Skocz do zawartości
Przemcio666

Seria Yakuza / Like a Dragon - temat ogólny

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)
2 godziny temu, Przemcio666 napisał:

Ja kocham Kiwami za Majima Everywhere, które jak się nazywa, takie jest, i jest to jedna z najgłupszych mechanik jakie widziałem w grach, ale jednocześnie jedna z najciekawszych xD

Takie coś mogło przejść tylko w japońskiej grze, w Europie za Majima Everywhere miałbyś bluzgi z każdej strony :) Totalnie to powalone, ale jakiś tam sens ma; tylko strasznie boli patrzeć na Majimę, sprowadzonego jedynie do roli ulicznego zabijaki, po jego fantastycznym fabularnym wątku w 0. Widać ogromną różnicę w sposobie opowiadania historii, nawet cutscenki są strasznie dziwne - coś się dzieje, jakiś dobry moment, ledwo wchodzi muzyczka i od razu CIACH, warstwa emocjonalna sporo przez to obrywa. Kiwami 1 robię tylko i wyłącznie pod kątem fabuły głównej, bo elementy poboczne są tak słabo zrobione, że zwyczajnie szkoda tracić czas. Słyszałem, że w Kiwami 2 jest pod tym względem dużo lepiej, do tego wraca manager klubu, więc tam pewnie spędzę o wiele więcej godzin.

Edytowane przez Element Wojny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezly szok po wejsciu w Kiwami 2 - technologicznie i jakosciowo to jest ogromny przeskok z jedynki - widac ze to zupelnie inny silnik, czuc pelna filmowosc, grafika robi wrazenie, system walki kompletnie inny. Na chwile obecna ciezko mi sie przyzwyczaic, przez dobra godzine walczylem tez ostro (i w koncu wygralem) z tym idiotycznym zielonym filtrem i tym bardzo przesadzonym oswietleniem (w nocnych lokacjach). Teraz gra wyglada naprawde swietnie, a jesli chodzi o cala reszte to sie zobaczy, wczoraj udalo mi sie jedynie zrobic prolog. 

  • Like 1
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w 7 chapterze fabuły głównej i właśnie ukończyłem 1 chapter Mojimy... co tu dużo mówić - gra jest fantastyczna. Wreszcie wrócił mój Goro, jest manager klubów, fabuła jest znowu topowa - jaki to jest OGROMNY przeskok między Kiwami 1 a 2, takiego czegoś jeszcze nie widziałem. 

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam jeszcze Majima Construction, coś podobnego do klubu pod względem skali, ale zupełnie inne xD Fabuła jest dobra w Kiwami 2, ale mi końcówka popsuła całe wrażenia - zresztą ciekawi mnie co powiesz na tę końcówkę, zadziałała na mnie podobnie jak FF VII Rebirth - wszystko super, ale końcówka zanegowała niemalże wszystko, a szkoda, bo samo Kiwami 2 jest świetne. Sama zmiana silnika to wielki przeskok, fakt, niestety 3 - 5 nie dostały remaku, więc będzie powrót do wczesnej ery PS3. Majima Saga jest akurat genialne od początku do końca, aż szkoda, że takie krótkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Majima Construction haha -  kolejna duża gra w grze, ale nie ukrywam że to nie moja bajka, choć fanów z pewnością znajdzie. Do tego manager klubu łatwiejszy niż w 0, ogarnąłem całą mini-grę w niecałe 8h. Co do fabuły głównej - póki co jest fantastyczna, układam sobie w głowie co się z czego wzięło, jakie kto ma motywacje i kto/dlaczego z kim się układa (bo powiązań jest od cholery); czuję nosem, że tutaj może być festiwal wbijania noża w plecy, ale póki co wszystko ma sens i układa się w całość, zobaczymy co przyniosą te finałowe chaptery, które tak zepsuły Twój odbiór całości. 

Edytowane przez Element Wojny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

YK2 ukończone, recka w temacie w co grasz ;) 

Nie będę się tutaj bawił w chowanie spojlerów, każdy czyta na własną odpowiedzialność. A więc idąc do finału, który Twoim zdaniem zanegował niemalże wszystko - no nie mogę się z tym zgodzić. Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z bardzo potężną intrygą, która była planowana przez bardzo wiele lat. Intryga była planowana przez Jingweon, które jak opisał bodajże Date albo Kawara, od Yakuzy różnią się tym, że ich podstawą jest lojalność (scena z żołnierzami, którzy popełnili zbiorowe samobójstwo w piwnicy po zabiciu ukrywającego się i żyjące w hańbie zdrajcy), a Terada (który powiedział, że oni zabiliby nawet własnych rodziców gdyby zdradzili) poświęcił 26 lat, żyjąc zupełnie innym życiem, byle tylko dopełnić zemsty na wszystkich odpowiedzialnych i ich rodzinach. Jingweon jest tutaj tym, czym Yakuza była jeszcze w latach 80-tych, za czasów pokazanych w 0. Grając chronologicznie widać tutaj nie tylko zmiany w samej Japonii, jak zmienia się kultura, jak wprowadzenie nowych technologii ułatwia życie, jak zmienia się rola klubów kabaretowych itd.- pokazuje też, jak zmienia się i w pewien sposób upada też Yakuza. W 0 mieliśmy silne postacie, silne rodziny, silnych dowódców, twarde zasady. W Kiwami 2 widać że ich miejsce zajęli zupełnie inni ludzie, kierujący się zupełnie innymi zasadami - wyjątkowo śliscy i mało lojalni. Nawet Ibuchi w finałowej walce z Goro powiedział mu, że jest przeżytkiem, reliktem przeszłości, że nikogo już nie interesują te ich zasady Yakuzy - że chodzi przede wszystkim o pieniądze, o władzę. Takiemu Shindo wystarczyło zaoferować wdowę do Dojimie i pozycję głowy rodziny - od razu wszystkich sprzedał. Dlatego Terada powiedział przed śmiercią Kiryu, że nigdy nie ufał Takashimie, bo wiedział że nie można ufać człowiekowi, który za pieniądze i wpływy gotowy jest zabić członków własnego rodu - i dlatego bomba nie była uzbrojona. A skoro Takashima zdradził własnych ludzi, to niczym nie zaskakuje fakt, że w momencie triumfu postanowił pozbyć się swojego partnera w zbrodni, czyli Terady. 

Dlatego ja tutaj nie widzę negowania czegokolwiek, bo to wszystko się po prostu spina. Oczywiście jest tutaj dużo wątków, które się nawarstwiają w walce finałowej, i mogą trochę wytrącać z rytmu, ale uważam że twórcy dali radę i zakończyli tą odsłonę z przytupem. 

