Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Minciu napisał:

Jak sobie założy Państwo że inflacja ma być taka a nie inna to dopiero wtedy podniosą lub obniżą stopy. A tak to wyższe stopy nie oznaczają mniejszj inflacji. Bo jak widać może być wszystko wysokie ;) 

Aha, czyli jak Państwo podnosi stopy i inflacja w konsekwencji spada, to "wyższe stopy nie oznaczają mniejszej inflacji"? Mylisz korelację zdarzeń w czasie z konsekwencjami tych zdarzeń.

Równie dobrze możesz powiedzieć, że jazda powoli samochodem powoduje wypadki (edit: trzymając się wyrażenia użytego wcześniej to "sprzyja wypadkom"), bo kierowcy jak widzą, że jadą w drzewo to zwalniają.

Edytowane przez ZJK1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałeś że  Za to niskie stopy procentowe sprzyjają inflacji.

Więc pokazałem, że i z wysoką stopą procentową inflacja była wysoka. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Pokazałeś, że jak inflacja jest wysoka, to stopy są podnoszone (swoją drogą właśnie po to, by obniżyć inflację). Co zgadza się generalnie z moją tezą.

1. Źle interpretujesz dane pokazane na wykresie.

2. Na wykresie nie widać, co następuje najpierw: podniesienie stóp czy wzrost inflacji, bo skala wykresu jest zbyt duża.

Ergo popełniasz błąd w rozumowaniu.

Edytowane przez ZJK1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2016-2020 stopa procentowa była stała.

Inflacja skakała.

Rok temu jak poszliśmy po rekord inflacji od 10 lat, a mimo wszystko stopy procentowe obniżyli po kilku latach bezruchu.  Czyli wręcz odwrotnie wyszło niż zakłada Twoja teza. A ogólnie to robią z tym co im się podoba i tak ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przypadkiem kontrowersje wokół polityki NBP nie wynikają właśnie z tego, że stopy procentowe są niskie? Co właśnie m.in. sprzyja wzrostowi inflacji.

Jak rozumiem, obecna polityka ma za zadanie pobudzić gospodarkę w związku z pandemią, dlatego stopy są niskie. I właśnie pobudzenie obserwujemy na rynku nieruchomości.

EDIT: oczywiście, stopy procentowe to nie jedyny czynnik wpływający na inflację.

Edytowane przez ZJK1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzrost cen mieszkań rzeczywiście może wynikać z polityki NBP (częściowo), ale też z innych powodów.

Generalnie wysoka inflacja produktów życia codziennego to raczej skutki rozdawnictwa i podnoszenia minimalnej.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie i tak Ci co budowali się przed 2000 rokiem w kredyt chyba najlepiej wyszli ;) Inflacja zjadła im koszta budowy. Same kredyty mocno staniały po 2003 ;) 

Przy okazji inflacja uwzględnia napie***nie wszystkiego nowymi podatkami? Czy sobie z cen netto to liczą tylko ? :D Jeszcze brakuje aby VAT podbili, po co się rozdrabniać i co tydzień nowy podatek dowalać, jak można hurtem wszystko opierdzielić ?

 

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Minciu napisał:

Generalnie i tak Ci co budowali się przed 2000 rokiem w kredyt chyba najlepiej wyszli ;) 

Analiza wsteczna zawsze skuteczna ;) choć nie mam pojęcia jak wyglądała wtedy sytuacja. Niestety, żeby przełożyć coś co działo się kiedyś na to co dzieje się teraz i będzie się działo w przyszłości, to nie jest taka prosta sprawa :) 

Edytowane przez ZJK1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ZJK1 przewidzieć nie możemy, bo przecież może być wojna, upadek meteorytu, etc ;)

Ale możemy prognozować.

Mamy niezłe metody:

1. Trend. Ewidentnie wzrostowy od lat.

2. Wskaźniki przegrzania trendu. Patrząc na ten wykres, który Ci wkleiłem jesteśmy z grubsza poniżej strefy irracjonalnej bańki, chociaż podskok w 2020 to ewidentnie pierwsze oznaki przyspieszenia, a być może nowej bańki?

3. Popyt. W sumie silne argumenty popytowe to niskie stopy procentowe, łatwość w uzyskaniu kredytu, obietnice NBP że nie myślą o podnoszeniu, oraz inflacja pożerająca nasze oszczędności. W rozkładzie mieszkań na populację wypadamy na tle zachodu Europy blado. Popyt na lokowanie majątku zastąpił popyt inwestycyjny (pod wynajem) z uwagi na covid, ale temat wynajmu może wrócić po pandemii - i raczej wróci, bo studenci wrócą na stacjonarne studia, a pracownicy do biur.

