Skocz do zawartości
jagular

Indonezja | Bali

Rekomendowane odpowiedzi

Ponieważ niedawno wróciłem z indonezyjskiej wyspy Bali, postanowiłem wrzucić parę fotek z tego miejsca. Na razie mam wyeksportowane jedynie parę, jak coś więcej zrobię, to i więcej wrzucę.

Postanowiłem oprócz zdjęć umieścić także nieco własnego komentarza.

 

Bali to bardzo popularna miejscówka dla turystów z całego świata. Wyspa nazywana rajem na ziemi jest miejscem kontrastów, mimo że oblegana przez turystów, dalej tam są miejsca w których tych turystów się nie uświadczy.

 

Nim się rozpiszę więcej, generalnie bardzo polecam wyjazd w to miejsce. Polaków trochę widziałem. Nie wszystkim już wystarczają zamulone wakacje nad Bałtykiem :E

 

Bali to połączenie łagodnej egzotyki z 'casualem'. Jak ktoś ma ochotę, może dotrzeć do miejsc gdzie nie ma turystów. Jeżeli się boi egzotyki, da się ją ominać i wypoczywać w stylu "rodzinnym".

Ceny? Myślę że swobodnie niższe od cen w sezonie nad polskim zamulonym ściekiem zwanym Bałtykiem. Oczywiście, piszę tu o turystyce zrównoważonej, nieco oszczędnej. Jeżeli ktoś ma budżet, może wydać na Bali...dużo. Przykładowo, rozstrzał cen noclegów (wybrane te z dobrymi opiniami!) to powiedzmy od poniżej 50zł do okolic powiedzmy że 30000+zł za noc :D

 

Czy jest coś na Bali, co mi się nie podobało? Oprócz, mimo wszystko, utraty (dla mnie) nieco egzotyki na rzecz wspomnianej 'casualowości', przede wszystkim...turyści.

Niestety, Bali uchodzi za mekkę wszelkich influencerów, zwolenników medytacji i zdrowego życia (?). Na każdego takiego influencera realnego przypada oczywiście z tysiąc ludzi, których sensem życia jest naśladowanie swoich internetowych idoli. Jak można się domyśleć, czasami dociera to do żałosnego absurdu.

 

Jednym z takich miejsc, gdzie można zobaczyć, jak popaprani ludzie z Zachodu "nagle" stają się (w swoim rozumieniu i nadziei) pseudo buddystami, medytującymi instagramowymi joginami, fejsbukowymi gwiazdami modelingu są popularne i słynne świątynie. Co tam się odpier***a, to jest smutne, dlatego też chyba jedną z odpowiedzi na pytanie: Jak przyjemnie spędzić urlop na Bali? jest: wygoglanie najbardziej popularnych w internecie lokacji na wyspie, a następnie omijanie tych miejsc z daleka.

Oto chyba najbardziej znane miejsce wśród instagramowych hinduisto-buddystów-ch*j-wie-kogo:

hFGt8wV.jpg

Cała drama się odbywa pomiędzy tymi szpikulcami - tam turyści, po spędzeniu czasu w kolejce i wywołaniu numerka (tak!) stają i mają możliwość zapozowania do 3 zdjęć (wykonanych przez obsługę). Poza pierwsza, poza druga, poza ostatnia...neeext. 2 sekundy na każdą pozę, szybko, szybko, udajmy że się dobrze bawimy, że jesteśmy hinduisty!!!

Turyści jednak uśmiechają się tam jedynie do aparatów. Poza kadrem panuje atmosfera dramatu, napięcia.

bK1sZWw.jpg

Jaką pozą zaskoczyć znajomych na fejsie? Czy moja sukienka (zupełnie niepasująca do reguł świątynnych) wygląda idealnie? Czy mój botoks dobrze wyjdzie, a nowe cycki odpowiednio będa podkreślone? Oto Wielkie Problemy turystów w takich miejscach i widać to na ich biednych, skupionych mordach ludzi, którzy ociekają desperacją żeby WYJŚĆ NA ZDJĘCIU JAK TA SŁYNNA INSTAGRAMERKA.

