Skocz do zawartości
Camis

Nowe prawo / przepisy drogowe

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, Suchy211 napisał:

Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Rutynowe trzepanko raz w miesiącu?

Pomyśl jaką rzeszę ludzi trzebaby do tego zatrudnić. Policz też dobrze ile zmarnowanego czasu będzie to kosztować. Nie wiem po jakich trasach ty jeździsz. Ale ja jestem świadkiem kontroli średnio 2 x w tygodniu, a aż tak dużo nie jeżdżę.

Przez 10 lat kontrolę miałem 3-4 razy, alkomatem sprawdzanym byłem raz. 

I jeżdżę nieco dalej niż po bułki do sklepu, także ten.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jeździsz przepisowo, 3 kontrolę na 10 lat to standard dla dobrego kierowcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, galakty napisał:

Przez 10 lat kontrolę miałem 3-4 razy, alkomatem sprawdzanym byłem raz. 

I jeżdżę nieco dalej niż po bułki do sklepu, także ten.

Rozumiem, że lubisz sobie przycisnąć i tak rzadko Cię zatrzymują?

  • Confused 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, lukadd napisał:

Za jazdę po chodniku jestem za :E

Na razie to nie widziałem jeszcze dokładniej listy tych mandatów.

A po pasach dla pieszych przecież autem nikt nie jeździ wzdłuż. Oprócz rowerzystów, którzy nie przestrzegają przepisów :E Więc nie widzę tego inaczej.

Zawracanie przez pasy dla pieszych to nie jest coś co się nie dzieje ;)

Osobiście za takie właśnie dzikie manewry czyt. cwaniactwo/głupotę jestem za wymierzaniem bardzo wysokich kar, a zalicza się do tego: jazda po alkoholu/narkotykach - bez litości, zapier.. w zabudowanym po 100+, jazda po chodniku i ścieżkach rowerowych, zawracanie przez pasy, blokowanie pasa ruchu w postaci szeryfów drogowych. Cała reszta powinna mieć rozsądną gradacje. Do tego uporządkowanie terminologii w KD, bo "wyprzedzanie na przejściach dla pieszych i bezpośrednio przed nimi" jak pokazują nagrania z kamerek jest przez policjantów interpretowane wg. własnego widzi mi się, bo bezpośrednio tzn. ile ? 10 ? 20 ? 50 ? 100 metrów ?

Generalnie łapcie się za kieszenie, bo zaczną się łapanki, a że mniemanie o naszych asach w policji mam niskie to będzie nieciekawie.

Abstrahując. Wysokość kar, a ich nieuchronność oraz zasadność to zupełnie oddzielne tematy. Niby wprowadzono nakaz jazdy na zamek i dojeżdżanie do końca pasa, a szeryfów wcale nie jest mniej. Niby są znaki np. na A4 o zakazie wyprzedzania przez ciężarówki, a robią trasę Kraków-Tarnów można ujami rzucać na lewo i prawo, bo co rusz takowe wyprzedzania są. Jest przepis o jeździe na zderzaku, a gówno z niego wynika, bo jak tylko zrobisz miejsce i zachowasz odległość to cwaniak musi się przed ciebie władować mimo, że lecisz te licznikowe 140-150. Śmialiśmy się z Rosjan na drodze, a jak pokazuje STOP CHAM jesteśmy od nich chyba jeszcze gorsi.

Edytowane przez mlody_tarnow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 31.10.2021 o 11:17, Kaiketsu napisał:

Na rowerze dostanę 1500/3000 zł też za jazdę po chodniku?

14 godzin temu, lukadd napisał:

Na razie to nie widziałem jeszcze dokładniej listy tych mandatów.

No właśnie, trzeba poczekać na ogłoszenie lub dogrzebać się do tekstu z projektu (ma ktoś link?).
Tam powinno być wyszczególnione z jakiego punktu ustawy wynika wykroczenie. We wcześniejszych widziałem, że dla rowerzystów były oddzielne punkty w taryfikatorze i odnośniki do odpowiednich punktów w ustawie, np. Art. 33. 5. (zasady jazdy po chodniku).

14 godzin temu, lukadd napisał:

A po pasach dla pieszych przecież autem nikt nie jeździ wzdłuż.

Mało w życiu widziałeś. Ostatnio widziałem jak crossówką ktoś udawał pieszego, bo nie chciało mu się jechać na około (poza tym znając życie to wyjechał z lasu...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzieć to różne cuda widziałem. Zawracanie na pasach jak wcześniej kolega zwrócił uwagę tak, ale to jakieś mega sporadyczne przypadki. Za to rowerzystów przejeżdżających przez pasy dla pieszych gdzie nie ma ścieżki rowerowej widzę bardzo często, wręcz to niemal nagminnie spotykane zachowanie rowerzystów w miastach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że nagminne skoro brak odpowiedniej infrastruktury. Jeżeli ktoś zachowuje rozsądek, to przejazd po przejściu niczym się nie różni od przejazdu dla rowerów. Jak ktoś jedzie na pałę, to też bez różnicy.
Kolejny aspekt, to tak wykształcona kultura drogowa. Od dekad rowerzyści są wypychani z jezdni na chodniki, czy to przez kierowców, czy przez infrastrukturę "rowerową". Dodaj do tego kwiatki w stylu jest ścieżka, przed skrzyżowaniem koniec, za skrzyżowaniem znowu jest - debilstwo do ^3, oczywiście z hasłem "bezpieczeństwo" na ustach.

