Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Barn

Rowery elektryczne

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Czy ktoś posiada z Was posiada lub posiadał rower napędzany silnikiem elektrycznym?

 

Takie rowery mają z tego co widzę coraz lepszy zasięg, nawet 100 km. Niestety odstrasza na razie cena... takie lepsze kosztują od 5 tysięcy wzwyż.

 

Niestety z tego co wyczytałem baterie w tych rowerach mają ograniczoną liczbę ładowań.

 

499fb4e495dd135fgen.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy widziałem na mieście jak ktoś do roweru doczepił sobie silnik od jakiejś starej kosiarki. Pewnie wyjdzie znacznie taniej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Elektryki są świetne. Uwielbiam je. Wyżelowany kolo olo w ray banach z iphonem w kieszeni i beatsami w uszach staje w szranki. W końcu ma 250W dopału, więc rusza zdecydowanie szybciej niż ja... Tyle tylko, że jemu wspomaganie kończy się przy 25km/h a ja wtedy nadal się szybko rozpędzam aż do 30 a jeśli cisnę i się ścigam do 40 czy 45 km/h. I nagle okazuje się, że on musi te swoje 25kg sprzętu rozbujać o własnych siłach. W zeszłym roku miałem takich z 5 sytuacji, ściganci na cyborgach dostają brutalnego kopa i kończy się rumakowanie. Ja rozumiem jakaś babcia co to ledwie chodzi że ma elektryka. Ja rozumiem, że ktoś chory na rematyzm potrzebuje wspomagania ale dla zdrowego człowieka??

 

Jest jedna, jedyna okoliczność gdy dopuszczam użycie elektryka: wspinaczka na szczyt jakiś czy przełęcz żeby potem się pokulać w DH. Wtedy wdrapujesz się szybciej więc możesz więcej funu wycisnąć ze zjazdu.

 

Nie. Nie. Nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, moja opinia jest zależna od tego, co ten rower tak naprawdę miałby robić i do czego mu ten silniczek.

Jeżeli to by miało pomóc wjechaniu rowerem z dużym skokiem amortyzacji i "płaską" geometrią pod górę - to czemu nie, jestem zdania takiego samego jak cervantes. Niech rozwój techniki pomoże w cieszeniu się przyrodą.

Jeżeli to ma wprowadzić osobę słabą fizycznie w świat jednośladów - również, czemu nie. Tylko że to będzie upośledzone wprowadzenie a i przez podejście "łatwiej=lepiej" się do niczego nie dojdzie w dziedzinie zdrowia, rozwoju fizycznego itd.

Jeżeli jednak to ma być to, o czym wszystkim myślimy, czyli popis i udawanie kozaka, to będzie to robienie z siebie idioty. Czasami w oczach innych, zawsze w stosunku do siebie.

 

Tak przy okazji, jeżeli to daje maksymalnie 250w mocy, to i tak przy "fit" koleszce na sztywnym rowerze (szosówka?) nic to nie da - zakładając że mówimy o popisach na płaskim terenie. 250W przy sprincie to nic, jak ktoś jeździ dużo to objedzie i tak takiego elektryka. Do tego sama masa elektryka będzie działać na niekorzyść jeźdźca na takim wynalazku.

 

Ogólnie i neutralnie patrząc, z racji wagi i skomplikowania konstrukcji czegoś takiego, doświadczenia z tym związane są pewnie znacząco inne od doświadczeń rowerowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmigam dużo po lesie,widziałem może z dwa razy pchane na piechotę takie cudaki.

Niewielki boost,ciężar i gorsze warunki robią swoje,ktoś kto jeździ objedzie elektryka kilka razy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież to napisałem, robi się je bez problemu i z przyjemnością. Myk myk i na pierwszym kilometrze minuta przewagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmigam dużo po lesie,widziałem może z dwa razy pchane na piechotę takie cudaki.

Niewielki boost,ciężar i gorsze warunki robią swoje,ktoś kto jeździ objedzie elektryka kilka razy.

 

Chyba nie taki rower elektryczny. Pełno jest takich co mają Vmax 70 km/h i naprawdę sporą moc. Ja uważam, że to fajna alternatywa dla samochodu, jeśli tylko uda się osiągnąć bezproblemowy zasięg od 150 km wzwyż na jednym ładowaniu.

 

https://www.youtube.com/watch?v=EgXGgcSRGyA

 

http%3A%2F%2Fcdn.coresites.factorymedia.com%2Fdirt_new%2Fwp-content%2Fuploads%2F2013%2F11%2Fdrbass-620x465.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Supcio, ale...nagle wchodzi na scenę europejskie EN15194, które to prawo UE mówi, że rower elektryczny nie może mieć mocy silnika ponad 250W i prędkości na silniku ponad 25km/h. Wszystko ponad to jest nielegalne i najprawdopodobniej oficjalnie nie da się nawet kupić czegoś mocniejszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten na foto to samoróba,pewnie całkiem mocna ale samoróba.

Poza tym ,zobacz ceny tych mocniejszych.

Może jestem dziwny,ale idąc na rower chcę się *** fizycznie,jeżeli ma za mnie pracować silnik,biorę motor albo samochód.

