Skocz do zawartości
Kaiketsu

Ceny nieruchomości a COVID-19

  

118 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ceny nieruchomości w PL w wyniku COVID-19...

    • ... spadną na pysk, będzie krach.
      22
    • ... lekko spadną.
      29
    • ... przestaną rosnąć, ale nie spadną.
      47
    • ... utrzymają tempo wzrostu z 2019.
      7
    • ... zaczną rosnąć jeszcze szybciej.
      13


Rekomendowane odpowiedzi

Ceny działek nie spadną pod dużymi miastami. Kilka dni temu widziałem sprzedaż ostatniej działki 10km pod Wrocławiem w atrakcyjnej lokalizacji. Dużo zieleni na uboczu mniejszego miasta i 2km od dworca kolejowego. 50 osób chętnych. Część z nich z dużym prawdopodobieństwem pracuje w branżach, które nie straciły, bądź wręcz zarobiły na COVID-19. Albo zrobią to indywidualnie, w końcu kryzys to okres, gdy rodzi się najwięcej fortun. Ziemia w takich miejscach będzie drożeć, bo coraz więcej osób chce mieszkać w zacisznych warunkach, a takich działek jest mało. Co do mieszkań, nie jestem pewien. Ale minie kilka miesięcy, wirus zniknie, a młodzi nadal będą potrzebować mieszkań. Co najwyżej będą patrzeć na mniejsze, jeśli ich fundusze się pogorszą po epidemii. Idealne pole do popisu w flipowaniu.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"W tej chwili jest tam lokator."

"na sprzedaży także z lokatorem"

"Działka kupiona za 395tys zł i spłacony remont poprzedniemu właścicielowi więc dużo więcej jest warta - dlatego za 350 tys. zł sprzedaje"

 

:rotfl: :rotfl: :rotfl:

 

 

:E :E mocne, nie? :E

 

Ceny działek nie spadną pod dużymi miastami. Kilka dni temu widziałem sprzedaż ostatniej działki 10km pod Wrocławiem w atrakcyjnej lokalizacji. Dużo zieleni na uboczu mniejszego miasta i 2km od dworca kolejowego. 50 osób chętnych. Część z nich z dużym prawdopodobieństwem pracuje w branżach, które nie straciły, bądź wręcz zarobiły na COVID-19. Albo zrobią to indywidualnie, w końcu kryzys to okres, gdy rodzi się najwięcej fortun. Ziemia w takich miejscach będzie drożeć, bo coraz więcej osób chce mieszkać w zacisznych warunkach, a takich działek jest mało. Co do mieszkań, nie jestem pewien. Ale minie kilka miesięcy, wirus zniknie, a młodzi nadal będą potrzebować mieszkań. Co najwyżej będą patrzeć na mniejsze, jeśli ich fundusze się pogorszą po epidemii. Idealne pole do popisu w flipowaniu.

 

 

Z ciekawości, ile za m^2 i jak duża była ta działka?

 

Mam niestety podobne oczekiwania. W przeciwieństwie do mieszkań, działki nie da się wynająć (tzn. można na parking czy jakiś targ, ale typowa 800-1000m^2 budowlana się na to kompletnie nie nadaje no i chętnych też nie ma za dużo). Nie da się flipować w typowym znaczeniu tego słowa (tzn. kupić, wyremontować i sprzedać). Można kupić co najwyżej jako inwestycję, w nadziei na wzrost cen w przyszłości, albo pod wykorzystanie do własnych celów (czyt. budowę). W obu tych przypadkach - nie ma w planach "spłacania kosztem wynajmujących", etc. czyli to, co najbardziej uderzyło w niedoszłych "rentierów" w trakcie pandemii - nagle zabrakło wynajmujących. Dlatego też nie sądzę, że będzie jakiś znaczący spadek. Być może będzie nieco łatwiej wytargować lepszą cenę (bo mniejsza podaż), ale jeśli nie będzie masowej umieralności rzędu 10% społeczeństwa, to wątpię w istotne spadki cen.

 

Argument zasadniczy: działek po prostu nie ma aż tyle. Oczywiście patrząc na wiele miejscowości (np. Wieliszew, Dąbrowa Chotomowska - koło Legionowa - albo miejscowości wokół Błonia - na Mazowszu) widać wiele pustych działek, ale też trzeba brać pod uwagę, że nie ma tam mediów. A każdy, kto budował działkę wie, co to znaczy wystąpić do gazowni albo zakładu energetycznego z prośbą o przyłącze o długości 200m :E raz, że cena z kosmosu, a dwa, że często w ogóle nie chcą takich robić.

 

Te z mediami bądź z dość dogodnym dostępem do nich (np. w ulicy), w pobliżu sensownego węzła komunikacyjnego (np. stacji kolejowej) są po prostu w ograniczonej ilości. Dlatego nie sądzę, by znacząco staniały, jeżeli nie padnie 10% społeczeństwa.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości, ile za m^2 i jak duża była ta działka?

