Skocz do zawartości
JeRRy_F3D

Nie uwierzę, póki nie zobaczę !

Rekomendowane odpowiedzi

Gość
Przecież to się dzieje od dziesięcioleci przy pomocy wszelkiej maści serialów dla mas, reklam, kolorowych pisemek czy brukowców (to od stu lat?). Kolejny etap w postaci filmików niczym się tutaj nie różni.

 

Kolejne narzędzie, lepiej dopracowane techniki jego stosowania.

 

W "off polityczny" opisywałem serię badań robionych w GB, o które otarłsię znajomy. Np chcemy zmusić ludzi do określonych zachowań, powiedzmy mają w metrze iść wyznaczonym torem. Jak go namalujemy na podłodze i gdzieś sporadyczny znaczek na torze, po co on jest, to góra kilkanaście % nim pójdzie. Dodamy po scianach informację by iść wymalowanym torem, zrobi to więcej. Dokładamy wiszące banery z tą samą informacją, pójdzie jeszcze więcej. Dodatkowo puszczamy dźwiękową prośbę co jakiś czas, by iść wyzbaczonym torem, to zapędzimy nań pewnie z 80%.

Tam była jeszcze taka ciekawa informacja dodatkowa - robiącego badania intrygowała grupa max kilkunastu %, której nie dało rady nijak zachęćić do nakazywanych zachowań. Ciekawym było tutaj to, że zlecający badanie zakazał zajmowania się tą grupą.

 

Do czego zmierzam - robimy to od stu lat (albo i dużo dłużej), poprawiamy technikę i narzędzia, za pomocą których chcemu uzyskać jakieś zachowania stadne. Mnie zdecydowanie bardziej interesują właśnie te "stadne".

 

No i teraz podstawowe pytanie, czym się różnią jakieś filmiki w internecie od filmów w kinie? Żadna z tych produkcji nie jest publikacją naukową, filmem dokumentalnym, czy nawet relacją prasową. To są materiały czysto rozrywkowe, więc dlaczego miałyby być traktowane jako autentyczne?

 

Bono, problem w tym, że często są tak traktowane i z takim nastawieniem (ogłupienia) robione. Dla mnie klasyk "Nasze matki, nasi ojcowie". Z Gordonem się spierałem w kwestii "Kler", czy to objawiona prawda, czy fabuła. Spór prawny się szykuje przy Misiewiczu, gdzie ma być pierwowzorem dla pewnej postaci. Gdy tego Misiewicza pokażą, jak Antonio go bzyka, to dla wszystkich będzie to wyłącznie fabuła? Czy moze dla części już dokument/prawda? Zwyczajnie, część ludzi łyka jak pelikany. Im meteriał i technika lepsza, tym pelikanów procentowo więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
' date='02 Sierpień 2019 - 16:00' timestamp='1564754430' post='15584850']

Przecież to się dzieje od dziesięcioleci przy pomocy wszelkiej maści serialów dla mas, reklam, kolorowych pisemek czy brukowców (to od stu lat?). Kolejny etap w postaci filmików niczym się tutaj nie różni.

 

Prosty przykład, to kanał ElectroBoom. Pierwszy film, drugi - jakiś straszny fajtłapa bawi się prądem. Kolejne oglądam, 5, 7 i coś przestaje mi tu grać, nikt nie jest aż tak głupi, żeby takie błędy ciągle sadzić. Po prostu może przy pierwszych to było nawet prawdziwe i przypadkowe ale kolejne to (prawie) czysta reżyserka, co momentami jest już męczące.

 

No i teraz podstawowe pytanie, czym się różnią jakieś filmiki w internecie od filmów w kinie? Żadna z tych produkcji nie jest publikacją naukową, filmem dokumentalnym, czy nawet relacją prasową. To są materiały czysto rozrywkowe, więc dlaczego miałyby być traktowane jako autentyczne?

 

Przyjmijmy dla uproszczenia, że ta kwestia jest mi jak najbardziej znajoma. Poruszamy się wokół założeń, które w sumie trafnie podsumował Jagular.

 

Założenia:

- deepfakes będzie bardzo trudne, lub niemożliwe do wychwycenia/odróżnienia od realnego zarejestrowanego wydarzenia,

- deepfakes będzie działać na społeczeństwa bez względu na to, czy garstka specjalistów "odkryje prawdę" o nich, czy nie. Bardzo ciężko może być przekonać lud. Przecież on WIDZI I SŁYSZY co się dzieje na filmiku!

- deepfakes mogą mieć podwójne, potrójne działania i znaczenia. To następny poziom obiektów wywołujących casus belli i to jest chyba najczęstsze historyczne zastosowanie czegoś takiego. Przykład wieloznaczeniowości przekazu: czarna propaganda,

- deepfakes mogą mieć tak duże wpływy, że nawet makro organizacje ludzkie, czyli rządy, kraje, mogą być zmuszone do działania, bez względu na to, czy "odkryto prawdę o materiale", z powodu samego dużego wpływu na ludność ogólnie,

 

Kolejny etap w postaci filmików znacząco się różni. Zmieniły się zasady gry. Mamy motion capture, zaawansowane algorytmy na mimikę, mięśnie, owłosienie etc - mamy też green screeny i klasyczny rendering. Wcześniej wrzuciłem ciekawy filmik z Ferrari chowającym się pod ciężarówką. 100 lat temu nikt by tego nie zrobił siedząc przed PC.

 

Ogłupienie społeczeństwa na podstawie tego filmiku :

 

Oglądasz, przyjmujesz za prawdopodobne, próbujesz przejechać tak pod ciężarówką. Giniesz. W zaświatach dopiero św. Piotr Ci mówi, że to jednak fake był z tym filmikiem.

 

I tak, wiem - selekcja, podział głupi-mądry, nikt nie zrobi takiego manewru po oglądnięciu filmu na YT. A przynajmniej nikt normalny. Daję tylko przykład, o co mi chodzi.

 

Założenie:

 

Fejkować materiały WideŁo jest coraz łatwiej. Content na serwisach typu Twitch, YT jest towarem, który się sprzedaje, który się ogląda, który się nudzi. Trzeba ich czymś przyciągać. Electro Boom przyciąga reżyserowaniem różnych wpadek, a wystarczy zatrzymać filmik by zobaczyć, że celowo na linii przepływu prądu mocuje małe kondensatorki, które mają efektownie wybuchnąć. Zawsze też wie czym i jak może się "porazić" aby nic mu się nie stało. Facet ma ogromną wiedzę. Czasami przesadza, czasami jest śmieszny. Znam ten kanał. W sumie to nawet lubię ten kanał.

