Skocz do zawartości
opa48

Kryzys na rynku gier

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.03.2023 o 11:28, bleidd napisał:

O ile grałeś w oryginał a to nie jest takie oczywiste. Ja stoję trochę w opozycji do ogólnej niechęci względem Remake-ów, nie grałem w żadne Residenty ani w Dead Space i z chęcią gram w nie teraz. Dla mnie to nowa gra tak jakby to było zupełnie nowe IP. To że 15 czy 20 lat temu powstał jej oryginał to zupełnie nic nie zmienia dla mnie w odbiorze gry. A to takich staroci już mi się wracać obecnie nie chce.

Mam to samo. Moja kupka wstydu jest ogromna i najgłębiej właśnie leżą w niej te stare gry, które wszyscy chwalą a ja nigdy w nie nie grałem i ogranie tego wszystkiego w nowej technologii to świetna sprawa dla mnie bo inaczej pewnie nigdy bym nie sięgnął po jakieś perełki z dawnych lat. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że dla tych, którzy już grali kiedyś tak świetnie nie jest. I w ogóle też to, że trochę to stopuje ambicje tworzenia czegoś nowego dla deweloperów bo wolimy grać w to co już było.

  • Like 1
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam żonę, dzieci, w pytę zajmującą pracę, wyjazdy służbowe... a i tak mam czas na granie, oczywiście kosztem snu :D 

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Thimedes napisał:

Generalnie z tego co dostrzegam, to ci co mają żony i dzieci, albo w ogóle już nie grają albo tylko trochę, czasami. Regularni gracze, którzy sporo czasu przy tym hobby spędzają, to ci, co dziewczyn, żon ani dzieci nie mają. Z tymi pierwszymi nie utrzymuję już kontaktu, a z tym drugimi mam kontakt. Ci, którzy dziewczyn nie mają, dzielą się na tych, co nie chcą mieć (jak ja) i na tych, co nie umieją mieć. Nieliczni mają dziewczyny/żony, które też zajmuje granie i gry, więc to trochę inna sytuacja. Jeden znajomy (na doktoracie), po tym jak go dziewczyna rzuciła (po wielu latach bycia razem), gra na prawdę sporo i intensywnie (widzę na Steamie). Ale zauważyłem, że kobiety są zwykle mniej zaangażowane w gaming, gry. Podchodzą do tego bardziej każualowo. Np. pograją troszkę w Overcooked lub jakąś prostą grę mobilną. Co ciekawe, zdarza się, że niektórzy duchowni w np. wieku 40 lat, grają w gry, jeśli mają na tyle komfortową sytuację, że nikt im w tym nie przeszkadza ani się nie przyczepia. Moje zdanie jest takie, że wszystkie obowiązki i praca to zło konieczne i dobrze jest ilość tego w miarę możliwości minimalizować oraz nie dać się temu pochłonąć w całości. Zostawić miejsce na nasze własne ja i zainteresowania. Kiedyś maszyny wyzwolą nas od zła koniecznego, nie wiem kiedy. Tak jak też wyzwolą kobiety od ciąż (inne zło konieczne).

Z tym co napisałeś zgadzam się i nie zgadzam jednocześnie :) Zgadzam się, ze mając rodzinę, dzieci czy dziewczynę zostaje mniej czasu na hobby. Ale nie zgadzam się, że nie ma go wcale. Gry to jest nasze hobby. Jak to jest jedyne hobby to nawet będąc w związku powinno się mieć czas na swoje zamiłowania. Zdrowy związek to taki gdzie jest przestrzeń prywatna i obie strony mają czas na swoje przyjemności. Ale oczywiście tego czasu jest mniej wiec trzeba wybrać czy spędzić weekend na piciu czy imprezie z kolegami, czy obejrzeć maraton Harrego Pottera, czy przebiec prawdziwy maraton, a może zrobić coś dla swoich 4 lub 2 kółek ? :) Ale jak najbardziej jest też miejsce na gaming. Bywałem w związkach i jako singiel i grałem więcej jak byłem w związku bo wtedy mnie gry interesowały.