10-11arów za 210PLN/m2 brutto. Wszystkie media i normalna droga z chodnikiem i oświetleniem. Przy czym to była bardzo dobra cena i stąd taka lista chętnych. Perełka bym rzekł. Działki przecznicę obok schodziły za 40-50% więcej. W tamtym roku mocno przeszukiwałem oferty w okolicach Wrocka i sprawa była prosta: w promieniu 10km poniżej 200PLN za m2 można było zapomnieć. Jeśli był dobry dojazd pociągiem, to kolejne 100PLN za m2. Wszystko, co tańsze albo nie miało mediów, albo znajdowało się 50m od autostrad, torów, wysypiska śmieci czy czegoś równie atrakcyjnego. Podobnie jest w dalszych rejonach. Wystarczy popatrzeć na ceny działek w Oławie, która już tak blisko Wrocławia nie jest, ale nadal ma przyzwoicie z dojazdem - 22min pociągiem do centrum Wrocka i ceny w przeciągu ostatnich dwóch lat również poszły kilkadziesiąt procent w górę.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ktoś tak na poważnie w tym ogłoszeniu, czy sobie jaja robi? :E :E

 

ścieżki, jakimi błądzą umysły januszerki są doprawdy niezbadane i chyba oni sami nawet nie zdają sobie sprawy, czy piszą poważnie, czy ponuro żartują

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ceny nieruchomości nie spadną. Głównie ze względu, że to zagraniczne holdingi wykupują po kilkadziesiąt mieszkań w danej inwestycji i sprzedają po cenach wyższych.

Dla nich nasze ceny to nic szczególnego, a kryzys obecny to nie kryzys.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10-11arów za 210PLN/m2 brutto. Wszystkie media i normalna droga z chodnikiem i oświetleniem. Przy czym to była bardzo dobra cena i stąd taka lista chętnych. Perełka bym rzekł. Działki przecznicę obok schodziły za 40-50% więcej. W tamtym roku mocno przeszukiwałem oferty w okolicach Wrocka i sprawa była prosta: w promieniu 10km poniżej 200PLN za m2 można było zapomnieć. Jeśli był dobry dojazd pociągiem, to kolejne 100PLN za m2. Wszystko, co tańsze albo nie miało mediów, albo znajdowało się 50m od autostrad, torów, wysypiska śmieci czy czegoś równie atrakcyjnego. Podobnie jest w dalszych rejonach. Wystarczy popatrzeć na ceny działek w Oławie, która już tak blisko Wrocławia nie jest, ale nadal ma przyzwoicie z dojazdem - 22min pociągiem do centrum Wrocka i ceny w przeciągu ostatnich dwóch lat również poszły kilkadziesiąt procent w górę.

 

Dzięki za info. Moja działka kosztowała mnie 250 PLN/m2 brutto - jest o 7 minut z buta od stacji PKP, do centrum Warszawy pociąg jedzie 30 minut. Też wszystkie media. Niestety okolice Warszawy są abstrakcyjnie wręcz drogie. Przedmieścia samej Warszawy (z których jedzie się zaledwie 8 minut krócej, niż ode mnie - 22 min do centrum) to zwykle ceny rzędu 600-800 PLN/m^2. Dałem sobie siana - te 8 minut krócej w pociągu nie jest warte dopłaty rzędu 400-600 tysięcy :E :E :E

 

Paradoks polega na tym, że np. Aleksandrów (taka dzielnica, administracyjnie Warszawa) = 30-40 min z buta do stacji, pociąg jedzie 30 minut ze stacji Warszawa Falenica - kosztuje od 350 PLN/m^2 - czyli nie dosć, że mniej wygodnie, to jeszcze drożej, a tyle samo w pociągu - no ale fuck logic, grunt,że "Warszawa" w adresie :E :E

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za info. Moja działka kosztowała mnie 250 PLN/m2 brutto - jest o 7 minut z buta od stacji PKP, do centrum Warszawy pociąg jedzie 30 minut. Też wszystkie media. Niestety okolice Warszawy są abstrakcyjnie wręcz drogie. Przedmieścia samej Warszawy (z których jedzie się zaledwie 8 minut krócej, niż ode mnie - 22 min do centrum) to zwykle ceny rzędu 600-800 PLN/m^2. Dałem sobie siana - te 8 minut krócej w pociągu nie jest warte dopłaty rzędu 400-600 tysięcy :E :E :E

 

Paradoks polega na tym, że np. Aleksandrów (taka dzielnica, administracyjnie Warszawa) = 30-40 min z buta do stacji, pociąg jedzie 30 minut ze stacji Warszawa Falenica - kosztuje od 350 PLN/m^2 - czyli nie dosć, że mniej wygodnie, to jeszcze drożej, a tyle samo w pociągu - no ale fuck logic, grunt,że "Warszawa" w adresie :E :E

 

Gdzie kupiłeś tą działkę jeśli można wiedzieć i jaki czas temu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okolice Legionowa ;) Niedawno. Wolałbym unikać b. konkretnych danych z pewnych względów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dałem sobie siana - te 8 minut krócej w pociągu nie jest warte dopłaty rzędu 400-600 tysięcy

Bardzo duża dopłata. Ja ostatecznie dopłaciłem 100tys za zbicie 25min -> 10min w jedną stronę. Było to powyżej zakładanego budżetu, ale jednak wieczór o pół h dłuższy to sporo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

100 tysięcy mógłbym dołożyć, gdyż może nie tyle by się zwróciło (bo to raczej nierealnie), ale byłyby oszczędności chociażby na zakupie biletów 1 strefy zamiast 2 + bilet KM. (łącznie strata 200-300 PLN miesięcznie bo dla dwóch osób!). No i oczywiście ciut więcej życia.

