Skocz do zawartości
WebCM

Zakup mieszkania od dewelopera

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Camis napisał:

A to wyścig jest na procenty nie na skuteczność ? :D

Ja wolałbym zobaczyć wpływ tych stóp poziomu oraz szybkości ich podnoszenia na kurs waluty i obniżkę inflacji. 

 

Rekordziści w stopach widzę że mają też rekord w kursie waluty, a włąściwie jej spadku ale mimo to inflacja dobrze nawet wypada.. pewnie liczą ją jakimś ruskim systemem XD 

CIekawe czy w Czechach i na Węgrzech też nękają kredytobiorców tymi stopami, czy tam na stałych od dawna już dawali.

 

image.png.fd1978cc542e60831a78df714b073bf2.png

 

image.png.51b0fb0adeeb56188891980e9ce2ad6e.png

 

 

image.png.00f7e134773bba77891f0fa6b8d32a1c.png

 

d77fdd73925f80-948-413-0-0-1675-731.webp

 

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kaiketsu napisał:

@Karister jak budowa idzie?

W miarę z planem. Była obsuwa o miesiąc i teraz robią dalej. W tym tygodniu zbrojenia, w następnym strop. Natomiast nie wiem, czy wezmę ten kredyt ostatecznie. Przyszło kilka ofert pracy, w których stawka pozwoliłaby w sumie zbudować za rok bez kredytu. Jeszcze się waham, czy się sprzedać z fajnej firmy do takiej, co płaci. :D

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak mają Ci płacić po 40 koła miesięcznie to chyba nie ma na co czekać ;)

 

Coś słyszałem że jak helicopter money się zaczeło zwijać to w startupy przestali kasę pchać i IT ma pierwszą od dawna bryndzę, ale to chyba nieprawda ;)

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, to właśnie angielski startup oferuje 40k, a szwajcarski bank 45k. XD I jeszcze jakieś hinduskie coś, co oferuje 425EUR za dzień, ale nie rozumiem hindi-english. Pracuję osiem lat z Anglikami i od Hindusa rozumiałem co piąte słowo. XD Poza tym trzeba się jeszcze dostać. Nie mam pojęcia, jakie są wymagania na taką kasę. Obstawiałbym, że duże, ale sprawdzić nie zaszkodzi.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to 5 lat roboty i koniec z pracą zawodową, c'nie? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Koło domu można zrobić basen, a Bentley też swoje kosztuje.

Edytowane przez Karister
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej na stronie w banku klikać będzie się wakacje, a nie w oddziale. 

Łatwo nie będzie, więc jutro powinny pojawić się na sieci instrukcje. W stylu kliknij w ukryte okienko, wybierz coś dziwnego w opcji, czego nigdy byś nie skojarzył z wakacjami do hipoteki. Wybierz właściwą formę wakacji, bo powinny być 3 opcje do wyboru. Wszystko przeklikaj minimum kilka dni przed terminem spłaty raty. Jak ktoś ma ratę do spłaty w pierwszych dniach miesiąca to raczej nie ma opcji aby się załapał w lipcu na wakacje. Więc jeden miesiąc przepadnie. Trzeba było przygotować sobie wcześniej zmianę terminu spłaty.

Każdy miesiąc wakacji będzie musiał być kliknięty nie wcześniej niż i nie później niż, jednocześnie podczas pełni księżyca.

Nie będzie opcji aby odroczyć spłaty do końca roku na raz. Nie będzie opcji aby odroczyć spłaty za kolejne miesiące z wyprzedzeniem.

Wszystko będzie tak dograne, żeby klient nie zdąży, nie znalazł, zapomniał jak największą ilość razy, żeby pomylił wakacje inflacyjne z wakacjami Covidowymi oraz wakacjami standardowymi banku. Każda pomyłka, przegapienie terminu, zniechęcenie klienta to czysty zyska dla banku w wymiarze jakiego nie było od ćwierć wieku. 

