Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Prawidlowa ilosc rzeczy na kierownicy roweru :)

 

07-SLIDER_LIFEBEHINDBARS.jpg?resize=960%2C640

Edytowane przez Rozbity_Bezel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba u Modnego Blogera Z Kanału O Rowerach :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wolę wiedzieć ile przejechałem, w jakim czasie, z jaką prędkością aktualnie jadę itepe. Więc licznik to absolutny must have.

 

Jeżdżę często wieczorem, brak światła? Głupota.

 

Brak dzwonka z kolei to narażanie się na mandat za brak obowiązkowego wyposażenia.

 

Co do telefonu - to tak, wolałbym go nie mieć na kierownicy. Ale tak wyszło, że chyba muszę. Raz, że w kieszonce na plecach wciąż był mokry, wody się nie boi ale taka słona kąpiel nie wiem czy mu wskazana. Dwa - już napisałem, obawa o zgubienie.

Edytowane przez cervandes

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy wyjechać rowerem gdzieś na wakacjach w Hiszpanii. Ba, wystarczy wyjechać w dłuższą trasę od domu. Wtedy zobaczymy, czy bez nawigacji jeden z drugim kozak wróci do domu kierując się jedynie np. kątem padania promieni słonecznych :E

 

Dzwonek, mimo że 'brak słów jakie poniżenie', to bywa po prostu niezbędny, jeżeli się jedzie w miejscu, w którym mogą być piesi. Po ilu zwróceniach uwagi i ostrzeżeniach słownych mamy dość? Czasami zabieram go do kieszonki, jeżeli wiem, że mogę zahaczyć o takie właśnie miejsce.

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam latarkę i licznik. Tamten rok przejeździłem tylko z latarką. Za to Stravę włączałem w telefonie.

 

Latarka być musi jak się jeździ po ciemku.

 

Dzwonka nie mam, w ostateczności użyję gęby, ale "problemu" z pieszymi nie mam, bo jeżdżę tam, gdzie ich praktycznie nie ma.

 

A licznik. Niby wiem ile przejechałem i w jakim tempie, ale że nie ćwiczę dla wyników to jest to dodatek. W sumie najprzydatniejszy jest w nim.. Zegarek :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie ufam sytuacji, w której na rowerze mam na mostku delikatny przedmiot obudowany sprężanym szkłem, który jest punktowo ściskany w kilku miejscach.

Starożytnemu ludowi Qing zawdzięczamy wynalazek pod nazwą: silikonowy pokrowiec na telefon. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy wyjechać rowerem gdzieś na wakacjach w Hiszpanii. Ba, wystarczy wyjechać w dłuższą trasę od domu. Wtedy zobaczymy, czy bez nawigacji jeden z drugim kozak wróci do domu kierując się jedynie np. kątem padania promieni słonecznych :E

 

Dzwonek, mimo że 'brak słów jakie poniżenie', to bywa po prostu niezbędny, jeżeli się jedzie w miejscu, w którym mogą być piesi. Po ilu zwróceniach uwagi i ostrzeżeniach słownych mamy dość? Czasami zabieram go do kieszonki, jeżeli wiem, że mogę zahaczyć o takie właśnie miejsce.

Nawigacja w zegarku.

 

A dzwonek w kasecie. Prawilny bebenek jak przestajesz krecic powinien nie tylko straszyc przechodniow ale tez budzic zmarlych z wiecznego snu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawigacja w zegarku...tak, bardzo wygodny i ergonomiczny pomysł ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wypadającego czegoś z tylnej kieszonki: nie wiem w jakich ciuchach jeździsz, prawdopodobnie nie w obcisłych - w takich zawartość koszulki jest trzymana chyba lepiej. Innym rozwiązaniem, którego (na razie z sukcesem) używam to wkładanie mydelniczki (telefonu) w np. niezbyt śliski foliowy mały worek. Cokolwiek, co zwiększy tarcie :)

Ja wkładam do grubej wełnianej skarpety :E

Ale to tylko na szosie, na mtb nie biorę ze sobą telefonu.

Edytowane przez gret

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawigacja w zegarku...tak, bardzo wygodny i ergonomiczny pomysł ;)

Ile razy w trakcie trasy sprawdzasz gdzie masz jechac? Raz? Dwa? Ja zazwyczaj patrze na mape przez tripem gdzie jade. Kwestia zdecydowania przy skrzyzowaniu ktory skret.

 

Ja jak jade w tereny ktorych nie znam wgrywam GPX do zegarka. Jak nie wiem gdzie skrecic to kwestia 2 klikniec i mam podlad.

 

suunto.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że do kilkuset razy. Serio. Nie jeżdżę (najczęściej) po terenach, gdzie są dwie drogi na krzyż, bez mapy nie dałoby się trzymać założonej trasy - sam ślad z nawigacji nie za wiele by dał w sytuacji, kiedy na dystansie np. 50m może być wiele skrzyżowań.