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi ta fala plot twistów w jednym momencie totalnie nie siadła, zdecydowanie wolę intrygi w stylu "marchewki na kiju" - dostajesz informacje, które do czegoś naprowadzają, a potem kolejno są rozwiązywane, zostawiając "miejsce" na myślenie o kolejnej, w Y2 miałem poczucie, że w centrum był główny antagonista (bardzo fajny zresztą, jeden z lepszych), nie wiedzieli jak to sensownie rozwiązać, więc dowalili na końcu plot twist za plot twistem plot twistem popędzany, także zamiast na kolejny plot twist reagować zaskoczeniem - reagowałem ziewem. Przypominało mi to trochę Personę 3 i 4, w których przez 90% gry nie ma prawie żadnych sensownych poszlak, żeby pod koniec zacząć strzelać zwrotami akcji jak z karabinu, dlatego o wiele bardziej podobał mi się writing w Personie 5, gdzie historia progressowała przez całość gry i rzucała tajemniczymi skrawkami informacji, zamiast wyciągać działa pod koniec - z tym negowaniem o to mi chodziło, nie o to, że te plot twisty były nielogiczne, czy złe, po prostu dowalili ich zbyt wiele w jednym momencie, zamiast rozłożyć je po całej długości gry, co u mnie podziałało odwrotnie niż było zamierzone. Moim zdaniem to dość leniwy writing, jeśli nie potrafili zasiać we mnie konsternacji w trakcie opowieści, tylko rozwiązali praktycznie całość w ostatniej godzinie. No, ale ludzie dzielą się na tych, którym podobało się rozwiązanie fabuły w Kiwami 2 i na tych, którym podobał się pewien dość kontrowersyjny (przez wielu uważany za totalnie idiotyczny) plot twist z Y4 - ja należę do tych drugich, zgaduję, że z Tobą będzie w takim razie odwrotnie xD

Abstrahując, jeszcze przed zakończeniem 0 miałeś sobie rozłożyć tę serię na długi czas, a już lecisz z 3 xD Widzę, że poważnie siadło, co mnie bardzo cieszy! 3 jest dość osobliwa, pomijając już technikalia (i bossów co mają 100000000000 HP) - jest to gra skupiona bardziej na samym Kiryu, niż na wszystkim wokół, co może być odbierane... różnie. No i myślę, że możesz tam skupić się na samej fabule, bo to tylko remaster starej gry, więc nie ma tam prawie żadnych pobocznych rzeczy do roboty, mi 3 zajęła zaledwie 15h, ale uważam, że jest bardzo ważna dla dalszego rozwoju całej tej historii. Także czekam na opinię xD

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Osobiście też wolę intrygi w stylu "marchewki na kiju", ale tutaj wszystko naprawdę ładnie skleiło się w całość. Czy wykonanie mogło być nieco lepsze ? Być może. Osobiście uważam, że niepotrzebnie wrzucili na finał plot twist z Takashimą - to było zwyczajnie zbędne, motyw z Teradą wystarczył i był wystarczająco mocny, ale jak widać twórcy nie mieli za bardzo pomysłu na tą postać. Antagonista rzeczywiście topowy, ale to też zasługa tych wszystkich tych plot twistów z nim związanych, bez nich odbiór tej postaci i jego los w finale nie podziałałby tak mocno pod względem emocjonalnym.

O wiele gorsze jest to, czym dostałem centralnie w twarz na początku Y3. Kaoru Sayama - jaki ten wątek by nie był w Y2 (lepszy, gorszy, naciągany, wymuszony- punkt widzenia od punktu siedzenia) - ewidentnie zaserwowano nam nową LI, a sceny z pocałunkami i scena na cmentarzu w finale Y2 sugerowały, że odegra jeszcze ona dużą rolę w życiu Kiryu. A tymczasem w przedłużeniu tej sceny w Y3 totalnie z dupy wyskoczyli z tekstem, że Kaoru nagle dostała awans, wyjeżdża do USA, cześć czołem żegnam, i tyle ją widzieli. SERIO ? Ohydnie tani manewr, na poziomie M jak Miłość, nie wiemy co zrobić z Gosią to wyjeżdża na studia do USA. 

Zakończyłem już etap Okinawy w Y3 i szczerze - podobał mi się. Totalny powiew świeżości, coś zupełnie innego, w końcu choć na chwilę można było wyrwać się Kamurocho, a tata Kiryu dostał swoje 5 minut. Oczywiście ogrywanie Y3 jest bolesne, och jakże bolesne po ograniu K2. Kompletnie nie podoba mi się system walki, uliczników mam na strzała, ale bossowie to z kolei gąbki i walki z nimi ciągną się niemiłosiernie długo, do tego byle frajer z zadupia obija Cię jakby był mistrzem świata we wszystkich stylach i kategoriach, w managera klubu pobawiłem się całe 15 minut i odpuściłem bo to był jakiś archaizm na poziomie wczesnego PS3. Gameplay jest archaiczny, wielu opcji w tym zmiany FOV po prostu nie ma, nie dziwię się że tyle osób z reddita po zrobieniu Y0/Y1/Y2 tą odsłonę "przeszło" na YT. Zrobiłem trochę questów pobocznych i szczerze - 90% z nich to szrot totalny, niektóre były tak absurdalnie głupie że szkoda gadać - podobnie jak w Y1 skupię się chyba tylko na fabule głównej, bo ta wydaje się być całkiem niezła, choć motyw z Kazumą (a raczej jego sobowtórem, nie rozgryzłem jeszcze tego) taki trochę z tyłka. 

Seria zdecydowanie mi siadła i zrobię ją całą, włącznie ze spin-offami Judgement, ale mam nadzieję że to już koniec tej przeplatanki remasterowo-remake'owej, bo to trochę nie na moje nerwy - Y0 nowoczesna, Y1 archaizm, Y2 jakby była wydana wczoraj i Y3 jakbym cofnął się z 15 lat wstecz... to może być jednym z powodów, dlaczego ta seria nie jest tak popularna, jak na to zasługuje.

Edytowane przez Element Wojny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano, wątek Kaoru ewidentnie wskazywał na to, że będzie ona większa postacią (coś jak Date, co najmniej), a tu ją zwyczajnie ocharali i... jej temat poruszony jest dopiero w 8 xD Najwidoczniej sami widzieli, że jej wątek trochę nie pasował do całości i chcieli się jakoś z tego wykaraskać, robiąc to w najtańszy możliwy sposób. Podobny motyw jest z pewnymi grywalnymi (!) postaciami z 4 i 5, cóż, twórcy Yakuzy ewidentnie cierpią na nadmiar postaci, których wątków nie potrafią sensownie pozamykać, więc po prostu usuwają je w cień.