 

Jeżel jednak ominiemy te miejsca, Bali okaże się piękną wyspą. Większość tubylców porusza się po niej skuterami/motorami:

g2hl9M8.jpg

HSSMqjN.jpg

wTO6K3T.jpg

mHNy1pA.jpg

skpszPe.jpg

Mkt66wI.jpg

ChOAQYV.jpg

o7qvbdi.jpg

O19ttCV.jpg

jM0PYPj.jpg

X4TgsgW.jpg

Paliwo do skutera można kupić zarówno na "normalnej" stacji paliw, jakże i na czymś takim, gdzie paliwo jest w butlach, przepompowywane ręczną pompą, odmierzane skalą wyrysowaną na butli :)

T7zNP03.jpg

 

Balijczycy są bardzo, bardzo uśmiechnięci. Bardzo spokojni, opanowani, serdeczni i pomocni. To prawdziwy skarb tej wyspy.

aq8vnrB.jpg

jcGlqfV.jpg

sWGkjIu.jpg

 

Podstawą żywieniową jest oczywiście ryż. Oto no, powiedzmy że ludzie zbierający ryż na ryżowych tarasach Tegalalang :)

X0HMl9m.jpg

EQEyo38.jpg

5LMymET.jpg

 

Dobra, tyle na teraz. Jestem zmęczony tym uploadem na razie :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro jak prawdziwy Polak już ponarzekałeś, to czas na opis co się podobało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalnie po przeczytaniu tego i oglądnięciu zdjęć z wyspy mam jakąś dziwną ochotę wysmarować się mokrym popiołem, ubrać khaki i ruszyć na wojnę z influencerami.

 

Ta biedna wyspa nie zasłużyła, żeby topić się w tym zachodnim szlamie. Pamiętacie Czarnobyl? Mój link.. Boże, co za rak....mad2.gif

 

Same zdjęcia - po prostu coś pięknego. Technicznie uczta dla oczu, ale nie to mi się podoba najbardziej. Widać, że złapałeś na nich część energii tej wyspy. Ci starsi ludzie, tacy uśmiechnięci, serdeczni. To po prostu czuć w tych zdjęciach. W ogóle zastanawiam się - czy oni znają na tej wyspie takie pojęcie, jak konflikt pokoleń? Patrzę na zdjęcie tego chłopca na rowerze i tego starszego mężczyzny. Wyglądają, jak wyjęci z jednej bajki. Jakby mogli być dla siebie kolegami ale jednocześnie też dziadkiem i wnukiem.

 

Jestem pod wrażeniem. Ogromnym wrażeniem Jag. Coś pięknego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, taki bezkrytyczny, ekspansywny styl turystyki działa mi mocno na nerwa.

Część z nas, duża, jedzie gdzieś tam i oczekuje że to gdzieś tam dopasuje się do nas. Ma być tak, jak my oczekujemy.

Tacy ludzie jadą gdzieś tam nie po to, żeby zobaczyć coś innego, tylko żeby umieścić coś atrakcyjnego na swoim tle. Ludzie nie robią zdjęć miejsca, do którego jadą, tylko siebie.

 

Czy wyspa zasłużyła? To nie jest takie łatwe. Turyści przynoszą ze sobą dewizy, czasami w sporych ilościach. Kraj jest ogólnie bogaty w zasoby, ale biedny w kasiorę. Rupia ma jeden z niższych kursów nie bez powodów (1zł = ok. 3600 idr), przez co to jeden z tych krajów, gdzie można być milionerem ;)

Dodając fakt, jak wygląda okoliczna działalność tektoniczna, obecność Bali przed oczami białasów się przydaje kiedy trzeba pomóc regionowi (tragiczny rok 2018).

 

Konflikt pokoleń? Jest, bo być musi. Świat się zmienia zbyt szybko. Ludzie starsi pamiętają zupełnie inne realia. Młodzi mają komórki, fejsbuki. Czy młodzi tak bardzo niechętnie podchodzą do starych rytuałów, jak np. w Europie? Chyba jednak nie. Czyli ten konflikt nie jest tak jaskrawy.

 

W następnym tygodniu (jestem teraz na wyjeździe) coś może jeszcze dołożę z fotek do wątku :)

' date='14 Październik 2019 - 08:11' timestamp='1571037102' post='15661452']

Skoro jak prawdziwy Polak już ponarzekałeś, to czas na opis co się podobało ;)

No cóż, na pewno podobał mi się wrześniowy klimat - nie jest tak zabójczy jak kontynentalny zwrotnikowy w Azji. W górach nawet można nazwać to łagodnym :)

Poza tym, zieleń. Mimo orientacji na turystykę, dalej jest jej pełno.

No i oczywiście, ludzie. Są łagodni, uśmiechnięci, pogodni. Chyba też nie sprzedali się turystom do końca - mimo, że ekonomia wyspy to w zasadzie 90% turystyka, są miejsca święte, w które turyści nie wejdą, lub wejdą, ale w odpowiednim stroju - tzn. stroju lokalnym.

Są chyba też nieźle zorganizowani - wnoszę to po tym, że przypadkowych nic nie robiących niebieskich ptaków nie jest aż tak dużo, mają swoje sposoby (ludzie ogólnie, nie niebieskie ptaki) na zarobek, no i coś, co zrobiło na mnie pozytywne wrażenie: organizacja podczas wydarzeń religijnych.

