Skocz do zawartości
Barney133

Pytanie do chodzacych na silownie

Rekomendowane odpowiedzi

@Up

Pamiętaj że bieżnia i bieganie to dodatkowy wysiłek więc jeśli ustalisz sobię deficyt dzienny na 150-200kcal to 8000-9000kroków będzie jeszcze ok dla zachowania równowagi. Przy większej ilości wyjdzie że masz większy deficyt i szybciej będziesz spalał tłuszcz i mięśnie. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kaczkofan napisał:

Swoją drogą czeka mnie długa rehabilitacja. Zamrożony bark, faza 2. Jeszcze 2 zastrzyki z Depo-Medrolu dostanę, potem ewentualnie kwas hialuronowy. Mam dobrego fizjoterapeutę na szczęście + kalisteniki nie odstawiam (poza drążkiem). Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ten problem może być efektem długotrwałego stresu lub np. choroby autoimmunologicznej. MRI nie wykrył u mnie żadnych zmian zwyrodnieniowych, dobre i to

Wiem, że to nie ten wątek, ale... napiszesz coś więcej?
Skąd się wziął? Ile trwa? Co robisz, by zaradzić? Czy zastrzyki, to "zwykłe" zastrzyki, czy jakieś dostawowe turbo-bolesne?
Mnie to dopadło i 4.04 pierwsze wizyta rozpoznawcza u ortopedy. :(

 

Edytowane przez *** ChOpLaCz ***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, DjXbeat napisał:

@Up

Pamiętaj że bieżnia i bieganie to dodatkowy wysiłek więc jeśli ustalisz sobię deficyt dzienny na 150-200kcal to 8000-9000kroków będzie jeszcze ok dla zachowania równowagi. Przy większej ilości wyjdzie że masz większy deficyt i szybciej będziesz spalał tłuszcz i mięśnie

 

Nie koniecznie. Zanim zacząłem walkę z otyłością wszędzie słyszałem tylko, że na redukcji nie da rady zbudować masy mięśniowej, a ja jestem tego zaprzeczeniem. Jestem na -500kcal, zrzucam tłuszcz i nabieram masy mięśniowej (pomiary na profesjonalnym sprzęcie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorze. Zasada jest jedna - mając na myśli samą redukcję - skup się na misce. Żadne bieganie, skakanie, fikanie. Wiadomym jest, że lepiej się ruszać, niż tego nie robić (krążenie, kondycja, itd.) - choć nie zawsze - mega grubasy szybciej rozwalą kolana i kręgosłup, niż wyciągną korzyść z biegania.
"Kaloryfer" robi się miską i kuchnią. Treningiem mięsień i masę mięśniową. Nie ma co na początku świrować z dietami. Liczy się świadomość kuchni. Myślenie o tym co się je (albo bardziej czego absolutnie nie jeść) . Ja np. nie poczyniłem ŻADNYCH drastycznych ruchów, aby schudnąć. Zrobiłem coś karygodnego (!) - tak się nie robi! - ale zgubiłem 12kg w 40 dni. I przestrzegam przed tym! Dlaczego? Bo chudnąc - oczami wyobraźni widzisz 20kg mniej i sylwetkę plażową Gostlinga, a to niestety tak nie działa. Po zgubieniu 12kg nie mogłem na siebie w lustrze patrzeć. Rączki jak u pajączka, zapadnięta twarz - obraz chorobowy wręcz. Dlatego fajnie jest gubić fat, ale przy tym ćwiczyć i próbować rekompensować utratę fatu mięśniem. A to jest NAJTRUDNIEJSZE niestety (rekompozycja), ale... od czegoś trzeba zacząć, więc analizuj dietę. :) Odstaw syfy, bez których da się żyć. Chipsy, przekąski, słodzone napoje. Ja TYLKO eliminując cukier zrobiłem bardzo duży krok. Pijąc 6 kaw dziennie - po 3 łyżki cukru każda - odjąłem sobie 18 łyżeczek (pół szklanki dziennie!) cukru z samej kawy! A gdzie cole? soki? żelki i słodycze? Do tego dorzucisz 2 garści orzechów do netflixa i okazuje się, że zjadasz 500-1000 kal ponad potrzebę samymi zbytkami (dlaczego tyję? albo dlaczego nie chudnę? - ja wcale dużo nie jem! ;) ). Dlatego uruchom swoją świadomość kalorii. Zainstaluj sobie Fitatu - nie po to, by jakoś ortodoksyjnie liczyć, tylko by mieć świadomość, jak niektóre niewinne produkty potrafią być kaloryczne. Fitatu ma opcję skanowania kodu kreskowego produktu. Zanim wsadzisz coś do ust - pstryknij sobie czytnikiem, ile właśnie wrzucasz sobie na graba, takim zbytecznym opakowaniem orzeszków do filmu. ;)