Jak już część osób wie, o czym pisałem wiele razy, gdzieś w 2014 r. grałem coraz mniej, aż w końcu w ogóle przestałem. No i byłem wtedy sam. Wynikało to z tego, że inne hobby wyprały to hobby. Wynikało to z tego, że grałem tylko w jeden gatunek czyli strategie typu civ czy gry ekonomiczne i miałem po prostu przesyt. Pamiętam, że utknąłem na jakiejś części hirosów :) I to nie dlatego, że gra była kiepska tylko ja już straciłem ochotę na gry. Racjonalizowałem sobie to tak, że jestem za stary na gry, że to "strata czasu" itd. Wiązało się to też z tym, że zakładałem nową firmę więc na 100% byłem na tym skoncentrowany... I w takiej świadomości, że gry to już zamknięty rozdział przesiedziałem sobie 6 lat do 2020r. ... I pewno gdyby nie YT to do dzisiaj bym tak żył.. Ale zdarzyło się, że na YT zacząłem oglądać zupełnie przypadkowo jakieś pociągi, podróże itd i podsunięto mi rekomendację do ETS2. Na początku nawet nie wiedziałem do końca, że to gra... :)  No i po obejrzeniu paru filmików uświadomiłem sobie, że hallo ! :) Przecież ja mam komputer i mogę sobie też pograć. Bo nawet oglądając te filmy to samo to, że ja mogę przecież też pograć było jakby po za mną bo ten temat był "zamknięty", a po za tym gra to dla mnie była wyłącznie strategia... A to dlaczego tak to inny temat, ale generalnie w okresie do 1988 do 2014 próbowałem inne gatunki i na pewnym etapie stwierdziłem definitywnie, że nic innego dla mnie nie jest dobre tylko strategie. Ale wróćmy do 2020. Więc ściągnąłem sobie demo ETS2 i od tego momentu zaczął się nowy rozdział w moim życiu :) Pamiętam, że byłem tak podekscytowany, że całą noc nie mogłem spać... I od tego 2020 r. gaming stał się dla mnie o wiele większym hobby niż był kiedykolwiek wcześniej. Bo po ETS2 doszło wiele innych symulatorów. Potem "odkryłem" ile w międzyczasie powstało wspaniałych gier strategicznych i ekonomicznych. Gdzieś po drodze nauczyłem się grać w FIFĘ, która do 2014 mimo 10 prób mnie zawsze odrzucała. A obecnie zacząłem przygodę z kolejnym gatunkiem czyli RPG FPP w postaci Skyrim i jak to ogram to otworzy się dla mnie i ten gatunek (na pewno skuszę się na Wiedźmina). Rezultat jest taki, że obecnie gram znacznie więcej niż kiedyś, a przez 6 lat myślałem, że nigdy więcej w nic nie zagram :) Tak więc widzicie po mnie, że czasami taki "reset" i "odpoczynek" od hobby + znalezienie w danym hobby nowych rzeczy daje niesamowitego kopa. Los bywa bardzo przekorny i nieprzewidywalny. O ile jeśli chodzi o symulatory to jeszcze jestem w stanie zrozumieć dlaczego nie jarały mnie kiedyś, a jarają teraz (świetna obecnie grafika, kontynenty jak w ETS2/ATS do eksplorowania itd.) o tyle dlaczego akurat teraz ogarnąłem Fifę kiedy przecież mam słabszy refleks niż kiedyś, tego nie zrozumiem nigdy...

No i różnica pomiędzy moim graniem kiedyś a dzisiaj jest taka, że kiedyś grałem jednocześnie wyłącznie w jedną grę naraz. Przechodziłem ją i następna. A obecnie codziennie gram w co innego. A ponieważ takich aktywnych gier jest obecnie 14 to kompletnie nic mi się nie nudzi.

Puenta tego postu może być tylko jedna - pamiętajcie - "stara miłość nie rdzewieje" :)

Edytowane przez hubio
  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba już kiedyś coś pisałem podobnego. Część z wiekiem przestaje grać nie dlatego, że czasu mniej/brak a dlatego, że żona/kobieta krzywo patrzy czy część jego otoczenia, np. kolesie w obozie pracy, rodzina, etc. czy tam głupio komentują. Dlatego też z wieloma osobami a w zasadzie to mało komu wspominałem, że w swoim czasie regularnie mangi i anime czytałem/oglądałem. Większość patrzyła z politowaniem

Osobiście też zauważyłem, że im u kogoś słabiej z wykształceniem, czyt. matura max to mają problem z jakimkolwiek zainteresowaniem innym niż dupy, nawalić się w weekend, auta i mecz w TV. A szczytem rozrywki jest grill z rodziną czy kumplami. 