Tak czy inaczej o wiele częściej spotykam się z nieprawidłowym zachowaniem kierowców zbliżających się do przejść i przejazdów (brak zachowanej uwagi, brak zwolnienia, jazda na pałę), niż niebezpieczeństwem powodowanym przez rowerzystów na pasach. Choć w sumie teraz sobie przypominam jedno miejsce, gdzie ludzie na pałę wjeżdżają, no ale jak wyżej - na pałę i takim mandat jak najbardziej się należy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Bono[UG] napisał:

 Jeżeli ktoś zachowuje rozsądek, to przejazd po przejściu niczym się nie różni od przejazdu dla rowerów. Jak ktoś jedzie na pałę, to też bez różnicy.

Tu nie ma miejsca na rozsądek. Rower przez przejście się przeprowadza koniec i kropka. Ten rozsądek często tak wygląda, że sobie rowerzysta śmiga ścieżką dojeżdża do pasów i cyk przez nie przejeżdża często nie zostawiając kierowcy czasu na reakcję. Udani też są agenci, którzy robią na pasach slalom między pieszymi :)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Bono[UG] napisał:

Pewnie, że nagminne skoro brak odpowiedniej infrastruktury. Jeżeli ktoś zachowuje rozsądek, to przejazd po przejściu niczym się nie różni od przejazdu dla rowerów. Jak ktoś jedzie na pałę, to też bez różnicy.
Kolejny aspekt, to tak wykształcona kultura drogowa. Od dekad rowerzyści są wypychani z jezdni na chodniki, czy to przez kierowców, czy przez infrastrukturę "rowerową". Dodaj do tego kwiatki w stylu jest ścieżka, przed skrzyżowaniem koniec, za skrzyżowaniem znowu jest - debilstwo do ^3, oczywiście z hasłem "bezpieczeństwo" na ustach.

Tak czy inaczej o wiele częściej spotykam się z nieprawidłowym zachowaniem kierowców zbliżających się do przejść i przejazdów (brak zachowanej uwagi, brak zwolnienia, jazda na pałę), niż niebezpieczeństwem powodowanym przez rowerzystów na pasach. Choć w sumie teraz sobie przypominam jedno miejsce, gdzie ludzie na pałę wjeżdżają, no ale jak wyżej - na pałę i takim mandat jak najbardziej się należy.

Zachowując rozsądek to da się przejść przez pasy na czerwonym świetle, albo przejechać autem i co to zmienia? To że w obecnych czasach bez ścieżek dla rowerów rowerzystom jest ciężej to akurat prawda, ale od strony kierowcy samochodu wygląda to tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Klakier1984 napisał:

Ten rozsądek często tak wygląda, że sobie rowerzysta śmiga ścieżką dojeżdża do pasów i cyk przez nie przejeżdża często nie zostawiając kierowcy czasu na reakcję. Udani też są agenci, którzy robią na pasach slalom między pieszymi :)

Ja to generalnie jestem przeciwko takim sytuacjom, że jest DDR przerwana pasami bez przejazdu dla rowerów. Jest to skrajny brak szacunku względem rowerzystów ze strony zarządców dróg. W niebezpiecznych miejscach można ewentualnie dać znak STOP na DDR, co by oznaczało konieczność zatrzymania się przed jezdnią i ustąpienia pierwszeństwa samochodom.

Jeśli z kolei nie ma DDR i jest zwykły chodnik to tu mogę się zgodzić. Po chodniku jeżdżą głownie niedzielni rowerzyści (nota bene często nielegalnie), więc w ich przypadku zejście z roweru na przejściu jest wskazane.

Co do slalomu między pieszymi to pełna zgoda, to idiotyczne zachowanie. Ja jak już muszę przejeżdżać przez zebrę to jadę obok pasów po prawej stronie (przy okazji nie naruszając przepisu o zakazie jazdy wzdłuż po przejściu dla pieszych).

7 minut temu, Suchy211 napisał:

Zachowując rozsądek to da się przejść przez pasy na czerwonym świetle, albo przejechać autem i co to zmienia?

Akurat przejście na czerwonym przy absolutnym braku samochodów w pobliżu tez jest imho ok i w wielu krajach nie budzi kontrowersji jak u nas. Co do samochodów to jako kierowcy raczej się zgodzimy, że tutaj jest o wiele trudniej upewnić się, że nie powodujemy żadnego zagrożenia, dlatego to akurat jest nierozsądne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Assassin napisał:

Akurat przejście na czerwonym przy absolutnym braku samochodów w pobliżu tez jest imho ok i w wielu krajach nie budzi kontrowersji jak u nas. Co do samochodów to jako kierowcy raczej się zgodzimy, że tutaj jest o wiele trudniej upewnić się, że nie powodujemy żadnego zagrożenia, dlatego to akurat jest nierozsądne.

Tak samo przejście w miejscu bez pasów, gdzie widzisz że w obrębie 1km z obydwu stron brak aut. Większe zagrożenie stwarzają piesi wchodzący na przejście "bo się przepisy zmieniły i mam pierwszeństwo!"... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Klakier1984 & @Suchy211
Mógłbym się zgodzić, gdyby kierowcy zachowywali się prawidłowo i w porządku wobec pieszych i rowerzystów.
Jakieś 60-70% kierowców ma w pompce przejścia i przejazdy, nie rozgląda się, nie zwalnia. Wyznaczają sobie miejsce zatrzymania dopiero przy krawędzi jezdni, tak jakby nie było przejścia i przejazdu.