Micha, micha, micha... podstawa. Trening - budowanie mięśni.
I jak pisano wyżej - niestety - brzuch w 99% gubi się, jako ostatni.

 

 

17 minut temu, shenlong napisał:

Nie koniecznie. Zanim zacząłem walkę z otyłością wszędzie słyszałem tylko, że na redukcji nie da rady zbudować masy mięśniowej, a ja jestem tego zaprzeczeniem. Jestem na -500kcal, zrzucam tłuszcz i nabieram masy mięśniowej (pomiary na profesjonalnym sprzęcie).

Oczywiście, że rekompozycja jest możliwa. Jest jednak najtrudniejsza, a przy tym mięsień budujesz znacznie wolniej, niż gdybyś to robił na klasycznej masie.

Edytowane przez *** ChOpLaCz ***
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, shenlong napisał:

Nie koniecznie. Zanim zacząłem walkę z otyłością wszędzie słyszałem tylko, że na redukcji nie da rady zbudować masy mięśniowej, a ja jestem tego zaprzeczeniem. Jestem na -500kcal, zrzucam tłuszcz i nabieram masy mięśniowej (pomiary na profesjonalnym sprzęcie).

Jak dopiero zaczynasz to możliwe ale ogólnie nie.

500kcal to sensowny deficyt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, shenlong napisał:

Nie koniecznie. Zanim zacząłem walkę z otyłością wszędzie słyszałem tylko, że na redukcji nie da rady zbudować masy mięśniowej, a ja jestem tego zaprzeczeniem. Jestem na -500kcal, zrzucam tłuszcz i nabieram masy mięśniowej (pomiary na profesjonalnym sprzęcie).

To o czym napisałeś to rekompozycja, która jest jak najbardziej możliwa ale budowa masy mięśniowej jest znacznie utrudniona. Pamiętaj że -500kcal to tylko sama pusta wartość. Kluczowa jest dodatkowa aktywność bo bez niej te -500kcal w rzeczywistości mogło Ci dać -200kcal ;)

Ja będąc na +300kcal łapałem siłę i wagę a po  dołożeniu większej aktywności wychodziłem na minusie :E

Pamiętam że przy moich początkach i pierwszej redukcji (106 -> 84kg) wyliczyłem sobie deficyt 700-800kcal i w 2 miesiące zgubiłem 12kg. Spaliłem tłuszcz, mięśnie i drastycznie spadła mi siła, miałem problemy ze snem i z koncentracją. Później na masie wskoczyłem na 102kg i przy drugiej redukcji byłem już mądrzejszy pamiętając co się działo przy pierwszej. Drugą redukcję (102kg -> 88kg) zrobiłem z głową czyli lekki deficyt 150-200kcal i siła praktycznie została taka sama, tłuszcz spadł a obwody klatki i ramion praktycznie bez zmian. Z brzucha spadło kolejne kilka cm. Nie miałem problemów ze snem i koncentracją. 

Dlatego też polecam zrobić mały deficyt bo w ogólnym rozrachunku jest zdrowszy i można na nim zyskać ;)

 

Edytowane przez DjXbeat
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, *** ChOpLaCz *** napisał:

Wiem, że to nie ten wątek, ale... napiszesz coś więcej?
Skąd się wziął? Ile trwa? Co robisz, by zaradzić? Czy zastrzyki, to "zwykłe" zastrzyki, czy jakieś dostawowe turbo-bolesne?
Mnie to dopadło i 4.04 pierwsze wizyta rozpoznawcza u ortopedy. :(

 