Tak jak mówisz - w 3, a nawet w 4 polecałbym raczej skupić się wyłącznie na main story, mi tam archaizmy nie przeszkadzają, ale po prostu te gry są dość surowe w porównaniu do tego co powstało od 0. 5 za to jest ogromna, choć jej fanem specjalnie nie jestem.

Co do spin-offów, to na pewno nie omiń Gaidena (ale graj po 7, nie przed, mimo, że Gaiden chronologicznie jest pierwszy/dzieje się po części w trakcie 7), no i Ishin jest bardzo dobry, szczególnie jeśli ktoś lubuje się w samurajskich klimatach. Fajnie by było, jakby wydali kiedyś też Kenzan poza Japonią, ale mają z tym dość spory problem - Haruka jest tam nieletnią prostytutką, bez całkowitego przerobienia tego wątku byłoby im ciężko wydać to na zachód xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś miał chwilę, wrzuć mi rozpiskę co w jakiej kolejności ograć włączając w to spin-offy (ale tylko te dobre ! :))

13 minut temu, Przemcio666 napisał:

Haruka jest tam nieletnią prostytutką

ŻE CO?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xDD No tak jest, dlatego Kenzan nigdy nie wyszło z Japonii, a Ishina w końcu po tylu latach, prośbach i petycjach wydali. Sensownych spin-offów dużo nie ma - po 7 ograj Gaiden (ciężko to w sumie nazwać spin-offem, bo to dość ważna część, jest jednak sporo mniejsza niż mainline'owa Yakuza, fabuła trwa może z 10h, a w 30h zrobisz niemalże 100%), Judgementy i Ishin kiedy będziesz miał ochotę - nie ma znaczenia, do Ishinów jest tylko małe nawiązanie w 8, tak to nie są połączone fabularnie, również w 8 pojawiają się niektóre postacie z Judgement na trzecim planie, ot, taki smaczek (8 ma tego tony). Osobiście podobało mi się również Fist of the North Star, totalnie niepowiązane z Yakuzą, ale ten sam styl gry (to samo studio ofc), nie jest to jednak żaden must-play, chyba, że ktoś jest fanem tego animca, osobiście nawet z nazwy go nie kojarzę mimo, że to jakiś klasyk - zupełnie nie mój styl. Zagrałem w sumie dlatego, że miałem już ograne absolutnie wszystko, łącznie ze spin-offami, a akurat moja kobita zaczynała swoją przygodę z Yakuzą i poczułem pustkę w sercu xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Przemcio666 napisał:

xDD No tak jest, dlatego Kenzan nigdy nie wyszło z Japonii, a Ishina w końcu po tylu latach, prośbach i petycjach wydali.

A Tobie chodzi o spin-off, spoko, bo juz myslalem ze w ktorejs czesci Yakuzy Haruka realnie przechodzi na... ciemna strone mocy xD

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Element Wojny napisał:

Y0 nowoczesna, Y1 archaizm, Y2 jakby była wydana wczoraj i Y3 jakbym cofnął się z 15 lat wstecz... to może być jednym z powodów, dlaczego ta seria nie jest tak popularna, jak na to zasługuje.

Tu masz dlaczego tak jest - kolejność wydania i na co: https://en.wikipedia.org/wiki/Yakuza_(franchise)#Games

Yakuza 1 i 2 to gry z Playstation 2. Kiwami to ich remake wysokiej klasy, 2 na nowym silniku - najlepszy remake wszechczasów (wszystko przerobione, nie tylko sklepy w 3D, nie tylko dynamiczne walki oparte o heat, ale cały sposób rozgrywki - ukazała się po Yakuza 6).

Yakuza 3 to remaster gry z PS3 z 2009 roku ze słabą grafiką (i opieką nad dziećmi), ale też grałem dużo (choć wkurzające są braki misji pobocznych - złośliwie poukrywane dzień noc, trzeba pamiętać ze 30 historii naraz, super-pamięć lub grać z poradnikiem CyrikZ). Y0 to już gra z 2015 więc dość współczesna rozgrywka i filmiki, tylko starszy silnik (oparty o 4 style walki, Y4 i Y5 to 4 bohaterów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@sino

To akurat już zdążyłem prześwietlić, ale uwierz że dla nowego gracza to jest mega wku...rzające. I nie chodzi już nawet też o same technikalia, grafikę czy gameplay - chodzi też o narrację i fabułę. Nie będę ukrywał, że dla mnie Y0 jest dla mnie topką totalną. Kiwami 1 uratowała dla mnie właśnie tylko YO, bo to była pełnoprawna kontynuacja - znałem już postacie, ich relacje, trochę się z nimi zżyłem, ich los nie był mi obojętny. Ale jakbym miał ograć Kiwami 1 bez znajomości Y0, to serio ta gra nie miałaby dla mnie chyba żadnej wartości emocjonalnej - przecież tam nie było w ogóle wiadomo co się skąd wzięło, kto kim jest, kto kogo lubi a kogo nie i dlaczego, nic, totalnie zero. Ot co, wrzucono mnie w środek jakiejś tam historii. Kiwami 2 to już zupełnie inny poziom, bo tam wkracza wiele nowych postaci i zupełnie nowe wątki, a narracja znowu jest topowa, chce się grać, postacie wprowadzane są z sensem, poznajesz ich motywy, historie itd. A teraz jestem na etapie Yakuzy 3, chapter 10, i przyznam szczerze - beznadziejna gra. I pomijam tutaj całkowicie motywy remasterowo-gameplay'owe. Fabuła jest zwyczajnie do bani. Wyskoczyli z jakimś zaginionym młodszym bratem o którym nikt nigdy nie słyszał, pojawiają się jacyś nowi kolesie jako głowy rodziny - poza jednym, bez żadnego sensownego wprowadzenia, po prostu ich pokazano a potem ich zabito żeby ilość trupów się zgadzała, postać powracająca od czasów Y0 zabita kompletnie z tyłka w nic nie znaczącej scenie, cała fabuła gry została totalnie łopatologicznie opowiedziana przy bardzo długiej rozmowie przy stole, a po każdej cutscence jeszcze w podsumowaniu wrzucono jej streszczenie, bo pewnie była obawa że gracz przytłoczony taką ilością tekstu oleje czytanie i nic nie zrozumie, a questy poboczne to po prostu wołają o pomstę do nieba - tak głupiego questa pobocznego jak z tą parą na Okinawie to ja chyba jeszcze nigdzie nie widziałem. Serio nie wiem kto pisał Y3, ale chyba nikt powiązany z poprzednimi częściami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Wątek tajemnicy był słaby, ale raczej nie o niego chodzi w 3 - bardziej o "życie prywatne" Kiryu, bez znajomości 3 ciężko byłoby zrozumieć późniejsze decyzje i problemy głównego protagonisty. Mi za to się ogólnie 3 bardzo podobała, ale chyba trzeba dojść do tej co najmniej piątki (a najlepiej skończyć 6 i Gaiden), żeby fabuła z 3 (ta ze strony "prywatnej") zaczęła mieć realny sens. Cała ta tajemnica/konspira/cokolwiek była tam wrzucona na siłę, bo każda poprzednia część miała podobne motywy, więc tu dokleili jakiś wątek z dupy, też mi totalnie nie siadł xD

Edytowane przez Przemcio666

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątek Kiryu, Okinawy i dzieciaków był w porządku, ale cała reszta absurdalna do bólu. Widać, że twórcy nie mieli żadnego pomysłu na fabułę główną, jedynie na poszczególne jej elementy. Już naprawdę dawno nie grałem w coś tak odtwórczego i banalnego. Jedyny plus że gra była bardzo krótka, jakby miała 2x tyle chapterów to ukończyłbym ją na YT.

