Skocz do zawartości
Bono[UG]

Ekologia a Pseudo-ekologia

Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętam, że brali te Bio Torby, kładli pod jakieś kamienie w rzece, na bagnach, w ogrodzie w morzu i po 3 latach dalej nadawały się do użytku.

 

Torby z biodegradowalnych tworzyw sztucznych obciążają środowisko dłużej niż się powszechnie przyjmuje. Badania udowodniły, że nawet po trzech latach w glebie czy w wodzie morskiej są one tak trwałe, że wytrzymują nawet ciężar 2 kg. Najszybciej ulegają degradacji, gdy wystawione są na działanie powietrza i światła słonecznego – wyjaśniają Imogen Napper i Richard Thompson z Uniwersytetu Plymouth w Wielkiej Brytanii.

 

Natomiast te BioBagi ze skrobi mają się rozpuszczać po 45 dniach. Są kompostowalne i biodegradowalne. Ponoć działają. Nie miałem jednak sposobności testować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Na początek - zmienić miałoby oznakowanie produktów Eco. Co za tym idzie - opłaty celne, może nawet stawkę VAT. Chodzi przede wszystkim o to, aby obecny produkt Eco

 

2. Pod pojęciem dystrybucji. Ten sam produkt z dystrybucją na Azję miałby inny wskaźnik, niż ten sam na Europę. Zmniejszenie wskaźnika wynikałoby z mniejszej odległości oraz ilości rzeczy, którą trzeba przetransportować. Ten krytycznie ważny - miałby niższy koszt transportu, bo działałby efekt skali. Zwykle taniej przetransportować milion rzeczy, niż 100. Wskaźnik na pewno nie mógłby tyczyć też leków, a produktów typowo konsumpcyjnych typu żarówki, lodówki.

 

3. To zależy od typu produktów. Można by porównywać tylko te służące do tego samego celu. Lodówkę z lodówką, żarówkę z żarówką.

 

4. Ta skala bez wątpliwości musiałaby zawierać setki zmiennych. Od efektywności fabryki w której powstaje po efektywność w aspekcie utylizacji w kraju do którego ma trafić. Głównym współczynnikiem byłaby jednak energia. Wbrew pozorom nie uważam, że to niewykonalne. W sensie - obliczyć można naprawdę wiele. Rozplanować i rozlokować globalnie nowy produkt, wyliczyć koszta i terminy zwrotu gigantycznych inwestycji.

 

I jeszcze jedna rzecz - nie atakuj tego pomysłu zbyt agresywnie, bo zdaję sobie sprawę, że ma wiele dziur szczerbaty.gif

Nie mogę atakować tego pomysłu zbyt agresywnie...więc nic mi nie wolno? Nawet sobie powytykać? Robię draaaaammmmmęęęęęę! :foch:

 

PS. Ale z tymi foliówkami jednorazowymi to waćpan jak przyfasolił to....

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ wszystko Ci wolno, ale pamiętaj że to pomysł spod prysznica a nie jakieś Opus Magnum cool.gif

 

A co masz do foliówek? W sensie takich co się rozpuszczają? Mój link << czytałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ciekawi mnie jedno ( nie znam się na tym )

 

Żywotność baterii w tesli ocenia się niby na 20 lat. Powiedzmy, że po tym okresie ta bateria stanie się odpadem.

 

Waży to pewnie grubo ponad pół tony. Jest tam zapewne kilkaset kilogramów litu.

 

Da się z takiej baterii zrobić nową? Czy trzeba na nowo wydobyć cały lit? scratchhead.gif

Moze to odpowie na te pytania:

https://www.quora.com/Is-there-enough-lithium-in-the-world-to-replace-all-petroleum-cars-with-battery-electric-vehicles

 

Myślę, że recycling zużytych baterii samochodowych będzie w przyszłości nie tylko opłacalny ale i wymuszony prawem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczekam, poczekam :) Ale poki co jest zielono gdzie cale "trujmiasto" było zółte i pomarańczone.