W każdym razie, idea jest taka, że trzeba zastąpić ekran nawigacyjny z mapą przed mostkiem ekranem nawigacyjnym bez mapy na ręce? Omijając inne aspekty, to nawet bezpieczne nie jest - zaglądanie na zegarek, klikanie po nim, w ruchu ulicznym...Eee?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz w ogole cokolwiek poza ekranem skoro na jednej kiwce patrzysz kilkaset razy na ekranik czy dobrze jedziesz? 8:E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli przejeżdżam przez np. 20+ miejscowości, robię sporą ilość zakrętów, to jest to coś niezwykłego?

Nawigację mam tak ustawioną, że mam na ekranie mapę plus 2 parametry - prędkość i odległość do następnego zakrętu. Prędkość po to, żeby wiedzieć jak szybko ta odległość będzie się zmieniać. Od czasu do czasu zerkam na taki ekran, chociażby po to, żeby móc się przygotować na np. zmianę pasa, czy na zjechanie do osi jezdni. Jak się zbliżam do zakrętu, Garmin pipka i zoomuje mapę pokazując odległość do zakrętu i czas do zmiany kierunku. To pipnięcie zwraca moją uwagę na ekran. I tyle.

 

Prawdopodobnie z tysiak razy zerkam za ramię. Czy to oznacza, trzymając się tego, co napisałeś, że całą trasę spędzam trzymając brodę na ramieniu? :)

Edytowane przez jagular

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli przejeżdżam przez np. 20+ miejscowości, robię sporą ilość zakrętów, to jest to coś niezwykłego?

Nawigację mam tak ustawioną, że mam na ekranie mapę plus 2 parametry - prędkość i odległość do następnego zakrętu. Prędkość po to, żeby wiedzieć jak szybko ta odległość będzie się zmieniać. Od czasu do czasu zerkam na taki ekran, chociażby po to, żeby móc się przygotować na np. zmianę pasa, czy na zjechanie do osi jezdni. Jak się zbliżam do zakrętu, Garmin pipka i zoomuje mapę pokazując odległość do zakrętu i czas do zmiany kierunku. To pipnięcie zwraca moją uwagę na ekran. I tyle.

 

Prawdopodobnie z tysiak razy zerkam za ramię. Czy to oznacza, trzymając się tego, co napisałeś, że całą trasę spędzam trzymając brodę na ramieniu? :)

Masakra 8:E Przejezdzilismy ekipa z 15 tysiecy kilometrow po calym poludniu i nikt z nas nigdy nie patrzyl na zadne pikanie przed zakretem, rany boskie, wspolczuje 8:E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I zapamiętaliście wszystkie zakręty po drodze patrząc jedynie na mapę wcześniej? Gratulacje! Dlaczego jeszcze nie wystąpiliście w żadnym reality show? :D

Poza tym, południu...czego? Polski?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polski. Przy krotkich treningach do 120km w zasadzie nigdy nie patrzylismy na mapy, po prostu jezdzilismy po znakach drogowych i tablicach z miastami. W razie gdy orientowalismy sie ze jestesmy w totalnej dupie zawsze zagadywalismy do lokalsow przy drodze "panie, ktoredy do Krakowa".

 

Przy planowaniu wycieczek w konkretne miejsca konkretna trasa ogarnialo sie glowne nazwy miejscowosci i sie jechalo, czasem ktos wbil gpx do zegarka dla bezpieczenstwa.

 

Poza tym nie znasz powiedzenia, ze jak nie wiesz gdzie skrecic na skrzyzowaniu to jedziesz pod gore? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to pojeździliście po kilku wiochach ulicówkach, w których jest jedna, dwie główne drogi i generalnie jedzie się cały czas prosto po głównej. Brawo. Czy to jest doświadczenie pozwalające na bezmapowe poruszanie się w każdym możliwym miejscu? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowy zakup zamówiony wczoraj - Giant TCR Advanced 2 z tego roku. Specjalnie pojechałem 160 km do sklepu, aby się przymierzyć. Mieli tam rozmiar m/l (czyli mniejszy niż chciałem), ale po rundzie testowej i konsultacji ze sprzedawcą stwierdziliśmy, że potrzebuję L. Jakoś niezbyt komfortowo na nim się czułem, jak by był mało stabilny/skrętny (?). Ciężko jest tez ocenić rower po jakiś 5 min jazdy na parkingu.

 

Do tego nowe pedały SPD, buty szosowe Shimano RP3 i koszyki Elite Custom

 

Na Treka to mają wysoką marże i mogą naprawdę dużo spuścić.

