Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

Koszty potrafią być mniejsze niż generalka starego mieszkania "po dziadkach".

Realnie niewiele starych mieszkań nadaje się do zamieszkanie bez prucia ścian i wymiany większości instalacji jeśli chcemy mieszkać jak ludzie.

 

Sam zabierając się za urządzenie developerki nastawaniem się na 600 -700 zeta za metr przy urządzaniu pod klucz.

Realnie wyszło ok 1k z lekiim haczykiem czyli tyle ile podaje większość poradników - po wyprowadzce od rodziców zabrałem ze sobą ubrania + kompa ;)

Mówimy tutaj jednak o standardzie umeblowania Ikea i inne meblowe salony- meble średniej klasy z lekkim + , nie najtańszy chłam, ale bez zbytnich ekstrawagancji.

Liczę na gotowo z rtv i agd.

Dzisiaj pewnie po 5 latach robocizna ekip wykonczeniowych poszła w górę , no ale nasze pensje też.

 

Oczywiście sporo osób jednak czegoś się dorobiło już w życiu, ewentualnie umie przynajmniej część wykończeniówki zrobić samemu - sam jedynie skręcałem część mebli

i to mój jedyny wkład :lol2:

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Koszty potrafią być mniejsze niż generalka starego mieszkania "po dziadkach".

Realnie niewiele starych mieszkań nadaje się do zamieszkanie bez prucia ścian i wymiany większości instalacji jeśli chcemy mieszkać jak ludzie.

 

Koszty oczywiście potrafią być duże, sam u siebie robiłem remont generalny w mieszkaniu z rynku wtórnego i sam wymieniałem instalacje.

Natomiast różnica w koszcie zakupu sprawia, że to wykończenie jest pomijalne. Z zalet jest jeszcze to, że można to robić stopniowo i jak ktoś nie ma kasy to np. łazienkę czy kuchnię zostawić starą.

 

Sam zabierając się za urządzenie developerki nastawaniem się na 600 -700 zeta za metr przy urządzaniu pod klucz.

Pomnóż razy 2 jeśli ma to wytrzymać sensownie choćby z 10 lat. AGD można brać po taniości, natomiast takie coś jak panele, meble w kuchni itp warto mieć choć średniej klasy np. Pergo/QuickStep.

 

To zgodnie z tym założeniem rodzina 2+2 potrzebuje 4 pokoje + salon. Nie ma takich mieszkań.

Oczywiście, że są, także w nowo budowanych blokach. Tylko są drogie i faktycznie jest ich dość mało.

Sam szukałem właśnie 4-5 pokojowych ;). Ostatecznie jednak znalazłem fajną ofertę z rynku wtórnego w super lokalizacji i na tym stanęło. No i wyszło taniej, choć remont trochę trwał.

Edytowane przez iwanme

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Jak dla mnie tylko aneksy. Po za tym ludzie gotują co raz mniej a co raz więcej jada się na mieście. Ba, co raz częsciej sprzedawane są mieszkania bez żadnej kuchnii czy aneksu, więc robienie oddzielnego pokoju na kuchnie jest bez sensu

 

Dziwne, ja właśnie coraz mniej jem na mieście (no chyba, że przez Groupona, gdzie z cashbackiem i kodami wychodzi wciąż dosyć tanio), kiedy widzę te ceny. Najczęściej jadłem na mieście tak 3-4 lata temu, kiedy się nam finansowo poprawiło, ale ceny zostały jeszcze na w miarę starych poziomach (małe miasteczko). Za ostatnie 5 lat ceny w okolicznych knajpach podrożały u mnie średnio o ok. 50% a jakość jest w najlepszym wypadku na tym samym poziomie a często na niższym z racji niskiego bezrobocia i brania do kuchni i do obsługi byle kogo. Porcje też takie, że mam ochotę na dokładkę. Za to ceny w sklepach podskoczyły w sumie średnio może z kilkanaście % (kupuję praktycznie tylko w promocjach - ceny sugerowane chyba skoczyły bardziej?), więc ja do knajp prawie już nie chodzę. Sry za OT.

 

Trzeba zdać sobie sprawę z pewnej istotne rzeczy - otóż, kupując mieszkanie od dewelopera, w stanie deweloperskim czeka nas jeszcze bardzo dużo prac związanych z jego wykończeniem.

Deweloperzy bardzo często mówią - spokojnie, za 40-50 tys uda się wykończyć i można mieszkać. Tak, ale chyba w jakiejś ekstremalnie budżetowej wersji.

Proponuję popytać specjalistów z danej dziedziny, jak to w praktyce wygląda, oraz z jakimi kosztami się to wiąże.

Mama robiła 10 lat temu remont i teraz robi następny. Mówi, że ceny poszły w górę o ok. 100% :o I faktycznie, nawet przy 35m2 generalny remont ze wszystkim (meble, klima, itp.) wyjdzie spokojnie ponad 50 tysięcy PLN.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja na wykończenie 53 metrów dev liczyłem 53 tysiące, a skończyło się na 35 tys. z meblami i AGD. I wszystko na glanc

Jeśli liczysz w tym też robociznę to powiem bardzo tanio.