 

Odnosnie dpfow i innych - w Niemczech przeprowadzono badania, które stwierzają, że o ile w dużych miastach zmalała produkcja CO2 to wzrosło mocno stężenie siarki! No naprawde, jest sie czemu co dziwic jesli w 1/3 ad blue sklada sie z mocznika :D

 

Dżizus chłopie, gdzie ty w moczniku masz siarkę :E

 

 

 

Słońce jest teraz jakoś w okresie swojego 11-letniego minimum. Zero plam, niska aktywność. Bardzo ciekawi mnie to jaki wpływ będzie miało stopniowe przechodzenie w kierunku maximum, skoro już obecnie przy tak niskiej aktywności mieliśmy najgorętsze lata w historii pomiarów.

 

 

To nie do końca wg korporacji tylko takie są przepisy, żeby brytyjskie grubasy nie zżerały za dużo chipsów na raz. Ponoć rozbicie dużej porcji na kilka mniejszych zapobiega zjedzeniu większych ilości.

Z tego co czytałem to nawet jakby walnęło kolejne minimum Maundera to za bardzo byśmy tego nie odczuli, bo spadek wymuszenia radiacyjnego byłby nieodczuwalny - no może za pauzowałby wzrosty na chwilę :/. Ale z czym do ludzi jak już nie trzeba El Nino, żeby bić rekordy.

 

A i tak - można na wegetarian i wegan narzekać, wyśmiewać ich ale maja rację - dieta mięsna jest w obecnych czasach nieodpowiedzialna. Czekam z niecierpliwością na wydajne hodowle komórkowe (tak jak i bioreaktory do produkcji mleka). Osobiście nie potrafię całkiem mięsa porzucić, ale zdecydowanie zjeżdżam ze spożyciem .

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Myst. Czyli się da :D

 

Nelu - bioreaktory i mięso z hodowli komórkowych, a potem 10 % wzrostu zachorowań na raka.

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie kolejna rzecz. Ekologiczne, zielone samochody na prąd....

 

Ciekawi mnie jedno ( nie znam się na tym )

 

Żywotność baterii w tesli ocenia się niby na 20 lat.

Nie wiem jak w Tesli, ale nie brakuje skandalów jak np ten z Australii, gdzie w Nissanie Leaf po kilku latach wydajność baterii zauważalnie spadła. Mając gwarancję, użytkownik udał się do serwisu i został poinformowany o typowym normalnym zjawisku zużycia baterii, czego gwarancja na owy akumulator nie obejmuje rzecz jasna. Zaproponowali oczywiście nową baterie za jakąś chorą sumę.

Edytowane przez zdunzdun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Bono. Tym bardziej, że nawet jakbyś się wkurzył i rzekł sobie "NIE - KONIEC Z TORBAMI" To co?

 

Weźmiesz jakichś owoców, warzyw, nawrzucasz luzem do koszyka i potem wywalisz na wagę w kasie? Albo fasoli, słonecznika czy daktyli z tych dozowników. Albo głupie bułki luzem?

 

Albo wywalą nas wtedy ze sklepu, albo narobimy syfu kasjerce. Albo w ogólnym rozrachunku wyjdziemy na jakiegoś świra. Zwłaszcza jakbyś na miejscu zaczął obierać ogórki z folii.

 

To nie jest więc wina konsumenta, bo nawet jakbyś się wściekł, to nie jesteś w stanie się od tego uwolnić. To powinno być rozwiązane właśnie z góry.

Aż tak bym nie dramatyzował, bo jak ktoś ma parcie na eko, to znajdzie sposób:

-ma własne torebki papierowe lub foliowe wykorzystane kilkukrotnie (fasola jest raczej czysta nie zabrudzi torebki, jak się nie przedziurawi to można kilkukrotnie użyć)

-kupuje warzywa w warzywniaku, a nie markecie, czyli ma dostęp do produktów niepakowanych

 

Inna sprawa, że warzywa i owoce luzem na wadze w sklepie to nie jest nic niezwykłego. Owszem jak dasz 2kg mandarynek, to kłopotliwe ale kilka pomarańczy, czy papryk to bez problemu pójdzie.

 

No ale w ogólności alternatywne opakowania ulegające szybkiemu rozkładowi są zdecydowanie wygodniejsze.

 

Swoją drogą na Dolnym Śląsku widzę pewne parcie na eko w turystyce. Nie wiem czy to wojewódzkie zarządzenie, czy przedsiębiorcy się dogadali ale jest tendencja do eliminacji plastiku oraz zastępowania jednorazówek produktami bio np. talerze ze sprasowanych otrębów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
' date='10 Październik 2019 - 08:44' timestamp='1570693476' post='15659065']

...