 

Ale dopłata w wysokości 150-300% wartości działki... za kilka minut mniej i Warszawę w adresie = porażka. Oczywiście można znaleźć działkę za 300-400 tysięcy w jednej z urokliwych dzielnic W-wy (Choszczówka, Międzylesie, etc.) - ale na ogół mają dyskwalifikujące wady (150+m do prądu, oczyszczalnia ścieków za rogiem, dom weselny 200m dalej, linia 400 kV obok, idiotyczny kształt, 14m szerokości 80m długości, itd. itp.).

 

To na przykład jest - ekhm - bardzo tanie, jak na tę okolicę:

 

https://www.gumtree.pl/a-dzialki/bialoleka/jaknawakacjach-19kmcentrum-600m-pkp-choszczowka/1006977288400912395440009

 

i zaledwie kilka minut piechotą od przystanku W-wa Choszczówka.

 

ale:

 

-400m do Czajki (to ta oczyszczalnia ścieków, o której było głośno niedawno ;) psuje się tam coś co jakiś czas, np. spalarnia osadu, a wówczas śmierdzi do porzygu)

-widać na streetview że okolica nie przypomina tej willowej częsci W-wy, tylko normalnie jakieś podejrzane patodomki w okolicy, warsztaty, gruntowa droga (pewnie prywatna, czyli zimą w kaloszach albo quadem, bo gmina nie odśnieża), brak oświetlenia ulicznego czyli strach puścić kobietę z pracy samą wieczorem.

- jedynie prąd, nic więcej. To niestety oznacza kolejne koszty: szambo generuje opłatę rzędu 300-350 PLN miesięcznie (kanalizacja dużo mniej), brak gazu oznacza zabawę w ekogroszek (z wiadomymi konsekwencjami) albo wydawanie łącznie ok. 50-60k PLN na pompę ciepła z instalacją, kopanie studni (koło czajki :E nie wiem, czy tam w ogóle znajdzie się zdatna i nieskażona woda bez jechania na absurdalne głębokości wiertłem, co kosztuje krocie) czyli z taniej działki finalnie robi się strasznie droga działka.

 

A to wszystko po to, by jechać parę minut krócej pociągiem.

 

Żeby skrócić jak u Ciebie, 25 minut na 10 minut, to musiałbym kupić mieszkanie. Nie ma w zasięgu dojazdu 10 min pociągiem działek budowlanych w kwoatach nie-wielomilionowych. Najkrótszy dojazd z "możliwych" (czyli z dzielnicy gdzie pojawiają się działki na sprzedaż) to jakieś 17 minut z Rembertowa, który jest zabudowany wokół stacji prawie na maksa i albo płacisz około miliona za działkę, albo kupujesz na obrzeżu Rembertowa, przez co dymasz 20 minut z buta i ostatecznie czas dojazdu z dojściem wynosi dokładnie tyle samo 8:E a w portfelu pustki, bo nawet obrzeża Rembertowa to 500k wzwyż.

 

Takie paradoksy.

 

Gdyby kogoś dziwiło, czemu nie uwzględniam dojazdu samochodem: Samochód w godzinach szczytu jest na ogół 2-3 razy wolniejszy, niż pociąg (przez korki) i oczywiście jego kupno i utrzymanie kosztuje znacznie więcej, niż bilet miesięczny. Można oczywiście dojechać do najbliższej stacji (pojawiają się powoli parkingi P+R), ale to znów koszty: kupna i utrzymania samochodu przez 10 lat dla np. dwóch osób, co sprawia, że znów taniej wychodzi działka z dojściem spacerem do stacji, niż "tańsza" z obowiązkowym dojazdem samochodem. Takie paradoksy W-wy.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

100 tysięcy mógłbym dołożyć, gdyż może nie tyle by się zwróciło (bo to raczej nierealnie), ale byłyby oszczędności chociażby na zakupie biletów 1 strefy zamiast 2 + bilet KM. (łącznie strata 200-300 PLN miesięcznie bo dla dwóch osób!). No i oczywiście ciut więcej życia.

 

Ale dopłata w wysokości 150-300% wartości działki... za kilka minut mniej i Warszawę w adresie = porażka. Oczywiście można znaleźć działkę za 300-400 tysięcy w jednej z urokliwych dzielnic W-wy (Choszczówka, Międzylesie, etc.) - ale na ogół mają dyskwalifikujące wady (150+m do prądu, oczyszczalnia ścieków za rogiem, dom weselny 200m dalej, linia 400 kV obok, idiotyczny kształt, 14m szerokości 80m długości, itd. itp.).

 

To na przykład jest - ekhm - bardzo tanie, jak na tę okolicę:

 

https://www.gumtree.pl/a-dzialki/bialoleka/jaknawakacjach-19kmcentrum-600m-pkp-choszczowka/1006977288400912395440009

 

i zaledwie kilka minut piechotą od przystanku W-wa Choszczówka.

