Skocz do zawartości
Isharoth

Praca programisty - czy na pewno tego chcę?

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Od dłuższego czasu męczy mnie pytanie czy na pewno chcę pracować jako programista. Pracowałem tak rok, najpierw jako stażysta, potem byłem już normalnie zatrudniony, ale to było w firmie niezwiązanej z IT - zatem było trochę więcej luzu i inna organizacja, ale zarobki niskie. Mimo to nawet tam, w takim krótkim czasie, miałem okazję zauważyć wiele minusów tej roboty. Spora część z nich pokrywa się z tym co można wyczytać na internecie. Jestem na ostatnim semestrze studiów i niedługo będę musiał sobie poszukać czegoś konkretnego. No i właśnie... nie wiem czy spróbować dostać się do jakiejś firmy IT, czy poszukać jakiejś alternatywy dla programowania, a jeśli tak to jakiej?

 

Czego nie lubię?

- Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

- Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem.

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

 

Bo ja myślę że jestem typem osoby, która lubi programować, jeśli robi to spontanicznie, hobbystycznie i po prostu nie poradzę sobie w życiu zawodowym. Nie mam jednak w głowie żadnej alternatywy dla programowania. Chciałbym bardziej stabilnej i pracy z mniejszym potencjałem do wywoływania stresu. Może pojawi się ktoś kto napisze, że to co wypisałem wyżej to jakieś głupoty. Jeśli tak, to proszę bardzo, o to właśnie chodzi. Chciałbym poczytać co inni o tym myślą. A może jakiś pomysł co innego mógłbym robić w IT?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Od dłuższego czasu męczy mnie pytanie czy na pewno chcę pracować jako programista. Pracowałem tak rok, najpierw jako stażysta, potem byłem już normalnie zatrudniony, ale to było w firmie niezwiązanej z IT - zatem było trochę więcej luzu i inna organizacja, ale zarobki niskie. Mimo to nawet tam, w takim krótkim czasie, miałem okazję zauważyć wiele minusów tej roboty. Spora część z nich pokrywa się z tym co można wyczytać na internecie. Jestem na ostatnim semestrze studiów i niedługo będę musiał sobie poszukać czegoś konkretnego. No i właśnie... nie wiem czy spróbować dostać się do jakiejś firmy IT, czy poszukać jakiejś alternatywy dla programowania, a jeśli tak to jakiej?

 

Czego nie lubię?

- Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

- Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem.

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

 

Bo ja myślę że jestem typem osoby, która lubi programować, jeśli robi to spontanicznie, hobbystycznie i po prostu nie poradzę sobie w życiu zawodowym. Nie mam jednak w głowie żadnej alternatywy dla programowania. Chciałbym bardziej stabilnej i pracy z mniejszym potencjałem do wywoływania stresu. Może pojawi się ktoś kto napisze, że to co wypisałem wyżej to jakieś głupoty. Jeśli tak, to proszę bardzo, o to właśnie chodzi. Chciałbym poczytać co inni o tym myślą. A może jakiś pomysł co innego mógłbym robić w IT?

 

 

Jest dużo scieżek w IT,

Support 1,2,3 linii, Testerzy automatyczni, DevOpsi, Admini, Analitycy etc. etc.

Jeśli chcesz bo nie chce mi sie rozpisywać za bardzo możemy sie zgadać na priv i ew. zdzwonić bo wjazd do IT miałem 4 lata temu i takiej drogi jaka przebyłem (w sensie wyboista :E ) pewnie mało kto przeszedł bo jak bardzo nie chciałem programować tak teraz w tym wyladowałem :P Więc jak chcesz porozmawiać wal śmiało na priv :D

Edytowane przez Kłaczkov

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem

Życie :E

 

Nie ważne gdzie i co będziesz robił, to trzeba wiedzieć w jakiej przestrzeni się poruszasz.

No chyba że celujesz w najniższe stanowiska, gdzie ci pokazują palcem co zrobić. Tylko po roku dwóch jak zobaczą, że dalej ani me, ani be, to dadzą kopa. Kilka takich kopów i zacznie być ciężko się przebić w rekrutacji.

 

Po prostu programowanie, to tylko i wyłącznie narzędzie pracy, którym masz wykonać robotę. Kodowanie to to samo co młotek, niby proste w użyciu ale zupełnie inaczej się nim posługuje przy łupaniu kamienia, wywalaniu ścian, składaniu mebli, czy rzeźbieniu detali.

Kurcze nawet kopanie rowów wymaga pewnego obycia w temacie, żeby nie było zdziwienia, że w piasku ciągle się wszystko wali.

 

Bez wiedzy branżowej jest się częściowo ślepym, bo nie wiadomo po co się coś robi, nie wymyśli się samemu rozwiązania, bo nie czujesz do czego ma służyć.

 

 

Z mojego doświadczenia.

Koniec studiów (zaczynałem na matmie, kończyłem na informatyce) - w końcu koniec szkoły i tej bzdurnej matematyki teoretycznej :luxhello:

Pierwsze zadanie w pracy - przeliczanie współrzędnych geolokacyjnych, czyli czysta matma :E

Oczywiście bez doświadczenia zacząłem to wyprowadzać samodzielnie, kombinując jak to ogarnąć na elipsoidzie. Koniec końców dowiedziałem się, że ktoś już podobne rzeczy w firmie robił i miałem jakiś stary kawałek kodu. Dodatkowo znalazłem metody przeliczenia w sieci i jakoś poszło.

A branża taka, że idąc tam miałem zerowe pojęcie o niej, całkowicie obcy temat niezwiązany ze studiami. Wszystkiego trzeba się było nauczyć i obyć z tematem. Najśmieszniejsze, że w zasadzie tematyka bardzo zbliżona do tego co robił ojciec, choć kompletnie tego nie planowałem.

 

Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

Kwestia branży i działki programisty. Fronend przeważnie faktycznie goni za nowościami, backend mniej.

Ja pewnie zaliczam się do tych wyjątków ale branża specyficzna.

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

Kwestia rozmiarów firmy, jej organizacji. Niemniej kontakt z klientem zawsze może się zdarzyć, a nieraz sam będziesz o niego prosił jak specyfikacja będzie niejasna.

Umiejętności miękkie są zawsze potrzebne. Co z tego jak będziesz guru kodowania, jak się kompletnie nie dogadasz z resztą zespołu.

 

 

Podsumowując, od pewnych rzeczy nie uciekniesz, czy to będzie programowanie, księgowość, czy praca fizyczna. Staż, doświadczenie, to między innymi właśnie zdobycie wiedzy branżowej, obycia z klientem, współpraca z innymi.

 

Co mogę poradzić, to szukać firmy/branży, która robi to czym się interesujesz lub wydaje się to ciekawe. Jak temat wciągnie, to nie będzie problemu z motywacją do nauki.

