Skocz do zawartości

jagular

Forumowicze
  • Liczba zawartości

    38887
  • Rejestracja

Reputacja

1797 Excellent

O jagular

  • Tytuł
    शिव

Ostatnie wizyty

79735 wyświetleń profilu
  1. No cóż, każdy ma własne formy rozrywki Ustawa otwiera drogę do rozpoczęcia procedur, które mają kosztować £1.8M za każdego jednego deportowanego. Trzeba dużo fikołków, żeby uznać to za zabawne, do tego chyba za wygraną? PS. Początkowo zagrożeniem deportacji do Rwandy mieli być również...Afgańczycy, którzy wcześniej byli objęci rządowym programem...pomocy dla Afgańczyków, którzy pracowali dla Wielkiej Brytanii przed wycofaniem się z Afganistanu (ARAP). Po fali krytyki rząd się wycofał z tego, zapewne cię rozśmieszającego do łez, pomysłu.
  2. jagular

    Rower jest wielce OK

    Jak tylko ochłonę to wyślę im maila z możliwie dużą objętością pasywnej agresji Może uda się skłonić kogoś do zagadania do kogoś, kto wie o kimś, kto pracuje obok kogoś, kto swój lunch je obok kogoś, kto albo to coś projektował, albo kurła zna kogoś pracującego w magazynie i potrafiącego obsługiwać metrówkę. Ale powinienem się cieszyć, zamiast odpowiedzi dostałem linka do instrukcji serwisowej do modeli SLR (na którym integra kokpitu występuje w stanie naturalnym). Instrukcja jest oczywiście zahasłowana. To pewnie dlatego żebym nie dowiedział się jakichś tajemnic firmowych Treka i nie sprzedał na darkwebie magicznego tricka jak skręcać śrubki w dziurawych rowerach. EDIT: Mamy chyba w dziale kogoś z pomiarem mocy od Stages? To może być interesująca, chociaż też niepokojąca informacja. Stages kończy działalność.
  3. Jest już niewiarygodnie pięknie i wspaniale, ale będzie jeszcze cudowniej i ideologicznie wspanialej, to jeszcze nie koniec: pięciokrotnie (!) przesuwano wprowadzenie pełnej kontroli importowanej żywności. Cztery lata po (!) brexicie, dopiero od następnego wtorku, będą obecne kontrole fizyczne, ale zapowiada się, że będą wprowadzane stopniowo (hehehe), żeby dać biznesom czas na dostosowanie się. Ponieważ UE się nie pitoliła, kontrole żywności sprowadzanej z UK do UE zaczęły się od razu. Co ubiło 80-90% wolumenu eksportu w przypadku niektórych biznesów (pisząc z pamięci przykłady: jakieś chyba tam sery, produkty z grzybów). Do tej celebry sukcesu można dołożyć przykładowo jeszcze sprawę Irlandii Północnej, w której przez lata próbowano wprowadzić nowy wynalazek: Kontrolę Celną Schrodingera - czyli taką kontrolę, która jednocześnie istnieje i jej nie ma. UK "mainland" chciał kontroli, UK "ireland" reagował paniką na samą myśl o kontrolach. W związku z tym rząd tam się obraził na rząd "główny" i odmówił pracy. Foszek przez lata.
  4. jagular