Na pewno każdy ma w Swoim otoczeniu kogoś z podejściem, że w pewnym wieku pewnych rzeczy nie wypada, pewne rzeczy są dla dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, bardak napisał:

Osobiście też zauważyłem, że im u kogoś słabiej z wykształceniem, czyt. matura max to mają problem z jakimkolwiek zainteresowaniem innym niż dupy, nawalić się w weekend, auta i mecz w TV. A szczytem rozrywki jest grill z rodziną czy kumplami. 

Mam w rodzinie i wśród znajomych bardzo wykształcone osoby - magistrów, inżynierów, nauczycieli, psychologów, chemików itd. i będąc szczerym połowa z nich to zwykłe dupki, które tak jak piszesz - dupa, fura i komóra; mam też znajomych którzy nie pokończyli dosłownie żadnych szkół oprócz prawnie wymaganych i mógłbyś z nimi całe noce dyskutować dosłownie o wszystkim albo grać do rana w mmo, strzelanki, strategie, horrory itd.

Oczywiście znalazłbym Ci też przykłady które potwierdziłyby to co piszesz, ale wszystko tak naprawdę zależy od człowieka - po prostu niektórzy są ludźmi a niektórzy kaloryferami. Moja żona nie rozumie mojej pasji do gier, według niej komputer to strata czasu i pieniędzy, ale wie, że to dla mnie ważne szczególnie że umiejętności które dzięki temu bawieniu się komputerem od lat nabyłem pozwoliły mi znaleźć pracę jaką obecnie wykonuję i nie ukrywam, nie narzekam na to co robię i ile zarabiam. 

  • Like 4
  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Element Wojny napisał:

Mam w rodzinie i wśród znajomych bardzo wykształcone osoby - magistrów, inżynierów, nauczycieli, psychologów, chemików itd. i będąc szczerym połowa z nich to zwykłe dupki, które tak jak piszesz - dupa, fura i komóra; mam też znajomych którzy nie pokończyli dosłownie żadnych szkół oprócz prawnie wymaganych i mógłbyś z nimi całe noce dyskutować dosłownie o wszystkim albo grać do rana w mmo, strzelanki, strategie, horrory itd.

Bo w dzisiejszych szkołach zdobywa się (miernej najczęściej jakości) wykształcenie. Nie nabiera się kultury, klasy, ogłady, erudycji, rzadko poszerza światopogląd (jak to bywało niegdyś - wykształcenie = człowiek z klasą / światowy = MĄDRY). Dyplomy uzyskują kompletne cepy i buraki. Spójmy w TV, politykę, rozejrzyjmy się po znajomych i rodzinie. Osoba rzutka i błyskotliwa, najczęściej zawsze taka była i tylko dorobiła, bądź nawet i nie - do tego papier. Jak ktoś był prostym dzbanem, nawet robiąc doktorat (a da się!) bardzo często nadal pozostaje prostym dzbanem, tyle, że z papierem. "Mądrość" nie ma żadnego związku z wykształceniem. A do tego życie podpowiada mi już na przykładach, że najmądrzejsi i najwartościowsi w moim życiu ludzie (dla mnie), byli bardzo prości i czasami wręcz niedoedukowani. A nie przeszkadza im to w byciu naprawdę mądrym (życiowo) człowiekiem. 

  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Thimedes napisał:

Chodzi mi o to https://pl.wikipedia.org/wiki/Sztuczna_macica

Po prostu nie ma potrzeby męczyć kobiety. Niech pracują, uczą się lub bawią, jak chcą. Dać wybór. Nie zmuszać.

A co wtym zlego ze kobiety rodza? Moze jeszcze kobieta przyczepiac przyrodzenie a facetom robic dziurki?!

Zdanie dac wybor nie zmuszac jest manipulacja. To samo moge napisac o heroinie. Niech ten co chce brac niech bierze, takie zdanie sprawi ze wiecej ludzi sprubuje i sie uzalezni. 

Niechce tu otwierac nowego watku ale ludzie powinni zyc zgodnie z natura, kobiety powinny rodzic a faceci zapladniac.

