Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

Odwieczne prawo głosi, że mężczyzna ma zapewnić kobiecie bezpieczeństwo. Przede wszystkim facet musi by zaradny i umieć zaopiekować się rodziną. Dobra praca (a najlepiej własna firma) i stan majątkowy to już pewna baza. Niemniej jednak przy nawiązywaniu kontaktów dobra gadka i wygląd zewnętrzny to podstawa.

 

Co do mieszkania, to szeregówka na obrzeżach jednak odpada. Nie chodzi już o dostępność komunikacji miejskiej, lecz o izolację od centrum i czas spędzany na dojazdach. Wielu osobom to pasuje. Mi zdecydowanie nie.

 

No to pozostaje metraż i lokalizacja. Przekonaliście mnie, żeby kupić mieszkanie przede wszystkim dla siebie i takie, które będzie łatwiej sprzedać lub wynająć. Piszecie jednak, że mniejszy metraż łatwiej wynajmę. Może o tak, bo singli coraz więcej, ale czy nie jest tak, że więcej zyskam, wynajmując większe mieszkanie? Przydałyby się jakieś statystyki.

 

Druga kwestia. Lokalizacja, o której wspominałem, to blisko ścisłego centrum, ale w trochę dziwnym miejscu. Do autobusu 10 minut, a dojazd do pracy naokoło, czyli 20-30 minut. Inna lokalizacja to duże blokowisko na obrzeżach, które jest samowystarczalne (sklepy, szkoły, itd.), ale dojazd do pracy to kwestia pół godziny przy braku korków (a korki są i ten autobus często się spóźnia lub nie przyjeżdża wcale). Kolejna to też centrum, ale między wylotówkami i panuje tam hałas. Ceny wysokie. Jedyny atut to imponujący biurowiec - gdybym tam kiedyś pracował, to problem dojazdu nie istnieje. No i ostatnia lokalizacja to nieco obrzeża, średnio skomunikowane, ale ceny umiarkowane. Muszę to samodzielnie przeanalizować.

 

Czemu teraz buduje się betonowe minigetta?

 

Najchętniej zostałbym na obecnym osiedlu, bo wszędzie jest blisko i jest zielono.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te betonowe minigetta jak to określiłeś są straszne. Nabudują ci dookoła w kwadracie 10 piętrowców z wewnętrznym "placem zieleni" na 20m2 i człowieku żyj w takiej puszce. To był też jeden z warunków przy których się kierowałem wyborem inwestycji. Wziąłem świetnie skomunikowane (300m do przystanku metra, 500 do pętli autobusowej i tramwajowej), ale jednocześnie na uboczu, jakieś 9km od ścisłego centrum, zielone osiedle, pełno drzew, duża przestrzeń, 3 i 4 piętrowa zabudowa. Zupełnie inny klimat niż betonowe getto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odwieczne prawo głosi, że mężczyzna ma zapewnić kobiecie bezpieczeństwo. Przede wszystkim facet musi by zaradny i umieć zaopiekować się rodziną. Dobra praca (a najlepiej własna firma) i stan majątkowy to już pewna baza. Niemniej jednak przy nawiązywaniu kontaktów dobra gadka i wygląd zewnętrzny to podstawa.

Acha. I dlatego to wszelkie Sebiksy bez własnej firmy, funduszy inwestycyjnych, że statusem społecznym "szlachta nie pracuje" na fejsbuku wyrywają lokalne Karyny i inne Dżesiki. Taaaak.

 

Kup mieszkanie pod obecnego siebie, lub ewentualnie potencjalnie atrakcyjne na rynku wtórnym (nie za duże, nie za małe, itp), a nie pod jakieś wydumane sytuacje z hipotetycznej przyszłości.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem,że normalnych kobiet jest już niestety mało :(,a jak już są,to od dawna są zajęte i trzeba się z tym pogodzić.

W sumie mógłbym dodać coś jeszcze,ale to już na inny odpowiedni wątek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem,że normalnych kobiet jest już niestety mało :(,a jak już są,to od dawna są zajęte i trzeba się z tym pogodzić.

W sumie mógłbym dodać coś jeszcze,ale to już na inny odpowiedni wątek.

