Skocz do zawartości
Zigu17

Czy też znudziły wam się całkowicie gry z otwartym światem /meteroidowanie ?

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.07.2021 o 12:09, larry.bigl napisał:

U mnie podobnie, trochę powiało nudą od tych gier. Ostatnio chodzi za mna jakis dobry wojenny singiel.

Mam tak samo, na nowej generacji marzy mi się wojenny singiel zrobiony z ogromnym rozmachem i możliwością destrukcji niemal wszystkiego. Mamy tyle filmów wojennych (lepszych i gorszych) a w przypadku gier mam takie wrażenie, że większość robi już wszystko na jedno kopyto, ciągle tylko teraźniejszość, przyszłość albo fantastyka. Też już mam dość parcia developerów na te otwarte, puste światy. Gry powstają przez to dłużej a nic lepsze nie są. Przy otwartych światach powinni pozostać jedynie najwięksi i najlepsi jak np R*.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z grami wojennymi jest zastój, bo ze względów politycznych twórcy tworząc gry w klimatach II wojny maniakalnie pomijają najważniejszy front tego konfliktu.

Nie pamiętam kiedy ostatnio się biłem w czymkolwiek pod Stalingradem czy Sewastopolem.  Zamiast tego aż do porzygania walą wszędzie lądowanie w Normandii.

Edytowane przez Element Wojny
  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 28.07.2021 o 12:12, Element Wojny napisał:

Dla mnie i tak najgorszą w historii grą z otwartym światem jest Dragon Age Inkwizycja.

Uwielbiam Inkwizycję, przechodziłem jeszcze na Pentiumie 2/2 oraz GTX 750Ti jakoś w wakacje 2014, czyli siedem lat temu. Ale to pewnie dlatego, że wówczas grałem dużo w MMO, więc przejście było po prostu płynne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że open worldy potrafią nudzić i nużyć, jeśli masz nawet zajebiście wyrenderowany w 4K piękniutki świat, w którym… nic nie ma. To już sobie można na telewizorze 4K wrzucić Planete. :P Zgadzam się też, że z wiekiem może człowiekowi spaść ochota na fetch questy, deratyzację piwnic itp. Jednocześnie z wiekiem człowiek ma więcej kasy, czyli już mu tak nie zależy na liczbie godzin gry wyciśniętych z jednego tytułu. Raczej woli skondensować epickie doświadczenie, a dłużyzny sobie odpuścić (chyba, że siedzi miesiąc na L4 czy coś).

Nie byłby jednak głupi jakiś taki duży OW, w którym od czasu do czasu coś tam by się pojawiało, coś tam by się resetowało, może z elementami MMORPG, może z jakimś mistrzem gry, może DLC i mody. Trochę tak na zasadzie WoW-a w single playerze.

Z drugiej strony może faktycznie lepiej więcej gier napakowanych treścią i w różnych światach. Po prostu przechodzisz do kolejnej gry, a nie kolejnego questa, kolejnego miasta itd. w tym samym świecie. Ewentualnie w tym samym świecie, ale już nowa gra. Jak te wszystkie BG, IWD, NWN itd., które oczywiście jako gry są standalone, ale z punktu widzenia D&D są mod(uł)ami. Moduły do NWN też mają podobny efekt. Nie idziesz nigdzie z mapy, postać też często zmieniasz, ale jest to część tego samego świata, ten sam interfejs.

Innymi słowy, modularność jest pewnym lekiem na bolączki OW, tak żeby w jakimś zakresie mieć ciastko i zjeść ciastko.

2 minuty temu, Radio_Tirana napisał:

Uwielbiam Inkwizycję, przechodziłem jeszcze na Pentiumie 2/2 oraz GTX 750Ti jakoś w wakacje 2014, czyli siedem lat temu. Ale to pewnie dlatego, że wówczas grałem dużo w MMO, więc przejście było po prostu płynne. 

Jakoś strasznie długo mi jej przejście nie zajęło, podobała mi się bardzo, było to przyjemne granie, ale z oceną co do wad się zgadzam, a atmosfery tak żywej, jak w niektórych starszych RPG ona nie ma. Nowsze RPG trochę jadą na tym, że się ludziom dobrze gatunek podoba i jakby rozciągają zasługi gatunku, zasługi starych tytułów, na te nowsze, które są już często bardziej budżetowe, nudniejsze, z mniejszym polotem, no ale im się wybacza, bo ładnie wyglądają i są AA.

