Skocz do zawartości
Spl97

Wasze partnerki życiowe a wydatki na hobby

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, jagular napisał:

Często dokładnie tak jest.

Ale spójrzmy na sprawę damsko-męską z innego punktu widzenia. Napiszmy to tak:

"dlaczego waszym zdaniem właśnie ci samotni faceci tak się łaszą do atrakcyjnych lasek, próbują udawać kogoś lepszego niż realnie są, inwestują w jakieś romantyzmy i inne kwiatki? Ich celem nadrzędnym jest znaleźć dostęp do pipki i tylko to się dla niego liczy a żeby laska była zadowolona to od czasu do czasu kupi jej habazia, czy pozmywa że niby ją kocha"

:E

No cóż, znam sam kilka osób (obu płci) które szukają "związku" żeby po prostu się nie nudzić, iść do łóżka i tyle. I doskonale wiedzą że nic poważnego z takich relacji nie będzie, mimo to brną.

Ja tak nie umiem. Znaczy nie mam nic przeciwko luźnej relacji czy FWB, ale obydwie strony muszą tego chcieć i akceptować. Inaczej to lepiej być samemu, to też jest super. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kelam napisał:

Kobity chcą emocji - często skrajnych. Dowód, to ciągoty do tzw. badboyów, którzy im nie rzadko zapewniają dodatkowy makeup w postaci podbitych oczu.

To co stworzyłeś, to zaprzeczenie teorii ewolucji :D
Sugerujesz chyba, że kobiety, tak ogólnie, mają w sobie jakiś gen masochizmu życiowego, że jakieś tam emocje im wynagradzają wpindol od tegop badboya. A gdzie tam.
Jedną z taktyk ewolucyjnych zwiększających szanse na przetrwanie genów jest zapłodnienie przez najbardziej agresywnego, skorego do przemocy samca w przypadku, gdy w danym gatunku to samce są większe i silniejsze. To wynagradza te podbite oczy. Nie tak dawno jeszcze (w skali ewolucji) u człowieka agresywny brutal miał większą szansę przeżycia, niż samiec łagodny. U wielu gatunków dalej tak jest. U człowieka to już w zasadzie przeszłość ze względu na rozbudowę cywilizacji, więc brutal co najwyżej teraz jest gwarantem tego wpindolu i wyroków więzienia dla siebie, ale tendencje strategii tak szybko nie wygasają. Zwłaszcza że w ludzkiej cywilizacji dzieją się czasami rzeczy nienaturalne: przegrany nie otrzymuje dotkliwej kary, albo nie umiera przy pierwszym poważniejszym błędzie.

Acha. Nim jakiś sprytny zbyś napisze: to dlaczego ewolucja nie poszła dalej tą drogą i nie zaczęła obsesyjnie promować brutalnych samców? No cóż, odpowiedź naukowa jest taka, że to nie jest stabilna ewolucyjnie strategia :P i jest możliwe jedynie okresowe pojawianie się, oscylacja wokół takiej strategoo. Innymi słowy, jakby wszyscy byli brutalami, to nic z tego dobrego zarówno dla jednostek, jak i gatunku by nie wyszło...

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kwestiach preferencji jesteśmy zaprogramowani - niestety, jak zwykle - przez geny, do tego stopnia, że ślepi mężczyźni od urodzenia statystycznie preferują ten sam stosunek talii do bioder u kobiet, co widzący - mimo, że raczej nie ma to dla nich większego znaczenia życiowego, brutalnie mówiąc.

