Skocz do zawartości

jagular

Forumowicze
  • Liczba zawartości

    38878
  • Rejestracja

Reputacja

1787 Excellent

O jagular

  • Tytuł
    शिव

Ostatnie wizyty

79675 wyświetleń profilu
  1. jagular

    Rower jest wielce OK

    Dzięki panowie. Myślę że to może być kilka problemów - na pewno tarcza jest zwichrowana, bo widzę to zwichrowanie. Ale też może i tłoczki nie odskakują prawidłowo - udało mi się w pewnym momencie zrobić, żeby było dobrze, tylko po to, żeby po iluś tam testach (domowych) znowu zaczęło ocierać. Spróbuję może nieco kontrowersyjnej metody znalezionej na internetach - po wyjęciu klocków z zacisku, jakoby trzeba precyzyjnie naciskać klamkę i obserwować tłoczki, wciskając je z powrotem jakimś delikatnym, płaskim narzędziem. To jakoby może pomóc w "rozruszaniu" ich uszczelek. Jakoby ludzie też oliwią te tłoczki, oczywiście ze zdjętymi klockami i potem odtłuszczają na nowo wszystko
  2. Tak Chociaż oczywiście, jeżeli by zebrać wszystkich niewpisujących się w stereotyp białego gentlemana (hehehe) londyńczyków, to ich będzie o wiele wiele więcej niż Polaków.
  3. No cóż, odkryłeś fakt że Londyn jest multikulti i że są tam dzielnice z bardzo dużą ilością ludzi z innych kultur oraz kolorów skóry Przy okazji, zagadka: jaki to drugi najbardziej popularny język, po angielskim, w Londynie?
  4. jagular