  • Sad 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze trzeba pod ustawą machnąć parafkę Długopisem. Chociaż nawet jak zawetuje, to w sejmie to odrzucą. Nadal mogą pojawić się ograniczenia w dostępie, pożyjemy, zobaczymy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w banku już dzisiaj mogę w apce PKO BP kliknąć wakacjowanie. Ale jakie? Nie wiadomo.. Sprawdziłem na zaś i wam też radzę sprawdzić, żeby klikać później te właściwą wersję wakacji. Czyli inną niż dostępne dzisiaj ;) 

Będą wały, będzie płacz. Zobaczycie ;) 

Kliklikłem wakacje, a podnieśli mi kapitał o wartość rat odsetkowych, jak to możliwe? Przecież miało nie wzrastać XD 

 

 

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale niby co jutro ma być jak to znowu do sejmu leci? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Wu70 napisał:

Ale niby co jutro ma być jak to znowu do sejmu leci? :D

A to wypas XD to kiedy oni chcą to puścić, jak już kolejne raty ludzie popłaca? Za miesiąc jak zaczną wakacje to niby te 4razy się wyrobi XD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sierpień najwcześniej teraz, o ile banki czegoś nie wywalczą :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie brak prawka to coś na pograniczu inwalidztwa z niepełnosprawnością. Jeśli to nie twoja decyzja to spoko, ale jeśli twoja no to cóż :E Kalectwo na własne życzenie.

Ja się wybieram na mazury za 2 tygodnie i na miejscu wynajmuje auto żeby się dogodnie poruszać po okolicy bo korzystanie z lokalnej komunikacji to żart i to z gatunku tych mało śmiesznych. To nawet nie jest żart a masochizm najwyższej próby.

Fakt, że dojeżdżanie do pracy często jest wygodniejsze zbiorkomem, bo tak robi moja żona od lat. Ma połączenie spod domu do pracy i jeżdżąc autem zyskałaby 5 minut kosztem kilkuset zł za paliwa, bezsens. Ale życie nie kończy się na pracy i jeśli ktoś mnie usilnie próbuje przekonać, że mu prawko niepotrzebne bo ma komunikacje to albo jest naiwny albo nie chce się przyznać przed samym sobą, że jest niepełnosprawny w świecie, w którym żyje. I jeśli chce być niepełnosprawny to spoko ale niech chociaż to przyzna przed samym sobą zamiast wmawiać wszystkim wkoło, że to jest normalne.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, liczy się kontekst. Postaw się w mojej sytuacji. Od bardzo dawna do teraz mieszkam w śródmieściu Warszawy. Mam do metra chyba 4 minuty z buta, metro jeździ co 2-3 minuty (poza weekendami/świętami, wtedy jest rzadziej) znakomitą większość doby. Wprawdzie żeby dojechać do pracy jadę na inny przystanek na drugiej linii (tramwajem), ale zajmuje mi to 10 minut. Drobne zakupy robię po drodze, dwa przystanki od domu (tramwaj co 3-5 minut) mam złote tarasy, 5 minut od chaty pieszo mam Halę Koszyki, do Dworca Centralnego mam (znów) 2 przystanki. Czy ktoś mi może wytłumaczyć, po cholerę mi samochód i co miałby wnieść w moje życie? Może Ty spróbujesz, @bleidd :>

Chociaż to jest mocno nie na temat, ale mam wrażenie, że nie ogarniacie wygody jaką niesie mieszkanie w centrum miasta i przenosicie to na własną sytuację, która jest zgoła odmienna, bo komunikacja jest dalej, jeździ o wiele rzadziej, jest bardziej wypchana ludźmi, etc.

Nie jestem programistą15k jak Wy, jeszcze do niedawna zarabiałem 3k na rękę (do pięciu cyfr netto musiałem czekać aż do 34 roku życia), miejsca parkingowe w okolicy są szaleńczo drogie, samochód to kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy na start, a jeszcze dochodzi koszt eksploatacji. Zasadność takiego bardzo kosztownego zakupu w mojej sytuacji wynosiła zero. Po prostu mi to do niczego nie było potrzebne, na dodatek nie było mnie na to stać, więc..

 

Zobaczymy, jak będzie mi się żyło bez samochodu w domu pod miastem. Pewnie tragicznie i nie poratuje mnie żadne 600m do stacji. Wtedy zrobię to smutne PJ i kupię grata. Ale póki co - szkoda czasu i kasy.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, bleidd napisał:

.

Fakt, że dojeżdżanie do pracy często jest wygodniejsze zbiorkomem, bo tak robi moja żona od lat. 