Uroczystość przy przydrożnej kapliczce? Z przodu i z tyłu kilku wiernych, którzy dbają o bezpieczny ruch i informowanie o ograniczeniach tego ruchu. Robi się ciemno (równik!)? Panowie mają świecące pałki.

Uroczystość we większej świątyni? Na parkingu podobnie - grupa ludzi z tymi świecącymi pałkami i krótkofalówkami dba o bezpieczeństwo ruchu i sprawność parkowania.

co to za szkło ma taki nerwowy bokeh?

Prawie wszystkie kadry to Canon 85L II f1.2, często na @f1.2, na ff korpusie. Ten obiektyw chyba nie jest uznawany za produkujący nerwowy bokeh ;)

@jagular to jednak prawdziwie dobry fotograf. Zdjęcia, me gusta.

Dzięks!

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@jagular to jednak prawdziwie dobry fotograf. Zdjęcia, me gusta.

 

 

Co tam sam fotograf bez dobrego technika od obróbki zdjęć. Zgłaszam swoją aplikację. Mój link

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadzwoniłem do wujka Staszka, co ma brata na ochronie w firmie, w której ten brat zna takiego kolesia, którego siostra kiedyś chodziła z takim kolesiem, którego myliła z innym kolesiem, który kiedyś jak karmił gołębie na rynku, to potrącił takiego kolesia, który zajmuje się pośrednictwem usług graficznych z Uzbekistanu i Malawi do jueseja.

 

Obejrzeli pracę.

 

Zapykło.

 

Masz w piątek rozmowę kwalifikacyjną w Holiłudzie na 10tej ulycy w takim wysokim budynku na Grafika Do Filmów Grozy Z Ameryky. Weś się ubierz artystycznie, nie rób mi siary garniakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Teraz jeszcze muszę wymyślić jakąś przemowę na rozmowę kwalifikacyjną....

 

"Ja jestem Ozymandyas, król królów.

Wielcy.... Patrzcie na moje dzieła i zapłaczcie"

Na kreację artystyczną też mam już pomysł...

Mój link

Będzie dobrze.

 

Dobra. Nie spamuję tego wątku, bo aż nie wypada. Prawda jest taka, że jakbyś miał chwilę wolnego to byłoby naprawdę miło jakbyś jeszcze coś nam wrzucił z Bali. Z chęcią obejrzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postawa dobra, trzeba wchodzić z przytupem...ale...masakra...NIE WIESZ ŻE PARÓWEK JUŻ SIĘ NIE NOSI?!?!?...to było modne TRZY sezony temu! Załóż jakieś kiełki bambusa, nie rób wstydu na światowych salonach.

 

Foty będą po niedzieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś zdjęcia z wybrzeża może ? :)

 

Och, taki bezkrytyczny, ekspansywny styl turystyki działa mi mocno na nerwa.

Część z nas, duża, jedzie gdzieś tam i oczekuje że to gdzieś tam dopasuje się do nas. Ma być tak, jak my oczekujemy.

Tacy ludzie jadą gdzieś tam nie po to, żeby zobaczyć coś innego, tylko żeby umieścić coś atrakcyjnego na swoim tle. Ludzie nie robią zdjęć miejsca, do którego jadą, tylko siebie.

Miło wiedzieć, że są inne osoby z takim podejściem. Mi zawsze małżonka po wakacjach marudzi dlaczego w zasadzie nie ma nas na żadnych zdjęciach tylko same "widoki"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło wiedzieć, że są inne osoby z takim podejściem. Mi zawsze małżonka po wakacjach marudzi dlaczego w zasadzie nie ma nas na żadnych zdjęciach tylko same "widoki"

Myślę, że nie do końca o to chodziło.

Bardzo ładne zdjęcia i nie mniej ciekawy opis wyspy. Przemyślenia dotyczące sposobu "uprawania" turystyki są mi bliskie, szkoda tylko, że nie zawsze da się te popularne miejsca ominąć - bo są warte zobaczenia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś zdjęcia z wybrzeża może ? :)

Nie mam. Nie byliśmy, zrezygnowaliśmy.

...szkoda tylko, że nie zawsze da się te popularne miejsca ominąć - bo są warte zobaczenia.

Nie ma jednoznacznej oceny tego faktu. Jednocześnie tak, miejsca popularne turystycznie są popularne, bo były/są atrakcyjne.

Z drugiej strony...one były popularne i atrakcyjne już lata temu i przez to obecnie są zalane turystami. Wszystko to, co łatwo znajdziesz w google wpisując jakąś frazę typu "co obejrzeć w X", zostało przeczytane i uwzględnione w planach czasami milionów ludzi przed nami.

Są jeszcze miejsca, które są zarówno znane, ładne, polecane i puste, ale dlatego czasami, że puste są po sezonie, albo jest ciężko do nich dotrzeć Typowemu Turyście. Albo jest drogo. Albo istnieje inny czynnik, który obniża ilość turystów docierających do danego miejsca.

