Skocz do zawartości
qqwertyuiopp

Jakie macie rowery?

Rekomendowane odpowiedzi

Ten NRX chodzi płynnie czy mułowato?

Mam NCX-a powietrznego, który tak sobie działa (lepiej od RST Neon (sprężyna) ale gorzej od RST M29 (powietrze, otwarta kąpiel olejowa)). Nabrał już luzów, więc powoli rozglądam się czym go zastąpić (może na jesieni). Na oku mam RST Vouge (technologia jak w M29) oraz właśnie NRX-a.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bono, na tą chwilę nie jestem w stanie Ci udzielić na to pytanie odpowiedzi. Raz, że za mało jeździłem (pogoda :mad2:), a dwa nie mam kompletnie doświadczenia z czymś innym (poza kiepskim sprężynowym NVX), nie wiem jak inne chodzą i nie wiem też jak w praktyce wygląda mułowatość bądź jej brak. Też z początku patrzałem na NCXa, ten NRX kosztował stówkę więcej, ale prawdę mówiąc wziąłem go bo mi polecono i nie jestem w stanie powiedzieć czym one się w praktyce różnią.

 

Na pewno jest bardziej "mułowaty", "smołowaty" niż ten sprężynowy NVX. To też była jedna z rzeczy, która mi się w nim nie podobała - po ugięciu gdy wjechało się w większy dołek to przy wyjeździe odbijał do góry. Dla mnie zbyt mocno, miałem wrażenie czasem, że podbije koło tak mocno przy wyjeździe, że zwyczajnie straci kontakt z podłożem. Na tym NRX tego nie ma, ugnie się, ale powrót jest już dużo spokojniejszy.

 

Jak troszeczkę szukałem na co się szarpnąć to często polecano Rock Shox Paragon. Zdania względem NCX czy NRX były podzielone, jedni pisali, że lepszy, inni, że gorszy, ostatecznie wziąłem Suntour'a bo mam na miejscu dystrybutora z serwisem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie także zmiany w zawieszeniu na nowy rok, wyleciał Epixon a rower dostał DT Swissa OPM ODL.

 

 

W sumie to uratowało rower przed sprzedażą, bo dwa lata na nim jeździłem, zrobił 11 tysięcy i się zaczął nudzić. Zakupy w postaci dupereli typu nowa kierownica, świetna przednia lampka z pilotem itp nie poprawiła sytuacji. I już prawie prawie podjąłem decyzję, że czas na coś nowego. No i w pizdu i wylądował i cały misterny plan też w pizdu... Pojawił się na horyzoncie OPM a że zawsze chciałem skosztować szwajcarskiego sztućka to zastanawiałem się cały kwadrans nad zakupem.

 

Różnica jak miedzy piciem Szczawnicy a szczaniem w piwnicy. Epixon niby sztywny, niby poprawny, niby lubiany, niby po zalaniu wystarczająco czuły. Różnica jest oszałamiająca, jakbym leciał na chmurce.

 

 

533a398c8bd1566c1f0db0fd9bb9d808.jpg

 

 

W sumie to teraz chyba jestem skazany na ten rower przez kolejne dwa lata, bo fantów kupionych na zapas mam tyle, że dwa lata mogę jeździć bez inwestycji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj można jeszcze myk-myka dać, a tak zostaje zbierać przez te dwa lata na fulla ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Myk-myk nie dla mnie. Raz, że z nim przekroczyłbym 11kg a ja gryzę gramy, dwa - nie wiem czy mi potrzebny do szczęścia. A skoro nie wiem - znaczy się, że niepotrzebny.

 

Tak bardziej w kierunku jakiegoś ścieżkowca się skłaniam. Bardzo mi się podobają ramy Nukeproof, może nie w malowaniu 2020, ale generalnie zaczyna mi się marzyć coś bliżej traktorka. Tu już myk-myk pasuje jak ulał :thumbup:

 

244c102d50db1afc358b7f752e22518d.jpg

Edytowane przez cervandes

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też myślałem, że mi do szczęścia niepotrzebny, ba pierwsze jazdy z opuszczoną sztycą tylko mnie utwierdzały w tym przekonaniu.

Dopiero po zmianie pozycji na zjazdach (z maksymalnie do tyłu na wyprostowanych rękach, do większego przykucnięcia i ugiętych rąk) coś zaskoczyło i zaczęło wszystko grać. Nie opanowałem jeszcze tego do końca, bo nadal czuję się mało stabilnie bez przytrzymania siodełka udami, nie zawsze na szybszych zjazdach dobrze dobiorę pozycję i balans ale generalnie robi robotę.