 

Ale reżyserka to jedno, a wpychanie widzowi przed oczy obrazu całkowicie zakłamanego, nierealnego ale do bólu wręcz znajomego i autentycznego wizualnie - to drugie.

 

Czym się różnią filmiki z kina od filmików Seby na YT.

 

Wieloma rzeczami. Jeden z przykładów.

 

Idąc na Avengers - spodziewałem się latających ludzi, laserUff, typa z magicznymi kamieniami i tak dalej....

 

Otwierając jakiś randowowy filmik, nakręcony z ręki na ulicy - spodziewam się, że ktoś po prostu nagrał komórką jakąś dziwną akcję i publikuje ją w sieci. Mogłem to być ja, mógł to być inny randomowy człowiek, który coś zobaczył i to nagrał. Innymi słowy - mogę mieć pewne założenie, że nie zobaczę tam czegoś nierealnego, jak na Avengers.

 

 

 

Czego spodziewałeś się oglądając to po raz 1? Ja tego, że zacznie iskrzyć, pójdzie jakiś dym z baterii.... Ergo - do pewnego momentu myślałem, że autentycznie jakiś typ wsadził telefon do mikrofalówki. Moment w którym domyśliłem się, że chyba jednak coś tutaj nie gra - jest mocno widoczny.

 

A co, jakby nie był?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie mało uważnie czytam i nie wchodzę głęboko w temat, bo myślami jestem ciut obok, to podsumuję to tak: Witamy w rzeczywistości rozszerzonej, gdzie granica między realem, a wirtualnym się zaciera.

 

Skoro deep fake będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości, to nią się staje.

Wydaje i się, że nasze pokolenia są jeszcze w tej komfortowej sytuacji, że widzimy jak cyfrowa rzeczywistość się rozwija, część z nas wie jak wyglądał świat bez niej. Kilka kolejnych będzie się rodzić już w otoczeniu cyfrowej, to będzie dla nich naturalne i rzeczywiste. Więc to od nas będzie zależało jak wychowamy i nauczymy krytycznego podejścia do udostępnianych materiałów, czy będą wszystko łykać jak leci, czy jednak się zastanowią i będą mieć odpowiednią wiedzę, żeby weryfikować informacje.

 

Mamy jeszcze inną niebywale komfortową sytuację, czyli prawie nieograniczony dostęp do informacji. Nigdy wcześniej w historii człowieka nie było takiej możliwości, a jeżeli deep fake będzie się rozwijać bez ograniczeń, to nie będziemy już mieli.

I tu prztyczek w twój nos ;) Trzeba chcieć weryfikować, np. ten przykład z colą i mentosem każdy może sobie sprawdzić (przy okazji to z tego co wiem reakcja fizyczna, a nie chemiczna i żelatyna nie ma tu żadnego znaczenia), a ty piszesz, że ci się nie chce. Jak się nie chce, to co za różnica czy materiał będzie prawdziwy, czy zmyślony, tobie i tak wszystko jedno ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
' date='03 Sierpień 2019 - 09:49' timestamp='1564822199' post='15585501']

...

 

I tu prztyczek w twój nos ;) Trzeba chcieć weryfikować, np. ten przykład z colą i mentosem każdy może sobie sprawdzić (przy okazji to z tego co wiem reakcja fizyczna, a nie chemiczna i żelatyna nie ma tu żadnego znaczenia), a ty piszesz, że ci się nie chce. Jak się nie chce, to co za różnica czy materiał będzie prawdziwy, czy zmyślony, tobie i tak wszystko jedno ;)

 

Nie było to w mój nos ale ... właśnie kłopot jest w tym, że "toniemy" w tonach śmieciowych informacji. Nie ma ani sensu, ani czasu wszystkiego weryfikować. I nieco się powtórzę - weryfikować informacje będzie mały procent, większosć tego nie zrobi. Ten mały procent można olać, on i tak nie ma kluczowego tutaj znaczenia. Istotny też jest odpowiedni poziom własnej wiedzy, by niektóre rzeczy weryfikować.

 

Z własnego podwórka. Mój ojciec do komputera i tego typu filmików dorwał się mając ok 70 lat, wykształcenie zawodowe. Cała rodzina "zacięcie techniczne". Jak popatrzy na filmiki z perpetuum mobile, czy np wynalazki oparte o elektrolizę wody (robimy z wody wodór, spalamy w silniku, silnik napędza prądnicę, prądnica daje prąd do elektrolizy i jeszcze coś z tego energii zostaje), to niby wie, że działać nie powinno, ale ... skoro na filmiku zadziałało, to coś w tym musi być. Ja mam wyższe techniczne, to wiem gdzie są luki w tych bajeczkach jutubowych. No i mam dwóch nastolatków (jeszcze wiedzy mało), którzy wpierw na to popatrzą, później mnie odpytają "czy to mozliwe", to mam okazję ciut fizyki i chemii potłumaczyć, a na końcu z dziadka coś "poszydzą", że on w to niekiedy wierzy. Tu w żadną polemikę z Ghostem nie wejdę w kwestii tego, czy to ogłupianie łapie, bo wiem ze łapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, jeżeli pominąłem jakąś kwestię. Nie wchodziłem do wątku od paru dni :)

Nie do końca chodzi mi o wpływ perturbacji zwykłych ludzi na nasze życie. Zastanawiam się bardziej nad tym, jak te treści służące oszukaniu odbiorcy wpłyną (lub mogą wpłynąć) na postrzeganie świata przez ludzi.

Prawdopodobnie (moja teza) fałszywe filmiki o różnych różnościach nie wprowadzą masowej fali olewki rzeczywistości. Przenoszą zbyt mało energii emocji.

Oglądając YouTube będzie trzeba znacznie częściej zastanawiać się, czy to nie jest fake.

To już się stało. Jutub to jeden wielki fake. Nie mówię tu (tylko) o manipulacji obrazem w celu tworzenia nieistniejących sytuacji, ale raczej ogólnie o całości przekazu jutuby.

Jutuba jest (jeszcze, w tej chwili się toczą ostre walki o to, w których dochodzi do wyciągania naprawdę dużych dział) nieregulowana. Poza oczywistościami, można na jutubę wrzucić wszystko.