A jakieś historie z Bali? Nawet jakieś drobne? Oprócz tych o turystyce?

Jakiego rodzaju historie? Może coś ciekawego będzie niżej:

 

Większość czasu mieszkaliśmy tam w czymś, co można by uznać za odpowiednik polskiej 'agroturystyki' - ot gospodarz buduje jakieś tam lepsze, lub gorsze 'stancje' dla turystów i w lepszy, lub gorszy sposób tych turystów obsługuje. To jest tania metoda na turystykę na wyspie, do tego zdecydowanie bliższa prawdziwym Balijczykom i pozwala mieć kontakt z realnymi ludźmi, a nie pracownikami korpo/hotelu. Przykładowo, w jednym z takich miejsc mogliśmy pomóc w przygotowywaniu posiłków dla nas - robiła je żona gospodarza. Moja dziewczyna nauczyła się dzięki temu robić jakiś tam super sos orzechowy :E

 

W innym miejscu mieliśmy to szczęście, że gospodarz, lokalny bogaty i znany w okolicy człowiek, miał dużo wolnego czasu i chęci do dyskusji. Ot czasu do czasu się dosiadał przy posiłku, lub też przychodził pogadać. Rozmowy z nim potwierdziły to, co czuć czytając informacje o Indonezji: to jest kocioł. Kulturowo-religijno-językowy. Kraj jest duży, bardzo, bardzo zróżnicowany. Bogatsze prowincje ponoszą koszt ciągnięcia całości do przodu i nie wszystkim się to podoba. Jak to bywa, najmniej się podoba akurat tym, którzy najwięcej do puli ogólnej dokładają :D Obecna władza, według gospodarza, jednak jest lepsza od poprzedniej w dystrybucji zysków z podatków (itd), więc być może będzie w stanie utrzymać w ryzach ten kocioł. Nie można jednak zapominać, że są prowicje, do których lepiej się nie udawać (przynajmniej według zawsze ostrożnych raportów MSZ krajów europejskich), gdyż nawet tak sprytna władza najwidoczniej nie jest w stanie zadowolić wszystkich i skłonić separatystów do zaprzestania rozruchów.

 

Ciekawostka związana z (chyba) wyborami: prawie w każdej miejscowości stoją gdzieś tam tablice reklamowe z sylwetkami i nazwiskami ludzi obecnie będących przy władzy. Praktycznie przy każdej takiej tablicy jest inna tablica: z listą projektów publicznych (typu budowa czegoś tam, remont budynku publicznego itd) z kwotą, którą lokalni włodarze załatwili na taki cel. Korupcja w tym kraju jest w rozkwicie, ale taka forma reklamy władzy chyba jest fajna.

 

Bali to oczywiście wyspa wulkaniczna, z dużą aktywnością wulkaniczną. Obecnie największy szczyt, oczywiście wulkan, jest aktywny. Jest zakazane zbliżanie się do niego, od chyba 2018 roku, od czasu do czasu wulkan się wkurzy i zaczyna rzygać i dymić. Wtedy loty z lotniska w Denpasar są zawieszane. Warto mieć to na uwadze podczas planowania wycieczki i kupowania ubepieczenia podróżnego. Prawdopodobieństwo erupcji nie jest bardzo wysokie, ale istnieje - w ciągu ostatniego roku coś takiego wydarzyło się kilka razy.

Ze względu na to, ukształtowanie terenu jest ciekawe. Drogi potrafią wić się serpentynami w górę/dół, niektórzy turyści podobno potrafią zagotować hamulce w motocyklach podczas zjazdu z kilku świątyń w górach. Podjazdy w części górzystej są b r u t a l n e, warto sobie to uzmysłowić przed wynajęciem motocyklu, lub roweru.

 

Generalnie z wynajęciem motocykla/skutera nie ma żadnego problemu. Do legalnej jazdy takim pojazdem potrzebne są jednak IDP oraz nasze prawo jazdy na motocykle. Jak można się domyśleć, pewna część turystów olewa te wymagania. Jak można się domyśleć, powoduje to pewne kłopoty, nazwijmy to natury portfelowej, w razie kontroli drogowej przez policję. Jak można się domyśleć, w razie poważniejszego wypadku, bez w/w dokumentów i ubezpieczenia mamy przeje....ne.

 

Balijczycy podchodzą do swojej religii (to jedyna prowicja w Indonezji o jednoznacznie nie muzułmańskiej religii) bardzo poważnie. Jak można przypuszczać, głównie muzułmańska Indonezja wywierała bardzo mocny wpływ na hinduistyczne Bali. Dopiero kilkadziesiąt lat temu stolica uznała hinduizm balijski za jedną z religii Indonezji i zakończyły się, przynajmniej oficjalnie, prześladowania Balijczyków z tym związane.

