Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, kanon7 napisał:

Nie mam prawa jazdy = komunikacja lepsza.

Raczej powinieneś się zastanowić, czemu go nie mam ;) Najwyraźniej robienie go jednak nie było mi do niczego potrzebne. Ciekawe czemu.. :E

1 minutę temu, kanon7 napisał:

Czyli dla osób podróżujących w poziomie w centrum, lub w pionie środkiem W-wa. Czyli metro jest dla max.  ok. 15-20% mieszkańców W-wy.

Jak mieszkasz gdzieś dalej, to na ogól masz busa, tramwaj albo pociąg którym dojedziesz do metra ;) 

Są oczywiście takie miejsca jak np. Wólka Węglowa czy Kobiałka, że masz jeden autobus na pól godziny który jedzie 50 min do centrum. Nie przeczę. Tam warto mieć samochód, chociażby po to, żeby szybciej nim do tego metra dojechać. Ale wiesz, tu są w szczycie takie korki, że na piechotę szybciej dojdziesz, więc samochód w okolicach najbardziej zakorkowanych stref jest po prostu zbędny. Chyba, że lubisz stać w korku pełnym chamideł, trąbić non-stop, kląć i wpychać się, czyli żywot typowego janusza drogowego o 17:15 :E

 

3 minuty temu, kanon7 napisał:

Aha, to jak ja będę miał zniżkę na samolot 90% to będę zachwalał budowę domu max. 500m od lotniska, a nie od torów kolejowych?

Czyli wyszło, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia Kaiketsu :E

Jak Ci punkt widzenia przeszkadza w dostrzeżeniu prawdy, to się przesiądź :>

 

Nie, zażartowałem sobie, że jeszcze mam kolejową zniżkę ;) Ale ogólnie to nawet bez i tak bym wolał jechać np. w góry pociągiem. Nie wiem, jakoś mnie nie przekonuje wgapianie się parę godzin w tego z przodu, chyba jednak wolę oglądać film na lapku w tym czasie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Kaiketsu napisał:

Nie, zażartowałem sobie, że jeszcze mam kolejową zniżkę ;) Ale ogólnie to nawet bez i tak bym wolał jechać np. w góry pociągiem. Nie wiem, jakoś mnie nie przekonuje wgapianie się parę godzin w tego z przodu, chyba jednak wolę oglądać film na lapku w tym czasie :)

 

Szanuje - w polskie góry pociągiem nagniatać to szaleństwo. Chyba, że znasz jakieś tajne połączenia bo sam chętnie bym pojechał pociągiem, ale szkoda mi marnować 4h pomiędzy Krk-Zakopane(+ dojazdy na dworzec)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Minciu napisał:

Apartament z definicji to 100m2+.

Aaaa to dlatego pojawiło się w przestrzeni deweloperskiej pojęcie "mikroapartament", czyli od 6 do 30m2. Powyżej 30 to już apartament pełną gębą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Vetch napisał:

 

Szanuje - w polskie góry pociągiem nagniatać to szaleństwo. Chyba, że znasz jakieś tajne połączenia bo sam chętnie bym pojechał pociągiem, ale szkoda mi marnować 4h pomiędzy Krk-Zakopane(+ dojazdy na dworzec)

Jak lubisz Beskid Żywiecki, to masz fajne połączenie aż do granicy (Zwardoń). Tabor to w większości gruchoty, ale widoki fajne + ceny na miejscu niskie, bo niezbyt popularny kierunek turystycznie (i dobrze - dużo miejsca :E ). Góry niezbyt duże, ale przyjemne.

Do Zakopanego jest chyba każdym możliwym środkiem kiepski dojazd (słynne korki na zakopiance, a pociąg wlecze się 4 godziny na krótkim odcinku).W sumie sam nie wiem, co lepsze, ale nie jeżdżę w te strony, za dużo turystów.

W stronę bieszczadzką można dojechać pociągiem niestety tylko do Sanoka, potem trzeba dymać 40 min busem w same góry.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Kaiketsu napisał:

Jak lubisz Beskid Żywiecki, to masz fajne połączenie aż do granicy (Zwardoń).

Jakby nie chce tutaj zebyś odebrał to personalnie - po prostu szukam opcji na jednodniowy wypad i bardzo bym chcial wstac powiedzmy o 4 - podjechac gdzies, pochodzic i wrocic chocby na 22(niech bedzie ze krk glowny - stad juz sobie uberem czy czyms tam wroce).