Nie chodzi mi nawet o te w/w filmiki, ale o tysiące wideo tzw. influencerów/osobistości jutubowych, których filmiki czasami pokazują prawdę. A czasami są sponsorowane. A czasami są wynikiem desperacji jutubera w wybiciu się na czymś. Nie ma tam kontroli, przepisów dotyczących reklam, sponsoringu.

Nie można brać jutuby jako medium tradycyjnego, zawsze na poważnie.

...prawda jest prosta i nie jest względna...

Drogi kolego, prawda nie istnieje. I jest zazwyczaj względna.

Prawda to jakiś tam kolaps funkcji falowej (że tak zakozaczę, joł), ale jest związany z obserwatorem. Problem obserwatora polega na tym, że obserwator wszystko interpretuje.

My ludzie, przesiewamy obserwacje tych kolapsów przez interpretację mózgu.

Emocje, kolory, czas, samopoczucie, ewentualne osoby uwikłane, możliwa korzyść skłaniająca do jednej z wielu interpretacji oraz dokładnie 3458798739452349 innych czynników jest filtrami tego, co nazywamy "prawdą".

 

Jak weźmiesz puste płótno i losowymi farbami jeb*niesz kilka kleksów to brawo, masz pochlapane i zmarnowane płótno. To prawda.

Jak masz nazwisko Wielkiego Artysty Nowego Odłamu Sztuki Nowoczesnej W Ch**j i losowymi farbami jeb*niesz kilka kleksów, to brawo, masz obraz za $10K. To prawda.

 

:P

NIE, NIE NIE. TO JEST FAKE !! NIE WIERZCIE W TO

Problem z tym jest taki, że sytuacja nie jest symetryczna. My, ludzie, mamy tendencję do interesowania się sensacją bardziej, niż nudnymi wyjaśnieniami.

 

- Zwierzchnictwo danego kraju to zbyt duże uproszczenie. Zgadza się. Chodzi mi po prostu o sytuację, że osoby decyzyjne, mające realny wpływ na jakieś akcje obronne kraju - oglądając wideo w internecie, jak jakiś Abdul stoi koło pocisku balistycznego i mówi, że odpala go w kierunku Europy - nie mogą na tej podstawie podjąć decyzji do kontrataku. Taki czarno-biały przykład. Po prostu DeeFake tak łatwo nie przeskoczy wywiadu, danych logistycznych i wiedzy operacyjnej. Jest kierowany właśnie do mas.

To oczywiście jest bardzo skomplikowane, ale z drugiej strony historia nam pokazuje przykłady, że np. państwa (kluczowi decydenci) się zbroiły, albo w jakiś sposób reagowały na podstawie bardzo skromnych, a do tego nie zawsze zweryfikowanych informacji.

 

' date='03 Sierpień 2019 - 09:49' timestamp='1564822199' post='15585501']

Skoro deep fake będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości, to nią się staje.

Dokładnie.

W pewnym momencie, chyba już go osiągnęliśmy w niektórych sytuacjach, granica pomiędzy informacją nieprawdziwą i prawdziwą się zblenduje ostatecznie. Nie wierzę jednak, żeby ludzkość nadążyła ze świadomością tego faktu. Gdyby tak było, przykładowo przemysł reklamowy, czy zawód polityka już dawno by nie istniały :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi kolego, prawda nie istnieje. I jest zazwyczaj względna.

 

Bardzo brzydko mnie zacytowałeś wyrywając zdanie z kontekstu. A podkreślałem w tamtej wypowiedzi - to bardzo prosty przykład i bardzo proste, niefilozoficzne założenie. A prawda w tamtym przykładzie odnosiła się tylko i wyłącznie do spowolnienia odtwarzania filmu. Pewnej "stałej fizycznej". Jeśli przyjmiemy, że nagrywamy zwykłą wypowiedź w czasie rzeczywistym, a potem spowalniamy jej odtwarzanie. Coś jakby powiedzieć, że na rysunku technicznym metr odpowiada 100 cm, ale nie uwzględnić, że skala wynosi 1:50.

 

To już się stało. Jutub to jeden wielki fake. Nie mówię tu (tylko) o manipulacji obrazem w celu tworzenia nieistniejących sytuacji, ale raczej ogólnie o całości przekazu jutuby.

Jutuba jest (jeszcze, w tej chwili się toczą ostre walki o to, w których dochodzi do wyciągania naprawdę dużych dział) nieregulowana. Poza oczywistościami, można na jutubę wrzucić wszystko.

Nie chodzi mi nawet o te w/w filmiki, ale o tysiące wideo tzw. influencerów/osobistości jutubowych, których filmiki czasami pokazują prawdę. A czasami są sponsorowane. A czasami są wynikiem desperacji jutubera w wybiciu się na czymś. Nie ma tam kontroli, przepisów dotyczących reklam, sponsoringu.

Nie można brać jutuby jako medium tradycyjnego, zawsze na poważnie.

 

No oczywiście, że tak. Dla całego pogrubionego.

Ja tak lawiruję jednak trochę w Sci-FI i myślę o samej manipulacji obrazem. Chociażby te durne Pranki. Powiedzmy, że dzisiaj jest 2027 rok. Jutuber siada do kompa, odpala program RenderOmega.exe i wpisuje scenariusz.

 

4 osoby, 2 policjanci, prank napadu na bank z kosą. Na końcu wszyscy się śmieją a bezdomny, który leżał pod bankiem zostaje jego pracownikiem ochrony. Execute....

 

I wychodzi takie cukierkowe wideo, które według założeń tego o czym dyskutujemy - jest ciężkie do odróżnienia. Niemal niemożliwe. To jest raz.

 

Dwa - randomowe wideo z randomami, bez ładunku emocjonalnego ma według mnie bardziej osobisty charakter interpretacji. Już rozwijam....

 

Jest fake wideo o wysokim ładunku emocjonalnym. Hiper Ważne, kontrowersyjne, wszyscy o nim mówią. Wszyscy mają ustaloną opinię. Zwykle zgodną z tym, co fake wideo che przekazać. Człowiek wpada w główny nurt i z nim płynie. Często niczego nie interpretuje sam. Działa psychologia tłumu.