Bo nie umiesz szukać :D Gdybym był singlem to nie miałbym problemu znaleźć takiej kobiety bo jest ich sporo, chociaż gdybym był singlem to wolałbym zostać singlem :D aaa i pamiętaj to kobiety maja presje na dziecko nie faceci :D

 

btw. aporo zakupu mieszkan, obecnie mieszkam za granica i ceny mieszkan sa 4x wieksze przy takich samych cenach za wynajem jak w Polsce, coraz czesciej mysle zeby kupic mieszkanie w centrum które samo bedzie sie spłacać bo widzę że ceny najmu w Polsce sa dyktowane cena kredytu...Potem takie mieszkanie mogloby zasilać kolejne które spłacałoby sie 2x szybciej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie umiesz szukać :D Gdybym był singlem to nie miałbym problemu znaleźć takiej kobiety bo jest ich sporo,

Szukanie kobiet to jedno,a charakter kobiet to drugie.Niestety u mnie jak praktycznie zawsze jest to albo z góry są niezainteresowane mną albo jak "coś się zapowiada" to kobieta znika bez słowa :(

W sumie nie mam parcia na związek.

Amen

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aaa i pamiętaj to kobiety maja presje na dziecko nie faceci :D

 

Ciągnąc OT - i to jest właśnie często potężny deal braker. Nie każdy chce mieć dziecko, a znaleźć kobitkę, która myśli podobnie.. już łatwiej chyba zrobić kwadratowe koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę tylko o jednej z wielu kwestii. Dosyć dobrym pomysłem wydaję mi się kupno większego, np. 3-pokojowego mieszkania (jak ktoś wyżej napisał, cena za metr w przypadku kawalerki jest wyższa) z tym, że jako singiel zabierasz jeden pokój a dwa pozostałe wynajmujesz, dzięki czemu większość raty kredytu (a przy dobrych wiatrach może nawet i całą) Ci spłacają lokatorzy. Poza tym jesteś cały czas na miejscu i pilnujesz swój majątek. Takie rozwiązanie jest też perspektywiczne z tej racji, że jak sobie kogoś znajdziesz (+ ew. potem dzieci) to w razie potrzeby kończysz wynajmować jeden lub dwa pokoje w zależności od sytuacji i wszyscy się mieszczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kupić mieszkanie po to, żeby się latami kisić w nim z obcymi osobami, którym trzeba patrzeć na ręce, bo one nie mieszkają na swoim, w przeciwieństwie do nas? Eeeeee?

 

Co do kobiet: trend jest, ale bez generalizowania. Jest XXIw (chociaż nie wiem czy już w całym kraju nadwiślańskim). Przynajmniej część kobiet zauważyła, że mogą w życiu robić coś ciekawszego od czyszczenia latami z kupska tyłka dzieciaka i gotowania mężusiowi codziennie obiadków. Tak jak i część facetów ma instynkty tatusia i parcie na dzieciaki.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Finansowo to akurat idealna opcja.

Tym bardziej, że mi się samemu średnio mieszkało, za cicho było. Układ ja + jakiś dobry znajomy w drugim pokoju byłby pewnie najlepszy.

 

1.5 roku temu mieszkanie kupiłem, podobne myśli miałem jak autor.

 

Chciałbym docelowo wolnostojący dom, ale jako pierwsza nieruchomość nie chciałem się na to porywać.

Szeregówki potrafią być bardzo fajne i 100-120 metrowa szeregówka wychodzi niewiele więcej niż 55-60 metrów mieszkanie, ale zwykle są troche dalej od centrum i trzeba ją dobrze wybrać, bo inaczej można trafić coś co ma i wady mieszkania i wady domu.

Mieszkanie to zwykle lepsza lokalizacja, manipulując metrażem itp. można trafić dobrze trafić w swój budżet, do tego raczej największa elastyczność - najłatwiej to wynająć, sprzedać i tak dalej i dla mnie to był główny powód, żeby kupić mieszkanie. Najrozsądniejsze to się po prostu wydaje.

 

Ludzie statystycznie zmieniają mieszkania podobno co 10 lat. Czuć to też fajnie jak się wprowadzasz na nowe osiedle - przez pierwsze 7-8 lat jest dość fajne "community', ludzie się znają, potem rodzą się dzieci i szukają większych mieszkań, budują domy itp.