Gugul maps mi pokazuje przedziały między 2,5h-3h.

pociąg: (najszybszy 4:19 - ale o porze takiej ze nie ma co nawet wychodzic w gory jesli mysli sie o rozsadnym powrocie tego samego dnia)image.thumb.png.d09b053be96ab8a1df55a3315730e73f.png

Także rozumiem, że pociąg i komunikacja jest spoko, ale nie dla każdego. Z powodu pandemii i tak pracuje z domu wiec z chęcią bym się pozbył sadzomiota, ale nie chce sobie odpuszczać wycieczek.

Pomijam, że z mojej okolicy mam 1h autem na beskid wyspowy, gdzie ludzi dość mało, a zmachać się można(nie licząc mogielicy bo tam zawsze tłum)

 

 

edit: offtop - Polecasz tamte okolice? Generalnie chcialem tam kiedys młodego zabrać coby pochodził i sie zastanawiam czy da rade. Bardziej Rycerka niz Zwardoń, ale w sumie to wszystko jedno.

Edytowane przez Vetch
Post pod postem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, nie w każdym miejscu przecież się sprawdza takie podejście jak moje ;)

Ja od siebie robiłem zwykle tak, że jechałem do Bielska i potem regionalnym. WIdze, że trochę teraz namieszali, bo w Rajczy trzeba się teraz w jakiś szynobus przesiadać dodatkowo...

XN0Nw2V.png

A według gugli ta sama trasa samochodem licząc poranny wyjazd (pociąg i tak jedzie tyle samo więc godziny mi się nie chciało dobrać):

xbgUPlO.png

Tak więc w Krakowie pewnie opłaca się kaszlakiem godzinę podjechać zamiast gnić 4h+ w pociągu, ode mnie już zgoła inaczej to wygląda ;)

Do tego oglądam sobie film zamiast się skupiać. Nie jeżdżę jako kierowca, więc nie wiem, czy skupianie się po 5-6h za kólkiem to "big deal", ale wydaje mi się to raczej nudne i męczące. Zaznaczam jednak, że to tylko moje wyobrażenia, więc nie będę na to naciskał, to chyba Wy możecie mi powiedzieć czy 5h jazdy nie jest w trasie nudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To juz chyba zależy od konkretnego człowieka. Jest sporo ludzi, którzy lubią jeździć i ich to nie męczy. Oni pewnie też nie muszą się jakoś specjalnie skupiać na jeździe(nie mówie, że mają być nieuważni). W dobrym towarzystwie też można pogawędzic i się pośmiać.

Najgorsze to chyba naginać jakąś A lub S-ką przez te 4h - wtedy jest nudno, aż do bólu. Z tym, że tutaj zaczyna wchodzić technologia jak adaptacyjny tempomat itp co pozwala praktycznie na normalnie siedzenie zamiast kierowanie. Ja niestety takich technologii jeszcze nie posiadam i jak mam jechać np na mazury to mnie trafia - z drugiej strony komunikacją też byłby to koszmar tylko z innych powodów.

Wracając do tematu - tak realnie na brak auta to może sobie pozwolić moze z 15% społeczeństwa, które mieszka w dobrze skomunikowanej okolicy i nie ma potrzeb jeździć w miejsca, które sa gorzej skomunikowane

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autostrada na dłuższą metę jest nudna. Ale tak to autko na wypady świetne. 

Nie wyobrażam sobie np. w niedzielę nad jeziorko nawet jak to jest z 20-30km za miastem z tobolami jechać komunikacją. Metro mnie nie dowiezie tam trzeba się przesiadać. Do autka ładuje graty, lodówe z zmnymi napojami etc. i jadę kiedy chce. 

Wypady w jakieś górki, odemnje do 100km, fajne trasy serpentynami, świetne widoczki, przejeżdża się przez fajne miasteczka, zobaczę coś ciekawego po drodze to na parking i nie planowane zwiedzanko. 

Zagraniczne wypady np. do Włoch, lecę samolotem na lotnisku odbieram wypożyczone autko i jadę do wynajętej chaty, następie kiedy chce i gdzie chce jadę i zwiedzam różne miejscówki. Dojazd komunikacja do wielu małych ciekawych miasteczek i miejscówek to lipa. W aucie zawsze klima, lodówka itd. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Kaiketsu napisał:

 :>

ie, zażartowałem sobie, że jeszcze mam kolejową zniżkę ;) Ale ogólnie to nawet bez i tak bym wolał jechać np. w góry pociągiem. Nie wiem, jakoś mnie nie przekonuje wgapianie się parę godzin w tego z przodu, chyba jednak wolę oglądać film na lapku w tym czasie :)

Ja wolę oglądać świat. Szczególnie przy wyjeździe w góry. Mógłbym się w turlać autem pół dnia ze wschodu na zachód i odwrotnie po górkach. 

