emulacją? Ale po co? W celu samoograniczenia się? Po co świadoma SI miałaby nakładać na siebie jakieś głupie organiczne ograniczenia jak spadek nastroju podczas okresu czy głód.

 

Może wcale nie musi, ale wymaga to zmiany tego, co postrzegać będziemy jako SI. Zmiany definicji, którą już posiadamy w przeciwieństwie do SI. Bo zmieniając koncepcję już dzisiaj - moglibyśmy uznać, że SI jest już w Hujaweju.

 

Co do upodobnienia się społeczeństw - tak. Masz rację. Zapewne jeszcze bardziej będzie to widać po dodaniu 100 lat. Mimo wszystko - "inteligentne systemy" ( według obecnej koncepcji SI a może i nowej? ) Raczej zaczęłyby jako zbiorowa świadomość. Tak po prostu łatwiej będzie zbierać dane. // ale oczywiście nie zaczną, bo zniszczy nas ludzka natura - hahaha :E

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, poddaję to czarno/jasno/widzenie! Od teraz to będzie...eee...Spodziewanie_Się_Najgorszego. W skrócie SSN! :E

 

1. No dobra...i co z tego wynikło? Lokalnie mogło być kiepsko. Globalnie nic z tego nie wynikło.

Eksperymentów na ludziach, własnych obywatelach, było wiele w historii. Nie spowodowały katastrofy globalnej, nie?

 

2. Kolejne eksperymenty, lokalnie tragiczne (obecnie się odgrywa dramat ludzi, którzy najpierw zostali wypierd***ni ze swoich wysp - oddanych przez UK Stanom do zabawy z atomem na inne wyspy, potem przyjęci jako uchodźcy do UK, a teraz odmawia się im prawa do życia w UK i oczekuje, że wrócą tak skąd przyszli), nie wpływają na sytuację globalną.

 

Taka notka przy tej okazji: strategiczna broń atomowa to broń propagandowa do zastraszania i trzymania w szachu. Jej użycie (na skalę strategiczną) byłoby bezsensowne. Ewentualnością byłoby odpalenie tego jako ostatniego aktu kontrataku...ale najpierw druga strona musiałaby odpalić swoje zabawki. Czyli szach i tyle z tego.

Taktyczna broń atomowa to coś innego. Również do użycia w sytuacji rozpaczliwej, ale nie wiążąca się z aż tak dużymi konsekwencjami.

Bez względu na wszystko, użycie broni atomowej nie wysiudałoby nas z tej planety. Ot, ładnych trochę milionów ludzi by zginęło jednak, a i mapy by się zmieniły.

 

3. Tu już, niestety, wchodzimy w paranoję. Broń kinetyczna, którą rozwija USA to nie jest to samo, co asteroida. Prawdopodobieństwo odpalenia takiej broni w ciągu najbliższych powiedzmy 25 lat wynosi pewnie okolice 100%. Prawdopodobieństwo walnięcia w Ziemię asteroidy o podobnej mocy działania w ciągu najbliższych np. 1000 lat jest o wiele poziomów niższe, prawda? Dalej to są jednak sprawy lokalne, bo jakie jest prawdopodobieństwo walnięcia w Ziemię asteroidy wystarczająco dużej, żeby zadziałać globalnie? :>

 

4. Nawet nie wyszliśmy poza teorie, a już łuuuu?

 

5. Jak duże jest prawdopodobieństwo?

 

Jak sam zauważyłeś, obawy przed czymś takim to paranoja, potencjalnie dziwna fobia, czyli powyższe SSN! Jak już chyba chcemy czegoś się bać, to może innych czynników/wydarzeń? Wszystko to powyższe, te wszystkie katastrofy, wypadki, awarie, bronie biologiczne, chemiczne, nuklearne bledną w swojej efektywności w dziedzinie zabijania nas w porównaniu do np. Wielkich Liderów Z Małymi Fjutkami. Taki pan Mao spowodował pewnie więcej śmierci polityką i wojskiem wyposażonym w kije i kałachy, niż "bronie egzotyczne".

 

Co do SI i jej "rozwoju" w kierunku odrzucenia "człowieczeństwa". A jakże. Ten kierunek dyskusji może być ciekawy, gdyż takie 'twory' byłyby wolne wolnością nie do ogarnięcia dla człowieka. Jako lekturę w tym temacie (znowu chyba) mogę polecić Dukaja i Egana.

 

Hujawaj nie ma SI :P Ma tylko składaczkę ekspozycji (te zdjęcia nocne) i dowalaczkę kontrastu/saturacji do fotek.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...