    Rower jest wielce OK

    Zgrabnie wygląda! A ja na weekendzie nieco pożałowałem że mam rower z tarczami - "nagle" przedni hamulec zaczął cykać. Coś, co wydawało mi się że będzie chwilową regulacją, czyli poluźnieniem śrub zacisku, zaciśnięciem klamki i dokręceniem śrub zacisku, przerodziło się w kilkugodzinną batalię, którą przegrałem Albo mam tarczę zbyt mocno pokrzywioną (mam narzędzie do prostowania), albo nagłe tłoczki w zacisku mi do końca nie odskakują i odstęp pomiędzy klockami się zmniejszył. Buuuuuu.
  5. Na szybko znalezione statsy mówią że około 25% obecnej populacji to Ukraińcy, ale zagramaniczniaków jest ogólnie więcej - jak ostatnio wszedłem do Urzędu Wojewódzkiego to poczułem się jak w jakimś mieście Zachodu, pełen zakres języków, kolorów itd.
  6. Nigdy nie mogłem narzekać na tramwaje, jeżeli już jednak narzekać na komunikację, to wolne miejsca parkingowe w niektórych okolicach trudniej spotkać od jednorożca. No i dojazd do Wrocławia po niektórych południowych trasach to jest żarcik. Nowych dróg wprawdzie pełno, ale co z tego, jeżeli są wąskie i nie zaprojektowano dla nich przystanków autobusowych ze zjazdem - w takiej sytuacji jeden przeciążony autobus (pod)miejski potrafi wygenerować swoimi przystankami korek o długości kilometrów. Nie mam pojęcia jak jest z tą patologią komunikacyjną, ale wiem że ludzie uwielbiają ogniskować swoje żale na jednostkach. Jeżeli są jakieś zaniedbania w powyższym temacie, powodów może być więcej niż tylko podejście jednego kolo, nawet jeżeli siedzi na wysokim stołku. Skądś się bierze ten wzrost cen, nie? W moich oczach, do tego oczach człowieka bywającego co parę miesięcy do roku, we Wrocławiu jednak dalej czuć kasiorkę i potencjał. Same okolice centrum miasta wyglądają na zadbane i odnowione. Da się przyjechać do Wrocławia i nie zobaczyć patologii, ale ona oczywiście istnieje - chociażby te wszystkie kamienice wyglądające na nie remontowane od kilkuset lat Szczury, bezdomni i narkomani to nie jest znak upadku, tylko znak sukcesu Sukces oznacza wysokie możliwości, ale i wysokie koszta. Dopóki masz szczęście w życiu, korzystasz. Ale jak masz pecha, koszta cię dobijają i lądujesz na ulicy.
  7. Patrząc na ceny mieszkań we Wrocławiu, współczujesz ludziom, którzy odnieśli sukces finansowy Poza tym, Wrocław to bardzo ładne miasto, dynamiczne, młode (szkoły wyższe) - bez względu na opcje polityczne na stołkach.
  8. Parę dni temu wróciłem z kolejnej, kilkutygodniowej wyprawy do Indii i tradycyjnie podzielę się zdjęciami i wrażeniami (tradycyjnie; myślę że jakiś kontekst w którym zawieszone są zdjęcia pomaga w ich interpretacji). Może ktoś jeszcze na forum w to kliknie i uzna za interesujące Ten wyjazd był bardzo intensywny, odwiedziliśmy 4 miejsca, więc podzielę relację na 4 części. Krótka notka foto-techniczna: wszystkie foty robione na bezlusterkowcach FF Canona z obiektywami: 16mm, 35mm, 85mm i 135mm (mikroskopijna liczba, nie wiem czy chociaż jedno się załapie) Część I: Mumbaj. Mumbaj to ekonomiczna stolica Indii. Miasto emigrantów, pieniędzy, Bollywoodu...i marzeń. Gdyby chcieć opisać to miasto jednym słowem, byłoby to: ruch. Mumbaj jest ciągle w ruchu. To miasto, które przerosło samo siebie: atrakcyjność ekonomiczna, marzenia o karierze spowodowały, że emigranci z dużego obszaru Indii ciągną do Mumbaju w poszukiwaniu lepszego życia. Ponad 12 milionów ludzi kisi się na bagnistym cyplu i okolicach*. Mumbaj to miasto Ludzi Naprawdę Bogatych: właścicieli, akcjonariuszy, aktorów Bollywood, mafiozów Bollywood, polityków, polityków mafii, itd. To miasto wieżowców otoczonych slumsami. Ze względu na presję na przestrzeń, ceny nieruchomości potrafią zadziwić nawet człowieka z Bogatego Zachodu. Niektóre, modne dzielnice mają ceny jednego m2 na poziomie kilkunastu tysięcy USD. Kawalerka w super fikuśnym, nowo budowanym wieżowcu potrafi kosztować ponad 2.5mln zł. Wszystko to w ultra-kontrastowym środowisku, w którym dom za 2 miliardy USD (najdroższy dom mieszkalny na świecie, poza pałacem Buckingham) stoi obok straganów ludzi, którzy