 

Swoją drogą na Dolnym Śląsku widzę pewne parcie na eko w turystyce. Nie wiem czy to wojewódzkie zarządzenie, czy przedsiębiorcy się dogadali ale jest tendencja do eliminacji plastiku oraz zastępowania jednorazówek produktami bio np. talerze ze sprasowanych otrębów.

 

Zaryzykowałbym tezę, że sporo ludzi ma świadomość potrzeby i jeśli robione sensownie, to poniesie nawet jakieś koszty/wyrzeczenia. A część i tak trzeba spacyfikować, bo opornej/"sprytniejszej" materii też nieco będzie.

 

@Ghost

Weźmiesz jakichś owoców, warzyw, nawrzucasz luzem do koszyka i potem wywalisz na wagę w kasie?

jeśli to są te większe owoce/warzywa, nie typu fasola, a np papryka/pomidory/etc i biorę tego niewielkie ilości, to tak wlaśnie robię. Albo luzem, albo wszystkie do jednej torebki, na kasie "segregacja" i znów do jednej. Kupowania owoców w marketach unikam jak mogę. Mam swoje sklepiki, które zaopatrują się na Rybitwach w Krakowie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ wszystko Ci wolno, ale pamiętaj że to pomysł spod prysznica a nie jakieś Opus Magnum cool.gif

 

A co masz do foliówek? W sensie takich co się rozpuszczają? Mój link << czytałem.

No dobra, więc mogię! :devil:

Panieeeeeeeeee, gdzie tu sens, gdzie tu logika? :P

Proponujesz globalną akcję sprawdzania cyklu produkcyjnego wszystkiego, co produkujemy. Milionów produktów w milionach łańcuchów zależności, w nieustalonej chmurze zmiennych typu zmiany w produkcji itd.

Wszystko po to, żeby nalepić na pudełko napis, którego chyba z 95+% konsumentów nie zrozumie, z 99+% konsumentów oleje. Napis świadczący o zużyciu energii potrzebnej do wyprodukowania czegoś...ale co z tą wiedzą ma klient zrobić? Nawet ten klient wyróżniający się, ten z tego 1%? Przecież taki napis na opakowaniu produktu A nie będzie miał jak wpłynąć na ocenę energo-efektywności produktu A, gdyż klient nie wie, czy produkt A musi być, czy nie musi być energo-wydajny (?) w procesie tworzenia. Potrzebny jest punkt odniesienia. To podstawa oceny. Ponieważ każdy produkt ma inny cykl produkcji, nie będziemy w stanie porównać pomiędzy sobą dwóch "wskaźników" dwóch innych produktów. Przykład ekstremalny: tomograf komputerowy ma wskaźnik z bilion razy wyższy od rurki do napojów. I co? No i nic.

Nie mówiąc już o skali: gigantycznych nakładach przeznaczonych na stworzenie systemu...którego efektem działania będzie dodatkowa tabelka na pudełku. Jaką energoefektywność ma sam ten pomysł budowy takiego systemu? : :devil:

 

Co do foliowek: jeżeli zastąpimy foliówki takimi, które się rozpuszczą...szybko (idealnie: czas liczony w dniach?) i będą neutralne do momentu rozpuszczenia się, a rozpuszczą się do neutralnych substancji, to już prawie dobrze będzie.

Tylko czy my mamy takie foliówki? Produkty gotowe do produkcji w skali powiedzmy miliarda sztuk na godzinę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Bono - Jak ktoś ma parcie, to będzie żył w ogóle bez śmieci. W sensie - wszystkich śmieci ( łącznie z podpaskami )

 

 

 

Pytanie tylko, czy to jest dobre rozwiązanie? Ograniczyć samego siebie zamiast zmienić technologię, która powoduje problem. Biorąc też pod uwagę higienę i zwykłą wygodę. Nie ograniczać się również technicznie w sensie - do tego marketu nie idę, bo mają pakowane ogórki a ja nie mam swoich torebek pod ręką.

 

Obecnie jednak w wielu przypadkach po prostu się nie da. Nie da się wejść do każdego sklepu i bez robienia jakiejś dramy i zamieszania - wyjść z produktami bez plastiku.