 

Z narzeczoną pomysł mieliśmy na kupno 2 pokojów (aneks + jedna sypialnia), żeby spłacić to szybko i iść dalej, ale... jak już uruchamialiśmy całą machinę zakupowo-kredytowo-wykończeniową to wzięliśmy jednak 3 pokoje. W dwóch pokojach jak się urodzi dziecko to się jednak szuka szybko czegoś większego, trzy pokoje wystarczą na dłużej. Zmiana mieszkania po 5 latach to za wcześnie jak dla mnie, chyba, że ktoś kupuje z drugiej ręki i odpadają remonty.

 

Od początku taktyka była taka, żeby nie ładować w wykończenie przesadnie dużo kasy, żadnych drewnianych podłóg po 150 zł/m2, ani płytek po 200 zł. Ma być wygodnie, funkcjonalnie i wytrzymać około 15 lat. Nic na pokaz. Kuchnia dobra i solidna, ale gotowa, a nie na zamówienie, bo szafki potrzebowaliśmy i tak standardowe 60-tki. Jakieś 10 tysięcy w tyn sposób oszczędzone.

 

Układ mieszkania przygotowany jest tak, że jak w dużym pokoju z aneksem postawimy jedną ściankę to będę miał 3 niezależne pokoje na wynajem po tysiaku i to zapłaci mi rate za dom.

 

Polecam kompromis i znaleźć coś co pasuje i Tobie i co da dużo opcji na przyszłość.

Ja nawet przy dobrych zarobkach mocno kontroluje ile mnie to mieszkanie kosztowało i kosztuje, planów na przyszłość jakichś mega precyzyjnych nie robie, ale planować trzeba. Za dużo kasy w tym siedzi po prostu, za dużo można utopić, a jednocześnie dużo oszczędzic albo zarobić w dłuższej perspektywie, jak się to dobrze rozegra.

 

Co do niedoróbek i jakości budowania to ja kupowałem mieszkanie, które już stało, więc mogłem to w spokoju obejrzeć. Nie lubie kupowania dziury w ziemi. Do odbioru brałem firmę, żeby wszystko sprawdziła, wzięli 400 zł i to było warte każdej złotówki mimo, że wad żadnych istotnych nie było.

 

Czynsze w nowych mieszkaniach są niskie, nie ma co remontować. Z wszystkimi opłatami mam chyba 420 zł miesięcznie, w tym jakoś 60 zł za miejsce parkingowe i z 10 zł za komórkę lokatorską. Osobno płace tylko prąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej część kobiet zauważyła, że mogą w życiu robić coś ciekawszego od czyszczenia latami z kupska tyłka dzieciaka i gotowania mężusiowi codziennie obiadków.

Ja nie widzę nic złego w tym że np.kobiety chcą pracować czy pójść na studia,tylko że niektóre kobiety mają tak toksyczny charakter że się w głowie nie mieści

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo niektórzy mężczyźni mają toksyczny charakter. Ludzie są ludźmi.

Finansowo to akurat idealna opcja.

Tym bardziej, że mi się samemu średnio mieszkało, za cicho było. Układ ja + jakiś dobry znajomy w drugim pokoju byłby pewnie najlepszy.

Najlepiej to finansowo mieszkać w przyczepie kempingowej, lub w namiocie ;)

 

Mieszkanie z dobrym znajomym może się szybciutko przerodzić w mieszkanie z byłym dobrym znajomym. Ludzie nie będący w związkach nie widzą powodów, żeby dbać o innych, mieszkanie razem to duży test dla osobowości, a życie to nie serial Friends :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych, którzy wynajmują wolne pokoje i zwraca się im większość raty kredytu, ale ja bym w to nie szedł. Chodzi o swobodę we własnym mieszkaniu. Gorzej, gdy się powinie noga i zmusi mnie do tego sytuacja finansowa.

 

Z narzeczoną pomysł mieliśmy na kupno 2 pokojów (aneks + jedna sypialnia), żeby spłacić to szybko i iść dalej, ale... jak już uruchamialiśmy całą machinę zakupowo-kredytowo-wykończeniową to wzięliśmy jednak 3 pokoje. W dwóch pokojach jak się urodzi dziecko to się jednak szuka szybko czegoś większego, trzy pokoje wystarczą na dłużej. Zmiana mieszkania po 5 latach to za wcześnie jak dla mnie, chyba, że ktoś kupuje z drugiej ręki i odpadają remonty.