Więc trudno tu kobiety winić. Tak, wolą wysokich, z bujnym owłosieniem (na głowie :P ), bez piwnego brzucha. Sorry! :E

 

Edytowane przez Kaiketsu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, jagular napisał:

To co stworzyłeś, to zaprzeczenie teorii ewolucji :D
Sugerujesz chyba, że kobiety, tak ogólnie, mają w sobie jakiś gen masochizmu życiowego

Ładnie to ująłeś. Tak właśnie sugeruję. Jest w kobietach jakaś ciągota do brutali. Widzę co całe życie. I nawet jeśli ze względów życiowych babka będzie z gościem bardziej umiarkowanym i stabilnym, to o zuchwałym amigo badboy'u będzie śnić po nocach jak już odwróci się do ciebie tyłkiem na dobranoc. Ale jest wyjście z tego matrixa. Dlatego właśnie pisałem, że to jest sporo roboty w związku ze strony faceta i nie wystarczy być po prostu dobrym - według naszej męskiej definicji. Sporo trzeba mieć masek w repertuarze, ale da się być normalnym gościem i sobą przez większą część czasu, ale też czasem gentelmenem, czasem brutalem. Czasem totalnym ignorantem, a czasem cierpliwym słuchaczem. Jak to się dobrze zmiksuje, będzie ok. A wiesz czemu? Bo ta potrzeba emocjonalnej huśtawki sprawia, że kobiety same nie wiedzą czego chcą. Nie ma takiego typu, który im będzie pasował cały czas.

No i ta pokrętna natura kobiet, gdzie przy każdej słabości swojego faceta - (zwłaszcza mówienie o własnych problemach, obawach, to jest bomba z opóźnionym zapłonem) koduje sobie w głowie, że to odpad genetyczny i instynkt będzie ją coraz bardziej popychał do zmiany. Ale zmieni ofc dopiero jak już będzie inny w zasięgu lub już w użyciu. Szczerości w kluczowych momentach nie radzę oczekiwać. Wiem jak to wszystko brzmi i wiem jak za*ebiście to wygląda cyniczne z mojej strony, ale tak mnie życie nauczyło. Obecnie jestem w pierwszym dłuższym związku w którym staram się działać w ten sposób, ale dobrze pamiętam poprzednie, zwłaszcza jeden gdy byłem młodym chłopakiem z sercem podanym takiej jednej na tacy i jak na tym potem fajnie wyszedłem. A to dobra w teorii dziewczyna była. Z dobrego domu. Także polecam zgłębić temat jakie kobity zwykle są naprawdę. Pod maską codzienności. Takie coś wychodzi w czasie kryzysu, dużych problemów finansowych czy chorób - po stronie faceta oczywiście. Często okazuje się, że są niestety nieszczere, nielojalne, niestabilne emocjonalnie i patrzą tylko na interesy swoje i ewentualnie dzieci jak już są. Cała reszta to jest gra pozorów, żeby facet żył w iluzji, że ma rodzinę i jest kochany. Jeżeli komuś udało się stworzyć związek z kobietą w pełni wyrównany, harmonijny - gdzie tyle samo się dostaje, co daje i w tle nie ma dzieci i przy tym nie musiał kombinować z rozgrywaniem kobiecych emocji, to szczerzę gratuluję, bo ja takich nie znam. Przynajmniej realnych, nie projekcji na pokaz dla rodziny czy znajomych. 

Jeszcze chciałem tylko podkreślić, że nie angażuję się w żadne red pille i nie wkręcam się w takie teorie. Co piszę o tych sprawach, to wnioski własne. Bardzo zmieniło się moje postrzeganie kobiet od czasów młodego chłopaczka, któremu nabijano głowę tymi wszystkimi frazesami o dobrym traktowaniu kobiet. Ale najgorsze jest co innego - mimo całej tej świadomości, jakie to wszystko jest porąbane, to i tak fatalnie się żyje bez kobity u boku. Ciężko to wytłumaczyć. Musi to być jakaś głęboko zakodowana wewnętrza potrzeba. I nie chodzi mi o spuszczanie z krzyża:szczerbaty:.

Edytowane przez Kelam
  • Like 1
  • Upvote 5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pełni popieram ten post, przez pryzmat przeżytych swoich 54 lat!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Kelam napisał:

Ładnie to ująłeś. Tak właśnie sugeruję. Jest w kobietach jakaś ciągota do brutali.