Nie jestem do tego pomysłu nastawiony anty,po prostu niewiele jest przypadków,gdzie jest sens kupna czegoś takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Supcio, ale...nagle wchodzi na scenę europejskie EN15194, które to prawo UE mówi, że rower elektryczny nie może mieć mocy silnika ponad 250W i prędkości na silniku ponad 25km/h. Wszystko ponad to jest nielegalne i najprawdopodobniej oficjalnie nie da się nawet kupić czegoś mocniejszego.

Nie do końca. Są również tzw. pedelce, które są legalne i wspomagają do 45 km/h. Niestety, rower musi mieć w tym wypadku światło stop oraz trzeba go zarejestrować ( jest miejsce na tablicę rej.).

Co do samego tematu... Czasem jeżdżę na elektryku, bo mamy takowe w ofercie.

Nie robię tego dla szpanu ale dla wygody. Jest okazja się poruszać i nie trzeba się aż tak bardzo zmęczyć. Co do trwałości. Baterie boscha wytrzymują 400 cykli ładowań czyli mniej więcej 40000 kilometrów. Mało kto robi już napędy z odzyskiwaniem energii, trzeba było włożyć nieproporcjonalnie dużo siły w pedałowanie w stosunku do odzyskanej energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca.  Są również tzw.  pedelce, które są legalne i wspomagają do 45 km/h. Niestety, rower musi mieć w tym wypadku światło stop oraz trzeba go zarejestrować ( jest miejsce na tablicę rej.).

Może i legalne, ale nie są rowerami tylko motorowerami. Czyli zakaz jazdy po ścieżkach rowerowych, trzeba mieć OC, prawo jazdy AM lub skończone 18 lat przed 2003, nie wjedziesz (legalnie) w miejsca, gdzie można wjechać rowerem itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Wspomaganie wspomaganiem, ale od pewnego momentu to przestaje być rowerem, a zaczyna motorowerem.

 

Tak a propos tematu: po "skuszce" pewnej zawodniczki przyłapanej na używaniu dodatkowego silnika w rowerze podczas zawodów kolarstwa przełajowego, podobno sprzedaż tak samo wyposażonych rowerów (praktycznie zerowe szanse na odróżnienia wizualnego od roweru "normalnego") wzrosła kilkukrotnie.

Jak widać, ludziom bardzo zależy na udawaniu kogoś, kim nie są (w tym przypadku: mocnego w nogach kolarza) i niedługo porównywanie się "w starcie na światłach" przestanie mieć sens, bo będzie coraz łatwiej spotkać kogoś, kto symuluje swoim e-bajkiem normalny rower.

Będziemy musieli się do tego przyzwyczaić, tak jak się przyzwyczailiśmy do innych symulacji :)

 

Ten na foto to samoróba,pewnie całkiem mocna ale samoróba.

Poza tym ,zobacz ceny tych mocniejszych.

Może jestem dziwny,ale idąc na rower chcę się ujebać fizycznie,jeżeli ma za mnie pracować silnik,biorę motor albo samochód.

Nie jestem do tego pomysłu nastawiony anty,po prostu niewiele jest przypadków,gdzie jest sens kupna czegoś takiego.

Tak, samoróba.

Ceny mocniejszych/wysokich modeli...jest drogo, ale z drugiej strony topowe modele "normalne" też kosztują :)

 

Ja też, jak idę na rower, to chcę się zmęczyć. Jakbym chciał żeby było łatwo, to bym sobie kupił motocykl. Motocyklem objadę każdego kolarza, a i laski polecą szybciej niż na jakiś goopi rower :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawo o ruchu drogowym, artykuł 2, punkt 47

Rower – pojazd (…) poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny, zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V, o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało kto robi już napędy z odzyskiwaniem energii, trzeba było włożyć nieproporcjonalnie dużo siły w pedałowanie w stosunku do odzyskanej energii.

 

Mogłoby jeszcze być hamowanie odzyskowe, znaczy hamowanie silnikiem przy zjazdach itp.

 

A czy taki rower faktycznie daje radę pod górę? Nie mówię o górce, ale pod taką górę, gdzie (da się), ale naprawdę ciężko jest podjechać rowerem i się człowiek mocno umęczy. Po prostu zastanawiam się czy taki silniczek wytworzy tak duży moment i czy jeszcze akumulator to uciągnie (jak szybko się rozładuje?).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wspomaga a nie zastępuje. To nie jedzie samo z siebie, ze wciskasz guzik i jedziesz. Musisz pedałować i rower pomaga w pedałowaniu. Każda forma wspomagania jest odczuwalna, czy to 50 czy 250W. Akumulator należy rozważać z nieco innej perspektywy, bo to nie jest tak, że silnik cały czas pracuje. Jeśli się nie rozpędzasz to przy takich 22km/h potrzeba naprawdę niewiele energii żeby prędkość utrzymać. Wspomaganie wtedy jest albo żadne albo śladowe. Zasadnicza różnica to właśnie podjazdy, jak chcesz się wdrapać na jakąś mega górkę to elektryk z cieniasa robi prosa. Na prostej i lekkim podjeździe niestety nie przegonisz kogoś, kto jeździ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale tutaj np. bez pedalowania pod gorke i predkosc utrzymal...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłoby jeszcze być hamowanie odzyskowe, znaczy hamowanie silnikiem przy zjazdach itp.

