Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

mikolaj612

FiiO E7

Rekomendowane odpowiedzi

Recenzja FiiO E7. (moja pierwsza tutaj, z góry za błędy wszelakie przepraszam ! Polonistów wyganiam od razu z tematu ;))

 

Na wstępie chciałbym podziękować Patrykowi oraz Adamowi ze sklepu AudioMagic.pl, za wypożyczenie sprzętu do recenzji, dzięki chłopaki :)

Początkowo recenzja miała objąć także E9, jednak takowe sprawiało problemy techniczne, dlatego skupię się na samym opisie E7, o E9 rozszerzę recenzję jeśli trafi się okazja w przyszłości.

 

Nie zamieszczam specyfikacji bo ta w sumie jest dostępna na sieci oraz sklepach, które oferują FiiO E7 oraz stronie producenta, podobnie sprawa ma się w przypadku zdjęć, jest ich tak wiele, że w zasadzie nie widzę sensu umieszczania tutaj własnych.

 

A więc zaczynamy.

 

Zestaw, tutaj pierwsze pozytywne zaskoczenie, jak na urządzenie za ok. 300zł zestaw jest bardzo bogaty, FiiO przychodzi w niewielkim pudełeczku, przypominającym gabarytowo to od telefonów komórkowych np: HTC czy Samsunga, proste białe opakowanie z logo FiiO po bokach oraz zdjęciem urządzenia. W zestawie znajduje się:

- oczywiście FiiO E7,

- krótki interkonekt (10cm) z jednej strony prosty mini jack 3,5, z drugiej kątowy, wtyki oczywiście pozłacane,

- folia poliwęglanowa na ekran urządzenia (jedna jest już naklejona fabrycznie),

- gumka do spięcia urządzenia z telefonem (np: iPhone 4),

- etui woreczek, z bardzo przyjemnego pluszowego materiału,

- drugie etui z czarnej, elastycznej gumy (podobne sprzedaje się do telefonów),

- kabelek USB (dość długi) ekranowany,

- instrukcja obsługi (niestety brak polskiego języka).

 

W zasadzie to brakuje tylko dłuższego interkonektu czy gumowych podkładek pod urządzenie (takie jakie są w E10 czy w E17).

 

Urządzenie jest wykonane bardzo solidnie, jego waga to 100 gram. Wymiary urządzenia to natomiast 96mmx55mmx15.5mm, pojemność baterii to 1050mAh (ładowanie przez USB o mocy 400mA - trochę dziwne bo powinno być 500mA, przez to urządzenie ładuję się kilkanaście minut dłużej). Wg. producenta bateria starcza na ok. 80h używania urządzenia w trybie AUX, nie testowałem, ale z wielu opinii na sieci oraz recenzji wynika, że można osiągnąć takie czasy pracy.

 

Przód zajmuje szklana bądź plastikowa tafla z zatopionym w środku małym, kolorowym ekranikiem OLED, reszta bryły to szczotkowane aluminium o czarnej fakturze, urządzenie jest bardzo zgrabne i świetnie wykonane biorąc pod uwagę cenę należy się pochwała. Na dole urządzenia znajduje się wejście mini USB, wejście dock (do połączenia z E9) oraz AUX w postaci mini jack'a, na górze mamy dwa wyjścia słuchawkowe, oraz we wgłębieniu po między nimi mamy przycisk reset, jeden bok urządzenia nie został niczym przyozdobiony, na drugim znajdziemy przycisk On/Off (służy także do cofania jeśli korzystamy z menu urządzenia) przycisk Menu (lub potwierdza wybór opcji) oraz Vol +/-, przyciski mają wyczuwalny skok oraz są wykonane są w podobnym stylu co reszta obudowy za wyjątkiem koloru (są srebrne, prawdopodobnie mają imitować aluminium, jednak najpewniej są plastikowe)

 

Ekranik urządzenia jest niewielki, ale znajdują się na nim wszystkie potrzebne informacje, pokazuje się stan baterii lub jej ładowanie, tryb podbicia basu, typ połączenia, oraz timer, który po określonym czasie wyłącza urządzenie, oczywiście pokazuje także obecną głośność.

 

Głośność urządzenia to 60 "kresek", w menu można ten limit ograniczyć do danego poziomu oraz zapamiętać obecny jej poziom przy ponownym uruchomieniu urządzenia, w menu mamy również trójstopniowe podbicie basu, wyłącznik czasowy, blokadę klawiszy, dodatkowo możemy wybrać czy urządzenie ma się ładować przy połączeniu USB.

Z ciekawostek w Menu możemy także sprawdzić sumaryczny czas pracy urządzenia, czy wersję Firmware (z tego co mi wiadomo, pierwsze egzemplarze grały inaczej niż obecne właśnie z racji oprogramowania) .