 

Językiem turystycznym Balijczyków jest oczywiście język angielski. Problemem jednak jest to, że język lokalny (odmiana indonezyjskiego) jest tak bardzo inny (typowe dla Azji ogólnie), że Balijczykom często jest trudno z wymową. Czasami musiałem się uśmiechać podczas rozmowy licząc na to, że rozmówca nie spostrzegnie się, że nie do końca rozumiem, o czym on do mnie godo. Przykładowo, jakiś czas zajęło mi skojarzenie wymowy przez Balijczyków słowa [driver] - u nich to coś w rodzaju [drapper].

Taka ciekawostka językowa: na Bali istnieją kierowcy-przewodnicy, którzy podobno uczą się polskiego. Sprytne chłopaki wiedzą, jak przyciągnąć klienta. Namiary na nich są rozprowadzane na polskich forach/grupach związanych z Bali.

Sam język balijski jest oczywiście z gatunku OMG-WTF. Nie jest może tak niewiarygodnie śpiewny i rozbudowany, jak języki Azji Południowo-Wschodniej kontynentalnej, ale i tak zapamiętanie głupiego "witaj" (om suastiastu) zajęło mi chyba z 2 tygodnie :E

 

Dobra, to tyle, wrzucę parę fotek. Stacjonarka mi się coś psuje, więc może nie będę mógł tego zrobić później.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna ze świątyń oraz bóg Ganesha, którego figury są umieszczane przy wejściu do domostw:

ohBeAq2.jpg

 

U5dRhne.jpg

 

57gN8rN.jpg

 

gVSt9iw.jpg

 

Kv0BllS.jpg

 

Zieleń, taka oszałamiająca, brutalna, zakrywająca wszystko:

Fgnm79e.jpg

 

PlB8svv.png

 

M4ziBjT.png

 

BaSYkEj.png

 

Pola ryżowe, daleko poza tymi 'turystycznymi':

vxdbJjS.jpg

 

Fot mam więcej, ale muszę powalczyć z komputerem, w przyszłości może coś wrzucę jeszcze :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu brak słów. Normalnie aż mam ochotę przejść na hinduizm i tam zamieszkać. Chociaż na chwilę.

 

No a powiedz mi tak z czystej ciekawości - Te figury i zdobienia. Ile to ma lat? Są w rewelacyjnym stanie, ale czyścić czy konserwować tego bym nie chciał bigsmile.gif

 

Co do nauki polskiego, to powiem Ci że chyba całemu światu to się udziela. Jakieś 2 lata temu w egipskiej restauracji zamawiając pitę wybierałem sos. Pytałem po angielsku czy to jest bardzo spicy, super spicy czy ultra spicy, bo o ile lubię ostre jedzenie - nie lubię mieć spalonego podniebienia. Gadałem też w międzyczasie z kolegą w j. polskim.

 

Sprzedawca wskazał na pojemnik sosu najbardziej wysunięty na prawo i powiedział kręcąc wymownie głową:

 

" dys is hot kur*wa", wskazał na inny - dys is little ku*wa, dys is nice ku*wa lol2.gif

 

Nie powiem... wgniotło mnie na metr w ziemię.

 

 

Zdjęcia - jak dla mnie klasa światowa. Wyglądają jak materiały koncepcyjne do nowego Tomb Raidera. Po prostu chylę czoła i z uśmiechem zazdroszczę talentu.

 

Jak dogadasz się z PC, to wrzucaj w opór. Jutro wyjeżdżam z Kraju Nad Wisłą (cry.gif ) ale w wolnym czasie - na pewno zaglądnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jestem na etapie reinstalki systemu, może będę musiał zrobić przymusową zmianę hardware :/

 

Osobiście nie wiem, czy bym chciał zamieszkać na Bali. Chyba nie miałbym ochoty na pozbycie się łatwego dostępu do wielu produktów cywilizacji. Zdaje się też, że zamieszkanie nie jest aż tak łatwe z punktu widzenia prawnego: ekspaci muszą chyba kombinować z wjazdami/wyjazdami w celu "resetu" wiz.

 

Figury, zdobienia - to ma czasami kilkaset, czasami kilka lat. Nie wszystko jest tam stare - w Ubud (najbardziej popularna, duża miejscowość) są świątynie wyrzeźbione w betonie; wiek - parę lat. To nie jest tak, że to wszystko tam jest stare po prostu - ich religia dalej jest żywa.

 

Język polski - tak, na całym świecie ludzie pracujący z turystami uczą się języków turystów, jak i mają z turystami kontakt. Globalizacja panie!

Czasami bywa zabawnie - przykładowo, kiedyś w Hawanie spotkałem kolesia, który miał przy sobie...polskie wydanie National Geographic z nim na okładce :E

Na Bali w jednym miejscu spotkałem za to jakiegoś lokalnego urzędnika na wakacjach, z którym rozmawiałem o miastach w Europie. Studiował w Niemczech.

