Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@Zigu

Nie o "oszukiwanie" chodzi.

Pani w biurze nie doradzi ci dobrze, bo nie zna się dobrze, jest tylko sprzedawcą czytającym z tabelki na ekranie. Sprzedaje pakiet sprofilowany w konkretny sposób, co może, ale nie musi pasować klientowi. Płacąc za pakiet płacisz nie tylko za wakacje, ale także za pośrednictwo tego biura podróży i tej pani Ziuty przed komputerem. Kiedyś, przed internetami, to była w zasadzie jedyna opcja realnie dostępna. Teraz możesz sobie sam skomponować całe wakacje pod siebie. Czasami z niższymi cenami od cen biura.

 

Pewnie tak, ale w ten sposób najczęściej urlop odkładałbym w nieskończoność i pewnie nigdy bym nie miał czasu się przysiąść. A tak to najczęściej "kupuje" wakacje przy okazji idąc po bułki do sklepu :E Tzn przechodze koło biura podróży i takie a co wejde sobie. I wychodze z majorka czy tam innym Kos ;) Dla nich to najlepszy klient ;)

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i spoko, po prostu nie chce ci się, nie masz wymagań, bierzesz gotowy pakiet i jesteś z niego zadowolony. Tak też można, dlaczego miałbyś robić coś, co ktoś inny uznaje za lepsze, tańsze, czy co tam?

PS. Nie, nie jesteś najlepszy klyjent, no nie róbmy tu dramy :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to oznacza "działać na własną rękę"?

Samemu planować sobie czas wypoczynku, bez pomocy rezydentów czy tam animatorów od Sheerana ;)

Wracając jeszcze do tematu języków o ile, że tak powiem przy podstawowych wakacyjnych czynnościach od biedy nawet na migi się można dogadać o tyle gdyby np ktoś potrzebował skorzystać z pomocy medycznej to w tym wypadku rezydent pod telefonem bywa nieoceniony. W ogóle w wypadku indywidualnych wyjazdów ubezpieczacie się jakoś extra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Zigu

Nie o "oszukiwanie" chodzi.

Pani w biurze nie doradzi ci dobrze, bo nie zna się dobrze, jest tylko sprzedawcą czytającym z tabelki na ekranie. Sprzedaje pakiet sprofilowany w konkretny sposób, co może, ale nie musi pasować klientowi. Płacąc za pakiet płacisz nie tylko za wakacje, ale także za pośrednictwo tego biura podróży i tej pani Ziuty przed komputerem. Kiedyś, przed internetami, to była w zasadzie jedyna opcja realnie dostępna. Teraz możesz sobie sam skomponować całe wakacje pod siebie. Czasami z niższymi cenami od cen biura.

No dobra, ale kto wam każe korzystać z usług pani z biura? Są internetowe "markety" z wycieczkami, np. wakacje.pl, travelplanet.pl, fostertravel.pl, tam też można wykupić zorganizowany wyjazd i nie płaci się za pośrednictwo pani z biura. Ewentualnie wyjazd odszukany w którymś z tych portali można jeszcze znaleźć na stronie samego biura, i być może tam będzie jeszcze taniej (choć zwykle, o ile w ogóle, są to jakieś groszowe sprawy – ostatnio było tak, że na stronie organizatora owszem było o tych kilkanaście złotych dalej, ale potem biuro doliczyło sobie te kilkanaście złotych za wybór miejsca w samolocie, z którego nie można było zrezygnować).

Edytowane przez Kpc21

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Zigu

Nie o "oszukiwanie" chodzi.

Pani w biurze nie doradzi ci dobrze, bo nie zna się dobrze, jest tylko sprzedawcą czytającym z tabelki na ekranie. Sprzedaje pakiet sprofilowany w konkretny sposób, co może, ale nie musi pasować klientowi. Płacąc za pakiet płacisz nie tylko za wakacje, ale także za pośrednictwo tego biura podróży i tej pani Ziuty przed komputerem.