Problemem nie jest fizyczna trudność zauważenia, to kwestia psychiki, ignorowania innych uczestników ruchu. No bo jak inaczej nazwać zastawianie przejść i przejazdów na zielonej strzałce, wyjeździe z podporządkowanej? Jeden samochód przejedzie i ma miejsce, żeby poczekać na wolną drogę, kolejny wjeżdża na pasy/przejazd i stoi blokując.

Jeszcze jakby to były pojedyncze przypadki ale to jest norma, ja się o to codziennie potykam. Także niech najpierw kierowcy się ogarną sami, zanim zaczną narzekać i zwalać winę na innych, bo nawet na oznakowanych i dobrze widocznych miejscach maja ogromny problem.
A różnica jest taka, że ja z rowerem może ze 100kg ważę, więc co najwyżej pogniotę karoserię, w gorszym przypadku zbiję szybę. Samochód to okolice 1,5t, coś co mnie rozsmaruje po asfalcie.

Na koniec statystyki. Wiodącą przyczyną wypadków jest nieustąpienie pierwszeństwa, zarówno przez kierowców, jak i rowerzystów. Nie mam dokładnych danych w jakich warunkach (przejście/przejazd, skrzyżowanie) ale kiedyś przewinęły mi się analizy, że większość zdarzeń jest przy dobrej pogodzie w dzień, na skrzyżowaniach z ruchem kierowanym (z własnej praktyki, zielone strzałki, skręt w prawo).

15 godzin temu, Assassin napisał:

Akurat przejście na czerwonym przy absolutnym braku samochodów w pobliżu tez jest imho ok i w wielu krajach nie budzi kontrowersji jak u nas.

W Paryżu doznałem szoku kulturowego. Ja chcę stanąć na czerwonym, inni idą dalej :o (nie pamiętam dokładnie miejsca, wzdłuż jednej z głównych ulic i jakaś mniejsza boczna).

14 godzin temu, galakty napisał:

Większe zagrożenie stwarzają piesi wchodzący na przejście "bo się przepisy zmieniły i mam pierwszeństwo!"... 

Chyba nie jest to problemem, bo by już o tym dawno trąbili w mediach. Miał być armagedon, masowe trupy, a jest cisza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bono[UG] napisał:

@Klakier1984 & @Suchy211
Mógłbym się zgodzić, gdyby kierowcy zachowywali się prawidłowo i w porządku wobec pieszych i rowerzystów.
Jakieś 60-70% kierowców ma w pompce przejścia i przejazdy, nie rozgląda się, nie zwalnia. Wyznaczają sobie miejsce zatrzymania dopiero przy krawędzi jezdni, tak jakby nie było przejścia i przejazdu.

Problemem nie jest fizyczna trudność zauważenia, to kwestia psychiki, ignorowania innych uczestników ruchu. No bo jak inaczej nazwać zastawianie przejść i przejazdów na zielonej strzałce, wyjeździe z podporządkowanej? Jeden samochód przejedzie i ma miejsce, żeby poczekać na wolną drogę, kolejny wjeżdża na pasy/przejazd i stoi blokując.

Jeszcze jakby to były pojedyncze przypadki ale to jest norma, ja się o to codziennie potykam. Także niech najpierw kierowcy się ogarną sami, zanim zaczną narzekać i zwalać winę na innych, bo nawet na oznakowanych i dobrze widocznych miejscach maja ogromny problem.
A różnica jest taka, że ja z rowerem może ze 100kg ważę, więc co najwyżej pogniotę karoserię, w gorszym przypadku zbiję szybę. Samochód to okolice 1,5t, coś co mnie rozsmaruje po asfalcie.

Na koniec statystyki. Wiodącą przyczyną wypadków jest nieustąpienie pierwszeństwa, zarówno przez kierowców, jak i rowerzystów. Nie mam dokładnych danych w jakich warunkach (przejście/przejazd, skrzyżowanie) ale kiedyś przewinęły mi się analizy, że większość zdarzeń jest przy dobrej pogodzie w dzień, na skrzyżowaniach z ruchem kierowanym (z własnej praktyki, zielone strzałki, skręt w prawo).

W Paryżu doznałem szoku kulturowego. Ja chcę stanąć na czerwonym, inni idą dalej :o (nie pamiętam dokładnie miejsca, wzdłuż jednej z głównych ulic i jakaś mniejsza boczna).

Chyba nie jest to problemem, bo by już o tym dawno trąbili w mediach. Miał być armagedon, masowe trupy, a jest cisza.

Za bardzo wierzysz, że wszyscy ludzie ze złą wolą i nawykami siadają za kółko, a ci z dobrą chodzą pieszo lub jeżdżą rowerami. To są najczęściej jednak ci sami/tacy sami ludzie. 

I mylisz się. Coś takiego jak FOV i sam fakt, że samochody jednak nawet w terenie zabudowanym poruszają się znacznie szybciej ma znaczenie. Mówisz tak jakby ilość i jakość wykonanych operacji nie mała żadnej korelacji z czasem otrzymanym na żądanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Suchy211 napisał:

I mylisz się. Coś takiego jak FOV i sam fakt, że samochody jednak nawet w terenie zabudowanym poruszają się znacznie szybciej ma znaczenie.

Nie mylę.
To co tutaj napisałeś, to typowa wymówka - nie widzę, to mogę jechać. Typowy argument usprawiedliwiający niezachowanie ostrożności.

