Skocz do zawartości
hubio

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ? A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy na forum można poruszać takie sprawy, nawet w tym dziale. Nie do końca też wiedziałem jak najlepiej zatytułować ten temat więc zadałem po prostu te pytania:

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ?

A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?

Chodzi mi o to, że część ludzi haruje po 12h dziennie z sobotami. Mają dużo hajsu tylko są tak bardzo zmęczeni, że nie mają czasu nawet cieszyć się tymi pieniędzmi. Nie wnikam dlaczego to robią. Czy żeby mieć najnowszego RTX4090, wyjechać na wakacje w egzotyczne miejsce czy mają 3 dzieci i chcą im zapewnić super wykształcenie i dzieciństwo. Znaczy te motywacje też są ważne, ale czy takie życie ma sens ? Ja osobiście mogę tak pracować i zarabiać dużo więcej niż zarabiam bo prowadzę własną firmę i tylko ode mnie zależy ile godzin na to poświęcę. Jak zaczynałem prawie 10 lat temu, a właściwie 20 lat temu (jeszcze w spółce) bałem się, że stanę się pracoholikiem bo tak to lubiłem, że mi właściwie zastępowało rozrywkę. I wtedy pracowałem właśnie po te 12h dziennie. Ale po tych wielu latach nastąpił chyba efekt wypalenia. Wróciłem do gamingu i pracuje po 4-5h dziennie. To ja.

Ale widzę też z obserwacji wśród znajomych i przyjaciół, że są osoby pracujące po 12h dziennie i wciąż goniące za tą pracą i kasą i co z tego, że mają super telewizory, super kompy, super żony i super kochanki jak po powrocie do pracy jedyne co mogą to coś zjeść i paść i tak prawie cały rok bez świąt i niedziel. Czy takie życie ma sens ? Nie chce nikogo oceniać bo jak pisałem - są różne motywacje, ale wydaje mi się, że to trochę bez sensu. Chyba najlepiej jakoś to wszystko tak równoważyć żeby zarabiać godnie, ale też mieć czas dla siebie. A co wy o tym sądzicie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym kraju? Ciężka praca nie popłaca.

comment_1658076409W0curTxuMrqDFGj9EbvIL0

  • Like 2
  • Haha 4
  • Sad 1
  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, hubio napisał:

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ?

A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?


Mało pracy i wystarczająco duże zarobki :E Aby mieć hajs na przyjemności i czas na ich realizowanie. Innej opcji nie ma.

  • Upvote 9

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, hubio napisał:

Nie wiem czy na forum można poruszać takie sprawy, nawet w tym dziale. Nie do końca też wiedziałem jak najlepiej zatytułować ten temat więc zadałem po prostu te pytania:

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ?

A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?

Chodzi mi o to, że część ludzi haruje po 12h dziennie z sobotami. Mają dużo hajsu tylko są tak bardzo zmęczeni, że nie mają czasu nawet cieszyć się tymi pieniędzmi. Nie wnikam dlaczego to robią. Czy żeby mieć najnowszego RTX4090, wyjechać na wakacje w egzotyczne miejsce czy mają 3 dzieci i chcą im zapewnić super wykształcenie i dzieciństwo. Znaczy te motywacje też są ważne, ale czy takie życie ma sens ? Ja osobiście mogę tak pracować i zarabiać dużo więcej niż zarabiam bo prowadzę własną firmę i tylko ode mnie zależy ile godzin na to poświęcę. Jak zaczynałem prawie 10 lat temu, a właściwie 20 lat temu (jeszcze w spółce) bałem się, że stanę się pracoholikiem bo tak to lubiłem, że mi właściwie zastępowało rozrywkę. I wtedy pracowałem właśnie po te 12h dziennie. Ale po tych wielu latach nastąpił chyba efekt wypalenia. Wróciłem do gamingu i pracuje po 4-5h dziennie. To ja.

