Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Klakier1984 napisał:

To jest w sumie dobry pomysł. Co prawda kupowaliśmy na rynku wtórnym ale może by szło coś "przyżydzić" ;)

Na rynku wtórnym nie musi to wypalić. Właściciel powie Ci, nie podoba się cena i stan? Wypad. A nowe to nowe, musi być Perfect. 

Edytowane przez panzar01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbować zawsze warto, choć czytając tu ile ludzie płacą za mieszkania w Wawie czy Gdańsku to zabijanie ceny u mnie zakrawało by na szaleństwo ? (pomimo, że to "dziura")

Edytowane przez Klakier1984

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, CeZar007 napisał:

Do wysypiska w lini prostej 3km ale osiedle dziwnie położone bo raz zasmierdzialo kompostem o 23 :E. Dwa kilometry w głąb przy zjeździe szadółki potrafi już nieźle zalatywać.

Czyli dobrze typowałem tylko zdjęcia na googlu z 2011 mnie zmyliły z twoim 2015.

W Gdańsku dominują wiatry zachodnie, więc tutaj nie powinno być problemu ze smrodem, no chyba że powieje z południa :szczerbaty:
Z mapy wynika, że znacznie bliżej masz do wysypiska. Ja mam około 4km, a to już Morena. Przy złych wiatrach czuć smrodek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie lekko przestrzeliłem niecałe 2km, wcześniej mieszkałem chwilę na końcu piekarniczej i tam faktycznie jak dobrze i pechowo powiało to było coś czuć. Zdjęcia są z 2011 bo początki osiedla są jakoś z 2009r. Mój blok został oddany do użytku w 2015 roku i tak sobie postał 5 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W PKO minimalny wkład dalej 20%. O centrum mogę zapomnieć, bo nawet na 2 pokoje nie starcza. Nie pozbywając się starego mieszkania. Czy może mnie uratować fakt, że wkład na tamto mieszkanie wyniósł ponad 40%? Jeszcze pójdę zapytać do PKO, ale może ktoś już coś takiego robił. Czy ewentualna konsolidacja obu kredytów może spowodować problemy przy sprzedaży któregoś z mieszkań (kwestia zmiany lub likwidacji hipoteki)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj jeszcze w CA. Na papierze oferta to jedno, ale są bardzo elastyczni, negocjacji idzie dokonać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.08.2020 o 23:02, panzar01 napisał:

Taki tip. Znajoma kupiła niedawno nowe nowe mieszkanie. Negocjować ceny nie chcieli, ale wzięła inżyniera do odbioru mieszkania. Efekt? Z 360k zrobiło się 320k :E a to okno do poprawki, a to ściana gdzieś krzywa :E koszt raptem 3k 

Dziwne - odbierałem mieszkanie z inspektorem i  standardowo mieli 2 czy 3 tygodnie na usunięcia wad i tyle.
Raczej pierdoły, ale bez gościa bym tego nie wyłapał ,a wziął 3 czy 4 stówki i bite  2,5h sprawdzał mieszkanie zaglądając do każdej dziury i sypiąc normami budowlanymi z rękawa + dokładnie mierzył (była lekka dopłata do 0,8m2 większej chaty niż na planie). 
40k rabatu to albo serio było mocno felerne mieszkanie albo ugodowy deweloper ;-)

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Tomcat napisał:

Dziwne - odbierałem mieszkanie z inspektorem i  standardowo mieli 2 czy 3 tygodnie na usunięcia wad i tyle.
Raczej pierdoły, ale bez gościa bym tego nie wyłapał ,a wziął 3 czy 4 stówki i bite  2,5h sprawdzał mieszkanie zaglądając do każdej dziury i sypiąc normami budowlanymi z rękawa + dokładnie mierzył (była lekka dopłata do 0,8m2 większej chaty niż na planie). 
40k rabatu to albo serio było mocno felerne mieszkanie albo ugodowy deweloper ;-)

U nas inne stawki, może dlatego taki koszt. Mniejsza konkurencja. A rabat taki bo nie wiem. Może chciała hajs a nie poprawki. Nie pytałem o to. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Tomcat napisał:

Dziwne - odbierałem mieszkanie z inspektorem i  standardowo mieli 2 czy 3 tygodnie na usunięcia wad i tyle.
Raczej pierdoły, ale bez gościa bym tego nie wyłapał ,a wziął 3 czy 4 stówki i bite  2,5h sprawdzał mieszkanie zaglądając do każdej dziury i sypiąc normami budowlanymi z rękawa + dokładnie mierzył (była lekka dopłata do 0,8m2 większej chaty niż na planie). 
40k rabatu to albo serio było mocno felerne mieszkanie albo ugodowy deweloper ;-)

Wszystko zależy od tego jak solidnie zrobione i czy podwykonawcy nie odwalili fuszerki. Owszem, najwyżej zapłacisz za "fachowca", ale to mniej niż procent ceny mieszkania. U mnie też wg developera inspektor przyczepił się "do pierdół", ale sam za poprawkę tych pierdół zapłaciłbym 3-4 razy tyle ile za inspektora. A do tego mogłyby dojść problemy z gwarancją, bo to już w zasadzie by były przeróbki przez ekipę wykańczającą. 

Edytowane przez Boldwyn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do odbioru obowiązkowo wziąć inspektora. Pośrednicy też mają swoich inspektorów, ale nie ufałbym im.

W banku spółdzielczym dopuszczają wkład 10%, ale oprocentowanie 2x wyższe aż do spłaty kapitału do 20%. Jeśli teraz RRSO wynosi 4,48% i wzrosną stopy procentowe, to wyląduję w czarnej dziurze. A mieszkanie trzeba jeszcze wykończyć. Na tygodniu ogarnę inne banki.

Najgorsze jest to, że nie ma idealnej miejscówki i łatwo spaść z deszczu pod rynnę. Każde osiedle ma swoje minusy. Do nowych warunków można się przyzwyczaić. Kiedyś chodziłem na zakupy średnio co 2 dni. Teraz codziennie (nawet w niedziele) i często to są doraźne potrzeby. Nie zajmuje mi to wiele czasu, bo kilka sklepów w zasięgu 5 minut pieszo. Właściwie to wszystko da się kupić na osiedlu. Można podjechać rowerem/UTO, ale jest to jednak mniej wygodne. Zmiana lokalizacji wymusi większe zakupy, ale 1-2x w tygodniu, ewentualnie zakupy on-line (ale nie wszystko da się kupić przez internet). Druga kwestia to dojazd do pracy. Z obecnych 20 minut może się zrobić godzina. Nie mam złudzeń, że niedługo wszystko wróci do normy. Komunikacja miejska - jeśli muszę skorzystać, to obecnie raz na pół roku. Ale nie do przeskoczenia są domki. Nie chcę się dusić w zimie.

Dalej mam dylemat: nowe vs obecne. Można przeboleć podsklepowych pijaczków, brak parkingu podziemnego, brak wyciągu, brak klimy, kablówkę zamiast światłowodu, termy w łazience i kuchni, małą łazienkę, układ pomieszczeń z PRL-u i złą renomę mieszkania w wielkiej płycie w zamian za lokalizację (wszędzie blisko, tylko nie do pracy) i drzewa (na nowych osiedlach albo jakiś mały skwerek, albo jedyna atrakcja to beton i parkingi). Ale teraz remont generalny to już 2000/m2. W mojej klatce ktoś 2 lata remontuje mieszkanie i nie może skończyć. Mieszkania raczej odziedziczone lub kupione na wynajem.

Mam już dość wegetacji. Nie inwestuję w sprzęt, oszczędzam już na wszystkim i zbieram na wkład własny, aby zakończyć ten koszmar, zacząć żyć jak człowiek i rozwijać się dalej, ale na razie ciemno to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat trwa rok.

Spójrz jak zmieniły się w tym czasie ceny mieszkań i ile straciłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.08.2020 o 19:32, WebCM napisał:

Nie chcę się dusić w zimie.

Co przez to rozumiesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.08.2020 o 19:32, WebCM napisał:

Do odbioru obowiązkowo wziąć inspektora. Pośrednicy też mają swoich inspektorów, ale nie ufałbym im.

W banku spółdzielczym dopuszczają wkład 10%, ale oprocentowanie 2x wyższe aż do spłaty kapitału do 20%. Jeśli teraz RRSO wynosi 4,48% i wzrosną stopy procentowe, to wyląduję w czarnej dziurze. A mieszkanie trzeba jeszcze wykończyć. Na tygodniu ogarnę inne banki.