Yakuza 4 - jestem już w 2-giej historii i jest naprawdę nieźle, zupełnie inny poziom. 

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam jeden wielki mętlik w głowie na etapie Y5. Jestem już w wątku Haruki, mam za sobą Kiryu i Saejimę. Świetne, ciekawe, świeże motywy przeplatają się tutaj z totalnymi idiotyzmami i takimi wkur...wiaczami, że głowa mała. Trochę przedobrzyli z tą odsłoną, tutaj wszystkiego jest za dużo, można bardzo łatwo stracić kontakt z wątkiem głównym, co nie zdarzało mi się w poprzednich odsłonach. Jeszcze nie rozgryzłem, czy tutaj jest aż tyle fabuły że można by nią obdzielić ze 2 gry, czy jest jej aż tak mało że wszystko jest tutaj maksymalnie rozciągnięte wymuszonymi i niepotrzebnymi przedłużaczami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem niestety dokładnie te same problemy z 5, do 8 piątka była "najambitniejszą częścią Yakuzy" (według twórców), i tak, jest ogromna, ale nasrali tam tego zdecydowanie za dużo i ten ogrom brał się bardziej ze sporej ilości zapychaczy, pod koniec nie czaiłem za bardzo kto już jaką miał w czym rolę, szczególnie po etapie bejsbolisty, który nie miał prawie żadnego powiązania z resztą (niemalże do końca). Bardzo dziwna część, z imho świetną końcówką. A jak 4, bo tak ominąłeś temat xD?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Przemcio666 Nic nie ominąłem, oto moje recki: 

Yakuza 4 skończona, na koncie 27h.

Po bardzo bolesnym doświadczeniu, jakim była Y3, miałem straszne obawy odnośnie tej odsłony - na szczęście, nieuzasadnione. Twórcy chyba zrozumieli w końcu kilka rzeczy: przede wszystkim jakie wielbłądy popełnili w poprzedniej odsłonie, a także że format, który do tej formy proponowali, już się nie sprawdza i pora wprowadzić coś nowego, odświeżyć serię. Oczywiście, nie udało mi się to pod każdym względem (czy bohaterowie kiedykolwiek się nauczą, żeby pokonanemu przeciwnikowi zabrać leżącą na ziemi broń, bo inaczej jej użyje przeciwko nam/komukolwiek innemu ??), ale w najważniejszych już tak. Główna zmiana jest taka, że nie ma już jednego głównego bohatera, a jest ich aż 4. Każdy z nich ma swoją własną historię do opowiedzenia, każdy dostaje po 4 akty, a ich historie się przeplatają i łączą w wielu momentach. Fabuła jest naprawdę ciekawa, sięga lat 80-tych i tego co widzieliśmy w Y0, bardzo rozbudowuje pewne wątki z tamtych lat a także je zmienia - momentami w lepszy lub gorszy sposób - zależnie od punktu widzenia. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to gra nie oferuje wiele nowego - praktycznie to samo co było w Y3, ten sam silnik, te same ułomności, ale gra się jakby trochę lepiej, czuć że ta wersja została nieco bardziej podrasowana. System walki zależny jest od bohatera którego się prowadzi, przyznam że był naprawdę niezły poza jednym kolesiem którym naprawdę ciężko się walczyło, a finałowa walka - czyli 4-ta - była (przynajmniej dla mnie) bardzo trudna i niesamowicie frustrująca - wynikało to przede wszystkim z niskiego levelu tej postaci (grając nim skupiłem się na fabule głównej, omijałem wiele czynności pobocznych), do tego nie wiedzieć czemu akurat w tej walce bohater zachowywał się jak anemik - był niesamowicie powolny, ciężko było kogokolwiek trafić, a te ciągłe strzelanie co 4-5 sekund do mnie (koleś miał magazynek chyba na 300 naboi), które doprowadzało do utraty równowagi, doprowadzało mnie do furii, pad ze 2 razy wylądował na ścianie. Naprawdę fajnie się grało w tą cześć i zabieram się za kolejną :D, z tego co czytałem od teraz powinno być znacznie lepiej, bo kolejne części działają już na nowszych silnikach i erze PS3 mówimy papa. 

 

Yakuza 5 skończona, na koncie 41h. 

W odróżnieniu od poprzednich gier, ta jest po prostu OGROMNA. Składa się z aż 21 aktów które potrafią być naprawdę długie, opowiada 4 różne historie 5 różnych osób, które łączą się ze sobą w finałowych 4 aktach. Gdybym w każdej tej historii robił cały dostępny content poboczny i minigierki, to przypuszczam że mógłbym przebić barierę 150 godzin. Ze względu na jej ogrom, dość ciężko ją ocenić. Bardzo podobała mi się historia Shinady i Haruki/Akiyamy. Obie wniosły sporą dawkę świeżości w świat Yakuzy, do tego zupełnie nowe lokacje, bardzo wiernie odwzorowane na podstawie prawdziwych miast Japonii. Historia bejsbolisty była zupełnie inna niż historie do tej pory pokazane, ale fabularnie była topowa, interesująca od początku do samego końca, taka ludzka, zwyczajna. Haruka z kolei dodała uroku tej historii, naprawdę fajnie grało się te jej tańce i wyzwania, do tego wątek związany z Mirei Park i "marzeniami" był po prostu rewelacyjny, jedna z najlepiej ukazanych postaci w wszystkich grach z tej serii. Wątek Kiryu był ok, nie podobał mi się zaś kompletnie wątek Saejimy - w jego aktach było mnóstwo wymuszanych i frustrujących motywów, sporo bezsensownych elementów i totalnych przedłużaczy, które po prostu denerwowały. Na plus jedynie Baba-Chan - bardzo fajnie nakreślona postać - i ekipa z celi Saejimy.