Przede wszystkim mowa o wyjeździe z podporządkowanej, zielonej strzałce. To nie są sytuacje kiedy jedziesz szybko, chyba że jesteś głąbem i masz wszystkich w nosie (tak jak pisałem wyżej o dojeździe do krawędzi jezdni, czy ignorowanie czerwonego na strzałce).
Jeżeli widzę swobodnie głowę kierowcy (najczęściej tył), to widoczność jest poprawna. Brakuje chęci rozejrzenia się.
Jeżeli szybka jazda uniemożliwia poprawną obserwację, to może jednak trzeba jechać wolniej?

50 minut temu, Suchy211 napisał:

Za bardzo wierzysz, że wszyscy ludzie ze złą wolą i nawykami siadają za kółko, a ci z dobrą chodzą pieszo lub jeżdżą rowerami. To są najczęściej jednak ci sami/tacy sami ludzie.

Świadomie na pewno tego nie zakładam ale zdecydowanie akcentuję konsekwencje i odpowiedzialność.
Pieszy się pomyli, to na 99,99% tylko on ucierpi w starciu z samochodem. Z rowerzystą 50/50.
Rowerzysta się pomyli, to w 99,9% tylko on ucierpi w starciu z samochodem. Z pieszym 50/50.
Kierowca się pomyli, to w 99,9% nie ucierpi w starciu z pieszymi i rowerzystami.

Kolejna sprawa, to większość rowerzystów jeździ dosyć wolno, bo zwyczajnie nie mają siły lub chęci jechać szybko. Kierowca czy jest doświadczony, czy kompletny żółtodziób, ma do dyspozycji pełną moc samochodu pod pedałem i może praktycznie dowolnie rozpędzić te 1,5t. Nie raz były wypadki, że się ludzie mylili z pedałami i robili rozwałkę na parkingu (przeważnie skrzynie automat) jak spanikowali. Rowerem, czy na piechotę nie da się przypadkiem rozpędzić.
Masa, prędkość, łatwość rozpędzenia, to wszystko obciąża odpowiedzialnością kierowców. Między innymi dlatego masz obowiązek posiadania uprawnień do kierowania.

Zgadza się, że większość zachowań jest podobna ale konsekwencje zupełnie inne. Rowerzystów typu "frog" jest tak samo mało co takich kierowców, to margines. Większość jest co najwyżej nieogarnięta komunikacyjnie, tylko znowu okolice 100kg przy niecałych 20km/h nie zrobią takich szkód jak 1,5t przy 5060km/h. Jak rowerzysta wymusi, nieprawidłowo wjedzie na przejście, to przez samochód zostanie rozsmarowany. Jeżeli kierowca to zrobi, to mu się nic nie stanie, poszkodowanymi są piesi i rowerzyści.

 

Nie zakładam złej woli, przede wszystkim zakładam totalny egoizm, patrzenie wyłącznie na swoje potrzeby, zupełne pomijanie potrzeb innych.
To jest sedno problemu przy wymuszeniach, bo wymuszający nawet nie pomyśli, że mógłby komuś zajechać drogę, nie pomyśli i nie rozejrzy się, nie zwolni, nie będzie gotowy zatrzymać się przed przejściem/przejazdem, nie zastanowi się nad polem widzenia innych, nie upewni się czy jest widoczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bono[UG] napisał:

Nie mylę.
To co tutaj napisałeś, to typowa wymówka - nie widzę, to mogę jechać. Typowy argument usprawiedliwiający niezachowanie ostrożności.

Przede wszystkim mowa o wyjeździe z podporządkowanej, zielonej strzałce. To nie są sytuacje kiedy jedziesz szybko, chyba że jesteś głąbem i masz wszystkich w nosie (tak jak pisałem wyżej o dojeździe do krawędzi jezdni, czy ignorowanie czerwonego na strzałce).
Jeżeli widzę swobodnie głowę kierowcy (najczęściej tył), to widoczność jest poprawna. Brakuje chęci rozejrzenia się.
Jeżeli szybka jazda uniemożliwia poprawną obserwację, to może jednak trzeba jechać wolniej?

Świadomie na pewno tego nie zakładam ale zdecydowanie akcentuję konsekwencje i odpowiedzialność.
Pieszy się pomyli, to na 99,99% tylko on ucierpi w starciu z samochodem. Z rowerzystą 50/50.
Rowerzysta się pomyli, to w 99,9% tylko on ucierpi w starciu z samochodem. Z pieszym 50/50.
Kierowca się pomyli, to w 99,9% nie ucierpi w starciu z pieszymi i rowerzystami.

Kolejna sprawa, to większość rowerzystów jeździ dosyć wolno, bo zwyczajnie nie mają siły lub chęci jechać szybko. Kierowca czy jest doświadczony, czy kompletny żółtodziób, ma do dyspozycji pełną moc samochodu pod pedałem i może praktycznie dowolnie rozpędzić te 1,5t. Nie raz były wypadki, że się ludzie mylili z pedałami i robili rozwałkę na parkingu (przeważnie skrzynie automat) jak spanikowali. Rowerem, czy na piechotę nie da się przypadkiem rozpędzić.
Masa, prędkość, łatwość rozpędzenia, to wszystko obciąża odpowiedzialnością kierowców. Między innymi dlatego masz obowiązek posiadania uprawnień do kierowania.