Ile kilometrów nakręciłem z żoną do nikąd po Sudetach. 

 

1 minutę temu, lukadd napisał:

Wypady w jakieś górki, odemnje do 100km, fajne trasy serpentynami, świetne widoczki, przejeżdża się przez fajne miasteczka, zobaczę coś ciekawego po drodze to na parking i nie planowane zwiedzanko. 

W punkt.. chociaż w ciufcia jak podniesiesz głowę z laptopa i coś zobaczysz, to każdy wagon ma hamulec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Kaiketsu napisał:

Są oczywiście takie miejsca jak np.  :)

Moje miasto. Droga w nocy jak odwoziłem ziomeczka i siebie, to po drodze jeszcze jakaś gościowka łapała stopa w mieście. 

Bez auta da rade. Pod warunkiem, że się się przywiązany do jednego konkretnego miejsca z tramwajami, autobusami, pociągami i metrem. 

Mam kumpla we wrocku co też nie ma prawka i zawsze twierdził że prawko jest zbędne. Ostatnio jak byłem u niego to zgadnij czym odebrał mnie z dworca? Trzeźwy od niego nie wracałem, wiec złamałem się czekać na spóźnione pociągi, ale to już pisałem..XD

 

Kaiket weź wsiądź w pociąg i zmień miasto. Zobaczysz jeszcze jedna ciekawa rzecz. Wybranie odpowiedniej linii zajmuje nieraz więcej czasu niż sama podróż. A i to wsiadasz i nie wiesz na 100% czy to to.

Tylko uważaj, bo miasta z tramwajami to chyba na palcach jednej ręki policzysz.

 

 

Tramwaje w Jeleniej Górze (niem. Hirschberger Thalbahn, od 1940 Hirschberger Talbahn) – system transportu tramwajowego w Jeleniej Górze działający od 10 kwietnia 1897 do 28 kwietnia 1969.

18050658.jpg

 

 

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Minciu napisał:

Mam kumpla we wrocku co też nie ma prawka i zawsze twierdził że prawko jest zbędne.

No bo jest zbędne do codziennego życia w dobrze zorganizowanym mieście. Przecież nie zrezygnowałem z PJ/samochodu z powodu ideologicznego uporu :E zwykła kalkulacja kosztów (a spore są niestety) i korzyści.

Jeśli chcesz jeździć w różne miejsca turystycznie w weekendy, to jasne, musisz mieć samochód.

Jeśli mieszkasz w miejscu, gdzie nie ma komunikacji miejskiej albo jest ona marna, to jasne, musisz mieć samochód.

Ja tego przecież nie kwestionuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Kaiketsu napisał:

No bo jest zbędne do codziennego życia w dobrze zorganizowanym mieście. Przecież nie zrezygnowałem z PJ/samochodu z powodu ideologicznego uporu :E zwykła kalkulacja kosztów (a spore są niestety) i korzyści.

Tak. Dla tego przyjechał po mnie i odwiózł mnie samochodem. Ale jego kobieta kierowała a on wraca do robienia niepotrzebnego prawa jazdy.

Zwykle to jest tak.. jeździłeś kiedyś samochodem? Byłeś na kursie prawa jazdy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Minciu napisał:

Zwykle to jest tak.. jeździłeś kiedyś samochodem? Byłeś na kursie prawa jazdy?

Owszem, kurs zrobiłem 15 lat temu ;)

3 minuty temu, Minciu napisał:

Tak. Dla tego przyjechał po mnie i odwiózł mnie samochodem. Ale jego kobieta kierowała a on wraca do robienia niepotrzebnego prawa jazdy.


Nie wiem, co dokładnie to ma udowodnić. Część z Twoich przykładów jest sensowna (np. weekendowe wyjazdy), część nie (bo można to bez większego problemu zastąpić Frisco czy uberem).

Brak samochodu w opisanej sytuacji jest zaletą, bo żaden pijany kolega mi dupy nie zawraca w potrzebie 8:E

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Kaiketsu napisał:

Owszem, kurs zrobiłem 15 lat temu ;)

Zwykle to jest tak jak z moim kolegą. Zresztą ze mną było tak samo. Z moją żoną identyko.