Moja żona z kolei kilka lat temu miała podejście Kaiketa. Dzisiaj jeździ do roboty sama swoim autem, mimo iż somsiadka obok jest jej szefowa i może woźic ja gratis. Musiałaby tylko 20min wcześniej wychodzić niż teraz, bo szefowa jeździ szybciej. 

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dotąd radziłem sobie przy pomocy KM, rowerów i UTO, tak obecnie na dłuższe trasy zdarza się wypożyczać auto. PJ kiedyś zrobiłem, bo wszyscy robili, że nawet nie pamiętam, kiedy. No i jeździć nie umiem. :D

Wrócę jeszcze do tematu projektantek, bo ktoś tu twierdził, że to niepotrzebny zawód typu bierzesz pieniądze i nic nie robisz. Może to prawda, bo najczęściej sprowadza się do wykonania pomiarów (choć nie zawsze), odpalenia programu i poukładania gotowych elementów. O ile pośrednicy to rak na rynku nieruchomości, to dobra projektantka powinna zaoszczędzić nam trochę czasu. Prawie każdy korzysta z ich usług. Ale zaczynam wątpić. Jeśli mamy podstawową wiedzę o wykończeniówce, a tutaj na forum dużo osób ją ma, to możemy sobie sami projektować lub kupić projekt bezpośrednio w salonie. Potem meble na wymiar u stolarza jeśli chcemy. Jeśli chodzi o mnie, to nie zrywałem współpracy, żeby sprawdzić, jak współpraca będzie dalej wyglądać. Teraz wszędzie są układy, niestety. W jej zaprzyjaźnionym salonie płytki włoskie i hiszpańskie, ceny po rabacie 2-3x droższe niż w markecie. Ale przyznam, że asortyment fajny mają. Meble na wymiar też ma poszukać stolarza (pewnie zaprzyjaźnionego). Laska nie czai, że mam ograniczony budżet. Dlatego jednocześnie zrobię plan B (o ile będę miał siły, bo ostatnio ciężko z tym było). Trzeba w któryś dzień połazić po marketach, spisać ceny, poszukać taniej na Allegro, odpalić program i spróbować coś wymodzić. Aha, spośród wielu dostępnych płytek/paneli upierała się na konkretne (pewnie te, co słabiej schodzą). Kwestia łazienki - najpierw okazało się, że prysznic nie wejdzie, tylko wanna, a potem nagle znalazł się odpowiednio wąski (ale ledwo się obrócisz w nim - no niestety, taki układ łazienki, jeśli nie chcemy przerabiać) :)

Nie zrozumcie mnie źle. Na wykończenie czy budowę domu musicie poświęcić swój czas albo pieniądze. Znam takich, co pół dnia robią na budowie, żeby zaoszczędzić te kilka groszy, a do pracy przychodzą po południu. Zamiast poświęcać swój cenny czas na samodzielne ogarnianie tych spraw, powinniśmy się zająć zarabianiem pieniędzy. Jak ktoś ogląda Adriana Kołodzieja, to rozumie ideę. Pod warunkiem, że faktycznie ten czas wykorzystacie lepiej. Delegowanie zadań innym osobom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja tez dorzucę 3 grosze o samochodzie. Akurat prawko zrobiłem jeszcze mając 17 lat (tak, jestem stary) bo mieszkałem na wiosce, gdzie co prawda PKS-y jeżdżą, ale opierają się głównie na ludziach dojeżdżających do szkół, pracy, czasem załatwić coś w mieście, ale jak chcesz wrócić po 18 albo wybrać się w sobotę i nie czekać 4 godziny na kurs powrotny to jest problem. A sama wioska to 2 sklepy i kościół i koniec atrakcji. Żyją tu co prawda ludzie bez prawka, ale to raczej stare emerytki, które mają czas na dostosowanie życia pod sobotni rozkład, żeby kupić taniej warzywa na miejskim bazarku.