Zgadza się, że większość zachowań jest podobna ale konsekwencje zupełnie inne. Rowerzystów typu "frog" jest tak samo mało co takich kierowców, to margines. Większość jest co najwyżej nieogarnięta komunikacyjnie, tylko znowu okolice 100kg przy niecałych 20km/h nie zrobią takich szkód jak 1,5t przy 5060km/h. Jak rowerzysta wymusi, nieprawidłowo wjedzie na przejście, to przez samochód zostanie rozsmarowany. Jeżeli kierowca to zrobi, to mu się nic nie stanie, poszkodowanymi są piesi i rowerzyści.

 

Nie zakładam złej woli, przede wszystkim zakładam totalny egoizm, patrzenie wyłącznie na swoje potrzeby, zupełne pomijanie potrzeb innych.
To jest sedno problemu przy wymuszeniach, bo wymuszający nawet nie pomyśli, że mógłby komuś zajechać drogę, nie pomyśli i nie rozejrzy się, nie zwolni, nie będzie gotowy zatrzymać się przed przejściem/przejazdem, nie zastanowi się nad polem widzenia innych, nie upewni się czy jest widoczny.

Hmm..., że jesteś przynajmniej hobbystycznym rowerzystą kapnąłem się jakiś czas temu. Zresztą krótko potem pojawił się jakiś temat o hulajnodze czy deskorolce w którym to potwierdziłeś.  Jednak teraz dotarła do mnie jeszcze jedna rzecz. Sprawiasz wrażenie jakbyś nie miał pojęcia co i jak  widzi kierowca samochodu. Czyli w najlepszym razie  jesteś niedzielnym kierowcą, w najgorszym nigdy nie siedziałeś za kółkiem. Przynajmniej tak to z boku wygląda. Jak bardzo się pomyliłem?

Gorsze pole widzenia i mniej czasu na reakcję i dostrzeżenie rzeczy to nie żadna wymówka. Fakt posiadania uprawnień nie czyni z ciebie nadczłowieka który widzi więcej i reaguje szybciej. Nikt kto jest zdrowy na umyśle nie będzie celowo wymuszał pierwszeństwa narażając się na dzwona lub rozjechanie kogoś. 

Sam napisałeś zresztą, że najczęściej widzisz tył głowy kierowcy. Myślisz, że jego pole widzenia i jego jakość dorównuje twojej?

Co do strzałek, na moje one są do likwidacji wszędzie tam gdzie nie ma dodatkowego pasa do włączania się do ruchu.

Co do tego dojeżdżania do prawej krawędzi jezdni, jak jeden matoł wymyślił, że auta powinny się trzymać prawej krawędzi jezdni, a drugi matoł wymyślił, że jednoślady mogą wyprzedzać z prawej strony, to czego się spodziewasz?

Co do tego egoizmu. Europejski model wychowania oparty jest na indywidualiźmie, który wystarczająco blisko egoizmu leży.

Mimo tego jednak są skrzyżowania, gdzie bez uprzejmości kierowców jadących na głównej ci wieżdżający z podporządkowanej nie mieliby szansy włączyć się do ruchu.

Wielkość skutków wypadku dla poszczególnych stron nie powinna decydować o tym kto ma zachowywać się odpowiedzialnie.  Na każdym powinna ciążyć odpowiedzialność za bezpieczeństwo i być należycie egzekwowana. Zwłaszcza, że na przykład taki pieszy ma najlepsze pole widzenia, najmniejszy natłok informacji do przetworzenia i najwięcej czasu na to. Zamiast tego oglądałem jakiś czas temu reportaż, gdzie smartfonów zombie wlazł na pasach pod auto. Kierowca słusznie dostał 500 zł mandatu. Zombie (słusznie?) odeszło niekarane. Nikomu nic się nie stało.

Edytowane przez Suchy211

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja może dorzucę jeszcze od siebie jako regularny kierowca i  rowerzysta "przełajowy" ;) , że generalnie widząc co się dzieje na naszych drogach i doskonale zdając sobie sprawę, że z autem nie mam żadnych szans z ulic korzystam tylko po to by się rowerem do lasu dostać. Naprawdę podziwiam odwagę tych wszystkich, którzy dziennie  na rowerach narażają swoje zdrowie i życie, inhalacje spalinami już pomijam.

Edytowane przez Klakier1984

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Godzinę temu, Klakier1984 napisał:

Ja może dorzucę jeszcze od siebie jako regularny kierowca i  rowerzysta "przełajowy" ;) , że generalnie widząc co się dzieje na naszych drogach i doskonale zdając sobie sprawę, że z autem nie mam żadnych szans z ulic korzystam tylko po to by się rowerem do lasu dostać. Naprawdę podziwiam odwagę tych wszystkich, którzy dziennie  na rowerach narażają swoje zdrowie i życie, inhalacje spalinami już pomijam.

A w domu masz wszystko obite piankami żeby się czasem nie skaleczyć o coś ?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Klakier1984 napisał:

Naprawdę podziwiam odwagę tych wszystkich, którzy dziennie  na rowerach narażają swoje zdrowie i życie

Odwaga jest potrzebna jedynie do przełamania stereotypów, resztę załatwiasz doświadczeniem. To identyczny proces jak nauka jazdy samochodem, trzeba praktyki i czasu, oswojenia z ruchem.

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

Jednak teraz dotarła do mnie jeszcze jedna rzecz. Sprawiasz wrażenie jakbyś nie miał pojęcia co i jak  widzi kierowca samochodu. Czyli w najlepszym razie  jesteś niedzielnym kierowcą, w najgorszym nigdy nie siedziałeś za kółkiem. Przynajmniej tak to z boku wygląda. Jak bardzo się pomyliłem?