Najgorsze jest to, że nie ma idealnej miejscówki i łatwo spaść z deszczu pod rynnę. Każde osiedle ma swoje minusy. Do nowych warunków można się przyzwyczaić. Kiedyś chodziłem na zakupy średnio co 2 dni. Teraz codziennie (nawet w niedziele) i często to są doraźne potrzeby. Nie zajmuje mi to wiele czasu, bo kilka sklepów w zasięgu 5 minut pieszo. Właściwie to wszystko da się kupić na osiedlu. Można podjechać rowerem/UTO, ale jest to jednak mniej wygodne. Zmiana lokalizacji wymusi większe zakupy, ale 1-2x w tygodniu, ewentualnie zakupy on-line (ale nie wszystko da się kupić przez internet). Druga kwestia to dojazd do pracy. Z obecnych 20 minut może się zrobić godzina. Nie mam złudzeń, że niedługo wszystko wróci do normy. Komunikacja miejska - jeśli muszę skorzystać, to obecnie raz na pół roku. Ale nie do przeskoczenia są domki. Nie chcę się dusić w zimie.

Dalej mam dylemat: nowe vs obecne. Można przeboleć podsklepowych pijaczków, brak parkingu podziemnego, brak wyciągu, brak klimy, kablówkę zamiast światłowodu, termy w łazience i kuchni, małą łazienkę, układ pomieszczeń z PRL-u i złą renomę mieszkania w wielkiej płycie w zamian za lokalizację (wszędzie blisko, tylko nie do pracy) i drzewa (na nowych osiedlach albo jakiś mały skwerek, albo jedyna atrakcja to beton i parkingi). Ale teraz remont generalny to już 2000/m2. W mojej klatce ktoś 2 lata remontuje mieszkanie i nie może skończyć. Mieszkania raczej odziedziczone lub kupione na wynajem.

Mam już dość wegetacji. Nie inwestuję w sprzęt, oszczędzam już na wszystkim i zbieram na wkład własny, aby zakończyć ten koszmar, zacząć żyć jak człowiek i rozwijać się dalej, ale na razie ciemno to widzę.

Po twoich wpisach tutaj myślę że lepiej jak udasz się do psychologa. Ewidentnie nie ma problemu z mieszkaniem tylko z głowa. Zadne mieszkanie nie rozwiaze twoich problemów, zawsze bedziesz miał jakieś ale. ładowanie sie teraz w drugi kredyt to głupota w szczególności na mieszkania. Co do wielkiej płyty jak masz fachowców i projektanta to mieszkanie można odmienić nie do poznania, kwestia chęci...ale w tym temacie juz wiele dobrych rad dostałeś...

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 19.08.2020 o 11:59, michasm napisał:

Ten temat trwa rok.

Spójrz jak zmieniły się w tym czasie ceny mieszkań i ile straciłeś.

Ten temat to mi przypomina premierę Star Citizen. Autor niech podejmie jakąś męską decyzję, bo już chyba kobieta jest bardziej konkretna i dawno by coś zdecydowała. 

Edytowane przez TmK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, ze gdy w koncu kupi wymarzone mieszkanie, idealna lokalizacja, swietna cena, tani kredyt, kapitalny rozklad pomieszczen, to po czasie wyjdzie, ze ma sasiada idiote i czar prysnie :E

Tak mi sie kojarza takie dlugie dywagacje, z zakupem auta i ubezpieczenia przez klientow. Chodzi taki przez dwa tygodnie i wydziwia, ze on nigdy nie mial kolizji, ze po co mu AC, a po co naprawa na oryginalnych czesciach i bierze ostatecznie ubezpieczenie z firmy krzak bo 20zł taniej a wyjezdzajac z salonu i dojezdzajac do domu wali w dzika i rozbija auto. True story. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 20.08.2020 o 14:29, Kaiketsu napisał:

Co przez to rozumiesz?

Że nawet okna nie rozszczelnisz. Nie wiem, na ile odczuwalne jest sąsiedztwo domków w nowym budownictwie. No i wyjście na zewnątrz też do przyjemnych nie należy. Jeden domek potrafi zatruć całą okolicę.

W dniu 21.08.2020 o 22:56, Kłaczkov napisał:

Co do wielkiej płyty jak masz fachowców i projektanta to mieszkanie można odmienić nie do poznania, kwestia chęci...ale w tym temacie juz wiele dobrych rad dostałeś...

