Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

U nas 70% mieszkań kupuje się za gotówkę.

To największa bzdura powielana obecnie... gdyż:

 

Cytat:

"Po pierwsze, NBP publikuje dane dotyczące wartości transakcji. Można zatem najwyżej powiedzieć, że „trzy z czterech złotych wydanych na rynku nieruchomości” (z zastrzeżeniami, o których poniżej) pochodziły nie z kredytu, a z innych źródeł.

 

Po drugie, dane dotyczą wyłącznie siedmiu największych miast w Polsce i tylko rynku pierwotnego. Jest to zaledwie wycinek rynku mieszkaniowego. W 2016 r., według szacunków Andrzeja Prajsnara z portalu RynekPierwotny.pl, odpowiadał on około 30 procentom wartości obrotu mieszkaniami w Polsce.

 

Po trzecie, szacunek bazuje na przybliżonych danych. Bank centralny w pierwszym kroku określa wartość wypłat kredytów mieszkaniowych w kwartale, a następnie w oparciu o dane Związku Banków Polskich przyjmuje za jaką ich część odpowiada 7 największych miast. Co ciekawe, w tabelach NBP podawana jest wartość wypłat łącznie z wkładem własnym, w przypisie określonym na poziomie 20 proc. Obliczenia zgadzają się jednak, jeśli zechcemy je powtórzyć, dla wkładu sporo wyższego, bo ok. 25-procentowego.

 

W drugim kroku eksperci biorą pod uwagę liczbę sprzedanych mieszkań (na rynku pierwotnym w wybranych miastach, na podstawie danych REAS) i mnożą ją przez średnią cenę metra kwadratowego oraz średnią powierzchnię (w oparciu o informacje z GUS). Ten element daje szacunkową wartość transakcji. W trzecim kroku od wartości transakcji odejmuje się wartość wypłaconych kredytów. To, co pozostaje, traktowane jest jako zakupy „gotówkowe”.

 

W rzeczywistości brakuje wiarygodnych danych, które pozwoliłyby precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, jaka część transakcji na całym rynku nieruchomości mieszkaniowych odbywa się bez udziału bankowego finansowania. Można jednak podejrzewać, że jest sporo niższa, niż sugerują to analizowane przez NBP zakupy od deweloperów w największych miastach."

----------------------------------------

 

W związku iż taka plotka o 3/4 mieszkań kupowanych za gotówkę już wszędzie w internecie się niesie, pofatygowałem się do swojego notariusza z którym współpracuje od 12 lat z uzyskaniem informacji jak to wygląda z jego punktu widzenia.

Uzyskałem informację że z jego danych (w jego kancelarii), aktów notarialnych sprzedaży mieszkań (rynek pierwotny i wtórny) za okres 2018 i I półrocze b.r. klienci którzy u niego załatwiali zakup / sprzedaż mieszkania za gotówkę było to ok. 40% maksymalnie. Reszta 60% to kredyty hipoteczne.

 

Skorygował on też ww. informacje o sprzedaży 3/4 mieszkań za gotówkę na rynku pierwotnym w 7 największych miastach, w taki sposób iż dużo inwestorów kupuje mieszkania na rynku pierwotnym pod inwestycję za gotówkę - a to sztucznie i gwałtownie podnosi statystyki że teoretycznie 3/4 mieszkań jest kupowane za gotówkę tylko na rynku pierwotnym, w 7 największych miastach.

 

Trzeba być na prawdę naiwnym wierząc że 3/4 Polaków kupuje mieszkanie na całym rynku, pierwotnym / wtoórnym za gotówkę... patrząc na zarobki, ceny mieszkań, ich wzrost cen etc.

Edytowane przez kanon7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że nawet jeśli 100% mieszkań było by branych na kredyt to i tak co najmniej 10% środków pochodziło by spora kredytu, bo wymagany jest wkład własny.

Zakładam, że średni wkład własny przekracza 25% przy kredytach hipotecznych.

 

Masa mieszkań kupowanych za gotówkę to mieszkania kupowane za gotówkę ze sprzedaży innego mieszkania.

Mieszkaniec A sprzedaje mieszkanie mieszkańcowi B. Mieszkaniec B bierze kredyt. Mieszkaniec A za gotówkę kupuje mniejsze/większe mieszkanie (dla ułatwienia w tej samej cenie).

Tutaj obie transakcje miały miejsce dzięki środkom z kredytu, ale jedna z nich uznawana jest jako zakup gotówkowy, pomimo, że nikt tych pieniędzy nie naoszczędzał.

I mamy w tej sytuacji 50% mieszkań kupionych za gotówkę conajmniej 55% środków gotówkowych (wkład własny 10% mieszkańca B).

Ale nikt tych pieniędzy nie kisił na koncie. Nikt tego nie zarobił. Nie miał takich oszczędności czy wolnych środków.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że nawet jeśli 100% mieszkań było by branych na kredyt to i tak co najmniej 10% środków pochodziło by spora kredytu, bo wymagany jest wkład własny.

Zakładam, że średni wkład własny przekracza 25% przy kredytach hipotecznych.

Ale tutaj nie ma wyboru, jak trzeba mieć 10-20% wkład własny to trzeba.

Co innego jest mówienie że 3/4 mieszkań jest kupowane za gotówkę tj. 100% wartości środków jest z gotówki kupującego, bez udziału kredytu.

 

Masa mieszkań kupowanych za gotówkę to mieszkania kupowane za gotówkę ze sprzedaży innego mieszkania.

Mieszkaniec A sprzedaje mieszkanie mieszkańcowi B. Mieszkaniec B bierze kredyt. Mieszkaniec A za gotówkę kupuje mniejsze/większe mieszkanie (dla ułatwienia w tej samej cenie).