Oczywiście wiadomo, że odbiór atmosfery też zależy od wieku gracza, a jednak człowiek 30-letni, 40-letni inaczej przetwarza emocje niż nastolatek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Radio_Tirana napisał:

Uwielbiam Inkwizycję, przechodziłem jeszcze na Pentiumie 2/2 oraz GTX 750Ti jakoś w wakacje 2014, czyli siedem lat temu. Ale to pewnie dlatego, że wówczas grałem dużo w MMO, więc przejście było po prostu płynne. 

No cóż, każda potwora znajdzie swego amatora ?

Dla fana MMO to mogła być całkiem niezła gra - wielkie mapy, spory grinding respawnujących się bez przerwy wrogów, sporo itemków i customizacji... Dla fana Dragon Age ta gra to jednak nieporozumienie. O ile od strony fabularnej i graficznej jest naprawdę nieźle, o tyle wszystko inne leży. A już ten pomysł wyciągnięty z tyłka by wykasować leczenie i zastąpić je barierami... na szczęście nikt za tym nie poszedł i ten durny pomysł umarł razem z tą grą. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Element Wojny napisał:

No cóż, każda potwora znajdzie swego amatora ?

 

Nie twierdzę, że powrót po siedmiu latach byłby równie przyjemny i w moich wspomnieniach podkoloryzowałem tę grę nieco. Nie zmienia to faktu, że DA II wyłączyłem po dwóch godzinach, a Inkwizycję skończyłem. 

 

A co do wątku - już chyba cztery miesiące kończę Asasyna Valhallę. O ile w Origins/Oddysey chciało mi się grać, tak tutaj wbiłem bodaj 220 czy 230 poziom postaci i nie mam motywacji, by dociągnąć to dalej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Radio_Tirana napisał:

Nie twierdzę, że powrót po siedmiu latach byłby równie przyjemny i w moich wspomnieniach podkoloryzowałem tę grę nieco. Nie zmienia to faktu, że DA II wyłączyłem po dwóch godzinach, a Inkwizycję skończyłem. 

Widzisz a ja o wiele lepiej wspominam właśnie DA2. Oczywiście znam jej błędy, niedociągnięcia i totalny recycling na pamięć - ale fabularnie było bardzo dobrze i na szczęście ta gra nie miała otwartego świata. Szkoda tylko że końcówka gry została zmasakrowana bo miała być o wiele dłuższa i miało być o wiele więcej Meredith, ale niestety prośba BioWare o przesunięcie premiery o 6 miesięcy została przez EA odrzucona więc wycięto wiele z tego czego nie zdążono ukończyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się nie znudziły i preferuję wolność w grach, niż reżyserowane korytarzówki ale ja też mało gram, więc może JESZCZE mi się nie znudziły. Też rzadko która produkcja przykuje mnie na dłużej, nie mówiąc już o kończeniu jakiegoś tytułu. Ostatnio taki trafiłem i to właśnie dzięki otwartemu światu tak mi się podobało. Mam na myśli Prey od Arkane. Polecam z czystym sumieniem  fanom Deus Ex i Dishonored. Uwielbiam dostać od początku świat do dyspozycji i kiedy tylko od moich wyborów i zaangażowania w sposób grania zależy jakie miejsca tego świata mogę odwiedzić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 31.07.2021 o 17:31, Element Wojny napisał:

Nie pamiętam kiedy ostatnio się biłem w czymkolwiek pod Stalingradem czy Sewastopolem.

Jaki Sewastopol, jaki Stalingrad? I września 1939, pierwszy dzień szkoły i jednocześnie najazd Niemców na Polskę i masz miejsce na taką scenę, że łeb urywa. Pomyśleć, że kiedyś człowiek łudził się, że polityka gier nie dosięgnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio kupiłem dzieciakom kilka gier na Xbox-a w węgierskim MS Store, m.in. kilka gier LEGO, Minecrafta itd. W tego ostatniego grałyby non-stop (był na GamePassie ale nie kupuję go cyklicznie), ale patrząc tak z boku w tej grze nie ma nic takiego co by przykuwało uwagę na dłużej - nie to że sam w Morrowinda/Obliviona/Skyrima/Fallout'a nie włóczyłem się po świecie godzinami ?. Owszem wciąga ale tylko tyle. Ustaliłem więc że Minecrafta włączamy co jakiś czas i inne gry poszły w ruch. Tak jak w Minecrafta grały w skupieniu tak odpalając którąś z gier LEGO śmiały się w niebogłosy i potem mówiły że bardzo fajna (choć liniowa). Potem odpaliłem córce na chwilę Kirby Star Allies - była oczarowana (zresztą jest fanką Kirbyego od Wii), choć gra liniowa do bólu - muzyka/obraz/"czar" gry robiły swoje ale gra miała jakość (jak to zwykle od HAL Laboratory).

