Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

wuzetkowiec

Firmy naruszają prawa graczy zabraniając odsprzedaży gier?

Rekomendowane odpowiedzi

"Dziennik Gazeta Prawna" w dzisiejszym wydaniu w wyczerpujący sposób zajął się kwestią legalności niektórych praktyk stosowanych przez producentów gier wideo. Wnioski? Wygląda na to, że nie wszystko jest tutaj do końca legalne...

 

W pierwszej kolejności gazeta zajęła się obrotem gier na rynku wtórnym, z którym producenci starają się walczyć. Iwona Łoboda, autorka artykułu, zwraca uwagę na to, że "na odwrocie opakowań gier umieszczają [producenci] informację, że nie wolno odsprzedawać zakupionego egzemplarza". Sprawdziliśmy to sami dla pewności i faktycznie, na pudełkach gier na PS3 znajduje się taka informacja:

ZABRANIA SIĘ ODSPRZEDAŻY I WYNAJMU PRODUKTU, CHYBA ŻE SCEE WYRAZI NA TO ZGODĘ.

 

Podobnych notyfikacji nie znaleźliśmy na opakowaniach gier na inne platformy.

 

"Dziennik Gazeta Prawna" jasno informuje jednak, że takie zastrzeżenia nie mają żadnej mocy prawnej:

Wynika to z zawartej w prawie autorskim zasady wyczerpania prawa do zezwalania na dalszy obrót egzemplarzem (art. 51 ust.3) (...) Nawet umowy licencyjne, które gracz zawiera, nabywając grę, nie mogą ograniczyć takiej reguły. - Przepis o wyczerpaniu praw jest przepisem bezwzględnie obowiązującym i nie można zmodyfikować go umownie - wyjaśnia dr Michalak.

 

Gazeta zaznacza jednak wyraźnie, że podobna zasada nie obowiązuje w przypadku cyfrowej dystrybucji.

 

Niestety, "Dziennik Gazeta Prawna" nie informuje, dlaczego w takim wypadku producenci czy wydawcy w ogóle decydują się na umieszczanie takich informacji na swoich pudełkach. Mamy co do tego poważne wątpliwości (czy to nie jest wprowadzanie konsumenta w błąd?), obecnie staramy dowiedzieć się więcej, poinformujemy Was o rezultatach.

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zajął się także online passami, a więc sytuacją, w której drugiemu nabywcy gry uniemożliwia się granie za pośrednictwem sieci bez wprowadzenia dodatkowej opłaty. "Zastosowanie tego zabiegu, podobnie jak umieszczanie na pudełku napisu, iż płyty odsprzedać nie wolno, może oznaczać, że gracz wcale nie nabył produktu, a jedynie zobowiązanie producenta do dostarczenia mu rozrywki", pisze Łoboda w swoim artykule.

 

Tomasz Lustyk, adwokat, na łamach "Dziennika..." stwierdza, że "większość osób (...) nie jest świadoma tego, czy kupuje rzecz, czy zawiera umowę. (...) nie mają też żadnego wpływu na kształt umowy (...) Z tych właśnie powodów uważam, że takie praktyki (...) mogą być niezgodne z prawami konsumentów i nakładają na graczy obowiązki sprzeczne z dobrymi obyczajami".

 

Cała sprawa jest niezwykle interesująca. Nas zastanawia także, jak z punktu prawnego wygląda sprzedaż w pudełkach kodów na gry w dystrybucji cyfrowej (np. steamowych). Takich produktów nie można już przecież odsprzedać. Czy to zgodne z prawem? Staramy się dowiedzieć więcej i poinformujemy Was, gdy tylko nam się to uda.