 

Szukam takiego filmu, jak koleś właśnie testował czy uda mu się zrobić zakupy bez wynoszenia jakiejś torby foliowej czy opakowania. Poległ na ogórkach szczerbaty.gif

 

EDIT - pisałem tego posta 45 minut - potem edytuję do odpowiedzi, które się w międzyczasie pojawiły tongue.gif

Edytowane przez PrimoGhost

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Astrofazie był niedawno odcinek o pożywieniu dla astronautów i tam prezentowano bakterie, które wytwarzają "organiczny plastik". A bakterie to coś takiego., co można łatwo i tanio hodować, do tego w ogromnych ilościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie bardzo wiele rzeczy wygodnych jest na bakier ze środowiskiem. Często będzie pytanie o to, z czego możemy zrezygnować, by srodowisku ulżyć. Właśnie dlatego prościej mieć "pomysły globalne", niż zrobić coś lokalnie. Chyba, że "globalny" w nas walnie, to też źle. Te globalne na szybko nic nas nie kosztują, a dają dobre samopoczucie, te lokalne chcą od nas wyrzeczeń. Mniejsza o to, czy tym wyrzeczeniem będzie droższy i lepszy opał, czy konieczność zabrania torby, gdy idziemy na zakupy.

To jeszcze zależy o jakim problemie rozmawiamy. Bo jeśli o globalnym ociepleniu vel zmianach klimatu to wg mnie jest dokładnie na odwrót. Oczywiście fajnie byłoby, jak ograniczymy produkcję odpadów i usprawnimy ich recykling, jak będziemy jedli mniej mięsa, jak odejdziemy od ogrzewania węglem (zwłaszcza, że smog zabija tu i teraz). Poprawi nam to samopoczucie, a jakość życia pozostanie zapewne na podobnym poziomie (tzn. wyrzeczenia zrównoważą się z korzyściami). W kwestii klimatu to jednak nic nie zmieni, jest na to za późno. Albo wprowadzamy globalne rozwiązania i naprawdę próbujemy to odwrócić (na zasadzie "wszystkie ręce na pokład", a kto nie z nami tego ubijamy dotkliwymi sankcjami), albo lepiej żebyśmy szykowali się na kryzys klimatyczny (w tym przypadku zarzynanie gospodarki europejskiej ambitnymi planami redukcji gdy USA, Chiny i Indie kopcą jak kopcili, a Afrykańczycy rozmnażają się na potęgę jest ostatnia rzeczą, jakiej potrzebujemy).

Edytowane przez Assassin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

...Albo wprowadzamy globalne rozwiązania i naprawdę próbujemy to odwrócić (na zasadzie "wszystkie ręce na pokład", a kto nie z nami tego ubijamy dotkliwymi sankcjami), albo lepiej żebyśmy szykowali się na kryzys klimatyczny (w tym przypadku zarzynanie gospodarki europejskiej ambitnymi planami redukcji gdy USA, Chiny i Indie kopcą jak kopcili, a Afrykańczycy rozmnażają się na potęgę jest ostatnim, czego potrzebujemy do przeżycia).

 

I to samo już kilka razy pisałem. Świrowanie u nas z energetyką węglową, gdy Chiny (i kilka innych potęg) ostro dają do pieca w drugą stronę, globalnie niewiele wnosi. Że jeśli sami nie chcą współpracować, to powinien być bojkot ich produktów i cła zaporowe. To samo przy Bolsano pisalem, że tzreba się z przyrodzeniem (a i to chyba takie durne nie jest) na rozum zamienić, by zwiększać import żywności z tamtego rejonu i liczyć na to, że tamte kraje nie będa powiększały areału rolniczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli to są te większe owoce/warzywa, nie typu fasola, a np papryka/pomidory/etc i biorę tego niewielkie ilości, to tak wlaśnie robię. Albo luzem, albo wszystkie do jednej torebki, na kasie "segregacja" i znów do jednej. Kupowania owoców w marketach unikam jak mogę. Mam swoje sklepiki, które zaopatrują się na Rybitwach w Krakowie.