W sumie dobra opcja dla osób, które nie potrafią same sobie zorganizować wakacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biuro, przy pewnych założeniach, często wychodzi taniej.

 

Te założenia, to np.:

– musi być basen,

– zakup wyjazdu na krótko przed samym wyjazdem (bilety w tanich liniach na krótko przed wyjazdem są drogie, wycieczki potrafią być nawet tańsze – last minute),

– wyjazd do kraju jak Egipt, Tunezja, Turcja, Maroko itp.

 

Nawet jeden z tych punktów może sprawić, że przez biuro wyjdzie taniej.

 

Przy czym jadąc z biurem zwykle jest tak, że nie warto korzystać z oferowanych przez nie wycieczek fakultatywnych, zazwyczaj korzystniej wychodzi czy to wypożyczyć auto i pozwiedzać dany rejon samemu, czy dojechać w dane miejsce komunikacją, czy też wykupić wycieczkę w jakimś biurze na miejscu. Oczywiście jeśli ktoś nie zna chociaż angielskiego (lub języka danego kraju), będzie to dla niego problematyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, Maroko, Tunezja, Egipt...podobnie jak np. Afganistan, Irak i inne 'gorące' miejsca może rzeczywiście lepiej z biurem :E

Samemu planować sobie czas wypoczynku, bez pomocy rezydentów czy tam animatorów od Sheerana ;)

Wracając jeszcze do tematu języków o ile, że tak powiem przy podstawowych wakacyjnych czynnościach od biedy nawet na migi się można dogadać o tyle gdyby np ktoś potrzebował skorzystać z pomocy medycznej to w tym wypadku rezydent pod telefonem bywa nieoceniony. W ogóle w wypadku indywidualnych wyjazdów ubezpieczacie się jakoś extra?

Oj tak, ale chodzi po prostu o ominięcie wszystkich pośredników, których można ominąć.

Co do ubezpieczenia: zawsze! Właściwie to jestem obecnie ubezpieczony 365/rok - było taniej, niż osobne ubezpieczenia przed każdą podróżą.

Koszta w przypadku nieszczęśliwej sytuacji potrafią być kosmiczne. Lepiej sobie nie robić takich problemów.

No dobra, ale kto wam każe korzystać z usług pani z biura? Są internetowe "markety" z wycieczkami, np. wakacje.pl, travelplanet.pl, fostertravel.pl, tam też można wykupić zorganizowany wyjazd i nie płaci się za pośrednictwo pani z biura. Ewentualnie wyjazd odszukany w którymś z tych portali można jeszcze znaleźć na stronie samego biura, i być może tam będzie jeszcze taniej (choć zwykle, o ile w ogóle, są to jakieś groszowe sprawy – ostatnio było tak, że na stronie organizatora owszem było o tych kilkanaście złotych dalej, ale potem biuro doliczyło sobie te kilkanaście złotych za wybór miejsca w samolocie, z którego nie można było zrezygnować).

Nikt nie każe. Odpowiadałem jedynie na post Ziga.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do krajów UE warto jeszcze sobie zawsze wyrabiać kartę EKUZ/EHIC. Ubezpieczenie podróżne ubezpieczeniem podróżnym, ale z EKUZ przyjmą cię u każdego lekarza działającego w ramach publicznej służby zdrowia w danym kraju bez płacenia za wizytę (i potem występowania do ubezpieczyciela po zwrot kasy) i bez dzwonienia do ubezpieczyciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale kto wam każe korzystać z usług pani z biura? Są internetowe "markety" z wycieczkami, np. wakacje.pl, travelplanet.pl, fostertravel.pl, tam też można wykupić zorganizowany wyjazd i nie płaci się za pośrednictwo pani z biura. Ewentualnie wyjazd odszukany w którymś z tych portali można jeszcze znaleźć na stronie samego biura, i być może tam będzie jeszcze taniej (choć zwykle, o ile w ogóle, są to jakieś groszowe sprawy – ostatnio było tak, że na stronie organizatora owszem było o tych kilkanaście złotych dalej, ale potem biuro doliczyło sobie te kilkanaście złotych za wybór miejsca w samolocie, z którego nie można było zrezygnować).