NIE POTRZEBUJE.

Całą naszą czwórkę łączy coś więcej niż miłość do komunikacji miejskiej. Zgadnij co.. i jak to tak na prawdę zwykle jest..

18tka kurs. Oblane.. Oblane.. Oblane... Nie potrzebuję.. kilka lat później powtórka. Godziny dokupione, Kasa/znajomości/umiejętności/szczęście zdane..

Kurs za 300 zł kiedyś nie bolał jak egzaminy XD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Minciu, Ty żeś nieprzekonywalny :E

No nie potrzebuję. Do czego miałoby mi to niby być potrzebne? Mówimy o czymś, co kosztuje obecnie krocie (samochód i paliwo).

Dojazdy do pracy? komunikacją jest 3x szybciej w Warszawie przez korki i o rząd wielkości taniej.

Wyjazd na urlop? I tak by mi się raczej nie chciało 5h jechać autostradą czy ekspresówką. Nie wiem, gdybam. Ale nie ciągnie mnie do tego, by spróbować. Do tego osobiście miałem ostatnie 7 lat pociąg za półdarmo.

Przywiezienia zakupów? nie wożę ich, duże zamawiam z Frisco, mniejsze się do plecaka mieszczą z którym wracam z pracy.

Wożenia kolegów po pijaku? Wolałbym nie musieć :E

15 lat temu zrobiłem kurs "bo wszyscy robili" i potem zapytałem samego siebie: czy jest ci to do czegoś potrzebne?

I do dziś odpowiedź brzmi nie. Możesz być pewien, że jeżeli potrzeba się pojawi, to bardzo szybko sobię jakiś grat kupię.

Ale realna, a nie wydumana w stylu "bo jak będziesz kumpla o 2 w nocy miał odwieźć bo mu pociąg ucieknie, to bez samochodu nie dasz rady!!!!".

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielcy tego świata byliby z Ciebie dumni XD 

 

 

Edytowane przez Minciu
  • Haha 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znając życie, to pierwszą decyzją po wprowadzeniu się do domu będzie "cholera, muszę kupić samochód". Nie pomoże przystanek 600m od domu :E

Na razie się łudzę, że się uda bez :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Kaiketsu napisał:

Znając życie, to pierwszą decyzją po wprowadzeniu się do domu będzie "cholera, muszę kupić samochód". Nie pomoże przystanek 600m od domu :E Na razie się łudzę, że się uda bez :P

Wybacz zbyt intymne pytanie, ale dzieciaty jesteś? U mnie nie wyobrażam sobie przy dzieciakach życia bez samochodu. Szczególnie, kiedy jeden dzieć ma o 16 basen a drugiego dziecia na 16.15 mam dostarczyć na lekcje angielskiego. Bez auta temat byłby ciężki do ogarnięcia.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, BladyPL napisał:

Wybacz zbyt intymne pytanie, ale dzieciaty jesteś?

Nie jestem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Kaiketsu napisał:

Nie jestem :)

No tak właśnie myślałem. Jeśli będziesz chciał, aby się pojawiły, to jak się już pojawią, to docenisz auto ;)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to na pewno. Ale nie nadaje się na rodzica, więc tutaj raczej nie będzie zmian ;)

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Cytat

 

To może być największa podwyżka stóp od 22 lat!

Przynajmniej jeden punkt procentowy - takiej podwyżki stóp na posiedzeniu RPP 7 lipca oczekuje jej członek Ludwik Kotecki. Jest on jednak bodaj największym jastrzębiem w obecnej Radzie, więc może zostać przegłosowany. W ostatnich dniach bardzo wysokie podwyżki stóp zaordynowały banki centralne Węgier i Czech, co tworzy presję także na NBP. Raty niektórych kredytów mieszkaniowych już się podwoiły, a kolejne podwyżki jeszcze będą je windować. Z drugiej strony, rząd przyszykował czasową ulgę w postaci wakacji kredytowych.

Członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki powiedział we wtorek 28 czerwca w rozmowie z PAP Biznes, że w lipcu stopy procentowe powinny pójść w górę co najmniej o 100 punktów bazowych, czyli 1 punkt procentowy. Słowem, w jego opinii RPP powinna na posiedzeniu 7 lipca podnieść główną stopę NBP z obecnych 6 proc. do przynajmniej 7 proc. Byłyby one wówczas najwyższe od 20 lat.