Mnie sama kuchnia z agd wyszło ponad 20k, a to była kuchnia z ikea - fakt fronty na połysk i blaty drewniane więc dało się o kilka k taniej. Łazienka kolejne 10k.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dorzuce ceny od siebie. Jestem na etapie wykanczania lekko ponad 100 metrow deweloperki. Gladzie/malowanie/kladzenie paneli wzialem na siebie. Za kuchnie 9.5m wyszlo nam 13.5k + sprzety za jakies 9k. Lazienki 2m oraz 6m, same kafle to jakies 5.5k + robota okolo 3.5k (mamy goscia po znajomosci ktory robi z doskoku po pracy) schody 11k, drzwi 5k, z podlogami nie szalelismy, jakies AC5 8-10mm. Do tego taras + trawa z rolki do kolejne ~8k. Suma sumarum celujemy w jakies 100k z meblami i to tez nie wszystkimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sąsiadka i przy okazji koleżanka z pracy za podobny aneks ale po sufit (2 rzędy szafek wiszacych)w białym lakierze na połysk, bez większych ekstrawagancji i drogich blatów dała 4 lata temu 21k za same meble + 9k AGD trochę lepszej klasy i to wcale nie była droga firma, raczej z tych tańszych i trochę po znajomości w Poznaniu. Moja Ikea była ponad połowę rańsA ale było kombinowanie bo rozstaw pudeł co 20 cm. Fronty połysk ale okleina, fronty dąb ale obkładanie nie lite. Duży plus Ikea to solidne okucia Bluma i dobra polityka gwarancyjna. Na oko połowa osiedla ma od nich kuchnie. Cenę podbija kompletowanie i transport+ montaż od nich, dlatego u mnie robił to gość remontujący mi mieszkanie pomagałem tylko przy zakupie i pakowaniu mebli.

Edytowane przez Tomcat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie do końca prawda, że ludzie coraz mniej gotują. U mnie w pracy jest odwrotny trend. Odchodzi się od zamawiania dań na telefon. Większość przygotowuje lunch w domu. Pozostałe posiłki jedzą w domu. Jedzenie na mieście to bardziej styl życia niż brak czasu i nie każdego na to stać. Osobiście obiad gotuję w domu, a "na mieście" jem tylko w podróży.

 

Odnośnie aneksu. Z jednej strony to oszczędność miejsca. Z drugiej strony brak prywatności. Mieszkając w pojedynkę wszystko jedno. Nie wyobrażam sobie jednak aneksu w dużej rodzinie, a tym bardziej w mieszkaniu studenckim. Salon służy najczęściej do oglądania TV, grania w gry, przyjmowania gości, a czasami się w nim śpi - i jak tu przygotować posiłek, nie przeszkadzając innym domownikom? Teraz nawet jeśli jest wydzielona kuchnia, to tak mała, że nie ma w niej miejsca na stół.

 

Odnośnie mieszkania na uboczu. Komunikacja miejska dociera tam w miarę szybko, ale znacznie rzadziej i jesteśmy mocno uzależnieni od rozkładu jazdy. Tak więc jeśli chcemy być mobilni, to samochód to podstawa. Co do sklepów, to patrzę na to, aby to były delikatesy z lokalnymi produktami, a nie hipermarkety.

 

Czy mieszkanie jest ustawne... Są programy do projektowania wnętrz z rzeczywistymi meblami. Tylko teraz pytanie, czy sami dobieramy meble, czy kupujemy projekt. Jak już wspomniałem, chcę stworzyć prywatne biuro, pewną przestrzeń dla siebie, gdzie kiedyś może dojść więcej sprzętu niż komputer. Ostatecznie można to zrobić w salonie (dopóki mieszkałbym w pojedynkę). Zamiast tradycyjnych szaf myślałem kiedyś o garderobie. Wyjmując ubranie po miesiącu z szafy nie pachnie ono najlepiej. Może ten problem dotyczy tylko starych szaf, w których nie ma odpowiedniej wentylacji?

 

Tak więc podsumowując:

 

1. Metraż od 60 m², ale nie wybiegać za daleko w przyszłość. Kupić mieszkanie i zaaranżować je dla siebie. Jeśli będzie rodzina i przestaniemy się mieścić, to wtedy szukamy czegoś większego. Może to nigdy nie nastąpić. Z drugiej strony kupując 100 m² pozostałe pokoje wynajmuję i ograniczam straty. Wolałbym jednak mieć mieszkanie dla siebie niż dzielić je z przypadkowymi osobami. Tak więc metraż jeszcze do zastanowienia, choć żeby nie wypłukać się z kasy, to bliżej 60 m² i (niestety) 2 pokoje + salon.