Na koniec ostatnie zdanie. Mozesz mnie nazwac staroswieckim ale ja lubie jak moja kobieta jest kobieta. Tak wlasciwie moja ulubiona rzecza w kobietach jest to ze nie maja penisa.

Edytowane przez roman.kosecki88@interia.pl
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę ze to nie jest temat do pisania takich rzeczy. Wracamy do gier.

  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem do końca przekonany czy wykształcenie ma jakiś wpływ na to czy lubi się gaming czy nie. Znam osobę, która skończyła edukację na poziomie II kl LO więc tak naprawdę zaliczone tylko gimnazjum i ją bardzo jarają gry. Oczywiście nawalić się też lubi... :) I wydaje mi się, ze w dzisiejszych czasach to zrozumienie dla gier jest o wiele większe niż kiedyś. @Element Wojny jak Twoja kobieta ma między 35 a 50 lat to jej zrozumienie tej pasji może być znacznie niższe niż u dziewczyn dzisiaj w wieku 15-35 lat bo nowe pokolenie to już chyba nie zastanawia się czy grać tylko w co grać... Praktycznie każdy w coś gra, łącznie z dziewczynami. Ja nawet bym postawił taką tezę, że wbrew temu tytułowi tematu to dopiero od początku XXI w. gry przeżywają wielki rozkwit i stają na równi: z filmami, muzyką, sztuką, malarstwem - stają się nową muzą... Świadczy o tym np. to jak co raz bardziej filmy wpływają na gry i na odwrót. Np świetne The Last of Us z HBO gdzie mamy w końcu bardzo udany serial na podstawie gry. Może być tak, że za jakieś 10 lat w głównym wydaniu jakiegoś programu informacyjnego typu Fakty albo co innego ktoś np. porówna wybory w Polsce do jakieś gry, jak swojego czasu takiego porównania użyła Pochanke do "Gry o Tron" :) Obecnie chyba każdy nastolatek i nastolatka próbował co najmniej jednej gry. Znają je. dyskutują. A np. w latach 90tych XXw. kiedy gry raczkowały to tak co 3 osoba wiedziała i to wśród młodzieży. Tak więc myślę, że jeśli weźmiemy sobie żonę w wieku 20-30 lat to nie tylko zrozumie naszą pasję do gamingu, ale i sama zagra :)

A bawiąc się w futurystę to może jeszcze być tak, że za 30-50 lat będą jakieś platformy streamingowe typu Netflix i będzie połączone granie z oglądaniem. Sprzęt będzie obsługiwał pady i filmy. Będzie interaktywny i np. oglądasz jakiś film i możesz płynnie w niego wejść i grać dalej samemu :) Jak tak się stanie, a to forum przetrwa te 50 lat - to proszę odkopcie mój post :)

Edytowane przez hubio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 28.03.2023 o 22:15, bardak napisał:

Chyba już kiedyś coś pisałem podobnego. Część z wiekiem przestaje grać nie dlatego, że czasu mniej/brak a dlatego, że żona/kobieta krzywo patrzy czy część jego otoczenia, np. kolesie w obozie pracy, rodzina, etc. czy tam głupio komentują.

Najśmieszniejsze jest to, że zazwyczaj (zawsze?) te osoby, które krzywo patrzą na granie w gry, mają "Tinderowe zainteresowania", czyli Netflix, podróże (czyt. byli raz w Grecji z rodzicami, 15 lat temu i 2 razy w życiu wyjechali w góry), wino, clubbing, ewentualnie siłownia, czyli w sumie tak jakby nie mieli żadnych. No i zbingowanie całego serialu przez noc jest cool, ale że całą noc grałeś? Dżizas, jak tak można, wyjdź z domu typie, jak wogule w te gry można grać, gupie to XD Tak jak napisał hubio - gry kiedyś były zdecydowanie bardziej stygmatyzowane, nadal jednak sporo wody w Wiśle upłynie, zanim faktycznie wpiszą się do "kanonu normalnych rzeczy", jak obejrzenie serialu czy filmu, w dalszym ciągu gry postrzegane są przez pryzmat grania w jakiegoś LoL'a czy CoD'a i darcia japy do monitora. Ja na szczęście jestem z kobitą, z którą razem cisnęliśmy Elden Ringa na premierę po 8h~ dziennie, w dodatku pracuję w gamdevie, więc nawet za bardzo nie spotykam teraz takich "normików" XD