Sam do tej pory łapię się na tym że mając np. godzinkę wieczorem (za mało żeby coś nowego zacząć) odpalam np. starego dobrego Fallouta 4 albo inną grę z open world, potem mnie to nudzi i wyłączam. Lecz jak wracam do starych gier (emulacja) lub do nowych perełek które mają ciekawą fabułę, piękną wizję artystyczną lub muzykę bądź tak dobry gameplay że można siedzieć godzinami to wiem że problemem jest to, na co jest popyt - bez podaży devsi nie robiliby takich gier jakie dostępne są obecnie, zaś nawet największy otwarty świat bez dobrego contentu i jakiegoś większego celu będzie pusty. W Borderlands 2 grałem prawie 300 godzin jeszcze na Xboxie, potem w jedynkę (która w/g mnie jest świetna), zaś Pre-Sequel na siłę przeszedłem, nawet nie dotykając DLC. Może znudziłem się powyższymi, a może to konkretna gra nie miała tego czegoś.

Nie chcę dziadkować że kiedyś gry to była nisza, gry robili pasjonaci bla bla, a teraz to biznes i kręcenie siana. To zawsze był biznes, ale teraz jest tylu casuali i granie jest czymś tak dostępnym że wygrywa "ogół" - jako stary wyjadacz naprawdę rzadko już spotykam grę która zrobi na mnie wrażenie. I jak w momencie wyjścia Morrowinda i w czasach rozkwitu MMORPG popyt na gry open world był ogromny (Fallout 1 i 2 czy Daggerfall dawały namiastkę tego, choć ten drugi był przegięciem z wielkością map), tak teraz może być po prostu przesyt. I tak jak Wejście Smoka mogę oglądać co miesiąc z tą samą przyjemnością czy słuchać Thrillera Jacksona, tak mogę grać w pewne klasyki jak np. Vagrant Story na PSX czy Fallout New Vegas. Coś jest po prostu dobre i chce się do tego wracać albo jest mdłe i quantity over quality po prostu nie działa.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez gry z otwartym światem dużo łatwiej jest wczuć się w grę i zbliżyć ją do realizmu. Nikt nie zmusza do robienia misji pobocznych, można grać na swój sposób, bez otwartego świata, po prostu idąc przez główne wątki. Producentom się to opłaca, bo jest uniwersalne i trafia do większej liczby odbiorców, dlatego też takie gry teraz są na porządku dziennym. I jak dla mnie jest to fajne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie jak w Skyrim czy w Falloucie NV po dziesiątkach godzin przypominasz sobie że jest coś takiego jak wątek główny, a postać ma taki level że oskryptowanych bossów rozwala na strzała :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, szymmos123 napisał:

Przez gry z otwartym światem dużo łatwiej jest wczuć się w grę i zbliżyć ją do realizmu.

I tu jest właśnie problem, czy w realnym świecie zwiedzanie miasta, ot tak, chodząc po chodniku jest jakoś specjalnie ciekawe? W zdecydowanej większości przypadków nie jest, i dokładnie tak samo jest w grach, nawet jeśli to miasto wygląda jak Night City. Dotychczas nie powstał ani jeden otwarty świat, w którym naprawdę chciałbym zwiedzić każdy kąt, tak jak to robię z grami z mniej otwartym światem (Soulsy np.). Dlaczego? Bo jest to zwyczajnie nudne, dokładnie tak samo jak w prawdziwości (jakby to powiedział klocuch), nudne jest również robienie questów pobocznych w dużych otwartych światach, bo zazwyczaj stawia się ilość ponad jakość i połowa czasu ich wykonywania to patrzenie na mapę gdzie iść, gdzie jak sobie pogram w takie stare VTMB, to robię każdy jeden, jest ich łącznie może z 20, ale każdy jest ciekawy i chce się je robić, gadam również z każdym w mieście i sprawdzam każdy jeden kąt.