 

Też tak robię. Ale głównie na wsi, jak jestem w domu. Jeżdżą tacy "obwoźni" handlarze i sprzedają prosto z busa. Głównie produkty ze Słowacji, ale też polskie. W wypowiedzi mam na myśli głównie warzywa i owoce pakowane oddzielnie, w folię. Uważam, że to rak.

 

@ Jag - auć... kop prosto w nerki...

 

 

Proponujesz globalną akcję sprawdzania cyklu produkcyjnego wszystkiego, co produkujemy. Milionów produktów w milionach łańcuchów zależności, w nieustalonej chmurze zmiennych typu zmiany w produkcji itd.

 

Odezwało się we mnie moje alter EGO polityka - obrońcy klimatu szczerbaty.gif

 

Ale nie chodzi mi o napis na pudełku. Bardziej o klasyfikację stopnia ekologiczności produktów. Coś na wzór klas jakościowych dla jajek. Albo warzyw.

 

Zobacz - W Holandii, Belgii przedsiębiorca produkujący np. ogórki, cukinię, pomidory - jest uzależniony od cen skupu. Ceny skupu z kolei - od klasy BIO produkowanych warzyw.

 

Będąc producentem BIO - masz bardziej restrykcyjne spektrum oprysków, jakie możesz stosować. Nie możesz zapylać roślin chemicznie, a uposażyć się np. w trzmiele albo zapylać rośliny... ręcznie ( np. cukinię )

 

Sprowadza się to do tego, że wyprodukujesz mniej - ale sprzedajesz to drożej. Ogórek BIO w skupie będzie stał za 20 centów, a zwykły - za 5-8 centów. Dodatkowo - co 2 tygodnie ( albo na skupie ) biorą Ci towar do laboratorium i badają czy nie lecisz w kulki.

 

Zostało to w jakiś sposób znormatywizowane pod względem żywności - w innych cyklach produkcyjnych również można to stosować. Fabryki też mają klasy efektywności. Określone ilości emisji. Są gorsze i lepsze.

 

Czy da się to jednak ogarnąć w całym cyklu produkcyjnym? Jag... Nie wiem. Pewnie nie. (lol2.gif) Ale nie jest też powiedziane, że trzeba tak zrobić ze wszystkim. Można zacząć od ekologicznych żarówek.

 

I nie chodzi mi tylko i wyłącznie o konsumenta. Produkty wyżej oceniane mogą mieć inne stawki VAT i opłaty recyklingowe.

 

Potrzebny jest punkt odniesienia. To podstawa oceny. Ponieważ każdy produkt ma inny cykl produkcji, nie będziemy w stanie porównać pomiędzy sobą dwóch "wskaźników" dwóch innych produktów. Przykład ekstremalny: tomograf komputerowy ma wskaźnik z bilion razy wyższy od rurki do napojów. I co? No i nic.

 

Dlatego jako punkt odniesienia proponowałem energię. Ciągle tym mówię. Energia, jako ekologiczna waluta. Produkt zużywający podczas swojej produkcji mniej energii/pozwalający zaoszczędzić więcej energii w cyklu użytkowania i recyklingu - będzie oceniony wyżej.

 

Tomograf komputerowy jako sprzęt ratujący życie byłby poza równaniem. Przed oczami mam raczej proste produkty, bez których da się żyć. Drukarka, latarka, ładowarka do tel.

 

Innymi słowy - ile drukarek i toreb pływa na wyspach śmieci po Atlantyku, a ile tomografów Siemensa? Co ma wspólnego Apple i Somalia? Plażę.

 

@ Foliówki - czy takowe mamy? Ponoć mamy. Ale nie dam za nie ręki uciąć. Mój link. Mamy też takie sznurki Mój link. Używa tego sąsiad i rzeczywiście - wywali to na kompostownik, po miesiącu nie ma po nim śladu. Wizualnego - chemicznego, nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czekam z niecierpliwością na wydajne hodowle komórkowe (tak jak i bioreaktory do produkcji mleka).

Podobnie.

Póki co głównym problemem pozostaje koszt (obecnie kilkaset $ na funt) oraz skalarnosc produkcji. Ale tu będzie podobnie jak z autami elektrycznymi: zadziała dodatnie sprzężenie zwrotne, im więcej mięsa będzie produkowane w hodowlach tkankowych, tym mniejszy będzie koszt i większą popularność, co przyczyni się do zwiększenia pordukcji. Dodatkowo takie mięso moznaby, przynajmniej na początku, zwolnić z VAT w ramach bardzo niskiego negatywnego oddziaływania na środowisko.