Ale widzę też z obserwacji wśród znajomych i przyjaciół, że są osoby pracujące po 12h dziennie i wciąż goniące za tą pracą i kasą i co z tego, że mają super telewizory, super kompy, super żony i super kochanki jak po powrocie do pracy jedyne co mogą to coś zjeść i paść i tak prawie cały rok bez świąt i niedziel. Czy takie życie ma sens ? Nie chce nikogo oceniać bo jak pisałem - są różne motywacje, ale wydaje mi się, że to trochę bez sensu. Chyba najlepiej jakoś to wszystko tak równoważyć żeby zarabiać godnie, ale też mieć czas dla siebie. A co wy o tym sądzicie ?

Ja mam wlasna firme ktore sie fajnie rozwija. Pracuje minimum 12h dziennie. Nawet jak sobie gram to mam stresa ze zaraz ktos zadzwon i bede musialo wyjsc. Ogolnie lipa. Zarabiam dobrze oraz mam pasywny dochod wystarczajacy na utrzymanie. Ogolnie jestem w pulapce bo musze pracowac bo nie chce zniszczyc tego co zbudowalem. Straszn apresja od pracownikow i klientow.

Lepiej parcowac 5-6h dziennie i sie bawic. Ja max popracuje 5 lat wiecej i planuje pracowac na lajcie juz

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, hubio napisał:

Ja osobiście mogę tak pracować i zarabiać dużo więcej niż zarabiam bo prowadzę własną firmę i tylko ode mnie zależy ile godzin na to poświęcę.

Ale truizmy... Powinieneś pracować tyle, aby nie musieć się bić młotkiem po głowie (w wiadomym wątku) w akcie rozpaczy, że ktoś coś sobie może kupić. Skoro masz w ogóle pomysł na takie rozkminy, to znaczy, że zarobki nie są wystarczające. Albo się z tym godzisz, albo więcej pracujesz, albo zmieniasz robotę na lepiej płatną. Czy tam podnosisz stawki, skoro własna firma. To, że jest dobrze, poznasz po tym, że będziesz miał ochotę wcisnąć kciuka w górę, że ktoś coś kupił i ma z tego fun bez szukania tuzina problemów i wmawiania innym, jak to źle zrobili.

A jeśli chodzi o moją opinię - 6-7h pracy dziennie jest znośne i nic ponad to. Okazjonalnie można coś więcej, jeśli się robi to, co lubi. Okazjonalnie, bez sztywnego grafiku. Czyli +1 dla:

1 godzinę temu, lukadd napisał:

Mało pracy i wystarczająco duże zarobki :E Aby mieć hajs na przyjemności i czas na ich realizowanie. Innej opcji nie ma.

Średniej klasy dupowóz (Skoda Octavia) wymieniana co pięć lat, raz w roku zagraniczne wakacje, własna chata na kredyt, który nie morduje potfela, jakieś hobby, raz w tygodniu obiad w knajpie i brak konieczności wbijania zębów w parapet, gdy zepsuje się lodówka. Takie powinny być IMO zarobki za etat. Czyli tak zwana klasa średnia (ta na zachodzie).

Edytowane przez Karister
  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co kto lubi. Jeden się spełnia poświęcając się na ołtarzu pracy, drugi jest wiecznym niebieskim ptakiem wiecznie bez roboty.

Osobiście trochę mnie bawi postawa „zaoram się przez tyle i tyle a potem to już sobie odpuszczę”. Tak często jest to samookłamywanie, ale cóż, nie można odbierać ludziom prawa do kłamstw, pułapek życiowych, niespełnionych marzeń :)

Edytowane przez jagular
  • Upvote 7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, hubio napisał:

Nie wiem czy na forum można poruszać takie sprawy, nawet w tym dziale. Nie do końca też wiedziałem jak najlepiej zatytułować ten temat więc zadałem po prostu te pytania:

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ?

A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?