 

Skoro jesteśmy przy ładowaniu urządzenie ładuje się nieco ponad 2 godzinki z USB, podczas ładowania na froncie podświetla się na czerwono logo FiiO, które po naładowaniu gaśnie.

Jednym z dziwnych uchybień jest brak możliwości wyłączenia ekranu urządzenia, świeci cały czas.

 

Skoro kwestie organoleptyczne oraz opis zestawu mamy za sobą czas na najważniejsze, czyli jak to gra, a gra bardzo fajnie.

 

Sprzęt był testowany we wszelkiej maści muzyce Rockowej, Metalowej oraz Industrial, jako, że jej słucham najwięcej (m.in. Megadeth, Def Leppard, Nine Inch Nails, Manson, Tool, Trivium, Acid Drinkers, Celldweller, Pendulum itp; podaję to po to żeby łatwiej było się zorientować).

 

Odsłuchy były przeprowadzane przy użyciu komputera, program do muzyki to Foobar2000 pracujący w trybie WASAPI, jakość testowanych plików to MP320KBPS 44,1KHZ/48KHZ, jako, że urządzenie nie wykazywało żadnych różnić w jakości brzmienia po odpalaniu CD/innych formatów bezstratnych. Słuchawki to moje prywatne AKG K240 Studio oraz Ultrasone HFI-780.

Podczas testu nie używałem Fidelizera wspominam ponieważ jest to dość powszechnie znana aplikacja.

 

Od razu zaznaczę jest to ciepły sprzęt zdecydowanie, basu jest sporo, szczególnie z połączeniem Ultrasone HFI-780, AKG K240 również zyskują na basie jednak nie tak znacznie. Bas na obu słuchawkach ma moc (szczególnie na Ultrasone) jest dobrze kontrolowany, nie dudni, nie rozlewa się ani nie przysłania średnicy, potrafi zejść nisko, dodaje mojej muzyce dodatkowej mocy. Nie jest to też zdecydowanie szybki i punkowy bas, nazwałbym to czymś na wzór złotego środka, ja osobiście taki bas najbardziej cenię, gitara basowa ma bardzo fajny drive, perkusja również potrafi wykopać, nie ma anemii, czy jakiegoś pukania, stukania w kartony., chociaż niektóre osoby mogą odczuwać niejednokrotnie nadmiar basu.

 

Średnica jest również ok, moje słuchawki nie należą do bezpośrednich w przekazie, FiiO nie stara się tego zmieniać, nie wypycha średnicy na siłę, scena jest w porządku (nie potrafię określić czy wąską czy szeroka, jednak nic nie zlewa się w papkę nie ma wrażenia natłoku czy chaosu), instrumenty można spokojnie zlokalizować, dalsze plany są relatywnie wyraźne (aczkolwiek dużo zależy tutaj od muzyki i jej realizacji, co testowałem na Distrubed The Sickness wersji oryginalnej i edycji 10-cio lecia, różnica ogromna, widać jak dużo daje realizacja w tej kwestii), wokal na moim sprzęcie znajduje się blisko słuchacza, jednak nie gra do głowy w większości przypadków sybilizacja nie istnieje (choć mam kilka wrednych kawałków, których realizacja pozostawia wiele do życzenia i zgłoski tną uszy). Odległość artysty od nas określiłbym na kilka metrów nie jest to odległość na wyciągnięcie ręki, ale sprawia wrażenie przebywania bardzo blisko sceny, w pierwszych rzędach. Nie ma żadnego efektu wokalu zza kurtyny czy stłamszonego pod natłokiem instrumentów itp.

 

Górne pasma jak na urządzenie za ok. 300zł również prezentują się całkiem dobrze, owszem zawsze może być lepiej, jednak nie ma się co zanadto czepiać, dzwoneczki, talerze perkusji są wyraźne, nie giną w przestrzeni, chociaż czasem mogą zakłuć.

 

FiiO nie jest bardzo wymagające względem plików, raczej ciężko będzie odróżnić FLAC od MP3 320 KBPS (sprawdzałem i brak różnic), jednak jakieś błędy kompresji, gorsza jakość jest słyszalna, E7 tego nie ukrywa. W kwestii DAC'a urządzenie obsługuje max 16 bit 48khz, czyli w zasadzie format CD, o gęstych można zapomnieć, z jednej strony to wada, ale większość muzyki to taka zgrana z CD, każdy musi indywidualnie rozpatrzyć czy potrzebuje obsługę gęstych formatów czy nie.