Mam identyczne zdanie. Kupowanie mieszkania tymczasowego z perspektywą przeprowadzki to błąd. O tym zadecydują niezależne czynniki, np. powiększy się rodzina i zacznie brakować miejsca lub przeniesiemy się na stałe do innego miasta. Może to nastąpić za 2 lata, za 5 lat, a może wcale. Póki co jestem singlem i nie chcę za bardzo wybiegać w przyszłość. Przenosić się do innego miasta aktualnie nie planuję, ale może mnie zmusić do tego sytuacja. Życie. Może pod oknami postawią biurowiec i będziemy chcieli przenieść się w spokojniejszą okolicę. Ale możliwe, że zamieszkamy tam już na stałe i z taką perspektywą kupowałbym mieszkanie.

 

Co do niedoróbek i jakości budowania to ja kupowałem mieszkanie, które już stało, więc mogłem to w spokoju obejrzeć. Nie lubie kupowania dziury w ziemi. Do odbioru brałem firmę, żeby wszystko sprawdziła, wzięli 400 zł i to było warte każdej złotówki mimo, że wad żadnych istotnych nie było.

Zaufać pośrednikowi, który dostarczy mi ich fachowca do odbioru, czy wziąć jeszcze kogoś innego?

 

Od początku taktyka była taka, żeby nie ładować w wykończenie przesadnie dużo kasy, żadnych drewnianych podłóg po 150 zł/m2, ani płytek po 200 zł. Ma być wygodnie, funkcjonalnie i wytrzymać około 15 lat. Nic na pokaz. Kuchnia dobra i solidna, ale gotowa, a nie na zamówienie, bo szafki potrzebowaliśmy i tak standardowe 60-tki. Jakieś 10 tysięcy w tyn sposób oszczędzone.

Tu jestem kompletnie zielony. Widziałem, jak są urządzone aneksy kuchenne w nowoczesnych mieszkaniach. Urządzenia są zabudowane, a szafki stanowią spójną całość. Coś takiego chciałbym mieć. Pewnie gorzej, gdy sprzęt trzeba naprawić. Czy kuchnię oddzielić od salonu? Chciałbym poznać więcej opinii. Zresztą mieszkając jako singiel nie ma to większego znaczenia. Wydaje mi się jednak, że mając rodzinę (albo współlokatorów) lepiej mieć oddzielną kuchnię. Co do podłóg, ścian, wyposażenia - warto już na wstępie policzyć koszt wykończenia mieszkania, bo można go skredytować. Za bardzo nie wiem, jak się do tego zabrać, nie mając projektu. Na pewno nie chcę wykańczać po taniości, bo to potem się zemści.

 

Mieszkanie z dobrym znajomym może się szybciutko przerodzić w mieszkanie z byłym dobrym znajomym.

Dokładnie tak. Wiele razy słyszałem taką opinię. Sam też mieszkam ze współlokatorem jak pies z kotem.

 

Dostałem kolejne oferty od pośrednika i jeszcze nie zdążyłem ich przejrzeć. Jutro muszę się do tego zabrać. On każe mi się spieszyć, bo oferty szybko znikają. Jednak z doświadczenia szybkie nieprzemyślane decyzje są zazwyczaj błędne. Prawdopodobnie wybiorę jednak centrum. Ktoś mi zwrócił uwagę, że obok stoi stacja transformatorowa. Do sprawdzenia jej oddziaływanie na zdrowie.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście kupiłem od deva 70m ( rodzinka 2+1 ) i gdybym miał cofnąć czas to brałbym 80-90m tym bardziej że kupowałem jeszcze dwa lata temu stan developerski za 4.5tys za metr ( teraz te same bloki chodzą po 7k/m )

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ode mnie takie porady (kupowałem mieszkanie 6 lat temu): bardziej większe niż mniejsze, bardziej centrum niż na uboczu. Nie ma gwarancji, że za 5 lat będziesz się wyprowadzał i że nie zostaniesz w tym mieszkaniu na o wiele dłużej (jeśli nie do końca życia). Kupisz teraz 30 mkw i będziesz żałować za 3 lata. Nie ma też co nastawiać się na mieszkanie od dewelopera. Może to i fajnie mieszkać w nowym budownictwie, gdzie wszystko nowe, według projektu. Ale mieszkania od deweloperów bywają w jakichś porąbanych miejscach, gdzie nie ma jakieś sensownej komunikacji ani nawet sklepu (przykład jak w poście autora). Dodatkowo są po prostu drogie jak na to co oferują. Jak jest tanie mieszkanie od deva to zazwyczaj jest z nim coś nie tak - albo rozkład, albo lokalizacja albo po prostu coś nie poszło przy budowie (widziałem przypadek, że świeżo wybudowany budynek i grzyb już był na suficie). No i największa patologia - salon z aneksem, a nie rzadko to są tylko 2 pokoje: salon z aneksem i sypialnia. 2 osobne pokoje bez kuchni to jest absolutne minimum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie są chyba standardy unijne - liczba osób +1.