Z siedzeniem za kierownicą możesz przyjąć najgorszy przypadek.
Odnośnie świadomości co kierowca widzi, to gdybym tego nie wiedział, nie czuł, to bym już dawno na tym forum nie pisał, bo by mnie ten czy inny głąb rozjechał.
Na rowerze też wcale nie jest tak super, że masz pełną swobodę i możesz się bez problemu rozejrzeć. Idzie zima, zakłada się coraz grubsze ciuchy, które krępują ruchy ale nie kwękam, że nie mam jak się rozejrzeć. Kierowcom brakuje przede wszystkim chęci.

Jedne z najbardziej niebezpiecznych sytuacji, to jak dojeżdżam do skrzyżowania mając zielone i jest kolejka skręcających w prawo. W takich sytuacjach staram się tak ustawić, tak żeby któryś z kierowców mnie zauważył i zaczął robić odstęp, wtedy wiem, ze mnie widzi i przepuści. Ja trochę zwolnię ale w miarę płynnie przejadę.

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

Gorsze pole widzenia i mniej czasu na reakcję i dostrzeżenie rzeczy to nie żadna wymówka. Fakt posiadania uprawnień nie czyni z ciebie nadczłowieka który widzi więcej i reaguje szybciej. Nikt kto jest zdrowy na umyśle nie będzie celowo wymuszał pierwszeństwa narażając się na dzwona lub rozjechanie kogoś. 

Nie, nie i jeszcze raz nie. Czemu ciągle dyrdymały w stylu "nie widzę, to jestem usprawiedliwiony"?
Tu nie chodzi o to na ile pole widzenia jest ograniczone, a o to czy kierowcy są tego świadomi i przede wszystkim czy to kompensują w jakikolwiek sposób.
Słupek zasłanie rejon przejścia, to się wychyl z fotela, przecież nie jesteś do niego na sztywno przyspawany. Czekasz dłużej na wolną drogę, to się rozejrzyj jeszcze raz, a nie polegasz na informacji sprzed 5-10s.

Problem w tym, że ludzie nie obserwują drogi świadomie, nie myślą co i jak widzą, czego nie widzą, co im umyka. To jest problem, a nie zasłaniająca karoseria.

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

Sam napisałeś zresztą, że najczęściej widzisz tył głowy kierowcy. Myślisz, że jego pole widzenia i jego jakość dorównuje twojej?

A wiesz czemu widzę tył głowy? Bo barany wgapiają się jedynie w jezdnię, czy już mogą wjechać, czy jeszcze muszą czekać.
Typowy wyjazd z podporządkowanej, to rzut oka na może 4m od przejścia, a potem skurczowy lewoskręt karku. Widzę to praktycznie codziennie.

Tak, w tych przypadkach o których myślę mają bardzo dobrą widoczność, nic praktycznie nie zasłania, łącznie z elementami samochodu. Skoro doskonale widzę jak kierowca ma zwróconą głowę, to mnie też by doskonale zauważył. Zawodzi chęć rozejrzenia się, dostrzeżenia innych uczestników ruchu, jest tylko wypatrywanie przerwy między samochodami na głównej.

Jak wytłumaczysz, że jeden kierowca o mało co mnie nie rozjedzie lub zatarasuje przejazd, a inny normalnie przepuści w takiej samej sytuacji, jeszcze inny przesadnie przepuści (w mojej ocenie spokojnie by przejechał)? To samo miejsce, podobne samochody, jaka jest różnica?

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

Co do tego dojeżdżania do prawej krawędzi jezdni, jak jeden matoł wymyślił, że auta powinny się trzymać prawej krawędzi jezdni, a drugi matoł wymyślił, że jednoślady mogą wyprzedzać z prawej strony, to czego się spodziewasz?

Szczerze nie rozumiem pytania. Nic nie pisałem o jeździe prawą krawędzią jezdni, chodziło o wyjazdy z podporządkowanych na główną, że kierowców nie obchodzi co się dzieje obok jezdni (pieszy zbliżający się do przejścia, rowerzysta jadący ścieżką), tylko jak najszybsze dojechanie do krawędzi jezdni drogi głównej, linii zatrzymania (o ile jest wymalowana). Tam wyznaczają sobie punkt zatrzymania i kompletnie ignorują istnienie przejścia i przejazdu.

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

o do tego egoizmu. Europejski model wychowania oparty jest na indywidualiźmie, który wystarczająco blisko egoizmu leży.

Jakoś tego nie widać w bardziej cywilizowanych komunikacyjnie krajach. Jakoś w Paryżu tylko jeden kierowca próbował mnie rozjechać, ba u nich czerwone, to czerwone, a nie późne zielone (pomarańczowe), dojrzewające (czerwone) i późne zielone (czerwone dla wszystkich kierunków). Tam nie było czasu buforowego na czerwonym, w momencie czerwonego dla samochodów, piesi dostawali zielone. Jeżeli pieszy nie zdążył na zielonym, to wszystkie 3 pasy stały i czekały, nikt nie przejeżdżał po piętach, nie trąbił.

Jedynie gdzie czułem się obco jako pieszy, to Holandia. Rowerzyści według mnie terroryzowali pieszych, tak jak u nas kierowcy.