 

Jeśli chodzi o wzmocnienie to urządzenie daję radę moim AKG K240 Studio, które są dość łakome na moc i bardzo chętnie korzystają z usług wzmacniacza, Ultrasone nie należą do wymagających dlatego E7 im spokojnie wystarcza, ale wysokoomowe słuchawki lub o niskiej skuteczności mogą być dla E7 ciężką przeprawą.

Specyfikacja twierdzi, że urządzenie daje radę 300 omowym słuchawkom w co ja śmiem wątpić, moje przypuszczenia są takie, że powyżej 100 już może być problem, winę za taki stan rzeczy ponosi wielkość urządzenia, także cena, oraz fakt, że jest to sprzęt także przenośny i jest dedykowany temu mniej wymagającemu użytkownikowi oraz słuchawkom.

 

Cóż zostaje napisać na koniec w posumowaniu ? pewnie czy warto, otóż warto, ale, no właśnie ale.

W cenie E7 mamy E10, które w moim odczuciu gra jednak lepiej, mimo, że jest pozbawione sporej części funkcjonalności E7, choć ma też pewne rzeczy, których na próżno szukać w E7. Dlatego E7 mogę polecić osobom, które chcą mieć sprzęt uniwersalny nie tylko do domu, ale także poza nim, lub potrzebującym ciepłego DAC'a, na plus przemawia także bogate wyposażenie. W innych przypadkach skierowałbym wzrok chyba na FiiO E10, które też idealne nie jest (choć ciągle ulepszane, obecnie do sklepów trafiła 3 rewizja E10) to w domu powinno się sprawdzić lepiej od E7.

 

Tutaj mała adnotacja, urządzenie testowałem przez dłuższą chwilę jako wzmacniacz portable z Samsung Wave (na Bada 2.0.1) z EQ Off, na tych samych słuchawkach, różnica względem E6 nie jest duża w tym przypadku, E7 jest trochę cieplejsze, nie są to jednak zmiany na tyle duże by poświęcać temu jakiś dłuższy czas i więcej miejsca w mojej recenzji.

 

Skrótowo wady oraz zalety:

 

Zalety:

- jakość wykonania,

- całkiem niezła jakość dźwięku w przyzwoitej cenie,

- bogate wyposażenie (szczególnie, że cena jest niska),

- uniwersalność, może służyć jako DAC na USB oraz wzmacniacz słuchawkowy,

- podbicie basu, wyłącznik czasowy, ekranik OLED,

- możliwość podłączenia z E9 co skutkuje dodatkową funkcjonalnością jak preamp, line out, line in, oraz zdecydowana poprawą dzięku,

- dwa wyjścia słuchawkowe, niby nic ale może się komuś przydać,

- oferowana funkcjonalność oraz uniwersalność względem ceny,

- dostępność.

 

Wady:

- jak na wzmacniacz portable dość duży,

- krótki interkonekt także może denerwować,

- brak wyjścia liniowego jeśli nie dokupimy E9 lub L7 (L7 kosztuje ok. 25zł, no ale zawsze to dodatkowy wydatek), czy wyjścia cyfrowego w postaci współdzielonej,

- nie odtworzy formatów gęstych,

- nie można wyłączyć ekraniku, co w przypadku portable ograniczyłoby pobór energii,

- wzmocnienie wystarczy tylko do tych mniej wymagających słuchawek, nic mocniejszego raczej nie napędzimy.

 

FiiO E9.

 

Nie będę przeciągać, samo FiiO przychodzi do nas w niewielkim opakowaniu (o którym także nie ma się co rozpisywać), w którym znajdziemy jedynie to co potrzebne, czyli:

 

- wzmacniacz,

- zasilacz sieciowy (15V 1,5A - impulsowy),

- kabelek USB (z dławikiem ferrytowym),

- instrukcję obsługi (bez jęz. polskiego).

 

Samo FiiO podobnie jak E7, wykonane jest w całości z aluminium, na spodzie urządzenia znajdują się cztery gumowe ślizgacze zapobiegające niepożądanemu przesuwaniu się urządzenia po płaszczyźnie, na froncie znajduje się duże pokrętło głośności (wraz z włącznikiem urządzenia) wykonane również z metalu, mamy także dwa wyjścia słuchawkowe, jedno to mały jack 3,5 (który ma obniżoną głośność o 5dB względem dużego jacka, oraz podniesioną impedancję wyjściową - co powinno w jakimś stopniu zapobiegać uszkodzeniu sprzętu oraz słuchu, w sieci można spotkać się opiniami jakoby to wyjście oferowało słabszą jakość względem drugiego), drugie wyjście to duży jack 6,3, tuż poniżej potencjometru mamy malutką, dwukolorową diodę informującą nas o stanie pracy, przy włączeniu świeci chwilę na czerwono co oznacza, że urządzenie jest przygotowywane do pracy, potem zmienia barwę na niebieską co sugeruje gotowość do działania.