Dobre pytanie, skąd się to wzięło. Z tego co się dowiedziałem od ortopedy, fizjoterapeuty i google, tzw. zamrożony bark to dolegliwość, która przez długi okres nie daje żadnych objawów i tak naprawdę przyczyn może być mnóstwo. Np. stałe obciążenie kończyny, niewłaściwe wykonywanie ćwiczeń, zmiany neurologiczne, nawet przebyte infekcje czy choroby autoimmunologiczne i stres.  U mnie problem pojawił się pod koniec ubiegłego roku. Ręką mi cierpła/drętwiała (od dłoni po bark), ale rozmasowywałem, brałem magnez i było ok - chwilowo. Zacząłem chodzić na masaże, fizjoterapeutka rozmasowała mi wszystkie mięśnie, punkty spustowe, ale nie mogła poradzić sobie z tym prawym barkiem - wyczuwała tam stan zapalny, którego nie dało rady naprawić w prosty sposób. Zauważyłem, że pogarsza mi się zakres ruchu prawego ramienia, np. podciąganie na drążku nachwytem/mix/commando było ok, ale już podchwyt na "szeroko" - koszmar, nie dawałem rady się podciągnąć. I się zaczęło :) Najpierw rodzinny, skierowanie do ortopedy na NFZ. Gość nawet nie sprawdził jak się ten bark zachowuje, dał mi leki przeciwbólowe i przeciwzapalne i zlecił rentgen. RTG wykazało, że nie ma zmian zwyrodnieniowych, więc dał mi mocniejsze leki i kazał się oszczędzać, samo przejdzie. Ból narastał. Wkurzyłem się, poszedłem do innego. Mały "research", znalazłem gościa, który  z zawodu leczy urazy sportowe (8 lat był lekarzem w jednym z klubów piłkarskich). Pierwsze co, to sprawdzil jak mocno sztywny jest bark i od razy zlecił rezonans. Oczywiście wszystko prywatnie... Pierwsze podejrzenie na skierowaniu na MRI: zerwanie ścięgień/uszkodzony pierścień rotatorów i ryzyko artroskopii. Na szczęście rezonas wykazał, że ścięgna całe, ale jest mocny stan zapalny w stawie barkowym. Póki co dostałem sterdy prosto w staw, mam zestaw ćwiczeń i nowego fizjoterapeutę, który również specjalizuje się w urazach sportowych. Czeka mnie seria zabiegów (krioterapia, fale uderzeniowa itd.), ale nie zamierzam przestać ćwiczyć. Tyle, że drążek odpada na dłuższy czas. 2 x dziennie rozciąganie/naciąganie po 15 minut (3-4 proste ćwiczenia, ale boli jak cholera).

Trochę się rozpisałem :) Generalnie może to samo przejść, ale trwa to zazwyczaj baaardzo długo (nawet do 3 lat, z tego co wyczytałem) no i wszystko zależy od tego, jak mocny jest stan zapalny/co jest właściwą przyczyną jego wystąpienia. Nawet jeśi samo przejdzie, to niestety bark i ramię mogą nie powrócić do pełnej sprawności sprzed choroby/urazu. Moja rada: nie ma co zwlekać, tylko konsultować się z lekarzem i fizjoterapeutą. Może zdarzyć się tak, że leczenie farmakologiczne i fizjoterapia nie dają rady i trzeba przeprowadzić zabieg chirurgiczny, no ale pozostaję optymistą. Po pierwszym "strzale" w staw ból jest o wiele mniejszy, ruchomość się delikatnie poprawiła. Zobaczymy, jak bark zareaguje na te wszystkie fizjo zabiegi :) 

  • Thanks 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 11:40, *** ChOpLaCz *** napisał:

Autorze. Zasada jest jedna - mając na myśli samą redukcję - skup się na misce. Żadne bieganie, skakanie, fikanie. Wiadomym jest, że lepiej się ruszać, niż tego nie robić (krążenie, kondycja, itd.) - choć nie zawsze - mega grubasy szybciej rozwalą kolana i kręgosłup, niż wyciągną korzyść z biegania.
"Kaloryfer" robi się miską i kuchnią. Treningiem mięsień i masę mięśniową. Nie ma co na początku świrować z dietami. Liczy się świadomość kuchni. Myślenie o tym co się je (albo bardziej czego absolutnie nie jeść) . Ja np. nie poczyniłem ŻADNYCH drastycznych ruchów, aby schudnąć. Zrobiłem coś karygodnego (!) - tak się nie robi! - ale zgubiłem 12kg w 40 dni. I przestrzegam przed tym! Dlaczego? Bo chudnąc - oczami wyobraźni widzisz 20kg mniej i sylwetkę plażową Gostlinga, a to niestety tak nie działa. Po zgubieniu 12kg nie mogłem na siebie w lustrze patrzeć. Rączki jak u pajączka, zapadnięta twarz - obraz chorobowy wręcz. Dlatego fajnie jest gubić fat, ale przy tym ćwiczyć i próbować rekompensować utratę fatu mięśniem. A to jest NAJTRUDNIEJSZE niestety (rekompozycja), ale... od czegoś trzeba zacząć, więc analizuj dietę. :) Odstaw syfy, bez których da się żyć. Chipsy, przekąski, słodzone napoje. Ja TYLKO eliminując cukier zrobiłem bardzo duży krok. Pijąc 6 kaw dziennie - po 3 łyżki cukru każda - odjąłem sobie 18 łyżeczek (pół szklanki dziennie!) cukru z samej kawy! A gdzie cole? soki? żelki i słodycze? Do tego dorzucisz 2 garści orzechów do netflixa i okazuje się, że zjadasz 500-1000 kal ponad potrzebę samymi zbytkami (dlaczego tyję? albo dlaczego nie chudnę? - ja wcale dużo nie jem! ;) ). Dlatego uruchom swoją świadomość kalorii. Zainstaluj sobie Fitatu - nie po to, by jakoś ortodoksyjnie liczyć, tylko by mieć świadomość, jak niektóre niewinne produkty potrafią być kaloryczne. Fitatu ma opcję skanowania kodu kreskowego produktu. Zanim wsadzisz coś do ust - pstryknij sobie czytnikiem, ile właśnie wrzucasz sobie na graba, takim zbytecznym opakowaniem orzeszków do filmu. ;)

Micha, micha, micha... podstawa. Trening - budowanie mięśni.
I jak pisano wyżej - niestety - brzuch w 99% gubi się, jako ostatni.

 

 

Oczywiście, że rekompozycja jest możliwa. Jest jednak najtrudniejsza, a przy tym mięsień budujesz znacznie wolniej, niż gdybyś to robił na klasycznej masie.

Zaczalem biegac i cwiczyc brzuch z koncem ,stycznia waga startowa 78kg, teraz mam 73kg, ale powiem tak mniej juz jesc nie moge moze faktycznie za szybko stracilem. Cwiczyc zaczalem jakos w polowie lutego. Slodycze jem 1 raz w sobote i to wszystko. wrzuce jutro posilek moj przykladowy z 1 dnia , bo nie skonczylem listy.  Fakt faktem ,ze hujnia bo chodze oddawaca krew zawsze hemoglobina ponad 15 teraz 13 i miesiąc karencji.      Co do brzucha nie jest ze mnie taki grubas brzuch mam. Cwicze caly czas i jem zdrowo po prostu nie liczylem kalorii tak dokladnie dla mnie to tez trudne. Kij wie musze jutro posprawdzac te pieczywo ile co ma np. bulki orkiszowe z biedry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 08:18, DjXbeat napisał:

@Barney133 

Batony proteinowe możesz sobie sam zrobić i będziesz miał zdrowa, smacznie i w każdym momencie pod ręką. 

Jeśli chcesz zrzucić brzuch to musisz trzymać się ujemnego bilansu kalorycznego najlepiej w granicach 150-200kcal na dzień. Przy takim bilansie tłuszcz będziesz spalał wolniej ale zachowasz większą ilość masy mięśniowej. Przy dużym deficycie np 400-500kcal szybciej będziesz spalał tłuszcz ale masa mięśniowa też oberwie ;)

Oczywiście nie da się spalać tłuszczu z samego brzucha tylko całościowo z każdej części ciała. Brzuch niestety schodzi na samym końcu. 