 

2. Preferuję centrum, bo wszędzie jest blisko i skraca się czas dojazdu. O wyborze mieszkania na uboczu zadecyduje cena pod warunkiem, że jest dojazd i są sklepy.

 

3. Mimo że u tego pośrednika podpisuje się umowę przedwstępną najczęściej 2 tygodnie po pierwszej wizycie, to dam sobie co najmniej miesiąc na ostateczną decyzję. Mieszkań w centrum może już nie być. Trudno, ale zbyt szybkie decyzje z doświadczenia są błędne.

 

 

Ile macie pokoi? Brakuje miejsca na coś konkretnego?

 

 

To zgodnie z tym założeniem rodzina 2+2 potrzebuje 4 pokoje + salon. Nie ma takich mieszkań. Raczej dom lub szeregówka. Wszystko zależy od potrzeb. Jeśli małżonkowie śpią razem, to wszyscy się zmieszczą w układzie 3 pokoje + salon. Takie zaczynają się nieco ponad 60 m². Problem pojawia się wtedy, gdy potrzebujemy więcej miejsca na sprzęty, chcemy zorganizować dodatkową przestrzeń dla siebie, stworzyć prywatne biuro. Raczej tego nie będziemy robić w salonie. Wtedy układ 3+1 się nie sprawdzi.

 

Trochę statystyk: https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/glowny-urzad-statystyczny-policzyl-ile-dzieci-maja-polskie-rodziny,87581.html

 

Za PRL-u nie było takich problemów. Małżonkowie spali w dużym pokoju, dzieci w małych pokojach (w dużych rodzinach po kilka na pokój), ludzie mieli dużo sprzętu i wszyscy się mieścili. Współcześnie połowę powierzchni mieszkania zajmuje salon do oglądania telewizji. Od biedy można postawić tam wysuwaną kanapę lub tradycyjną wersalkę. Wtedy 2 osoby mogą spać w salonie. Rodziny wielodzietne raczej tak sobie radzą.

 

 

Mamy 3 pokoje ( salon z aneksem 33m, pokój dzieciecy i sypialnia ) + właśnie garderoba. Garderoba to super sprawa bo nie potrzebujesz wtedy praktycznie żadnych szaf na ubrania w reszcie domostwa, wywaliliśmy też tam pralkę więc nie zagraca ani kuchni ani łazienki. Brakuje mi jeszcze jednego pokoju ala gabinet/biuro ponieważ tone w papierzyskach ze względu na profil pracy. Sypialnia mogłaby też być z 3m większa ;) Jeżeli chodzi o gotowanie z gośćmi to super sprawa, aczkolwiek większość gotowania robi sie przecież przed przyjściem gości. Nigdy nie spotkałem się z dyskomfortem z tego powodu a wrecz przeciwnie ułatwia to spotkania niż ciągłe latanie do kuchni

 

Trzeba zdać sobie sprawę z pewnej istotne rzeczy - otóż, kupując mieszkanie od dewelopera, w stanie deweloperskim czeka nas jeszcze bardzo dużo prac związanych z jego wykończeniem.

Deweloperzy bardzo często mówią - spokojnie, za 40-50 tys uda się wykończyć i można mieszkać. Tak, ale chyba w jakiejś ekstremalnie budżetowej wersji.

Proponuję popytać specjalistów z danej dziedziny, jak to w praktyce wygląda, oraz z jakimi kosztami się to wiąże.

 

U nas przy 70m od pustych scian do wykończenia i umeblowania, ze sprzętami agd i rtv wyszło ok 100k

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jakiś fajny domek/szeregówka to fajna sprawa, ale teraz do pracy mam 20min od zamknięcia furtki osiedla. Do tego mam wszytko w pompie za 300zł czynszu.

 

Tylko tarasu/ogrodu trochę brakuje...

Ponad 3 lata temu wyprowadziłem się z miejscowości położonej 18km od pracy (w centrum Łodzi) i dojeżdzałem około 30-45 minut w zależności oczywiście od dnia i od tego czy miałem farta na dwóch przejazdach kolejowych. Teraz do pracy około 6k i pokonuje ten dystans w 20-25 minut w zależności od wiecznych korków i remontów w Łodzi, bywa że dojazd trwa i pół godziny, ale to rzadkie sytuacje.

Dzisiaj wiem, że totalnie nie leży mi mieszkanie w mieście i spierdzielam znowu w swoje rejony :E własne podwórko, swój ogródek, garaż, taras- to jest nieocenione.

Edytowane przez zdunzdun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno kiedyś można było wyposażyć mieszkanie w stanie deweloperskim na wysoki poziom za 1k/m2. Ze 2 lata temu czytałem, że to było 1,5k. Teraz podobno 2k lub więcej.