 

Pamiętasz taki talk show... Wybierz Stronę, czy jakoś tak? Że pokazywali fragment jakiegoś nagrania jak np. typ znalazł portfel na ulicy i pytali zgromadzonych w studio - co teraz zrobi? I ludzie przechodzili na różne strony studia oznaczone kolorami z których każdy odpowiadał danej akcji? Odda portfel, Nie odda portfela itp. A potem ich pytali dlaczego według nich stanie się tak, a nie inaczej? To coś podobnego. Tylko, że te randomowe fake filmiki wybierzemy sobie do oglądania sami. Zostaniemy sami z ich interpretacją i ostateczną decyzją, czy im wierzymy czy też nie. To też jest ciekawa rozkmina....

 

 

To oczywiście jest bardzo skomplikowane, ale z drugiej strony historia nam pokazuje przykłady, że np. państwa (kluczowi decydenci) się zbroiły, albo w jakiś sposób reagowały na podstawie bardzo skromnych, a do tego nie zawsze zweryfikowanych informacji.

 

Jest. Znasz historię incydentu z norweską rakietą? Naukowcy norwescy chcieli wysłać rakietę badawczą, żeby zbadać skład wyższych warstw atmoosfery. Napisali wcześniej do ruskich, powiedzieli, że to eksperyment naukowy. Administracja rosyjska to zlała/nie nadała sprawie biegu. Nikt o niczym nie wiedział. Wystrzelili tą rakietę, zareagował sztab wczesnego ostrzegania w Rosji. Padło przypuszczenie, że to atak nuklearny. Wiele osób do dzisiaj uważa, że mało brakowało do wybuchu III WŚ.

 

Tylko o czym to świadczy? Że potęga nuklearna reaguje na podstawie błahych i niepotwierdzonych informacji? Czy, że jej administracja to skończony burdel w którym ginie informacja tak olbrzymiej wagi? Zgodzę się, że błahe informacje typu Fake News mogą wywołać jakąś mobilizację u kluczowych nawet decydentów, ale jednak zawsze pochodzi ona "z wewnątrz" kraju. Od grup, które takim zarządzeniem informacją się zajmują. Inne wypadki są IMO raczej skrajne. Jak własnie ten przykład z rakietą i rozwaloną administracją u ruskich, jak i obecnie chociażby w Wenezueli, gdzie da się manipulować i spekulować na niemal wszystkim, bo administracja praktycznie nie istnieje. Nie ma nikogo, kto by odpowiednio zarządzał informacją. Sin sistema - Nie ma Systemu.

' date='03 Sierpień 2019 - 10:49' timestamp='1564822199' post='15585501']Skoro deep fake będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości, to nią się staje.Wydaje i się, że nasze pokolenia są jeszcze w tej komfortowej sytuacji, że widzimy jak cyfrowa rzeczywistość się rozwija, część z nas wie jak wyglądał świat bez niej. Kilka kolejnych będzie się rodzić już w otoczeniu cyfrowej, to będzie dla nich naturalne i rzeczywiste. Więc to od nas będzie zależało jak wychowamy i nauczymy krytycznego podejścia do udostępnianych materiałów, czy będą wszystko łykać jak leci, czy jednak się zastanowią i będą mieć odpowiednią wiedzę, żeby weryfikować informacje.

Mamy jeszcze inną niebywale komfortową sytuację, czyli prawie nieograniczony dostęp do informacji. Nigdy wcześniej w historii człowieka nie było takiej możliwości, a jeżeli deep fake będzie się rozwijać bez ograniczeń, to nie będziemy już mieli.I tu prztyczek w twój nos ;) Trzeba chcieć weryfikować, np. ten przykład z colą i mentosem każdy może sobie sprawdzić (przy okazji to z tego co wiem reakcja fizyczna, a nie chemiczna i żelatyna nie ma tu żadnego znaczenia), a ty piszesz, że ci się nie chce. Jak się nie chce, to co za różnica czy materiał będzie prawdziwy, czy zmyślony, tobie i tak wszystko jedno ;)

Pogrubione - tak. To znakomita rozkmina. Zarówno pod kątem tego, co mówi Jagular jak i moich dygresji na temat tych randomowych fake filmików. Chociażby z głupimi prankami czy cudownymi metodami na spinanie się po ścianach w butach obklejonych lepem na muchy.Pogrubione 2 - Żadna różnica. Stanie się po prostu częścią mojej rzeczywistości. Uwierzę w niego. A kiedyś w życiu być może podejmę dziwną reakcję "obronną" Sprzeczną z tym, jak miałbym się zachować w obliczu braku czy wystąpienia jakiegoś niebezpieczeństwa? Chociażby zalania laptopa lepkim napojem? Po mentosie przyjdzie kolejna rzecz w którą uwierzę, kolejna i kolejna.... A każda z nich nie będzie miała dla mnie znaczenia. Każdej z nich nie zweryfikuję. Do czego to doprowadzi? Do czego może doprowadzić?

P.S - naprawdę nie wiem dlaczego ta reakcja tak przebiega. Napisałem to świadomie, jako przykład. bigsmile.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżyliśmy książki, radio, film, telewizję, gry wideo... Przeżyjemy i internetowe fake filmiki. Każde z tych mediów zmieniło społeczeństwo i postrzeganie świata.

% ludzi którzy bezwiednie wierzą w to co widzą jest raczej niewielki i według mnie łapie się na zaburzenia postrzegania rzeczywistości.

Jeżeli ktoś się łapie na głupie pomysły, typu apka do ładowania bezprzewodowego na kuchence indukcyjnej, czy tak jak piszesz na wspinanie się przy pomocy lepu na muchy, cóż można to uznać za naturalną eliminację we współczesnym wydaniu.

 

Ale to już od ciebie zależy w co wierzysz i co z tym zrobisz :Up_to_s:

A kwestia mentosa w coli, to jeżeli dobrze pamiętam to kwestia porowatości powierzchni, na której wytrąca się gaz, potem to już reakcja lawinowa. Podobny efekt masz z wodą przegrzaną lub przechłodzoną. W gładkim naczyniu jest stabilna w stanie ciekłym, po wrzuceniu czegokolwiek momentalnie zaczyna wrzeć lub zamarzać.

 

@krzyyss

Podstawowo wystarczy świadomość oglądania śmieci. Jak szukam zabawnych filmików, to nie oczekuję tam rzetelnej informacji, więc nie przejmuję się weryfikacją.