Tutaj obie transakcje miały miejsce dzięki środkom z kredytu, ale jedna z nich uznawana jest jako zakup gotówkowy, pomimo, że nikt tych pieniędzy nie naoszczędzał.

I mamy w tej sytuacji 50% mieszkań kupionych za gotówkę conajmniej 55% środków gotówkowych (wkład własny 10% mieszkańca B).

Ale nikt tych pieniędzy nie kisił na koncie. Nikt tego nie zarobił. Nie miał takich oszczędności czy wolnych środków.

Tylko ciężko sprzedać mieszkanie za X i za tyle samo X kupić inne. Przeważnie sprzedaje się mieszkanie, po babci do kompletnego remontu - więc cena niższa, a kupuje się większe, a to cena do góry + remont itd. nie mówiąc że ludzie w 100% nie przeznaczają gotówki na kolejne mieszkanie; a konsumpcjonizm, nowe auto, wycieczkę itd.

Więc nie szacowałbym że ci co sprzedają mieszkanie, kupują za tą gotówkę nowe, bez brania kredytu. Apartamentu nikt nie sprzedaje, aby kupić mniejsze, tańsze mieszkanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc nie szacowałbym że ci co sprzedają mieszkanie, kupują za tą gotówkę nowe, bez brania kredytu. Apartamentu nikt nie sprzedaje, aby kupić mniejsze, tańsze mieszkanie.

Po pierwsze tańsze nie zawsze znaczy mniejsze. Ktoś się może przeprowadzać do tańszego miasta. Po drugie, czemu nie na mniejsze: ludzie się rozwodzą, umierają członkowie rodziny, dzieci wyprowadzają się na swoje itd.

 

No i w końcu nawet jak nowe mieszkanie jest 50% droższe i weźmiesz na te 50% kredyt, to i tak w rozliczeniu będzie, że zakupione mieszkania o wartości 2,5X, z czego 1X była gotówka a 1,5X kredyt, czyli 40% gotówki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Trzeba być na prawdę naiwnym wierząc że 3/4 Polaków kupuje mieszkanie na całym rynku, pierwotnym / wtoórnym za gotówkę...

 

Ale ogarniasz różnice między mieszkaniem a kupującym? To jak kupowane jest mieszkanie ma się nijak do liczby ludzi którzy mieszkania kupują. Jeden kupi 10 mieszkań za gotówkę a inny nie kupi żadnego. Z tego, że 70% mieszkań jest kupowanych za gotówkę nie wynika to, że 70% osób kupuje mieszkania za gotówkę.

Tę statystykę napędza też mechanizm opisany powyżej przez Michasm.

Przykładowo wziąłem kredyt na swoje mieszkanie kosztujące 650k, z tej kasy poprzedni właściciele kupili za gotówkę dwa mieszkania - jedno dla siebie i jedno dla matki która wcześniej z nimi mieszkała. I już masz 66% mieszkań kupionych za gotówkę przy jednej transakcji. ;)

Gdybym sprzedawał mieszkanie to pewnie kupowałbym zaraz nowe większe - więc znowu jest sprzedaż na kredyt i za gotówkę 50/50 przy jednej transakcji.

I tu statystyka w oparciu o kwoty transakcji jest właściwie jedyna bardziej sensowne.

 

70% to nie jest jakiś wybitnie wysoki odsetek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemyślałem temat ponownie. Najpierw moje potrzeby, potem ewentualnie zabawa w inwestycje.

 

Teza: im większe mieszkanie, tym lepiej.

 

Pytanie, czy to jest zasadne. Żyjemy w czasach konsumpcjonizmu i każdy nas ocenia po tym, co posiadamy. Im wyższej klasy auto, im większy apartament, im większy dom, tym większa wartość jednostki. Tak samo jest na rynku matrymonialnym. Oczywiście mężczyźni, którym natura nie poskąpiła genów i są atrakcyjni fizycznie, mają łatwiej. Czy będzie rodzina, czy zostanę singlem do końca życia, można jedynie wywróżyć z kart. Pierwsza opcja - kiedyś będzie. Kupując teraz mieszkanie docelowe w świetnej lokalizacji nie muszę się przenosić na obrzeża (bo lokalizacje w centrum się kończą). Nie musimy, ale możemy. Lepiej mieć wybór niż go nie mieć. Teraz młode pary coraz częściej decydują się na wynajem kawalerki i zbierają fundusze na zakup docelowego mieszkania (najczęściej po ślubie), dlatego opłaca się kupować kawalerki pod wynajem. Kawalerka jest tylko tymczasowa. Druga opcja: zemsta genetyki i zostanę singlem. Kupując 60 m² pozostałe pokoje wykorzystam do własnych celów. Kupując 30-40 m² będzie ciaśniej, ale może wystarczy.

 

W jaki metraż celować i jaki układ pokoi? Opiszę bardziej szczegółowo moje potrzeby:

 