Opuszczenie siodła niesamowicie ułatwia strome zjazdy (czasem aż za bardzo - robią się nudne ;) ). Jest to jedna z najlepszych rzeczy jakie przez ostatnie lata weszła do rowerów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to tylko wtedy przydatne, jeżeli ktoś robi te zjazdy, nie? :) Część ludzi z mtb nie robi jakichś gór i dolin, traktuje taki rower jako uniwersalny, na każdy teren, także płaski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest gdzie wykorzystać, może wysokości małe bo do około 40m względnych ale treściwe.

 

I ci chyba niespecjalnie tworzą trendy w rowerach górskich ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trend "rower górski najlepszy bo do wszystkiego" dalej się trzyma. Technicznie to jest w zasadzie poprawny. Chociaż...chyba ideałem "wszędziewjazda" to chyba jest jakiś fatbike z miękkimi biegami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie o to mi chodziło.

Chodzi skąd się biorą nowinki techniczne, w tym przypadku opuszczana sztyca. To nie jest wymysł ludzi biorących górala jako rower do wszystkiego, to pojawiło się w enduro czy trail, gdzie zarówno trzeba pod górkę wjechać, jak i polecieć po kamieniach, korzeniach, czy poskakać. Weszło też do XC za sprawą coraz trudniejszych tras na zawodach.

 

Faty nie są ideałem, są brzydkie, niezgrabne, strasznie bujają na asfalcie, a w terenie za dobrze nie amortyzują. Może jak dorobią regulację ciśnienia w oponach z manetki na kierownicy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to tak.

Dałem przykład fatbajka jako czegoś, czym wejdziesz chyba prawie wszędzie. Efektownie, ale nie efektywnie ;)

Wygląd? To jest wiadomo, że zawodnicza szosówka najpiękniejszym i najzgrabniejszym typem roweru. To chyba nie podlega dyskusji, oczywista oczywistość!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te anorektyczki? :E

 

Są ładne ale akurat w zawodniczych bym ich specjalnie nie szukał. Miałem ładnych kilka lat temu (2014) okazję przejść się przez rozstawione ekipy i większość rowerów wyglądała zwyczajnie. Było trochę ciekawszych ale reszta z wyglądu co najwyżej średnia półka (sam wygląd, linia, a nie założony osprzęt, który też nie był z najwyższej jak mnie pamięć nie myli).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Kurłaaaaaa, bo zaraz zbierę chłopaków szosowców i będzie się dziao!!!111 :P

Nie anorektyczki, lecz kozice, ewentualnie gepardy!

 

Wbrew oczekiwaniom sprzętowców, wydaje się, że jedynie topowi zawodnicy mają dostęp do full wypas Dura Ace di2 itd. Cześć ogólnokrajowych zawodów jest wygrywana na np. Ultegrze. Sprzętowo (inwestycyjnie) cierpią też teamy kobiece. Tak przynajmniej widziałem na fotkach czasami.

 

A zawodnicze też przez to że tam zazwyczaj nie ma jakichś do góry wywiniętych manetek, wysokich mostków i geometrii endurance.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zdarza mi się wsiąść na szosę, to mam wrażenie, jakbym na nożyku do pizzy jechał. Dramatycznie mi to nie odpowiada i ani myślę wchodzić w coś, co krawężnik, schody czy inna dziura uszkodzi. No i ta wąska kierownica, że prawie nadgarstki się o siebie ocierają, DŻIZAS. Jak będzie jakaś bitka to ja chętnie mogę swoją rację udowadniać! :lol2:

 

A tak poważnie, to zjechałem wczoraj dobry kawałek Procalibrem 9.7. Ja myślałem, że ten mój Dzik jest całkiem fajny. Otóż już nie jest. Już mi się nie podoba. Co prawda XTka na NXa bym nie zamienił, generalnie na Srama mam lekką alergię, ale zestawienie tej ramy i kół zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Reba dupy nie urwała, jest jaka jest, ale koła to jest mistrzostwo. I jeszcze ten dźwiek, moja 240tka ma 36T ratcheta, na dodatek na oleju go mam żeby szczekał - a to piasta w Treku była głośniejsza. SKANDAL.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musi uszkodzić, wbrew pozorom, chyba że komponenty z kategorii ultralight. Wjechałem chyba z półtora roku temu w dziurę w drodze na tyle dużą, żeby podrzuciło do góry, przy prędkości chyba 60-70km/h. Rower zajęczał tak, że na ISS pewnie słyszeli, ale nic się nie stało.