Druga porada, to dobrze mieć jakieś inne hobby niż programowanie, a przynajmniej inną działkę niż w robocie. Po prostu jak się cały dzień robi to samo, to nie ma bata i się znudzi. Trzeba mieć jakąś odskocznię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. :) @Kłaczkov Napisałem do ciebie na priv, bo zaciekawiła mnie jedna kwestia.

 

@Bono

' date='20 Marzec 2020 - 20:07' timestamp='1584731269' post='15835984']

Po prostu programowanie, to tylko i wyłącznie narzędzie pracy, którym masz wykonać robotę. Kodowanie to to samo co młotek, niby proste w użyciu ale zupełnie inaczej się nim posługuje przy łupaniu kamienia, wywalaniu ścian, składaniu mebli, czy rzeźbieniu detali.

Kurcze nawet kopanie rowów wymaga pewnego obycia w temacie, żeby nie było zdziwienia, że w piasku ciągle się wszystko wali.

Rozumiem analogię :E Ale jednak korzystasz tutaj cały czas z tych samych narzędzi. A przy programowaniu, szczególnie jak przechodzisz z firmy do firmy, pojawiają się nowe frameworki, albo nawet duże zmiany w obrębie tych samych frameworków. Bo zmiany w samych językach to jeszcze pikuś.

 

' date='20 Marzec 2020 - 20:07' timestamp='1584731269' post='15835984']

Kwestia rozmiarów firmy, jej organizacji. Niemniej kontakt z klientem zawsze może się zdarzyć, a nieraz sam będziesz o niego prosił jak specyfikacja będzie niejasna.

O organizacji firmy dowiadujemy się najczęściej jak już w niej trochę posiedzimy. Tu niestety pozostanie mi metoda prób i błędów. Wiadomo że czasem będę potrzebował skonsultować coś bezpośrednio z klientem, żeby to dobrze zrozumieć, ale nie chciałbym sytuacji kiedy cała ta komunikacja jest zwalana na mnie i muszę wszystko uzgadniać z nim od zera. A wiem, że w niektórych firmach potrafią dziać się takie rzeczy.

 

Jestem hardym introwertykiem. Co prawda nie ograniczam kontaktów z ludźmi do zera, ale wolę spędzać czas pośród ludzi do których mam szansę się przyzwyczaić. Nie lubię być ciągle stawiany w nowej sytuacji.

 

' date='20 Marzec 2020 - 20:07' timestamp='1584731269' post='15835984']

Umiejętności miękkie są zawsze potrzebne. Co z tego jak będziesz guru kodowania, jak się kompletnie nie dogadasz z resztą zespołu.

Z zespołem raczej umiałbym się dogadać, tym bardziej jeśli pracowałbym już z tymi ludźmi przez jakiś czas. Chodzi mi głównie o kontakt programista - klient.

 

' date='20 Marzec 2020 - 20:07' timestamp='1584731269' post='15835984']Co mogę poradzić, to szukać firmy/branży, która robi to czym się interesujesz lub wydaje się to ciekawe. Jak temat wciągnie, to nie będzie problemu z motywacją do nauki.

Najbardziej wciągało mnie pisanie gry. Tak od podstaw, w C++ i SDL. Tyle że w gamedev chyba dość trudno jest się wciągnąć, a już szczególnie do większych firm. Mógłbym coś popróbować w tym kierunku, ale nawet nie wiem jak zacząć.

 

' date='20 Marzec 2020 - 20:07' timestamp='1584731269' post='15835984']Druga porada, to dobrze mieć jakieś inne hobby niż programowanie, a przynajmniej inną działkę niż w robocie. Po prostu jak się cały dzień robi to samo, to nie ma bata i się znudzi. Trzeba mieć jakąś odskocznię.

Hobby akurat mam sporo, więc to żaden problem. Najgorzej właśnie z tym wyborem pracy. Nawet nie zależy mi aż tak bardzo na jakichś kosmicznych zarobkach, po prostu chciałbym się czuć dobrze w pracy, a nie zmarnować całe życie w stresie, żeby mieć trochę więcej $. wink.gif

Edytowane przez Isharoth

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od pół roku siedzę na 3 linii supportu - na programowanie nie dostałem żadnej odpowiedzi na CV. Generalnie jest w miarę ok - sporo grzebania w cudzym kodzie, którego część jest starsza ode mnie, trochę dokładania od siebie, praktycznie zero kontaktów z osobami nietechnicznymi. Parę razy trzeba było stworzyć coś całkiem nowego - wymagania określone tak, jakby klient sam nie wiedział czego chce. Na szczęście tzw. klient wewnętrzny, więc można było męczyć mailami z prośbą o ogarnięcie się. Kasa między słaba a przeciętna, ale i roboty w tygodniu niezbyt wiele - wychodzi mi może z 15h rzeczywistej pracy w 40h tygodniu. Wolny czas idzie na własne kodzenie. Całkowicie bezstresowa robota.

 

Generalnie polecam, jeśli chcesz mieć wpis w CV, że rzeczywiście coś robiłeś z komercyjnym kodem albo jeśli potrzebujesz w miarę znośnej kasy za niewiele roboty.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem hardym introwertykiem. Co prawda nie ograniczam kontaktów z ludźmi do zera, ale wolę spędzać czas pośród ludzi do których mam szansę się przyzwyczaić. Nie lubię być ciągle stawiany w nowej sytuacji.

Też jestem. Jednak co innego gadać z dowolną osobą (np. z nieznanym sobie sprzedawcą) o pierdołach a co innego z klientem ustalać szczegóły. Tego pierwszego kompletnie nie potrafię a to drugie jest jakby czymś normalnym.

 

Kasa między słaba a przeciętna, ale i roboty w tygodniu niezbyt wiele - wychodzi mi może z 15h rzeczywistej pracy w 40h tygodniu. Wolny czas idzie na własne kodzenie. Całkowicie bezstresowa robota.

Teraz mnie zastanawia jaka kwota to jest "przeciętna".

Edytowane przez Sad_MadMan

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz mnie zastanawia jaka kwota to jest "przeciętna".

Taka, że praktykant w dziale od tworzenia oprogramowania dostaje tyle samo, a junior - o połowę więcej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dość, że w ogłoszeniach się chowa zarobki to nawet w kurtuazyjnych forumowych rozmowach, tylko po co? Nie lepiej wprost napisać zamiast posługiwać się enigmatycznymi stwierdzeniami?

Edytowane przez LasagnaBolognese

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

IMO gówno prawda, od momentu kiedy znalazłem pierwszą pracę jako programista nie poświęciłem ani godziny czasu prywatnego na "nauki o nowinkach". Wszystkich nowych rzeczy potrzebnych w robocie uczę się w czasie pracy. Może poza konferencjami, ale to głównie, żeby z ludźmi pogadać :D

 

- Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem.