  1. Prywatne biuro - przez ostatnie kilka lat stoję w miejscu jeśli chodzi o rozwój zawodowy, naukę nowych rzeczy i realizowanie jakichkolwiek projektów po godzinach. Poprawa warunków mieszkaniowych i więcej przestrzeni zdecydowanie to ułatwi. Na początek komputer + 1-3 monitory, a potem może dojść więcej sprzętu. Wszystko zależy od tego, w jakim kierunku dalej pójdę. Miejsce na dodatkowe biurka lub sprzęty by się przydało.
  2. Trenowanie w domu - siłowni w domu robił nie będę, chyba że w ograniczonym zakresie, natomiast chciałbym wstawić trenażer rowerowy i tu by się przydał telewizor, a nie monitor albo jeszcze gorzej laptop. Jak już się katować, to niech to sprawia przyjemność.
  3. Kącik rozrywki - na konsoli nie gram, telewizji nie oglądam, ale może czasami jakiś film obejrzę lub w coś zagram i tu też dobrze mieć telewizor. Jeśli będzie rodzina, to docenią to wszyscy (żona, dzieci). Aha, zapomniałem, będzie walka o pilota. A jeśli zrobisz imprezę, to też duży plus.
  4. Duża garderoba lub pojemna szafa - bo dużo ciuchów, gadżetów, których już teraz nie mam gdzie trzymać.
  5. Kuchnia lub aneks - obiad zazwyczaj gotuję w domu, więc im więcej automatyki, tym lepiej (oszczędność czasu).
  6. Miejsce do spania - pytanie, czy łączyć sypialnię z innymi zastosowaniami (praktyka pokazuje, że lepiej nie).
  7. Łazienka - pralka, prysznic, umywalka, WC, szybka kąpiel przed pracą, po treningu, itd.
  8. Być może zajdzie potrzeba przechowania rowerów i innego sprzętu (w przypadku braku lub małej komórki lokatorskiej).
  9. Jeśli będzie rodzina, to wiadomo - dzieci jak dorosną to muszą mieć osobne pokoje i przestrzeń dla siebie.

Co można połączyć? 2-3-5 w salonie? Ewentualnie 1-2-4-6 mając większy osobny pokój.

 

Problem jest taki, że wpakowałem pieniądze w kredyt na obecne mieszkanie. Jeszcze mam 2 tygodnie na rezygnację, ale nie za bardzo jest gdzie pójść. Chcę już teraz kupić mieszkanie u dewelopera. Tam w centrum miasta, gdzie ceny są trochę wyższe. Muszę przekonać bank, żeby mi udzielił drugi kredyt. Mieszkania będą gotowe dopiero w przyszłym lub jeszcze kolejnym roku, ale jest ich coraz mniej i chcę już teraz sobie zaklepać. Który bank robi najmniej problemów przy drugim kredycie i da się wziąć większy drugi kredyt?

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie licz na to, że ładne mieszkanie diametralnie zmieni Twoje życie osobiste.

 

Odnośnie łączenia 2,3 i 5 to jeśli zmieścisz taki rower w sypialni lub w garderobie to nie widzę problemu, żeby go stawiać przec TV w dużym salonie na czas treningu.

 

Na biuro czy nawet biurko do kompa bierz osobny pokój.

mam 2 pokoje 52m2 i nie widzę u siebie miejsca na to. Zamiast tego wziałem duży tv, ale brakuje drugiego i trzeciego ekranu do swobodnej pracy.

Ew. biurko zmieścisz w sypialni jak będzie miała więcej niż 18m2. U mnie jest 14,4 i to dosłownie wystarczy na duże łóżko i mała szafę. Nic wiecej.

Mi się jednak znacznie lepiej śpi jak w sypialni tylko śpię. I poza tym w ogóle czasu tam nie spędzam.

 

Jako singiel stwierdzam, że 2 pokoje 52m2 to trochę mało na 1 osobę. Mówię to jako ktoś kto całe życie mieszkał w 48m2 w 4-5 osób. Koniecznie chciałem trochę powietrza w swoim mieszkaniu, ale jednak przestrzeni jest mniej niż mi się wydawało pomimo, że układ mieszkania jest niemal idealny, a mam tak mało mebli jak to tylko możliwe.

 

Zwróć uwagę na łazienkę. Ja mam z WC 7m2. Na jedną osobę to akurat. Przy 2 mogła by być nieco zbyt mała, bo by się graty walały.

 

Jako idealny metraż dla osoby pracującej w domu optymalne wydaje mi się 75m2 z salonem z aneksem powyżej 30m2 i 2 osobnymi pokojami.

Po 15m2 na sypialnię i biuro, 8-9 na łazienkę i reszta na korytarz z szafą zabudowaną.

Przy osobnej kuchni 80m2.

 

Bez pracy w domu można odjąć 1 pokój i 15m2.

 

Mam salon z aneksem prawie 27m2 i uwierz mi, że to nie jest dużo. 35m2 by było super.

 

 

Jeśli chodzi o drugi kredyt to banku nie przekonasz do zwiększenia Twojej zdolności. Musiał byś wybrać bank, który wyliczy Ci odpowiednią zdolność na zasadach ogólnych.

Z reguły banki dające wysoką zdolność mają wysokie oprocentowanie.

Jak masz zdolność na 1 mieszkanie to w drugie bym się nie pakował. Pamiętaj, że banki i tak wyliczają zdolność przy założeniu, że będziesz wegetować zamiast żyć, a resztą będziesz spłacać ratę.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Na biuro czy nawet biurko do kompa bierz osobny pokój.

 

Jako singiel stwierdzam, że 2 pokoje 52m2 to trochę mało na 1 osobę. Mówię to jako ktoś kto całe życie mieszkał w 48m2 w 4-5 osób. Koniecznie chciałem trochę powietrza w swoim mieszkaniu, ale jednak przestrzeni jest mniej niż mi się wydawało pomimo, że układ mieszkania jest niemal idealny, a mam tak mało mebli jak to tylko możliwe.

 

Zwróć uwagę na łazienkę. Ja mam z WC 7m2. Na jedną osobę to akurat. Przy 2 mogła by być nieco zbyt mała, bo by się graty walały.

 

Jako idealny metraż dla osoby pracującej w domu optymalne wydaje mi się 75m2 z salonem z aneksem powyżej 30m2 i 2 osobnymi pokojami.

Po 15m2 na sypialnię i biuro, 8-9 na łazienkę i reszta na korytarz z szafą zabudowaną.