Fabularnie nie ma rewelacji. Gra przez długi czas bawi się z graczem w kotka i myszkę, próbując tworzyć wielką atmosferę tajemnicy i sekretów, które przyjdzie nam odkryć w wielkim finale. BŁĄD. Już w połowie gry założyłem, kto tutaj jest głównym złolem, i nie pomyliłem się. Motyw z nieznaną przeszłością Goro kompletnie nietrafiony. Finałowe akty są bardzo efektywne i efektowne, bo dzieje się naprawdę dużo, ale fabularnie pod wieloma względami rozczarowują. Słabe twisty, historia ma więcej dziur niż ser szwajcarski i czasami jest nielogiczna w wielu momentach, szczególnie scena na dachu. ZNOWU - ZNOWU ten sam motyw, 3-cią grę pod rząd - znowu ktoś celuje, nie strzela, strzela kto inny, ktoś znowu zapomina zabrać broń itd. Czy naprawdę twórcy aż tak utknęli w tym schemacie, że już kompletnie nie potrafią z niego wyjść ? Czy to już będzie stały motyw w każdej kolejnej odsłonie ? Gry z tej serii charakteryzują się też ogromną dozą przesady, szczególnie jeśli chodzi o finałowe walki, ale tutaj już lekko przegięli. Kolesie, których obijałem albo we wcześniejszych aktach albo w poprzednich grach, tutaj nagle w finale dostali tryb Terminatora. Goro dostał supermoce Flasha, Kanai tak mnie obijał że nie byłem w stanie wstać, Baba-Chan z kolei nagle dostał immuna na moją pałkę bejsbolisty (choć do tej finałowej walki to robiłem tą pałką co chciałem), a ostatnia walka Kiryu to był legalnie pojedynek z Terminatorem, Predatorem, Rockym i Rambo w jednym. Do tej pory prym w tej kwestii wiódł Ryuji z Y2, ale tutaj został przebity po całości. A już totalne przegięcie było, jak kolesia w końcu po dobrych 10-12 minutach walki zniszczyłem, a ten nagle sobie wstał, zrobił okrzyk Hulka... i całe zdrowie mu wróciło - musiałem zrobić sobie krótką przerwę, bo inaczej wyłączyłbym grę. Ja naprawdę rozumiem, że w tej serii lubią przeginać, i to bardzo, ale trzeba wiedzieć gdzie jest sufit. I jeszcze jedno - Daigo Dojima to oficjalnie najbardziej zmarnowana postać w całej tej serii, dla wszystkich (łącznie z nim) było lepiej gdyby ktoś go w końcu ukatrupił. 

Pod wieloma względami gra bardzo na plus - widać że twórcy się starali - historie, lokacje, postacie poboczne, minigierki - ogromna ilość fajnego contentu. Trochę jednak zabrakło odpowiedniego prowadzenia historii, może przez tą dużą ilość wątków i postaci. Były momenty w fazie finałowej, że gdy o kimś mówiono, nie pamiętałem o którą postać z której historii chodzi. Do tego gra trochę jakby straciła swój charakter, dalece wykroczyła poza ramy wcześniej znane w tej serii. Czy to dobrze czy źle - trudno powiedzieć. Wolałbym jednak, żeby w kolejnych odsłonach twórcy wrócili do opowiadania nieco bardziej kameralnych historii, na nieco mniejszą skalę, więcej skupiając się na postaciach i ich relacjach, niż wielowątkowych intrygach, które w podsumowaniu nie robią wielkiego wrażenia. 

Yakuza 6 - obecnie 4-ty chapter, i na chwilę obecną, moja druga najlepsza gra w serii po Y0. 

22 minuty temu, Przemcio666 napisał:

Miałem niestety dokładnie te same problemy z 5, do 8 piątka była "najambitniejszą częścią Yakuzy" (według twórców), i tak, jest ogromna, ale nasrali tam tego zdecydowanie za dużo i ten ogrom brał się bardziej ze sporej ilości zapychaczy, pod koniec nie czaiłem za bardzo kto już jaką miał w czym rolę, szczególnie po etapie bejsbolisty, który nie miał prawie żadnego powiązania z resztą (niemalże do końca). Bardzo dziwna część, z imho świetną końcówką. A jak 4, bo tak ominąłeś temat xD?

Dokładnie to samo - w fazie finałowej, podczas rozmów czy cutscenek, momentami seryjnie już nie kojarzyłem o kim oni nieraz mówią i o jaki wątek chodzi, nasrali tych postaci tyle że można się pogubić, szczególnie że robili mnóstwo tych słabych twistów że ktoś zginął potem że żyje, znaleziono kogoś ciało a potem że to nie jego itd. Historia bejsbolisty sama w sobie była świetna, ale praktycznie niepowiązana z głównym wątkiem, koleś pojawił się w Kamurocho w zasadzie po nic - przywitał się z Kiryu, obił Baba-Chana i tyle go widzieli, a w Y6 póki co nawet nie został wspomniany. To powinien być jakiś wątek poboczny, nie wiem czemu z tego zrobiono osobny chapter. 

  • Thanks 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano tak, rzadko zaglądam do tamtego tematu xD Widzę, że chyba każdy miał ten sam problem z finałowym bossem z 4 - postać, którą prawdopodobnie najmniej rozwijałeś i najmniej grałeś, dostała najtrudniejszego bossa, takiego wyraźnie trudniejszego niż poprzednie postacie, bardzo dziwny zabieg.

Historia Shinady była tak dobra sama w sobie, że przez nią właśnie zapomniałem o całej reszcie i nie za bardzo ogarniałem co się dzieje xD W ogóle bardzo fajny bohater, który już nigdy nie wraca, choć nie przepadam za jego stylem walki nastawionym na graby i broń białą. Widzę, że mamy podobnie - wątek Haruki i Shinady również dla mnie najciekawsze, mimo, że Haruka to w 90% QTE. U Saejimy nienawidziłem tego miasta, w sensie, fajnie, że zupełnie inny klimat - zima, śnieg, ale przez te wąskie chodniki wpadało się na walkę mniej więcej co 10 sekund i nawet mimo, że uwielbiam brutalny styl walki Saejimy, to zaczynało to być niesamowicie frustrujące. Z końcówki Y5 bardzo podobał mi się motyw Haruki i jej wyznania - naprawdę miało to moc, u reszty... nawet za bardzo nie pamiętam co się działo xD Co do motywu dachowego - sam w sobie zostaje, bo jest ikoniczny, ale już na szczęście w późniejszych częściach nie ma nasrane tych głupotek. Pamiętam, że oglądałem jak moja kobita kończyła Y5 i mówi: "no tak, niech jeszcze Daigo przyjdzie z kroplówką ze szpitala" - niemalże trafiła, przyszedł ze szpitala, ale jakiś typ go trzymał pod ręką, niewiele brakowało do kroplówki xD

Do super moc się przyzwyczajaj powoli, bo od 7 jest dość spory zwrot w ogólnym klimacie gry - ma to sens fabularny, ale trzeba się troszku przyzwyczaić.