Nikt nigdy nie wymagał ode mnie znajomości biznesu przed ewentualnym zatrudnieniem. Wiedzy domenowej nabierasz pracując w projekcie.

 

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

Różnie, zależy od firmy/projektu. W poprzedniej pracy trochę załatwiał PO, trochę sami programiści musieli się dopytywać. W obecnej mam BA na 100% i bardzo rzadko muszę z klientem cokolwiek dogadywać. Ale czemu miałby to być problem? W dodatku można język szlifować :)

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

To popracuj nad tym. Zaręczam Ci , że zwróci Ci się to wielokrotnie bardziej niż kolejne godziny spędzone nad klepaniem kodu i nauką nowych frameworków. IMO jestem ... programistą (no może trochę przesadzam, ale bardzooooo daleko mi do wymiataczy i nie spuszczam się nad kodem czy ogólnie techologią) a pracuje mi się bardzo przyjemnie za względnie bardzo dobre pieniądze. Ale wydaje mi się to głównie zasługą tego, że bardzo dobrze dogaduję się z ludźmi. W dodatku bardzo dobrze wypadam na rozmowach rekrutacyjnych. Aha, ważne też do jakich firm się odzywasz/rekrutujesz. Ja jak zmieniam pracę to wybieram sobie kilka firm, o których wiem, że chciałbym tam pracować. W efekcie przy ostatniej zmianie pracy na 5 rekrutacji miałem 5 ofert :D

 

Bo ja myślę że jestem typem osoby, która lubi programować, jeśli robi to spontanicznie, hobbystycznie i po prostu nie poradzę sobie w życiu zawodowym. Nie mam jednak w głowie żadnej alternatywy dla programowania. Chciałbym bardziej stabilnej i pracy z mniejszym potencjałem do wywoływania stresu. Może pojawi się ktoś kto napisze, że to co wypisałem wyżej to jakieś głupoty. Jeśli tak, to proszę bardzo, o to właśnie chodzi. Chciałbym poczytać co inni o tym myślą. A może jakiś pomysł co innego mógłbym robić w IT?

Wydaje mi się po prostu, że do tej pory pracowałeś w ... firmach, zresztą sam tak piszesz. Dostań się w jakieś fajne miejsce, to myślę, ze zmienisz zdanie :) Co do jednego się zgodzę: praca bywa stresująca, ale na szczęście rzadko :)

Edytowane przez BlindObserver
nie klnij

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz być #programistą15k, to musisz być w tym dobry. Dużo się uczyć, jarać się tym. Tak samo #Lekarz15k czy #Prawnik15k :E Pozostali są skazani na przeciętność. Chociaż przeciętność w IT i tak jest lepsza, niż przeciętność w innych branżach. Chociażby poprzez dostęp do pracy zdalnej. Ja jestem inżynierem w państwówce i pierwszy raz dostąpiłem zaszczytu pracy zdalnej przez koronawirusa, i już dyro (stary beton komunistyczny) zapowiedział, że będzie rotacyjnie, bo w jego mniemianiu praca to odbijanie karty jak w fabryce azbestu o 5 rano, a nie jakieś wydziwianie przed kompem.

 

Ja nie dałem rady programować, za bardzo mnie to nudziło. Poza tym byłem za stary (32 lata), nie udało mi się już nakręcić. Wyobrażasz sobie 33-letniego "juniora" z pensją 2,5k netto albo mniej? :E konkurującego z dzieciakami o pierwszą podwyżkę? żenada trochę.

 

Tak więc jestem inżyniero-biurwą za 4200 na rękę. Pozytywy są takie, że w pracy mogę się dużo opierd*lać, bo nie ma jej dużo, a ja robię szybko to, co jest do zrobienia. Więc sobie gram, etc. Ale i płaca adekwatna, chociaż jak sobie pomyślę, jak ciężko tyrają ludzie za 2,5k netto, to doceniam t, co mam.

 

Pytanie co chcesz robić: być "młodym ambitnym", zapierdalać na wysokie pensje za X lat cały czas się ucząc? A może liczyć na łut szczęścia, że akurat trafisz na ciepłą posadkę a potem się jakoś prześlizgniesz na lepsze stanowiska nie ucząc się zbyt wiele (bo akurat trafisz tam,gdzie nie trzeba znać pierdyliona rzeczy) ? A może zabawa w przedsiębiorcę i startup?

 

Bo jak chcesz się opierd*lać, to raczej zostaje budżetówka. I to nie wszędzie.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
- Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

To prawda. Musisz uczyć się sam w domu. Czasami firmy wysyłają na szkolenia, ale w ciągu kilku dni nie nabierzesz doświadczenia w danej dziedzinie. W pracy nie ma czasu na naukę, bo terminy gonią.

 

- Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem.

Programista powinien rozumieć, co tworzy, a nie bezmyślnie klepać kod.

 

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

Komunikacja programista <=> klient to podstawa w metodyce zwinnego wytwarzania oprogramowania. Jeśli dopiero zaczynasz, to może to być dla Ciebie trudne, ale potem to docenisz. Dogadywanie się z klientem przez pośredników prowadzi do gigantycznych opóźnień, niezrozumienia tematu, błędami w komunikacji (bo ktoś po drodze zrozumiał coś inaczej), będziesz wiecznie miał braki wiedzy (bo dokumentacja jest, ale na dysku u pośredników i musisz się dopytywać), czyli programista dostaje szczątkowe informacje, a pozostałą część wiedzy ma wybrane grono osób.

 

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

Im wyższe stanowisko, tym więcej umiejętności miękkich będą od ciebie wymagać. To nie jest coś, czego nie można się nauczyć, ale jeśli masz z tym problemy, to warto zapisać się na kurs umiejętności miękkich.

 

Jak się mocniej wkręcisz, to dostrzeżesz jeszcze dużo innych problemów.

 

U mnie było fajnie, dopóki zarządzały osoby z doświadczeniem programistycznym. Ktoś jednak stwierdził, że jesteśmy rozpuszczeni i trzeba nam narzucić dyscyplinę. Teraz rządzą osoby, które nie napisały ani linijki kodu, o programowaniu uczą się od zespołów, ale przynajmniej coś się dzieje, bo co chwilę są spotkania, jest tzw. profesjonalne podejście do sprawy, czyli setki diagramów, tabelek, wykresów, pseudoszkoleń z karteczkami. Raj dla architektów i coachów, koszmar dla programistów. Co z tego, że teraz opóźnienia liczymy w kwartałach i staczamy się po równi pochyłej. Wprowadzono zasady, które ładnie wyglądają na schematach, ale wydajność zespołu spadła o 80%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda. Musisz uczyć się sam w domu. Czasami firmy wysyłają na szkolenia, ale w ciągu kilku dni nie nabierzesz doświadczenia w danej dziedzinie. W pracy nie ma czasu na naukę, bo terminy gonią.