 

 

Dzięki! https://forum.pclab.pl/topic/1364412-pytanie-do-chodzacych-na-silownie/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 12:33, DjXbeat napisał:

Pamiętam że przy moich początkach i pierwszej redukcji (106 -> 84kg) wyliczyłem sobie deficyt 700-800kcal i w 2 miesiące zgubiłem 12kg. Spaliłem tłuszcz, mięśnie i drastycznie spadła mi siła, miałem problemy ze snem i z koncentracją.

Deficyt 700kcal przez 2 miesiące to daje 6kg, więc coś tu konkretnie walnąłeś w obliczeniach. Ten wyliczony deficyt nijak miał się do faktycznego.

A tempo redukcji na start dla świeżaka to powinno być jak najszybsze. Jak jesteś dużym chłopem, ważysz te 110kg, to możesz przywalić ponad 1000kcal na minusie i jeszcze będzie zapas.

Jak masz już trochę mięśni, to bardziej w kierunku 300-500 kcal. Takie warianty 150-200 to już bardziej profesjonalna wycinka, gdzie schodzisz poniżej 10% BF.

13 godzin temu, shenlong napisał:

Pieczywo z Biedry to dramat, łap turbo szybkie przepisy na własne:
Chleb z płatków owsianych 245kcal/100g

Chleb z mąki orkiszowej

Ten marketowy też będzie miał około 250/100. To się akurat za bardzo nie różni.

Edytowane przez Kamiyan
  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Kamiyan napisał:

Deficyt 700kcal przez 2 miesiące to daje 6kg, więc coś tu konkretnie walnąłeś w obliczeniach. Ten wyliczony deficyt nijak miał się do faktycznego.

Ustaliłem zero kaloryczne i od niego odjąłem -700kcal + dołożona dodatkowa aktywność = spadek 12kg w dwa miesiące. 

 

17 minut temu, Kamiyan napisał:

A tempo redukcji na start dla świeżaka to powinno być jak najszybsze.

Bzdura. Tempo redukcji nie powinno negatywnie wpływać na stan zdrowia, regeneracje, sen, koncentracje. Jeśli są z tym problemy to redukcja przebiega zbyt szybko. 

Edytowane przez DjXbeat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, DjXbeat napisał:

Ustaliłem zero kaloryczne i od niego odjąłem -700kcal + dołożona dodatkowa aktywność = spadek 12kg w dwa miesiące. 

Bzdura. Tempo redukcji nie powinno negatywnie wpływać na stan zdrowia, regeneracje, sen, koncentracje. Jeśli są z tym problemy to redukcja przebiega zbyt szybko. 

No to ten deficyt był z dwa razy większy, niż podałeś. Przy 12kg w 8 tygodni wychodzi gdzieś 1400-1500 kcal na minusie. Dziennie.

A to drugie zależy od masy. Jak masz otyłość i BF powyżej 30%, to możesz odejmować 1000 kcal i więcej bez żadnych konsekwencji.

Nie wiem, czemu tyle trenerów każe odejmować czołgom mało kcal, jak to tylko niepotrzebnie długo rozciąga czas redukcji. Hormony walną tak czy siak. Lepiej szybciej niż wolniej.

Edytowane przez Kamiyan

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Kamiyan napisał:

Deficyt 700kcal przez 2 miesiące to daje 6kg, więc coś tu konkretnie walnąłeś w obliczeniach. Ten wyliczony deficyt nijak miał się do faktycznego.

A tempo redukcji na start dla świeżaka to powinno być jak najszybsze. Jak jesteś dużym chłopem, ważysz te 110kg, to możesz przywalić ponad 1000kcal na minusie i jeszcze będzie zapas.

Jak masz już trochę mięśni, to bardziej w kierunku 300-500 kcal. Takie warianty 150-200 to już bardziej profesjonalna wycinka, gdzie schodzisz poniżej 10% BF.

Ten marketowy też będzie miał około 250/100. To się akurat za bardzo nie różni.

Ten marketowy to jest z szajsu i często z mrożonki, zamiast zeschnąć to pleśnieje. To największa różnica.

34 minuty temu, Kamiyan napisał:

No to ten deficyt był z dwa razy większy, niż podałeś. Przy 12kg w 8 tygodni wychodzi gdzieś 1400-1500 kcal na minusie. Dziennie.