  • Like 1
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się ostatnio zdziwiłem, jak dużo można grać w mobilkę, mowa o Mighty Doom, taki niby rogalik, ale nie do końca w uniwersum Dooma, zrobiony przez Bethesdę na smartfony, czasami wolę sobie odpalić takiego odmóżdżacza na telefonie niż grę na PC, no i można grać wszędzie to jest plus. Doszedłem do 40 poziomu, będę grał dalej, chociaż jestem zatwardziałym pecetowcem to ta gierka mi weszła. :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W 1999 grałem w to (Croc od Argonaut Software, 1997), robiło trochę wrażenie:

maxresdefault.jpg

W 2008 grałem m.in. w to:

018.jpg

Kolega dostał w końcówce 2007 ekran LCD 32" 1920x1200 ale nawet jego nie było stać na 8800 GTX Ultra. W 2008 obydwoje kupiliśmy Radeony 4870, z tym, że on nieco droższą wersję niż ja (dolar był po 2 zł). Gdy zobaczyłem Crysisa na tym jego ekranie, to był niezły opad szczeny. Wiem, że to tylko gra na ~10 godzin czy coś podobnego ale jednak wrażenia były mocne i intensywne w tamtym czasie. Dał mi pograć, a później zgrał na płytkę Crysisa + Warhead, żebym sam mógł pograć (ja miałem tylko 22" 1680x1050). Oczywiście mowa tylko o pojedynczych, nieszczególnie długich grach ale to zapada w pamięć, a od tamtego czasu coraz rzadziej są powtórki czegoś tego typu. Mija dwa lata i wychodzi karta 30% szybsza oraz 20% droższa albo CPU 20% szybsze w grach za tę samą cenę, to już nie to samo co wtedy. Tak więc nie kryzys ale jednak jest inaczej niż było. Pod niektórymi względami zdecydowanie lepiej i pod innymi względami jednak gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Thimedes napisał:

W 1999 grałem w to (Croc od Argonaut Software, 1997), robiło trochę wrażenie:

maxresdefault.jpg

W 2008 grałem m.in. w to:

018.jpg

Kolega dostał w końcówce 2007 ekran LCD 32" 1920x1200 ale nawet jego nie było stać na 8800 GTX Ultra. W 2008 obydwoje kupiliśmy Radeony 4870, z tym, że on nieco droższą wersję niż ja (dolar był po 2 zł). Gdy zobaczyłem Crysisa na tym jego ekranie, to był niezły opad szczeny. Wiem, że to tylko gra na ~10 godzin czy coś podobnego ale jednak wrażenia były mocne i intensywne w tamtym czasie. Dał mi pograć, a później zgrał na płytkę Crysisa + Warhead, żebym sam mógł pograć (ja miałem tylko 22" 1680x1050). Oczywiście mowa tylko o pojedynczych, nieszczególnie długich grach ale to zapada w pamięć, a od tamtego czasu coraz rzadziej są powtórki czegoś tego typu. Mija dwa lata i wychodzi karta 30% szybsza oraz 20% droższa albo CPU 20% szybsze w grach za tę samą cenę, to już nie to samo co wtedy. Tak więc nie kryzys ale jednak jest inaczej niż było. Pod niektórymi względami zdecydowanie lepiej i pod innymi względami jednak gorzej.

No widzisz. Ja zaczynalem od commodore 64. Pierwsza gra jaka zrobila na mnie mega wrazenie to Myst z 1993. Na tamte czasy, ta gra graficznie pozamiatala wszystko co bylo wtedy na rynku. Gacie zerwane, szczeka na podlodze.

OIP.u2hFjiTxJLoe22Hd-gkoXQHaEK?pid=ImgDe

Nastepnie dlugo nic no i Crysis oczywiscie. Crysis pozamiatal, kupilem wtedy kompa z dwiema kartami graficznymi polaczonymi w crossfire, chyba 4850 jak pamiec mnie nie myli. W Crysisie zeby odblokowac najwyzsze ustawienia graficzne trzeba bylo grzebac w plikach.

Po Crysysie znowu dlugo dlugo nic. Graficznie od crysis 1 komputery nie wykonaly duzego skoku graficznego. Nie mowie ze nie bylo ladnych gier, tylko skok graficzny juz nie ten. Nastepny efekt wow bede mial chyba jak grafika/ostrosc bedzie jak zyleta w VR.