 

Jeśli chodzi o rozmiar mieszkania to myślę, że na 3 pokoje (włącznie z salonem z aneksem) 75m2 to Super rozmiar. Poniżej 70m2 to już ciasnota. A bywają 3-pokojowe mieszkania poniżej 45m2 :P

 

A jeśli chodzi o ilość pokoi to jak wyżej - salon + 1 +dodatkowy na każde dziecko. W sumie standard. Fajnie by było mieć dodatkowy pokój na graty, siłownię czy chociażby na prostą gimnastykę i suszarkę w zimie.

Niestety mieszkania 5-pokojowe to tylko stare kamienice z oficynami i dziadkami pijacymi od rana do nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Podobno kiedyś można było wyposażyć mieszkanie w stanie deweloperskim na wysoki poziom za 1k/m2. Ze 2 lata temu czytałem, że to było 1,5k. Teraz podobno 2k lub więcej

Kwestia co kto rozumie przez wysoki poziom.

 

Niestety mieszkania 5-pokojowe to tylko stare kamienice z oficynami i dziadkami pijacymi od rana do nocy.

Przy bez mała każdej większej inwestycji są takie mieszkania, ale jest ich mało bo ten target raczej kupuje bliźniaki i małe domki. Sam oglądałem parę takich mieszkań, ale w końcu zamiast 115 mkw deweloperki do wykończenia wziąłem 138 mkw z garażem i ogrodem za 120k mniej :)

 

Chyba, że ktoś liczy, że duże mieszkanie w nowej inwestycji będzie kosztowało tyle co małe ;). Takie rzeczy to tylko w Erze.

Edytowane przez iwanme

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak warto przyjąć 1000 PLN / m². Lepiej dopłacić do materiałów z wyższej półki i cieszyć się ich trwałością na wiele lat. Robocizna też trochę będzie kosztować. Dobrzy fachowcy się cenią.

 

Wygląda na to, że dla mnie kompromisem będzie 60 m² w tym 2 sypialnie i salon. W jednym pokoju urządzam biuro, w drugim sypialnię, w salonie rozrywka. Tak to wstępnie widzę. Przyda się też garderoba zamiast tradycyjnych szaf, może nie jako osobne pomieszczenie, a wydzielona część w którymś pokoju. Co może wisieć, ma wisieć, a bielizna do szuflad. Plusy to mniejszy kredyt i czynsz. Jeśli dojdą żona i dzieci, to z 1 dzieckiem się zmieścimy.

 

Druga opcja to 75-100 m² i mam już 3 sypialnie, czyli idealne zaplecze pod przyszłą rodzinę. Jednak na chwilę obecną żona i dzieci to czysta abstrakcja. Co zrobić z pozostałą przestrzenią? Wynająć wolne pokoje lub zaaranżować je pod własne potrzeby - sypialnia, biuro, siłownia, studio. LOL chyba mnie wyobraźnia poniosła. Teraz dzielę 54 m² ze współlokatorem i to wszystko mógłbym urządzić, mając do dyspozycji całe mieszkanie. Może trochę ciasno by było. Trzeba też gdzieś trzymać i serwisować rowery. Sypialnia nie za bardzo się do tego nadaje, a komórki lokatorskie są małe. Na nowych osiedlach-gettach ludzie stawiają rowery na balkonach lub przypinają je do barierek pod blokami. Najbezpieczniej jednak w mieszkaniu.

 

Trzeba wziąć jeszcze jeden czynnik - która opcja przyniesie większy zysk w przypadku wynajmu pokoi, wynajmu całego mieszkania lub jego sprzedaży. Wydaje mi się, że druga.

 

Znam potrzeby, które są teraz. Co przyniesie przyszłość, tego nie wie nikt.

 

Jeszcze to sobie przeanalizuję zwłaszcza pod kątem finansowym. Poszedłbym jednak w 60 m², żeby nie wypłukać się totalnie z kasy. Zwracałbym uwagę, aby pokoje były większe. Salon nie musi zajmować połowy powierzchni mieszkania. Co do wyposażenia, to na początek wykończyć pod klucz + niezbędne meble, a potem dokupić resztę.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bierz 70m. 3pokoje+garderoba przy 60m to klitki :P

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bierz 70m. 3pokoje+garderoba przy 60m to klitki :P

 

Wszystkie wymienione w tym temacie to klitki.

 

Dom powinien wygladac tak:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W centrum mogę sobie pozwolić na max 66-80 m² (zależy od lokalizacji), kredytując wszystko i czyszcząc konto do zera. Poza centrum mogę rozglądać się nawet za 90 m². Ale to czysta abstrakcja - zastaw się, a postaw się. Na koncie musi coś zostać. Wziąłbym kredyt tylko na mieszkanie i na wykończenie pod klucz, a sprzęty i meble dokupiłbym ze środków własnych.

 

Rzuciło mi się mieszkanie 68 m² z osobną kuchnią, łazienką, WC, 2 sypialniami i dość dużym przedpokojem. Gdyby zaoszczędzić na przedpokoju, osobnej kuchni i dodatkowym WC, to dałoby się wydzielić czwarty pokój lub powiększyć istniejące. Cena zaporowa, bo to tuż przy centrum. Ponoć umeblowane. A w samym centrum ceny z kosmosu.