Nieprawda, podstawy możesz zdobyć sam jak chciałem nauczyć sie Pythona fakt siedziałem w domu i się uczyłem, z podstawami poszedłem na DevOpsa i resztę nauczyłem się w pracy całego CI/CD, dockera, jenkinsa i groovego nawet. Więc tak uczysz się w pracy na prawdziwych przykładach w domu co najwyzej ogarniesz podstawy podstaw czegoś i to też pobieżnie. Prawdziwe doświadczenie zdobywa się w pracy i przez to uczysz sie w pracy.

Programista powinien rozumieć, co tworzy, a nie bezmyślnie klepać kod.

Prawda, ale jeśli jesteś w dobrej firmie zawsze dostaniesz jakis background, ale i tak pierwsza iteracja produktu to tylko szkielet bo pozniej im dluzej jestes w projekcie tym lepiej to rozumiesz i udoskonalasz. Jeśli jesteś w firmie która daje ci task i "zrób to" bez dodatkowego wsparcia oznacza to że to kiepska firma. Tak się rozstałem z jedna z większych firm bo zarządzać to oni chyba tylko umieli słupki w excelu.

 

Komunikacja programista <=> klient to podstawa w metodyce zwinnego wytwarzania oprogramowania. Jeśli dopiero zaczynasz, to może to być dla Ciebie trudne, ale potem to docenisz. Dogadywanie się z klientem przez pośredników prowadzi do gigantycznych opóźnień, niezrozumienia tematu, błędami w komunikacji (bo ktoś po drodze zrozumiał coś inaczej), będziesz wiecznie miał braki wiedzy (bo dokumentacja jest, ale na dysku u pośredników i musisz się dopytywać), czyli programista dostaje szczątkowe informacje, a pozostałą część wiedzy ma wybrane grono osób.

Znów zależy od firmy, generalnie się zgadzam że umiejetności miekkie to podstawa ale na początku kariery to raczej bedzie sie komunikował bardziej w teamie niż na zewnątrz.

Im wyższe stanowisko, tym więcej umiejętności miękkich będą od ciebie wymagać. To nie jest coś, czego nie można się nauczyć, ale jeśli masz z tym problemy, to warto zapisać się na kurs umiejętności miękkich.

Nie ma takich kursów które faktycznie ci coś dają, Jedyne co mógłbym polecić to "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi - Carnegie Dale" praktycznie wszystko co trzeba znać w teorii, reszta to już z praktyki wyjdzie.

Jak się mocniej wkręcisz, to dostrzeżesz jeszcze dużo innych problemów.

Wszędzie tak jest, wtedy masz doświadczenie żeby prostować problemy.

 

U mnie było fajnie, dopóki zarządzały osoby z doświadczeniem programistycznym. Ktoś jednak stwierdził, że jesteśmy rozpuszczeni i trzeba nam narzucić dyscyplinę. Teraz rządzą osoby, które nie napisały ani linijki kodu, o programowaniu uczą się od zespołów, ale przynajmniej coś się dzieje, bo co chwilę są spotkania, jest tzw. profesjonalne podejście do sprawy, czyli setki diagramów, tabelek, wykresów, pseudoszkoleń z karteczkami. Raj dla architektów i coachów, koszmar dla programistów. Co z tego, że teraz opóźnienia liczymy w kwartałach i staczamy się po równi pochyłej. Wprowadzono zasady, które ładnie wyglądają na schematach, ale wydajność zespołu spadła o 80%.

To znaczy że czas zmienić prace bo jesteś w kiepskiej firmie. Tak jak ja to zrobiłem kiedy nie mogłem znaleźć wspólnego z managementem bo jedyne co ich interesowało to słupki w Excelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja myślę że jestem typem osoby, która lubi programować, jeśli robi to spontanicznie, hobbystycznie i po prostu nie poradzę sobie w życiu zawodowym.

 

O poprzednich punktach już dużo napisano, ja jeszcze odniosę się do tego. Bo to moim zdaniem ogólna prawda dotycząca każdego zawodu. Niby kołczowie mówią, że jeżeli zaczniesz pracować w tym co lubisz, to tak na prawdę nigdy nie będziesz w pracy. I może niektórzy tak mają, ale moim zdaniem dużo częściej bywa odwrotnie i sztywne ramy pracy są w stanie obrzydzić większość hobby. Sam jestem fanem programowania, zaczynałem pierwsze kroki w BASIC-u jeszcze na Commodore 64. Ale co innego jak sam sobie wymyślasz co porobisz i robisz wtedy kiedy masz akurat ochotę i zapał, a co innego jak ktoś ci wyznacza tematy i dedlajny. Nie mówię, że praca obrzydziła mi programowanie, dalej lubię to robić, ale nie oszukuję się, że np. szukanie błędu w kodzie napisanym 2 lata temu przez kogoś kto już nie pracuje w tej firmie i to jak najszybciej, bo klient eskaluje to zawsze było marzenie mojego życia :E I myślę, że podobnie ma np. grafik, który od dziecka lubił rysować, a teraz siedzi i już trzeci raz nanosi niejasne uwagi klienta na projekt grafiki reklamowej. I inne zawody też. Ot c'est la vie. Trzeba się przyzwyczaić, to się nazywa dorosłość.

Edytowane przez 209458

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi w ogóle cięzko wyobrazić sobie zawód, który daje frajdę. Może pianista, sportowiec, czy muzyk generalnie, albo jakiś producer filmów do animal planet :lol2:

 

Wszędzie indziej coś ci narzucają, co często w ogóle nie pokrywa się z tym, co chcesz robić.

 

Ja pracę traktuję w 100% profesjonalnie :lol2: tzn. nie szukam w niej przyjemności i zapominam o niej wychodząc z biura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- Programista musi być na bieżąco z wszelkimi nowymi technologiami. Czasem znajdą się wyjątki, ale ogólnie jeśli ktoś chce się utrzymać w tej branży, to jednak musi się cały czas uczyć. Lubię się uczyć, ale tak spontanicznie.

I tak, i nie. Najszybciej zmienia się front-end - tutaj trzeba uczyć się stale, bo wypadniesz. Backend, zwłaszcza Java opiera się generalnie na tych samych narzędziach od lat. Raz się ich nauczysz i styknie, potem tylko będziesz rozbudowywał wiedzę podczas pracy. Nie robię w Javie, ale z tego co wiem, to pojawiają się nowe wersje języka, ale i tak większość firm siedzi na starej wersji 8, bo jest taniej - nie trzeba kupować licencji czy coś.