No to, jeżeli piszesz ogólnie o kobietach, to zaprzeczasz nauce i logice. Wnioski własne nie muszą być tymi prawidłowymi tylko dlatego, że są własne.
Proszę, nie polecaj mi niczego. To nie ja mam problemy ze związkami, prawda? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak nie masz problemów to może daj jakąś radę, a nie wyśmiewasz innych? Twoje posty nic nie wnoszą, poza tym że są irytujące.

Kelam ma dużo racji i ja się z nim zgadzam. Emocje je przy nas trzymają i to, że nie są do końca pewne co się wydarzy (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radę...na co? Na co konkretnie?

Prawda jest taka, że jesteśmy samolubni (poza tymi nielicznymi ludźmi mającymi skłonności do samopoświęcenia się ponad potrzebę). Związki się tworzy po coś dla obydwu stron. Po to, żeby mieć w życiu łatwiej/przyjemniej, niż w pojedynkę, a z punktu widzenia biologii, żeby mieć bambinka i je wspólnie dochować do dorosłości. Dochodzi do tego cały bagaż społeczny, środowiskowy, kulturowy.

Emocje, czyli instynkty? Gen "lubię kiedy mnie bije jak się napije" ma sens jedynie w przypadku obecności genu "bije ale jest najsilniejszy, więc wprawdzie ja mam piekło, ale moje dziecko ma zwiększoną szansę na kontynuację linii brutali, a więc zwiększoną szansę na przeżycie w brutalnym środowisku". Jakby nie było tego połączenia, kobiety...a wręcz ogólnie samice, mające skłonności do masochizmu bezinteresownego, miałyby mniejsze szanse na przeżycie, a więc i przetrwanie tych skłonności. To "zwykła" teoria ewolucji, konkretnie dobór naturalny.
Gen "wykorzystaj każdy błąd samca" u kobiet również nie ma racji bytu, nie dlatego że kobiety takie wspaniałe, ale po prostu im się nie opłaca. Biologicznie patrząc: jak już kobieta zainwestuje w związek, czyli bambinka, to jest wiadomym, że jej inwestycja w zasoby jest większa (ciąża, karmienie, ba...samo jajo vs plemnik), więc opłaca jej (a raczej: jej genom) się mieć stabilnego partnera, nawet jak mu czasami coś tam nie wyjdzie. Dla biologii najważniejsze jest stabilne wychowanie bambinek. Z racji długości rozwoju bambinek ludzkich, lepsza jest stabilna rodzina (związek) i to jest dominująca strategia doboru partnerskiego w ludzkim społeczeństwie. 

Kolega z teoriami po prostu miał naiwne podejście, przejechał się, mocno go to zabolało i teraz ma inne podejście. Tworzenie teorii uniwersalnych na podstawie własnych doświadczeń to krańcowa ignorancja. Demonizowanie kobiet tylko dlatego, że się nóżka powinęła i kogoś trzeba obwinić, również.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, galakty napisał:

Jak nie masz problemów to może daj jakąś radę, a nie wyśmiewasz innych? Twoje posty nic nie wnoszą, poza tym że są irytujące.

Kelam ma dużo racji i ja się z nim zgadzam. Emocje je przy nas trzymają i to, że nie są do końca pewne co się wydarzy (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

Ja się  z Kealm i generalnie całym tym narzekaniem nie zgadzam. Już prawie ze 20 lat w związku i w zasadzie często łapiemy się na zachowaniach/ rozmowach jakbyśmy się wczoraj poznali, a momenty były i lepsze i gorsze.

Był okres, że żona przez 2 lata nie pracowała bo "nie było roboty dla ludzi z jej wykształceniem" był okres, że mi się noga w pracy powinęła i przez rok byłem niemal utrzymankiem i za każdym razem z tych "kryzysów" wychodziliśmy bez szwanku.