Główne problemy jakie widzę to kwestia przekonania ludzi do takiego produktu oraz aby był on rzeczywiście "ekologiczny" , 100% energii potrzebnej do wytworzenia musi pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej o klasyfikację stopnia ekologiczności produktów.

...

Dlatego jako punkt odniesienia proponowałem energię. Ciągle tym mówię. Energia, jako ekologiczna waluta. Produkt zużywający podczas swojej produkcji mniej energii/pozwalający zaoszczędzić więcej energii w cyklu użytkowania i recyklingu - będzie oceniony wyżej.

No dobra, ale skąd korelacja energii vs ekologiczności?

Patrząc w ten sposób, to chyba najbardziej ekologiczna będzie ta jednorazowa torba foliowa, bo myślę że co jak co, ale energii na wytworzenie foliówki to dużo nie idzie :)

 

Poza tym, mamy jakieś rankingi ekologiczne, powiedzmy że się skupimy na ziemniokach i ryżu. Załóżmy, że energetycznie to bardziej ekologiczne będą te ziemnioki od tego ryżu. I co teraz z tego będzie wynikać? Wysuszymy i wyrównamy pola ryżowe i zasiejemy w Azji ziemnioki?

@ Foliówki - czy takowe mamy? Ponoć mamy. Ale nie dam za nie ręki uciąć. Mój link. Mamy też takie sznurki Mój link. Używa tego sąsiad i rzeczywiście - wywali to na kompostownik, po miesiącu nie ma po nim śladu. Wizualnego - chemicznego, nie wiem.

Te biobagi to się rozkładają w 45 dni, ale w kompostowniku, przy współudziale bakterii z takiego środowiska. Trzeba czegoś taniego, co się rozłoży na plaży w Indonezji, lub w wodach Oceanu Indyjskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale skąd korelacja energii vs ekologiczności?

Patrząc w ten sposób, to chyba najbardziej ekologiczna będzie ta jednorazowa torba foliowa, bo myślę że co jak co, ale energii na wytworzenie foliówki to dużo nie idzie :)

 

Ale na jej utylizację - już znacznie więcej. To nie jest zły element równania. Zapewne nie jedyny, aby to działało. Ale.... prześledzenie cyklu życia produktu od wytworzenia przez użytkowanie i utylizację pod kątem nakładów energii - wierzę, że to ma sens.

 

Ziemniaki a ryż - transport, koszt uprawy, nakłady maszyn rolniczych. Ale też nic nie musi tutaj wygrywać. Rośliny to najmniejszy problem. Co innego uprawa jakichś roślin typowo pod produkcję ubrań, barwników. Wtedy koszt i nakłady na ich uprawy byłyby składnikiem EKO BMI produktu, który dzięki nim powstał. 33_8.png

 

Torby plastikowe wersja v2 - Mój link

 

Rozumiem - wyprodukuj sobie ich miliard. Koszt takiej torby pewnie z 5 zł. Ale.... no da się. Cholera, naprawdę da się to zrobić. Już nawet te torby ze skrobi są lepsze, niż te pieprzone foliówki z marketów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, no to wygrywamy rankingi żarciem opartym na...owadach. Efektywne, tanie, szybkie białko. I co? I co z tym zrobimy? Pamiętam jak nawet tutaj się podniósł swego czasu ferment, jak ktoś gdzieś tam przeczytał, że UE sfinansowała jakieś badania w tym temacie, czy też uznała owady za żywność...

 

PS. Jadłem duże (>10cm) żuki wodne, pasikoniki, świerszcze w różnych kolorach, larwy motyli, skorpiona nawet. Nie jest źle :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłeś w Tajlandii? Ja najdziwniejsze co zjadłem, to ośmiornica :D

 

Ale czemu Ty się tak do tego jedzenia przyssałeś. Pisałem o tych Eko ogórkach, ale w kontekście tego żeby zrobić podobne klasy wobec innych rzeczy. Ładowarek, puszek, kubków. Tych toreb chociażby.