Popyt zatem istnieje i jest uzasadniony.

4. Demografia. I tutaj może być zarówno argument za wzrostem (np. w okolicach dużych miast, gdzie będą wzrosty liczby ludności), jak i spadkiem (miejsca wyludniające się).

5. Struktura społeczna. Znów argument za wzrostem: przybywa singli, rosną oczekiwania odnośnie standardu życia. Kilka osób w jednym pokoju było w latach 70-80 strawne, dziś jest uznawane za mordęgę dla nie-studentów.

6. Zarobki. Te nadal rosną, więc rosną i możliwości.

7. Stan gospodarki. To chyba jedyny sygnał "niedźwiedzi" - będzie recesja, ale jeśli będzie to pojedynczy rok w skali np. 20 lat, to nie powinien wpłynąć drastycznie na sytuację.

 

Mi na razie nic nie wskazuje na spadki. Musiałoby się coś zmienić w powyższej wyliczance...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Kaiketsu napisał:

A okna w nie wyposażone przepuszczają przez nie dźwięki jak przez sito. Te nawiewniki to lekka drama. U siostry są i mam wrażenie, że ciągle są okna uchylone. Z podwórek wszystko słychać. Masakra.

Nie wiem jak inne, u siebie mam takie co ponoć 40dB tłumią. Jak rozszczelnię okno to jest wyraźnie głośniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Kaiketsu napisał:

Mi na razie nic nie wskazuje na spadki. Musiałoby się coś zmienić w powyższej wyliczance...

Uwzględniłeś tylko jedna stronę "wyliczanki", czyli popyt. Co jeśli przy obecnej skali inwestycji (podaży) ten popyt zostanie szybko zaspokojony? Obecnie popyt podbijają inwestorzy, którzy kupują mieszkanie pod wynajem. Co jeśli dojdziemy do momentu, że mieszkań będziemy mieli po prostu wystarczająco dużo dla całej populacji. Ludzi potrzebują do życia tylko jednego mieszkania na gospodarstwo domowe. Mieszkania wolno niszczeją, a ludzi nie przybywa, tylko ubywa. Co jeśli w pewnym momencie nie będzie zapotrzebowania na nowe mieszkania?

Edytowane przez ZJK1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, ZJK1 napisał:

Co jeśli w pewnym momencie nie będzie zapotrzebowania na nowe mieszkania?

Tylko to nie jest takie proste, bo nie da się dobudowywać mieszkań w atrakcyjnych lokalizacjach w nieskończoność. A często w ogóle się już nie da, bo są w pełni zabudowane.

Mamy podaż ograniczoną ilością wolnych działek. Tak jak @Minciu pisał w wielu miastach jest tak, że deweloperzy już nie bardzo mają co kupować.

Deweloper też głupi nie jest i przeprowadza najpierw analizę biznesową. Czy to sprzeda, czy nie? W końcu to często jest na kredyt. Jeśli powstaje dziś osiedle w środku pola, to możesz być pewien, że popyt jest olbrzymi. Jak pojawią się pierwsze problemy, to przestaną powstawać takie osiedla i problem sam się wyreguluje.

Ceny mieszkań rosną przy bardzo dużej (największej od lat) liczbie budów w ostatnich 5 latach. To świadczy o duuużym popycie, no nie? ;)

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Kaiketsu napisał:

Jak pojawią się pierwsze problemy, to przestaną powstawać takie osiedla i problem sam się wyreguluje.

Ceny mieszkań rosną przy bardzo dużej (największej od lat) liczbie budów w ostatnich 5 latach. To świadczy o duuużym popycie, no nie? ;)

Najpierw deweloper zejdzie ze swojej marży, co spowoduje spadek cen, także spadek ceny Twojej nieruchomości ;)

Teraz popyt jest na pewno, pytanie czy nie do czasu... :)

Edytowane przez ZJK1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dogonimy cenami nieruchomości Ukrainę, to popyt pewnie wyhamuje XD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego za chwilę dzięki gwarancjom pisu do gry wejdą osoby które nie mają na wkład własny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kaiketsu napisał:

Wzrost cen mieszkań rzeczywiście może wynikać z polityki NBP (częściowo), ale też z innych powodów.

Generalnie wysoka inflacja produktów życia codziennego to raczej skutki rozdawnictwa i podnoszenia minimalnej.