Krawężniki i schody? Proszę obejrzeć filmiki o Saganie, albo panu Brumotti. Niemniej, po takich miejscach się szosówką zazwyczaj nie jeździ, jak sama nazwa wskazuje, nie?

Kierownica? Jest węższa, na pewno. Ba, obecnie nawet powraca się do bardzo wąskich kierownic o szerokości ~38cm z powodów łareło i obalenia mitu, że na podjazdach z szerszą kierą lepiej się oddychało. Po co jeszcze jest taka wąska kierownica? Z mtb kierownicą nie wyszło by to, co się dzieje podczas sprintu :> I tu polecam filmiki od Velon CC - pokazują akcję z kamerek na rowerach.

 

Po tym, jak kupiłem pierwszą szosę i przejechałem się "wokół komina", nigdy więcej nie wsiadłem na swoje mtb. Po tym to miałem jedynie jedną okazję na jazdę na mtb - wypożyczonym, niby po szosie, ale także i po płaskim, ale kiepskim terenie, więc trzeba było - myślałem że mam zepsuty rower, taki był ułomnie wolny, mułowaty i miękki :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Uwielbiam te drobne spiny o wyższość jednego roweru na drugim (bez sarkazmu). :E Po kupieniu szosy i zrobieniu pierwszego tysiaka, każdy inny rower też zaczął mi się wydawać mułowaty, ale i tak do crossa wracam regularnie, żeby pośmigać trochę po terenie. W najbliższym czasie stosunek się jednak nie zmieni - 90% szosa, 10% cross. Inna sprawa, że w tym roku jeżdżę na razie mało, przeprowadzka i remont pochłonęły większość wolnego czasu.

 

O delikatność szosy bym się nie martwił. Na początku, jak to zwykle bywa, obchodziłem się z nowym rowerem jak z jajkiem, zwłaszcza że nie sprawiał wrażenie solidnego na tle poprzedniego. Po roku pozostało z tego podejścia tylko wspomnienie. :E Nadal staram się omijać większe dziury, ale ciężko tutaj mówić o oszczędzaniu sprzętu. Na razie nic się nie dzieje, po kilkunastu zaliczonych krawężnikach, w tym ze 3 razy mega solidnie.

Edytowane przez Vulc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mieszczuch jest ciężki, do tego piasty ze sporymi oporami (z przodu dynamo, z tyłu biegi). Na co dzień nie czuję jego mułowatości.

Jednak jak podjechałem nim na testy rowerów i akurat padło bardziej na szosowe, to pierwsze chwile powrotu dały uczucie jakby z kotwicą jechać. Ale zanim dojechałem do domu, to uczucie zniknęło.

 

Generalnie to jest bardzo ciekawa sprawa jakie są odczucia z jazdy i jak przebiega proces adaptacji. Zmiana w crossie opon z 38 z lekkim bieżnikiem na 47 z solidniejszym. Jak mnie pamięć nie myli to po twardym specjalnie różnicy nie wyczułem, na miękkim zasadnicza zmiana i już się tak nie zakopywałem.

Kolejna zmiana, to złożenie nowego roweru, lepszy amor, częściowo napęd, koła, opony te same, waga chyba ciut mniejsza wyszła. Teoretycznie powinno być szybciej, a w odczuciu nie było (inna sprawa że zbiegło się ze spadkiem formy jak poszedłem do roboty ;) ). No owszem z górki można było się solidniej puścić. Podstawowa różnica, to była długość roweru (musiałem się bardziej pochylać) i jego zwrotność (lepsza, na pierwszej jeździe prawie w drzewo po wewnętrznej wjechałem).

W porównaniu do mieszczucha sporo lżejszy i sprawniejszy ale czasy przejazdu wcale nie są dużo lepsze, jakieś pojedyncze minuty urwane, czyli na granicy błędu i wpadnięcia w dobre fazy świateł.

 

 

W kwestii mtb vs szosa, to chyba nikt tych docinek nie bierze na poważnie.

