Skocz do zawartości

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

kamasz

Prekariat

Rekomendowane odpowiedzi

Gość hazhell

Moje zadania z historii były nieco inne i wymagały kreatywności.

Tylko znajdź i przepisz to jest poziom szkoły podstawowej, jak ktoś tak miał w liceum to powinien szkołę zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Return of  Gordon Lameman

I to jest błąd. Ogólnie nie znaczy wdawać się w zbędne szczegóły ze wszystkiego. Co jest do wszystkeigo jest do niczego, a przynajmniej jeśli chodzi o LO. I nie chodzi tu o wbijanie gwoździa tylko pewną specjalizację. Jak ktoś w LO jest nastawiony np. na matmę to szczegółowa historia czy chemia nie jest mu potrzebna, wystarczą podstawy, a za zaoszczędzony czas niech zgłębia matmę. O to chodzi, a nie musi ryć z chemii jakieś szczegóły po to aby po tygodniu zapomnieć i nie wracać do tego do końca życia. To jest strata czasu i potencjału. W USA jakoś się specjalizują i na dobre im to wychodzi.

Nie wydaje mi się.

Na profilu matematycznym nie mieli szczegółowej historii, tak jak i ja humanistycznym nie miałem zaawansowanej matematyki i fizyki.

W USA się specjalizują, ale nie w taki sposób o jakim Ty piszesz. Też mają podstawy i każdy zalicza chemię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to jest błąd. Ogólnie nie znaczy wdawać się w zbędne szczegóły ze wszystkiego. Co jest do wszystkeigo jest do niczego, a przynajmniej jeśli chodzi o LO. I nie chodzi tu o wbijanie gwoździa tylko pewną specjalizację. Jak ktoś w LO jest nastawiony np. na matmę to szczegółowa historia czy chemia nie jest mu potrzebna, wystarczą podstawy, a za zaoszczędzony czas niech zgłębia matmę. O to chodzi, a nie musi ryć z chemii jakieś szczegóły po to aby po tygodniu zapomnieć i nie wracać do tego do końca życia. To jest strata czasu i potencjału. W USA jakoś się specjalizują i na dobre im to wychodzi.

 

No a kto każe zakuwać z tej chemii? Uczysz się żeby mieć 2 albo 3 i lecisz dalej rozwijac swoje zainteresowania. Bez przesady w LO są już dorośli ludzie którzy wiedzą co chcą zdawać na maturze więc się z tego uczą a resztę olewają byle tylko zaliczyć. na świadectwo i tak nikt nie patrzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam inne odczucia. Moje zadania z historii były nieco inne i wymagały kreatywności.

Ty masz zawsze inne odczucia :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

Jak ktoś w LO jest nastawiony np. na matmę

Jak ktoś jest dobry z matmy czytaj dobry też z fizyki, to i chemia nie powinna sprawiać problemów.

a za zaoszczędzony czas niech zgłębia matmę

Ten czas spędza w domu albo na kółku matematycznym.

szczegółowa historia

Dla lenia nawet takie daty jak 966, 1410, 1939 to są już historia szczegółowa.

Co jest do wszystkeigo jest do niczego, a przynajmniej jeśli chodzi o LO.

W LO od dawna są fakultety i klasy profilowane.

O to chodzi, a nie musi ryć z chemii jakieś szczegóły po to aby po tygodniu zapomnieć i nie wracać do tego do końca życia.

Tylko od ucznia liceum ogólnokształcącego wymagany jest pewien poziom, w końcu kończysz LO a nie zawodówkę. Jak później pracodawca patrząc na twój jakikolwiek papier ma wiedzieć co umiesz, jak ty mu powiesz, że się tylko rzeczy życiowych uczyłeś? I zamiast umyć szybę płynem do mycia szyb umyjesz domestosem, bo dla ciebie chlor i alkohol to to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi się.

Na profilu matematycznym nie mieli szczegółowej historii, tak jak i ja humanistycznym nie miałem zaawansowanej matematyki i fizyki.

W USA się specjalizują, ale nie w taki sposób o jakim Ty piszesz. Też mają podstawy i każdy zalicza chemię...