Tematu pieniędzy nie ma. Wspólne konto, racjonalne gospodarowanie kasą i nikt o nic nie ma pretensji 

Może na taki szczęśliwy obrót rzeczy wpływa fakt, że przedstawił bym się jak typ osoby skłonnej do samopoświęcen ponad miarę. (korzystając ze sformułowania użytego wcześniej przez @jagular )

Edytowane przez Klakier1984
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Klakier1984 napisał:

Ja się nie z Kealm i generalnie całym tym narzekaniem nie zgadzam. Już prawie ze 20 lat w związku i w zasadzie często łapiemy się na zachowaniach/ rozmowach jakbyśmy się wczoraj poznali, a momenty były i lepsze i gorsze.

Cieżko narzekać na kobiety będąc w 20 letnim związku z jedną :E

Jak się poznaliście w młodym wieku i zakochaliście to jasne. Sam tak miałem, związek siedmioletni, niestety nasze drogi się rozeszły.

Ale weź znajdź sobie dzisiaj dziewczynę w wieku 20-30 lat to powiem tak - powodzenia. Zepsucie jest ostre, a wszystkie "normalne" które znam są pozajmowane od właśnie wielu, wielu lat ;) 

Miałeś szczęście po prostu, zazdroszczę. Ale nie wiesz jak to wygląda z perspektywy kogoś kto jest singlem od dłuższego czasu. 

 

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W aż takiej młodej młodości ;) to się nie poznaliśmy, w pracy koło dwudziestki ;)

Obecnie patrzący po "rynku" to rzeczywiście jest nie ciekawie. Wiem wiem, że nie ma co oceniać po wyglądzie ale teraz już albo jakieś emo, albo z jednej silikonowej bryły ciosane ;) , a jak już coś wpadnie w oko to pozostaje modlitwa żeby charakter się zgadzał ?

Kiedyś to było kurlaaa zdecydowanie lepiej pod tym względem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tej materii po prostu trzeba mieć szczęście. Jak nie poznasz kogoś w szkole/studiach/pracy w "odpowiednim" wieku (tak do 25), to masz problem i tyle.

 

Chyba, że nie zależy Ci na LTR, a tylko chcesz sobie swobodnie ruchać.

Edytowane przez Kaiketsu
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Klakier1984 napisał:

Kiedyś to było kurlaaa zdecydowanie lepiej pod tym względem ;)

No ja tez mam wrazenie, ze kiedys bylo o wiele lepiej, swiat matrymonialny sie zepsul przez globalizacje i social media. Dlatego, ze teraz tak jak galakty mowi, wszystkie normalne sa daaaaawno pozajmowane. U mnie w pracy tez sporo kobiet fajnych spotkalem i wszystkie ofc pozajmowane. Sam jestem w jednym zwiazku od 10+ lat i krew mnie zalewna na sama mysl o ewentualnym szukaniu kogos teraz (nie wiem moze w mniejszych miastach jest latwiej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys bylo tez zdecydowanie lepiej, bo byla duzo mniejsza swiadomosc facetow w aspekcie dbania o siebie. Wiec jak umyles wlosy raz na 2 dni, miales czysta koszulke i zabrales ojcu troche wody kolonskiej, to byles gosciem.

Plus dochodzi najwazniejsze, wiek. W roznym wieku rozne aspekty sa mniej lub bardziej atrakcyjne dla kobiet. 

ogolnie polecam: JustPearlyThings na yt. Adwokatka 'men rights'. Mozna fajnie posluchac i wylapac sporo statsow o relacjach damsko meskich w obecnym swiecie i o tym, co jest pozadane przez jakie grupy wiekowe etc. 

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się od tego, że komuś baba krzywo patrzyła na zakup RTX'a a kończy się na psychologii społecznej, biologii ewolucyjnej i analizie kulturowej.