Chodzi mi o to, że część ludzi haruje po 12h dziennie z sobotami. Mają dużo hajsu tylko są tak bardzo zmęczeni, że nie mają czasu nawet cieszyć się tymi pieniędzmi. Nie wnikam dlaczego to robią. Czy żeby mieć najnowszego RTX4090, wyjechać na wakacje w egzotyczne miejsce czy mają 3 dzieci i chcą im zapewnić super wykształcenie i dzieciństwo. Znaczy te motywacje też są ważne, ale czy takie życie ma sens ? Ja osobiście mogę tak pracować i zarabiać dużo więcej niż zarabiam bo prowadzę własną firmę i tylko ode mnie zależy ile godzin na to poświęcę. Jak zaczynałem prawie 10 lat temu, a właściwie 20 lat temu (jeszcze w spółce) bałem się, że stanę się pracoholikiem bo tak to lubiłem, że mi właściwie zastępowało rozrywkę. I wtedy pracowałem właśnie po te 12h dziennie. Ale po tych wielu latach nastąpił chyba efekt wypalenia. Wróciłem do gamingu i pracuje po 4-5h dziennie. To ja.

Ale widzę też z obserwacji wśród znajomych i przyjaciół, że są osoby pracujące po 12h dziennie i wciąż goniące za tą pracą i kasą i co z tego, że mają super telewizory, super kompy, super żony i super kochanki jak po powrocie do pracy jedyne co mogą to coś zjeść i paść i tak prawie cały rok bez świąt i niedziel. Czy takie życie ma sens ? Nie chce nikogo oceniać bo jak pisałem - są różne motywacje, ale wydaje mi się, że to trochę bez sensu. Chyba najlepiej jakoś to wszystko tak równoważyć żeby zarabiać godnie, ale też mieć czas dla siebie. A co wy o tym sądzicie ?

Odpowiedź mi twoje pytanie jest bardzo prosta. Mało kto wybiera sobie ile chce pracować. To wynik z wielu innych czynników niż chęci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na to, jak dużo jest ofert pracy w praktycznie każdej dziedzinie (w "Polsce A") - do pewnego stopnia każdy jest w stanie wybrać sobie ile pracuje. Do 4-6h 5 dni w tygodniu raczej mało kto zejdzie, szczególnie w połączeniu z zarobkami pozwalającymi utrzymać rodzinę, ale klasyczne 5x8h nie jest niczym nieosiągalnym nawet w prostych pracach. Pytanie tylko, czy to wystarczy na przeżycie i czy ktoś jest w stanie zmienić pracę.

6x12h to zdecydowana przesada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, jagular napisał:

Osobiście trochę mnie bawi postawa „zaoram się przez tyle i tyle a potem to już sobie odpuszczę”. Tak często jest to samookłamywanie, ale cóż, nie można odbierać ludziom prawa do kłamstw, pułapek życiowych, niespełnionych marzeń :)

Ja właśnie tak zrobiłem w czasie robienia inżynierki. Chodziłem do pracy na tyle ile się dało, ~110-120h miesięcznie, wieczorami i po nocach robiłem zlecenia, studia jeszcze gdzieś tam dopychałem kolanem. Z 2-3 lata było ciężko. Ale nabrałem doświadczenia, hajsu trochę odłożyłem i zmieniłem tryb na zwykłe 7-8h dziennie. Te 3 lata harówki były mordercze ale wyraźnie zaprocentowały mi na przyszłość. Nie wróciłem już do takiego trybu pracy w opór. Od czasu do czasu zrobiłem jeszcze jakieś zlecenie po pracy ale już na zasadzie, mam czas wolny to siadam coś porobić. Od początku pandemii pracuję te umowne 7h dziennie i nic ponadto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Kitu napisał:

...Pytanie tylko, czy ...
 

I tu wchodzą właśnie te inne czynniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

99% osób tyrających po 12hx6dni po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, że to nie miało sensu. Trzeba do tego dojrzeć. Jeszcze nie słyszałem żeby ktoś na starość mówił "no opłacało się harować 6 dni w tygodniu, dobrze zrobiłem".

Nie mówiąc już o tym, że ile ten harujący by nie zarabiał, zawsze znajdzie się osoba pracująca normalnie 8x5 i zarobi więcej.

Pracuje się by żyć, a nie żyje by pracować. :)

Ja np. mam tak lajtową robotę teraz, że mogliby mi 2x tyle hajsu dawać i bym jej nie zmienił.