A to drugie zależy od masy. Jak masz otyłość i BF powyżej 30%, to możesz odejmować 1000 kcal i więcej bez żadnych konsekwencji.

Nie wiem, czemu tyle trenerów każe odejmować czołgom mało kcal, jak to tylko niepotrzebnie długo rozciąga czas redukcji. Hormony walną tak czy siak. Lepiej szybciej niż wolniej.

Wiesz czemu ? IMO (mogę się mylić nie jestem znawcą, ale wyniki jakieś mam :D) żeby później nie wisiała im skóra jak na szyi żubra. Czasem wolniej = lepiej :) Do tego nie wolno być nonstop na redukcji, powinien być czas podtrzymania i znowu redukcja, żeby nie było później "yoyo".

Drogi autorze przy mnie jesteś szczypiorek i ciężko mi wyobrazić sobie "bęben" u ciebie przy takiej wadze :) Ja 4 stycznia startowałem od 181cm / 147,5kg (King Kong Style). Dziś dokładnie po 3 miesiącach -13,2kg mój wysiłek to 3-5 razy siłka po 1h-1,5h (ergometr 10-15min, maszyny, linki, hantle) + 3-5 razy rowerek stacjonarny 30-45min z tętnem tlenowym (70% jazdy) i tętnem intensywnym (30% jazdy) i kroki od 10k do 15k i miska -500kcal

Edytowane przez shenlong

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 14:46, Kaczkofan napisał:

Dobre pytanie, skąd się to wzięło. Z tego co się dowiedziałem (...)

Przekopaliśmy tego samego googla. Najbardziej wkurzające w "zmrożonym barku" nic nie jest oczywiste. Przyczyny: uraz, bez urazu, zwyrodnienie, przesilenie, stres / depresja / nerwica (czyli full komplet, czyli nic). Leczenie - podobny full - mechaniczna rehabilitacja, gimnastyka, prądy, crioterapia, leczenie bani :). Czyli trudno orzec skąd się wzięło (loteria), trudno orzec jak to leczyć w danym przypadku (loteria = próbowanie wszystkiego). No i te stany (coś, jak katar leczony - 7 dni, katar nie leczony - tydzień). ;) . Z tego co wiem, może się budować 6-12 mcy (narastający ból i ograniczenia ruchowe), kolejne 6-12 mcy (stagnacja / zmrożony / czasami już bez bólu) i kolejne 6-12 mcy rozmrażanie (bardzo często samo z siebie). Taka analiza, coś jak u Glapińskiego. Będzie 6, 9 może 4... ale zależy czy będzie tarcza, czy nie będzie :). Masakra z tym. Pozamiatane / loteria.

Rozwalił mnie ten filmik, który mówi o tym, że nic nie mówi.  FILM
 

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, shenlong napisał:

Wiesz czemu ? IMO (mogę się mylić nie jestem znawcą, ale wyniki jakieś mam :D) żeby później nie wisiała im skóra jak na szyi żubra. Czasem wolniej = lepiej :) Do tego nie wolno być nonstop na redukcji, powinien być czas podtrzymania i znowu redukcja, żeby nie było później "yoyo".

Skóra to jest w 90% genetyka, trening oporowy i podaż białka. Tempo redukcji ci bardziej na hormony wpływa. Przerwy to robisz, żeby dalej szybciej leciało i się trochę hormony naprawiły.

Ogólnie z otyłości możesz polecieć jednym ciągiem. Gorzej, jak ta waga jest bardziej unormowana. Wtedy mniejsze deficyty i częstsze przerwy wskazane.

32 minuty temu, shenlong napisał:

Ten marketowy to jest z szajsu i często z mrożonki, zamiast zeschnąć to pleśnieje. To największa różnica.

Pewnie tak, ale same wartości odżywcze ma zbliżone. Najbardziej się liczy makro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 4.04.2023 o 12:17, Kamiyan napisał:

Deficyt 700kcal przez 2 miesiące to daje 6kg, więc coś tu konkretnie walnąłeś w obliczeniach. Ten wyliczony deficyt nijak miał się do faktycznego.