Sporo też zależy od rodzaju pracy - czy będziesz w rozwijającym projekcie, w którym uczysz się realizując kolejne zadania, czy może utkniesz w utrzymaniówce, gdzie zamiast 3 lat doświadczenia będziesz miał 3x1 rok, bo ciągle będziesz robił to samo. Wtedy w pracy będzie ok, dasz sobie radę, ale jak będziesz chciał zmienić pracę, to się nagle okaże, że jesteś mocno do tyłu w stosunku do rynku.

 

- Nie dość, że trzeba dobrze ogarniać programowanie, to jeszcze trzeba znać jakieś podstawy branży dla której tworzy się / rozwija aplikacje. Wiem i przekonałem się o tym na własnej skórze, bo poznałem już częściowo sposób działania firmy w której pracowałem.

To przychodzi samo z siebie i naturalnie. Po prostu jak w czymś robisz to się zaczynasz orientować o co chodzi, ale nikt od Ciebie nie będzie wymagał wiedzy domenowej w momencie zatrudnienia (poza nielicznymi wyjątkami, ale wtedy jest to zaznaczone w ogłoszeniu).

 

- Często można się spotkać z sytuacją, kiedy nie ma osób pośredniczących między programistą, a klientem - programista musi wtedy umieć się z nim dogadać, wypytać o potrzebne rzeczy, zrozumieć czego oczekuje.

W takim razie nie szukaj pracy w typowych software house'ach pracujących na zlecenie klienta zewnętrznego, tylko zainteresuj się firmami zarabiającymi na własnym oprogramowaniu, zwłaszcza w modelu SaaS. Z doświadczenia wiem, że jest to całkowicie inna robota. Dużo spokojniejsza. Kontaktu z klientem nie masz wcale, od tego jest support. Programiści rozwijają aplikację implementując nowe funkcje lub łatają bugi.

Sam jestem introwertykiem i do pracy w software house już nie zamierzam wracać. Cenię sobie spokój SaaSów. Tylko nie wpadnij czasem do jakiegoś świeżego startupu - tam bardzo prawdopodobne, że będzie kocioł :E

 

- Dziś od programistów wymaga się nie tylko dobrego planowania i umiejętności programistycznych, ale też w dużym stopniu umiejętności miękkich. A nie jest to coś w czym jestem dobry.

Warto się w tym podszkolić. Najłatwiej zdobyć pracę i dobrą pensję robiąc wrażenie elokwentnego i rozmownego na rozmowie kwalifikacyjnej. Całkiem często zdarza się (na stanowiskach wyższych niż junior), że rozmowy technicznej nie ma lub jest tylko krótką formalnością bez dopytywania się o szczegóły technologii. Wtedy kandydat, który dobrze wypadnie przed panią z HRów i managerem ma bardzo duże szanse na zatrudnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Przeczytałem je już dawno, ale dopiero teraz mam czas żeby odpowiedzieć. W sumie to ten cały temat można uznać za szerszą luźniejszą dyskusję, a przynajmniej ma potencjał. ;)

 

Generalnie polecam, jeśli chcesz mieć wpis w CV, że rzeczywiście coś robiłeś z komercyjnym kodem albo jeśli potrzebujesz w miarę znośnej kasy za niewiele roboty.

No to ja już spokojnie mogę sobie coś do CV wpisać. Przechodziłem mniej więcej przez podobne etapy. ;)

 

Różnie, zależy od firmy/projektu. W poprzedniej pracy trochę załatwiał PO, trochę sami programiści musieli się dopytywać. W obecnej mam BA na 100% i bardzo rzadko muszę z klientem cokolwiek dogadywać. Ale czemu miałby to być problem? W dodatku można język szlifować :)

Problem leży w tym, że aby od podstaw zebrać dobre wymagania i dogadać się z klientem, trzeba mieć już duże umiejętności. A ja nie czuję się na siłach żeby to w tej chwili robić, choć nie zaprzeczam że z doświadczeniem mogę zmienić zdanie. Oczywiście biorę pod uwagę, że czasem będę miał potrzebę żeby obgadać jakieś szczegóły bezpośrednio z klientem, ale to w pojedynczych przypadkach, a nie całym projekcie.

 

To popracuj nad tym. Zaręczam Ci , że zwróci Ci się to wielokrotnie bardziej niż kolejne godziny spędzone nad klepaniem kodu i nauką nowych frameworków. IMO jestem ... programistą (no może trochę przesadzam, ale bardzooooo daleko mi do wymiataczy i nie spuszczam się nad kodem czy ogólnie techologią) a pracuje mi się bardzo przyjemnie za względnie bardzo dobre pieniądze. Ale wydaje mi się to głównie zasługą tego, że bardzo dobrze dogaduję się z ludźmi. W dodatku bardzo dobrze wypadam na rozmowach rekrutacyjnych. Aha, ważne też do jakich firm się odzywasz/rekrutujesz. Ja jak zmieniam pracę to wybieram sobie kilka firm, o których wiem, że chciałbym tam pracować. W efekcie przy ostatniej zmianie pracy na 5 rekrutacji miałem 5 ofert :D

Łatwo napisać "popracuj nad tym", bo jak sam zaznaczyłeś, ty radzisz sobie w tym całkiem dobrze. :) Dużo zależy od charakteru osoby. Ja może nie mam aż takich problemów z dogadywaniem się z ludźmi, w sumie to akurat pod względem dogadywania się nie jest u mnie raczej tak źle. Mi chodzi bardziej o to, że przy samodzielnym zbieraniu wymagań, dogadywaniu się z klientem wchodzę już na wyższy szczebel odpowiedzialności i czuję ogromny stres. Ja czasem stres potrafię odczuwać z powodu błahostek, mimo że sam doskonale wiem że to irracjonalne. Tu znów to samo co wyżej - może mi się to zmienić wraz z doświadczeniem, ale na pewno nie chciałbym robić takich rzeczy jako junior, czy nawet mid.

 

Ja nie dałem rady programować, za bardzo mnie to nudziło. Poza tym byłem za stary (32 lata), nie udało mi się już nakręcić. Wyobrażasz sobie 33-letniego "juniora" z pensją 2,5k netto albo mniej?  :E konkurującego z dzieciakami o pierwszą podwyżkę? żenada trochę.

Paanie, u mnie na uczelni znajdziesz takich ludzi, nawet czasem starszych, którzy dopiero zaczęli się przebranżowywać. No i jeszcze studiują zupełnie nowy dla nich temat. :E

 

Pytanie co chcesz robić: być "młodym ambitnym", zapierdalać na wysokie pensje za X lat cały czas się ucząc? A może liczyć na łut szczęścia, że akurat trafisz na ciepłą posadkę a potem się jakoś prześlizgniesz na lepsze stanowiska nie ucząc się zbyt wiele (bo akurat trafisz tam,gdzie nie trzeba znać pierdyliona rzeczy) ? A może zabawa w przedsiębiorcę i startup?