Przy osobnej kuchni 80m2.

 

Bez pracy w domu można odjąć 1 pokój i 15m2.

 

Mam salon z aneksem prawie 27m2 i uwierz mi, że to nie jest dużo. 35m2 by było super.

 

 

Wiesz, zawsze jeszcze może Ci brakować sali kinowej, tarasu z basenem i pokoju dla gości.

W dzisiejszych realiach 75m2 dla singla to bardzo dużo, chyba że ma dostęp do kapitału, w takim razie, może być nawet i 100m2. Nie sądzę żeby dobrze było radzić komuś kto chce się zakredytować na granicy zdolności że 52m2 dla singla to mało i że powinien od razu celować w większy metraż.

Jeśli ktoś chce się kredytować tzn. płacić zwykle 50%-100% w odsetkach, trzeba pomyśleć o rozsądnym minimum, tzn. bez szaleństw ale też żeby się nie gnieść. W takiej sytuacji myślę że przy dużym salonie można spokojnie mieć duże biurko w którymś rogu, ewentualnie osobny pokój 8-10m2 zdecydowanie wystarczy.

W takim rozmieszczeniu, sypialnia(12m), dodatkowy pokój(8m) + łazienka(5m) + salon z aneksem 25-30m i masz w miarę przestronne mieszkanie(50-55m) wystarczające dla singla.

W dodatkowe metry możesz inwestować jak masz fundusze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kogo stać, to kupuje 200 m² z tarasem:

 

Brakuje tylko sali kinowej. :)

 

Mieszkanie 75 m² umeblowane pod klucz, które niedawno oglądałem, wydawało się małe. Co tam było: przedpokój, sypialnia z dużą szafą, łazienka, WC, salon z aneksem i 2 pokoje do zagospodarowania pod własne potrzeby. Pokoje 10-13 m², łazienka 5,5 m², salon 21 m². Jednak jako singiel nie wykorzystałbym całej powierzchni. Może w przyszłości, kiedy dojdzie więcej sprzętu i zwiększą się potrzeby. Takie mieszkanie to świetna opcja dla rodziny 2+2.

 

Do PKO ledwo doradca złożył wniosek, a mam już decyzję. Warunki jednak nie najlepsze. Oprócz wspomnianych wcześniej 8000 zł (podatek + notariusz) dojdą składki, które też trzeba opłacić z góry. To oferta z kartą kredytową. Zatem poczekam na decyzje pozostałych banków. Bezpośrednio w banku dostępna jest jeszcze korzystniejsza oferta z prowizją.

 

Z obecnym mieszkaniem to jednak się wkopałem. Dlaczego:

 

1. Studentów coraz mniej. Jest niż demograficzny, a uczelnie tną liczbę miejsc. W ostatnich latach wyłączano z użytku całe akademiki z powodu małego zainteresowania. Panowała opinia, że studenci nie chcą mieszkać w akademikach, ale może problem dotyczy też stancji.

 

2. Rzeczoznawca wycenił mieszkanie na nieznacznie mniejszą kwotę. Ceny z OLX o kant rozbić. Tamte mieszkania są w znacznie lepszym stanie i prawdopodobnie z cegły. Nie wiem, jaka jest faktyczna cena rynkowa. Biura nieruchomości mnie olały, ale może warto się przejść osobiście (i zabulić za wiedzę?).

 

3. Jest duża konkurencja ze strony nowego budownictwa i to tuż przy centrum, tuż przy uczelniach. Jeśli ktoś szuka lepszego standardu, to wybierze nowe budownictwo, a nie stare peerelowskie osiedle. Dla studenta ważniejsze, żeby obok był monopolowy, a nie biblioteka. Dla osób pracujących wszystko jedno, byle był parking.

 

4. No i dlaczego właściciele są bardzo zadowoleni, że to ja kupuję mieszkanie, choć inni płacą gotówką? Coś mi tu nie gra.

 

Udam się jeszcze do doradcy od najmu. Jedno jest pewne, że teraz to opłaca się kupować pod inwestycję jedynie kawalerki.

 

Szkoda świetnej lokalizacji, ale pakować się w PRL i kosztowny remont bez gwarancji zwrotu inwestycji, zamykając sobie drogę do poprawy własnej sytuacji? Teraz najchętniej bym zrezygnował i kupił dziurę w ziemi w nowym budownictwie, póki najlepsze mieszkania się nie wyprzedały, a nawet 2 mieszkania (np. kawalerkę pod wynajem). Przez 2 lata musiałbym dalej coś wynajmować, a jeśli chodzi o sprzęty, to myślę, że znalazłbym takiego wynajmującego, który by je zaakceptował.

 

Tylko co zrobić z lokatorem? Teraz to on ma problem. Właścicielami się nie przejmuję - są nękani przez kupców z gotówką.

 

PS. Gdyby nie fakt, że powstaje osiedle w świetnej lokalizacji, a wolnych lokali już niewiele zostało, to bym się nie przejmował.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz najchętniej bym zrezygnował i kupił dziurę w ziemi w nowym budownictwie

 

Chcesz słyszeć, jak sąsiad 5 pięter niżej gasi światło?

 

"Nowe budownictwo" to z reguły kompletny syf :kwasny: trochę mieszkań w życiu już przerobiłem. Te "nowe" były akustycznie najgorsze. Może większość ludzi jest odporna na takie dźwięki (kłótnie, kopulowanie, wypróżnianie, słuchanie disco polo), ale ja nie umiem żyć w takim miejscu, potrzebuję odrobiny prywatności.

 

1. Studentów coraz mniej. Jest niż demograficzny, a uczelnie tną liczbę miejsc. W ostatnich latach wyłączano z użytku całe akademiki z powodu małego zainteresowania. Panowała opinia, że studenci nie chcą mieszkać w akademikach, ale może problem dotyczy też stancji.