 

Oczywiśćie, ze to nie była historia tak szczegółowa jak w humanie, ale i tak zbyt szczegółowa. Rycia dat dziennych wydarzeń ze starożytności czy średniowiecza, które i tak pewnie są błędne, rycie wielu niepotrzebnych nazwisk, albo że Litwini w walce z Krzyżakami to byli na lewym skrzydle, czy na którym oni tam byli to są pierdoły. Takiemu matematykowi to wystarczy zarys historii - nawjażniejsze wydarzenia, najważenijsze postaci i żeby umiał wydarzenia mniej więcej umiejscowić w czasie. I taka wiedza mu ujmy nie przyniesie. Tak samo po co po humanie ludziom jakieś rysowanie wykresów i szukanie czegoś tam. Nie dość że nie czaili tego w LO bo rozum za krótki to teraz już nie pamiętają nawet o czym nie byli w stanie się nauczyć.

 

Tylko od ucznia liceum ogólnokształcącego wymagany jest pewien poziom, w końcu kończysz LO a nie zawodówkę. Jak później pracodawca patrząc na twój jakikolwiek papier ma wiedzieć co umiesz, jak ty mu powiesz, że się tylko rzeczy życiowych uczyłeś? I zamiast umyć szybę płynem do mycia szyb umyjesz domestosem, bo dla ciebie chlor i alkohol to to samo.

 

No i właśnie większość chloru od alkoholu nie odróżnia, bo zamiast się tego uczyć to liczyli masy molowe cząsteczek... A i jak każdy jest za tym aby Polak był takim erudytą, to skąd te płacze, że do bycia "kierownikiem" szaletu miejskiego trzeba być magistrem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. To nie szkoła podstawowa ma rozwijać wyobraźnie. Szkoła nie ma uczyć kreatywnego podejścia do matematyki czy historii... Co to w ogóle za trend, że szkoła ma uczyć kreatywności? To raczej na przedszkole się nadaje!

 

Poza tym to nie jest prawda, że uczysz się tylko formułek, to taki głupawy slogan.

 

 

No ja bym się tutaj kłócił, za mojej kadencji nie było tak, że masz Swoje zdanie. Tzn. fajnie było jak miałeś ale żeby dostać pozytywna ocenę obowiązywało Cię to co miałeś w podręcznikach i zeszytach. Na przykładzie języka polskiego i liceum (jeszcze stary system - liceum 4letnie) - nie było własnych interpretacji wierszy czy lektur. Obowiązywało Cię to co ktoś kiedyś sobie uwidział i tak to zinterpretował. I co semestr klepanie od nowa tego samego, bo matura się zbliża :E że najzabawniej było w czwartej klasie - wrzesień zaczynaliśmy od powtórzenia całego materiału z poprzednich lat i dopiero jechaliśmy z nowym. Później nowy semestr - od początku powtórka całości i dopiero ciąg dalszy materiału właściwego. Nauczyciele innych przedmiotów też niewiele lepsi - każdy uważał swój przedmiot za jedyny i najważniejszy, reszta go nie obchodziła. A później jednego dnia 5 kartkówek, ze 2 klasówki pełnowymiarowe, bo a jak. A to, że regulamin określał ile może być maksymalnie jednego dnia kartkówek to nieważne. Regulamin jest dla nauczycieli, nie dla uczniów. Przerwy zresztą tak samo :E no bo po co, jedynym naszym obowiązkiem jest się uczyć :thumbdown:

W zasadzie w podsumowaniu można napisać, że polski system szkolnictwa to jest jedno wielkie kucie na pamięć i zabijanie kreatywności. A przynajmniej tak było jeszcze parę lat temu. Jedyne przejawy kreatywności to my mieliśmy ale na plastyce, ale to tylko przez pierwszą klasę. Później ją skasowali.

 

 

Nawiasem mówiąc, ja w szkole nauczyłem się kreatywności - wagary, kombinowanie z pracą domową, podrabianie podpisu, kłamstwa. Wszystkiego się tam nauczyłem. ;)

 

Ja tam takiej kreatywności dopiero się na studiach nauczyłem :E W liceum jakikolwiek przejaw takiej kreatywności kończył się wylądowaniem rodziców na dywaniku u nauczyciela :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W USA.

 

A nawet pseudo-uwolnienie rynku edukacji w Szwecji (bon edukacyjny) pozytywnie wpłynęło na ten rynek.