 

Przykładem może być właśnie torba plastikowa vs torba papierowa. Która jest Eko? Papierowa przecież wymaga dużo większej energii do jej wytworzenia. Plastikowa - do utylizacji.

 

Tymczasem - jak jest papierowa, to musi być przecież Eko. Bo to papier a to plastik. Dla mnie to bez sensu. Klasa eko-zajebistości pokazywałaby który produkt w rzeczywistości jest bardziej przyjazny środowisku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Tajlandii już takich rzeczy raczej nie zjesz, bo to lokalny lider rozwoju i dobrobytu i oni już chyba o tym dawno zapomnieli. Rozwój takiego Bangkoku zawstydziłby Europę. Tajlandia miała też swego czasu, zdaje się, najwyższy zanotowany na planecie wzrost PKB w ciągu jednego roku (25%).

Byłem tam parę razy, ale byłem też w Kambodży (gdzie takie rzeczy możesz zjeść), czy (parę tygodni temu) w Indonezji. Może wrzucę jakieś fotki z tego ostatniego na forum.

 

Nie jestem pewien, czy dałoby się wiarygodnie wytworzyć jakąś historię budowy i projektu czegoś takiego, jak ładowarka. Poza tym...nawet mając wiedzę na temat ekologiczności ładowarki, 99.9999999999999% użytkowników nie zaprzestanie jej używania, nie? To jest jeden z problemów, którymi atakuję ten pomysł :E :E :E

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

PS. Jadłem duże (>10cm) żuki wodne, pasikoniki, świerszcze w różnych kolorach, larwy motyli, skorpiona nawet. Nie jest źle :E

Właśnie w takim momencie przeszedłbym na vege.

Niestety owada do ust nie wezmę, chyba, że przez przypadek komara przy wieczornym ognisku :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ło jezusicku! Dwutlenek azotu, NO2! To miałem na myśli, nie wiem skąd ta siarka... :E

No :P

Tym niemniej dalej jest tu "sth not yes". Mocznik w dieslach ma za zadanie doprowadzić do reakcji tlenków azotu z nimże właśnie (oczywiście wszystko to dzieje się na katalizatorze). W efekcie owe tlenki redukują się do wolnego azotu. Bez mocznika katalizator w dieslu nei jest w stanie redukować NOx, gdyż w spalinach diesla jest zbyt dużo tlenu.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobnie.

Póki co głównym problemem pozostaje koszt (obecnie kilkaset $ na funt) oraz skalarnosc produkcji. Ale tu będzie podobnie jak z autami elektrycznymi: zadziała dodatnie sprzężenie zwrotne, im więcej mięsa będzie produkowane w hodowlach tkankowych, tym mniejszy będzie koszt i większą popularność, co przyczyni się do zwiększenia pordukcji. Dodatkowo takie mięso moznaby, przynajmniej na początku, zwolnić z VAT w ramach bardzo niskiego negatywnego oddziaływania na środowisko.

Główne problemy jakie widzę to kwestia przekonania ludzi do takiego produktu oraz aby był on rzeczywiście "ekologiczny" , 100% energii potrzebnej do wytworzenia musi pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych.

Stąd też w tym roku Nobel dla wynalazcy ogniw li-ion z suchym elektrolitem. Takie baterie są w 100% bezpieczne, nie zapalają się np po przebiciu, potrzebują dużo mniej kobaltu - są dzięki temu tanie, wytrzymują nawet do 23 tysięcy(!) cykli ładowania. Wprawdzie są 2 problemy - niska pojemność oraz wysoski opór wewnętrzny znacznie ograniczający max natężenie.

Jest pomysł by ostudzić planetę poprzez zamianę metanu w CO2 Mój link

Bez sęsu. Chyba, że zaraz wychwycimy ten CO2https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-to-metan-jest-glowna-przyczyna-ocieplenia-80

 

A propos emisji CO2 i Chin, Indii, USA.1) USA obniżały emisje CO2 za czasów Obamy - Trump ku wielkiemu zaskoczeniu odwrócił ten trend.2) Chiny, Indie produkują gigantyczne ilości CO2 ALE - per capita to już są daleko w tyle za Europą. Do tego jest to też niesprawiedliwe. Najpierw firmy zachodnie pouciekały z fabrykami do Chin a teraz mamy pretensje do Chin że emitują dużo gazów cieplarnianych?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...