 

Ponawiam pytanie. Czy ktoś korzystał z pośredników i czy faktycznie warto? Współpraca polega na tym, że wszystko musi się odbywać za ich pośrednictwem i od wszystkiego mają swoich ludzi.

 

Pierwszy krok to powinno być obliczenie realnej zdolności kredytowej, czyli ile faktycznie dostanę kredytu. Doradca mi podał kwotę jedynie na podstawie zarobków i stażu pracy, ale potem się okaże, że nie mam historii kredytowej i żaden bank mi kredytu na taką kwotę nie udzieli. Jak sobie teraz wklepałem te same dane w kalkulator, to limit wyszedł nawet większy. Ale bank sprawdzi jeszcze, ile wydaję na życie (i na zbędne gadżety?). Z pośrednikiem jest ten problem, że to oni wybiorą za mnie bank. Oczywiście mogę sam wystąpić do mojego banku z wnioskiem, ale u pośrednika będą się krzywić.

 

Jeszcze odnośnie pokoi:

 

Przechowywanie rowerów. Najbezpieczniej w mieszkaniu. Problem w tym, że łatwo pobrudzić ściany i zniszczyć elementy wyposażenia już podczas wprowadzania go. Brudzą nie tylko opony. U mnie są ślady na ścianie nawet po kierownicy. A w zimie to będzie tragedia. Tak samo po błotnej wyprawie, kiedy nie będzie możliwości go umyć. Rowerów będzie co najmniej 2, a kiedyś mogą dojść kolejne. Być może jednak warto mieć komórkę lokatorską. Tylko na ile bezpiecznie tam trzymać rowery warte więcej niż średnia krajowa?

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się czy aby na pewno potrzebne jest Ci to ścisłe centrum. Pare km dalej i ceny są znośniejsze. Komórkę lokatorską bezapelacyjnie warto posiadać ( na graty jakiś zimowy sprzęt sportowy latem itp ), na nowych osiedlach często istnieje coś takiego jak rowerownia. Ja osobiście trzymam 2 rowery spięte blokadą dobrej klasy na klatce ( zamkniete osiedle )

 

Każdy bank wylicza inaczej zdolność. Brany pod uwagę jest wiek kredytobiorcy, okres kredytowania, średnia dochodów z 3/6/12 msc w zależności od banku i formy zatrudnienia, obecnie spłacane zobowiązania takie jak kredyty, karty, limity, liczba osób w gospodarstwie domowym itp

 

Warto iść do osby posiadającej wszystkie banki. Złożyć wniosek w zależności od stopnia skomplikowania do 2/3 banków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś korzystał z pośredników i czy faktycznie warto?

Ja korzystałem z pośrednika, ale takiego co miał oferty wielu banków, przedstawił mi wyliczenia i warunki chyba dla 7-8 według niego najlepszych i ostatecznie składaliśmy wnioski do dwóch (w moim przypadku brałem kredyt chyba na 2/3 jeśli nie mniej mojej teoretycznej zdolności kredytowej z 20% wkładem własnym więc to był raczej pewniak). Równolegle brała kredyt szwagierka to akurat w tym samym banku bezpośrednio (PKO) warunki dostała gorsze, choć to pewnie przez prawie połowę niższą kwotę.

Niby jakieś tam drugie miejsca po przecinku z marży wynegocjował, ale na ile to prawda, a na ile marketing to nie wiem.

 

 

Na jakiś wielki zysk z pośrednictwa bym nie liczył tyle, że jest to wygodne, bo nie trzeba łazić po X bankach i rozmawiać z wieloma osobami. Już w samym banku to i tak dostajesz osobę która Cię przez procedury przeprowadzi więc tu różnicy nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zastanów się czy aby na pewno potrzebne jest Ci to ścisłe centrum. Pare km dalej i ceny są znośniejsze. Komórkę lokatorską bezapelacyjnie warto posiadać ( na graty jakiś zimowy sprzęt sportowy latem itp ), na nowych osiedlach często istnieje coś takiego jak rowerownia. Ja osobiście trzymam 2 rowery spięte blokadą dobrej klasy na klatce ( zamkniete osiedle )

Wynajmuję obecnie mieszkanie w centrum, więc się wypowiem na temat zalet. Po pierwsze dostęp do instytucji publicznych. Jest blisko do szkół, uczelni, bibliotek, urzędów, obiektów kulturalnych. Po drugie dostęp do sklepów i usług. Nie trzeba jeździć samochodem na zakupy. Większość rzeczy kupię w osiedlowych spożywczakach od 3 do 5 minut pieszo. Na miejscu jest apteka. Są też sklepy branżowe. Po trzecie dostęp do komunikacji miejskiej. Co chwilę coś jedzie. I co mi się najbardziej podoba, to jest zielono. Jest przestrzeń dla ludzi, zdecydowanie lepszy układ architektoniczny, a nie betonowe getta. A jeśli uczestniczycie w życiu kulturalnym miasta, to na wszelkie wydarzenia najszybciej dojdziecie z mieszkania w centrum, bo tam najwięcej się dzieje. Mieszkanie w centrum to głównie oszczędność czasu i kosztów dojazdu.