Z tym, że Trek w swoje ofercie oferuje z 2x mniej niż na rowery innej firmy. Może się nie znam, ale za nie płaci się sporo za nalepkę. :)

 

Koła, moim zdaniem, wcale nie najgorsze (osobiście ceniłem je wyżej od kół Bontragera wkładanych do 2x droższych Treków). Opony też podobno, jak na stock, nie są złe, chociaż na mokrym to się zmienia nieco zdanie

Koła i opony chciałbym zamontować te które miały iść do Cannondala - Campagnolo Scirocco 35mm +Vittoria Rubino Pro G+

 

Do kompletu dokupić powinieneś klucz dynamometryczny i carbon assembly paste. Chyba że nie ma problemu z wydaniem 700-800zł na sztycę.

Nie rozumiem. Mógłbyś wyjaśnić? Pasta do karbonu?

 

Wystarczy wyjechać rowerem gdzieś na wakacjach w Hiszpanii. Ba, wystarczy wyjechać w dłuższą trasę od domu. Wtedy zobaczymy, czy bez nawigacji jeden z drugim kozak wróci do domu kierując się jedynie np. kątem padania promieni słonecznych

Przypomniałeś mi wyjazd na Wyspy Kanaryjskie jak nie miałem nawigacji rowerowej i się zgubiłem. Na szczęście miałem tel i słuchawki to wł lektora i nim się kierowałem co mi tam mówił, bo przy takim słońcu to nic nie widziałem.

 

Nawigacja w zegarku...tak, bardzo wygodny i ergonomiczny pomysł

Zegarek z gps na rowerze to w ogóle chybiony pomysł. Chyba, że komuś nie zależy na bieżących danych lub ma odpowiednie mocowanie na kierę.

Edytowane przez Jaycob

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak sie powinno jezdzic na szosie? :)

Nie rozumiem tego "powinno" :)

Dam przykład: odcinek A do B. Jedziesz i masz skręcić na 12-tym, niczym się nie wyróżniającym skręcie w prawo. Następnie na rondzie 3 zjazd. Następnie 6 zjazd w lewo. Następnie trzeci, ostry (ponad 300st) skręt w prawo. Wszystko na dystansie kilku km. Czy czegoś takiego, mając jakiś zygzaczek na zegarku, łatwo dokonasz w nowym miejscu? Nie wydaje mi się.

 

Sytuacje, w których mamy zawsze idealnie malowniczą drogę, na której nie musimy się gubić, ani kluczyć, bo idealnie prowadzi do podjazdu marzeń, a za nim od razu zjazd marzeń, to występują głównie w opowieściach blogerów. Albo w Alpach, ale ilu z nas mieszka w Alpach :P

Jakoś niezbyt komfortowo na nim się czułem, jak by był mało stabilny/skrętny (?).

Albo mało stabilny, albo mało skrętny?

Jeżeli był zbyt nerwowy, to...co się dziwisz? Taki ma być. Krótka baza kół, zwarta geometria, krótkie widełki tylne. On ma być zwrotny, to nie jest rower endurance.

Z tym, że Trek w swoje ofercie oferuje z 2x mniej niż na rowery innej firmy. Może się nie znam, ale za nie płaci się sporo za nalepkę. :)

Czasami tak, czasami nie. Moim zdaniem przykładowo, najniższe modele kół alu Bontragera są kiepskie, ale ramy Treka są ok.

Nie rozumiem. Mógłbyś wyjaśnić? Pasta do karbonu?

Wszystkie miejsca, w których śrubami skręcasz/zaciskasz/naciągasz karbon to potencjalne miejsca z problemem. Jeżeli użyjesz odpowiedniej siły (stąd ten klucz), to problem nie wystąpi. Jeżeli przesadzisz, to wystąpi prędzej czy później. Jeżeli zakręcisz śruby 'na maksa' (tak jak się to robiło w starych rowerach), to zniszczysz nową zabawkę w 2 minuty.

Na śrubach (obok nich) masz opisane maksymalne siły zacisku. Nie chcesz do nich dochodzić, chcesz je trzymać jednocześnie wystarczająco duże, żeby coś działało, i wystarczająco niskie, żeby się nie zbliżać do granicy. Jak sobie z tym pomóc? Używając tej pasty, która wprowadza dodatkowe tarcie pomiędzy elementami. Obniża potrzebne siły zacisku. Klasyczny punkt na rowerze, w którym się jej używa, to zacisk sztycy. Jeżeli ktoś ma karbonową rurę sterową, to też na pewno się przyda na 'plugu' sterów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak sie powinno jezdzic na szosie? :)

 

Btw, jest jakas grupa pclab na stravie?

Nie ma, zakładaj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowe butki przyszył. Fotki ze starszym bratem, mają jakieś 12-13lat i są na prawdę w dobrym stanie a jeździły w każdych warunkach.

3B2xbeH.jpg

ytRpzwC.jpg

XvjbYbO.jpg

t0zSJZ6.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...