Ostatecznie, w zdecydowanej większości przypadków chodzi o jedno: kaszojady i ich dobrobyt. Cała reszta to otoczka, nadbudówka i system, który w ostateczności i tak się zapętla wracając do punktu wyjścia całego tego zje.. kręgu życia, którego jedynym zmartwieniem jest przetrwanie gatunku. "Hate to brake it to ya" ale czy się podoba czy nie rządzi nami biologia, wszystko wykraczające "poza" i tak jest trzymane przez nią na łańcuchu, raz dłuższym a raz krótszym. 

12 minut temu, galakty napisał:

Zepsucie jest ostre, a wszystkie "normalne" które znam są pozajmowane od właśnie wielu, wielu lat ;) 

Jeszcze trochę i się to wszystko srogo sypnie bo jak nieraz słyszę albo widzę jakie są oczekiwania i wyobrażenia (czasami po obu stronach) to mam wrażenie, że ludzie przestaną wkrótce tworzyć jakiekolwiek relacje. 

3 minuty temu, Kaiketsu napisał:

Jak nie poznasz kogoś w szkole/studiach/pracy w "odpowiednim" wieku (tak do 25), to masz problem i tyle.

Prawda.

  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, T.m.p1 napisał:

Zaczęło się od tego, że komuś baba krzywo patrzyła na zakup RTX'a a kończy się na psychologii społecznej, biologii ewolucyjnej i analizie kulturowej.

Bo tutaj chyba nigdy nie trzeba bylo dobudowywac jakis historii.

Wydatki A > torebki 
Wydatki A+B > wspolne zycie
Wydatki B > RTX'y

Proste jak budowa cepa ;)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Moj wujek poznal swoja wybranke w wieku 40 lat i generalnie wiem ze kiedys w nie bylo w cale tak trudno o nowy zwiazek w takim wieku. Dzisiaj niestety przez facebooki i globalizacje, wszystko jest albo przebrane, albo nie ma juz takiej radosci ze zwiazku bo wszystko sie widzialo w internecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja pozwolę sobie zacytować tutaj Rust'a z True Detective (polecam):

Cytat

The only honorable thing for our species to do is deny our programming, stop reproducing, and march hand-in-hand into extinction.

:E 

  • Haha 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, FynyxDuppelExpert napisał:

Moj wujek poznal swoja wybranke w wieku 40 lat i generalnie wiem ze kiedys w nie bylo w cale tak trudno o nowy zwiazek w takim wieku.

W wieku 40+ nadal nie jest trudno o związek, bo mamy w dzisiejszych czasach dużo rozwodów, ludzie są mniej chętni na podtrzymywanie iluzji udanego małżeństwa.

Tylko co to za związek ze zmęczoną osobą z 1-2 cudzymi kaszojadami i wieloletnimi nawykami, których sami pewnie nie zaakceptujemy, bo mamy swoje wieloletnie nawyki :E 

Mózg 20-latka jest plastyczny i łatwo się dopasować do drugiej osoby, do tego (zwykle) nie ma bagażu cudzych dzieci. Np. ja w wieku 20 lat nie miałem problemu z mieszkaniem z dziewczyną w jednym pokoju, dziś (34) już bym nie dał rady, bo mam swoje dziwactwa i preferencje, potrzebę prywatności, etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
4 minuty temu, Kaiketsu napisał:

Tylko co to za związek ze zmęczoną osobą z 1-2 cudzymi kaszojadami i wieloletnimi nawykami, których sami pewnie nie zaakceptujemy, bo mamy swoje wieloletnie nawyki :E 

Oboje wtedy byli bez dzieci, zrobili sobie jednego po slubie i do teraz sa szczesliwi. Ale to jest inne pokolenie, wujek nawet telefonu komorkowego nie uzywa poza biznesem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, FynyxDuppelExpert napisał:

Oboje wtedy byli bez dzieci

A to rzeczywiście łatwiej.

Dziś, mimo jęków polityków na dzietność, bardzo ciężko znaleźć bezdzietne kobiety po 30 na portalach randkowych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, T.m.p1 napisał:

Jeszcze trochę i się to wszystko srogo sypnie bo jak nieraz słyszę albo widzę jakie są oczekiwania i wyobrażenia (czasami po obu stronach) to mam wrażenie, że ludzie przestaną wkrótce tworzyć jakiekolwiek relacje. 