Pewnie, że się ludzie łapią, bo materiał ma dobre zaczepienie naukowe i potrzeba ciut większej wiedzy niż podstawowa lub doświadczenia z takimi filmikami, żeby wiedzieć na co patrzeć i zwracać uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to wszyscy ze sobą się zgadzamy, tylko mamy po prostu inny punkt widzenia.

 

DeepFake narodziło się w polityce i wśród celebrytów. Tam działa najlepiej i tam ogólnie jest niebezpieczne ( sensu largo ). Ja się przyczepiłem do YouTube i randomowych fejkowych filmików, bo po prostu uważam, że jak za parę lat pierwszy lepszy tfu... "influencer" będzie w stanie na tym swoim PC-ciku zrobić niemal dowolny content, to może być z tego niezły kipiel. A przykłady.... Można wymyślać w sumie do woli. Ile pixeli na ekranie, tyle pomysłów.

 

@ krzyyss - a propo śmieciowych informacji. Zobacz na to.  

 

  << UWAGA. Oglądanie grozi rakiem.

 

 

Ogólnie rzecz biorąc - mamy z tego bekę. Dzisiaj. A za parę lat? Co jak takie babsko i milion jej podobnych zacznie tworzyć materiały wideo, gdzie:

 

1. Te wynalazki działają,

2. Te wynalazki dają poczucie bezpieczeństwa ( jakieś gówno załączone do OBD w aucie, czy magnetyzer na przewodach hamulcowych zwiększający ich efektywność )

 

Bezsens?

 

Przykład z mojego podwórka. 10 lat temu BMW zaprezentowało motocykl.  Model S1000RR. Ogólnie w tamtych czasach kosmos. TC oparta o żyroskopy, adaptacyjna kontrola trakcji, inteligentny ABS, tryby pracy silnika, wheelie control... Komputer na 2 kołach. Pozostałe przecinaki w tamtym okresie, łącznie z włoskimi były 5 lat z tyłu.  Tak też był reklamowany i recenzowany. Że "wybacza błędy", pomaga ogarnąć poślizg...

 

Kosmos, ile osób się zabiło na tych sprzętach w tamtych latach. Pojawiały się nawet artykuły, dlaczego tak się dzieje. No z prostego powodu. Ludzie wierzyli, że można jechać szybciej, a jak coś to komputer ich wyratuje.

 

I nie zgodzę się Bono z jedną rzeczą.

 

 

' date='07 Sierpień 2019 - 12:51' timestamp='1565175111' post='15589798']

Jeżeli ktoś się łapie na głupie pomysły, typu apka do ładowania bezprzewodowego na kuchence indukcyjnej, czy tak jak piszesz na wspinanie się przy pomocy lepu na muchy, cóż można to uznać za naturalną eliminację we współczesnym wydaniu.

 

Jasne. Ja to rozumiem. Każdy nawet mało ogarnięty człowiek to rozumie.

 

Ale pomyśl o tym z perspektywy 3 osoby. Tak, jak obecnie w Korei Północnej - dzieci nie wiedzą co to żyrafa, słoń. Te inteligentne jak i te mniej inteligentne... Dlaczego tak jest? Informacja do nich po prostu nie dochodzi. Jest blokowana. Mnie jakby całe życie ktoś wychowywał w takim "Truman Show"  to też bym wierzył w różne dziwne rzeczy. Zobaczyłbym hipopotama, to pewnie bym do niego podszedł. Bo co mi takie fajne, tłuste coś może zrobić?

 

Kiedyś ludzie wierzyli w potwory morskie, dybuki, południce, czorty... Dlaczego? Bo mieli takie źródła. Takie dostawali informacje. Raz za razem, aż zaczęli w to wierzyć.

 

I powiem jeszcze coś - nikt z nas tak dokładnie nie wie, w jakie głupoty wierzy. Tu i teraz. Zasłyszane od kogoś, przeczytane gdzieś w gazecie. Nieistotne, ale dla nas jednak prawdziwe. A mój wywód opiera się na jednym - tego będzie więcej. Śmieciowych informacji popartych fake wideo.

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadne fałszywe wideo Ci nie jest potrzebne - Spójrz na coachów wszelkiej maści. Tych Youtubowych oraz na tych z Instagrama -. Wystarczy, że wrzuci jedno zdjęcie, gdzie "po prawej" stronie jest Pan/Pani przed transformacją, a "po lewej" po diecie oraz napiszę/powie o nowej rewolucyjnym programie odchudzania i diecie cud dla każdego, i ludzie są skłonni rzucać protelami w monitor/tv (MangoTV czy inne śmieciowe stacje sprzedające syf mogą posłużyć za przykład).

 

Zdjęcie przed zazwyczaj jest robione po obfitym posiłku z wzdętym brzuchem, a drugie jest robione po 2-3 dniach i oczywiście po powrocie z siłowni lub po innym wysiłku fizycznym. Zdjęcie nawet nie muszą być wysokiej jakości, a i tak masa ludzi się łapie. Mój ojciec, który ma już swoje lata, dwa razy dał się naciągnąć w taki sposób. Najpierw na dietę, a potem saszetki z proszkiem - Aqua Slim, które dosypywał do wody.

 

Tu nawet nie trzeba zaawansowanej obróbki komputerowej - to samo tyczy się anty-szczepionkowców czy płaskoziemców :lol2: Im wystarczyło przedstawić minimum dowodów na potwierdzenie ich tez i już byli sprzedani. Ich by wystraszyła lista efektów ubocznych takiego ibupromu albo paracetamolu i skandowaliby całkowicie przeciw medycynie :E

 

O, albo świadkowie jehowi też są dobrym przykładem ogłupienia bez nowoczesnych technologi - mam kilku w rodzinie i takiej manipulacji nie jeden polityk, czy korporacja mogłaby pozazdrościć. Ciotka na starość chce być umieszczona w domu opieki swojego "braciszka" z wiary, który kasuje ponad 3,5k za miesiąc i do niej nie dochodzi fakt, że w tej cenie da się jej załatwić lepszą opiekę - nawet w jej własnym domu - niż ta jej sekta jest wstanie zaoferować - pełna indoktrynacja.

 

DeepFake tylko to pogłębi i przyspieszy, ale to nie jest nic nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo brzydko mnie zacytowałeś wyrywając zdanie z kontekstu.

Pseprasaaaaaam! Ja tak dla zmniejszenia długości postów!

Biczuję się pejczem splecionym z włosia lamy argentyńskiej!