Nieee, na niskich stopach procentowych zyskuja głównie molochy, korporacje, duze firmy. Ogólnie jak jesteśmy w hossie oczywiscie ze wszystko drożeje bo i pieniedzy jest więcej. Zawsze jak straszy się inflacją to zmusza to ulice do ładowania się w inwestycje których nie rozumieją. Ogólnie jest to naprawdę spory temat żeby dyskutować ale teraz pytanie. Co się stanie jak stopy procentowe skoczą na 5% w ciągu 2-3 lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, speed3r napisał:

Ciekawe, ile z obecnie biorących kredyt zdają sobie sprawę, o ile może im wzrosnąć ratka kredytu, gdy stopy procentowe wrócą choćby do poziomu z 2008 roku. ;)

Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Gdy rzeczywiście dojdzie do takiej sytuacji, to będzie kwik, że banksterzy znowu oszukali biednych Kowalskich, jak z frankowiczami.

6 godzin temu, Kaiketsu napisał:

Słusznie. A demografii rzeczywiście się nie oszuka:

KmPEvRh.png

Tam, gdzie jest na niebiesko - będzie drożej ;)

Wspaniałe widać, jak będzie rozwijać się suburbanizacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stopy procentowe z 2008? A czemu nie 1998? XD 

Tylko nawet jak tak będzie, to w cenie dzisiejszej willi po wywalonej w kosmos inflacji kupisz najwyżej kawalerkę.. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Myst napisał:

Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Gdy rzeczywiście dojdzie do takiej sytuacji, to będzie kwik, że banksterzy znowu oszukali biednych Kowalskich, jak z frankowiczami.

Frankowicze spekulowali na cenie waluty, a do tego spora część z nich faktycznie została oszukana. 

Natomiast stopy procentowe są powiązane z naszą gospodarką NBP nie będzie tak ot sobie podnosił stóp i ryzykował że pieniądz zacznie znikać z rynku. Jeśli to się będzie działo to pewnie inflacja i wzrost pensji to skompensuje. Przy jakichś drastycznych podwyżkach by się zrobił taki bajzel, że i tak Ci co kupią nieruchomości wyjdą pewnie na tym najlepiej, nawet pomimo większych rat. Tak jak było przy galopującej inflacji trzy dekady temu. Oszczędności były g warte, kredyty wystrzeliły, ale ostatecznie to Ci co zostali z nieruchomościami to z nimi zostali, a papierami wartościowymi można było się podcierać. 

Edytowane przez iwanme
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, iwanme napisał:

Frankowicze spekulowali na cenie waluty, a do tego spora część z nich faktycznie została oszukana. 

Natomiast stopy procentowe są powiązane z naszą gospodarką NBP nie będzie tak ot sobie podnosił stóp i ryzykował że pieniądz zacznie znikać z rynku. Jeśli to się będzie działo to pewnie inflacja i wzrost pensji to skompensuje. Przy jakichś drastycznych podwyżkach by się zrobił taki bajzel, że i tak Ci co kupią nieruchomości wyjdą pewnie na tym najlepiej, nawet pomimo większych rat. Tak jak było przy galopującej inflacji trzy dekady temu. Oszczędności były g warte, kredyty wystrzeliły, ale ostatecznie to Ci co zostali z nieruchomościami to z nimi zostali, a papierami wartościowymi można było się podcierać. 

No właśnie pytanie jest czy ludzie są przygotowani na np. stopy procentowe jak nie 5% to dajmy 3% czyli jesli brało się kredyt w 2015-2020 to jest skok o 100% z 1.5 na 3%. Ogólnie teraz smart money przeniosło się w bezpieczne oazy i czeka aż wszystko się wykoleji... Jeśli ciągle słyszy się inflacja, giełda, bitcoin w tv to oznacz że czas realizować zyski :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy chcesz 3% stopy? Wpierw trzeba by wrócić do 1.5% zanim 3 nastukamy.

To Ci co kupili w 2015 to pół kredytu zdążą spłacić pewnie zanim będzie wróci 3%. Do tego spłacają normalne mieszkania w cenie dzisiejszych kawalerek XD. 

To jak z frankowiczami. Wszyscy płaczą jednocześnie mówiąc, że i tak taniej im wyszło niż w PLN.

 

https://www.rp.pl/Banki/210119559-Adam-Glapinski-Dopuszczam-ujemne-stopy-procentowe-w-Polsce.html

  • Dyskusję o ewentualnych podwyżkach stóp procentowych prezes NBP uznał za abstrakcyjną. – To jest pytanie nie z tego świata, w którym żyjemy. O podwyżkach stóp będzie można myśleć, jeśli dojdzie do całkowitego powrotu do normalności i pojawi się ryzyko, że inflacja trwale przekroczy cel NBP (2,5 proc. – red.). Żadne prognozy tego nie sugerują – powiedział prof. Glapiński. - Przez najbliższe dwa lata nie spodziewałbym się podwyżki stóp – dodał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Kłaczkov napisał:

Co się stanie jak stopy procentowe skoczą na 5% w ciągu 2-3 lat?

będę płacił 3 koła raty zamiast 2300. Generalnie to jestem przygotowany nawet na 6 koła w tym momencie, ale zdaję sobie sprawę, że nie będę mógł wtedy spłacić kredytu w 8 lat tak jak planuję tylko będę w obroży i kagańcu do emerytury. Ale to, co spłacę taniej, to moje 8:E

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim tak wzrosną to kapitał do spłaty będziesz miał mniejszy. A mniejszy kapitał do splaty, to niższe odsetki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Offtop: Jeszcze kontynuuję temat biura ze strony nr 20. Muszę wam przyznać rację.