Ogolnie ten rok jest swietny dla graczy a najlepsze gry dopiero wyjda. tak wiec cytujac pewnego prokuratora:

Nie ma kryzysu, kryzys wymysleliscie wy! gracze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie z kolei duże wrażenie zrobił swego czasu pierwszy Far Cry, pykałem w to na 9600PRO i na takim 17" Soniaczu:

sony-trinitron-multiscan.jpg

Coś mi się jednak nie wydaje, że działało płynnie w 1600x1200, raczej 1024x768 :E 

Ta dżungla, ta woda, te kolory... te długie loadingi i dźwięk hdd jakby miał zaraz z obudowy wylecieć :D 

far-cry-1-trigens.jpeg

To były czasy, kiedy jeszcze Ubisoft nie kojarzył mi się z tasiemcami i sandboksami :P 

fcsplash.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi w tym momencie może o kryzys, ale popatrzcie na porównanie poniżej. Te trzy gry dzieli dokładnie 5 lat (czyli razem 10 lat): Street Fighter II, Dead or Alive i Dead or Alive 3. 1991, 1996 i 2001.

dee-jay_jxa8.png

16625726-dead-or-alive-sega-saturn-eat-t

maxresdefault.jpg

Tak spore zmiany i taka poprawa w 10 lat. DOA 3 miało 17 postaci grywalnych, w porównaniu do zaledwie 8 w SF II, a więc ponad 2x więcej (15 miejsc walk w porównaniu do 12). Obecnie nie ma już aż tak prędkich zmian na lepsze. Nadal jakieś są ale skromniejsze, wolniejsze, dłuższe odstępy. Mowa jest głównie o remasterach, remejkach, reedycjach, DLC oraz mikrotransakcjach. Sam chętnie przygarnę porządnego, dopracowanego remastera lub remejka (gier, które mnie interesują) ale rozumiecie o co mi chodzi. Przykładowo: po co wydać DOA7 (czy nawet remejk DOA 3), jak można zarabiać na alternatywnych strojach do DOA6 sprzedawanych na Steam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta, a teraz wychodzi gra, która nie działa dobrze na 1070/2060 i jest afera :E. Panowie, przestańcie pierdzielić, że jak komputer po dwóch latach nadawał się na złom albo do muzeum początków elektroniki, to było tak fajnie. Chyba, że naprawdę nie byliście bananową młodzieżą lat 90. i czekaliście po kilka lat, by w ten nowości zagrać, i wcale tam to nie przeszkadzało.

OK, wtedy to była cena za imponujący postęp graficzny, a nie ciut lepsze światełko i ostrzejsze tekstury, więc zgoda, dla branży, wiec pośrednio jednak i dla graczy to było dobre, a dodatkowo podniecające, ekscytujące, zajmujące itp.

Ale czy gdyby dzisiejsze nowe produkcje wymagały minimum 3070 nie dlatego, ze skopano optymalizzację, ale dlatego, zę grafika powoduje wytrzesz oczu, bylibyście naprawdę zadowoleni? Śmiem twierdzić, że zadowolona byłaby garstka entuzjastów z wypchanymi portfelami.

Ja już chyba nie chciałbym wrócić do czasów tamtego postępu, okupionych tamtą kasą albo czekaniem kilku ładnych lat, by zagrać w nowe tytuły. Wole ewolucję od rewolucji. A to, że rynek jest teraz patologiczny z innych powodów, to nie powód, by idealizować tamte trudności. 

Edytowane przez Zas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Zas napisał:

czekaliście po kilka lat, by w ten nowości zagrać, i wcale tam to nie przeszkadzało

W część gier grałem niedługo po premierze. M.in. Diablo II (dodatek kupiłem z opóźnieniem), Settlers IV, Empire Earth (dwójka też), Morrowind, Blitzkrieg, Wolfenstein Enemy Territory, Half-Life 2, Call of Duty 2, Oblivion czy Team Fortress 2. Crysis miał zbyt wysokie wymagania na premierę ale już w czerwcu następnego roku, można było kupić Radeona 4870 za ok. 700 zł i Crysis śmigał, nawet Warhead. Postęp to fajna sprawa moim zdaniem. Oczywiście, sama bardziej realistyczna grafika to nie jest jeszcze gwarancja lepszych, fajniejszych gier.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś żeby zagrać w nową grę (pamiętam jak BF1942 ładował mi się 30 minut) trzeba było wymieniać sprzęt żeby w ogóle odpalić.