 

ale:

 

-400m do Czajki (to ta oczyszczalnia ścieków, o której było głośno niedawno ;) psuje się tam coś co jakiś czas, np. spalarnia osadu, a wówczas śmierdzi do porzygu)

-widać na streetview że okolica nie przypomina tej willowej częsci W-wy, tylko normalnie jakieś podejrzane patodomki w okolicy, warsztaty, gruntowa droga (pewnie prywatna, czyli zimą w kaloszach albo quadem, bo gmina nie odśnieża), brak oświetlenia ulicznego czyli strach puścić kobietę z pracy samą wieczorem.

- jedynie prąd, nic więcej. To niestety oznacza kolejne koszty: szambo generuje opłatę rzędu 300-350 PLN miesięcznie (kanalizacja dużo mniej), brak gazu oznacza zabawę w ekogroszek (z wiadomymi konsekwencjami) albo wydawanie łącznie ok. 50-60k PLN na pompę ciepła z instalacją, kopanie studni (koło czajki :E nie wiem, czy tam w ogóle znajdzie się zdatna i nieskażona woda bez jechania na absurdalne głębokości wiertłem, co kosztuje krocie) czyli z taniej działki finalnie robi się strasznie droga działka.

 

A to wszystko po to, by jechać parę minut krócej pociągiem.

 

Żeby skrócić jak u Ciebie, 25 minut na 10 minut, to musiałbym kupić mieszkanie. Nie ma w zasięgu dojazdu 10 min pociągiem działek budowlanych w kwoatach nie-wielomilionowych. Najkrótszy dojazd z "możliwych" (czyli z dzielnicy gdzie pojawiają się działki na sprzedaż) to jakieś 17 minut z Rembertowa, który jest zabudowany wokół stacji prawie na maksa i albo płacisz około miliona za działkę, albo kupujesz na obrzeżu Rembertowa, przez co dymasz 20 minut z buta i ostatecznie czas dojazdu z dojściem wynosi dokładnie tyle samo 8:E a w portfelu pustki, bo nawet obrzeża Rembertowa to 500k wzwyż.

 

Takie paradoksy.

 

Gdyby kogoś dziwiło, czemu nie uwzględniam dojazdu samochodem: Samochód w godzinach szczytu jest na ogół 2-3 razy wolniejszy, niż pociąg (przez korki) i oczywiście jego kupno i utrzymanie kosztuje znacznie więcej, niż bilet miesięczny. Można oczywiście dojechać do najbliższej stacji (pojawiają się powoli parkingi P+R), ale to znów koszty: kupna i utrzymania samochodu przez 10 lat dla np. dwóch osób, co sprawia, że znów taniej wychodzi działka z dojściem spacerem do stacji, niż "tańsza" z obowiązkowym dojazdem samochodem. Takie paradoksy W-wy.

 

Do ciuchci chodzisz z buta? Długo maszerujesz?

Pytam bo sam w niedługim czasie zamierzam kupić jakiś segment albo domek z rynku wtórnego. Generalnie celuję w okolice wschodnie tj. Kobyłka, Wołomin.

Minusem podwarszawskich miejscowości jest to, że zimą tam nie ma czym oddychać.

Ja natomiast nie dopłacałbym aby skrócić czasu dojazdu o te 10 min. No chyba, że bym spał na pieniądzach, a setkami 4 litery podcierał bo nie wiedział bym co z nimi robić z powodu tak dużej posiadanej ilośći.

25 min to dobry czas dojazdu do centrum. Wszystko poniżej to burżuazyjne mrzonki :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie optymalny czas dojazdu do centrum (co nie ma takiego znacznia, bo nie pracuję w centrum, tylko po złej stronie Wisły :E) to ~40 minut. Jeżeli taka odległość mija od wyjścia z domu do wysiadki na centralnym/śródmieściu, to jest naprawdę nieźle. Ten czas bardzo trudno zbić nie mieszkając w mieszkaniu w ścisłej Warszawie (Ochota, Centrum, Mokotów) gdyż czasy dojazdu z pozornie blisko oddalonych lub dobrze skomunikowanych dzielnic są słabe.

 

Dajmy na to Kabaty. Jeśli nie mieszkamy przy metrze, tylko np. idziemy do niego 10 minut (czyli odległość równa mniej więcej 700 metrom zaledwie), to czas dojazdu do centrum to ok. 36 minut. To niewiele mniej, co czas dojazdu z Legionowa jeśli mieszkamy kilkaset metrów od stacji kolejowej :E A cena mieszkania na Kabatach... no cóż, nie interesuję się bardzo, ale raczej powyżej 10k za metr mieszkania. Typowo widzę 12k, czyli za klitkę 40 m^2 damy prawie 500 000 PLN... Co rywalizuje już powoli ze stumetrowym domem na tańszej działce pod W-wą, a czas dojazdu - jeśli nam się pofarci - będzie podobny, bo 5 minut w tę czy wewtę nie ma sensu nawet liczyć.