 

 

Ja się gnieżdżę sam na 50m2 jako singiel i dziękuję opatrzności że nie wziąłem pierwotnie planowanych ok 43-44m :E

 

Do pełni szczęścia brakuje mi aneksu z oknem i kilka m2 większej sypialni/kącika komputerowego

 

55m2 m2 było by dla mnie idealne...

 

Jakiś fajny domek/szeregówka to fajna sprawa, ale teraz do pracy mam 20min od zamknięcia furtki osiedla. Do tego mam wszytko w pompie za 300zł czynszu.

 

Tylko tarasu/ogrodu trochę brakuje...

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym powiedział tak: centrum czy obrzeża to kwestia osobistych preferencji (tu trzeba się liczyć z tym, że obrzeża się z czasem bardziej zabudują), ale lokalizacja przy wyborze mieszkania jest kluczowa.

  • Jak dobrze skomunikowane jest osiedle? Zarówno pod kątem komunikacji miejskiej jak i samochodu.
  • Jak jest z dostępem do podstawowych sklepów i usług? Jeśli po bułki musisz dygać kawał drogi, to na dłuższą metę jest to problem i strata czasu.
  • Czy okolica jest zadbana? To trochę powie o przyszłych sąsiadach a przynajmniej można mieć taką nadzieję.
  • Czy w przyszłości nie nastawiają tam tyle boków, że będziesz widział, jak naprzeciwko przeżuwają śniadanie? To nie zawsze łatwo określić, ale jeśli twój blok jest już po bokach zabudowany, to da się ocenić, czy będą coś wciskać pomiędzy czy nie.
  • Zależnie od preferencji warto się rozejrzeć, czy jakieś tereny zielone są w pobliżu - w szczególności takie, których nie wytną od tak pod nowe bloki.
  • Czy jest gdzie zaparkować? Jeśli jest opcja wykupu miejsca w hali garażowej, to bym brał nawet jakbym nie miał samochodu, bo potem będzie płacz i zgrzytanie zębów a w razie czego można wynająć. Warto zwrócić uwagę, czy wjazd jest na płasko czy raczej stromy, bo poza wygodą jest kwestia ryzyka zalania hali w razie ulewy.

 

Tak poza tym, to bym się rozglądał też po rynku wtórnym, bo trafiają się wyjątkowo dobre okazje czasem. Jest też wtedy plus, że budynek jest sprawdzony i ewentualne wady konstrukcyjne już wyszły. Można też ocenić jak wspólnota mieszkaniowa dba o budynek itp.

 

Jeśli chodzi o pytanie dom czy mieszkanie, to najprościej można określić to tak: mieszkania są droższe przy zakupie ale dużo tańsze w eksploatacji i mniej przy nich się trzeba nachodzić, bo koszt remontów dachu, elewacji itp. rozkłada się po wszystkich.

 

No i jeszcze jedna dość oczywista kwestia: metraż metrażem, ale trzeba sprawdzać, czy mieszkanie jest ustawne. Jak masz rozkład pomieszczeń, to warto zawsze spróbować rozplanować sobie podstawowe duże meble i wtedy widać, czy ten metraż da się wykorzystać rozsądnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ode mnie takie porady (kupowałem mieszkanie 6 lat temu): bardziej większe niż mniejsze, bardziej centrum niż na uboczu. Nie ma gwarancji, że za 5 lat będziesz się wyprowadzał i że nie zostaniesz w tym mieszkaniu na o wiele dłużej (jeśli nie do końca życia). Kupisz teraz 30 mkw i będziesz żałować za 3 lata. Nie ma też co nastawiać się na mieszkanie od dewelopera. Może to i fajnie mieszkać w nowym budownictwie, gdzie wszystko nowe, według projektu. Ale mieszkania od deweloperów bywają w jakichś porąbanych miejscach, gdzie nie ma jakieś sensownej komunikacji ani nawet sklepu (przykład jak w poście autora). Dodatkowo są po prostu drogie jak na to co oferują. Jak jest tanie mieszkanie od deva to zazwyczaj jest z nim coś nie tak - albo rozkład, albo lokalizacja albo po prostu coś nie poszło przy budowie (widziałem przypadek, że świeżo wybudowany budynek i grzyb już był na suficie). No i największa patologia - salon z aneksem, a nie rzadko to są tylko 2 pokoje: salon z aneksem i sypialnia. 2 osobne pokoje bez kuchni to jest absolutne minimum.