mają jedynie stragan na kółkach i wegetują na ulicy od dnia do dnia. Mumbaj nie jest dla ludzi słabych. Ludzie słabi spadają ze szczebla na szczebel drabiny ekonomicznej na Dół. Dół w Indiach jest bardzo, bardzo głęboki Mumbaj jest miastem toksycznym. Klimat tropikalnego miasta na wybrzeżu oceanu zabija. Klimat bagien (moskity w porze monsunowej) zabija. Zanieczyszczenie powietrza (150-400 razy większe od zanieczyszczeniami mikrocząstkami w mojej okolicy) zabija. Hałas, brak miejsca, koszta życia zabijają. W Mumbaju albo odnosisz sukces, albo wegetujesz, albo giniesz, pechowa mróweczko. *miasto się rozrasta na północ i na wschód. Z racji tego, że "Mumbaj właściwy" leży na cyplu, miasto "Nowy Mumbaj" położone na wschodzie jest połączone z "właściwym" nowowybudowanym (oddany kilka miesięcy temu) mostem o długości chyba 25km. Ale to nie koniec, władze wydały pozwolenie na budowę kolejnego miasta satelity - "Trzeci Mumbaj" już jest planowany, można kupować działki i mieszkania! Mumbaj ma jeszcze jeden problem: komunikacja. Transport drogowy jest obecnie legendarnie kiepski ze względu na masowe roboty. Co z tymi robotami? Władze wreszcie zaczęły rozbudowywać komunikację publiczną. To megacity ma jedynie dwie linie pociągów podmiejskich. Codziennie dojeżdża nimi do pracy kilka milionów ludzi. Rocznie do kilku tysięcy z nich ginie na torach. Jeździliśmy tymi pociągami, zazwyczaj w najniższej klasie, w największym tłoku. O wrażeniach o tym napiszę niżej. Po co pojechałem do Mumbaju? Nie po to, żeby oglądać banalne wieżowce, centra handlowe, czy Wrota Indii. Do Mumbaju pojechałem, żeby wejść do... Dharavi Dharavi to słynny z filmu Slumdog Millionaire slums położony w bardzo atrakcyjnym centrum Mumbaju. To nie jest jedyny slums w mieście, ale wyróżnia się swoją "stałością" (stoi już chyba ponad 100 lat), oraz zagęszczeniem populacji. W Dharavi, na ponad 2km kwadratowych, żyje ponad 1 milion ludzi - to jeden z najgęściej zaludnionych obszarów naszej planety. Dharavi to mikropaństwo w mieście. To nie jest po prostu kupa blaszaków mieszkalnych, to miejsce z biznesami, parkiem, setkami firm, magazynów, itd. Dharavi to nie jest też Dół. Dharavi to cel, który trzeba osiągnąć. Z racji położenia, jest chyba bardzo atrakcyjnym miejscem do mieszkania dla mumbajskich pracowników. Żeby mieszkać w tym slumsie, musi cię być na to stać Jak można się domyśleć, to miejsce brutalne z gigantyczną dynamiką ludzkich zachowań. Gdybym miał użyć jednego słowa do opisania Dharavi, byłoby to: życie. W Dharavi czujesz, że żyjesz i jesteś częścią wielkiego mrowiska. Wszystko jest skompresowane, blisko siebie. Nigdy nie jesteś sam. Fotografia w Dharavi. To sprawa skomplikowana. Jeżeli chce się wynająć przewodnika, fotografia nie będzie możliwa. Nie ma nikogo, kto by zabrał cię tam z aparatem. Dharavi oficjalnie nie lubi fotografii. Moi drodzy, to jest permanentnie nielegalny slums, wypełniony milionem nielegalnych emigrantów (mieszkających tam czasami od kilku pokoleń), z setkami firm z szarej strefy, z własną mafią, zasadami życia. Dharavi to wielka szara strefa i myślę że trzeba tam po prostu kierować się instynktem. Z racji tego, jak to miejsce wygląda i braku możliwości wynajmu lokalnego fixera/guida z renomowanej firmy, który by się zgodził na zabranie aparatu, uznaliśmy że wejdziemy w Dharavi na własną rękę, sami. Nie wydarzyło nam się kompletnie nic negatywnego. Byliśmy często sensacją, ale nikt żadnej krzywdy nam nie zrobił. Zero stresu pod tym względem. Uznałem jednak, że nasze wejście będzie ograniczone pewnymi zasadami, oto one: - zero foto prywatności. To duże ograniczenie, bo prywatność w Dharavi nie jest zbytnio prywatna - zero foto ludzi Na Samym Dole. Widzieliśmy rzeczy no...niepokojące, przytłaczające, straszne. Nie fotografowaliśmy ich. - zero wchodzenia w ciemne korytarze i alejki. Nie sądzę żeby w dzień nam się coś stało, ale nie chcieliśmy drażnić ludzi. Dobra, ciekawe czy ktokolwiek to wszystko przeczytał Lecę z fotami: Ciąg dalszy niebawem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...