Problem otwartych światów jest taki, że dotychczas chyba nikt poza Rockstarem nie ma takiej mocy przerobowej i umiejętności, żeby ciekawie ten świat wypełnić, albo inaczej - zwyczajnie się to nie opłaca. Więc wypełnia się je tanimi w produkcji powtarzalnymi śmieciami, miasto to siatka budynków, a lasy mają randomowe rozłożone drzewa. Wcale też nie jest tak, że sobie możesz iść przez główny wątek i wszystko super, to znaczy - tak, możesz, ale połowę gry spędzasz na nudnym bieganie od questa do questa, więc coś, co mogłoby trwać 20h, trwa 40h - to już super nie jest.

Także dopóki otwarte światy będą wyglądać jak Wiedźmin 3 albo gry Ubisoftu, to będą tylko nudnymi kolosami wypełnionymi aktywnościami na siłę, no bo dzisiaj przecież gra musi trwać 300h, inaczej nikt nie kupi. Smutne, te 30 - 40h jak kiedyś to już za mało na RPG'a : D? Zgaduję, że większość graczy nawet na takie "krótkie" gry może mieć problem ze znalezieniem czasu.

Edytowane przez Przemcio666
  • Like 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40-50h na RPG'a to wręcz ideał (tyle dokładnie zajmuje przejście Dragon Age 1 bez dodatków). Problem polega na tym że gry z otwartym światem bardzo często po okrojeniu tego świata okazują się wydmuszką na niecałe 15-20h. To jest zwykłe przykrywanie lenistwa i braku kreatywności. 

Z drugiej zaś strony możesz zrobić grę bez otwartego świata z hubami jak np. Deus Ex Mankind Divided tyle że masz porażkę gwarantowaną, bo nagle okazuje się że gra ma fabułę nawet poniżej 15h. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najwazniejszy jest balans, i przez to wiele zbyt wielkich gier zawodzi. Skupiaja sie na budowaniu swiata a zapominaja o tym jak dobry scenariusz poprowadzic, i jak wiarygodnie ten swiat zapelnic. Ja tam lubie wiecej swobody ale tak jak wyzej, jezeli nic tam nie ma poza swoboda to to jest nudne i tez mozna stracic pojecie co ja tu tak naprawde robie (Skyrim). Dla mnie koszmarem byl Assassin Odyssey, ale za to jego lekka kopia Ghost of Tsushima juz byl swietny, tam zdecydowanie mniejszy swiat, podazalismy za glownym watkiem non stop i te wszystkie znajdzki byly zrealizowane duzo ciekawiej.

Oczywiscie malo kto dogonil RDR2 jak narazie pod wzgledem wiarygodnosci swiata, no ale to gra w ktorej mozna zwierzeta obserwowac jak w programie przyrodniczym :) 

Edytowane przez Sheeneek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.07.2021 o 01:49, Suchy211 napisał:

Dla mnie wzorem otwartego świata jest taki gothic I i II na przykład. Świat jest otwarty, ale jednocześnie wszystko da się ogarnąć w 40 godzin normalnego grania. Poza tym wszystko jest wtedy jakieś spójniejsze. 

Inny przykład dobrze zrobionej gry z otwartym światem to DS1

Poza tym faktycznie wolę takie gry jak Far cry 1 czy Crysis czy inne gry gdzie raz odwiedzamy daną lokację niż każdy kolejny Far cry.

Goticzek nigdy się nie nudzi, to jest właśnie przykład serii gier, do których można wracać co roku i nigdy nie ma się dosyć. Świat ocieka klimatem a do tego mamy trzy frakcje, które mają różne wątki fabularne, są jeszcze starzy kumple z części pierwszej, którzy umilają rozgrywkę. Samo to jak ludzie się do ciebie zwracają zależy od frakcji do której dołączyłeś, szczerze to nie widziałem czegoś takiego w nowych grach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie w Goticzka zagram jak wyjdzie remejksiczek. 

Edytowane przez Element Wojny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Przemcio666 napisał:

I tu jest właśnie problem, czy w realnym świecie zwiedzanie miasta, ot tak, chodząc po chodniku jest jakoś specjalnie ciekawe?

No masz racje, zwykle nie jest, jednak jeśli jedziesz do nowego miasta pozwiedzać to jednak faktycznie je zwiedzasz i chodzisz po nim, no i podobnie jest w grach typu open world. Dodatkowo mówiłem, że właśnie jest to bardzo uniwersalne, bo jeżeli komuś zwiedzanie i eksploracja miasta sie nie podoba to nikt nie każe mu tego robić i może sobie po prostu iść podstawką i głównymi misjami. 