 

Bo jak chcesz się opierd*lać, to raczej zostaje budżetówka. I to nie wszędzie.

Po pierwsze i najważniejsze to chciałbym pracować bez stresu. Nie muszę zarabiać nie wiadomo ile, byle godnie żyć i mieć szansę odkładać jakieś pieniążki. Oczywiście gdybym miał zarabiać 15k w fajnych warunkach, to bym nie narzekał. Ale nigdy nie miałem i raczej nie będę miał takiego podejścia żeby zarabiać jak najwięcej hajsu za wszelką cenę, nawet własnego zdrowia fizycznego czy psychicznego.

 

Programista powinien rozumieć, co tworzy, a nie bezmyślnie klepać kod.

Nie do końca chodziło mi o to, że mam problem z faktem iż muszę rozumieć branżę pod jaką programuję. Tu chodzi raczej o to, że jak jako programista będę zmieniał częściej firmy (co jest niewykluczone), to ciągle będę musiał uczyć się czegoś nowego i na nowo przystosowywać do środowiska w którym będę pracował.

 

Komunikacja programista <=> klient to podstawa w metodyce zwinnego wytwarzania oprogramowania. Jeśli dopiero zaczynasz, to może to być dla Ciebie trudne, ale potem to docenisz. Dogadywanie się z klientem przez pośredników prowadzi do gigantycznych opóźnień, niezrozumienia tematu, błędami w komunikacji (bo ktoś po drodze zrozumiał coś inaczej), będziesz wiecznie miał braki wiedzy (bo dokumentacja jest, ale na dysku u pośredników i musisz się dopytywać), czyli programista dostaje szczątkowe informacje, a pozostałą część wiedzy ma wybrane grono osób.

Może to głupie wykłócać się o to z kimś, kto prawdopodobnie ma większe ode mnie doświadczenie, ale nie do końca się z tobą zgadam. Jeśli programista średnio radzi sobie w pozyskiwaniu wymagań od klienta, to właśnie wtedy doprowadzi do niezrozumienia tematu. Fakt, pośrednik może wprowadzić opóźnienia, ale jeśli pośrednik zna się na tym co robi, to będzie potrafił dobrze komunikować się zarówno z klientem jak i programistą.

 

U mnie było fajnie, dopóki zarządzały osoby z doświadczeniem programistycznym. Ktoś jednak stwierdził, że jesteśmy rozpuszczeni i trzeba nam narzucić dyscyplinę. Teraz rządzą osoby, które nie napisały ani linijki kodu, o programowaniu uczą się od zespołów, ale przynajmniej coś się dzieje, bo co chwilę są spotkania, jest tzw. profesjonalne podejście do sprawy, czyli setki diagramów, tabelek, wykresów, pseudoszkoleń z karteczkami. Raj dla architektów i coachów, koszmar dla programistów. Co z tego, że teraz opóźnienia liczymy w kwartałach i staczamy się po równi pochyłej. Wprowadzono zasady, które ładnie wyglądają na schematach, ale wydajność zespołu spadła o 80%.

Rzeczywiście brzmi jak koszmar. :E

 

Prawda, ale jeśli jesteś w dobrej firmie zawsze dostaniesz jakis background, ale i tak pierwsza iteracja produktu to tylko szkielet bo pozniej im dluzej jestes w projekcie tym lepiej to rozumiesz i udoskonalasz. Jeśli jesteś w firmie która daje ci task i "zrób to" bez dodatkowego wsparcia oznacza to że to kiepska firma. Tak się rozstałem z jedna z większych firm bo zarządzać to oni chyba tylko umieli słupki w excelu.

Ja właśnie byłem w ten sposób wrzucony na głęboką wodę, z taką różnicą że byłem wtedy jeszcze na stażu i nie miałem wyznaczonego terminu, więc mogłem potraktować to na luzie. Ale i tak potraktowałem poważnie. Przez pierwszy tydzień to chyba nic nie zrobiłem, tylko patrzyłem się tępo w stary kod, pisany prawdopodobnie przez różne osoby, z różnym doświadczeniem, bez żadnej dokumentacji. :E Ale potem załapałem, zacząłem testować jak w ogóle to wszystko działa, a jeszcze później znalazłem źródło problemu, który miałem naprawić. Radość z odkrycia tego była spora, a inni chyba nawet się zdziwili że dałem radę. Ale nie chciałbym tego powtarzać już tak na poważnie, z określonym terminem i stresem. lol2.gif

No i grzebanie w nieudokumentowanym kodzie, szczególnie jako nowy pracownik, który nie do końca jeszcze rozumie co ta aplikacja ma robić, nie należy do zbyt przyjemnych doznań. :E

 

Niby kołczowie mówią, że jeżeli zaczniesz pracować w tym co lubisz, to tak na prawdę nigdy nie będziesz w pracy. I może niektórzy tak mają, ale moim zdaniem dużo częściej bywa odwrotnie i sztywne ramy pracy są w stanie obrzydzić większość hobby.

O tym samym pomyślałem jak zaczynałem pisać ten temat. Mi programowanie zdążyły dodatkowo obrzydzić studia, te same studia, które początkowo zainteresowały mnie programowaniem. Po prostu było tego za dużo, co semestr 2 kolejne przedmioty z nowymi technologiami i językami, a wszystko to ledwo liźnięte. Co z tego że 2 semestry temu pisałem w Angularze skoro już prawie nic z tego nie pamiętam? Rozumiem że to po to, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie, no ale na dłuższą metę to można się porzygać.

 

W takim razie nie szukaj pracy w typowych software house'ach pracujących na zlecenie klienta zewnętrznego, tylko zainteresuj się firmami zarabiającymi na własnym oprogramowaniu, zwłaszcza w modelu SaaS. Z doświadczenia wiem, że jest to całkowicie inna robota. Dużo spokojniejsza. Kontaktu z klientem nie masz wcale, od tego jest support. Programiści rozwijają aplikację implementując nowe funkcje lub łatają bugi.

O i to jest już jakaś konkretna rada, dzięki której będę wiedział w co mogę celować. Dzięki! Spróbuję wziąć to pod uwagę przy szukaniu pracy. :)

 

Warto się w tym podszkolić. Najłatwiej zdobyć pracę i dobrą pensję robiąc wrażenie elokwentnego i rozmownego na rozmowie kwalifikacyjnej. Całkiem często zdarza się (na stanowiskach wyższych niż junior), że rozmowy technicznej nie ma lub jest tylko krótką formalnością bez dopytywania się o szczegóły technologii. Wtedy kandydat, który dobrze wypadnie przed panią z HRów i managerem ma bardzo duże szanse na zatrudnienie.

