Ja popracowałem sporo więcej w grudniu i styczniu. Było to męczące, ale potem fajnie było poszaleć w sklepach bez oglądania się na budżet. Nakupowałem zabawek i wróciłem do 6h dziennie, pięć dni w tygodniu. Jeśli coś mi się znów upatrzy - czasem można przycisnąć dla uciech materialnych. Wszystko ok, póki jest to mój świadomy wybór, a nie mus.