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, szymmos123 napisał:

No masz racje, zwykle nie jest, jednak jeśli jedziesz do nowego miasta pozwiedzać to jednak faktycznie je zwiedzasz i chodzisz po nim, no i podobnie jest w grach typu open world. Dodatkowo mówiłem, że właśnie jest to bardzo uniwersalne, bo jeżeli komuś zwiedzanie i eksploracja miasta sie nie podoba to nikt nie każe mu tego robić i może sobie po prostu iść podstawką i głównymi misjami. 

Do tego w grach jestesmy przyzwyczajeni ze takie zwiedzanie i zagladanie w ciekawe katy nas wynagradza jakas skrzyneczka, notatka czy tez sekretem. Zreszta to gra, tam chcesz byc odkrywca, panem i wladca, kozakiem nie do rozje..a. Nie ma co porownywac tego do prawdziwego swiata.

To nie sama wielkosc otwartego swiata jest problemem tylko bardziej to jak go tworcy zapelniaja, kiedy zasypia go bezsensownymi znajdzkami do odhaczenia jest to czyste lenistwo i nic dziwnego ze gracze maja juz dosc. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, szymmos123 napisał:

Dodatkowo mówiłem, że właśnie jest to bardzo uniwersalne, bo jeżeli komuś zwiedzanie i eksploracja miasta sie nie podoba to nikt nie każe mu tego robić i może sobie po prostu iść podstawką i głównymi misjami. 

Do tego również się odniosłem, ale mogę jeszcze bardziej. Jeśli twórcy robią otwarty świat na siłę, byle był, bo musi być, to tracą na to czas, budżet i moc przerobową, zamiast włożyć ją np. w main story, impakt wyborów, ciekawe side questy i tak dalej. Dla gracza bynajmniej to uniwersalne nie jest (napisałem wcześniej dlaczego), a twórcy w większości przypadków zwyczajnie marnują zasoby. Nie ma chyba lepszego przykładu niż Cyberpunk - gra, która otwartym światem nie zyskuje absolutnie nic (a wręcz traci, bo stała się pośmiewiskiem), co z tego, że miasto jest piękne, jak nic w nim nie ma i na szybkiego dodali jakieś powtarzalne w nieskończoność kontrakty : D? A gdyby tak podzielić Night City na kilka większych dystryktów, jak choćby w Deus Ex, czy jakimkolwiek innym immersive simie, które również próbowali w pewnym stopniu naśladować? Popatrz ile taki CP mógłby zyskać na jakości, gdyby nie starano się usilnie wepchać tam otwartego świata, bo tak musi być, bo musimy pokazać jacy jesteśmy AAAA+. No i pokazali, chyba najgorszy otwarty świat jaki widziała branża od wielu lat, nawet mimo faktu, że architektura miasta robi spore wrażenie XD

Osobiście bardzo ciekawi mnie jak do kwestii otwartego świata podejdzie From Soft w Elden Ringu, ich pół-otwarte światy to designerskie arcydzieła i boję się, że Elden również straci w pogoni za open worldem, choć akurat to chyba jedyne studio, któremu mogę zaufać jeśli chodzi o jakość, dlatego właśnie ciekawi mnie ich wersja OW. Również chętnie zobaczyłbym otwarty świat od Arcane, chyba Ghostwire Tokyo ma być czymś takim, chyba, jednak to Tango i nie wiem jak sobie poradzą, w TEW2 open world był dość średniawy.

Edytowane przez Przemcio666

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Przemcio666 napisał:

Do tego również się odniosłem, ale mogę jeszcze bardziej. Jeśli twórcy robią otwarty świat na siłę, byle był, bo musi być, to tracą na to czas, budżet i moc przerobową, zamiast włożyć ją np. w main story, impakt wyborów, ciekawe side questy i tak dalej. Dla gracza bynajmniej to uniwersalne nie jest (napisałem wcześniej dlaczego), a twórcy w większości przypadków zwyczajnie marnują zasoby. Nie ma chyba lepszego przykładu niż Cyberpunk - gra, która otwartym światem nie zyskuje absolutnie nic (a wręcz traci, bo stała się pośmiewiskiem), co z tego, że miasto jest piękne, jak nic w nim nie ma i na szybkiego dodali jakieś powtarzalne w nieskończoność kontrakty : D? A gdyby tak podzielić Night City na kilka większych dystryktów, jak choćby w Deus Ex, czy jakimkolwiek innym immersive simie, które również próbowali w pewnym stopniu naśladować? Popatrz ile taki CP mógłby zyskać na jakości, gdyby nie starano się usilnie wepchać tam otwartego świata, bo tak musi być, bo musimy pokazać jacy jesteśmy AAAA+. No i pokazali, chyba najgorszy otwarty świat jaki widziała branża od wielu lat, nawet mimo faktu, że architektura miasta robi spore wrażenie XD