6 również uwielbiam i nie rozumiem trochę dlaczego tak wielu na nią narzeka, może poza etapami z "niańką" xD Powrót do właśnie tego o czym pisałeś wcześniej - bardziej kameralna historia skupiająca się na postaciach i relacjach, zamiast jakiejś przekombinowanej intrygi. No i to co kocham w 6 - Horishima! Małe miasteczko portowe z niesamowitym klimatem (no i świetnie wygląda na Dragon Engine), przypomina to trochę pierwszą część Shenmue, fajnie, że duża część gry się tam dzieje, osobiście uwielbiam takie klimaty i brakowało mi tego w Yakuzach.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
29 minut temu, Przemcio666 napisał:

Ano tak, rzadko zaglądam do tamtego tematu xD Widzę, że chyba każdy miał ten sam problem z finałowym bossem z 4 - postać, którą prawdopodobnie najmniej rozwijałeś i najmniej grałeś, dostała najtrudniejszego bossa, takiego wyraźnie trudniejszego niż poprzednie postacie, bardzo dziwny zabieg.

Zarówno w Y3 i Y4 finałowi bossowie są trudni nie dlatego że są aż tak silni, ale dlatego że prowadzony przez Ciebie bohater nagle jakby zostaje osłabiony - nagle porusza się o wiele wolniej, ataki są anemiczne i bardzo łatwe do uniknięcia, i co najgorsze - co 2-3 uderzenie wroga to gwarantowana gleba. W Y5 zaś finałowy koleś w siedzibie Tojo to jest dosłownie jakiś potwór, ta walka jest przesadzona ponad wszelką miarę, walka trwa cholernie długo, a jak koleś dostaje heata to praktycznie ma pełną odporność na Twoje ciosy.

29 minut temu, Przemcio666 napisał:

Historia Shinady była tak dobra sama w sobie, że przez nią właśnie zapomniałem o całej reszcie i nie za bardzo ogarniałem co się dzieje xD W ogóle bardzo fajny bohater, który już nigdy nie wraca, choć nie przepadam za jego stylem walki nastawionym na graby i broń białą. Widzę, że mamy podobnie - wątek Haruki i Shinady również dla mnie najciekawsze, mimo, że Haruka to w 90% QTE. U Saejimy nienawidziłem tego miasta, w sensie, fajnie, że zupełnie inny klimat - zima, śnieg, ale przez te wąskie chodniki wpadało się na walkę mniej więcej co 10 sekund i nawet mimo, że uwielbiam brutalny styl walki Saejimy, to zaczynało to być niesamowicie frustrujące.

A mi się właśnie bejsbol podobał, przypominał mi styl walki Majimą w Y0 :) Historia mega, choć do niczego w kontekście tej gry nie pasująca. W historii Haruki zabrakło mi tylko jednego - wiele razy wspominano motyw tego listu Goro do swojej byłej, i tego spotkania po koncercie. Szczerze byłem pewien że to właśnie tym motywem zakończy się ta gra, niestety Goro został totalnie sponiewierany w tej odsłonie - jego wątek został na siłę dopisany pod historię Park, co się w ogóle nie kleiło z niczym, szczególnie biorąc pod uwagę wątek Makoto, który jasno wskazywał że Goro nigdy się nikim nie zwiąże, ze względu na życie które prowadzi. 

29 minut temu, Przemcio666 napisał:

Co do motywu dachowego - sam w sobie zostaje, bo jest ikoniczny, ale już na szczęście w późniejszych częściach nie ma nasrane tych głupotek. Pamiętam, że oglądałem jak moja kobita kończyła Y5 i mówi: "no tak, niech jeszcze Daigo przyjdzie z kroplówką ze szpitala" - niemalże trafiła, przyszedł ze szpitala, ale jakiś typ go trzymał pod ręką, niewiele brakowało do kroplówki xD

Te motywy dachowe to jest największy problem fabularny w Yakuzach - są idiotyczne, totalnie przewidywalne, momentami wręcz frustrujące ukazywanym poziomem głupoty - ile postaci w tych wszystkich odsłonach zginęło właśnie przez te "dachowo-pistoletowe" motywy ? Ja rozumiem że można ten motyw zrobić raz, niech będzie dwa razy, ale to już chyba 4-ta gra pod rząd, w której w ten sam sposób twórcy pozbywają się niechcianych bohaterów. Serio nie potrafią nic lepszego napisać, zabić ich w jakiś sensowniejszy, bardziej emocjonalny sposób ? A postać Daigo to wiedzie tu prym, goście którzy piszą dla niego fabułę muszą go chyba bardzo nie lubić, bo robią z niego kretyna dekady. Tak naprawdę prawie wszystko, co spowodowało problemy od Y2 aż do Y6 było spowodowane właśnie przez Daigo - a to przez jego słabości, ułomności, złe decyzje itp itd. Dla klanu Tojo byłoby lepiej, jakby koleś po prostu zniknął i zastąpiłby go ktokolwiek inny. 

29 minut temu, Przemcio666 napisał:

6 również uwielbiam i nie rozumiem trochę dlaczego tak wielu na nią narzeka, może poza etapami z "niańką" xD Powrót do właśnie tego o czym pisałeś wcześniej - bardziej kameralna historia skupiająca się na postaciach i relacjach, zamiast jakiejś przekombinowanej intrygi. No i to co kocham w 6 - Horishima! Małe miasteczko portowe z niesamowitym klimatem (no i świetnie wygląda na Dragon Engine), przypomina to trochę pierwszą część Shenmue, fajnie, że duża część gry się tam dzieje, osobiście uwielbiam takie klimaty i brakowało mi tego w Yakuzach.

Mi nawet motywy niańki pasują, bo historia robi się coraz bardziej personalna. Cieszę się, że tak bardzo skupiono się w Y6 właśnie na Kiryu i Haruce, a nie na jakichś "wielkich i poważnych problemach" Yakuzy. Hiroszima jest mega, ale nie ma co ukrywać że mega robotę robi tutaj nowy silnik (chyba ten sam co w Y2 ?).]

btw. wczoraj kupiłem w dualu Judgement / Lost Judgement i Like a Dragon - będę je robił w zalecanej kolejności Judgement->Like a Dragon->Lost Judgement, ale po Y6 muszę sobie zrobić przerwę, bo zaczynam się lekko wypalać, szczególnie po Y4/Y5. Z tego co kojarzę , duża historia Kiryu na Y6 się kończy - wiem, że będzie jeszcze jedną z głównych postaci w jednej grze plus gościnne występy, ale to już będzie trochę innego od tego co było. 