Miałem kiedyś okazję crossem jechać kawałek z fest wiatrem w plecy. Na liczniku >40km/h, blat zapięty i z każdym obrotem czuć jak połyka się dystans. To jest super uczucie i ciężko je osiągnąć na mtb. Nie wiem jakie średnie się uzyskuje ale przy 25km/h można setkę machnąć w 4 godziny. Na swoich rowerach jak przekroczę średnią 20km/h to jest wyczyn. Zwykle oscyluje koło 18km/h z samej jazdy, a z odpoczynkami to koło 14km/h.

 

Co mi najbardziej przeszkadza, to ograniczenie dróg do w zasadzie tylko asfaltowych i najlepiej mało dziurawych. Za często to oznacza jazdę drogami o większym ruchu. Odpada sporo tras przez las, nad jeziorami itp.

Jest niewygodnie i pomijam tutaj aspekt sztywności roweru. Po prostu jadąc asfaltem prawie nie zmienia się pozycji, kręci się x godzin siedząc ciągle tak samo. W terenie trzeba więcej balansować ciałem, co i raz podnieść tyłek bo jakieś korzenie, dołki czy inne przeszkody. Trzeba też czasami zsiąść i przenieść lub przepchnąć rower (bo tak zarośnięte, przecież wszystkie górki podjeżdżamy ;) ). Większe urozmaicenie ruchu, tyłek od siodełka może odpocząć ;)

Jest na dłuższą metę nudno. No krajobraz się zmienia ale ciągle pola, czasem las, jak dobrze pójdzie to jakieś jeziora widać. Tak poza tym, to rozrywki typu kretyn na trzeciego, podciśnienie ciężarówki lub autobusu, czy rozpoznanie składu paliwa na węch ;) Może jakby się mieszkało gdzieś w górach, to by było ciekawiej i ambitniej, a tak zostają kilometry i wytrzymałość. W terenie ciekawiej, częściej trzeba korzystać z umiejętności prowadzenia roweru, ostre zjazdy, podjazdy, przeszkody, no i bezpośrednio przy przyrodzie.

 

Także na typową szosę zupełnie mnie nie ciągnie i co najbliżej dojdę, to pewnie gravel (kiedy ja to w końcu do kupy poskładam, zaraz będzie pół roku jak części leżą :heu: ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt docinek nie bierze na poważnie? Czyli co, całe moje starania w piach?!?!? :E

 

Szosówka na szosie to wiadomo, kontakt z innymi użytkownikami dróg. Z czego jakaś część to patologia. Patrząc na drogi, którymi zazwyczaj jeżdżę, jakiś niepokojąco spory procent ma takie problemy, lub też jest tak np. agresywna, że nie powinni mieć chyba prawa jazdy.

Trzeba się dostosować, przez co uznaję zarówno przyzwyczajenie się do ciągłego zagrożenia, jak i brak rutyny w tym przyzwyczajeniu (coś w stylu "10 lat jeżdżę i nic mi się nie stało, to mi się nic nie wydarzy").

 

Dziury na drogach da się "zaakceptować" - kwestia planowania do przodu trasy jazdy, zaprzestanie kurczowego trzymania się blisko pobocza. Kluczowa kwestia to chyba zachowanie przewidywalne dla kierowców.

 

Tym wszystkim się płaci za sztywną, ostrą jazdę. Żaden mtb czy inny gravel nie da nam takiego czucia drogi, lekkości zmiany kierunku, przyspieszeń i prędkości.

 

Szosa krulowo rowerowom! :foch:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Solidny MTB da o wiele lepsze przyśpieszenie, kwestia dobrej górki :terefere:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie ma szans :P

Nie dość że cięższy, bujający się, to jeszcze te biegi: jakie są najtwardsze przełożenia obecnie w typowych rowerach z 1x? Sprawdziłem Procalibera, którym kolega wyżej się zachwycił: 30x11. Toć to Panie jakieś dziadusiowe, jaka będzie prędkość przy powiedzmy stówie kadencji? Magiczne 35km/h? :E:P