A podkreślałem w tamtej wypowiedzi - to bardzo prosty przykład i bardzo proste, niefilozoficzne założenie. A prawda w tamtym przykładzie odnosiła się tylko i wyłącznie do spowolnienia odtwarzania filmu. Pewnej "stałej fizycznej". Jeśli przyjmiemy, że nagrywamy zwykłą wypowiedź w czasie rzeczywistym, a potem spowalniamy jej odtwarzanie. Coś jakby powiedzieć, że na rysunku technicznym metr odpowiada 100 cm, ale nie uwzględnić, że skala wynosi 1:50.

No tak, ale ta prawdziwa prawda jest i tak potem mniej ważna od jakiejś sensacji typu "Amerykańscy uczeni odkryli sposób na skrócenie metra do 60cm, kliknij żeby zobaczyć!"

Pamiętasz taki talk show... Wybierz Stronę, czy jakoś tak?

Nie jestem dobry w talk szołach, bo od kilkunastu lat nie mam telewizora :P

Wqptdqi.jpg

Tylko, że te randomowe fake filmiki wybierzemy sobie do oglądania sami. Zostaniemy sami z ich interpretacją i ostateczną decyzją, czy im wierzymy czy też nie. To też jest ciekawa rozkmina....

W zasadzie to od kiedy mamy dostęp do większej ilości źródeł informacji, mamy już wybór. Nie dotyczy to tylko decyzji, czy wierzymy w filmiki, czy nie, ale czy wierzymy w rzeczywistość, którą nam kreuje strona A, czy też w wersję strony B. Czy gazety. Albo innego tvp i tefałenu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże... skąd Ty bierzesz te teksty? Też chcę się uzależnić od SarkazMax. Ale z drugiej strony szanuję, szanuję.... Nawet do kwestii ascetyzmu podchodzisz z odpowiednią stylówą. Taki pejcz pewnie z 1000 $ lol2.gif

 

Nie, no po prostu wyszło jakbym jakąś dyskusję teologiczną prowadził. A znasz mnie na tyle, żeby wiedzieć że się do takowych nie nadaję lol2.gif

 

Ten Talk Show to lata 90'. Bono powinien kojarzyć. Puszczali kawałek nagrania i potem widownia chodziła po studio i obstawiała co się stanie dalej. Pod kątem takiej psychologii społecznej było to w sumie ciekawe. Wiele osób podejmowało decyzję sugerując się samą zmianą miejsca pozostałych uczestników. Nie znali ich poglądów. Widzieli po prostu, że podejmują jakąś decyzję bo przechodzili na "negatywną" stronę studia albo na pozytywną.  Pod kątem naszych Fake Wideo skojarzył mi się ten teleturniej właśnie pod tym kątem, że często widzimy reakcje np. internautów na jakieś zdarzenie. Widać, że ludzie są Wkur&%$i, coś atakują, hejtują... Ale dlaczego? Ktoś pisze negatywny komentarz, ale uzasadnienia już nie. Stoimy po prostu z boku i widzimy, że coś jest złe, bo przecież wszyscy to atakują. To my też powinniśmy !

 

Czym to się różni od zwykłego zajęcia stanowiska? Wydaje mi się, że stroną podmiotową. Po prostu często zajmujemy je.... nieumyślnie. Jakkolwiek idiotycznie to brzmi. A Fake Wideo to często taka właśnie bomba, strzał w pysk i lawina losowych akcji. Przykład - Facet przypiął psa do samochodu, ktoś nagrał wideo jak tego psa ciągnie po autostradzie a potem po nim przejeżdża. Widać jego twarz, numery rejestracyjne auta i nawet jakiś szyld reklamowy na samochodzie - Hydraulik Mirek H, tel. xxx xxx xxx

 

Film ląduje w sieci. Co się stanie? W necie człowieka zajadą do tego stopnia, że po wpisaniu Kut*s w Google wyskoczy nazwa jego firmy na 1 pozycji. Donosy na policję itp, itc. Co się jednak okazuje? Wideo było fałszywe. Stworzył je Janusz. Konkurencja Mirka.

 

Tak. Mamy dostęp do większej ilości informacji. Ja od paru lat mam jednak wrażenie, że jakość zarówno samej informacji jak i źródeł spada. Booty reklamowe na forach, przekupione i zafałszowane Opineo, stronki robione na szablonach w 15 minut ( przykład Mój link - u mnie 3 wynik w przeglądarce po wpisaniu "W Qube kostka" ) Jednym z wielu powodów jest:

 

> Użytkownik komputera, internetu od wielu już lat nie jest specjalistą.

> Więcej - Twórca stron internetowych często nim nie jest. Gimnazjalista założy stronę www i napisze tam co tylko chce.

 

Liczba informacji rośnie wykładniczo. Sposób ich weryfikacji IMO - cofa się do tyłu ( jakby to powiedział Wałęsa do Cejrowskiego )

 

Przyjmuję ten argument. Ktoś ma wątpliwości - niech weryfikuje, bo ma dostęp do informacji, jakiego nie miał nigdy - nikt wcześniej. Ale jednocześnie uważam, że sukces weryfikacji danego ewenementu nie leży do końca to w gestii czyjejś inteligencji, zaradności życiowej czy zwykłej roztropności. Nie dzisiaj. Nie przy tym śmietniku informacji, gdzie za chwilę mogą się pojawić materiały wideo tworzone na Unreal Engine. Innymi słowy - atrybuty intelektualne człowieka stopniowo mają coraz mniejszą wartość przy weryfikacji danych informacji. 

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądziłem, że takim niewinnym wątkiem wzbudzę tyle animuszu w forumiakach i wyczytam tyle zacnych myśli.

Czapka z głowy Panowie.

 

Jakkolwiek jednak kretyńsko nie zabrzmi to na tle Waszych dysput... muszę wyrazić swoja opinię na poniższe tymi słowy:.

 

@ krzyyss - a propo śmieciowych informacji. Zobacz na to.  

 

  << UWAGA. Oglądanie grozi rakiem.

O KUR...A! lol2.gif

To kończy całą polemikę.

Czegoś tak absurdalnego w treści i formie chyba jeszcze nie widziałem. scratchhead.gif

Edytowane przez JeRRy_F3D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.

Edytowane przez JeRRy_F3D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liczba informacji rośnie wykładniczo. Sposób ich weryfikacji IMO - cofa się do tyłu ( jakby to powiedział Wałęsa do Cejrowskiego )

Ależ tak.