 

Tomb raider? Przyznam się, że byłem w Kambodży w lokacjach, w których go kręcili (niektóre świątynie Angkoru). Oraz w barach, w których Angelina Jolie piła :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomóc Ci z diagnostyką tego blaszaka?

 

Powiem Ci, że bym chciał zamieszkać gdzieś z daleka od tego ekonomicznego pędu. Tak przysłowiowo - walnąć wszystkim i wyjechać w Bieszczady.... Bali w sumie pasuje trochę do tej koncepcji tongue.gif

 

Ale co mi się marzy od paru już lat wycieczka śladami Gry o Tron. Tylko, że w takim kompletnym wydaniu. Jak tutaj

. Tak, że BUM - w jednym cyklu Chorwacja, Irlandia, Szkocja, Islandia, Hiszpania, Maroko, Malta. Normalnie bym kwiczał, jak małe dziecko stojąc na tych klifach, gdzie lądowały smoki szczerbaty.gif Piękne miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W [kartach graficznych] dałem wątek - mam problem z GPU, wali artefaktami na wszystkim, co ma jakiekolwiek wideo. Cokolwiek - przeglądarka, odtwarzanie lokalne, launcher gierki. 2D i 3D działa ok. Zreinstalowałem przed chwilą system, dalej mam problem. Wygląda na to, że muszę kupić nowe GPU. Mam tylko nadzieję, że to GPU, a nie coś, co kupię jako ostatnie z serii awaryjnych upgrejdów :(

 

Romantyczna zabawa w ucieczkę od cywilizacji kończy się szybko, jak już się przechodzi z rozmyślań w czyny :) O ile Bieszczady to nie jest coś realnie dzikiego, to (wracając do Bali) Indonezja, może poza Dżakartą, już jest. Zakładając, że nawet ma się pobyt stały prawnie zapewniony, wszystko jest super dopóki jest się zdrowym, niezależnym, bez problemów, młodym. Jeżeli coś się stanie, przykładowo pojawi się jakaś poważniejsza choroba, to myślę że szybko się wytrzeźwieje z romantycznej wizji ucieczki w dzicz. Najbliższe dobre i pewne miejsce, gdzie medycyna jest w stanie poradzić sobie na poziomie odpowiadającym Europie to chyba dopiero Bangkok. Ceny leków w Indonezji (sprawdziliśmy, bo moja dziewucha, blondzia, raz się nie posmarowała i poznała na własnej skórze, co to jest oparzenie słoneczne 2-go stopnia) są ostre. Ceny wizyty lekarskiej, czy pobyt w szpitalu o poziomie przynajmniej akceptowalnym są bardziej niż ostre.

Chcesz coś kupić nietypowego? Leć kilka tysięcy km na zakupy. Coś się psuje nietypowego? Nie masz szans na obsługę. Itd itp.

 

Gra o Tron: ale wiesz, że lokacje były ostro matte paintingowane, retuszowane, klejone z CGI? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda, jak walnięty dekoder.... ;/

 

No tak, wiadome. Pewnie po 2-3 tygodniach sielanki by człowiek błagał by chociaż spojrzeć na smartfona czy oglądnąć jakiś film na dużym ekranie. Ale mimo wszystko coraz częściej uważam, że tutaj w Europie większość ludzi płaci jednak zbyt dużą cenę za życie w rozwiniętym i nowoczesnym społeczeństwie. Ciekawe jaki mają tam współczynnik chociażby raka, miażdżycy czy chorób serca...

 

A co do nietypowych rzeczy to brałbym tylko takie z gwarancją Door to Door szczerbaty.gifszczerbaty.gifszczerbaty.gif

 

Że jakie CGI? Że smoki nie istniały a w 8 sezonie nie puścili z dymem Dubrownika?

 

Bardzo interesowałem się scenografią i inscenizacją w GOT. Widziałem na filmach i zdjęciach wszystkie miejscówki, ale nie byłem w żadnej... sad.gif Nawet ta lokacja ma swój znacznik dla turystów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to brachu niezbyt dostrzegamy mnóstwo rzeczy, które by wyszły podczas takiej 'ucieczki' :)

 

Zakładam, że większość ludzi przykładowo tęskniłoby do jakichś tam standardów żywieniowych (och ten chlebek, schabowy).

Klimat w różnych tropikalnych krajach potrafi być brutalny - jestem akceptowalnie odporny na słońce: to, co spowodowało oparzenia 2-go stopnia u mojej kobity, nie wpłynęło zbytnio na moją, już na stałe, dosyć ciemną jak na białasa cerę, ale wiem co oznacza połączenie powiedzmy 35 stopni + blisko 100% wilgotności + brak ruchu powietrza. Pory wilgotne poniewierają każdym, łącznie z tubylcami.