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat to 30T jest nieporozumieniem dla mnie i pierwszą rzeczą, jaką bym zmienił (zapewne na 34T które mam aktualnie w rowerze). Z górki daje mi to 50km/h jak kręcę szybko, a kręcąc jak chomik jestem w stanie zrobić 60 czy 62km/h. To nie są oczywiście rowery do robienia rekordów szybkości na asfalcie, ale mi bardzo potrzeba tej swobody, że z jednej strony mogę się bujnąć z Gdańska na Hel czy do granicy z Rosją a w każdej chwili, gdy tylko mam na to ochotę walę w las i nawet ścieżek mi nie potrzeba. Zdarza mi się nawet czasem tak wkleić, że nie mam siły roweru z błota wyszarpać. Dlatego ja Was doskonale rozumiem i się droczę tylko z tymi szosami, każdy patrzy według swoich potrzeb, oczekiwań i tego, co mu sprawia największą frajdę. Mamy takie spektrum maszyn do wyboru, że każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Jak z autami: jeden woli małe, zwinne, miejskie pierdzikółka a drugi jak samochód nie ma 8 garów i 35 calowych opon to nie wsiądzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie ma szans :P

Nie dość że cięższy, bujający się, to jeszcze te biegi: jakie są najtwardsze przełożenia obecnie w typowych rowerach z 1x? Sprawdziłem Procalibera, którym kolega wyżej się zachwycił: 30x11. Toć to Panie jakieś dziadusiowe, jaka będzie prędkość przy powiedzmy stówie kadencji? Magiczne 35km/h? :E:P

Jakiej kadencji? :brow:

Przeca to się wali z góry 50, 60, 70... km/h bez pedałowania, po nachyleniu przy którym szosowcom skarpetki się wywijają na lewą stronę :E

 

Przy moich kółkach 29x2,3", 1x12 32x50-11 swobodnie wyciągam okolice 36km/h. Powyżej 40 robi się już za duży młynek dla mnie, więc chylę czoła cervandesowi za takie prędkości.

Ale tak samo dla mnie taki napęd jest lekkim nieporozumieniem. Za ciasno zestrojony, za mała rozpiętość. Jak zajadę to na pewno będą zmiany, prawdopodobnie na korbę pójdzie 34z (większa raczej nie wejdzie :( ), na tył na razie na oku mam Sunrace 11-51, alternatywa to zabawa w zmianę bębenka, który ogarnie 10z - niepotrzebnie drogo.

 

A zawieszenie, cóż muszą być warunki do rozwinięcia skrzydeł. Kiedyś testowałem jak mnie pamięć nie myli Treka Slash. Po płaskim, pod górkę, jakoś tak normalnie, rower jak rower. Z górki początek też bez rewelacji ale jak się rozpędzi, jak zawieszenie budzi się i zaczyna ta cała maszyneria pracować pod tobą. 30, 40 po leśnej ścieżce, a ty płyniesz po korzeniach i innych wertepach :lovin:

Top Fuel jest sztywniejszy, nie tak miodny ale lepiej pasuje do okolicznych terenów. Miałem obawy czy to to, bo celowałem we Fuela EX ale jest ok. Może jakbym miał góry o rzut beretem, to by było czego żałować. Dodatkowo mam blokadę zawieszenia w manetce (EX gdzieś tam przy damperze jest wajcha), która robi robotę na podjazdach i równiejszych prostych. O ile blokadę przedniego mało ceniłem i rzadko korzystałem w starym (głównie do usztywnienia na bardziej technicznych zjazdach, była stopniowa a nie 0-1), tak w nowym cieszę się, że mogę blokować tył.

Edytowane przez Bono[UG]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Aż policzę sobie tę kadencję na 34x11 przy 62km/h :>

 

Nie no, nie róbmy jaj :P Nie ma możliwości, żeby niełareło rower, z większymi oporami, z niełareło pozycją jeźdźca w chyba niełareło ciuchach, z jakimś uginaczem z przodu i przełożeniami mtb miał start do szosówki z jej przełożeniami, twardością, oponami, i lajkrowcem w pozycji łareło.

Na gradiencie, na którym mtb zrobi 70km/h, na szosie będzie to pewnie ponad 100km/h. Zresztą, 70km/h to jest prędkości podróżna czoła peletonu na żaglu w jakimś Abu Dhabi. Po płaskim.

 

Nie wygracieeeee! :E

 

PS. Miałem właśnie Fuela EX. Ale ten model się zmienił chyba na przestrzeni lat.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
' date='29 Maj 2020 - 15:20' timestamp='1590758403' post='15923336']

Solidny MTB da o wiele lepsze przyśpieszenie, kwestia dobrej górki :terefere:

Spadając ze skarpy to już w ogóle prędkości jak zawodowcy na szosie. :E

 

Jak wyżej, możliwości jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie lub - niskim nakładem środków i czasu - pod siebie skonfiguruje. Regularnie mijam w trasie jakieś boczne ścieżki, na które chciałoby się wjechać. Po głowie chodzi wtedy gravel, ale przeskok względem obecnego roweru byłby zbyt mały. Badam nowe tereny pod względem tras MTB, na razie nie wygląda to mega zachęcająco. Małe przewyższenia, mało leśnych ścieżek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż policzę sobie tę kadencję na 34x11 przy 62km/h :>

 

Nie pamiętam już co pokazał GPS, ale 145 albo 148.