Żródło: Polygamia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To samo np. z Windows OEM - też można sprzedać, a MS wciska, że on "przywiązany" do płyty głównej. LOL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielka nowość, producenci i dystrybutorzy gier naruszają prawa graczy hehehe. Sądy amerykańskie już jakiś czas temu zajęły się tekstem EULA-i orzekając, że nie ma zastosowania. W Europie będzie z tym trudniej, bo tu jednak duży kapitał jest szczególnie traktowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vhp nie zaczynaj znowu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tam, oj tam. Policja złapie kilkunastu wrednych odsprzedawaczy gier, Koalicja wręczy policji przedmioty znacznej wartości i będzie wielki sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, już widzę, jak np. po odsprzedaży gry powiązanej z jakimś tam kontem/loginem, dostaje się baniaczka na usługę i gracz pozywa firmę wydającą grę. Tego chyba nawet w USA nie było :D

 

Jest jedna, jedyna metoda walki z nadmiernym "panoszeniem się" (każdy ma własną definicję tego "nadmiernym") dystrybutorów. Jest to głosowanie portfelem. Gry nie są niezbędne do przeżycia nastolatkom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest chore, że nie można gry odsprzedać. A jeśli np. wygram grę, zainstaluję ją i po pół godziny stwierdzę, że mi się nie podoba. Telewizor, samochód mogę sprzedać i pieniądze odzyskać. Gry to jakieś ewenement?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to ewenement. Bo samochód, czy co tam, istnieje fizycznie, to w przypadku gry, jest to produkt 'niematerialny', licencja na używanie czegoś tam, z danymi dostarczonymi na nośniku, lub w formie elektronicznej. Tak ciężko to zrozumieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to ewenement. Bo samochód, czy co tam, istnieje fizycznie, to w przypadku gry, jest to produkt 'niematerialny', licencja na używanie czegoś tam, z danymi dostarczonymi na nośniku, lub w formie elektronicznej. Tak ciężko to zrozumieć?

 

A winyle na Allegro? Dlaczego tam za przeproszeniem za dupy sprzedających się nie biorą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To na pewien sposób jakby podarowanie Ci usługi - nie spodoba Ci się praca hydraulika - trudno, znajdź innego ale o ile nie zawarłeś wszystkiego czego żądasz, w umowie z nim - to musisz mu zapłacić. Producent nie gwarantuje Ci w umowie, że na 100% będziesz zadowolony. Jest to jednak dla mnie bezsensowne w wypadku programów i wg mnie powinny być traktowane na równi ze zwykłym produktem. Wszak skoro kradzież programu wg wielu równa sie kradzieży samochodu... :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez gier nie mozna odsprzedawac juz od jakiegos czasu bo sa na stale powiazane z kontem Steam lub inna platforma.Jest to straszna kicha jak dla mnie bo powiedzmy ze kupuje gre i nie podoba mi sie/wieje sandalem/nie chodzi jak trzeba i juz nic z nia nie zrobie.Dlatego na razie podarowalem sobie kupowanie gier w przedsprzedazy a wkrotce prawdopodobnie podziekuje zakupom i w najlepszym razie bede kupowal oryginal podczas jakiejs promocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A winyle na Allegro? Dlaczego tam za przeproszeniem za dupy sprzedających się nie biorą?

Co, na winylach sprzedawane jest oprogramowanie? :rotfl:

 

EDIT:

Widzę, że zaczyna się to samo, co zawsze, tak samo jak zawsze. Ciągle się przewija "nie rozumiem jak..." itd itp. Dyskusja nie ma sensu, bo już ją powtarzano wielokrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A winyle na Allegro? Dlaczego tam za przeproszeniem za dupy sprzedających się nie biorą?

Co, na winylach sprzedawane jest oprogramowanie? :rotfl:

 

EDIT:

Widzę, że zaczyna się to samo, co zawsze, tak samo jak zawsze. Ciągle się przewija "nie rozumiem jak..." itd itp. Dyskusja nie ma sensu, bo już ją powtarzano wielokrotnie.

 

Hmm... A muzyka min. elektroniczna, czy obecnie każda poprawiana komputerowo gwiazda aż tak różni się od programu? W oby dwóch przypadkach masz własność intelektualną/"dobro niematerialne".

Łyso?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co jest głupsze, co nowe wymysły producentów jakby tu zarobić i się nie narobić, czy końcowi użytkownicy i ich porównania.