 

A Kabaty mają przecież metro - co np. z mieszkaniami budowanymi na przysłowiowym "wypizdowie" typu bloki w szczerym polu na Kobiałce (skrajna "dzielnica" a właściwie jednostka administracyjna Białołęki na północnym wschodzie Warszawy)? Tam o pociągu można sobie pomarzyć, 60 minut z buta do najbliższej stacji. Zostaje autobus (czas dojazdu ponad godzinę do centrum z przesiadką :E) albo samochód (to różnie, ale w godzinach szczytu nawet do 1,5h w korku :E :E). Myślicie, że będzie taniej? Trochę tak - 9-10k za metr. :E :E :E :E

 

 

Tak więc jeśli dojeżdżasz ~40 minut (z dojściem) do centrum z podwarszawskiej miejscowości (a na to łapie się kilka miast z różnych stron - Piastów, Pruszków, Ożarów, Płochocin, Halinów, Sulejówek, Legionowo), to rywalizujesz np. z dojazdem ludzi z osiedli typu Kabaty po 12k/metr a przebijasz ludzi z głębokiej Białołęki i to nawet dwukrotnie, mimo, że bulą oni 10k/metr.

 

Oczywiście jest kwestia wygody. Bo pociąg jedzie raz na godzinę. Spóźnisz się = stoisz jak kołek na stacji. W mieście za parę minut masz kolejne metro/autobus. Ale to bardziej kwestia dyscypliny. Gorszym problemem jest np. awaria składu, przez co wypada on z rozkładu i stoisz godzinę bez winy własnej. Bywa.

 

Do ciuchci chodzisz z buta? Długo maszerujesz?

 

7 minut jest od furtki do stacji.

Nie mieszkam tam jeszcze, jestem w trakcie zabawy w budowę, w zasadzie bliżej początku niż końca :E Teraz wszystko stoi bo korona. Jak się uda to tam zamieszkam w 2022 :E

 

 

Pytam bo sam w niedługim czasie zamierzam kupić jakiś segment albo domek z rynku wtórnego. Generalnie celuję w okolice wschodnie tj. Kobyłka, Wołomin.

 

To Ci powiem, że domki z rynku wtórnego to masakra. Długo walczyłem z myślą, by nie bawić się w budowę, tylko kupić czyjeś i mieć wyebane na to całe budowanie (2 lata użerania się z bankami, wykonawcami, elektrownią, gminą, etc). Ale garść faktów jest taka:

 

- Domy sprzedawane są z marżą minimum 20-30%. Wiem, ile mniej więcej kosztuje postwienie domu, który pokazuje mi się w ogłoszeniu - często na lichej działeczce - i zawsze są to konkretnie zawyżone ceny. Dlatego przeciętny dom pod Warszawą kosztuje ok. miliona.

- Trudno trafić sensowny dom. Większość to budowane za czasów transformacji (więc wtedy, gdy powstawały ogromne fortuny na przekrętach związanych ze zmianą ustroju) wielusetmetrowe potworki. Bo wtedy się dorabiało i zastawiało. :E Oczywiście nigdy nie rozumiałem, po co komu 400 m domu (chce po tym rowerem jeździć?), ale pomijając przerost formy - będziesz ponosił ogromne wydatki na utrzymanie. Prawdopodobnie mit "olbrzymich kosztów ogrzewania domów" bierze się właśnie z tego powodu, że gros domów powstał w tamtym okresie. I były to domy przewymiarowane, wykonane w słabej technice, z wątpliwej jakości materiałów (bo tylko takie wtedy były), źle ocieplone, ogrzewane kopciuchami węglowymi (takie czasy, nic lepszego nie było). Kup coś takiego (za 1 milion PLN lub więcej) a potem płac 10k rocznie za ogrzewanie tego i walcz z piecem na węgiel - masakra!

- Segmenty czy bliźniaki to dla mnie wszystkie wady mieszkania połączone z wszystkimi wadami domu. Musisz normalnie o to dbać jak o dom, przechodzisz proces budowy (albo kupujesz "od dewelopera" kota w worku wykonane z niewiadomej jakości materiałów - załóż od razu, że z najtanszych i po najmniejszej linii oporu) - a i tak masz sąsiada za ścianą i słyszysz jego disco-polo, imprezy, życie seksualne :E :E :E tzn. pół biedy, jeśli bliźniak styka się garażem tylko, ale w segmencie masz już praktycznie normalne mieszkanie, tylko sporo drożej i w gorszej lokalizacji niż mieszkania na ogół bywają :E Znam ludzi, którzy sobie chwalą takie budownictwo, nie mnie oceniać - mi po prostu niezbyt pasuje, bo to taki "ni dom, ni mieszkanie".

 

Wołomin ma tę wadę, że jest połączony koleją jedynie z Dworcem Wileńskim. OFC masz tam metro, ale na świętokrzyską. Czyli chcąc dojechać z Wołomina do centrum czeka Cię pociąg i dwie przesiadki w metrze. Kolejna wada - pociągi na tej linii jeżdżą wręcz absurdalnie przeładowane ludźmi. Chyba najbardziej naładowana linia, jaką znam z podwarszawskich.

 

Minusem podwarszawskich miejscowości jest to, że zimą tam nie ma czym oddychać.

 

Dlatego osobiście polecam rekuperację z filtrem antysmogowym. Nie jest to takie tanie i nie jest to takie proste, ale zdrowie jest tego warte. Jak się postarasz to się zmieścisz w 30k. Do tego jeżeli mieszkasz w miejscowości otocznej lasami, to jest nieco lżej. Gorzej mają te budowane w szczerym polu, gdzie najbliższe drzewa są w Puszczy Kampinowskiej, czyli Błonie i okolice. Tam jest tanio (działki za 100-150k to normalka) ale mocno bezdrzewnie.