2 godziny temu, Suchy211 napisał:

Wielkość skutków wypadku dla poszczególnych stron nie powinna decydować o tym kto ma zachowywać się odpowiedzialnie.  Na każdym powinna ciążyć odpowiedzialność za bezpieczeństwo i być należycie egzekwowana. Zwłaszcza, że na przykład taki pieszy ma najlepsze pole widzenia, najmniejszy natłok informacji do przetworzenia i najwięcej czasu na to. Zamiast tego oglądałem jakiś czas temu reportaż, gdzie smartfonów zombie wlazł na pasach pod auto. Kierowca słusznie dostał 500 zł mandatu. Zombie (słusznie?) odeszło niekarane. Nikomu nic się nie stało.

Decydować czy zachowywać się odpowiedzialnie, czy nie masz rację ale tu chodzi o gradację przyjęcia odpowiedzialności. Będąc pieszym nie jestem w stanie staranować przystanku, nie zabiję innego przechodnia jak się z nim zderzę. Jak wpadnę na samochód, to nie zrobię z niego pogniecionej kupy złomu.
Samochodem staranujesz przystanek, pieszego zabijesz lub mocno poturbujesz, inny samochód zmienisz w nierozpoznawalną plątaninę metalu. Serio nie czujesz, że na kierowcy ciąży zupełnie inna odpowiedzialność? Że wielokrotnie większa masa i prędkość nie stwarza większego zagrożenia dla innych, więc trzeba postępować z większą rozwagą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, sabaru napisał:

A w domu masz wszystko obite piankami żeby się czasem nie skaleczyć o coś ?.

W żadnym wypadku. Wyrażam jedynie moją opinię- poruszanie się na rowerze po drogach (dokładnie po drogach GOP bo w rejonie akurat mieszkam ) ma w sobie coś ze sportów ekstremalnych :>  W okolicach mazur, Suwalszczyzny czy też samego wybrzeża potrafili zrobić setki km naprawdę fajnych tras i nie trzeba się tam ryć miedzy autami (a nawet jak trzeba to ruch jest relatywnie niewielki) Większe aglomeracje pod tym względem leżą i kwiczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 31.10.2021 o 21:26, mlody_tarnow napisał:

Cała reszta powinna mieć rozsądną gradacje. Do tego uporządkowanie terminologii w KD, bo "wyprzedzanie na przejściach dla pieszych i bezpośrednio przed nimi" jak pokazują nagrania z kamerek jest przez policjantów interpretowane wg. własnego widzi mi się, bo bezpośrednio tzn. ile ? 10 ? 20 ? 50 ? 100 metrów ?

Generalnie łapcie się za kieszenie, bo zaczną się łapanki, a że mniemanie o naszych asach w policji mam niskie to będzie nieciekawie.

Abstrahując. Wysokość kar, a ich nieuchronność oraz zasadność to zupełnie oddzielne tematy. Niby wprowadzono nakaz jazdy na zamek i dojeżdżanie do końca pasa, a szeryfów wcale nie jest mniej. Niby są znaki np. na A4 o zakazie wyprzedzania przez ciężarówki, a robią trasę Kraków-Tarnów można ujami rzucać na lewo i prawo, bo co rusz takowe wyprzedzania są. Jest przepis o jeździe na zderzaku, a gówno z niego wynika, bo jak tylko zrobisz miejsce i zachowasz odległość to cwaniak musi się przed ciebie władować mimo, że lecisz te licznikowe 140-150. Śmialiśmy się z Rosjan na drodze, a jak pokazuje STOP CHAM jesteśmy od nich chyba jeszcze gorsi.

Funkcjonariusze policji są z reguły znieczuleni na tak wysoki cel jak przestrzeganie porządku prawnego. Ograniczają się do przestrzegania prawa, np. do robienia pomiarów urządzeniami całkowicie do tego niedostosowanymi. Typowa odpowiedź policjanta "nie zgadzasz się to idź do sądu" teraz chyba nabierze jeszcze więcej sensu, bo za taką grzywnę to lepiej jeszcze uzyskać te 2 miesiące zwłoki ew. zapłacić komuś za obronę.

Sytuacja z suwakiem w moich rejonach przedstawia się dobrze - i tu autentyczne zaskoczenie - o ile ludzie robią to zgodnie z obowiązującą procedurą. Tak na marginesie jak nie wiesz, to kierowcy z małopolski mają bardzo złą opinię.

Przepis o zachowaniu odpowiedniej odległości jest od początku przepisem martwym i ludzie o tym wiedzą.

Nie jesteśmy lepszymi kierowcami od Rosjan. Przeciętnie mamy auta i drogi w lepszym stanie, ot co. Uważamy się za lepszych a robimy to samo.

W dniu 2.11.2021 o 13:47, Bono[UG] napisał:

Kolejna sprawa, to większość rowerzystów jeździ dosyć wolno, bo zwyczajnie nie mają siły lub chęci jechać szybko. Kierowca czy jest doświadczony, czy kompletny żółtodziób, ma do dyspozycji pełną moc samochodu pod pedałem i może praktycznie dowolnie rozpędzić te 1,5t. Nie raz były wypadki, że się ludzie mylili z pedałami i robili rozwałkę na parkingu (przeważnie skrzynie automat) jak spanikowali. Rowerem, czy na piechotę nie da się przypadkiem rozpędzić.
Masa, prędkość, łatwość rozpędzenia, to wszystko obciąża odpowiedzialnością kierowców. Między innymi dlatego masz obowiązek posiadania uprawnień do kierowania.