 

Ja akurat preferuje na uboczu. Wolę zielone tereny i mniejszy zgiełk. Po za tym mimo że mieszkam na końcu miasta to promieniu jednego km mam 3 markety ( carrefour, lidl i biedronke ) i masę pomniejszych sklepów. Z komunikacji to nie korzystam, tylko samochód więc nie ma znaczenia dla mnie rozkład. Co do cen developerek to przynajmniej w Łodzi były one zbliżone do cen mieszkań z rynku wtórnego więc zdecydowałem się na nowe :) No i lubie aneks, nie ważne czy przy 70m jak mam czy gdybym kupował i 120m to i tak zdecydowałbym się na aneks kuchenny bo to po prostu wygodne :)

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i największa patologia - salon z aneksem, a nie rzadko to są tylko 2 pokoje: salon z aneksem i sypialnia. 2 osobne pokoje bez kuchni to jest absolutne minimum.

 

Dla mnie z aneksem jest wręcz odwrotnie - nawet w wypasionej chacie 200m2 widział bym aneks.

 

Nie przeczę że oddzielna kuchnia ma zalety(zapachy) ale na teraz to raczej taki małomiasteczkowy wymóg (nie chce tutaj nikomu jechać - po prostu ja tak to widzę).

Nowoczesny aneks nie szpeci salonu, brudne gary lecą od razu do zmywarki, a my mamy np dodatkowa przestrzeń w razie imprezy czy można pogadać z rodziną czy znajomymi doglądając gary.

 

Poza tym przy niewielkim metrażu całkowitym mieszkania aneks powoduje że mamy jakąś namiastkę przestronności, a nie "salon" 15-19m2 :hmm:

Przy okazji stawiamy przy aneksie normalny stół i mamy jadalnie - w małej kuchni można co najwyżej jeść przy stoliku w kącie.

 

Każdy mieszka tak jak chce, ale nie wiem po co wyśmiewać aneksy - jak dla mnie to jest kapitalny patent zarówno do małego mieszkania (przy wynalazkach devów 2 pooje na 30 metrach to jest praktycznie konieczność) jak i sporego domu.

Dzisiaj się po prostu buduje inaczej niż jeszcze 20 czy 30 lat temu.

 

Oczywiście jak ktoś woli oddzielną kuchnie to jego sprawa.

 

 

Wiele nieco większych mieszkań ma spory aneks z oknem/oknami.

Wtedy nic nie stoi na przeszkodzie wydzielić kuchnie na etapie urządzania mieszkania jesli ktoś nie potrafi żyć bez niej.

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie z aneksem jest wręcz odwrotnie - nawet w wypasionej chacie 200m2 widział bym aneks.

 

Nie przeczę że oddzielna kuchnia ma zalety(zapachy) ale na teraz to raczej taki małomiasteczkowy wymóg (nie chce tutaj nikomu jechać - po prostu ja tak to widzę).

Nowoczesny aneks nie szpeci salonu, brudne gary lecą od razu do zmywarki, a my mamy np dodatkowa przestrzeń w razie imprezy czy można pogadać z rodziną czy znajomymi doglądając gary.

 

Poza tym przy niewielkim metrażu całkowitym mieszkania aneks powoduje że mamy jakąś namiastkę przestronności, a nie "salon" 15-19m2 :hmm:

Przy okazji stawiamy przy aneksie normalny stół i mamy jadalnie - w małej kuchni można co najwyżej jeść przy stoliku w kącie.

 

Każdy mieszka tak jak chce, ale nie wiem po co wyśmiewać aneksy - jak dla mnie to jest kapitalny patent zarówno do małego mieszkania (przy wynalazkach devów 2 pooje na 30 metrach to jest praktycznie konieczność) jak i sporego domu.