 

wiesz, trzeba też dodać, że przeciętny Janusz i pani Zosia z salonu fryzjerskiego "inwestują w mieszkania na wynajem", więc liczba "chcących żyć z rentierstwa" rośnie wykładniczo, a niż demograficzny jest nieubłagany.

 

Kiedy się czymś zainteresuje ulica - trzeba wiać. Hasło znane każdemu, kto inwestuje kasę w nieco spekulacyjne zabawki typu kryptowaluty, akcje dziwnych firemek, mieszkania na wynajem.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z kobietami jest tak że wystarczy że kupisz sobie audi jakieś 10-15 letnie i już same będą się uśmiechać.

Dlaczego audi? Linia bardzo wolno się starzeje i się nie kapna a do tego audi jest uznawane za markę premium.

Nie, dlatego że logo dla romantycznych kobiet to złączone obrączki a dla praktycznych to łańcuch na którym cię uwiąże ;)

Edytowane przez e2140

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, zawsze jeszcze może Ci brakować sali kinowej, tarasu z basenem i pokoju dla gości.

W dzisiejszych realiach 75m2 dla singla to bardzo dużo, chyba że ma dostęp do kapitału, w takim razie, może być nawet i 100m2. Nie sądzę żeby dobrze było radzić komuś kto chce się zakredytować na granicy zdolności że 52m2 dla singla to mało i że powinien od razu celować w większy metraż.

Jeśli ktoś chce się kredytować tzn. płacić zwykle 50%-100% w odsetkach, trzeba pomyśleć o rozsądnym minimum, tzn. bez szaleństw ale też żeby się nie gnieść. W takiej sytuacji myślę że przy dużym salonie można spokojnie mieć duże biurko w którymś rogu, ewentualnie osobny pokój 8-10m2 zdecydowanie wystarczy.

W takim rozmieszczeniu, sypialnia(12m), dodatkowy pokój(8m) + łazienka(5m) + salon z aneksem 25-30m i masz w miarę przestronne mieszkanie(50-55m) wystarczające dla singla.

W dodatkowe metry możesz inwestować jak masz fundusze.

Jak ktoś chce pracować w domu to trzeba jakąś przestrzeń na to wydzielić.

Ja bym nie chciał w sypialni czy salonie trzymać kompa z 2-3 monitorami.

A jak ma być lapek czy single screen to przecież TV i kanapa wystarczą. Sam tak mam.

Napisałem, że bez biura 60m2 będzie idealne.

A ty nie ująłeś korytarza z szafą zabudowaną, co teraz jest standardem.

Do tego pokój 8m wydaje mi się klaustrofobiczny.

Wiem, że są mieszkania 42m2 z 3 pokojami i ludzie tak żyją, ale to chyba z konieczności, a nie dlatego, że tak jest OK.

 

@WebCM

Tak jak pisałem 75m2 to fajne mieszkanie na 3 pokoje, a nie 4. Widziałem piękne mieszkanie 75m2 z salonem z aneksem 35m2. Odpicowane i w ogóle, ale niestety daleko od centrum.

 

Jeśli chcesz kupić mieszkanie dla siebie to inwestycję w drugie odstawił bym na drugi plan zwłaszcza, że z tego co piszesz nie masz zdolności, aby kupić 2 mieszkania. Lepiej już kupić jedno droższe niż wybierać bank z rozdmuchaną zdolnością, a kiepskimi warunkami.

 

Mieszkania są wyceniane jak są. Pamiętaj, że ceny mieszkań zawsze podlegają negocjacji. Targowanie 5% wartości to norma, więc na te ceny trzeba patrzeć z przymrużeniem oka.

Bank (a raczej wynajęty rzeczoznawca) ocenia wartość nieruchomości na podstawie wartości transakcji w danym rejonie z ostatnich kilku miesięcy. Jeśli w danym okresie sprzedawane na kredyt były głównie rudery to bank wyceni mieszkanie nieco niżej. U mnie mBank wycenił mieszkanie 21k poniżej kwoty transakcji. Pekao BH wycenił zgodnie z ceną.

Pamiętaj też, że bank wycenia gołe ściany. Nie interesuje go podłoga, łazienka itp.

 

Rynek wtóry w sumie do zaoferowania ma 2 rzeczy:

- mieszkanie jest wykończone i rzadko kiedy remont kosztuje tyle co wykończenie developerki,

- lokalizacja.

 

Z tymi co płącą gotówką to standardowy tekst. Pewnie nie chce im się pokazywać mieszkania dziesiątkom osób. Ty wiesz jak mieszkanie wygląda i tam mieszkasz, więc im tak najwygodniej. Ci z gotówką albo nie istnieją, albo nie są zdecydowani, albo się targują.

 

Nie rozumiem. Chcesz kupić to mieszkanie, które wynajmujesz czy nie? Piszesz, że idziesz do firmy od najmu, a potem, że współlokator ma teraz problem.

Edytowane przez michasm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcesz słyszeć, jak sąsiad 5 pięter niżej gasi światło?

 

"Nowe budownictwo" to z reguły kompletny syf :kwasny: trochę mieszkań w życiu już przerobiłem. Te "nowe" były akustycznie najgorsze. Może większość ludzi jest odporna na takie dźwięki (kłótnie, kopulowanie, wypróżnianie, słuchanie disco polo), ale ja nie umiem żyć w takim miejscu, potrzebuję odrobiny prywatności.

Ja jakoś słyszałem wiele odwrotne opinie - że nowe budownictwo lepiej wykonane akustycznie, niż bloki PRL'u z 70/80 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chcesz słyszeć, jak sąsiad 5 pięter niżej gasi światło?