    Rower jest wielce OK

    Taka śmieszna sytuacja: zadałem Trekowi pytanie (dosyć specyficzne, no dobra) o to, czy ich zintegrowany kokpit mostek+kierownica wymaga innej długości rury sterowej, niż ich niezintegrowany mostek aluminiowy (innymi słowy: jak "wysoka" jest część mostka w którą idzie rura sterowa)...i odpowiedź , którą otrzymałem to "niestety nie znamy tego wymiaru" Heheszki normalnie.
  5. @RimciRimci Ok, ale ja w tych wizjach nie widzę opcji "po okresie niedoli Polska dociąga do gospodarczego poziomu relatywnego bogactwa". Wracając do tego, co napisałeś: To wprowadza dysonans. Czy oznacza to że opcja atrakcyjna jest gorsza? No bo najwidoczniej nie jest lepsza.
  6. Czyli bardziej atrakcyjna opcja nie jest lepsza? I jak tu nie chwytać za słówka? Warunki handlu 'minimalnie' gorsze, hehehe...a jaka na to jest gwarancja? Scenariusz idealny? Obudźmy się i przedstawmy scenariusz realny: Polska się foszy, Unia się foszy, Polska wychodzi, Unia napina mięśnie, Polska napina mięśnie. Wygrywa silniejszy. Słabszy klęka i się podporządkowuje warunkom stawianym przez silniejszego. Jak już Unia kończy, warunkowanie przez gwałt zaczynają kolejni silniejsi od Polski; Wschód, USA, czy nawet republika moczarów zielarskich. W świecie realnym rozmyślania o tym co byśmy mogli zrobić gdybyśmy byli kimś nie mają za dużego sensu, jeżeli się tym kimś nie jest
  7. Jeżeli będąc poza Unią można mieć lepsze warunki handlu, niż w Unii, to robi się z tego zagadnienie metafizyczno-psychiatryczne: dlaczego Unia istnieje? Co te dyjabły wcielone, np. Niemcy, w ogóle robio? Przecież można by wyjść z Unii i wygrywać jeszcze lepiej! Wszyscy debile! Poza Polakami oczywiście, szczególnie na jednym takim forum...
  8. Pierwsza droga: w jaki sposób handel z Zachodem będąc poza strukturami Zachodu (UE) miałby być korzystniejszy od handlu z Zachodem będąc wewnątrz struktur Zachodu? Droga druga: do Wschodu jest daleko, a do Zachodu (UE) blisko. Co Polska ma do zaoferowania Wschodowi? Zasoby? Siłę roboczą? Rynek zbytu (wschodnie megacities miewają populację aglomeracyjną zbliżoną do populacji całej Polski)? Może pieniądze? Ta droga to opcja jeszcze wyraźniej w kierunku ostrego bdsm niż powyższa - dla Wschodu Polska to co najwyżej średniej wielkości podpierdółka-pomost do Zachodu. Podczas przyszłej rywalizacji o przesunięcie środka ciężkości na Wschód zostałaby co najwyżej użyta instrumentalnie, do zużycia i porzucenia.
  9. Dzięki Relacja jest bliżej końca niż początku, zostało mi jeszcze trochę Varanasi, a potem już wrzucę kilka z Udaipuru i tyle....na razie. Za parę miesięcy południe Indii
  10. Parę dni temu wróciłem z kolejnej, kilkutygodniowej wyprawy do Indii i tradycyjnie podzielę się zdjęciami i wrażeniami (tradycyjnie; myślę że jakiś kontekst w którym zawieszone są zdjęcia pomaga w ich interpretacji). Może ktoś jeszcze na forum w to kliknie i uzna za interesujące Ten wyjazd był bardzo intensywny, odwiedziliśmy 4 miejsca, więc podzielę relację na 4 części. Krótka notka foto-techniczna: wszystkie foty robione na bezlusterkowcach FF Canona z obiektywami: 16mm, 35mm, 85mm i 135mm (mikroskopijna liczba, nie wiem czy chociaż jedno się załapie) Część I: Mumbaj. Mumbaj to ekonomiczna stolica Indii. Miasto emigrantów, pieniędzy, Bollywoodu...i marzeń. Gdyby chcieć opisać to miasto jednym słowem, byłoby to: ruch. Mumbaj jest ciągle w ruchu. To miasto, które przerosło samo siebie: atrakcyjność ekonomiczna, marzenia o karierze spowodowały, że emigranci z dużego obszaru Indii ciągną do Mumbaju w poszukiwaniu lepszego życia. Ponad 12 milionów ludzi kisi się na bagnistym cyplu i okolicach*. Mumbaj to miasto Ludzi Naprawdę Bogatych: właścicieli, akcjonariuszy, aktorów Bollywood, mafiozów Bollywood, polityków, polityków mafii, itd. To miasto wieżowców otoczonych slumsami. Ze względu na presję na przestrzeń, ceny nieruchomości potrafią zadziwić nawet człowieka z Bogatego Zachodu. Niektóre, modne dzielnice mają ceny jednego m2 na poziomie kilkunastu tysięcy USD. Kawalerka w super fikuśnym, nowo budowanym wieżowcu potrafi kosztować ponad 2.5mln zł. Wszystko to w ultra-kontrastowym środowisku, w którym dom za 2 miliardy