 

Życie bliskie przyrody może się też znudzić, kiedy elementem życia zaczyna być walka o przetrwanie z tą przyrodą (wszelkie budowle, instalacje niszczeją szybko).

 

Romantyka życia na plaży topnieje niczym lód na równiku, kiedy w wypadku doznajesz uszkodzenia organu wewnętrznego, z czym może sobie poradzić jedynie placówka oddalona o kilka godzin lotu. Za cenę kilku miesięcznych wypłat przeciętnego lokalsa tygodniowo.

 

Polityka bywa również brutalna. W Europie, mimo absurdów i ekstremów w rodzaju Brexitu, czy kryzysu finansowego, nam się w dupciach poprzewracało. Nikt nami nie wyciera podłóg. Nie do końca tak to wygląda w Krajach Z Rajską Pogodą.

Nie tak dawno rozmyślałem o emigracji do HK. Nie jest mi łatwo, bo mam przykładowo jeszcze 'balast' w postaci starzejącej się mamy w Polsce. Gdybym był totalnie wolnym i podjął ten krok...to może obecnie bym uczestniczył w walkach ulicznych z policją HK :/

 

Są też pewne zalety: lokalsi w takich krajach jakoś sobie radzą, są bliżej swojej społeczności, więcej sobie pomagają, więcej ze sobą się komunikują i współpracują. Czasami jest to bliskie jakimś modelom idealnych środowisk, czemuś zapomnianemu w wyścigu o większy telewizor i nowszego smartfona w Krajach Jakoby Rozwiniętych. Bieda i nieuniknione wiecznie wiszące nad głową zagrożenie Poważnym Problemem wyzwala w ludziach wiele dobrego. Widziałem to nie raz.

 

Gdybym miał cokolwiek powiedzieć n/t wycieczki do miejsc związanych z GoT, to chyba bym powiedział: poczekaj aż większość zapomni o serialu. Wtedy ceny spadną, tłumy stopnieją. Będziesz miał więcej klimatu, mniej turystów. No chyba, że to ogólnie są jakieś turystycznie atrakcyjne lokacje. Wtedy jest lipa, bo wtedy mamy wyścig z czasem. Wyścig o zobaczenie czegoś, nim to coś zostanie zadeptane, lub zamknięte dla turystów. Już w tej chwili jest za późno, żeby zobaczyć pewne miejsca na Ziemi, które były legendą...

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nie wiem... Po prostu coraz częściej mam wrażenie, że jednak byłbym w stanie poświęcić ogromną część własnego stylu życia za trochę spokoju, takiego odcięcia się od dotychczasowego życia. Nie w formie wczasów, gdzie zawsze masz perspektywę, że jeszcze tydzień-dwa i musisz do tego wracać. Uważam, że mimo wszystko nasze życie kosztuje zbyt dużo. A przynajmniej mam wrażenie, że moje takie jest. Od dawna mam z tyłu głowy coś takiego, co mówi mi żeby wcisnąć reset i walnąć tym wszystkim. Oglądając takie miejsca jak Bali - myślę o tym jeszcze częściej. Może to przez stres z którym nie umiem sobie radzić, albo radzę sobie coraz gorzej. Nie wiem.

 

Pakuję się właśnie na kolejny wyjazd "do centrum cywilizacji europejskiej" i nie czuję żadnej radości. Wręcz przeciwnie. Dobija mnie to. hallucine.gif

 

https://www.youtube.com/watch?v=Ud3nMv44SjA

 

 

Ale nie chciałbym się osiedlać w takim HK. Prędzej gdzieś w Irlandii.. Gdzieś, gdzie nie ma tylu ludzi. Albo są tacy, jak na Bali.

 

 

Po "kontrowersyjnym" 8 sezonie GOT myślę, że większość super-fanów zapomniała o serialu. Problem raczej w tym, że sporo lokacji służy/będzie służyć do kręcenia Prequel-i. Więc na brak tłumów bym nie liczył. Zwłaszcza w takim Dubrowniku, gdzie były one nawet przed serialem.

 

Druga sprawa, że sporo z nich jest ciężko dostępnych i tłumów raczej nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do samych fotografii to zawsze podziwiam tych co się potrafią przełamać i bez ceregieli fotografować obce osoby, o poproszeniu o "pozowanie" już nawet nie wspominam :) a tu chyba widzę co najmniej kilka takich ujęć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bywa proste, bywa skomplikowane.