Dziś po prostu mamy mniej FPS. 

  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, galakty napisał:

Kiedyś żeby zagrać w nową grę (pamiętam jak BF1942 ładował mi się 30 minut) trzeba było wymieniać sprzęt żeby w ogóle odpalić.

Dziś po prostu mamy mniej FPS. 

Dokladnie. Pamietam jak cierpialem ze nie moge grac w clash 1998 bo mialem tylko 8mb pamieci ram :E 

teraz wystarczy zjechac z detalami i rozdzialka i np w taki cyberpunk mozna grac na 10 letnim gpu

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie to jest bardzo smutne, moim zdaniem. Tęsknię za tym, że człek miał aspiracje do tego, by w ogóle móc grać w jakąś grę, a nie że wszystko działa nawet na GTX 1060 albo RX 480, tylko wystarczy zjechać suwaki w lewo i zmniejszyć rozdzielczość do 1080p. Myślałem, że przyszłość będzie analogiczna do przeszłości, tzn. zamiast wymieniać 128 na 512 MB RAM, będziemy wymieniać 128 na 512 GB RAM, a zamiast wymieniać CPU z 1 na 3 GHz, będziemy wymieniać CPU z 1 na 3 THz. Tak sądziłem w 2004 roku, czasem się nad tym zastanawiałem. Myślałem również, że gry będą sprzedawane na kartach pamięci o pojemności terabajtów. Okazało się, że pobieramy je z tzw. chmury. No nie tak sobie to wszystko wyobrażałem. Ludzie nie umieją trafnie przewidywać przyszłości z tego co zauważyłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lata 80 i 90 to czas biedy. Ludzie cieszyli sie ze wogole maja kompa czy konsole. Od lat 2000 az do teraz(do covidu) to czas dobrobytu. Teraz znowu jest czas na biede a wymagania graczy zostaly ze top gpu kosztuje $599.

Dajmy im czas, niech bieda ich dopadnie i wszystko wroci do normalnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, galakty napisał:

Kiedyś żeby zagrać w nową grę (pamiętam jak BF1942 ładował mi się 30 minut) trzeba było wymieniać sprzęt żeby w ogóle odpalić.

Dziś po prostu mamy mniej FPS. 

Kurde az mi sie łezka w oku zakrecila przypomnialo mi sie jak gralem w battlefield vietnam jako 12 letni gowniak latalem helikopterem i sobie muzyczki sluchalem bo bylo mozna wlaczac :E 

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam na 4K nie zależy, wystarczy 1080p, kiedyś się grało 320x200 i mniej, w takim Atari 2600 było 160x102 i się grało. Wolę kasę przeznaczyć na jakiś limitowany album ulubionej kapeli, sprzęt tylko z przecen kupuje, obudowy nie zmieniłem 20 lat już bo po co. :E Ostatnio kupiłem sobie sam na święta kompilacje, Paradise Lost, 6xCD +1DVD wszystko wydane w formacie książki, dużej książki, do tego 92 strony czytania, niepublikowanych nigdy zdjęć z początków ich działalności, cena 110 Euro. :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Stjepan666 napisał:

Mi tam na 4K nie zależy, wystarczy 1080p, kiedyś się grało 320x200 i mniej, w takim Atari 2600 było 160x102 i się grało. Wolę kasę przeznaczyć na jakiś limitowany album ulubionej kapeli

No to stary nie ma co czasu tracić, bukujemy bilety na koncert !

Kup bilety na Harry Styles Love On Tour 2023 w PGE Narodowy w/na 02.07.2023 na LiveNation.pl. Szukaj Poland i biletów na koncerty w innych krajach, dat koncertów na trasie koncertowej oraz obiektów koncertowych w Twoim regionie z pomoca najwiekszej wyszukiwarki koncertowej.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do pytania w temacie. Z nowymi grami tragedia. Mało gier AAA a jak wychodzą to wątpliwej jakości.

Wychodzą głownie indyki i remastery też wątpliwej jakości.
Bida.

  • Like 1
  • Sad 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...