A tempo redukcji na start dla świeżaka to powinno być jak najszybsze. Jak jesteś dużym chłopem, ważysz te 110kg, to możesz przywalić ponad 1000kcal na minusie i jeszcze będzie zapas.

Jak masz już trochę mięśni, to bardziej w kierunku 300-500 kcal. Takie warianty 150-200 to już bardziej profesjonalna wycinka, gdzie schodzisz poniżej 10% BF.

To są szkodliwe rady. Był tutaj już taki gość co się do tego stosował. Nie dość, że miał 20 kilogramowy efekt jojo, to jeszcze psychicznie się kompletnie wykoleił i miał problemy skórne.

W dniu 4.04.2023 o 12:34, DjXbeat napisał:

Bzdura. Tempo redukcji nie powinno negatywnie wpływać na stan zdrowia, regeneracje, sen, koncentracje. Jeśli są z tym problemy to redukcja przebiega zbyt szybko. 

Redukcja jest tematem skrajnie indywidualnym. Wszelkie rady z tego tematu powinny być uważnie sprawdzane.

W dniu 4.04.2023 o 13:16, shenlong napisał:

Wiesz czemu ? IMO (mogę się mylić nie jestem znawcą, ale wyniki jakieś mam :D) żeby później nie wisiała im skóra jak na szyi żubra. Czasem wolniej = lepiej :) Do tego nie wolno być nonstop na redukcji, powinien być czas podtrzymania i znowu redukcja, żeby nie było później "yoyo".

Drogi autorze przy mnie jesteś szczypiorek i ciężko mi wyobrazić sobie "bęben" u ciebie przy takiej wadze :) Ja 4 stycznia startowałem od 181cm / 147,5kg (King Kong Style). Dziś dokładnie po 3 miesiącach -13,2kg mój wysiłek to 3-5 razy siłka po 1h-1,5h (ergometr 10-15min, maszyny, linki, hantle) + 3-5 razy rowerek stacjonarny 30-45min z tętnem tlenowym (70% jazdy) i tętnem intensywnym (30% jazdy) i kroki od 10k do 15k i miska -500kcal

Prosta droga do wypalenia. System sobie możesz narzucić tylko w niektórych "dziedzinach" np. że mniej żresz albo rezygnujesz z tego i tego. Utrzymywanie wagi i co najważniejsze zdrowia to jest program na całe życie a nie na 2 lata orki. Srogo sobie można zniszczyć zdrowie z tego powodu.  Ważne żebyś sobie notował co daje efekt i jaka jest reakcja ciała na to co robisz. Ja nawet nie będę Ci wymieniał jaka formuła dla mnie po latach okazała się skuteczna, bo to jest moja formuła.

W ogóle uśrednianie tyhc diet, kcali, treningów jest do kitu. Na tym się zarabia gruby hajs żeby naiwni łykali.

  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie tempa schodzenia z wagi to nie wyobrażam sobie proponowanych tu deficytów... ja jak dobrze pamiętam schodząc z 78 do 69  ustawiłem "pod siebie" tylko około 150kcal na minusie, a i tak w pierwszych tygodniach czasami po głowie mi chodziło żeby przed spaniem zjeść wszystko co jest w lodówce :E ale trzymałem się twardo swoich założeń i cel osiągnięty. Mogę się nawet pochwalić ;) jak waga spadała z tygodnia na tydzień ?

76,8
76,4
76,0
75,7
75,3
74,9
74,7
74,4
74,0
73,4
72,6
72,6
72,2
71,6
70,9
70,4
70,0
70,0
69,7

Obliczałem z fitatu i założenie było żeby tracić 0,3 kg tygodniowo. Jak widać było niemal książkowo ;)  Po około roku męczenia się ważeniem wszsytkiego obecnie tak mi się apetyt ustabilizował, że w zasadzie i tak nie byłbym się w stanie przejść.... żeby jednak białko się zgadzało to dalej człowiek liczy ile je- weszło w nawyk.