  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto pracować tyle by uzyskać satysfakcjonujące zarobki, ale nie kosztem radości z życia. Praca jest tylko narzędziem do zdobywania kasy, a kasa jest tylko narzędziem do uzyskania poczucia stabilizacji i względnego dobrobytu. Współczuję wszystkim którzy zapracowują się do granic możliwości, a ostatecznie nigdy nie będą mieli okazji ani czasu by wydać trochę tej kasy na przyjemności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za bzdury, zdecydowana większość pracuje ile pracuje gdyż musi, najczęściej w zawodach fizycznych (i nie piszcie zmień pracę bo to śmieszne), jakie dojrzewanie? Nie pójdę na drugą robotę nie opłacę raty kredytu, nie opłacę rachunków, czy choćby nie kupię nowego/świeżego samochodu (bo w starym dziura zamiast podłogi) itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, raven18 napisał:

Co za bzdury, zdecydowana większość pracuje ile pracuje gdyż musi, najczęściej w zawodach fizycznych (i nie piszcie zmień pracę bo to śmieszne), jakie dojrzewanie? Nie pójdę na drugą robotę nie opłacę raty kredytu, nie opłacę rachunków, czy choćby nie kupię nowego/świeżego samochodu (bo w starym dziura zamiast podłogi) itd

Jak musisz zapieprzać 6x12h to nie trzeba było brać kredytu. Miej pretensje do siebie.

  • Like 1
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, lukibossss napisał:

Jak musisz zapieprzać 6x12h to nie trzeba było brać kredytu. Miej pretensje do siebie.

Splata kredytów podrożała w ostatnim roku niesamowicie. A jak ktoś nie ma bogatej i wspierającej go rodziny, ani domu rodzinnego w mieście gdzie pracuje, to ma nieruchomość na kredyt.

 

Co do głównego zagadnienia to koniec końców wybrałem opcje dość lajtowej pracy na etat. Aczkolwiek minusem są średnie zarobki. Plus to właściwie bezstresowa praca, która nie męczy mnie umysłowo ani fizycznie i dużo czasu wolnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś w czas nie przeszedł na stałe, bo banksterzy liczą 2% więcej i na pewno stopy tyle nie pójdą w górę, to płaci. Gambling nie zawsze popłaca. Było wiele okazji i są na tym forum osoby, które skorzystały. Niektórym jedna podwyżka kasuje miesięczne odsetki. Ja już nie mogę się doczekać przyszłego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, raven18 napisał:

 

Co za bzdury

 

No, może te powyższe „99%” to przesada, ale z drugiej strony Polska nie jest (i raczej nie będzie w jakimkolwiek bardziej prawdopodobnym scenariuszu) krajem, w którym się nie przetrwa, jak się nie pracuje do padnięcia na twarz, po kilkanaście godzin dziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, lukibossss napisał:

99% osób tyrających po 12hx6dni po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, że to nie miało sensu. Trzeba do tego dojrzeć. Jeszcze nie słyszałem żeby ktoś na starość mówił "no opłacało się harować 6 dni w tygodniu, dobrze zrobiłem".

Nie mówiąc już o tym, że ile ten harujący by nie zarabiał, zawsze znajdzie się osoba pracująca normalnie 8x5 i zarobi więcej.

Pracuje się by żyć, a nie żyje by pracować. :)

Ja np. mam tak lajtową robotę teraz, że mogliby mi 2x tyle hajsu dawać i bym jej nie zmienił.

Rozumiem, że te 2,5k na rękę cię satysfakcjonuje?

1 godzinę temu, raven18 napisał:

Co za bzdury, zdecydowana większość pracuje ile pracuje gdyż musi, najczęściej w zawodach fizycznych (i nie piszcie zmień pracę bo to śmieszne), jakie dojrzewanie? Nie pójdę na drugą robotę nie opłacę raty kredytu, nie opłacę rachunków, czy choćby nie kupię nowego/świeżego samochodu (bo w starym dziura zamiast podłogi) itd

Kwestia perspektywy też. Są ludzie, którzy mają odpowiednie umiejętności, albo są wstanie/potrafią je zdobyć i oni często z wyboru cisną mocno przez pierwsze parę lat swojej kariery aby zdobyć pozycję i móc pracować mniej. To jest mniejsza grupa.