Żyjemy na początku (?) Ery Informacji. Nie oznacza to Ery Samej Użytecznej Informacji :E

 

No, wprawdzie czytałem nie tak dawno jeden podręcznik (??) do ekonomii, w którym autor przekonywał, że nadal produkcja jest motorem napędowym gospodarek, że Informacja jest produktem pobocznym, ale zaraz potem zaczął wyliczać, jakie to grube biliony są przewalane przez derywaty wyższych stopni, które są w zasadzie właśnie abstrakcyjną informacją, pochodną wyższego rzędu informacji niższych rzędów. I że na świecie więcej jest przewalanych pieniędzy z abstrakcyjnych instrumentów finansowych, niż z samej produkcji.

Ale jednocześnie uważam, że sukces weryfikacji danego ewenementu nie leży do końca to w gestii czyjejś inteligencji, zaradności życiowej czy zwykłej roztropności.

Znowu się zgodzę. Zresztą, wyżej napisałem chyba: na pewnym etapie zaawansowania fejk-filmiki będą nie do odróżnienia od prawdziwych. To tylko zbiór pikseli. Nie da się z tego wyciągnąć więcej głębi, historii, itd.

Człowiek (w kontekście: ludzkość) jest jednocześnie wyjątkowym geniuszem i niewiarygodnym tępakiem. Obróbka dużej ilości danych zdecydowanie ląduje pod tym drugim wyrażeniem.

 

Jedyne, co możemy (lub będziemy mogli) zrobić, to mieć na uwadze fakt, że coś, na co patrzymy, może (nie musi) być nieprawdziwe.

To tak, jak ze złudzeniami optycznymi: choćbyś nie wiadomo jak się wytężał, choćbyś miał super widzenie, zdawał test Pantone po pijaku (zresztą, jest banalny), to i tak się nabierzesz. Jak jesteś jednak wytrenowany, to możesz w sobie wzbudzić podejrzenia, obawy, pytania.

"Wiem że nic nie wiem" działać będzie także w przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

...

 

@ krzyyss - a propo śmieciowych informacji. Zobacz na to.  

 

  << UWAGA. Oglądanie grozi rakiem.

 

 

Ogólnie rzecz biorąc - mamy z tego bekę. Dzisiaj. A za parę lat? Co jak takie babsko i milion jej podobnych zacznie tworzyć materiały wideo, gdzie:

 

1. Te wynalazki działają,

2. Te wynalazki dają poczucie bezpieczeństwa ( jakieś gówno załączone do OBD w aucie, czy magnetyzer na przewodach hamulcowych zwiększający ich efektywność )

...

 

 

To właśnie nie jest dla mnie tak do końca śmieciowa informacja. Śmieciową nazwałbym coś, za czym nic specjalnie nie stoi, poza idiotyczną treścią, nie stoi zaden cel/przekaz. To jest informacja nastawiona na zarobek na ludzkiej głupocie i naiwności, to samo co cudowne garnki itp. Ten filmik (i urządzenia) jest zrobiony w skrajnie błazeński sposób, to można sporo lepiej opakować i budową "urządzenia" i treścią medialną. Ja w takich wypadkach jestem zwolennikiem karania za sprzedaż ustrojstwa niezgodnego z umową. Podobnie jak przy cudownych garnkach, polisolokatach, czy dowolnych innych cudownych umowach. To jest zerowanie na ludzkiej głupocie i naiwności, a ludzie naiwni i z dużą dozą tzw "ludzkiej głupoty" będą zawsze.

 

Ten motocykl S1000RR też moim zdaniem odrobinę pod to podpada. Może nie ma tu skrajnego łgarstwa, jak w tym filmiku wyżej, ale jest ostra jazda po bandzie w celu ... zarobienia kasy.

 

Na takie filmiki, ale o wiele lepiej zrobione, łapie się mój ojciec, z zawodu mechanik, łapią się dzieci, które wiedzy nie mają, na szczęście bez konsekwencji finansowych. Tu moge podać bardziej "hardkorowy" przykład - zderzak Łągiewki. Wynalazca dowodził, ze obalił mechanikę Newtona, o zgrozo taką teorię poparł jeden z profesorów AGH. Też są filmiki na youtube, które nie tylko działają, ale można je w domu odwzorować i też będą działały. Tylko teoria jest do tego ciut inna, Newtona tu nikt nie obalił.

 

Nieco się powtórzę - ja się boję inżynierii społecznej za pomocą tego tupu informacji. Czy to nastawionej na sprzedaż chłamu, czy też na jakieś zachowania grupowe, np akceptacja jakiejś zadymy wojennej.

 

edit

Dzieci mają zaprenumerowany "Świat Wiedzy" i czytają to. Nieco boleję, bo moim zdaniem kiedyś to było lepiej robione. Nie tak dawno 13-letni wyczytał art o jakimś prototypowym boisku piłkarskim, które było zrobione tak, że było one pokryte panelami, a pod panelami coś co "produkowało energię", gdy ktoś po tym stąpał, wygenerowana energia służyła do oświetlenia boiska. On ze swą "wiedzą 13-latka" wpadł w konsekwencji na ciekawe rozwinięcie tego - droga pokryta takimi "panelami", jedzie auto i generuje energię. Technicznie to działa, jak najbardziej, w praktyce podobnie jak z tym motocyklem - nie do końca tak jak "spzredawca cudów" opowiada.

 

Mógłbym tu też wstawić pionowe elektrownie wiatrowe z Kodnia. Też o zgrozo zdobyły kilka nagród, podpisywali się pod nimi ludzie z tytułami naukowymi. Gdy pisałem o nich, że to zwykły kant nastawiony na wyciąganie kasy, to besztano mnie. Bo to działa, takie piękne narodowe i nowoczesne do tego. Tylko tzw krzywej mocy nigdy nie podano, i nie będzie ona podana. Dla mnie smutne było tutaj to, że oni chyba dostali na to sporo srodków finansowych. A starczyłaby wiedza przeciętnego inżyniera, by policzyć, iż "wynalazca" deklaruje w tym wiatraku o wiele większe moce, niż niosą masy powietrze przeplywające przez ustrojstwo. Czyste perpetuum mobile - mamy więcej energii, niż odbieramy z mas powietrza.