Jak ja kupuje grę to wiem co kupuje i chce w ten sposób podziękować twórcą ze wykonali kawal dobrej roboty. A niektórym gry to chyba już chleb zastępują, jakoś mi te wszystkie problemy nie przeszkadzają... ciekawe dlaczego. Nie mam szafy gier, a i żadnej gry które kupiłem nie chce sprzedawać.

Chcecie grac we wszystko jak leci to macie problem, ja bym nawet rzekł żeby iść się leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co jest głupsze, co nowe wymysły producentów jakby tu zarobić i się nie narobić, czy końcowi użytkownicy i ich porównania.

Jak ja kupuje grę to wiem co kupuje i chce w ten sposób podziękować twórcą ze wykonali kawal dobrej roboty. A niektórym gry to chyba już chleb zastępują, jakoś mi te wszystkie problemy nie przeszkadzają... ciekawe dlaczego. Nie mam szafy gier, a i żadnej gry które kupiłem nie chce sprzedawać.

Chcecie grac we wszystko jak leci to macie problem, ja bym nawet rzekł żeby iść się leczyć.

 

Chciałbym być takim jasnowidzem jak Ty, masz dar/szklaną kulę.

 

Niekiedy jednak widać różnicę dopiero po "otworzeniu paczuszki", że produkt nie jest taki jak obiecywali.

 

jakoś mi te wszystkie problemy nie przeszkadzają... ciekawe dlaczego.

Możliwe, że akceptujesz kłamstwa i zadowalasz się tym co masz. Są jednak ludzie, którzy oczekują tego, co im obiecywali i nie zadowalają byle czym. Może dlatego nie masz takich problemów. Taka postawa jest nawet gorsza od choroby, którą zalecasz nam leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba odwrotnie, ja trzeźwo myślę i wiem jak wygląda rynek gier, a jak ktoś wierzy w cuda na kiju i daje się nabijać w butelkę to może mieć tylko pretensje do siebie. Tak już jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak ja kupuje grę to wiem co kupuje i chce w ten sposób podziękować twórcą ze wykonali kawal dobrej roboty.

 

Ja kupuję samochód też wiem co kupuję i w ten sposób dziękuję twórcom za ich dobrą robotę. Po 5 latach chcę nowych samochód. I co wtedy? Mam trzymać brykę skoro nie jest mi potrzebna?

 

 

Taki przykład. Jest 10 osób. 5 z nich ma samochody, 5 nie ma (ale chcą mieć). Odkupuje więc te 5 osób bez samochodów auta od pierwotnych właścicieli. Producent zarobił więc na 5 sprzedanych autach.

 

W przypadku oprogramowania wychodzi, że 5 nie może odsprzedać, a 5 chętnych musi to kupić od producenta. Producent zarabia więc na 10 sprzedanych kopiach.

 

Niech mnie ktoś uświadomi: czym różni się oprogramowanie od finalnego produktu, którym jest np. samochód. W rzeczach materialnych spotkamy się przecież z patentami, rozwiązaniami wymagających zaawansowanych technologii. Pomimo tego produkty materialne mogą być odsprzedawane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie rozumiesz. Ja się śmieje i z tych ich "kombinacji" i z użytkowników którzy tłumaczą coś tak jak ty teraz z tym samochodem.

 

Niczego to nie zmienia. Pirat i tak nie kupi, używki nie znikną. Oni dalej będą kombinować, a wy dalej bodziecie bronic... no właśnie nie wiem czego.

 

Jak ktos wywala na gry cala wyplate to sie nie dziwie ze go "krew zalewa" bo mu wyskakuja ze on gry nie moze odsprzedac. Ale ja proponuje sie cofnac i zastanowic kto normlany wydaje na gry tyle kasy ze musi ja odsprzedawac aby "wyjsc na plus"

 

Proponuje wyporzyczac gry - jak filmy, nie bedzie placzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak rynek gier nawet już zaczyna konkurować z przemysłem filmowym jeżeli chodzi o zyski - to producenci gier próbują się zabezpieczać aby swoją "cytryne" wycisnąć do maksimum ,dlatego wcale się nie ździwie jak strefa piractwa będzie rosła w siłe - choć z tym też próbują już walczyć !