Dzisiaj się po prostu buduje inaczej niż jeszcze 20 czy 30 lat temu.

 

Oczywiście jak ktoś woli oddzielną kuchnie to jego sprawa.

 

 

Wiele nieco większych mieszkań ma spory aneks z oknem/oknami.

Wtedy nic nie stoi na przeszkodzie wydzielić kuchnie na etapie urządzania mieszkania jesli ktoś nie potrafi żyć bez niej.

 

Dokładnie. Jak dla mnie tylko aneksy. Po za tym ludzie gotują co raz mniej a co raz więcej jada się na mieście. Ba, co raz częsciej sprzedawane są mieszkania bez żadnej kuchnii czy aneksu, więc robienie oddzielnego pokoju na kuchnie jest bez sensu

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kuchnia w salonie tylko w ukladzie L. Nie podoba mi sie salon w kwadracie/prostokacie z aneksem. Kupilem deweloperke z osobna kuchnia i jest to dla mnie idealne rozwiazanie aczkolwiek w pelni rozumiem osoby ktore wola miec wszystko polaczone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie też tylko aneks. Oszczędność przestrzeni, salon wydaje się większy (co ważne przy metrażach do 45m i 2 pokojach) a jak jest kuchnia ładnie i z pomysłem wykonana, oraz ma w sobie akcent, który przewija się też na stole, komodzie czy stoliku to potrafi bardzo ustroić całe mieszkanie. Jak kuchnia jest w aneksie to nie wolno na niej oszczędzać, bo w drugą stronę może nam bardzo oszpecić salon (czyli w sumie całe mieszkanie, do sypialni goście nie zaglądają).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie też tylko aneks. Oszczędność przestrzeni, salon wydaje się większy (co ważne przy metrażach do 45m i 2 pokojach) a jak jest kuchnia ładnie i z pomysłem wykonana, oraz ma w sobie akcent, który przewija się też na stole, komodzie czy stoliku to potrafi bardzo ustroić całe mieszkanie. Jak kuchnia jest w aneksie to nie wolno na niej oszczędzać, bo w drugą stronę może nam bardzo oszpecić salon (czyli w sumie całe mieszkanie, do sypialni goście nie zaglądają).

 

Dlatego blat wziąłem z 100% granitu od kamieniarza który wymierzył nam odpowiedni rozmiar. Rozważałem jeszcze płytę z jakiegoś fajnego drewna.

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie do końca prawda, że ludzie coraz mniej gotują. U mnie w pracy jest odwrotny trend. Odchodzi się od zamawiania dań na telefon. Większość przygotowuje lunch w domu. Pozostałe posiłki jedzą w domu. Jedzenie na mieście to bardziej styl życia niż brak czasu i nie każdego na to stać. Osobiście obiad gotuję w domu, a "na mieście" jem tylko w podróży.

 

Odnośnie aneksu. Z jednej strony to oszczędność miejsca. Z drugiej strony brak prywatności. Mieszkając w pojedynkę wszystko jedno. Nie wyobrażam sobie jednak aneksu w dużej rodzinie, a tym bardziej w mieszkaniu studenckim. Salon służy najczęściej do oglądania TV, grania w gry, przyjmowania gości, a czasami się w nim śpi - i jak tu przygotować posiłek, nie przeszkadzając innym domownikom? Teraz nawet jeśli jest wydzielona kuchnia, to tak mała, że nie ma w niej miejsca na stół.

 

Odnośnie mieszkania na uboczu. Komunikacja miejska dociera tam w miarę szybko, ale znacznie rzadziej i jesteśmy mocno uzależnieni od rozkładu jazdy. Tak więc jeśli chcemy być mobilni, to samochód to podstawa. Co do sklepów, to patrzę na to, aby to były delikatesy z lokalnymi produktami, a nie hipermarkety.

 

Czy mieszkanie jest ustawne... Są programy do projektowania wnętrz z rzeczywistymi meblami. Tylko teraz pytanie, czy sami dobieramy meble, czy kupujemy projekt. Jak już wspomniałem, chcę stworzyć prywatne biuro, pewną przestrzeń dla siebie, gdzie kiedyś może dojść więcej sprzętu niż komputer. Ostatecznie można to zrobić w salonie (dopóki mieszkałbym w pojedynkę). Zamiast tradycyjnych szaf myślałem kiedyś o garderobie. Wyjmując ubranie po miesiącu z szafy nie pachnie ono najlepiej. Może ten problem dotyczy tylko starych szaf, w których nie ma odpowiedniej wentylacji?