Pozwolę sobie zacytować (najważniejsze punkty):

Cytat

Dopiero w domu pracuje mi się dobrze. Wreszcie bez:

  • wypierdów ludzi z pokoju, które w ogóle mnie nie interesują
  • męczącego dojazdu

Mogę odpalić projekt i skupić się na nim w ciszy i spokoju.

Cytat

No cóż, widać, że nie pracowałeś w porządnej firmie IT z solidnym zespołem:

  • ludzie w pokoju zazwyczaj mają bardzo fajne rzeczy do powiedzenia i chętnie się czegoś dowiem. To są inteligentni ludzie, którzy potrafią się wysłowić,
  • mam krzesło za 2k i równie solidne biurko. Na czas epidemii przywiozłem je do siebie, bo są genialne.
  • mam trzy monitory 24" 1440p. Bez szału ale też bez bidy. Wolałbym dwa większe
  • w czasie dojazdu czytam bloga, który pomoże mi skończyć zadanie. Jest to czas pracy

U mnie do biura ludzie przyjeżdżają na pogaduchy. Wcześniej średnio mi to przeszkadzało. Więcej było klepania kodu i zadań wymagających przełączania kontekstu (wiele zadań jednocześnie, odpisywanie kolegom, odpisywanie na maile). Faktycznie ludzie mieli fajne rzeczy do powiedzenia i można się było dowiedzieć ciekawych rzeczy.

Od kilku tygodni gwar, śmiechy, piski, rozmowy o dupie Marynie, narzekanie na wszystko, opowieści o imprezach, wakacjach, pierdu-pierdu od rana do wieczora. Jak się domyślacie, klimat nadają koleżanki, zwłaszcza dwie. Wiem już o nich wszystko, gdzie wynajmują mieszkanie, gdzie pojadą na wakacje, co będą jeść, co robiły w weekend...

Czasami coś pracują, ale większość czasu chcą po prostu spędzić fajnie czas w towarzystwie.

Teraz zmienił mi się charakter pracy. Jest więcej czytania i nauki. Tak się nie da pracować.

Chyba jednak przeniosę się na 100% zdalny albo zmienię stacjonarkę na laptopa i zacznę zamykać się w salce, bo trzeba mieć wygodne warunki do pracy, a takowe zapewnia biuro.

Jaki to ma związek z tematem? Ano taki, że nie powinniśmy traktować pracy jako przymusowego obowiązku, a niestety wiele osób tak podchodzi do tematu. Musimy się rozwijać. Musimy się uczyć. Warren Buffett twierdzi "Twoja najlepsza inwestycja to inwestycja w samego siebie", a do tego musimy mieć warunki. To podstawa. Bez tego jesteśmy skazani na porażkę. Kiedy są warunki, to jesteśmy w stanie efektywnie wykorzystać cenny czas.

Wracając ściśle do tematu, to wiodące banki od niedawna znów udzielają kredytów na 10%. Mieszkania, na które polowałem, już kupiono. Zwłaszcza to, o którym chwilę temu pisałem, to byłby strzał w 10. Dla porównania 46m vs teraz 51m nie ma tak dużej różnicy, a te pokoiki hmm ostatecznie można zburzyć ścianę, ale tego bym nie robił, bo jeden na biuro, drugi sypialnia. No ale po ptakach, bo ktoś to za gotówkę kupił. W maju planuję rozejrzeć się, czy można coś konkretnego kupić z odpadów nawet z rynku wtórnego (raczej stan deweloperski). To, co zostało wolne, to albo patodeweloperka, albo ponad 100 metrów. Sklep obok i spokój - w zasadzie tyle potrzeba, by nie marnować czasu. Docelowo nastawiam się na pracę zdalną. Jeśli kupię dziurę w ziemi, to 2-3 lata czekania, a już za dużo lat zmarnowałem, kiedy inni się rozwijali i dziś osiągają sukcesy.

Patodeweloperkę trzeba ukrócić tak jak mechanizmy prowadzące do obecnych cen mieszkań.

Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...