Z drugiej strony odkąd wyjechałem na studia i mieszkam w Warszawie nie mam dostępu do samochodu i braków nie odczuwam. Na co dzień starcza zbiorkom, na tramwaj mam 2 minuty spacerkiem, gdzie jeżdżą 4 linie, więc praktycznie zawsze coś podjedzie. Do metra kilka przystanków, podobnie do większego centrum handlowego. A jak by coś to można wziąć taxi, pożyczyć samochód od szwagra albo nawet od taty. Raz na kilka lat można nawet wziąć auto z wypożyczalni (ostatni raz brałem jak ojcu się samochód rozkraczył na dłużej a akurat była rodzinna biba, jakieś chrzciny czy komunia, na którą szwagier jechał ze swoimi dzieciakami. Nota bene przez następny tydzień do ojca ciekawskie somsiady na spyty czy to prawda, że Daczkę kupiłem, bo ktoś widział jak wysiadam :D Taka małomiasteczkowa specyfika, że najważniejsze czym somsiad jeździ). Fakt, że czasem popasożytuję, bo jak wpadam z wizytą, to mnie ojciec odbiera ze stacji, bo tak późno w piątek to już PKS-ów nie ma, że reszta kilka lat temu PKS się pokłócił z PKP o miejsce pod przystanek i już autobusy nie dojeżdżają pod stacje i trzeba prawie kilometr na inny przystanek zasuwać. Ale nawet jak mu czasem w ramach rekompensaty bak zaleję albo wezmę taryfę jak nie może to i tak taniej niż utrzymanie samochodu.

Mimo wszystko uważam, że warto to prawko zrobić za młodu jak człowiek ma jeszcze sporo czasu i brak zobowiązań. Nawet jak się ma zostać niedzielnym kierowcom i użyć tego prawka kilka razy w roku do zwiezienia pijanych biesiadników z wesela czy czegoś podobnego. Bo jednak różne sytuacje wychodzą w życiu i warto mieć możliwość wejścia za kółko. Samochód można skombinować szybko - papier będziesz załatwiać kilka tygodni.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ci co nie potrzebują auta do życia w PL to 9/10 przypadków ludzie uwiązani do jednego miasta, jednej dzielnicy, a nawet jednej z kilku nitek połączeń komunikacji publicznej. 

No i oczywiście miasto musi mieć też ponad ćwierć miliona ludności żeby komunikacja miejska istniała a nie udawała że jest.. 

To daje jakieś 10 miast w tym kraju. Z prawie 1000 miejscowości.

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Minciu napisał:

Ci co nie potrzebują auta do życia w PL to 9/10 przypadków ludzie uwiązani do jednego miasta, jednej dzielnicy, a nawet jednej z kilku nitek połączeń komunikacji publicznej. 

No i oczywiście miasto musi mieć też ponad ćwierć miliona ludności żeby komunikacja miejska istniała a nie udawała że jest.. 

To daje jakieś 10 miast w tym kraju. Z prawie 1000 miejscowości.

Dlatego jest ogromny przyplyw ludzi do tylko kilku miast, bo jest tylko kilka miejsca w Polsce gdzie młodzi maja szanse na rozwoj i godne zycie. To nie jest uwiazanie, to jest wybor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, WebCM napisał:

:)

Nie zrozumcie mnie źle. Na wykończenie czy budowę domu musicie poświęcić swój czas albo pieniądze. Znam takich, co pół dnia robią na budowie, żeby zaoszczędzić te kilka groszy, a do pracy przychodzą po południu. Zamiast poświęcać swój cenny czas na samodzielne ogarnianie tych spraw, powinniśmy się zająć zarabianiem pieniędzy. Jak ktoś ogląda Adriana Kołodzieja, to rozumie ideę. Pod warunkiem, że faktycznie ten czas wykorzystacie lepiej. Delegowanie zadań innym osobom.

Zależy czy w ogóle masz może możliwość walenia nadgodzin u pracodawcy. Na wykończenie chaty każdy roztropny człowiek ugaduje się na urlop z szefem na kilka tygodni. Nikt normalny nie chodzi rano malować ściany a po południu tyrać w fabryce. Urlopu masz 26dni w roku. Wystarczy za jeszcze dodać z 10 za zaległy rok szkolny masz 2 miesiące wolnego.

11 minut temu, FynyxDuppelExpert napisał:

Dlatego jest ogromny przyplyw ludzi do tylko kilku miast, bo jest tylko kilka miejsca w Polsce gdzie młodzi maja szanse na rozwoj i godne zycie. To nie jest uwiazanie, to jest wybor.