 

Obawiam się jednak, że powoli zmierzamy do amerykańskiego stylu życia, gdzie na osiedlach nie ma sklepów, a na zakupy jeździ się samochodem raz w tygodniu.

 

Jeżeli mam rozważać lokalizacje w centrum, to na chwilę obecną są dwie. Jedna leży między wylotówkami, a więc jest hałas. Osiedle popularne wśród studentów, którzy urządzają balangi. Największe betonowe getto obwarowane szlabanami. Druga lokalizacja dopiero powstaje. Na wizualizacjach robi wrażenie, ale obawiam się, że wyjdzie kolejne getto. Obok inny deweloper ma budować kolejne osiedle. Trzeba zbudować parkingi i drogi dojazdowe. Tam już teraz brakuje miejsc do parkowania.

 

Prywatny deweloper buduje też bloki przy granicy miasta obok samowystarczalnego osiedla spółdzielczego. Jeździ tam jeden autobus, a dojazd rowerem do centrum to 20-30 minut. Ja bym jednak bardziej rozważał bloki spółdzielni i tu jest problem, bo pośrednik nie współpracuje ze spółdzielniami (sądzę, że to spółdzielnie nie chcą współpracować). Ponoć spółdzielnia po zakupie podnosiła ceny.

 

Reszta osiedli to nie są zupełnie obrzeża. Ot nieużytki między marketami a domkami.

 

No i to tyle.

 

Jeszcze jedna dla mnie istotna kwestia to czyste powietrze w zimie. To tu zostaje jedynie centrum.

 

Każdy bank wylicza inaczej zdolność. Brany pod uwagę jest wiek kredytobiorcy, okres kredytowania, średnia dochodów z 3/6/12 msc w zależności od banku i formy zatrudnienia, obecnie spłacane zobowiązania takie jak kredyty, karty, limity, liczba osób w gospodarstwie domowym itp

 

Warto iść do osoby posiadającej wszystkie banki. Złożyć wniosek w zależności od stopnia skomplikowania do 2/3 banków

Z tego, co wiem, to oni sami wybiorą najlepszą ofertę. W wolnym tłumaczeniu najlepszą zostawią dla siebie, a mi wcisną taką, od której dostaną największą prowizję. Chyba sam poskładam wnioski, w tym do mojego banku. Jeśli pośrednik się dowie, to najwyżej zakończymy współpracę.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z tego, co wiem, to oni sami wybiorą najlepszą ofertę. W wolnym tłumaczeniu najlepszą zostawią dla siebie, a mi wcisną taką, od której dostaną największą prowizję. Chyba sam poskładam wnioski, w tym do mojego banku. Jeśli pośrednik się dowie, to najwyżej zakończymy współpracę.

Pewnie tacy też są, ale właśnie nic nie stoi na przeszkodzie dowiedzieć się w bankach samemu. Doradcy z banku też mają swoje prowizje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie tam ode mnie:

- jeśli wyzerujesz konto na zakup M to czy z obecnych zarobków będzie Cię stać na spłatę większej raty gdy stopy procentowe pójdą do góry o te skromne 3pp (w 2012r były przecież w okolicach 5%)? Czy będzie Cię stać na leczenie zębów w razie jakiegoś problemu? Czy będziesz w stanie odłożyć coś aby przeżyć chociaż te pół roku gdyby zwolnili Cię z pracy?

- im dalej od centrum tym bardziej przydaje się auto. Samochód to też koszty więc kupisz mieszkanie taniej a i tak trzeba będzie te 30 000 wydać na jakieś auto, które się nie rozpadnie po 5 latach + koszty paliwa + OC co roku i na to też trzeba mieć kasę

- jak nie myślisz o rodzinie na jutro, to bierz jakieś 55m2 dwupokojowe

- pamiętaj też o tym, że jak będziesz chciał większe w przyszłości to nawet jak wynajmiesz bank nie weźmie tego pod uwagę do dochodów jeżeli nie wynajmujesz od co najmniej roku (tylko co przez ten rok robić? zamieszkać u znajomych?)

- do M z rynku pierwotnego zawsze musisz doliczyć ten 1000zł/m2 za wyposażenie go do stanu mieszkalnego. Z rynku wtórnego czasem można znaleźć coś do zamieszkania od razu wymieniając tylko kilka mebli.

 

Nie podałeś przybliżonej lokalizacji gdzie szukasz, więc inaczej patrzy się na centrum Kalisza a inaczej na centrum Wrocławia. :)

Edytowane przez przemekkwiat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Z tego, co wiem, to oni sami wybiorą najlepszą ofertę. W wolnym tłumaczeniu najlepszą zostawią dla siebie, a mi wcisną taką, od której dostaną największą prowizję. Chyba sam poskładam wnioski, w tym do mojego banku. Jeśli pośrednik się dowie, to najwyżej zakończymy współpracę.