Ba, w XXI wieku tylko raz - w kwietniu br. - RPP zaordynowała jednorazową podwyżkę aż o 100 punktów bazowych. Na wyższą ostatni raz Rada zdecydowała się w sierpniu 2000 r., czyli niemal 22 lata temu.

Kotecki odniósł się także do słów prezesa NBP z czerwcowej konferencji, iż RPP jest "bliżej końca podwyżek".

W mojej ocenie jedyna właściwa interpretacja wypowiedzi o końcu cyklu podwyżek stóp procentowych byłaby taka, że podwyżki powinny być zdecydowanie wyższe i w związku z tym może będzie potrzeba ich mniej
- stwierdził członek RPP.

Pamiętać należy jednak, że Ludwik Kotecki jest tylko jednym z ośmiu członków Rady Polityki Pieniężnej (powinno być ich dziesięcioro, ale Sejm nie kwapi się do obsadzenia wakatów). Tymczasem RPP decyzje podejmuje wspólnie, większością głosów.

Słowem, zapędy Koteckiego mogą zostać powstrzymane przez pozostałych członków. Tym bardziej, że według ocen ośrodków analitycznych ankietowanych przez PAP na początku czerwca br., nie ma w obecnej RPP większego jastrzębia (czyli zwolennika zaostrzania polityki pieniężnej, tj. agresywnego podnoszenia stóp) niż właśnie Kotecki.


Presja na RPP prosto z Budapesztu
To, że 7 lipca RPP po raz dziesiąty z rzędu podniesie stopy, jest pewne, choć oczywiście pytanie o ile pozostaje otwarte. Być może rzeczywiście przed przerwą wakacyjną (w sierpniu RPP nie będzie decydowała o podwyżkach stóp) Rada zdecyduje się na bardziej spektakularny ruch niż ostatnio (dwie ostatnie podwyżki były o 75 punktów bazowych).

Ekonomiści banku Pekao uważają, że dodatkową presję na RPP nałożył we wtorek Narodowy Bank Węgier, który podniósł główną stopę aż o 185 pb (do 7,75 proc.). Silną podwyżkę w zeszłym tygodniu zaordynował też czeski bank centralny, który podniósł stopy aż o 125 punktów bazowych (z 5,75 do 7 proc.). Wiadomo, że w lipcu cykl podwyżek rozpocznie też Europejski Bank Centralny.

Ważniejsze pytanie niż o skalę podwyżki w lipcu jest to, co będzie się działo w kolejnych miesiącach. Po lipcowej podwyżce stopy w Polsce będą już dość blisko stanów, które bodaj większość ośrodków analitycznych w Polsce prognozuje jako docelowy poziom stóp. Zwykle to okolice 7-7,50 proc., choć są oczywiście i przewidywania niższe (np. Polski Instytut Ekonomiczny uważa, że w lipcu RPP podniesie stopy do 6,50 proc. i na tym zakończy cykl podwyżek) oraz wyższe (np. ING Bank Śląski z 8,50 proc.).

Zdaniem prezesa NBP Adama Glapińskiego, wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji z inflacją - podwyżki stóp mają być ordynowane do czasu, aż inflacja nie będzie rosnąć. Wstępne dane o inflacji w Polsce w czerwcu poznamy w piątek 1 lipca i wiadomo, że będzie to odczyt bardzo wysoki - według prognoz ekonomistów nawet około 15,5 proc.

 

z28635340O.jpg

 

https://next.gazeta.pl/next/7,151003,28634179,to-moze-byc-najwieksza-podwyzka-stop-od-22-lat-czlonek-rpp.html#s=BoxMMtImg1

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podniosą w sierpniu, więc teraz mogliby zaocznie o 200p. XD

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Camis napisał:

A to wyścig jest na procenty nie na skuteczność ? :D

Ja wolałbym zobaczyć wpływ tych stóp poziomu oraz szybkości ich podnoszenia na kurs waluty i obniżkę inflacji. 

 

Rekordziści w stopach widzę że mają też rekord w kursie waluty, a włąściwie jej spadku ale mimo to inflacja dobrze nawet wypada.. pewnie liczą ją jakimś ruskim systemem XD 

CIekawe czy w Czechach i na Węgrzech też nękają kredytobiorców tymi stopami, czy tam na stałych od dawna już dawali.

 

image.png.fd1978cc542e60831a78df714b073bf2.png

 

image.png.51b0fb0adeeb56188891980e9ce2ad6e.png

 

 

image.png.00f7e134773bba77891f0fa6b8d32a1c.png

 

d77fdd73925f80-948-413-0-0-1675-731.webp

 

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...