 

Tu nawet "fake news" nie jest potzrebny by ogłupić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ jagular - to jest chyba właśnie clue tej dyskusji. Mieć świadomość, że coś co się ogląda może być fałszywe. I na to właśnie trzeba czasu. Bo obecnie rzeczywiście bardziej utarte jest przekonanie, że oglądając coś na filmie, jeszcze takim walniętym z ręki - to musi być prawda. Nie żyliśmy w tej erze, ale kiedyś wydaje mi się że coś na fotografii - musiało być prawdziwe. Teraz pokazując przeciętnemu człowiekowi jakieś zdjęcie - raczej będzie miał świadomość, że to może być fotomontaż. Zapewne nie będzie wiedział na jakiej zasadzie. Że plik RAW, warstwy, photoshop... Ale jest opcja, że nie uwierzy w to, co widzi na zdjęciu. Nie kupi tego. Czy tak samo będzie z ruchomymi obrazami? Oby.

 

@ krzyyss - Jedno nie wyklucza drugiego. Materiał marketingowy - jak najbardziej. Ale z takiego realnego punktu widzenia, to śmieciowa informacja. Niekompatybilna z fizyką i chemią w aspekcie, w jakim ma być zastosowana. Tudzież - zmniejszenie zużycia paliwa. To trochę tak, jakby na kabel ethernet ułożyć magnesy motywując to chęcią szybszego odpychania elektronów w kablu w kierunku odbiornika.

 

Natomiast zderzak Łągiewki czy instalacje HHO w samochodach "mają coś na rzeczy" problem w tym, że nie wystarczy po prostu sklepać w domu z kupy złomu kilku rzeczy, zamontować do auta i mówić, że oszukało się fizykę. Bo w praktyce rzeczywiście wygląda to inaczej. Ale tak. Rozumiem do czego zmierzasz.

 

Co do S1000RR sytuacja była raczej inna. Bo te systemy działały. Tylko, że w tamtych czasach to było wręcz abstrakcyjne. Byłeś w pełnym złożeniu w zakręcie z otwartym gazem i jak tył tracił przyczepność, to była to praktycznie pewna gleba. S1000RR potrafił z tego wyjść. Ba. Ludzie wylatywali z toru, wpadali na trawę i jakoś dawali radę wyhamować. Tylko ta technologiczna otoczka nagle stała się niemal mistyczna. Sporo osób zapomniało, że to pomaga.... A nie zakrzywia rzeczywistość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak trochę nie wiem czy tu, czy do politycznego ale skoro temat około manipulacji informacją:

https://sprawdzam.afp.com/od-czarnobyla-do-plocka-czyli-o-dezinformacji-w-sieci-po-awarii-oczyszczalni-czajka-w-warszawie

https://sprawdzam.afp.com/w-sieci-kraza-zdjecia-pozarow-lasow-amazonii-sprzed-lat

 

Uprzedzam, ze nie weryfikowałem źródła.

 

Takie niby nic, czyli przykładowa ilustracja do informacji, a widać jak łatwo się złapać, że to rzeczywisty obraz przedstawianych wydarzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby nic, ale zwykle publikuje to ktoś prominentny i jest jak jest... Ja jeszcze natknąłem się na takiego starego Fake-a.

 

https://www.youtube.com/watch?v=0oahxwW0GCE

 

 

But rest assured, it is a fake made ​by computer. Bruce Branit, a specialist in visual effects (VFX) living in Kansas​. Discover below the video that goes behind the scenes of the digital effects.

 

Też sporo osób to łyknęło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do zdjęć z płonącej puszczy: trochę stare :P Informacje o tym, że media i znani ludzie wymieniają się fotkami, które czasami nie są ani świeże, ani nawet z Amazonii, pojawiły się stosunkowo szybko, przynajmniej w internetach zagramanycznych. Powiedzmy sobie szczerze również: blogerka modowa raczej nie będzie dobrym źródłem informacji na tematy inne, niż jakie majty teraz mają promocję w Zarze, jej przykład niczego nie dowodzi :E:P

 

Generalnie, informacje latające po internetach nie są weryfikowane już praktycznie przez nikogo. Przykładem może być sprawa heheszkowego filmu ze Złotym Pociągiem (Wałbrzych), który (film) był szarowany przez wszystkich: od małych, do (jak dobrze pamiętam) poziomu CNN i National Geographic.

 

Inny przykład, który pamiętam:

0vZNiYa.jpg

 

Kolejny już pamiętam mniej: była to afera chyba związana z Fox News, który zbudował makietę dziobu okrętu po to, żeby postawić tam reportera i zmontować jakoby autentyczny materiał z Morza Czarnego, w którym jakoby reporter płynął podczas relacji na tym okręcie po wzburzonym morzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
:thumbup: stare ale jare, tak się właśnie steruje owieczkami i ich umysłami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz czekam na upgrejda wyłudzeń "na głos wnuczka".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie podchodzi to trochę pod to, co pisałem wcześniej?

 

Fake stał się dla kogoś elementem rzeczywistości. Po prostu zadzwonił szef i kazał zrobić przelew. No jak w mordę strzelił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest problem podszycia się, a jakiejś lipnej firmy. Kto normalny przelewa ćwierć bańki na gębę?

Nawet jakby nikt się nie podszył, to sprawa śmierdzi na kilometr, a kontrola skarbowa miałaby używanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież to news z TVN-u. Czy może być bardziej rzetelne źródło informacji ( poza TVP ) ??

 

Nie, no. Mówi się jednak o pierwszej udokumentowanej kradzieży z użyciem DeepFake. Mój link

 

Ćwierć bańki na gębę to mała kwota uwzględniając, że to była jakaś mniejsza firma podległa. Nie ta skala. Pewnie z 4 bańki by mógł puścić na gębę.

 

 

Zakładając jednak, że to prawda, zwłaszcza, że da się to bez problemu zrobić:

 

https://www.youtube.com/watch?v=DWK_iYBl8cA

 

 

Nie jest to lekko... spooky?

 

Ktoś potraktował syntetycznie wytworzony głos, jako głos prezesa, którego zapewne znał i wykonał na jego podstawie określoną akcję? Jakby odebrał instrukcję telefoniczną od szefa.... Takie coś a'la.... Wstaję rano, robię kawę, idę do pracy, sprawdzam harmonogram, rozmawiam z szefem, robię przelew, który mi zlecił.... Hey, wait..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...