 

Pracuje 12 lat w zawodzie. Nigdy nie zrobiłem czegoś podobnego. Chyba masz na myśli własnie "doradce" pracującego bezpośrednio w banku który pracuje 3 miesiące i najprawdopodobniej popracuje jeszcze 3 i zakończy współpracę, ciuła od pierwszego do pierwszego, przełożony na niego pruje ryja o realizacje planów. Niezalezny pośrednik finansowy ma klientów głównie z poleceń i z długo budowanej renomy. To są właśnie za duże pieniądze aby się w coś takiego bawić. Osbiście ja jak i wszyscy pośrednicy jakich znam zawsze wybierają najtańszą dla klienta ofertę. Byłby to kretynizm gdyby tak nie robili, bo ryzykowaliby właśnie utratę klienta. Doradca w banku z klienta ma ok 0,1-0,3% i wyżyłowane plany, pośrednik finansowy nie ma żadnych planów i ma z każdego klienta z hipoteki 2-3% więc od standardowych 500tys zarabia 10-15tys zł Jak sądzisz, ryzykowałbyś wywalenie takiej kasy do śmieci chcąc zarobić dodatkowe 3-4tys ??? To własnie najczęściej ja dre morde na doradców bo chcą podkrecać oferty i chcą dodawać dodatkowe produkty z których może zarobią 20zł, podczas gdy ja mogę np stracić 20tys

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pośrednik finansowy nie ma żadnych planów i ma z każdego klienta z hipoteki 2-3% więc od standardowych 500tys zarabia 10-15tys zł Jak sądzisz, ryzykowałbyś wywalenie takiej kasy do śmieci chcąc zarobić dodatkowe 3-4tys ??? To własnie najczęściej ja dre morde na doradców bo chcą podkrecać oferty i chcą dodawać dodatkowe produkty z których może zarobią 20zł, podczas gdy ja mogę np stracić 20tys

Bo ja wiem czy taka strata? Tak sobie myślę, że jak klient dziany i po hipotece przyjdzie po jakiś leasing a za jakiś czas będzie zmieniał mieszkanie na większe, bo dzieci, to jasne. Ale dla drobnego ciułacza, który jakoś uskładał na wkład własny i będzie spłacał to mieszkanie przez pół swojego życia i może za 5 lat przyjdzie po kredyt na używany samochód jak się trochę odkuje... Ile taki klient jest wart? Nie sprzedaż go za kilka tysi dodatkowej prowizji? Z resztą duża szansa, że się nawet nie zorientuje, że płaci trochę więcej i dalej będzie wdzięczny :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja wiem czy taka strata? Tak sobie myślę, że jak klient dziany i po hipotece przyjdzie po jakiś leasing a za jakiś czas będzie zmieniał mieszkanie na większe, bo dzieci, to jasne. Ale dla drobnego ciułacza, który jakoś uskładał na wkład własny i będzie spłacał to mieszkanie przez pół swojego życia i może za 5 lat przyjdzie po kredyt na używany samochód jak się trochę odkuje... Ile taki klient jest wart? Nie sprzedaż go za kilka tysi dodatkowej prowizji? Z resztą duża szansa, że się nawet nie zorientuje, że płaci trochę więcej i dalej będzie wdzięczny :E

 

Nie :E

Raz że zawsze mi się to opłaca bo klienci dają mi kolejne polecenia. Dwa że klienci często wracają po kolejne kredytowanie ( mam klientów z przed 10 lat którym robilem po kilka kredytów i biorą tylko u mnie ) Trzy, że duże ryzyko że klient przejdzie do konkurencji i nic się na nim nie zarobi. Cztery, mam dobre samopoczucie i świadomość że robie coś dobrego. To taka moja mała misja i próba odczarowania bajek o tym zawodzie jakim raczy nas telewizja i programy typu "Rozmowy u Drzyzgi" Panie ja nie czytałem, łon mnie oszukoł. Parę razy klienci nawet wpychali mi koperty z kasą, ale mam zasadę że nie biorę siana za załatwianie sprawy. Zawszę mówie by dziecku coś za to kupili. Co innego alkohole- te zawsze są mile widziane :E

 

Są też inne kryteria wyboru banków, nie tylko cena

Np taki proces hipoteczny w zależności od banku trwa od skompletowania dokumentów do wypłaty środków od 3 tygodni do ponad 3 miesięcy. Nie wszyscy mają tyle czasu

Róznica w zdolności kredytowej między bankami może sięgać prawie 200tys przy dochodach na poziomie 6-7tys zł

Klienci mają różny % wkładu własnego, różne zarobki, inne cele kredytowania, podchodzą sami/z partnerami. Istnieją też banki które dają możliwość negocjacji inne nie i od tego zależy też ostateczna oferta