USD (najdroższy dom mieszkalny na świecie, poza pałacem Buckingham) stoi obok straganów ludzi, którzy mają jedynie stragan na kółkach i wegetują na ulicy od dnia do dnia. Mumbaj nie jest dla ludzi słabych. Ludzie słabi spadają ze szczebla na szczebel drabiny ekonomicznej na Dół. Dół w Indiach jest bardzo, bardzo głęboki Mumbaj jest miastem toksycznym. Klimat tropikalnego miasta na wybrzeżu oceanu zabija. Klimat bagien (moskity w porze monsunowej) zabija. Zanieczyszczenie powietrza (150-400 razy większe od zanieczyszczeniami mikrocząstkami w mojej okolicy) zabija. Hałas, brak miejsca, koszta życia zabijają. W Mumbaju albo odnosisz sukces, albo wegetujesz, albo giniesz, pechowa mróweczko. *miasto się rozrasta na północ i na wschód. Z racji tego, że "Mumbaj właściwy" leży na cyplu, miasto "Nowy Mumbaj" położone na wschodzie jest połączone z "właściwym" nowowybudowanym (oddany kilka miesięcy temu) mostem o długości chyba 25km. Ale to nie koniec, władze wydały pozwolenie na budowę kolejnego miasta satelity - "Trzeci Mumbaj" już jest planowany, można kupować działki i mieszkania! Mumbaj ma jeszcze jeden problem: komunikacja. Transport drogowy jest obecnie legendarnie kiepski ze względu na masowe roboty. Co z tymi robotami? Władze wreszcie zaczęły rozbudowywać komunikację publiczną. To megacity ma jedynie dwie linie pociągów podmiejskich. Codziennie dojeżdża nimi do pracy kilka milionów ludzi. Rocznie do kilku tysięcy z nich ginie na torach. Jeździliśmy tymi pociągami, zazwyczaj w najniższej klasie, w największym tłoku. O wrażeniach o tym napiszę niżej. Po co pojechałem do Mumbaju? Nie po to, żeby oglądać banalne wieżowce, centra handlowe, czy Wrota Indii. Do Mumbaju pojechałem, żeby wejść do... Dharavi Dharavi to słynny z filmu Slumdog Millionaire slums położony w bardzo atrakcyjnym centrum Mumbaju. To nie jest jedyny slums w mieście, ale wyróżnia się swoją "stałością" (stoi już chyba ponad 100 lat), oraz zagęszczeniem populacji. W Dharavi, na ponad 2km kwadratowych, żyje ponad 1 milion ludzi - to jeden z najgęściej zaludnionych obszarów naszej planety. Dharavi to mikropaństwo w mieście. To nie jest po prostu kupa blaszaków mieszkalnych, to miejsce z biznesami, parkiem, setkami firm, magazynów, itd. Dharavi to nie jest też Dół. Dharavi to cel, który trzeba osiągnąć. Z racji położenia, jest chyba bardzo atrakcyjnym miejscem do mieszkania dla mumbajskich pracowników. Żeby mieszkać w tym slumsie, musi cię być na to stać Jak można się domyśleć, to miejsce brutalne z gigantyczną dynamiką ludzkich zachowań. Gdybym miał użyć jednego słowa do opisania Dharavi, byłoby to: życie. W Dharavi czujesz, że żyjesz i jesteś częścią wielkiego mrowiska. Wszystko jest skompresowane, blisko siebie. Nigdy nie jesteś sam. Fotografia w Dharavi. To sprawa skomplikowana. Jeżeli chce się wynająć przewodnika, fotografia nie będzie możliwa. Nie ma nikogo, kto by zabrał cię tam z aparatem. Dharavi oficjalnie nie lubi fotografii. Moi drodzy, to jest permanentnie nielegalny slums, wypełniony milionem nielegalnych emigrantów (mieszkających tam czasami od kilku pokoleń), z setkami firm z szarej strefy, z własną mafią, zasadami życia. Dharavi to wielka szara strefa i myślę że trzeba tam po prostu kierować się instynktem. Z racji tego, jak to miejsce wygląda i braku możliwości wynajmu lokalnego fixera/guida z renomowanej firmy, który by się zgodził na zabranie aparatu, uznaliśmy że wejdziemy w Dharavi na własną rękę, sami. Nie wydarzyło nam się kompletnie nic negatywnego. Byliśmy często sensacją, ale nikt żadnej krzywdy nam nie zrobił. Zero stresu pod tym względem. Uznałem jednak, że nasze wejście będzie ograniczone pewnymi zasadami, oto one: - zero foto prywatności. To duże ograniczenie, bo prywatność w Dharavi nie jest zbytnio prywatna - zero foto ludzi Na Samym Dole. Widzieliśmy rzeczy no...niepokojące, przytłaczające, straszne. Nie fotografowaliśmy ich. - zero wchodzenia w ciemne korytarze i alejki. Nie sądzę żeby w dzień nam się coś stało, ale nie chcieliśmy drażnić ludzi. Dobra, ciekawe czy ktokolwiek to wszystko przeczytał Lecę z fotami: Ciąg dalszy niebawem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...