Przede wszystkim brak szczerości i ludzkiego zachowania. Ghosting jest na porządku dziennym i po to miesiącu-dwóch znajomości, potrafią ludzie zniknąć z dnia na dzień bez słowa. A wystarczy powiedzieć "sorry ale już nie chcę". Dużo by wymieniać i masz rację, po naszej stronie nie jest lepiej. Mam bardzo bliską znajomą i jak mi czasem opowiada co kolesie odwalają to im też można współczuć. 

Teraz, Kaiketsu napisał:

Dziś, mimo jęków polityków na dzietność, bardzo ciężko znaleźć bezdzietne kobiety po 30 na portalach randkowych ;)

Pffff, po 20 roku życia też całkiem dużo matek na Tinderze jest xD 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
8 minut temu, Kaiketsu napisał:

A to rzeczywiście łatwiej.

Dziś, mimo jęków polityków na dzietność, bardzo ciężko znaleźć bezdzietne kobiety po 30 na portalach randkowych ;)

Ale to wynika wlasnie z tej globalizacji o ktorej mowie. Kiedys normalna kobieta jak jej sie nie podobal nikt w okolicy czy w pracy to dlugo pozostawala stara panną, wiele nawet nie mialo specjalnie kontaktow meskich bo tak im sie zycie potoczylo. Dzisiaj taka pechowa dziewczyna wchodzi na Facebook/Tinder i nie ma takiej sily we wszechswiecie zeby sobie nie znalazla kogos w ciagu roku. Takze zostaja dzieciate lub z chorobami umyslowymi :E Moze i chamsko to brzmi, ale przyznacie ze jest w tym racja troche.

Jeszcze sprawy nie polepsza fakt, ze chlopy w internecie sie najwyczajnie szmaca zeby tylko cos ugrac. Gola klata, smieszne teksty, foty z wypraw w himalaje. Normalnie fikolki kazdy odwala jak małpa zeby zaruchac, kiedys tego nie bylo poprostu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Kaiketsu napisał:

W wieku 40+ nadal nie jest trudno o związek, bo mamy w dzisiejszych czasach dużo rozwodów, ludzie są mniej chętni na podtrzymywanie iluzji udanego małżeństwa.

Tylko co to za związek ze zmęczoną osobą z 1-2 cudzymi kaszojadami i wieloletnimi nawykami, których sami pewnie nie zaakceptujemy, bo mamy swoje wieloletnie nawyki :E 

Mózg 20-latka jest plastyczny i łatwo się dopasować do drugiej osoby, do tego (zwykle) nie ma bagażu cudzych dzieci. Np. ja w wieku 20 lat nie miałem problemu z mieszkaniem z dziewczyną w jednym pokoju, dziś (34) już bym nie dał rady, bo mam swoje dziwactwa i preferencje, potrzebę prywatności, etc.

Dokładnie. Do tego warto dodać, że często na przestrzeni lat te nawyki, poglądy i ogólny sposób bycia zmieniają się tak bardzo, że gdyby przenieść je w czasie o te 10 lat gdy w tle była jeszcze faza "poznawania się" to nie byłoby mowy o jakiejkolwiek relacji. 

3 minuty temu, FynyxDuppelExpert napisał:

Moze i chamsko to brzmi, ale przyznacie ze jest w tym racja troche.

Misiek, jak nie znosisz mnie kiedy jestem najgorsza to na pewno nie zasługujesz na mnie kiedy jestem najlepsza! A tym bardziej na mojego Oskarka! :E 

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, FynyxDuppelExpert napisał:

Moze i chamsko to brzmi, ale przyznacie ze jest w tym racja troche.

Dlatego po 30-tce Tajlandia, tylko uważać na ptaki trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...