Różne słyszę opinie o nowym budownictwie, ale izolacja akustyczna w wielkiej płycie też nie jest idealna.

 

Jak ktoś chce pracować w domu to trzeba jakąś przestrzeń na to wydzielić.

Ja bym nie chciał w sypialni czy salonie trzymać kompa z 2-3 monitorami.

Dokładnie tak. Biuro najlepiej w osobnym pokoju. Szczególnie jeśli mamy zamiar przyjmować klientów.

 

Nie rozumiem. Chcesz kupić to mieszkanie, które wynajmujesz czy nie? Piszesz, że idziesz do firmy od najmu, a potem, że współlokator ma teraz problem.

Jestem na etapie kupowania tego mieszkania, ale coraz bardziej mam ochotę się wycofać z powodów wcześniej wymienionych. Przypomnę przebieg zdarzeń i motywy. Pod koniec sierpnia dowiedzieliśmy się, że mieszkanie idzie na sprzedaż i mamy szukać innego lokum. Na portalach ogłoszeniowych nic ciekawego: albo 800-1000 zł za osobę w nowym budownictwie, albo miejsca w pokojach dwuosobowych. Współlokatorowi żadna oferta nie odpowiadała i grał na zwłokę. Mi też średnio odpowiadała przeprowadzka, bo mam dużo sprzętu, ciuchów, gadżetów i nieakceptowane przez wielu wynajmujących rowery. Gdybym miał się przeprowadzać, to już na nowe i tu zawaliłem. Kilka osiedli oferowało mieszkania pod klucz i to była najlepsza opcja, ale wcześniej dogadać z deweloperem szczegóły wyposażenia (np. prysznic zamiast wanny). Liczyłem na pośrednika zamiast sam działać. Najbardziej przeszkadzał brak czasu na chodzenie po deweloperach. Wcześniej nastawiałem się na zakup "dziury w ziemi" na powstającej niemal w samym centrum inwestycji (termin oddania 2020-2021) i byle do tego momentu gdzieś przemieszkać. Później zacząłem czytać o najmie, flipach i budowie niezależności finansowej. Pomysł mi się spodobał. Na pierwszy rzut oka to był świetny interes. Cena 20% poniżej wartości rynkowej, świetna lokalizacja, a kiedyś sprzedam lub wynajmę. Jednak im głębiej wchodziłem w temat, tym więcej pojawiało się wątpliwości. Jak już dowiedziono na forum, kredyt psuje cały sens inwestycji pod wynajem, a flipy dawno przestały się opłacać. Zresztą flip też będzie kosztowny, bo oprócz remontu dochodzą koszty początkowe (8000 zł podatek, notariusz) i koszty kredytu (5000 zł składki płatne z góry) i kiedy jest tak duża konkurencja ze strony rynku pierwotnego, to opłaca się to jedynie na rynku pierwotnym. Ale najważniejsza kwestia to trzeba gdzieś samemu mieszkać i zapewnić sobie odpowiednie warunki. Cel czysto konsumpcyjny, ale jakość życia też jest ważna. Można całe życie mieszkać w wielkiej płycie (o ile tyle postoi) ze współlokatorami, płacić czynsz spółdzielni za stare ściany i obskurne klatki schodowe, stare rozwiązania technologiczne, brak garaży podziemnych [...] Dochodzi kolejna kwestia - działki w centrum się kończą. Dlatego udam się jeszcze do firmy od najmu, bo oni będą lepiej zorientowani na lokalnym rynku i na pewno lepiej ode mnie ocenią, czy warto kupować obecne mieszkanie pod inwestycję i gdzie jeszcze warto inwestować. Jeśli zmienię decyzję i się wycofam, to wkurzę wszystkich: właścicieli, doradcę, bank, współlokatora. To też sprawdzian asertywności i plan B muszę mieć zapięty na ostatni guzik.

 

Z tymi co płącą gotówką to standardowy tekst. Pewnie nie chce im się pokazywać mieszkania dziesiątkom osób. Ty wiesz jak mieszkanie wygląda i tam mieszkasz, więc im tak najwygodniej. Ci z gotówką albo nie istnieją, albo nie są zdecydowani, albo się targują.

Sam widziałem 20 kartek, gdzie jak byk było napisane "płacę gotówką", a ostatnio właściciele są nękani przez jednego kupca.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś słyszałem wiele odwrotne opinie - że nowe budownictwo lepiej wykonane akustycznie, niż bloki PRL'u z 70/80 lat.

Różnie bywa, można trafić na lepiej wykonany, można na gorzej. Jest jeszcze kwestia jak ktoś sobie zrobił podłogę w mieszkaniu nad, czy przyoszczędził na podkładach do paneli, czy nie.

Jest jeszcze kwestia czy dźwięk niesie się po ścianach/stropach, czy np. przez piony (wentylacja, rury). U mnie przez ściany i sufit mało przechodzi, ale przez wentylację/piony jakieś rozmowy idzie usłyszeć.

Na koniec zostaje jeszcze subiektywna ocena. Jak ktoś wcześniej mieszkał w domu, to każdy dźwięk od sąsiadów wyda się głośny. Jeżeli przeprowadził się z głośnego budynku do cichszego, to będzie twierdził, że akustyka jest super.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nadejdzie nie nadejdzie. Ludzie mieszkać zawsze muszą, historia pokazuje, że nie ma bardziej pewnych form oszczędzania niż nieruchomości (i może kruszce szlachetne+dzieła sztuki). Co najwyżej przestanie być to tak opłacalne jako forma inwestycji. Nieźle to było widać w latach osiemdziesiątych, moi rodzice wtopili większość oszczędności bo pieniądz stracił wartość, znajomi którzy pobudowali sobie domy wyszli na tym o wiele lepiej.