Waszmość raczysz żartować z USA. Obecnie 70% młodzieży tam studiuje. Bezrobocie wśród wykształconych rośnie, ich szkoły mają ogromne finansowanie ale oprócz tych najlepszych z ivy league i paru jeszcze innych to żadna czołówka. Co więcej ostatnio wystosowano list do rządu w sprawie dewaluacji tytuły doktora(Phd.) i nad produkcji Phd. Ba wskazano że absolwenci wpadają w pętle zadłużenia ponieważ nie mają jak spłacić kredytów za studia(po mimo częściowego subsydiowania przez państwo).

 

To jest strata czasu i potencjału. W USA jakoś się specjalizują i na dobre im to wychodzi.

Całą technologię pchają w zasadzie ludzie ściągnięci ze świata do stanów. Urodzonych w USA i wykształconych nie wielu bryluje w światowej nauce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

Jedyne przejawy kreatywności to my mieliśmy ale na plastyce, ale to tylko przez pierwszą klasę. Później ją skasowali.

Plastyka, muzyka itp to był syf najgorszy tam się zawsze nic nie robiło, a oceny potem były wystawiane z powietrza i jedyne co tam trzeba było robić to wchodzić w d..e nauczycielowi. Tylko raz trafił mi się dobry nauczyciel muzyki, który uczył nas nut i puszczał muzykę klasyczną, było do niego bardzo dużo uwag, bo nie bał się postawić 2 komuś na koniec, co przecież to był szał wśród rodziców jak on śmie, przecież to muzyka, on dzieciom średnią zaniża, poszedł uczyć do szkoły społecznej, gdzie już to się rodzicom podobało, że nauczyciel nie każe im śpiewać na lekcjach tylko czegoś uczy.

 

Jedyny przedmiot, który dobrze wspominam i można go nazwać kreatywnym to ZPT czy technika, szkoda, że tego już później nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waszmość raczysz żartować z USA. Obecnie 70% młodzieży tam studiuje. Bezrobocie wśród wykształconych rośnie, ich szkoły mają ogromne finansowanie ale oprócz tych najlepszych z ivy league i paru jeszcze innych to żadna czołówka. Co więcej ostatnio wystosowano list do rządu w sprawie dewaluacji tytuły doktora(Phd.) i nad produkcji Phd. Ba wskazano że absolwenci wpadają w pętle zadłużenia ponieważ nie mają jak spłacić kredytów za studia(po mimo częściowego subsydiowania przez państwo).

Waszmość sprawdzi czy Gordon pytał o czasy obecne.

 

Dobra ale co to ma wspólnego z tematem, Ci co zgineli mieli mgr, a ci co uciekli technikum :hmm:

Ci co przeżyli byli na tyle obrotni żeby się ulotnić i sobie poradzili mimo kiepskiego systemu :cold:

Tak jak i uczniowie którzy osiągają wiele pomimo kiepskiego systemu edukacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

bo zamiast się tego uczyć to liczyli masy molowe cząsteczek...

Rzeczywiście jest to bardzo skomplikowane i polega to na dodawaniu i mnożeniu kosmos szczególnie patrząc w której klasie pojawia się chemia.

No i właśnie większość chloru od alkoholu nie odróżnia

W Polsce z odróżnianiem alkoholu problemów nie ma, bo jest dużo praktyki w tym zakresie. Tylko zacznij okrajać lekcje chemii do minimum, to większość alkohol tylko z trunkami będzie kojarzyło i potem zatrudnij takiego.

 

Ci co przeżyli byli na tyle obrotni żeby się ulotnić i sobie poradzili mimo kiepskiego systemu :cold:

Przypomina mi się historia jak to na lekcji historii jakiś uczeń amerykański zapytał się nauczyciela, przecież żydzi to w większości adwokaci, prawnicy itp dlaczego nikt się nie wybronił albo nie wpłacił kaucji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce z odróżnianiem alkoholu problemów nie ma, bo jest dużo praktyki w tym zakresie. Tylko zacznij okrajać lekcje chemii do minimum, to większość alkohol tylko z trunkami będzie kojarzyło i potem zatrudnij takiego.

 

Ale przecież już teraz alkohol dla 90% to synonim napoju.

 

Nie wiem jak dla ciebie, dla mnie dzisiejsza matura nie jest wyznacznikiem absolutnie niczego. Co gorsza, nawet magister czy inż. nie wiadomo czy coś umie czy nie. To jest właśnie wina systemu i rządu bo to on za to odpowiada. Nie no, mogę być pewny, że taki mgr ma naładowany łeb teorią. Tak jak ludzie po prawie, znają 50 koncepcji tego i owego a pisma procesowego na oczy nie widzieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież już teraz alkohol dla 90% to synonim napoju.