 

 

Są też bezsensy działkowe typu Michałowice czy Reguły (takie wsie pod Warszawą gdzie jeździ WKD) - ceny działek 400-500k minimum, jak w Warszawie, a jedyną atrakcją jest powolna i przeładowana ludźmi kolejka WKD :E :E :E

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Segment/bliźniak

 

Trochę jednak zalet jest. Przede wszystkim większy metraż niż w bloku, chyba, że w bloku szukasz apartamentu za kilka baniek. No i kawałek trawnika - to już zależy od konkretnego projektu na ile praktyczny i zagospodarowywalny, ale jak ktoś ma dzieciaki to na pewno doceni, nie tyko w czasie kwarantanny.

A co do sąsiedztwa, to nawet w gęsto stojących domkach się od tego nie uwolnisz. Może bez nocnych odgłosów, ale grilla z disco-polo na pewno u sąsiada usłyszysz, nie tylko bezpośredniego :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Segment/bliźniak

 

Trochę jednak zalet jest. Przede wszystkim większy metraż niż w bloku, chyba, że w bloku szukasz apartamentu za kilka baniek. No i kawałek trawnika - to już zależy od konkretnego projektu na ile praktyczny i zagospodarowywalny, ale jak ktoś ma dzieciaki to na pewno doceni, nie tyko w czasie kwarantanny.

A co do sąsiedztwa, to nawet w gęsto stojących domkach się od tego nie uwolnisz. Może bez nocnych odgłosów, ale grilla z disco-polo na pewno u sąsiada usłyszysz, nie tylko bezpośredniego :D

 

Okna o podwyższonej tłumienności akustycznej (do -52 dB) receptą na grille januszy. Nie trzeba wszędzie (bo są drogie), starczy w sypialni np.

 

Do tego klima+rekuperacja i tak naprawdę nie trzeba okien otwierać.

 

W najgorszym wypadku idziesz do innego pokoju :E jak masz dom, to zawsze możesz iść "na drugą stronę domu", przeciwnie do grillującego gostka.

 

W mieszkaniu nie masz na ogół wyboru (zakładam, że to nie 100m^2 loftu na przestrzał przez cały budynek), ponieważ hałas niesie się po ścianach, a w nowym budownictwie izolacja akustyczna praktycznie nie istnieje. U siostry w nowym budynku (i poprzednim mieszkaniu, też nowy budynek) normalnie słyszę o czym rozmawia sąsiad (nie mówi głośno), bez problemu rozróżniam słowa.

 

Nie każdemu przeszkadzają odgłosy sąsiedzkiego życia, naturalnie. Niektórzy sami lubią imprezować, słuchać disco polo, wrzeszczeć przy kopulacji :E Tacy ludzie mogą śmiało mieszkać w mieszkaniach, bo im sąsiedzi będą zwisać. Ja lubię się wyspać, nie umiem się skupić, gdy słyszę przez ścianę rytmiczne łup-łup z subwoofera w dzień. Więc mieszkania to w większości była dla mnie udręka, a mieszkałem już w wielu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nawet co porównywać, jeśli chodzi o spokój. Odgłosy sąsiada dom obok z 30 metrów, a ujadanie kundla w bloku, które niesie się po całej klatce albo biegające nastolatki z góry to dwie różne bajki. W domu masz dwóch czy trzech sąsiadów 30m od siebie, a w bloku 10 za ścianą. Biorąc pod uwagę, że mieszkanie 90m2 w przyzwoitym standardzie to jakieś 800k, a dom 140m2 z działką to jakieś 900k, dla mnie wybór jest prosty. Jedyne argumenty, jakie widzę przeciw to dojazdy i robota w ogrodzie (chyba, że ktoś lubi).

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I na to są sposoby: lepiej położona działka kosztem metrażu domu (żeby nie męczyć się z dojazdem - jak widać w powyższych wyliczankach w moich postach, dom na przedmieściu blisko stacji to z grubsza ta sama uciążliwość dojazdowa, co mieszkanie w dzielnicach "niecentralnych", +/- kilka minut różnicy które są pomijalne - chociaż to raczej swoiste warunki dla Warszawy z uwagi na rozległość).

 

Natomiast ogród zamierzam osobiście olać całkowicie. W bloku go nie mam i żyję (nawet nieźle), więc i w domu mieć go nie muszę. Po co mi dokładać sobie roboty w życiu :hmm: I po problemie. :E Może jakaś trawa być + robot koszący (sam jeździ po trawniku i kosi - trochę droższy od kosiarki, ale znów - wygoda :E )

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I na to są sposoby: lepiej położona działka kosztem metrażu domu (żeby nie męczyć się z dojazdem - jak widać w powyższych wyliczankach w moich postach, dom na przedmieściu blisko stacji to z grubsza ta sama uciążliwość dojazdowa, co mieszkanie w dzielnicach "niecentralnych", +/- kilka minut różnicy które są pomijalne - chociaż to raczej swoiste warunki dla Warszawy z uwagi na rozległość).