To też mi się przyda. Czasem w mowie trudno mi o używanie terminologii technicznej, nawet jeśli znam temat całkiem nieźle. Po prostu pewne pojęcia często wylatują mi z głowy i próbuję opisywać wszystko po swojemu. Teraz i tak po tej przerwie sporo rzeczy będę musiał się douczyć, ale mam jeszcze trochę czasu.

Edytowane przez Isharoth

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze i najważniejsze to chciałbym pracować bez stresu. Nie muszę zarabiać nie wiadomo ile, byle godnie żyć i mieć szansę odkładać jakieś pieniążki. Oczywiście gdybym miał zarabiać 15k w fajnych warunkach, to bym nie narzekał. Ale nigdy nie miałem i raczej nie będę miał takiego podejścia żeby zarabiać jak najwięcej hajsu za wszelką cenę, nawet własnego zdrowia fizycznego czy psychicznego.

 

Pod względem braku stresu:

 

1. państwówka (gdy nie ma odpowiedzialności karnej)

2. zawody typowo eksperckie bez kontaktu z klientem - "proceduralne" gdzie po prostu robisz według klucza - laborant, etc

3. proste prace fizyczne (niestety, zmęczenie i słabe zarobki)

4. państwówka z odpowiedzialnością (bo musisz naprawdę narobić, żeby cię ktoś rozliczył)

5. etat "ekspercki" gdzie nie ma klucza zachowań - "programista 15k" m.in.

6. etat z kontaktem z klientem (sklepowa, call center, etc.)

7. przedsiębiorca z kontaktem z klientem (negocjowanie umów, użeranie się z klientem)

8. praca u janusza gdzie odpowiadasz za jego wyniki finansowe

9. praca w ciężkim korpo - takim, w którym robisz głównie tabelki w excelu i chcą ci przegryźć gardło

10. praca mundurowa gdzie mogą cię pobić, zabić, zarazić, etc.

 

Jeśli chcesz odwalać swoje, wychodzić i zapominać o pracy, to państwówka bywa niezła. Tylko słabo płacą. Jak już wspominałem, jako inżynier w państwówce mam 4200, gdyby nie korona to pewnie w maju byłoby 4700, ale z uwagi na pandemię raczej już nie ma na to szans. Oprócz słabych zarobków i niestety sztywnego ośmiogodzinnego czasu pracy jest tu maksymalny luz i dużo wolnego - jak nie mam co robić, to mogę sobie grać, oglądać film, etc. i nikt się nie czepia.

 

Nie każdemu to będzie odpowiadać, są ambitni ludzie, dla których taka praca jest poniżająca, a 4500 na rękę to gówno, a nie pieniądz. Respektuję. Ja też nie zamierzam siedzieć tu w nieskończoność, ale też nie chcę wypruwać sobie żył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fascynująca opowieść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc jestem inżyniero-biurwą za 4200 na rękę. Pozytywy są takie, że w pracy mogę się dużo opierd*lać, bo nie ma jej dużo, a ja robię szybko to, co jest do zrobienia. Więc sobie gram, etc. Ale i płaca adekwatna, chociaż jak sobie pomyślę, jak ciężko tyrają ludzie za 2,5k netto, to doceniam t, co mam.

Inżynierem czego ? Granie w pracy... to dla mnie brzmi tak samo abstrakcyjnie jak oglądanie YT.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inżynierem czego ? Granie w pracy... to dla mnie brzmi tak samo abstrakcyjnie jak oglądanie YT.

 

inżynierem t-k.

 

Nie ma projektu - nie ma roboty. Jak jest, to oczywiście nie ma mowy o graniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem leży w tym, że aby od podstaw zebrać dobre wymagania i dogadać się z klientem, trzeba mieć już duże umiejętności. A ja nie czuję się na siłach żeby to w tej chwili robić, choć nie zaprzeczam że z doświadczeniem mogę zmienić zdanie. Oczywiście biorę pod uwagę, że czasem będę miał potrzebę żeby obgadać jakieś szczegóły bezpośrednio z klientem, ale to w pojedynczych przypadkach, a nie całym projekcie.

 

Nie do końca chodziło mi o to, że mam problem z faktem iż muszę rozumieć branżę pod jaką programuję. Tu chodzi raczej o to, że jak jako programista będę zmieniał częściej firmy (co jest niewykluczone), to ciągle będę musiał uczyć się czegoś nowego i na nowo przystosowywać do środowiska w którym będę pracował.

Nikt normalny nie rzuci nowego człowieka do negocjacji z klientem. Od tego jest np. prowadzący projekt, ty możesz na początku być jako obserwator, żeby się wdrożyć, potem jako ten odpowiadający na pytania techniczne, dopytujący o szczegóły.

 

Nawet nie zmieniając firmy będziesz pewnie zmieniał projekty. Nie uciekniesz od nowej wiedzy, no może jak będziesz utrzymywał jakiś system bankowy, który ma działać, a nie mieć fajerwerki.

 

Mi w ogóle cięzko wyobrazić sobie zawód, który daje frajdę. Może pianista, sportowiec, czy muzyk generalnie, albo jakiś producer filmów do animal planet :lol2:

 

Wszędzie indziej coś ci narzucają, co często w ogóle nie pokrywa się z tym, co chcesz robić.

 

Ja pracę traktuję w 100% profesjonalnie :lol2: tzn. nie szukam w niej przyjemności i zapominam o niej wychodząc z biura.

Trochę smutne, że nie widzisz jak praca może dawać frajdę, czy satysfakcję.

 

Według mnie praktycznie każda praca może dawać frajdę i satysfakcję.

Jak się widzi, że napisany kod działa, do tego współpracuje ze sprzętem (w sensie jakiegoś urządzenia, a nie hardware komputera), czy wręcz nim steruje tak jak się zaplanowało, to chyba można czuć jakąś dumę.

 

inżynierem t-k.

Tzn?

Nie każdy będzie wiedział co ten skrót oznacza.

Edytowane przez Bono[UG]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
' date='21 Marzec 2020 - 23:59' timestamp='1584831550' post='15837535']

Trochę smutne, że nie widzisz jak praca może dawać frajdę, czy satysfakcję.

 

Według mnie praktycznie każda praca może dawać frajdę i satysfakcję.

Jak się widzi, że napisany kod działa, do tego współpracuje ze sprzętem, czy wręcz nim steruje tak jak się zaplanowało, to chyba można czuć jakąś dumę.

 

Nie no, myślę, że prawie każdy tak ma, ja sam na pewno. Ale tej satysfakcji nie ma tyle, żeby co rano wstawać z myślą "ale dzisiaj będę fajne rzeczy robił!".