Wiem, widziałem realizacje, jednak dalej nie przekonuje mnie ładowanie kasy w remont generalny tej dziury. Poza lokalizacją brak innych atutów, a w zamian wiele ograniczeń związanych z wielką płytą.

W dniu 22.08.2020 o 11:03, TmK napisał:

Ten temat to mi przypomina premierę Star Citizen. Autor niech podejmie jakąś męską decyzję, bo już chyba kobieta jest bardziej konkretna i dawno by coś zdecydowała. 

Działam w temacie, na ile czas pozwala. Przy obecnych cenach chyba nici z zakupu. Ceny dalej rosną. Dokąd zmierza rynek? Jeśli rząd nie zainterweniuje, to nikogo nie będzie stać oprócz inwestorów.

W momencie założenia wątku nie było dużego wyboru. Tylko kilka lokali pod klucz na wygwizdowiu, a mieszkanie potrzebne było na wczoraj. Dlaczego nie wynająłem innego, to jest wyjaśnione kilka stron wcześniej. Moja sytuacja to efekt braku działań przez ostatnich kilka lat i brak odpowiedniej wiedzy na tamtym etapie.

Abstrahując od tematu, szukam statystyk, gdzie mieszkają ludzie z naszej branży. U mnie większość wynajmuje pokój, często czysty PRL, ale zespół się mocno odmłodził i część osób jeszcze studiuje lub niedawno skończyła studia. Stara gwardia nie chciała słyszeć o mieszkaniach, tylko marzyły im się domy (taniej niż kupić mieszkanie w centrum). Część osób mieszka na wsi i dojeżdża. Czemu pytam? Ktoś te "apartamenty" (kawalerki, 2-os. i większe) wynajmuje i płaci Januszom po kilka tysięcy miesięcznie. Gdyby rynek najmu tak się nie rozpędził, to nie byłoby tak dużego popytu na małe mieszkania i nie znikałyby w kilka dni po rozpoczęciu sprzedaży. Więc? Moje podejrzenia to goście wożący się luksusowymi furami w leasingu i puste laski z Instagrama. Takie mieszkania są też często wynajmowane na pokoje, ale tutaj trudno się dziwić, że bardziej majętny student woli zapłacić Januszowi 2x więcej za wyższy standard (pokoje i tak niedostosowane do pracy biurowej, małe biurka i słynne plastikowe krzesła z dziurkami) niż za nieremontowaną dziurę rodem z PRL-u.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, WebCM napisał:

Że nawet okna nie rozszczelnisz. Nie wiem, na ile odczuwalne jest sąsiedztwo domków w nowym budownictwie. No i wyjście na zewnątrz też do przyjemnych nie należy. Jeden domek potrafi zatruć całą okolicę.

Mieszkając w jednym pokoju w nieremontowanej od 1995 roku dziurze stwierdzam, że wolałbym mieszkać wśród kopcących domków niż w bloku. Szczególnie, że w lecie cały czas czuć fajki sąsiadów, a w zimie nie dość, że masakryczny smog, to jeszcze niedaleki warsztat samochodowy kopci tak, jakby ogrzewali się oponami. Kilkadziesiąt metrów od jednej z głównych ulic miasta w całości wyłożonej kostką też robi swoje (hałas i kurz).

Znajomy jakiś rok temu kupił mieszkanie w kamienicy po termomodernizacji. Mimo że mieszkanie wysokie i dosyć ciemne (dwa okna, na które pada cień z kamienicy po drugiej stronie ulicy), to powierzchnia spora (90-100 metrów), trzyma dość przyjemną temperaturę przez cały rok i łatwe do przebudowy. Zapłacił coś koło 400k (Wrocław), remont szacuje na jakieś 100-150k (podłogi i elektryka zrobione parę lat temu). Wiem, że aż takie powierzchnie nie są Ci potrzebne, ale może warto spojrzeć na coś takiego?

Co do "dokąd zmierza rynek" - według jednych ceny będą dalej rosły, według drugich - covidowy brak studentów w miastach uniwersyteckich będzie skutkował znaczną obniżką cen. Mimo wielu dramatycznych artykułów w necie - na razie nie widziałem jakiejś większej obniżki cen w mieszkaniach pod wynajem, nie widziałem lepszych warunków za takie same pieniądze, więc i na wysyp mieszkań po wynajmie bym nie liczył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko czy chodzi wam o bloku w otoczeniu domów jednorodzinnych, czy domu w otoczeniu domów?