 

Natomiast ogród zamierzam osobiście olać całkowicie. W bloku go nie mam i żyję (nawet nieźle), więc i w domu mieć go nie muszę. Po co mi dokładać sobie roboty w życiu :hmm: I po problemie. :E Może jakaś trawa być + robot koszący (sam jeździ po trawniku i kosi - trochę droższy od kosiarki, ale znów - wygoda :E )

Te roboty to bardzo spoko rzecz jest, względnie ciche. Ile wyniesie cie domek z działka w sumie? Oczywiscie planowo bo w realu to i tak pewnie trzeba bedzie dołożyć 20% :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do ciuchci chodzisz z buta? Długo maszerujesz?

Pytam bo sam w niedługim czasie zamierzam kupić jakiś segment albo domek z rynku wtórnego. Generalnie celuję w okolice wschodnie tj. Kobyłka, Wołomin.

Minusem podwarszawskich miejscowości jest to, że zimą tam nie ma czym oddychać.

Ja natomiast nie dopłacałbym aby skrócić czasu dojazdu o te 10 min. No chyba, że bym spał na pieniądzach, a setkami 4 litery podcierał bo nie wiedział bym co z nimi robić z powodu tak dużej posiadanej ilośći.

25 min to dobry czas dojazdu do centrum. Wszystko poniżej to burżuazyjne mrzonki :E

 

Mieszkam w Kobyłce - pisz na priv

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te roboty to bardzo spoko rzecz jest, względnie ciche. Ile wyniesie cie domek z działka w sumie? Oczywiscie planowo bo w realu to i tak pewnie trzeba bedzie dołożyć 20% :/

 

Powinienem się zmieścić w 650k razem z działką. Z planu wychodzi taniej ale nie ma mowy, żeby nie było +20% minimum, więc jest niejako wliczonę w cenę (i kredycik) :E

 

Uwzględnia to dom 108 m^2 wykonany w najprostszy sposób : Prosta bryła, dwuspadowy dach, parterowy bez podpiwniczenia i poddasza użytkowego. Bez garażu w bryle (na początek w ogóle bez garażu, potem może dobuduję albo zrobię wiatę z blachy falistej :E). Ogrodu nie będzie. Proste ogrodzenie ze zwykłą ręczną bramą. Bez tarasu. Rekuperacja+HVAC, ogrzewanie gazowe. Jak się uda to panele foto na dachu, jak nie starczy kasy to poczekają na lepsze czasy. Wykończenie będzie skromne + dość tanie wyposażenie (typu kuchenka, lodówka, etc) wyrywane z promo i raczej tańsze modele.

 

W planach mam maksymalnie cięcie kosztów tam, gdzie warto (zbędnościach, za jakie uważam wiele paradygmatów budowy domu w stylu MUSISZ MIEĆ GARAŻ ;)), ale nie oznacza to, że utnę na tym, czego nie warto, tj. materiały, fundamenty, dach, etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinienem się zmieścić w 650k razem z działką. Z planu wychodzi taniej ale nie ma mowy, żeby nie było +20% minimum, więc jest niejako wliczonę w cenę (i kredycik) :E

 

Uwzględnia to dom 108 m^2 wykonany w najprostszy sposób : Prosta bryła, dwuspadowy dach, parterowy bez podpiwniczenia i poddasza użytkowego. Bez garażu w bryle (na początek w ogóle bez garażu, potem może dobuduję albo zrobię wiatę z blachy falistej :E). Ogrodu nie będzie. Proste ogrodzenie ze zwykłą ręczną bramą. Bez tarasu. Rekuperacja+HVAC, ogrzewanie gazowe. Jak się uda to panele foto na dachu, jak nie starczy kasy to poczekają na lepsze czasy. Wykończenie będzie skromne + dość tanie wyposażenie (typu kuchenka, lodówka, etc) wyrywane z promo i raczej tańsze modele.

 

W planach mam maksymalnie cięcie kosztów tam, gdzie warto (zbędnościach, za jakie uważam wiele paradygmatów budowy domu w stylu MUSISZ MIEĆ GARAŻ ;)), ale nie oznacza to, że utnę na tym, czego nie warto, tj. materiały, fundamenty, dach, etc.

Garaż akurat potrafi być przydatny :D ale rozumiem 650k to i tak kupa pieniędzy. Sam przebywając na obczyźnie poważnie zastanawiam się nad inwestycja w wille w Chorwacji nad morzem. Jeśli trend się utrzyma to praktycznie w 10 lat pewnie by się spłaciła sama ale kredyt na 200-300k euro trochę przeraża...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz gdzie mieszkać, to można o tym pomyśleć. Ja niestety nie mam tego luksusu, więc nie ma mowy o inwestowaniu :( A ładować Januszowi po 2500zł za wynajem nory nie zamierzam.