 

 

Nie wiem, czy panie ze stacjonarnego punktu biura biorą prowizję za pośrednictwo, ale podejrzewam, że nie. Natomiast niższe ceny na Travelplanet, Wakacje.pl itp. nie ma co liczyć. To są pośrednicy, którzy o ile system działa prawidłowo mają takie same ceny jak biura. Dodają natomiast dodatkowe ubezpieczenie w przypadku bankructwa biura i niekiedy coś jeszcze np. parking niedaleko lotniska. Kupując kolejną wycieczkę bezpośrednio w Neckerman-ie dostaje się automatycznie 2% rabatu, w Rainbow tak samo, ale dopiero po trzecim wyjeździe lub po zapłaceniu 299zł za kartę stałego klienta. Itaka chyba też coś ma, ale nie pamiętam szczegółów. Jak sprawdzałem dwa miesiące temu to powyższi pośrednicy oferowali dokładnie taką samą ilość wycieczek. Trzeba pamiętać o tym, że biura część ofert zachowują dla siebie.

 

Maroka nie nazwałbym gorącym miejscem, byłem tam w 2015 roku. Wiem oczywiście o zabójstwie tych dwóch turystek, ale niestety w pewnym stopniu są sobie same winne. Bardzo ułatwiły zadanie religijnym wariatom.

To jest państwo policyjne. W Agadirze mogłem spokojnie chodzić po nocy po promenadzie, tak samo zresztą jak wielu innych turystów. Nikt nie konwojował autokarów. Na mieście nie było nieprzyjemnych sytuacji. Bardziej bałem się, że ugryzie mnie bezpański pies w drodze do supermarketu niż problemów ze strony tubylców. Na lotnisku przy temperaturze powyżej 30 stopni Celsjusza stali tacy mili panowie po około 190cm wzrostu ubrani w ciemne garnitury. Nie miałem długopisu potrzebnego do wypełnienia formularza wjazdowego, a jeden z nich go trzymał to pożyczyłem. W sumie to nie powiedział, że mogę, ani że nie mogę, niczego innego zresztą też nie, ale formularz wypełniłem :)

Edytowane przez indexinfio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spotkałem się z sytuacją, gdzie dana wycieczka była dostępna tylko przez pośrednika, bezpośrednio w biurze za daną cenę nie było jej można znaleźć.

 

Raczej mówiłem o odwrotnej sytuacji – że na to, by bezpośrednio w biurze było taniej, niż u pośrednika, raczej nie ma co liczyć, a jeśli tak, to o jakieś grosze.

 

W Agadirze mogłem spokojnie chodzić po nocy po promenadzie, tak samo zresztą jak wielu innych turystów.

Byłem w Tunezji kilkanaście, już chyba, lat temu – było tak samo. Żadnego zagrożenia nie było widać.

 

Co prawda było to jeszcze przed rewolucją i zewsząd patrzyły na ciebie portrety Bena Alego.

 

Ale w kontekście Egiptu czytałem już o konwojowaniu autokarów, jak i o zakazie dla "normalnych" przewoźników przewożenia turystów, gdyby ktoś wpadł na pomysł wybrać się gdzieś na własną rękę zwykłym autobusem, którym jeżdżą miejscowi. Trochę debilne, ale widać, że za wszelką cenę się starają, by turyście nie stała się krzywda, bo jak się stanie, to momentalnie uciekają im cebuliony.

Edytowane przez Kpc21

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą wycieczką to musiał być jakiś błąd systemu.

 

Ja w Tunezji byłem w 1998 roku. Kupiłem w tamtejszym centrum handlowym zestaw przypraw. Szkoda, że poza kolorem nie miały z nimi nic wspólnego.