Są też tacy co wywalają drzwi wraz z futryną bo nie potrafią inaczej aby mieć powiedzmy te 5k i mieć jak utrzymać rodzinę choćby na minimalnym akceptowalnym przez otoczenie poziomie. To jest większa grupa.

  • Sad 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, hubio napisał:

Nie wiem czy na forum można poruszać takie sprawy, nawet w tym dziale. Nie do końca też wiedziałem jak najlepiej zatytułować ten temat więc zadałem po prostu te pytania:

Czy praca po 12h dziennie i dobre zarobki mają sens ?

A może praca po 6h dziennie i dużo czasu na rozrywkę ?

Chodzi mi o to, że część ludzi haruje po 12h dziennie z sobotami. Mają dużo hajsu tylko są tak bardzo zmęczeni, że nie mają czasu nawet cieszyć się tymi pieniędzmi. Nie wnikam dlaczego to robią. Czy żeby mieć najnowszego RTX4090, wyjechać na wakacje w egzotyczne miejsce czy mają 3 dzieci i chcą im zapewnić super wykształcenie i dzieciństwo. Znaczy te motywacje też są ważne, ale czy takie życie ma sens ? Ja osobiście mogę tak pracować i zarabiać dużo więcej niż zarabiam bo prowadzę własną firmę i tylko ode mnie zależy ile godzin na to poświęcę. Jak zaczynałem prawie 10 lat temu, a właściwie 20 lat temu (jeszcze w spółce) bałem się, że stanę się pracoholikiem bo tak to lubiłem, że mi właściwie zastępowało rozrywkę. I wtedy pracowałem właśnie po te 12h dziennie. Ale po tych wielu latach nastąpił chyba efekt wypalenia. Wróciłem do gamingu i pracuje po 4-5h dziennie. To ja.

Ale widzę też z obserwacji wśród znajomych i przyjaciół, że są osoby pracujące po 12h dziennie i wciąż goniące za tą pracą i kasą i co z tego, że mają super telewizory, super kompy, super żony i super kochanki jak po powrocie do pracy jedyne co mogą to coś zjeść i paść i tak prawie cały rok bez świąt i niedziel. Czy takie życie ma sens ? Nie chce nikogo oceniać bo jak pisałem - są różne motywacje, ale wydaje mi się, że to trochę bez sensu. Chyba najlepiej jakoś to wszystko tak równoważyć żeby zarabiać godnie, ale też mieć czas dla siebie. A co wy o tym sądzicie ?

Przez to Ty i tylko Ty musisz odpowiedziec sobie na te pytania. Nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się tu rozpisywał ale... co to za bzdura, że ktoś haruje żeby sobie kupić jakąś kartę graficzną ? ludzie ile wy macie 12lat ? G kogo obchodzi co macie czym jeździcie, gdzie mieszkacie a jeżeli tak i was to rusza to macie problem i niestety ale tak musisz zasuwać 24/7 żeby sobie pozwolić na nowe zabawki ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, hubio napisał:

Znaczy te motywacje też są ważne, ale czy takie życie ma sens?

Jeśli komuś praca przez 20 godzin na dobę w jakikolwiek sposób umila egzystencje to niech to robi dalej. 

Edytowane przez T.m.p1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, lukadd napisał:


Mało pracy i wystarczająco duże zarobki :E Aby mieć hajs na przyjemności i czas na ich realizowanie. Innej opcji nie ma.

Otóż to. 

Rozwala mnie myślenie niektórych, że idą na nadgodziny bo zarobią więcej. Nie, zarabiasz tyle samo, po prostu więcej pracujesz... Rozwój to pracowanie 8h lub mniej i zwiększanie zarobków.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co pomyślałem jak zobaczyłem tytuł wątku, że na takim forum jak to zaraz się zlecą "programiści 25k" i zaczną nawijać że najlepiej to mało robić a dużo wszystkiego haha lol jasne że się da elo. Nie osiągalne dla 90% społeczeństwa. Dlatego nie ma żadnych uniwersalnych odpowiedzi, rozwiązań na takie rozkminy, jest bardzo dużo zmiennych, każda sytuacja jest inna. 