Osobiście bardzo ciekawi mnie jak do kwestii otwartego świata podejdzie From Soft w Elden Ringu, ich pół-otwarte światy to designerskie arcydzieła i boję się, że Elden również straci w pogoni za open worldem, choć akurat to chyba jedyne studio, któremu mogę zaufać jeśli chodzi o jakość, dlatego właśnie ciekawi mnie ich wersja OW. Również chętnie zobaczyłbym otwarty świat od Arcane, chyba Ghostwire Tokyo ma być czymś takim, chyba, jednak to Tango i nie wiem jak sobie poradzą, w TEW2 open world był dość średniawy.

Tylko ze wychodzisz z zalozenia ze kreacja tego swiata pochlonela ogromne zasoby vs to ile by pochlonela gdyby byl podzielony na dystrykty jak ty to mowisz. Ale tego niestety nie wiemy ile wiecej by zyskali czasu i zasobow,moze wcale to nie jest jakas duza roznica. Przeciez nawet chodzily ploty ze duzo czasu stracili wlasnie przez zmienianie koncepcji przez Badowskieg, nie wiemy czy swiat pozostal taki sam jaki byl od wtedy.

Nawet przy podzieleniu na dystrykty trzeba by bylo zrobic je dosc duze zeby ukazac ogrom miasta, niestety hubiki z Deusa juz by sie tu nie sprawdzily. I wtedy pracujac nad osobnymi hubami masz kolejny problem jak zachowac spojnosc swiata, jak zachowac iluzje ze to swiat a nie sztucznie wykreowana "scenografia w magazynie". Tracisz tez elementy eksploracyjne, poczucia przebytego dystansu, wolnosc w podejsciu do misji, i tez wlasnie imersje o ktoej piszesz, huby ci tego nie dadza.

Nie zgodze sie ze CP by zyskal na jakosci gdyby swiat byl mniejszy? Dalej mial by te same bledy, tu nie swiat zawinil, bo przeciez gdyby byl mniejszy to niby na czym by zyskal?  No chyba ze odnosisz sie do wiekszej ilosci czasu na dokonczenie innych baboli to mozna sie po czesci zgodzic, bo moze cos tam by zyskal ale cholera wie czy to nie wynikalo z calkiem innych problemow. 

Powtarzalne kontrakty sa chyba jedynym elementem typowym dla open worldow ktore owszem moga ludzi znudzic, tyle ze w czym problem zeby je olac? Bez problemu mozesz leciec po sznurku glownych linii questowych jezeli wolisz i tyle. Sporo ludzi tak sie wlasnie bawilo i ja to rozumiem.

Mi sie wydaje ze sama idea otwartego swiata nie jest wcale zla, i znacznie moze nawet ulatwic prace tworcom, kwestia umiejetnego wykozystania tej przestrzeni. 

Oczywiscie tak jak piszesz, do wielu gier to sie nie nadaje, tak jak przytoczony przyklad Soullike. Poprostu przy wielu grach zamknietosc swiata jest ich waznym elementem i tracac go gra traci caly sens.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, żebyśmy się dobrze rozumieli - ja nie mam nic do otwartych światów, otwarty świat to super koncept, ale w tym momencie jest niewiele gier, które robią otwarty świat dobrze, reszta jest marnotrawstwem zasobów i wypełnianiem świata popierdółkami, byle udawać, że ten otwarty świat ma jakieś znaczenie inne niż przedłużenie gry do setek godzin powtarzalnymi aktywnościami, coby zwabić ludzików kupujących jedną grę na rok poprzez "500h rozgrywki" (no bo wiadomo - 20h vs 500h za 200~ zł, which would win?). Gry Bethesdy, Rockstara, Death Stranding - tutaj otwarty świat ma sens i jest zrobiony dobrze dla danego gatunku, wszelkie gry Ubisoftu, niektóre exy Sony, wspomniany Cyberpunk i wiele innych - już niekoniecznie.