W Maroku spotkałem prostytutkę za dnia i dealera narkotyków w nocy, ale to nie było zagrożenie. Co innego gdybym skorzystał z ich usług.

W Egipcie od wielu lat nie jest bezpiecznie. Pamiętam jak w latach dziewięćdziesiątych miała miejsce strzelanina w Dolinie Królów.

 

 

Poszedłem kiedyś na spotkanie dla podróżników. Jakaś dziewczyna po rozmowie ze mną stwierdziła z oburzeniem, że jestem turystą, a nie podróżnikiem. Zapewne rezerwowanie hoteli np.przez Booking.com czyniło z niej wielką podróżniczkę. Żałuję, że nie zapytałem wtedy czy jak poleciałem do Londynu do rodziny samemu rezerwując loty i zapewniając sobie wyżywienie, ale mieszkając u nich to już byłem podróżnikiem.

 

http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/czym-rozni-sie-turysta-od-podroznika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konwojowana w Egipcie przez dwa uzbrojone pojazdy wojskowe była moja koleżanka z pracy. Inni znajomi z pracy mojej dziewczyny byli w Egipcie w poprzednim roku. Hotel był praktycznie pusty, byli oszołomieni i czuli się z tego powodu nienaturalnie. Zaletą było to, że zawsze mieli pracowników natychmiastowo pod ręką, na każde żądanie :E

 

Generalnie w dziedzinie orientowania się w sprawach bezpieczeństwa, sytuacji, itd, polecam brytyjską stronę rządową z zaleceniami dotyczącymi podróży - tutaj - jest chyba najlepszym tego typu źródłem informacji, systematycznie odświeżanym.

 

Karta EHIC jest oczywiście przydatna. Pamiętajmy, że jest to zbudowane na idei, że pacjent dostaje usługę leczenia tak, żeby nie musiał wracać do macierzystego kraju na leczenie. Oznacza to też podstawowy, lokalny poziom leczenia, co nie zawsze może być fajne. Przykładem może być przypadek sprzed 2 tygodni u mojego znajomego: złamanie kolana z łubububu całego stawu. Noga unieruchomiona, codzienny drenaż krwi. Niezbędna operacja. Kiedy? Na NFZ: końcówka listopada. Prywatnie? Jutro, w poniedziałek. Miejmy nadzieję, że jadąc do jakiegoś innego kraju jedynie z kartą EHIC, jedziecie do kraju z zaawansowaną lokalną służbą zdrowia :)

Ubezpieczenie podróżne to jednak nie tylko medyczne-podstawowe. To także stomatologia (oczywiście w zależności od OWU). Oraz jakieś transporty, odszkodowania w razie kradzieży, zatrucia*, OC, itd.

 

*nadużywane na tyle przez brytyjskich (znowu ta nacja, tym razem negatywnie :E) turystów w Hiszpanii, że można powiedzieć o wręcz stworzeniu biznesu naciągania przez nich ubezpieczycieli w celu wyłudzenia odszkodowania związanego z "zatruciem jedzeniem w hotelu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*nadużywane na tyle przez brytyjskich (znowu ta nacja, tym razem negatywnie :E) turystów w Hiszpanii, że można powiedzieć o wręcz stworzeniu biznesu naciągania przez nich ubezpieczycieli w celu wyłudzenia odszkodowania związanego z "zatruciem jedzeniem w hotelu".

A propos tej nacji, to właśnie są oni kolejnym powodem aby unikać wyjazdów do hoteli typu all inclusive. Kto spotkał kiedyś brytyjską working class w takim przybytku ten będzie miał niezapomniane przeżycia z wakacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że oni mają swoje ulubione regiony. Na Majorce faktyczne było ich dużo, ale tam mieszkałem w hotelu HB i żadni się w nim nie trafili. Na Korfu miałem dwóch w hotelu plus ich matka, ale ją widziałem tylko raz. Nie wiem co robili za dnia, ale wieczorem okupowali bar.