Rozbawiło mnie to zważywszy na 30 letnią dziure demograficzną. Żeby to było prawdą potrzeba nam 200k nowych imigrantów rocznie, minimum. Póki co buduje się prawie 200k mieszkań rocznie więc przy spadającej populacji może nie być tak różowo w perspektywie dekady. Tym bardziej, że nowe roczniki są znacznie mniej liczne a ilość zgonów rośnie (wyż powojenny)

No chyba, że kolega zapowiada hinduizacje Polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Rozbawiło mnie to zważywszy na 30 letnią dziure demograficzną. Żeby to było prawdą potrzeba nam 200k nowych imigrantów rocznie, minimum.

Już mamy 1.5 mln Ukraińców.

 

Póki co buduje się prawie 200k mieszkań rocznie więc przy spadającej populacji może nie być tak różowo w perspektywie dekady.

Od czasów mojej podstawówki ponad jeszcze w zeszłym milenium w Polsce budują corocznie setki tysięcy mieszkań i regularnie brakuje ich w zależności od pogody 2-3 miliony. ;) Co innego mieszkanie w Pcimiu dolnym, a co innego mieszkanie w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu czy Krakowie w dobrym punkcie, albo w mniejszych miejscowościach turystycznych.

 

Ale spoko, każdy może mieć na to inny pogląd. 10 lat temu też mówiono, że bańka musi pęknąć i mieszkania będą za pół darmo. I faktycznie podczas kryzysu trochę ceny mieszkań spadły, dużo spadły w skali kraju, ale w dużych miastach nieszczególnie i już dawno przebiły tamtejsze poziomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zarobki idą w górę. Ceny mieszkań dramatycznie nie spadną. Niemniej w pewnym momencie rynek najmu się nasyci i pewnie będzie jakiś spadek. Zapewne tymczasowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozbawiło mnie to zważywszy na 30 letnią dziure demograficzną. Żeby to było prawdą potrzeba nam 200k nowych imigrantów rocznie, minimum. Póki co buduje się prawie 200k mieszkań rocznie więc przy spadającej populacji może nie być tak różowo w perspektywie dekady. Tym bardziej, że nowe roczniki są znacznie mniej liczne a ilość zgonów rośnie (wyż powojenny)

Jeszcze zapomniałeś o migracji wieś -> miasto i miasteczka -> duże miasta. Póki co to względem zachodu mamy jeszcze dość niski współczynnik zurbanizowania, więc to będzie postępować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam widziałem 20 kartek, gdzie jak byk było napisane "płacę gotówką", a ostatnio właściciele są nękani przez jednego kupca.

A Ty myślisz że to naklejaja typowy Kowalski, aby kupić mieszkanie dla rodziny?

Nie... 99.99% takich kartek naklejają fliperzy i pośrednicy nieruchomości.

Pierwsi liczą że znajdą się (i się znajdują) osoby widząc napis: gotówką i od razu sypnie im kwote 200 tyś. (A np. Cena rynkowa 270 tyś.) to od razu sprzedają. Bo się nieznają - brak wiedzy, dla nich otrzymanie 3/4 kwoty wartości mieszkania w gotówce to jak złapać Pana Boga za nogi. Dużo jest takich osób.

Drudzy znowu zamiast szukać sprzedających, to czekają aż sprzedający do nich się odezwa z ogłoszenia na kartce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie nie napisałem, że o to mieszkanie biją się rodziny z dziećmi. :) Akurat naklejanie kartek to jeden ze sposobów na złapanie jelenia, który nie zna cen rynkowych i sprzeda taniej. Sam kiedyś widziałem na klatce schodowej ogłoszenie "kupię dowolne mieszkanie w tym bloku", a te kartki, które pokazywali nam właściciele, trafiały bezpośrednio do ich skrzynki pocztowej. Flipperzy? Bardziej rentierzy i raczej na wynajem studentom. Mieszkania na rynku pierwotnym są obecnie niewiele droższe od tych na rynku wtórnym, więc kto by się pchał w stare ściany? Chociaż niektórych skusi cena i lokalizacja w centrum. Niestety, w nowej inwestycji w centrum, którą się interesuję, ceny zaczynają się od 7100 zł/m² w porównaniu do 5500 zł/m² nieco dalej od centrum, większość lokali sprzedana, a z pozostałych prawie wszystkie zarezerwowane. Taka jest cena w zamian za lokalizację premium.

 

Kilka lat temu miałem okazję pomieszkać w jeszcze gorszym PRL-u, gdzie też kręciło się dużo patologii. Wyremontowana była tylko łazienka, a reszta to połączenie antyku z PRL-em. Kupiło to mieszkanie młode małżeństwo. Jednak deweloperka była tam słabiej rozwinięta.

 

Kusi mnie ta lokalizacja w centrum, a jak nie, to inne osiedle na rynku pierwotnym. Drugiego takiego osiedla w centrum może nie być. Poza tym mam już dość obecnej lokalizacji, współlokatorów, właścicieli i tego całego PRL-u. Ale rybki albo akwarium. Plan B to akcja ewakuacja. W tydzień może coś wynajmę na 1-2 lata, zanim skończą nowe osiedle. Może trafi się normalny właściciel, któremu nie będzie przeszkadzało to czy tamto. Kosztem czynszu ponad 1000 zł.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc kto by się pchał w stare ściany?

Rynek pierwotny i wtórny ma plusy i minusy. A kto się będzie pchał w stare ściany?