Z resztą słyszałem taką opowieść. Znajomy robił w dziale architektury (IT). Ich korpo, jak to korpo miała dużo systemów informatycznych, a jego dział pracował nad tym, żeby różne pomysły i zachcianki managementu przekształcić w jakiś projekt: doprecyzować, ustalić które systemy trzeba by było ruszyć, co można własnym IT, gdzie trzeba uderzyć do dostawców, oszacować koszt (przynajmniej rząd wielkości). Po pół roku zrezygnował, bo okazało się, że wszystkie projekty nad którymi pracował poszły do szuflady lub do niszczarki. Nie była to jego wina, firma była z jego pracy zadowolona i chcieli trzymać go dalej. Po prostu albo okazywało się, że wyjdzie za drogo, albo wypadało coś do pilnego wdrożenia z wysokim priorytetem, albo przycięto budżet na IT, itd., zawsze coś. A oczywiście taka analiza wysokopoziomowa też miała jakiś tam okres przydatności, bo założenia się z czasem zmieniają i cała infrastruktura też. I stwierdził, że on tak dalej robić sobie i muzom nie da rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem leży w tym, że aby od podstaw zebrać dobre wymagania i dogadać się z klientem, trzeba mieć już duże umiejętności. A ja nie czuję się na siłach żeby to w tej chwili robić, choć nie zaprzeczam że z doświadczeniem mogę zmienić zdanie. Oczywiście biorę pod uwagę, że czasem będę miał potrzebę żeby obgadać jakieś szczegóły bezpośrednio z klientem, ale to w pojedynczych przypadkach, a nie całym projekcie.

 

Łatwo napisać "popracuj nad tym", bo jak sam zaznaczyłeś, ty radzisz sobie w tym całkiem dobrze. :) Dużo zależy od charakteru osoby. Ja może nie mam aż takich problemów z dogadywaniem się z ludźmi, w sumie to akurat pod względem dogadywania się nie jest u mnie raczej tak źle. Mi chodzi bardziej o to, że przy samodzielnym zbieraniu wymagań, dogadywaniu się z klientem wchodzę już na wyższy szczebel odpowiedzialności i czuję ogromny stres. Ja czasem stres potrafię odczuwać z powodu błahostek, mimo że sam doskonale wiem że to irracjonalne. Tu znów to samo co wyżej - może mi się to zmienić wraz z doświadczeniem, ale na pewno nie chciałbym robić takich rzeczy jako junior, czy nawet mid.

IMO patrzysz na całą branżę przez pryzmat własnych doświadczeń. Z tego co napisałeś, wnioskuję, że jesteś na początku "kariery". W dobrej firmie nikt normalny nie będzie na Ciebie zrzucał odpowiedzialności za zbieranie wymagań. Od tego są BA, PO, PM, nie developerzy. Tylko musisz się troszkę postarać, żeby taką znaleźć :)

 

Po pierwsze i najważniejsze to chciałbym pracować bez stresu. Nie muszę zarabiać nie wiadomo ile, byle godnie żyć i mieć szansę odkładać jakieś pieniążki. Oczywiście gdybym miał zarabiać 15k w fajnych warunkach, to bym nie narzekał. Ale nigdy nie miałem i raczej nie będę miał takiego podejścia żeby zarabiać jak najwięcej hajsu za wszelką cenę, nawet własnego zdrowia fizycznego czy psychicznego.

W tym zawodzie nie da się pracować w 100% bezstresowo. Po pierwsze trzeba się nauczyć radzić ze stresem, a po drugie trzeba umieć źródła stresu minimalizować. Obecnie pracuję w jednej z najbardziej stresujących branż i o ile na początku było ciężko, to obecnie od kilku miesięcy pracuję sobie na totalnym luzie i spijam profity z tego, że udało mi się pozbyć głównych źródeł stresu.

 

No i grzebanie w nieudokumentowanym kodzie, szczególnie jako nowy pracownik, który nie do końca jeszcze rozumie co ta aplikacja ma robić, nie należy do zbyt przyjemnych doznań. :E

Tego niestety nigdy nie unikniesz, ale jest to jedna z kluczowych umiejętności w tym zawodzie.

Edytowane przez agent_x007
Język

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no, myślę, że prawie każdy tak ma, ja sam na pewno. Ale tej satysfakcji nie ma tyle, żeby co rano wstawać z myślą "ale dzisiaj będę fajne rzeczy robił!".

Wiadomo, że nie da się być nakręconym na okrągło, są też okresy nudne gdzie utyka się w papierach ale są też momenty integracji, gdzie widzisz jak wszystko zaczyna działać.

Kokosów nie zarabiam ale na wszystko mi wystarcza i jeszcze spokojnie mogę odkładać. Organizacyjnie firma średnio stoi co spokojnie mogłoby być bodźcem do zmiany ale tematyka na tyle ciekawa, że na razie nie mam zamiaru się ruszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
' date='21 Marzec 2020 - 23:59' timestamp='1584831550' post='15837535']

Trochę smutne, że nie widzisz jak praca może dawać frajdę, czy satysfakcję.

 

Widzę, tylko wiem, że dla większości osób możliwa ścieżka kariery nie pokrywa się z zainteresowaniami. Bo chyba nie powiesz mi, że ktoś będzie czerpał frajdę z pracy na kasie, w magazynie? ;) No sorry, to jest praca, jak sama nazwa wskazuje. Nie hobby. Mała część ludzi jest w stanie połączyć pracę i hobby i są to szczęśliwcy, którym się udało.

 

Ja mam liczne hobby, ale na żadnym z nich nie dam rady zarabiać. Na ten przykład - gra na pianinie. Uwielbiam. Ale nie mam dość talentu, żeby na tym zarobić. Zarabia tylko czołówka, która jest dość dobra, by mieć swój patreon, oraz oczywiście profesjonaliści, którzy są wybitni i grają od 5 roku życia. Prosta sprawa, prawda? :)

 

' date='21 Marzec 2020 - 23:59' timestamp='1584831550' post='15837535']Jak się widzi, że napisany kod działa, do tego współpracuje ze sprzętem (w sensie jakiegoś urządzenia, a nie hardware komputera), czy wręcz nim steruje tak jak się zaplanowało, to chyba można czuć jakąś dumę.

 

Próbowałem. Ale dla mnie niestety to, że jakiś tam kod działał było całkowicie obojętne, nic z tego tytułu nie czułem.

 

Troche się nauczyłem (na tyle, że zaproponowano mi juniora w znajomej firmie), ale zrezygnowałem, bo a) nudziło mnie to koszmarnie b) słaba stawka, zapropnowali 2700 netto i na koniec okazało się, że w sumie to chcą więcej, niż podstawy C# - ma być jeszcze podstawy javy, angular i jakieś frameworki, taki w sumie zakres na mida bardziej z tego, co mi koledzy programiści podpowiedzieli. Podziękowałem.

 

' date='21 Marzec 2020 - 23:59' timestamp='1584831550' post='15837535']

Tzn?

Nie każdy będzie wiedział co ten skrót oznacza.

 

t-k czyli telekomunikacja.

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...