 

Nie wiem jak dla ciebie, dla mnie dzisiejsza matura nie jest wyznacznikiem absolutnie niczego. Co gorsza, nawet magister czy inż. nie wiadomo czy coś umie czy nie. To jest właśnie wina systemu i rządu bo to on za to odpowiada. Nie no, mogę być pewny, że taki mgr ma naładowany łeb teorią. Tak jak ludzie po prawie, znają 50 koncepcji tego i owego a pisma procesowego na oczy nie widzieli.

Skoro system jest zły to co za problem go obejść i zacząć robić praktyki czy rozpocząć pracę i mieć praktykę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

Ale przecież już teraz alkohol dla 90% to synonim napoju.

Ucinaj dalej lekcje chemii, bo taka nie życiowa i niepotrzebna do będzie blisko 100%.

Nie wiem jak dla ciebie, dla mnie dzisiejsza matura nie jest wyznacznikiem absolutnie niczego.

Matura to zawsze był papierek potrzebny, żeby się dostać na studia. Jednak jest wyznacznikiem bo mając 100% dostaniesz się na studia szybciej niż ten co ma 30%. Co innego jak idziesz na rozmowę o prace i wpisujesz sobie wynik matury w CV, widziałem pełno takich CV, no cóż...

 

czy rozpocząć pracę i mieć praktykę?

Jaki problem w czasie studiów nawet "humanistycznych" pracować w wakacje czy w wolnym okresie, mój kolega zrobił prawko na ciężarówki i pracuje dzisiaj w firmie z takim ludzikiem z opon i mimo, że ma mgr filozofii żyje bardzo dobrze, a studia robił, bo chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki problem w czasie studiów nawet "humanistycznych" pracować w wakacje czy w wolnym okresie, mój kolega zrobił prawko na ciężarówki i pracuje dzisiaj w firmie z takim ludzikiem z opon i mimo, że ma mgr filozofii żyje bardzo dobrze, a studia robił, bo chciał.

 

No właśnie ja nie widzę najmniejszego problemu tylko po prostu ludziom się nie chce i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matura to zawsze był papierek potrzebny, żeby się dostać na studia. Jednak jest wyznacznikiem bo mając 100% dostaniesz się na studia szybciej niż ten co ma 30%. Co innego jak idziesz na rozmowę o prace i wpisujesz sobie wynik matury w CV, widziałem pełno takich CV, no cóż...

 

Tylko że 20 lat temu matura to było coś więcej niż dzisiejszy magister, a nie tyko papierek na studia i w pewnym momencie coś poszło nie tak i mamy to co mamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

w pewnym momencie coś poszło nie tak i mamy to co mamy.

Jak to coś poszło nie tak? Przecież od małego mówili, że trzeba równać do zachodu i tak mamy teraz gimnazja i system boloński. Polskie czasopisma naukowe g..wno znaczą, liczy się tylko lista filadelfijska. To była świadoma polityka, tu wszystko poszło tak jak miało pójść, tylko teraz są tego konsekwencje i dopiero teraz widzi się błędy i docenia stary tak "nieudolny" system.

 

Tylko że 20 lat temu matura to było coś więcej niż dzisiejszy magister

Za dużo opowieści się nasłuchałeś, teraz po prostu dużo łatwiej zdać mgr niż kiedyś w ogóle podejść do matury. Papier wart tyle samo, czyli wstęp na studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za dużo opowieści się nasłuchałeś, teraz po prostu dużo łatwiej zdać mgr niż kiedyś w ogóle podejść do matury.

 

Przecież tym twierdzeniem potwierdzasz moją tezę, że matura kiedyś była o wiele więcej warta niż dzisiaj mgr albo ja coś źle rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady w LO są już dorośli ludzie którzy wiedzą co chcą zdawać na maturze

BZDURA w LO to są jeszcze dzieci, nie wiedza czego sie uczyc, nie potrafia swiadomie podejmowac decyzji o dalszym kształceniu, wyborze studiów. a planowanie kariery to już wogóle tematy księżycowe (choć to się oczywiście zmienia). Rodzice pracujący na umowach śmieciowych, mentalnie tkwiący jeszcze w poprzedniej epoce w większości przypadków nie potrafili pomóc swoim dzieciom, a świat ciągle przyspiesza i się zmienia. tylko czekać aż się wykolei...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

albo ja coś źle rozumiem.