 

A czy taki rower faktycznie daje radę pod górę? Nie mówię o górce, ale pod taką górę, gdzie (da się), ale naprawdę ciężko jest podjechać rowerem i się człowiek mocno umęczy. Po prostu zastanawiam się czy taki silniczek wytworzy tak duży moment i czy jeszcze akumulator to uciągnie (jak szybko się rozładuje?).

 

Tak, daje radę pod górę i to pod naprawdę strome podjazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tak a propos tematu: po "skuszce" pewnej zawodniczki przyłapanej na używaniu dodatkowego silnika w rowerze podczas zawodów kolarstwa przełajowego, podobno sprzedaż tak samo wyposażonych rowerów (praktycznie zerowe szanse na odróżnienia wizualnego od roweru "normalnego") wzrosła kilkukrotnie.

Jak widać, ludziom bardzo zależy na udawaniu kogoś, kim nie są (w tym przypadku: mocnego w nogach kolarza) i niedługo porównywanie się "w starcie na światłach" przestanie mieć sens, bo będzie coraz łatwiej spotkać kogoś, kto symuluje swoim e-bajkiem normalny rower.

 

A może ludziom zależy, żeby tej szpetnej baterii nie było widać ?

Gdybym ja miał sobie kupować e-bike, to nabyłbym taki z poukrywanymi bateriami gdzie się tylko da.

 

 

Ps. Nie wiem kto gra większego głupka, ten kto na e-bikeu daje zrywa na światłach, czy ten kto próbuje go dogonić bo mu głupio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale tutaj np. bez pedalowania pod gorke i predkosc utrzymal...

 

 

To nie jest rower elektryczny. To jest sprzęt na bazie roweru który jest motorowerem o napędzie elektrycznym. W przypadku kolizji, wypadku to nie ma prawa jeździć po DDRach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi motorowerami to chyba jednak trochę przesada, ponieważ są one sprzedawane jako rower elektryczny i nigdzie nie ma informacji, że mają status motoroweru. Z resztą powstają teraz takie modele, że wyglądają nie do odróżnienia ze zwykłym rowerem.

 

RVO30-BLK-2.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Supcio, ale...nagle wchodzi na scenę europejskie EN15194, które to prawo UE mówi, że rower elektryczny nie może mieć mocy silnika ponad 250W i prędkości na silniku ponad 25km/h. Wszystko ponad to jest nielegalne i najprawdopodobniej oficjalnie nie da się nawet kupić czegoś mocniejszego.

 

25km/h to więcej niż średnia prędkość samochodu w większym mieście. Jeśli ktoś potrzebuje pojazdu do poruszania się, a nie do wyprzedzania wyzelowanych kolo olo to całkiem fajny patent.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z resztą powstają teraz takie modele, że wyglądają nie do odróżnienia ze zwykłym rowerem.

 

RVO30-BLK-2.jpg

 

Są do odróżnienia,na pierwszy rzut oka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taa wcale się ne odróżnia ;)

 

Po kolei.

1. Ja widzę zastosowanie głównie w użytkowym wykorzystaniu roweru (dojazdy do pracy, szkoły, sklepu). Można sprawniej i mniejszym zmęczeniem dotrzeć na miejsce.

2. Na rowerze ze wspomaganiem jak najbardziej da się zmęczyć i na nim poćwiczyć. Czy na początek dobre, kwestia sporna, bo potem przesiadka na normalny będzie trudna.

3. 250W to przeważnie jest na papierze lub jako ciągła moc. W szczycie nie raz mi licznik pokazał ponad 300W, kop jest solidny. To ile mocy i kiedy dostajemy zależy mocno od sterownika, jedne uzależniają od prędkości kręcenia lub nacisku na pedały (imo najlepsze rozwiązanie) inne dają pełną moc jak tylko wykryją nacisk/kręcenie (bez sensu).

4. W terenie nie jest tak różowo jakby się wydawało. Na niewielkich i średnich wzniesieniach ok, ale na tych na prawdę stromych lub technicznych dodatkowa moc przeszkadza w opanowaniu roweru. Osoba początkująca i tak nie da sobie rady.

 

Miałem okazję jeździć po hali i raz w terenie. Po płaskim najfajniejszy jest ten kop na starcie, utrzymanie prędkości bez szału (nie ten zakres prędkości, żeby była zabawa), bariera 25km/h to jak wjechanie w piach, rower po prostu nie idzie.

Podjazd około 900m i 55m w górę (średnie nachylenie 6%). Na przełajówce średnia 13,7km/h (około 3:45), tętno 154/165. Ze wspomaganiem 22,6km/h (2:23), 151/165. Czyli z minutę szybciej ale niekoniecznie mniejszym wysiłkiem. Szczerze powiedziawszy nie przekonał mnie, nie dał tyle radości co zabawa elektrykami na hali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...