 

Duża różnica bo w domu robisz rekuperację z filtrem wstępnym i w dupie masz, czym palą sąsiedzi, zawsze masz świeżo, nie otwierasz nawet okien.

 

A w mieszkaniu się chyba w ogóle nie da (?), przynajmniej ja się nie spotkałem z takim prawilnym systemem rekuperacji nawet u bogatych znajomych na nowych deweloperskich osiedlach. Wtedy rzeczywiście wdychasz to, czym sąsiad pali.

 

Ja w centrum W-wy mam często lepsze powietrze, niż jest na przedmieściach tejże...

 

17 godzin temu, WebCM napisał:

Dokąd zmierza rynek?

Moim zdaniem do równowagi, w której wszystko wykupili bogaci i biedota (oraz tzw. klasa średnia) w większości musi na nich zasuwać.

Skoro gonimy Europę, z lepszym lub gorszym skutkiem, to ciężko oczekiwać, że i u nas nie będzie coraz mniej własnych mieszkań, a coraz więcej takich na wynajem.

Edytowane przez Kaiketsu
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 7.08.2020 o 00:32, WebCM napisał:

W PKO minimalny wkład dalej 20%. O centrum mogę zapomnieć, bo nawet na 2 pokoje nie starcza. Nie pozbywając się starego mieszkania. Czy może mnie uratować fakt, że wkład na tamto mieszkanie wyniósł ponad 40%? Jeszcze pójdę zapytać do PKO, ale może ktoś już coś takiego robił. Czy ewentualna konsolidacja obu kredytów może spowodować problemy przy sprzedaży któregoś z mieszkań (kwestia zmiany lub likwidacji hipoteki)?

Ja rok temu bez problemu dostałem kredyt mieszkaniowy w PKO z wkładem własnym 10% + 10 tys. ubezpieczenia kredytu. A na to ubezpieczenie wziąłem kredyt konsumpcyjny na rok, oczywiście w PKO. Niedawno przeszedłem na oprocentowanie stałe 2,84% (na 5 lat).

Przeczuwałem że w 2020 coś się rypnie. Ale raczej że wojna handlowa USA z Chinami się zaostrzy niż że wybuchnie pandemia świrusa. Ale za to stopy procentowe zjechały prawie do zera...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Kaiketsu napisał:

Moim zdaniem do równowagi, w której wszystko wykupili bogaci i biedota (oraz tzw. klasa średnia) w większości musi na nich zasuwać.

Skoro gonimy Europę, z lepszym lub gorszym skutkiem, to ciężko oczekiwać, że i u nas nie będzie coraz mniej własnych mieszkań, a coraz więcej takich na wynajem.

I tu nie powinniśmy gonić zachodu. Czy naprawdę chcemy zasuwać na właścicieli nieruchomości, którzy w każdej chwili mogą nas wywalić, stawiać warunki, wchodzić sobie do mieszkania, grzebać po rzeczach, etc?

Nawet deweloperzy już nie kryją, że ich oferta jest dla inwestorów, zwłaszcza jeśli chodzi o kawalerki.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, WebCM napisał:

I tu nie powinniśmy gonić zachodu. Czy naprawdę chcemy zasuwać na właścicieli nieruchomości, którzy w każdej chwili mogą nas wywalić, stawiać warunki, wchodzić sobie do mieszkania, grzebać po rzeczach, etc?

Patrzysz przez polski pryzmat. Na zachodzie, przynajmniej w Europie, lokatorzy są często chronieni mocniej niż w Polsce. Poza tym tam przeciętny wynajmujący to jest profesjonalna firma, która posiada mieszkań kilkadziesiąt, często całe budynki czy osiedla. A nie Krystyna co wynajmuje mieszkanie po babci, albo Janusz z Grażyną co nie wiedzieli w co wrzucić oszczędności, wiec kupili kawalerkę pod wynajem. A taka profesjonalna firma nie ma interesu w nalotach na mieszkania, nie wywali nikogo bo chrześniak idzie na studia i nie ma gdzie mieszkać, albo Janusz potrzebuje spieniężyć mieszkanie bo córka wychodzi za mąż i będzie się jej dokładał do nowego domu.  Taka firma również jakoś przeżyje, jak eksmisja jakiegoś niepłacącego lokatora obsunie się o kilka miesięcy, bo dla nich to tylko ułamek przychodu, który mogą uwzględnić w biznes planie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, WebCM napisał:

I tu nie powinniśmy gonić zachodu. Czy naprawdę chcemy zasuwać na właścicieli nieruchomości, którzy w każdej chwili mogą nas wywalić, stawiać warunki, wchodzić sobie do mieszkania, grzebać po rzeczach, etc?

Po prostu nie wynajmuj od patologii.

42 minuty temu, 209458 napisał:

Patrzysz przez polski pryzmat. Na zachodzie, przynajmniej w Europie, lokatorzy są często chronieni mocniej niż w Polsce. Poza tym tam przeciętny wynajmujący to jest profesjonalna firma, która posiada mieszkań kilkadziesiąt, często całe budynki czy osiedla.

Wynajmowałem w UK dwa razy, pierwszy ok a drugi jakiś kolorowy koleś i próba oszustwa ze zwrotem kaucji, zresztą taką samą miałem u nas ale tutaj chociaż udało się odzyskać :)

A w berlinie było tak wspaniale i profesjonalnie że wprowadzili maksymalny poziom czynszu bo te profesjonalne firmy nie mogły przestać doić ludzi.

 

  

W dniu 27.08.2020 o 00:14, WebCM napisał:

Przy obecnych cenach chyba nici z zakupu. Ceny dalej rosną. Dokąd zmierza rynek?

Czyli najlepsza sytuacja dla kupującego bo jego zakup będzie zyskiwał na wartości, także gratuluję logiki czekając na wyższe ceny.

19 godzin temu, Kitu napisał:

Mieszkając w jednym pokoju w nieremontowanej od 1995 roku dziurze stwierdzam, że wolałbym mieszkać wśród kopcących domków niż w bloku

Słowo klucz - dziurze. 

Wielu tu narzeka na nowe mieszkania deweloperów ale jak sam kupowałem i porównałem to do tych dziur w kamienicach, okolicy która już wiele przeżyła, nieciekawych sąsiadów, tego zapachu i wyglądu... Długo się nie zastanawiałem i współczuję tym którzy tam mieszkają.

 

Edytowane przez Wu70

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Wu70 napisał:

A w berlinie było tak wspaniale i profesjonalnie że wprowadzili maksymalny poziom czynszu bo te profesjonalne firmy nie mogły przestać doić ludzi.

No ale widzisz. Był problem i coś się dało zrobić. A u nas zaraz by było, że komuniści podnoszą rękę na święte boskie prawo własności i tylko patrzeć jak zaczną ludzi wywozić i w tył głowy strzelać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Wu70 napisał:

A w berlinie było tak wspaniale i profesjonalnie że wprowadzili maksymalny poziom czynszu bo te profesjonalne firmy nie mogły przestać doić ludzi.

Czytałem o tym niedawno artykuł. To nie były firmy stricte zajmujące się wynajmem, to były fundusze inwestycyjne, które mają w tyłku co się z tymi mieszkaniami dzieje byle słupki w arkuszu się zgadzały.
Obecnie planują tam jakąś formę przywrócenia zasobów mieszkaniowych w posiadanie miasta. A zaczęło się też od pewnej patologii, bo miasto pozbyło się tych mieszkań, mimo że przynosiły dochód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W NL też wałki z wynajmem. Ceny nie dość, że astronomiczne to jeszcze wszystko załatwiane przez maklera, który kiedyś (przed zmianą prawa) naliczał sobie potrójny borg (wpisowe) i dwa razy przy wynajmie szeregowca płaciłem 5000 euro tylko za samą możliwość wprowadzki, a gdzie tu jeszcze czynsz. Do tego płacąc miesięcznie 1300 euro jako polaczek dla lokalsów nie miałem żadnych praw, wg umowy mógł 2 razy w ciągu roku przyjść i zobaczyć mieszkanie. No spoko dopóki mi nie zaglądał do piekarnika. I 5 lat tak, bo nie było innej opcji. Teraz na szczęście problem rozwiązany od 2 lat :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...