- osoby które jednak chcą wydać mniej (wtórny rynek blisko pierwotnego, ale jednak będzie tańszy)

- lokalizacja - jednak wtórny może pochwalić się lepsza lokalizacją

- przestrzeń między blokami - a nie jak to na większości mieszkań na pierwotnym "rękę" podasz sąsiadowi z bloku obok

- posiadanie osobnej kuchni / osobnego wc - niby da się wydzielić to w nowych, ale nie w każdym rozkładzie mieszkania

 

Ludzie nawet masowo w kamienicy kupują - kolega z pracy w zeszłym roku kupił w kamienicy (Cegla) z 1922 r. gdzie było widać ubytki stopu i podłogi - dźwigary drewniane stropu widoczne - trzeba było odbudować strop i podłogę. 4 pokoje; 85 m2 za ok.

490 tyś. zł

Ile to postoi? Nie wiem, a ludzie kupują i kamienice, i PRL i na rynku pierwotnym.

Edytowane przez kanon7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeglądam oferty wynajmu w nowym budownictwie i nie wierzę. Odstępne za 35 m² są większe niż za 60 m². Nie ma znaczenia lokalizacja. Łącznie z czynszem i opłatami wyjdzie ponad 2000 zł miesięcznie. I to jest powód, dlaczego warto inwestować w nowe mieszkania, zwłaszcza w mały metraż. Jest też dużo pokoi na wynajem w starszym budownictwie, tylko trzeba dobrze poszukać. Cena 500-700 zł za osobę. Taniej to jeszcze gorsze dziury niż ta, w której mieszkam teraz. A czy warto kupować duże mieszkania pod wynajem na pokoje w nowym budownictwie? Nie widzę wcale takich ofert i się zastanawiam. Być może decyduje o tym nowoczesny układ, gdzie jest duży salon z aneksem. A jeśli odstępne za 35 m² niewiele się różni od odstępnego za 80 m² (jak wcześniej wspomniano, dużej rodziny z dziećmi na utrzymaniu nie stać na większy czynsz niż młodej pracującej pary), to jaki sens jest inwestować w takie mieszkania? Sytuacja z tego tygodnia - ruszyła na obrzeżach nowa inwestycja i w pierwszy dzień zarezerwowano wszystkie lokale powyżej 70 m².

 

Gdybym mógł cofnąć czas o 2 lata, to mieszkałbym już w nowym komfortowym mieszkaniu. Na obecne mieszkanie już nie mogę patrzeć. Tu do remontu jest wszystko. Mieszkań pod klucz już nie ma. Zostały 2 opcje: zakup tej meliny i zamieszkanie w niej na dłużej ze współlokatorami lub wynajem innego mieszkania i tu znów mam 2 opcje: bulić 2 koła za możliwość mieszkania w pojedynkę albo iść do innej meliny. Jeden znajomy właśnie przeprowadza się z narzeczoną do kawalerki, bo miał dość współlokatorów.

 

Deweloperzy nie odpisują na maile, biura sprzedaży zamknięte w godzinach pracy - tak się dba o klienta.

 

Wszystko się wyjaśni w ciągu kolejnych 2 tygodni. Na razie zwodzę właścicieli, ale już tracą cierpliwość.

 

W totolotka raczej nie wygram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą akustyką to jest tak, że wszystko zależy od sąsiadów. Przez wiele lat mieszkałem w bloku z lat 80, sąsiad miał starą pralkę i wszystko było słychać. Teraz mieszkam w 4 letnim bloku i ogólnie jest cisza, czasami słyszę psa który ujada 2 piętra wyżej. Jak ktoś chce mieć ciszę, to najlepiej zainwestować w dom. Jak się trafi hałaśliwy sąsiad, nie ważne czy to kamienica, wielka płyta czy nowe budownictwo.

 

jeszcze moje 5 groszy a propos demografii itp...

co prawda demografia może nam spadać, ale liczba gospodarstw domowych w najbliższych 20 latach ma rosnąć... po prostu coraz więcej ludzi mieszka w 1 albo 2 osoby na mieszkanie i nie zamierza tego zmieniać.

 

i jeszcze a propos akustyki...

mieszkałem w 4 mieszkaniach i im nowsze mieszkanie tym akustykę miało lepszą... najnowsze LC Corp z bardzo przyzwoitą akustyką. Teraz mieszkam w bloku z lat 60 i jest tragedia.

 

 

Sporo osób też kupuje mieszkania dla dzieci, które jeszcze nie są gotowe na samodzielne mieszkanie. Teraz te mieszkania są wynajmowane, a jak dzieciaki podrosną to będą miały gdzie mieszkać w okresie studiów lub podczas podjęcia pierwszej pracy. U mnie w bloku jest kilka mieszkań kupionych, w których nikt nie mieszka albo bywa tylko raz na ruski miesiąc. Lepsze to niż kitranie kasy w banku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą akustyką to jest tak, że wszystko zależy od sąsiadów. Przez wiele lat mieszkałem w bloku z lat 80, sąsiad miał starą pralkę i wszystko było słychać. Teraz mieszkam w 4 letnim bloku i ogólnie jest cisza, czasami słyszę psa który ujada 2 piętra wyżej. Jak ktoś chce mieć ciszę, to najlepiej zainwestować w dom. Jak się trafi hałaśliwy sąsiad, nie ważne czy to kamienica, wielka płyta czy nowe budownictwo.

Nic dodać, nic ująć :thumbup:

Mając jakieś tam porównanie starego budownictwa do nowego, to wcale nie stwierdzam, że każde nowe jest takie super pod tym względem. Jeżeli chcesz ciszę i prywatność, to jednak dom jest najlepszym wyjściem. Przerobiłem kilku sąsiadów i niestety sporo zależy od samych ludzi, którzy mieszkają tuż obok (bądź nad) Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...