 

Średnią z jazdy dowożę okolice 82, jak kręcę i jadę równo, to trzyma mi się 92-95, te 50 więcej to nie jest wyczyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Tematy

  • Odpowiedzi

    • Trudne się wylosowało... Monitorów z tunerem jest jak na lekartwo a szybszych niz 60hz tym bardziej. Nie ma mowy też o oledzie ani miniledzie z tunerem chyba że chodzi o telewizor to już prędzej coś znajdziesz.  Nie podałeś specyfikacji swojego komputera to też niezbyt można powiedzieć czy poradzi sobie z monitorem 4k np. (Samsung monitor m7 i m8) mają smart tv ale tunera już nie mają... Dodatkowo są na matrycy VA co nie każdemu może przypaść do gustu. Najlepszym rozwiązaniem będzie kupno możliwie najlepszego monitora na miniledzie/oled (jeżeli nadal mówimy o budżecie 4000zł) i jakiegoś smartboxa (googletv) z tunerem i podłączenie go do monitora poprzez HDMI.
    • Witam Proszę o ocenę zestawu do grania w 1440p i ewentualne propozycje zmian, chciałabym żeby wszystko zamknęło się w 7tys. Preferuję połączenie Intel/Nvidia, najlepiej jak najmniej RGB, dyski już posiadam (2 SSD Sata). Procesor i5 14600KF Karta Gigabyte GeForce RTX 4070 Super Windforce OC 12GB Płyta główna MSI B760 Gaming Plus WIFI lub MSI MAG B760 Tomahawk WIFI (wcześniej rozważałam również Gigabyte B760 Gaming X AX) Zasilacz Seasonic Focus GX - 750W Lexar Ares RGB 32GB 6400MHz CL32 Obudowa Genesis Irid 505F Z chłodzeniem mam problem, ponieważ chciałam zakupić Deepcool'a AK620, jednak nie jest dostępny w sklepie komputronika (sklep wybrałam ze względu możliwości odbioru komputera w moim mieście). Niestety ten ma dość ograniczony wybór chłodzeń. Tak samo jak widać mocno zastanawiam się nad płytą główną, jestem otwarta na propozycje.
    • https://www.rtings.com/monitor/learn/research/vrr-flicker  
    • Ja czego nie rozumiem? No ja rozumiem jaka jest różnica pomiędzy odbiornikiem prądu a generatorem. Z tego co widzę hybrydy się zgłasza. Czy Ci się to podoba czy nie. To nie jest offgrid.  Tak samo jak magazyn energii. Mimo iż ludzie używają je wewnątrz domu, to muszą być zgłaszane.  To że chińczyk mówi, że falownik nie wysyła nadmiaru energii poza sieć nie ma żadnego znaczenia jeśli podepniesz to do sieci.  Czy na rondo nie ma liczników? Na enmasz umowy tam z energetyka? Nie da się zamontować normalnej instalacji? Co powiedział Ci dostawca prądu? Jeśli sąsiada z działki wywali choćby radio na drugi tydzień po montażu Twojego lewego PV, to spodziewaj się problemów.  Jak udowodnił aż że Twój chiński szajs jest przekozak wówczas? Będziesz miał na to jakieś papiery?  Ze specyfiki pracy jaką oczekujesz. Ta sama zasada działania Cię interesuje. Będziesz szukał paneli gruntowych? A czym różnią się takie od paneli dachowych albo balkonowych? Zestaw balkonowy to jest to co szukać powinieneś. Bo zestawów RODo nie robi a raczej?  Zacznijmy od tego, że zacząłeś od złej strony, bo zamiast falownika i budowania hybrydy, podpina się takie rzeczy prosto w panele. Pompa na prąd stały o szerokim napięciu działania pyrka sobie jak ma napięcie i tyle. 
    • 40 powinno na górkę styknąć. I to na luzie jako dodatkowe.  Ewentualnie powinieneś pomyśleć nad jakimiś listwami przypodlogowymi z systemem dowolnego dodawania gniazdek.
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...