 

Rosjanie też są dobrzy. W hotelu w Maroku było sporo owoców morza, raz z dali ostrygi. Nie przepadam za nimi wiec nie brałem. Natomiast jeden młody Rosjanin nałożył sobie na talerz sporych rozmiarów piramidę złożoną z samych ostryg. Chyba nie dotarło do niego, że w razie czego może pójść po dokładkę. Żeby to było, że tylko oni są tacy źli to starsza kobieta z reklamówką z Biedronki też przesadzała z wielkościami porcji, ale w jej przypadku nie były to ostrygi.

Edytowane przez indexinfio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro już o generalizowaniu...

 

Hiszpania, ze wskazaniem na Majorkę, Ibizę to kierunek brytyjskich "biedawakacji" dla tych, którzy w niskiej cenie, szybko chcą polecieć gdzieś, gdzie jest ciepło, jest tani (no, powiedzmy) alkohol, imprezki, dziewczynki. No, Magaluf, no :>

Nie świadczy to oczywiście, że wszyscy tam jadący jadą po wódę i seks, ale część klientów taka jest. Jeżeli się zobaczy w hiszpańskim hotelu grupę wytatuowanych kolesi chlejących w barze na okrągło i będących najgłośniej w okolicy, to można być prawie pewni, że przybyli z Wysp Brytyjskich. Czar i pewność rośnie po wsłuchaniu się w dyskusję. Otóż wszystko, wszyscy, po prostu wszystko jest 'fuckin`' To słowo to jakieś 90% objętości języka :P

Jedyna zaleta jest taka, że mimo wszystko nie są aż tak agresywni dla otoczenia, jak narąbani Polacy. Dla nich kur** to jakieś 91% języka :P

 

Rosjanie? Ci, podobnie jak kolesie z drugiej strony oceanu, czyli Amerykanie, mają przeświadczenie o posiadaniu całego świata. Ale wybaczmy im to. Zabierają ze sobą Rosjanki. Te często wyglądają tak, że...och, to czytają dzieci, nie uchodzi :E No, są kurde, powabne, kurde.

 

Skoro już o chamach, to usłużnie zwrócę uwagę na Chińczyków. Ich zachowania stadne są...stadne. Wszystko w grupie. Dyskusja? Na pełen regulator, krzykiem. Oni krzykiem się nie kłócą, oni tak dyskutują. Wszędzie się pchajo, śpiewajo, noszo takie same koszulki z takimi samymi ślaczkamy. Przeświadczeni są (znowu) o posiadaniu całego świata. Chyba mają rację, turyści z Chin to zazwyczaj kasiaści zawodnicy. Kupują sobie ot takie rzeczy przykładowo:

Zt5L8DL.jpg

To gniazda ptasie. Cena w USD. Starczy na rosołek niedzielny :E

 

Acha. O dziwo, mimo "sławy" Ibizy i Majorki, Minorka już jest znacząco bardziej spokojna.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam doświadczenia wręcz odwrotne. Jak się spotka jakiegoś Polaka za granicą, to zawsze się w miłej atmosferze zamieni z nim kilka zdań i Polacy zazwyczaj są jednymi z kulturalniejszych turystów.

Edytowane przez ShadowMan

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nigdy nie miałem problemów z rodakami. Z innymi nacjami też nie, ale z turystami z innych krajów nie miałem praktycznie nawet kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam ostatnio przestałem latać z biurami podróży. Ale latam na własną rękę. Włąsnie wróciłem z Gran canarii, którą bardzo polecam bo w porównaniu do kontynentu jest niedrogo. Wycieczka we dwie osoby kosztowała nas 3000 zł

350 zł loty w dwie strony

250 zł za osobę za noclegi na tydzień ( wynajęliśmy mieszkanie dla 6 osób)

100 zł za osobę na tydzień auto

Reszta poszła na jedzenie :)