Mam wrażenie, że nie rozumiesz problemu Cyberpunka. Otwarty świat w nim jest zły dlatego, że wszelkie mechaniki otwartości leżą, czyli ruch uliczny, policja i reszta rzeczy, na których nie trzeba byłoby praktycznie w ogóle skupiać się dzieląc grę na dystrykty. Oczywiście fajnie - skala i wszystko, ale po co Ci to, jak i tak w tym świecie nic nie działa, a Night City jest wyłącznie przedłużeniem dojścia z punktu A do B? Pogonisz się z policją? Postrzelasz z gangami? Pościgasz? Pogadasz z kimś? Jakieś random encountery? Nic z tego, bo ten otwarty świat nie działa, więc po co marnować na niego zasoby? Pierwsze wrażenie jest "wow", a jak tylko wgłębisz się jak bardzo jest to biedne, to robi "meh". Oczywiście, mogliby i spieprzyć podział na dystrykty, ale szansa na to byłaby sporo mniejsza zważając, że CP w main story i "głównych questach pobocznych" jest naprawdę solidny, moim zdaniem (wiem, że sporo osób się nie zgodzi : D). Jestem praktycznie pewien, że z połowa negatywnych opinii nigdy by się nie pojawiła, gdyby nie fakt, że ten otwarty świat jest tak zły.

CP to dość ekstremalny przykład, ale większość open worldowych gier ma podobnie, widzisz ogromne miasto i ogromne tereny... na których nic nie ma, świat jest martwą makietą sztucznie zapełnioną fetch questami, ani nie znajdziesz jakiejś ukrytej lokacji, ani nic z tych rzeczy, ot, ludzie se chodzą (chyba, że to post-apo, to nawet ludzie se nie chodzą) i sprawia to wrażenie realności, niestety tylko na chwilę, w środku to pusta makieta bez interaktywności wszelakiej. W takim RDR2 możesz obserwować zachowania zwierząt, są poukrywane environmental storytellingi, możesz z każdym choćby wymienić się kilkoma zdaniami, jest mnóstwo random encounterów, każda lokacja zaprojektowana jest od ręki, jest na co patrzeć, jest z czym wchodzić w interakcję, są stróże prawa, są pościgi, są strzelaniny - to jest porządny otwarty świat, mający sens przede wszystkim.

Edytowane przez Przemcio666
  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Przemcio666 napisał:

Przede wszystkim, żebyśmy się dobrze rozumieli - ja nie mam nic do otwartych światów, otwarty świat to super koncept, ale w tym momencie jest niewiele gier, które robią otwarty świat dobrze, reszta jest marnotrawstwem zasobów i wypełnianiem świata popierdółkami, byle udawać, że ten otwarty świat ma jakieś znaczenie inne niż przedłużenie gry do setek godzin powtarzalnymi aktywnościami, coby zwabić ludzików kupujących jedną grę na rok poprzez "500h rozgrywki" (no bo wiadomo - 20h vs 500h za 200~ zł, which would win?). Gry Bethesdy, Rockstara, Death Stranding - tutaj otwarty świat ma sens i jest zrobiony dobrze dla danego gatunku, wszelkie gry Ubisoftu, niektóre exy Sony, wspomniany Cyberpunk i wiele innych - już niekoniecznie.

Pewnie, rozumiem i wiadomo ze nie ma co tez generalizowac bo to by bylo trzeba rozkladac na pojedyncze przypadki. Kiedy otwarty swiat sluzy tylko do sztucznego wydluzenia gry znajdzkami zgadzam sie ze to zadnego sensu nie ma, tak sano jak nie lubie nudnych powtarzalnych czynnosci. Tyle ze tu tez poczucie co jest nudne dla mnie a dla ciebie bedzie tez inne. Tak jak napisales gry Ubi sa tego najlepszym (najgorszym) przykladem, chociaz wg mnie juz w Valhalli poszli w lepszym kierunku kopiujac spotkania od R*.