 

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Element Wojny napisał:

Te motywy dachowe to jest największy problem fabularny w Yakuzach - są idiotyczne, totalnie przewidywalne, momentami wręcz frustrujące ukazywanym poziomem głupoty - ile postaci w tych wszystkich odsłonach zginęło właśnie przez te "dachowo-pistoletowe" motywy ? Ja rozumiem że można ten motyw zrobić raz, niech będzie dwa razy, ale to już chyba 4-ta gra pod rząd, w której w ten sam sposób twórcy pozbywają się niechcianych bohaterów. Serio nie potrafią nic lepszego napisać, zabić ich w jakiś sensowniejszy, bardziej emocjonalny sposób ?

W całej serii widać pewien podział - Yakuzy przed 0 i Yakuzy po 0, trochę jak side questy w grach z otwartym światem przed Wiedźminem 3 i po Wiedźminie 3. Ogólnie writing w grach w czasach Y1 - Y5 był dość naiwny, w sensie, twórcy gier w zdecydowanej większości tworzyli nieprawdopodobne intrygi z nieprawdopodobnymi antagonistami (Y3 xD), lub mieli totalnie wylane na fabułę - Yakuzy i tak pod tym względem stoją kilka leveli wyżej niż wiele gier z tamtych czasów, ale mam silne wrażenie, że historie opowiadane w grach stały się bardziej dojrzałe gdzieś koło 2013 roku wzwyż, kiedy gry (szczególnie AAA) zaczęły stawiać bardziej na opowiadanie historii, niż na czysty fun (czyli jakoś przy premierze TLoU1). Oczywiście było trochę wyjątków, to nie tak, że nie powstała wcześniej żadna dobra fabularnie gra, były już takie klasyki jak Silent Hill, czy Bioshock, jednak dopiero gdzieś w tym 2013~ nastąpił taki zwrot, gdzie gry zaczęły traktować się trochę poważniej i "wielkie intrygi z tysiącami zwrotów akcji" przestały być cool, ten sam zwrot widać w Yakuzie, gdzie 0 i 6 są wyraźnie mniej zapchane takimi "growymi" intrygami - nadal je mają, ale są one mniejsze, przez co są moim zdaniem ciekawsze i mniej dezorientujące. Nie wiem czy masz takie samo wrażenie, ale osobiście dość mocno skaczę po różnych "epokach" growych i widzę taki trend : p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

45 minut temu, Przemcio666 napisał:

W całej serii widać pewien podział - Yakuzy przed 0 i Yakuzy po 0, trochę jak side questy w grach z otwartym światem przed Wiedźminem 3 i po Wiedźminie 3. Ogólnie writing w grach w czasach Y1 - Y5 był dość naiwny, w sensie, twórcy gier w zdecydowanej większości tworzyli nieprawdopodobne intrygi z nieprawdopodobnymi antagonistami (Y3 xD), lub mieli totalnie wylane na fabułę - Yakuzy i tak pod tym względem stoją kilka leveli wyżej niż wiele gier z tamtych czasów, ale mam silne wrażenie, że historie opowiadane w grach stały się bardziej dojrzałe gdzieś koło 2013 roku wzwyż, kiedy gry (szczególnie AAA) zaczęły stawiać bardziej na opowiadanie historii, niż na czysty fun (czyli jakoś przy premierze TLoU1). Oczywiście było trochę wyjątków, to nie tak, że nie powstała wcześniej żadna dobra fabularnie gra, były już takie klasyki jak Silent Hill, czy Bioshock, jednak dopiero gdzieś w tym 2013~ nastąpił taki zwrot, gdzie gry zaczęły traktować się trochę poważniej i "wielkie intrygi z tysiącami zwrotów akcji" przestały być cool, ten sam zwrot widać w Yakuzie, gdzie 0 i 6 są wyraźnie mniej zapchane takimi "growymi" intrygami - nadal je mają, ale są one mniejsze, przez co są moim zdaniem ciekawsze i mniej dezorientujące. Nie wiem czy masz takie samo wrażenie, ale osobiście dość mocno skaczę po różnych "epokach" growych i widzę taki trend : p

Tak, oczywiście, różnica jeśli chodzi o jakość fabuły na przestrzeni lat jest kolosalna. Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony wielką popularnością oryginalnej Yakuzy Kiwami 1, bo ona tak naprawdę nabiera sensu dopiero po ograniu Yakuzy 0. Bez tego prologu z 1985r., w Kiwami 1 nie wiadomo praktycznie NIC - nie ma żadnego sensownego wejścia w historię, kto jest kim, skąd się wziął, z kim lubi lub nie i dlaczego - od razu kopem jesteś wrzucony w środek jakichś wydarzeń i płyniesz z prądem - do tego Kiwami 1 jest napisane dość łopatologicznie, i chwyta tylko w tych momentach, kiedy masz już jakieś przywiązanie do postaci, które poznałeś je w Y0. Bez tego w zasadzie miałbym wylane na to kto i jak ginie, kiedy i dlaczego. Gdybym ograł Kiwami 1 jako pierwszą grę z serii to uwierz, że byłaby ostatnią. Y1-Y3-Y4 to są bardzo proste gry, z nieco naiwną fabułą, przewidywalnymi zwrotami, wieloma przedłużaczami i bardzo durnymi questami pobocznymi. Y2 Kiwami wyszło znacznie lepiej, bo to pełnoprawny remake który dostał mnóstwo usprawnień, do tego otrzymał dodatkową historię dla Goro i zakończenie wątku z Makoto, co bardzo podniosło wartość tej gry. Y5 to już krok w nowe, tyle że ostro przesadzili - poniosło ich bardzo po Y4 i wrzucili taką masę contentu, że więcej ludzi się od niego odbiło niż go zrobiło (mówię na podstawie tego, co czytałem min. na redditach). W Y6 widzę już znacznie wyższy poziom fabuły, prawie na poziomie Y0. Jest bardzo dobrze skonstruowana, czynności pobocznych jest znacznie mniej i questy poboczne robię chętnie, bo nie ma ich pierdyliarda na mapie tylko trafiają się dość sporadycznie, i są często powiązane z fabułą główną, szczególnie z Haruką. 