Matura jest przepustką na studia, to myślisz, że kiedyś jak zdałeś maturę do dostałeś dom, samochód i stołek prezesa i nikt nie pytał co potrafisz? Tyle samo warta co teraz, tylko kiedyś było ciężej zdać i też mniej osób zdawało, bo nie było presji, lecz cały czas sama matura nic więcej nie dawała, może dla rodziny to było ważne, ale tak poza tym to był tylko papier. To gadanie ile matura była warta kiedyś i ile warta była mgr kiedyś doprowadziło do tego, że każdy myślał, że to coś daje, takie posiadanie papierka, a nikt nie pomyślał, że osoba która zdaje maturę, potem się męczy na studiach to jednak coś potrafiła więcej niż dzisiejszy uczeń/student. Kuzyn mojego ojca skończył technikum i zrobił maturę, choć to nic nie dawało i wcale nie było łatwe, potem poszedł do pracy i też na maturę nikt nie patrzył, bo ważne było, że jest technikiem, a że był bystry wysłali go na studia oczywiście nie od razu po paru latach i jak skończył studia to zaczął więcej zarabiać, awansował itp i jest to logiczne człowiek pracuje stara się i ma doświadczenie to warto w niego inwestować i wysłać na studia i szkolenia, a przeciętny uczeń widzi to tak ooo ma mgr i zarabia w ch.. to ja też tak zrobię i tutaj jest problem cały czas.

 

nie potrafia swiadomie podejmowac decyzji o dalszym kształceniu

To że ktoś wybiera źle wcale nie świadczy, że jest taki strasznie nieświadomy. Przecież od wielu lat tajemnicą nie jest, że po filozofii, psychologii, marketingu itp bardzo ciężko znaleźć pracę, mimo to 19 letni czy nawet starsi dorośli ludzie wybierają takie kierunki. Za błędy się płaci, to że wsadzę rękę do gorącej wody i się poparzę to też wina szkoły, bo nauczyciele o tym nie mówili? Nie przesadzajmy niektórzy to by chcieli, żeby cały czas ktoś ich za rączkę prowadził.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że ktoś wybiera źle wcale nie świadczy, że jest taki strasznie nieświadomy.

Przykro mi, ale to zdanie jest kompletnie bez sensu :E

No chyba, że jest męczennikim i wybiera kierunek studiów w ramach pokuty :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Return of  Gordon Lameman

BZDURA w LO to są jeszcze dzieci, nie wiedza czego sie uczyc, nie potrafia swiadomie podejmowac decyzji o dalszym kształceniu, wyborze studiów. a planowanie kariery to już wogóle tematy księżycowe (choć to się oczywiście zmienia). Rodzice pracujący na umowach śmieciowych, mentalnie tkwiący jeszcze w poprzedniej epoce w większości przypadków nie potrafili pomóc swoim dzieciom, a świat ciągle przyspiesza i się zmienia. tylko czekać aż się wykolei...

Jak rodzice mogli pracować na umowach śmieciowych, skoro te na szerszą skalę pojawiły się stosunkowo niedawne i głównie wśród młodzieży?

 

Bzdury piszesz i dopasowujesz je do teorii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość hazhell

Przykro mi, ale to zdanie jest kompletnie bez sensu :E

To człowiek świadomie nie może źle wybrać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak rodzice mogli pracować na umowach śmieciowych, skoro te na szerszą skalę pojawiły się stosunkowo niedawne i głównie wśród młodzieży?

 

Przecież umowy śmieciowe funkcjonują w całej III RP jako sposób ochodzenia prawa pracy. Ponad 20 lat to nie tak niedawno. I to nie tylko wśród młodzieży. Mnóstwo osób tak pracuje, głównie przy pracy fizycznej. Chociaż plagą stały się gdzieś od kilku lat. Chyba, że tylko w Polsce B jest taka sytuacja, a w Polsce A jest inaczej.

 

Ludzie idąc na studia w wieku 19 lat naprawdę nic nie wiedzą o rynku pracy i o tym co w życiu chcą robić. Wiem bo w tym roku brat pisał maturę i wybiera się na studia i jest kompletnie zielony jeśli chodzi o perspektywy, a to co jest sensowne dzisiaj za kilka lat może takie nie być. ,,Cóż za ponury absurd, żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...