2 godziny temu, Przemcio666 napisał:

Mam wrażenie, że nie rozumiesz problemu Cyberpunka. Otwarty świat w nim jest zły dlatego, że wszelkie mechaniki otwartości leżą, czyli ruch uliczny, policja i reszta rzeczy, na których nie trzeba byłoby praktycznie w ogóle skupiać się dzieląc grę na dystrykty. Oczywiście fajnie - skala i wszystko, ale po co Ci to, jak i tak w tym świecie nic nie działa, a Night City jest wyłącznie przedłużeniem dojścia z punktu A do B? Pogonisz się z policją? Postrzelasz z gangami? Pościgasz? Pogadasz z kimś? Jakieś random encountery? Nic z tego, bo ten otwarty świat nie działa, więc po co marnować na niego zasoby? Pierwsze wrażenie jest "wow", a jak tylko wgłębisz się jak bardzo jest to biedne, to robi "meh". Oczywiście, mogliby i spieprzyć podział na dystrykty, ale szansa na to byłaby sporo mniejsza zważając, że CP w main story i "głównych questach pobocznych" jest naprawdę solidny, moim zdaniem (wiem, że sporo osób się nie zgodzi : D). Jestem praktycznie pewien, że z połowa negatywnych opinii nigdy by się nie pojawiła, gdyby nie fakt, że ten otwarty świat jest tak zły.

Ja nie widze tego "problemu" tak jak ty poprostu, jak najbardziej zgadzam sie z toba ze te mechaniki leza, ale mimo to mi sie fajnie po tym miescie przemieszcza. No i wlasnie ta skala sama w sobie lepiej ze jest niz mialo by jej nie byc, w hubach CP jeszcze slabiej by wypadl imo. Random encountery to jest to co powinno byc, i napewno by to umililo rozgrywke.

Masz w tym sporo racji ze "że z połowa negatywnych opinii nigdy by się nie pojawiła, gdyby nie fakt, że ten otwarty świat jest tak zły" z powodu brakow, tylko ze ja uwazam ze w hubach bylo by jeszcze gorzej. A tak mamy przynajmniej mozliwosc zwiedzania swiata i mega imersje wynikajaca z jego skali. Gdyby tego nie skopali i wypelnili ta przestrzen w stylu R* to by bylo cos.

2 godziny temu, Przemcio666 napisał:

CP to dość ekstremalny przykład, ale większość open worldowych gier ma podobnie, widzisz ogromne miasto i ogromne tereny... na których nic nie ma, świat jest martwą makietą sztucznie zapełnioną fetch questami, ani nie znajdziesz jakiejś ukrytej lokacji, ani nic z tych rzeczy, ot, ludzie se chodzą (chyba, że to post-apo, to nawet ludzie se nie chodzą) i sprawia to wrażenie realności, niestety tylko na chwilę, w środku to pusta makieta bez interaktywności wszelakiej. W takim RDR2 możesz obserwować zachowania zwierząt, są poukrywane environmental storytellingi, możesz z każdym choćby wymienić się kilkoma zdaniami, jest mnóstwo random encounterów, każda lokacja zaprojektowana jest od ręki, jest na co patrzeć, jest z czym wchodzić w interakcję, są stróże prawa, są pościgi, są strzelaniny - to jest porządny otwarty świat, mający sens przede wszystkim.

No wlasnie i to wynika z umiejetnosci wykozystania tego swiata, tyle ze R* jest najbardziej doswiadczonym studiem w tym aspekcie. CP to dopiero pierwsza metropolia od redow, musza sie na czyms nauczyc, i faktycznie aspekty openworldowosci wyszly im slabo. Mimo wszystko ja sie ciesze ze to zrobili bo teraz tylko moga pojsc dalej i zrobic to lepiej.

Odbijajac od CP i wracajac do ogolu gier open world to jest wlasnie ten problem ze ciagle wiekszosc firm nie umie tego zrobic dobrze.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A taki Days Gone w którym idealnie zbalansowano otwarty świat z fabułą i questami pobocznymi nie dostanie nawet kontynuacji xD

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co pokaże TES VI. Zawsze na premierę nowego TESa mam takie wow to jest fajne, ciekawe co ten świat kryje. Niby od Areny koncept i podejście to samo tylko ulepszane z czasem ale nowy świat, coś poprawionego i da się wsiąknąć na kilkadziesiąt godzin.

Mimo że przydało by się po tej długiej przerwie zrobić już nie krok na przód a kilka to wierze że dadzą radę w jakimś stopniu wydać ciekawy produkt, jakby nie patrzeć jeden z najlepszych w gatunku, mimo że to nic odkrywczego i przełomowego. 

Na nowego Wiedźmina czekam bardziej pod kątem dobrej gry i historii, Elder Ring to bardziej dla mnie nowe Soulsy, a GTA to będzie tylko i aż nowe GTA. Ale TES to właśnie dla mnie tylko i wyłącznie dobry open world. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...