 

Tak więc podsumowując:

 

1. Metraż od 60 m², ale nie wybiegać za daleko w przyszłość. Kupić mieszkanie i zaaranżować je dla siebie. Jeśli będzie rodzina i przestaniemy się mieścić, to wtedy szukamy czegoś większego. Może to nigdy nie nastąpić. Z drugiej strony kupując 100 m² pozostałe pokoje wynajmuję i ograniczam straty. Wolałbym jednak mieć mieszkanie dla siebie niż dzielić je z przypadkowymi osobami. Tak więc metraż jeszcze do zastanowienia, choć żeby nie wypłukać się z kasy, to bliżej 60 m² i (niestety) 2 pokoje + salon.

 

2. Preferuję centrum, bo wszędzie jest blisko i skraca się czas dojazdu. O wyborze mieszkania na uboczu zadecyduje cena pod warunkiem, że jest dojazd i są sklepy.

 

3. Mimo że u tego pośrednika podpisuje się umowę przedwstępną najczęściej 2 tygodnie po pierwszej wizycie, to dam sobie co najmniej miesiąc na ostateczną decyzję. Mieszkań w centrum może już nie być. Trudno, ale zbyt szybkie decyzje z doświadczenia są błędne.

 

Osobiście kupiłem od deva 70m ( rodzinka 2+1 ) i gdybym miał cofnąć czas to brałbym 80-90m tym bardziej że kupowałem jeszcze dwa lata temu stan developerski za 4.5tys za metr ( teraz te same bloki chodzą po 7k/m )

Ile macie pokoi? Brakuje miejsca na coś konkretnego?

 

Ja wychodzę z założenia, że każdy dorosły i każdy dzieciak powinien mieć swój pokój + powinien być 1 wspólny pokój w postaci salonu. Oczywiście jeżeli budżet pozwala, dla mnie to optymalny układ.

To zgodnie z tym założeniem rodzina 2+2 potrzebuje 4 pokoje + salon. Nie ma takich mieszkań. Raczej dom lub szeregówka. Wszystko zależy od potrzeb. Jeśli małżonkowie śpią razem, to wszyscy się zmieszczą w układzie 3 pokoje + salon. Takie zaczynają się nieco ponad 60 m². Problem pojawia się wtedy, gdy potrzebujemy więcej miejsca na sprzęty, chcemy zorganizować dodatkową przestrzeń dla siebie, stworzyć prywatne biuro. Raczej tego nie będziemy robić w salonie. Wtedy układ 3+1 się nie sprawdzi.

 

Trochę statystyk: https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/glowny-urzad-statystyczny-policzyl-ile-dzieci-maja-polskie-rodziny,87581.html

 

Za PRL-u nie było takich problemów. Małżonkowie spali w dużym pokoju, dzieci w małych pokojach (w dużych rodzinach po kilka na pokój), ludzie mieli dużo sprzętu i wszyscy się mieścili. Współcześnie połowę powierzchni mieszkania zajmuje salon do oglądania telewizji. Od biedy można postawić tam wysuwaną kanapę lub tradycyjną wersalkę. Wtedy 2 osoby mogą spać w salonie. Rodziny wielodzietne raczej tak sobie radzą.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@WebCM bez problemu kupisz mieszkanie m5 w bloku, po prostu maja pod 100m2 i wtedy koszt jak za szeregówkę albo nawet więcej.

 

Mój link

taki przykład z popularnej bo w miarę niedrogiej lokalizacji w Poznaniu(jednak to raczej peryferia nie centrum, sam tam nie chciał bym mieszkać)

Swoja drogą w 5 lat ceny poszły na tym samym osiedlu w górę o 1k :o

Wychodzi że jak kupowałem w 2014 roku to trafiłem na lokalny dołek :cool:

 

U mnie w bloku akurat największe mieszkania sprzedały się bardzo szybko, razem z najmniejszymi 42-43m (w kolejncyh etapach zaczeli budować też takei po 34m :E ) Najdłużej wisiały partery i te po ok 70-75 m2 z dziwnymi układami

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...