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Twoje pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Wszystko zależy od warunków brzegowych. Z reguły na początku "kariery" pracuje się znacznie więcej niż etat, żeby wyrobić sobie pozycję w stadzie i zrobić dobre cv. Potem, jeśli dobrze planujesz swój rozwój zawodowy, to skupiasz się na tym, aby zarabiać co najmniej tyle samo, ale zamykać to w mniejszej ilości godzin. U tego samego pracodawcy, albo zmieniając na innego. A finalnie celujesz w to, aby zarabiać dużo jak najmniejszym nakładem czasu - czyli albo dobry kontrakt, albo praca na swoim z wykorzystaniem kogoś, kto dopiero zaczyna i wyrobi te kilka godzin więcej za Ciebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Tematy

  • Odpowiedzi

    • Z tego co czytam w specyfikacjach to nie ma wi-fi. Trzeba dokupić jakiś dodatkowy moduł ale w sklepie nie widzę tej opcji. @Caps - no właśnie wyczytałem, że 7900 bez X jest minimalnie mniej wydajny ale za to chłodniejszy i mniej prądożerny. Stąd ta decyzja.
    • 900mv/2600mhz scrashowalo, wiec zrobilem 900mv/2550mhz/+1550mhz bo na 1600 juz sie wysypalo. Stracilem okolo 2-3% wydajnosci, zysk 40 watow i karta 59/60stopni.
    • nie wiem czy warto. LG zrobiło z tego monitora łódkę.
    • Ale zdajesz sobie sprawę, że przez te kilka lat, tak czy inaczej ruch się zwiększył i korki też by wzrosły. Druga sprawa, to nie bardzo łapię połączenia prezydenta miasta z budową infrastruktury kolejowej. Linia należy do PLK, bo samorząd nie dał rady jej przejąć. Z tego co wiem województwo się do inwestycji przywrócenia ruchu dołożyło, Wrocław raczej nie (może jakieś poboczne kwestia wokół przystanków na jego terenie). Jeżeli zrezygnowano z wiaduktów/tuneli, to pewnie cięli koszty. Tutaj jedyna słabość prezydenta może być taka, że za słabo walczył lub wcale nie walczył o nie. Patrząc na mapę, to nie bardzo jest jak. Wojszyce, Ołtaszyn to domki i niska zabudowa, nie ma tam żadnej rezerwy terenowej, a puszczanie na około i po obrzeżach nie ma sensu. Braki rezerw, to nie są błędy jednej kadencji, to zaległości sięgające kilku dekad, czasu planowania tych dzielnic. Także ewidentne zaniedbania Sutryka, to jeżeli w ciągu ostatnich lat nie zaczął chociaż planowania co z tym fantem zrobić, jeżeli były plany i ich nie wdrożył lub chociaż nie rozpoczął wdrażania. Kolejna sprawa, to korki na tych ulicach nie są wyłącznie tworzone przez mieszkańców Wrocławia, to też masa ludzi dojeżdżających do miasta. Tutaj kolej może wiele usprawnić, co dosyć dobrze widać na linii z Kłodzka, ile osób rano dosiada się na kolejnych stacjach (gdzieś do Strzelina jest w miarę pusto, potem coraz gęściej). Przypuszczam, że na linii ze Świdnicy wcale tak kiepsko z obłożeniem nie jest, a z czasem na pewno się poprawi. Ile kilometrów będzie jeszcze ok? Nie każda wioska wzdłuż kolei ma przystanek, a nawet jak ma to wcale nie znaczy, że jest blisko.
    • Kto poleci jakieś fajne słuchawki z łącznością jak w temacie ale, żeby miały wymienne gąbki/skórki ? Na pałąku, dość duże, zakrywające w całości uszy do 500pln. Nie jestem audiofilem, do grania głównie i oglądania filmów. Jak będzie potrzeba można zrezygnować z połączenia jack. Wszystkie co do tej pory miałem pokruszyły się, poprzecierały i albo wymiana nieopłacalna albo w ogóle nikt nie przewidział wymiany. A mam na kablu około 15 letnie creativea na gąbeczkach, używane codziennie i nic ale to nic się z nimi nie dzieje, czyli, że się da. Z góry dzięki
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...