Są też banki drogie gdzie tylko tam wyjdzie dla klienta dana oferta ( np zarobki w Euro i Alior ) albo podeszły wiek to tylko santander i pocztowy

Wiele banków też ma z pozoru tania ofertę ale upierdliwy crossel i dodatkowe warunki. Może się też okazać że bank z dużo niższą marżą będzie droższy przy krótkim okresie kredytowania z racji np prowizji i ubezpieczenia płatnego przez pierwsze 5 lat itp

Istnieją też zupełnie inne oferty dla konkretnych grup zawodowych w zalezności od banku, nie widniejących w oficjalnych ofertach

Najbardziej mylnym sposobem na szukanie oferty jest kierowanie się porównywarkami. Gdzie połowa z tych list jest sponsorowana, a druga połowa nieaktualna lub z uśrednionymi ofertami ( a dobrze wiemy jak to ze średnia bywa ) Chodzenie po bankach to też kiepski pomysł bo najczesciej każdy doradca będzie chciał złożyć wniosek a to że na przyznanie tego kredytu lub konkretnej oferty jest 10% szans tego już wam nie powie ( sztuka jest sztuka, a nóż się uda ) Taki klient chodzący po bankach na oślep narobi sobie tylko zapytań i rozwali scoring

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzenie po bankach to też kiepski pomysł bo najczesciej każdy doradca będzie chciał złożyć wniosek a to że na przyznanie tego kredytu lub konkretnej oferty jest 10% szans tego już wam nie powie ( sztuka jest sztuka, a nóż się uda ) Taki klient chodzący po bankach na oślep narobi sobie tylko zapytań i rozwali scoring

Nie no, jak chodzisz po bankach to co najwyżej tak, że idziesz do A, dostajesz ofertę, idziesz z nią to B, mówisz, że "Panie, po sąsiedzku dali mi tyle, da się u was lepiej?" i niech się człowieczyna wykazuje :D A potem można do C...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zigu mala prywata, bawisz sie w kredyty samochodowe/leasingi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zigu mala prywata, bawisz sie w kredyty samochodowe/leasingi?

 

samochodowe to najczesciej zwykly gotówkowy z cesja na auto ( w praktyce w ogóle nie tańszy ) a w leasingi raczej nie. Firmowe, inwestycyjne owszem ale w leasingi niechce mi się :E Gdybyś chciał kupić kombajn za bańkę to ogarniemy temat :E

Edytowane przez Zigu17

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Popularne aktualnie

  • Tematy

  • Odpowiedzi

    • Cześć,  Składałem wczoraj znajomemu komputer. Z ważniejszych części: Mobo msi pro z790-p wifi Cpu i5 12600kf Gpu Gigabyte GeForce RTX 4060 Eagle OC 8GB GDDR6 Zasilacz Gigabyte P750GM Reszta chyba mało istotna. Po złożeniu wszystko śmigało. Windows się zainstalował, sterowniki do płyty głównej też. Niestety w trakcie instalacji sterowników do karty graficznej komputer się resetuje i już nie chce się włączyć. Wyskakuje naprawa systemu, która nic nie daje, ewentualnie można przywrócić system, to się włącza. I tak w kółko. Zrobiłem update biosu płyty głównej, bez zmian. Sprawdzałem CPU i ram jakimiś programami do sprawdzania, temperatury są super, nie wywala żadnych błędów. Ale gdy tylko instaluję sterowniki do GPU, następuje śmierć  Mam już zero pomysłów o co może chodzić. Spotkał się ktoś kiedyś z takim problemem?   
    • Ostatni duży patch był jeszcze w styczniu, od tamtego czasu cisza, a jak pojawił się jakiś patch z pierdołami. Ta gra jest martwa.
    • Już jak tak się bawimy to skoro jesteś tylko pilotem, to Twoim zadaniem jest wyłącznie latanie, sprawy techniczne, rejestracja lotu itd. realizuje ktoś inny. Natomiast operator drona to osoba, która odpowiada również za całą techniczno-organizacyjną otoczkę lotu dronem   Dlatego napisałem, żebyś przeczytał ze zrozumieniem, bo wszystkie przywołane przepisy i to co wielokrotnie pisałem o tym właśnie mówią, że latać możesz, ale równie dobrze może się to wiązać z konsekwencjami od osób, których prywatność możesz naruszyć wykonywaniem swoich czynności... A czy kręcąc z chodnika kamerą mieliby podgląd na to jak wyglądają działania na całej posesji?
    • Kiedyś jak zacząłem chodzić na siłownię w wieku 17 lat to jak widziałem typów co mieli po 30 lat to od razu myślałem, Jezu co za stary dziad, że to się jeszcze rusza.
    • Ale kim przeprowadzą tę ofensywe? Nie spotkałem się z opiniami analityków żeby mieli jakieś wolne niezagospodarowane wojska w tym momencie. 
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...