Tył to inna bajka, mamy komplet wejść oraz wyjśc:

 

- wyjście liniowe RCA (nie można regulować głośności za pomocą potencjometru, ma stałą głośność),

- wyjście preamp (możliwość regulacji głośności za pomocą potencjometru w przypadku gdy nie mamy podłączonych słuchawek, jest w formie małego jacka),

- wejście liniowe (w formie małego jacka),

- wejście USB typ B,

- gniazdo AC,

- przełącznik GAIN (według instrukcji powinien zostać użyty w przypadku podłączenia słuchawek o niskiej skuteczności lub trudnych do wysterowania, ogólnie jego włączenie powoduje zwiększenie głośności na obu gniazdach).

 

Gniazda w moim testowym egzemplarzu są niklowane (ale wiem, że później FiiO wprowadziło wersję z pozłacanymi gniazdami), góry nie ma co opisywać, znajduje się tam miejsce na E7, które po podłączeniu ładuje się i pracuje w trybie DAC'a (z rzeczy godnych uwagi wspomnę, że nie działa wtedy możliwość podbicia basu, oraz przyciski głośności, czy wyjścia słuchawkowe, działa za to automatyczne wyłączanie czy blokada klawiszy).

 

Sam wzmacniacz można skwitować jako urządzenie jasne, rozjaśnia oraz nadaje mocy, dynamiki oraz ogólnej ogłady E7, poza dodaniem dodatkowej funkcjonalności poprawia niedostatki DAC'a, takie jak ww. niska moc, barwowo można to połączenie opisać jako relatywnie neutralne, ubywa basu, jednak nadal ma moc oraz fajną kontrolę i potrafi z moimi Ultrasone i AKG wykopać mózg (z tymi pierwszymi jest lepiej, ale to słuchawki zorientowane właśnie na bas), przybywa średnicy w tym połączeniu, a może po prostu jest to sytuacja związana z tym, że ubywa basu, człowiek analogicznie odbiera więcej innych pasm, góra jest gładka oraz bardzo przyjemna, niemęcząca, jak na dość tani duet (ok. 650zł na dziś dzień) dość szeroka nie gubi się, jest czysta, sceny opisywać nie będę ponieważ to w zasadzie od słuchawek zależy to co słyszymy i jak jest pozycjonowane, ale nic się nie gubi, ani nie zlewa, wszystko jest od siebie odseparowane, bez problemu można sobie nasłuchiwać danych instrumentów. Można to ując w prost jest to spory dodatek mocy oraz dynamiki dla E7, a tej mu właśnie brakuje, szczególnie przy wymagających słuchawkach, sybilizacji nie uświadczyłem, za to duży plus.

 

W zasadzie dokupienie E9 to ciekawa opcja dla posiady E7, zyskujemy sporo mocy, w zasadzie większość sprzętu po podłączeniu E9 musi zostać solidnie wysterowana (odpowiada za to kość TPA6102A2, która wg. spec. daje radę do 600 ohm), poza mocą zyskujemy analogowy potencjometr (ALPS RK097), oraz dodatkowe wejścia/wyjścia (niektóre osoby może boleć fakt braku wejścia/wyjścia cyfrowego), samo E9 kosztuje ok. 400zł, uważam, że to dobra cena, ponieważ za max 700zł, zyskujemy bardzo fajny i o dziwo uniwersalny duet (w tej cenie jak i wyższej ciężko będzie o tak funkcjonalny sprzęt), który nie musi się niczego wstydzić pod względem dźwięku, możliwości oraz wyglądu.

 

Skrótowo wady oraz zalety E9:

 

ZALETY:

- jakość wykonania,

- cena,

- relatywnie dużo mocy (a nie jest to jakieś ogromne urządzenie),

- wyjście preamp, oraz wejście liniowe,

- gain mode,

- dwa wyjścia słuchawkowe,

- dostępność,

- możliwość połączenia z E7 lub E17,

- jak ktoś chce to może wymienić trzy OPAMP (OPA2134),

- poprawia oraz uzupełnia pewne braki E7.

 

WADY:

- w sumie to nie bardzo jest się do czego przyczepić rozpatrując sam wzmacniacz, jedyny minusik to, że słychać szum przy podgłaśnianiu jeśli w tle nic nie gra.

 

Skrótowo zalety oraz wady duetu E7+E9:

 

ZALETY:

- świetna jakość dźwięku w tej cenie,

- niebanalny wygląd,

- duża funkcjonalność,

 

WADY:

- niezbyt przenośne jako duet oraz wymaga zasilania z zewnątrz,

- brak wejścia/wyjścia cyfrowego, może trochę boleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...