Edytowane przez Klakier1984
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, jest zabawnie :) Po pierwszej sesji falą uderzeniową jestem, dziś kolejny zastrzyk (drugi i raczej ostatni) z Depo-Medrolu. Fizjoterapeuta jak mnie zobaczył, to lekko zbladł. Przez 15 lat swojej kariery miał tylko dwa gorsze przypadki niż mój, tzn. przez ten zamrożony bark ludzie mieli ramiona niemalże "przywiedzione" do boku. Rok czas to naprawiał ;) U mnie...cóż...daliśmy sobie 3 miesiące ostrego rozciągania, fali uderzeniowej i jeśli nie będzie poprawy, będzie sugerował nacinanie torebki stawowej. Żeby było śmieszniej, to nawet po tym zabiegu i tak może mi ta przypadłość wrócić, bo mogę mieć skłonność do tworzenia się zrostów itd. Na pocieszenie, po pierwszej sesji gość już widział progress (robił zdjęcia przed  i po) i jak to określił "jest szansa spora, że z tego wyjdziesz. Masz dużą tolerancję na ból". Cudownie, wczoraj podczas tych zabiegów spociłem się jak dama lekkich obyczajów u spowiedzi byle tylko nie krzyczeć z bólu. W poniedziałek czeka mnie elektropunktura ("przypali" mi końcówki ścięgen, by pobudzić je do regeneracji). Jaram się ;)

Co samej diety jeszcze: padło to już wiele raz, ale w dużym uproszczeniu: o ile ma się zdrową tarczycę to tycie/chudnięcie ogranicza się do czystej matematyki. Sam niedawno bez problemu ściąłem w 1,5 tygodnia 2 kilogramy (z 70 na 68 przy 176 cm wzrostu). Do minumum ściąłem weglowodany (tylko warzywa gotowane i trochę owoców), ćwiczyłem tylko kardio, 4 x tydzień po godzinę i zapisaywałem każdy posiłek, tj. liczyłem sobie nawet lipę z miodem i cytryną pite co wieczór ). Nie przekraczałem 2 000 kalorii dziennie. Jak na moje prawie 40 lat to niezły wynik :) Pewnie gdybym poszedł jeszcze do dietetyka, wyniki byłyby lepsze, aczkolwiek na ten momemt mam  BMI 21,95 (czyli jest dobrze). Trochę jeszcze w pasie do wycięcia zostało, ale z drugiej strony nie jestem zawodowcem :) 

  • Thanks 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IMO liczenie BMI nie ma sensu jeśli chodzi się na siłownie. BMI nie uwzględnia masy mięśniowej. Ja przy 67kg i 170 wzrostu wyglądałem jak szczur :szczerbaty:

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2023 o 18:58, Klakier1984 napisał:

tylko około 150kcal na minusie

To teraz popatrz na tygodniowe pomiary i pomyśl jaki miałeś realny deficyt ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekko rozjechany :E ale cel został osiągnięty. Przypuszczam, że nie do końca celnie szacowałem spalanie w czasie treningów w tym okresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2023 o 18:58, Klakier1984 napisał:

Odnośnie tempa schodzenia z wagi to nie wyobrażam sobie proponowanych tu deficytów... ja jak dobrze pamiętam schodząc z 78 do 69  ustawiłem "pod siebie" tylko około 150kcal na minusie, a i tak w pierwszych tygodniach czasami po głowie mi chodziło żeby przed spaniem zjeść wszystko co jest w lodówce :E ale trzymałem się twardo swoich założeń i cel osiągnięty. Mogę się nawet pochwalić ;) jak waga spadała z tygodnia na tydzień ?

Serio? 150 kcal mniej i już byłeś głodny jak wilk? Niesamowite ;) 

Ile białka spożywałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, galakty napisał:

Serio? 150 kcal mniej i już byłeś głodny jak wilk? Niesamowite ;) 

Ile białka spożywałeś?

Każdy ma inny, indywidualny prog bólu. Dlatego nie ma uniwersalnych rad i programów dla wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, galakty napisał:

Serio? 150 kcal mniej i już byłeś głodny jak wilk? Niesamowite ;) 

Ile białka spożywałeś?

130-140g, a głodny byłem wieczorem przez pierwsze tygodnie potwornie...co zrobić ?  Dla ścisłości w tym czasie zacząłem ćwiczyć siłowo 4-5 razy w tygodniu czego od dobrych 10 lat :P nie praktykowałem  więc to też mogło wpływać na mój poziom apetytu.

Edytowane przez Klakier1984

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...