Zgadza się, że większość zachowań jest podobna ale konsekwencje zupełnie inne. Rowerzystów typu "frog" jest tak samo mało co takich kierowców, to margines. Większość jest co najwyżej nieogarnięta komunikacyjnie, tylko znowu okolice 100kg przy niecałych 20km/h nie zrobią takich szkód jak 1,5t przy 5060km/h. Jak rowerzysta wymusi, nieprawidłowo wjedzie na przejście, to przez samochód zostanie rozsmarowany. Jeżeli kierowca to zrobi, to mu się nic nie stanie, poszkodowanymi są piesi i rowerzyści.

Proporcje odpowiedzialności przez Ciebie wypisane funkcjonują od wielu lat w branży odszkodowawczej, która odnosi się do oc. Natomiast rozpatrywanie odpowiedzialności karnej musi odbywać się precyzyjnie, tj. według stanu faktycznego.

Kierowcy są przede wszystkim niedouczeni. Potem jest egoizm skupiony na własnej nietykalności. Potem brak umiejętności. Niestety kierowca w pewnych sytuacjach nie ma możliwości uniknąć zderzenia z jadącym rowerem, a prędkość może tu być czynnikiem co najwyżej ograniczającym konsekwencje zdarzenia drogowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Everyman napisał:

Niestety kierowca w pewnych sytuacjach nie ma możliwości uniknąć zderzenia z jadącym rowerem, a prędkość może tu być czynnikiem co najwyżej ograniczającym konsekwencje zdarzenia drogowego.

Jak do takich sytuacji dochodzi? Dlaczego do nich dochodzi?

Ten czynnik prędkości jest bardzo istotny i bezpośrednio wpływa nie tylko na skutki zderzenia ale też przyczyny.
Im szybciej jedziesz:
- tym bardziej zawęża ci się pole obserwacji, skupiasz się głównie na tym co jest na wprost
- tym mniej czasu masz na obserwację, analizę, decyzję i wykonanie

Pierwotny aspekt, to przyczyna zbyt szybkiej jazdy, czyli wieczny pośpiech i stres. Wtedy próbuje się nadrobić każdą sekundę, co przeważnie w szczycie nic nie daje kombinuje się i ryzykuje.
Jak się człowiek spina i spieszy, to każde spowolnienie podnosi stres, bo to mnie opóźni, nie zdążę. Każde zajechanie drogi, wymuszenie, czy inne podobne zachowania są odbierane jako bezpośredni atak, zagrożenie. Stres wtedy skacze do poziomu agresji.
Dodatkowo dużo trudniej odpuścić, zwolnić, przepuścić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Bono[UG] napisał:

Jak do takich sytuacji dochodzi? Dlaczego do nich dochodzi?

Ten czynnik prędkości jest bardzo istotny i bezpośrednio wpływa nie tylko na skutki zderzenia ale też przyczyny.
Im szybciej jedziesz:
- tym bardziej zawęża ci się pole obserwacji, skupiasz się głównie na tym co jest na wprost
- tym mniej czasu masz na obserwację, analizę, decyzję i wykonanie

Pierwotny aspekt, to przyczyna zbyt szybkiej jazdy, czyli wieczny pośpiech i stres. Wtedy próbuje się nadrobić każdą sekundę, co przeważnie w szczycie nic nie daje kombinuje się i ryzykuje.
Jak się człowiek spina i spieszy, to każde spowolnienie podnosi stres, bo to mnie opóźni, nie zdążę. Każde zajechanie drogi, wymuszenie, czy inne podobne zachowania są odbierane jako bezpośredni atak, zagrożenie. Stres wtedy skacze do poziomu agresji.
Dodatkowo dużo trudniej odpuścić, zwolnić, przepuścić.

U nas kuleje wiedza kierowców, wielu zdało prawko tylko po to, by jeździć autem i to wszystko, przepisy ? a co mnie to, one sa po to by je łamać, a potem płakac o boże ja nie chciałem ja nie widziałem nie wychamowałem .

od 4 lat mam prawo jazdy, możecie mi wierzyć bądź nie staram się co jakiś czas robić sobie testy na komputerze jakies quizy czy cos takiego, by swoją wiedze poszerzać, staram sie tez jeździć tak bym czuł się pewnie z dana prędkością.

ja jak to mowie kolegom to słysze : tobie atwiej ty nie masz dzieci zony, masz czas ...

 

przepraszam, co to za durna wymówka ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Damian-32 napisał:

 

 

przepraszam, co to za durna wymówka ? 

Życiowa, mój niebieski ptaku. Całkiem możliwe że koledzy dobrze Cię podsumowali. 80% wszelkich nieszczęść jakie spotyka człowieka można rozwiązać w ten sposób. Wystarczy jak należy, jeść, spać, jeździć, chodzić, ogólnie chcieć i tak dalej. Potem przychodzi życie, rzuci parę kłód pod nogi i nic już nie jest takie oczywiste.

Edytowane przez Suchy211

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Suchy211 napisał:

Życiowa, mój niebieski ptaku. Całkiem możliwe że koledzy dobrze Cię podsumowali. 80% wszelkich nieszczęść jakie spotyka człowieka można rozwiązać w ten sposób. Wystarczy jak należy, jeść, spać, jeździć, chodzić, ogólnie chcieć i tak dalej. Potem przychodzi życie, rzuci parę kłód pod nogi i nic już nie jest takie oczywiste.

zycie - to bardzo ostatnio popularna wymówka, kogo bym nie spotkał z kim bym nie rozmawiał, to zawsze co słysze ? zycie

tak się skada że owszem racja ono może rzucić kłody podnogi, ale mozna (chodź w przypadku np nagłych chorób nie zawsze) te kłody ominąć :) 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...