 

No garaż jak najbardziej się przydaje, choćby na graty, ale moim zdaniem można się bez niego obejść, a to już konkretna oszczędność, zwłaszcza, że większość ludzi z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu buduje garaż w bryle budynku - tzn. jak ktoś ma kasę i duży dom, to spoko, ale jak widzę dom 100m z garażem o wielkości 1/3 domu to trochę nie czaję logiki budującego :E :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, czy oszczędność na garażu to faktycznie oszczędność. Auto po kilku zimach pod chmurką, a w garażu zupełnie inaczej się zachowuje i częściej się kumpluje z mechanikiem. W przypadku większego gradobicia również chroni przed szkodą. Do tego znowu czas - skrobać rano żadna atrakcja. Jeśli w tym czasie się przeziębisz - na L4 nie zarobisz, a leki drogie. W lecie wchodzenie do piekarnika również lipa. Jak dla mnie garaż na auto, nawet w domu 80m2 (pow. użytkowej) to dobry pomysł, a oszczędność jest tutaj zwodnicza. Nie wspominając o tym, że dom wybiera się w dużej mierze dla komfortu życia, a garaż to jedno z głównych udogodnień. Nawet w co lepszych mieszkaniach buduje się teraz tak, aby dostęp do samochodu był bez wychodzenie na zewnątrz. Mieszkałem i w bloku, i w domu. Garaż IMO jest must have.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mogę się zgodzić :Up_to_s: Samochód stoi pod blokiem i nikomu to nie przeszkadza. Budujemy dom i nagle "MUSZĘ GARAŻ!!!!". :E WTF? Niezbędna to jest pralka albo lodówka. Tym bardziej, że koszt z metra kwadratowego domu to 3-4 tysiące. Nawet zakłądając, że garaż kosztuje tylko 2-3 tysiące (bo nie wymaga drogiego wykończenia), to i tak ta "przyjemnosć" kosztuje nas około 40-60 tysięcy PLN, co nierzadko przebija... cenę parkowanego w nim samochodu.

 

:E

 

ekonomia pełną gębą. Nie lepiej odpuścić sobie garaż i kupić sobie nowy samochód za 60k, gdy ten stary już dozna tych "straszliwych uszczerbków" względem garażowanego? :Up_to_s: :Up_to_s: :Up_to_s:

 

Jeśli Twój samochód jest wart więcej, to... ewidentnie nie jesteśmy w tej samej kategorii finansowej :E :E :E

 

Oczywiście bez urazy, pisane z przymrużeniem oka. Jak potrzebujesz garażu, to luz. Dla mnie to kolejny zbędny wydatek typu taras. ;) Zgodzę się, że poprawia komfort życia... jak i sto innych drogich rozwiązań, a w portfelu pajęczyny i z czegoś trzeba rezygnować. Jeśli mam mieć 30m^2 mniej domu (stumetrowego), to samochód wyjeżdża pod chmurkę :E Zrobię sobie altankę z blachy falistej. Jak poprawi mi się sytuacja finansowa (poprzez nadpłacanie rat), to sobie wybyduję wolnostojący garaż albo zrobię z kontenera jeśli nie dostanę pozwolenia na budynek gospodarczy (róznie bywa).

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samochód stoi pod blokiem, bo czasem musi. Ten sam samochód, stojąc w garażu, inaczej by jeździł po kilku latach. Nie przeszkadza to nikomu poza tymi, co akurat im przymarzły drzwi albo dzwonią po sąsiadach, czy mogliby pomóc odpalić ze swojego akumulatora. Ale każdy buduje, jak mu pasuje. Moje zdanie, oparte o doświadczenia z czasów, gdy mieszkałem z rodzicami, już znasz. Piękno tego świata polega na tym, że każdy ma swoje. Dla mnie najważniejszy pokój w domu to będzie pokój audio do odsłuchów, ale nie kosztem kręcenia zimnym silnikiem. Mimo, że samochód traktuję jako rzecz zbyteczną, bo wolę roczny bilet na MPK/PKP i czytanie hejtu na bus pasy. :) Z definicji dbam o swoje rzeczy, a garaż to właśnie zadbanie o samochód. Plus schowek na kosiarkę, narzędzia, itp. Zgodzę się, że zawsze można dobudować, aczkolwiek przeszkodą może okazać się słynna trwałość rozwiązań tymczasowych. Przy takich planach szedłbym w domek kanadyjski - te się łatwo przerabia.

Edytowane przez Karister

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, tylko że mając kasę zaoszczędzoną na garażu, po kilku latach można ten samochód zostawić na poboczu i kupić sobie nowy :Up_to_s: albo mieć kasę na remont generalny silnika, nowy OLED 8k i wycieczkę dookoła Stanów zamiast garażu w bryle budynku :E . Tutaj oczywiście zakładam, że samochód kosztował do 20k, bo wtedy nie budując garażu mamy tak z grubsza kasę na dwa-trzy kolejne. :Up_to_s:

 

Generalnie staram się reprezentować podejście "minmaxingu" ekonomicznego, ale też bez przesady (np. rekuperacja jest jak najbardziej zbędna, HVAC też, ale dla mnie obie reprezentują bardzo istotne polepszenie jakości życia, więc nie chcę na nich oszczędzać). Samochód jest dla mnie narzędziem, więc nie zamierzam dbać o jego komfort, kiedy w moim zasięgu jest przede wszystkim typowy złomus za 20k :E

 

Ofc respektuję inne punkty widzenia, ja swoje wyliczenia "potrzebne-niepotrzebne" mam dość skrajne, nie każdy by zaakceptował np. mozolne dokupowanie sprzętów do domu. Z tego, co wiem, większość osób woli się zadłużyć, by dom czy mieszkanie wyposażyć w meble, etc. natychmiast.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...