Mi tylko szkoda, że twórcy nie potrafili na przestrzeni tych wszystkich lat napisać jakiegoś wątku emocjonalnego/romantycznego dla Kiryu. Nawet wątek Yumi był kiepski w tym kontekście, choć wiadomo było że Kiryu ją kochał. Wątek Kaoru zwalili dokumentnie, wypisując ją już na wstępie Y3; w Y5 dodali wątek Mayumi, który też kompletnie do niczego nie doprowadził; w Y6 jest Kiyomi, która bardzo ma się ku Kiryu (z tego też zapewne nic nie będzie). Nawet panie z klubów to tylko gadki szmatki do kompletnie niczego nie prowadzące i tak patrząc z boku, Kiryu to 50-letni prawiczek. Wiesz, nie żebym oczekiwał jakichś romansów jak w grach Bioware albo coś, ale chociaż żeby była jakaś dodatkowa linia fabularna w tle, jakaś osoba powracająca, coś spoza "głównego nurtu", coś nadającego więcej normalności w jego życiu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że grasz jak ja, tyle że ja pół roku z rzędu, a potem ze 3 miesiące. W efekcie niezbyt dużo pamiętam z fabuły.

15 godzin temu, Element Wojny napisał:

1. Bez tego prologu z 1985r., w Kiwami 1 nie wiadomo praktycznie NIC - nie ma żadnego sensownego wejścia w historię, kto jest kim, skąd się wziął, z kim lubi lub nie

2. W Y6 widzę już znacznie wyższy poziom fabuły, prawie na poziomie Y0.

3. Nawet panie z klubów to tylko gadki szmatki do kompletnie niczego nie prowadzące

1. Za mało oglądasz seriale. Tam typowo od pierwszego odcinka wszyscy się znają i ty jesteś tak traktowany, że wszystko wiesz o każdym.

2. Bo to zbliżony rocznik (inne dużo starsze).

3. Prowadzące, tylko musisz to kończyć (ja dla osiągnięć). Chyba Y6 jest najbardziej zbliżona do porno z kamerek. Najbardziej zaawansowany "romans" to raczej Kiwami 2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, sino napisał:

Za mało oglądasz seriale. Tam typowo od pierwszego odcinka wszyscy się znają i ty jesteś tak traktowany, że wszystko wiesz o każdym.

Na ogół seriale starają się wprowadzać oglądającego w ten sposób, by dość szybko zrozumiał zależności pomiędzy głównymi bohaterami. Kiwami 1 tego nie robi - dość szybko zaczynasz z kimś walczyć, nie wiedząc nawet dlaczego jest Twoim wrogiem, albo dostając niewiele mówiący ogólny opis w postaci jednego/kilku dialogów. To jest ten stary sposób pisania gier, o którym pisał kolega @Przemcio666 Gdyby nie Y0, w życiu nie ogarnąłbym tematu wspólnej historii i braterstwa (kyodai) pomiędzy Kiryu i Nishikim, bo gra dała mi ile w Y1 - jedną cutscenkę z nim, zanim Kiryu nie trafł na 10 lat do więzienia? 

To jest zrozumiałe dla czasów w których tworzono oryginalną Yakuzę, ale obecnie to się nie sprawdza.Y0 zrobiła ogromną przysługę dla Kiwami 1/2, nakreślając wszystkie wątki i relacje, a także budując sporą więź emocjonalną pomiędzy bohatera, dzięki czemu wejście w Kiwami 1 jest niesamowicie łatwe.

30 minut temu, sino napisał:

Prowadzące, tylko musisz to kończyć (ja dla osiągnięć). Chyba Y6 jest najbardziej zbliżona do porno z kamerek.

Chodziło mi bardziej o kontekst jakiejś relacji, niż bzyku bzyku. No ale ok, w Y6 poświęcę sobie czas i wymaksuję sobie jedną "panią", zobaczymy do czego to doprowadzi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Tematy

  • Odpowiedzi

    • 20 lat cudu gospodarczego w Polsce a na ścianie wschodniej dalej hula wiatr. Przypadek? Nie.
    • @michasm rozumiem że jak poszedłeś do pracy to wiedziałeś już wszystko? Nie generowałeś przestojów tym, że nie wiedziałeś jak coś naprawić a nie miałeś z tym wcześniej do czynienia i musiałeś się dowiedzieć? Do tego właśnie straszeniem jakąś wielką odpowiedzialnością za każdą nawet pierdołę, która nawet jak zostanie spaprana to i tak nic nie zmieni, młodzi ludzie boją się podejmować ryzyko. Co więcej, oczekują korzyści finansowych z tego czego sami się nauczą. Jak rozwiąże jakiś problem, którego nikt nie umiał rozwiązać, to co będzie w takim januszexie miał z tego prócz wątpliwego przywileju rozwiązywania tego problemu za każdym razem jak wystąpi? Nic. Jedynie więcej roboty i delegowanie do spraw trudnych, za które nikt się nie bierze. Zwiększające jego doświadczenie? A ma to na jakimś świstku z kursu? Nie.  Przyzwyczaj się do tego, że czasy się zmieniają i brak wynagradzania inicjatywy latami, zabija tę inicjatywę w coraz młodszym wieku. Ogólnie temat rzeka, bo zahacza o coraz częstsze przeświadczenie młodych ludzi, że rozbudowana wiedza nie jest im niezbędna by być szczęśliwym i żyć na bogato. Dlatego jak muszą iść do normalnej pracy, to wykazują coraz mniej własnej inicjatywy.  Ale masz tutaj przypadek w tym temacie. Co @Marches da, że zaangażuje się w dodatkowe prace np. pakowacza? Nic. Zapłacą mu więcej, bo będzie robił to czego nie powinien? Nie, bo i tak uważają, że robi to w czasie gdy nie ma innego zajęcia. Co najwyżej w zależności od tego co pakuje, siądzie mu kręgosłup albo kolana. W CV sobie wpisze informatyk-pakowacz? Potem zdziwienie że będzie chciał pracy "od do" bez jakiegoś większego zaangażowania, ale za przyzwoite pieniądze. Bo go tego taki januszex nauczy, że nie warto się angażować w cokolwiek ponad przydzielony do stanowiska zakres obowiązków. Edit: i żebyśmy się zrozumieli. Wiem o co Ci chodzi, ale to już jest inne pokolenie, inaczej wychowane i inaczej patrzące na pewne sprawy. Oczekiwanie takiego samego podejścia jak 10, 20 czy 30 lat temu to stanie w miejscu.
    • Tak, tylko co jak karta po takim zabiegu padnie? Później mogą pocisnąć że stworzyłeś gdzieś zwarcie itp itd, i z gwarancji lipa będzie. Więc to taki trochę śliski temat.
    • Przepraszam, za trochę późną odpowiedź. Trzymam ram na 1.47 normalnie z profilem XMP, i póki co 0 bluescreenów. Problem można uznać za rozwiązany. Dziękuję za pomoc!
    • @sideband Mógłbyś rozwinąć swoją myśl? 
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...