Sama wyspa bardzo duza i zróżnicowana, tak więc jest co robic. Na plaży leżeliśmy jedynie pół dnia. Styczeń to idealny czas na taką wycieczke bo nie ma tylu turystów oraz jest spokojniej i taniej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam ostatnio przestałem latać z biurami podróży. Ale latam na własną rękę. Włąsnie wróciłem z Gran canarii, którą bardzo polecam bo w porównaniu do kontynentu jest niedrogo. Wycieczka we dwie osoby kosztowała nas 3000 zł

350 zł loty w dwie strony

250 zł za osobę za noclegi na tydzień ( wynajęliśmy mieszkanie dla 6 osób)

100 zł za osobę na tydzień auto

Reszta poszła na jedzenie :)

Sama wyspa bardzo duza i zróżnicowana, tak więc jest co robic. Na plaży leżeliśmy jedynie pół dnia. Styczeń to idealny czas na taką wycieczke bo nie ma tylu turystów oraz jest spokojniej i taniej!

 

Kolego a mógłbyś dać jakieś tipy jak najbardziej wykorzystać pobyt na gran kanarji?

Akurat tam jade w sierpniu. Tylko wtedy mogę, firma tego wymaga ze tylkow sierpniu. Wiadomo najwyzsze ceny i 3000 mamy od osoby na 8 dni.

Dokladnie do Arguineguin.

Przejrzałem jak na razie wycieczki np wielbłady, plywanie na łajbie z nurkowaniem itp.

 

Pisales o aucie na 7dni po 100zl od osoby, dosc tanio. Szperalem w necie i ceny z wyporzyczalni byly duzo wyzsze.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez vBeton

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stówka to jest poza sezonem. Ogólnie wszystko poza sezonem tam będzie tańsze, w końcu tam teraz jest zawrotne 13-14 stopni w dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypoczywałem od 12 do 19 stycznia tego roku. Właśnie wróciłem. 14 stopni mieliśmy w najzimniejszym miejscu na wyspie w górach. W Las Palmas gdzie mieliśmy mieszkanie była temperatura cały czas od 19 do 23 stopni w ciągu dnia. W nocy 17 stopni. W Maspalomas temperatura 24 stopnie. Jak dla mnie idealnie bo nie przepadam za wysokimi temperaturami.

 

Jazda na wielbłądzie kosztuje 13 euro od osoby w Maspalomas, siada się we dwoje.Zrezygnowaliśmy bo szkoda nam było ogólnie zwierzaków. Rejsy z tego co widzieliśmy kosztowały o 30 do 50 euro (już z jedzeniem na łajbie).

 

Z wypożyczalni polecam autoreisen z uwagi na to, ze nie trzeba podawać karty kredytowej ale wystarczyło zapłacić zbliżeniowo kartą debetową.

 

Postawiliśmy na zwiedzanie, objeździliśmy cała wyspę. Polecam szczególnie fabrykę rumu w Arucas z degustacją. Uprawę aloesu lepiej sobie odpuścić, bo czułem się jak na jakimś pokazie garnków jak zachwalali kremy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam stołowanie sie w lokalnych restauracjach, w których jest menu dnia.Zwykle w cenie 9-11 euro ma się

Przystawkę

Danie główne

Alkohol albo inny napój

Deser

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie doświadczenia poza sezonem będą zupełnie inne od tych w środku sezonu.

Samochody na wyspach w sezonie mają ceny zbójeckie, zwłaszcza te większe. Warto szukać w goglach promocji na ceny za wynajem. Warto też sprawdzać opinie wynajmującego. Nie ma co się bać kart kredytowych. Można, zakładając małą liczbę osób i bagażu wynająć produkt samochodopodobny, czyli Aygo, ale nie wiadomo czy coś takiego łatwo podjedzie pod jakieś wyższe wzniesienie.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podepne sie troche pod ten temat.

Ma moze ktos jakies fajne miejscowki ktore moglby poleciec w Alpach?. Ale chodzi mi o lato, nie narty.

Dzieki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...