 

Czyli co jak już zakupie gre - to zakupie ją na zawsze ?:D - chore to .

Przecież jest spora ilość osób co po zakupie przechodzi gre lub gra w ogóle im nie podchodzi - sprzedaje ją,dokłada i kupuje inną produkcje !

 

Ha ha to konsument też powinien mieć do cholery jakieś prawo - że po zakupie gry nie spełnia ona jego oczekiwań i chce zwrotu kasy :D - oczywiscie to bardziej z ironią napisałem niż z faktem realnym .

 

Wszystko to zmierza w ciemną dupe i gry zaczną być towarem ekskluzywnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj w sumie chodzi przede wszystkim o rynek konsolowy, gdzie gry z drugiej reki sa bardzo popularne.

Ale oni nie rozumiej ze tutaj jest tak samo jak z piratami, skoro gracz nie moze kupic gry tanio, nie kupi jej wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja się śmieje i z tych ich "kombinacji" i z użytkowników którzy tłumaczą coś tak jak ty teraz z tym samochodem.

 

Z czego tu się śmiać? Co to jest właściwie własność intelektualna? Większość poda przykład właśnie np. oprogramowania. A taki samochód to co? Ktoś musiał siedzieć nad tym, wymyślać rozwiązania itp. Jedni wymyślą grę i chcą zarobić na każdej sztuce, drudzy wymyślą co innego i zarabiają na którymś egzemplarzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiać się z tego wszystkiego po prostu. I nawet nie bronic bo pytam się czego. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... A muzyka min. elektroniczna, czy obecnie każda poprawiana komputerowo gwiazda aż tak różni się od programu? W oby dwóch przypadkach masz własność intelektualną/"dobro niematerialne".

Łyso?

Muzyka podpada pod kategorię "programu komputerowego"? Łyso?

Komputerowo poprawiana gwiazda? Co, komputer stoi na półeczce za piosenkarką i ją...hmm...klawiszkami klawiatury, a może kablem myszki smyra tu i tam w celu poprawienia? Giglaniem może?

 

Po raz kolejny się gawiedź zleciała, żeby narzekać, jak to im źle, drogo i niedobrze. No i że nie rozumieją jak tak można. I znowu te samochody. Nie było jeszcze tez o zmuszaniu gracza do piractwa przez obślizgłych wydawców, ale wieczór jeszcze wczesny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to śmiej kadajo dalej to mi powiesz np jak czekam na grę Alan Wake czytam recenzje, oceny dobre i ogładam gameplaye to co jak ściągne gre na jakies godzine zeby sprawdzić czy dla mnie podchodzi to mnie pojedziesz za pirata?? bo wiesz ja gier na pałe nie kupuję wiec 120 zł to spory wydatek.

 

Aha i powiem ze duzo orginalnych gierek mam a piraty mialem tylko do sprawdzenia zeby zobaczyc czy to dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z czego tu się śmiać? Co to jest właściwie własność intelektualna? Większość poda przykład właśnie np. oprogramowania. A taki samochód to co? Ktoś musiał siedzieć nad tym, wymyślać rozwiązania itp. Jedni wymyślą grę i chcą zarobić na każdej sztuce, drudzy wymyślą co innego i zarabiają na którymś egzemplarzu.

Nie dam głowy za to co teraz napiszę, ale najprawdopodobniej w takim samochodzie jest z kilkaset patentów każdego z producentów. To czym jest własność intelektualna nadal jest sporne. Niby mamy już to wypracowane, ale kolejne pomysły producentów (np. te nieszczęsne passy) co rusz każą w to wątpić. Polskie prawo autorskie np. nie chroni pomysłu jako takiego. Mądre głowy tego świata będą się jeszcze jakiś czas nad tym zastanawiać. Określanie granic absurdu, co jest zasługą obu stron barykady, jest jednym ze sposobów dochodzenia do tego czym ostatecznie jest własność intelektualna i w jakim zakresie powinna być chroniona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...