Skomplikowane, bo nie da się uniknąć wielu sytuacji na potencjalnie super ujęcie dlatego, że ktoś po drugiej stronie odmawia. A odmawiają. Poza tym, okienko na Super Ujęcie jest krótkie. Zakładając, że się chce zrobić zdjęcie normalnym aparatem (czyt. dużym), może z jakimś oświetleniem dodatkowym, sekundę po wyciągnięciu całego tego ustrojstwa, nastrój umyka. I nawet jeżeli ludzie się nie wystraszą, to często zaczynają pozować. Czyli udawać.

 

Proste, bo sprawa jest nieco ułatwiana przez konwencję. Jesteś z zewnątrz, trzymasz aparat, wiadomo żeś turysta. Oni są u siebie. Wiadomo, że skoro masz aparat to nie będzie szokiem, jak zechcesz go użyć. Wiadomo że kaleczysz lokalny język. No, możesz dostać bonusowego punkta za kilka sentencji jakoś tam wydukanych, ale długiej rozmowy nie przeprowadzisz, jeżeli lokalsi nie znają jakiegoś języka pośredniego. Czyli konwencja jest, psychologicznie obie strony są nastawione do "zadań". Pozostaje wyciągnąć aparat, wymyśleć kadr, uśmiechać się dużo, świergotać łamliwe "witaj", uśmiechać się, czasami coś włożyć w dłoń na zachętę, uśmiechać się, kłaniać, uśmiechać się, kaleczone "witaj", uśmiechać się, pstryk.

Sam nie wiem... Po prostu coraz częściej mam wrażenie, że jednak byłbym w stanie poświęcić ogromną część własnego stylu życia za trochę spokoju, takiego odcięcia się od dotychczasowego życia. Nie w formie wczasów, gdzie zawsze masz perspektywę, że jeszcze tydzień-dwa i musisz do tego wracać. Uważam, że mimo wszystko nasze życie kosztuje zbyt dużo. A przynajmniej mam wrażenie, że moje takie jest. Od dawna mam z tyłu głowy coś takiego, co mówi mi żeby wcisnąć reset i walnąć tym wszystkim. Oglądając takie miejsca jak Bali - myślę o tym jeszcze częściej. Może to przez stres z którym nie umiem sobie radzić, albo radzę sobie coraz gorzej. Nie wiem.

Cóż, z moich skromnych obserwacji, Europa jest smutna, zestresowana i spięta ciśnie na wynik. Ale także i w Europie możesz odpuścić, zrezygnować z bycia w wiecznym wyścigu szczurów, prawda? Jednak żeby to zrobić akceptowalnie bezboleśnie, trzeba najpierw nazbierać mnóstwo dukatów podczas tego wyścigu szczurów. Jeżeli tego nie zrobisz, odpuszczenie będzie bolesne, bo przejście na życie proste nie jest za darmo. Możesz to zrobić i wiesz to. Wiesz też, że to jest bolesna zabawa :>

 

Bali: nie do końca uznałbym to miejsce za klasyczne "pierd***j wszystko i żyj na plaży". Do nich już dotarła komercha. Rozmawiałem z jednym z kierowców, którego zaprosiliśmy na obiad do stosunkowo drogiej knajpy* koło jednych z pól ryżowych, których zdjęć jeszcze nie wrzuciłem. Przed tym, nim wszedł do "nieoficjalnej korpo kierowców dla turystów", był taksówkarzem w stolicy. Już być nie może, życie za drogie. Mówił że jego czynsz skoczył do nieakceptowalnej wartości 16000000IDR rocznie, co już nawet po przeliczeniu na np. złotówki wydaje się być wcale nie taką mikroskopijną kwotą.

Żeby pierdzielnąć wszystkim i żyć z niczego, nawet tam trzeba uciec na prowincję.

 

*wydaliśmy okolice odpowiednika 120+ zł za posiłek jednodaniowy dla 3 osób

 

Ale nie chciałbym się osiedlać w takim HK. Prędzej gdzieś w Irlandii.. Gdzieś, gdzie nie ma tylu ludzi. Albo są tacy, jak na Bali.

Irlandia zawsze zimna, co chwilę w sztormie, non stop tam ostro piździ, jest wilgotno. Po kryzysie sprzed ~10 lat ostro dostali po pupskach ekonomicznie. Teraz być może dostaną znowu, bo są zakładnikiem w wojnie o Brexit-Srexit.

Serio tam? :E

Po "kontrowersyjnym" 8 sezonie GOT myślę, że większość super-fanów zapomniała o serialu. Problem raczej w tym, że sporo lokacji służy/będzie służyć do kręcenia Prequel-i. Więc na brak tłumów bym nie liczył. Zwłaszcza w takim Dubrowniku, gdzie były one nawet przed serialem.

 

Druga sprawa, że sporo z nich jest ciężko dostępnych i tłumów raczej nie ma.

Oj tam, to nie Syria, wszystko jest dostępne, są gpsy. Tłumów nie ma, bo komu by się chciało łazić po zimnych klifach :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...