Bzdura. Szanse na rozwój masz wszędzie. A kończysz uwiązany do swoich linii z okolicy. 

Kiedy ostatnio ktoś z Wawy pojechał pociągiem do centrum zwiedzić np Pałac Kultury? Ile razy w zeszłym roku spacerowaliscie po Łazienkach Królewskich?

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
10 minut temu, Minciu napisał:

Bzdura. Szanse na rozwój masz wszędzie. 

Nie wiem dla kogo, moze jak ktos jest 60 letnim zegarmistrzem to nie ma znaczenia gdzie zyje, ma to za to ogromne znaczenie dla mlodych. Kazda jedna firma ktora zatrudnia mlodych za godziwa kase i szanuje wyksztalcenie otwiera swoja siedzibe w jednym z wiekszych miast akademickich Krakow/Warszawa/Wroclaw/Gdansk moze jeszcze Lodz/Katowice.

Pamietam ziomka z ktorym pracowalem kiedys w Krakowie (z 8 lat temu), dojezdzal z nie pamietam juz ktorej miejscowosci CODZIENNIE 3h w jedna strone do Krakowa bo poprostu u siebie nie mial szans na robote.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, FynyxDuppelExpert napisał:

. Kazda jedna firma ktora zatrudnia mlodych za godziwa kase i szanuje wyksztalcenie otwiera swoja siedzibe w jednym z wiekszych miast akademickich Krakow/Warszawa/Wroclaw/Gdansk moze jeszcze Lodz/Katowice. 

Mnóstwo firm otwiera się na strefach ekonomicznych. Widziałeś je kiedyś?

Już od dawna praca jest wszędzie. W latach 90' było gówno, to fakt. Ale teraz bra możliwości rozwoju w mniejszych miejscowościach? Chyba tylko na własne zyczenie. 

 

Widok-na-podstref%C4%99-Wa%C5%82brzych.j

 

5af330374bec2_o_large.jpg

 

071015_r0_940.jpg

112809_r0_940.jpg

Edytowane przez Minciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj masz przykład ciekawy, ale w budowie żeby nie było :D

https://www.terenyinwestycyjne.info/wiadomosci/ilowa-moze-przyciagnac-inwestycje-za-1457-mln-zl

Iłowa - niecałe 4 tysiące mieszkańców.

52Ha gruntów pod inwestycje.

prawie 2500 miesjc pracy.

Jaką trzeba być być pierdołą, żeby określić to jako brak możliwości rozwoju? :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co podałeś to jest jeden przykład. I nawet jak podasz ich dziesiątki, to na ich miejsce przypada tysiące bez perspektyw. Pomieszkaj na jakiejś mazurskiej wsi i zobaczymy co potem powiesz. Obrażanie ludzi, którzy urodzili się w niewłaściwym miejscu czy niewłaściwej rodzinie do niczego nie prowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Kaiketsu napisał:

Cóż, liczy się kontekst. Postaw się w mojej sytuacji. Od bardzo dawna do teraz mieszkam w śródmieściu Warszawy. Mam do metra chyba 4 minuty z buta, metro jeździ co 2-3 minuty (poza weekendami/świętami, wtedy jest rzadziej) znakomitą większość doby. Wprawdzie żeby dojechać do pracy jadę na inny przystanek na drugiej linii (tramwajem), ale zajmuje mi to 10 minut. Drobne zakupy robię po drodze, dwa przystanki od domu (tramwaj co 3-5 minut) mam złote tarasy, 5 minut od chaty pieszo mam Halę Koszyki, do Dworca Centralnego mam (znów) 2 przystanki. Czy ktoś mi może wytłumaczyć, po cholerę mi samochód i co miałby wnieść w moje życie? Może Ty spróbujesz, @bleidd :>

Ale to Twoje życie to tylko centrum Warszawy? Nawet jak nie potrzebujesz auta na co dzień to nie zdarzają się sytuacje gdy trzeba gdzieś pojechać a nie ma tam dogodnego połączenia metrem?

Ty nie budujesz domu pod Warszawą? Nie będziesz miał nigdy potrzeby czegoś dokupić, jechać coś załatwić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...