Skocz do zawartości

AMiABLE

Forumowicze
  • Liczba zawartości

    871
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez AMiABLE


  1. W temacie komunikacji zbiorowej:

    Dzisiaj wyjątkowo musiałem udać się pociągiem do pracy. Gdy pociąg przyjechał na stację, był tak zawalony ludźmi, że ledwo dało się wejść. Na następnej stacji wsiadła połowa oczekujących osób, część się kłóciła z konduktorem bo nie mogli wsiąść. Jechaliśmy w takim ścisku prawie pół godziny, bo obsługa pasażerów na stacjach zajmowała o wiele za dużo czasu. Teraz tak - jadąc samochodem z rana na drodze krajowej jest spory ruch. Wobec tego wydaje mi się, że infrastruktura kolejowa szybko nie wyrobiłaby z taką ilością pasażerów. Musieliby wypuszczać 2x więcej składów na popularne linie, a takich miejscowości jak moja (skąd ludzie dojeżdżają do większego miasta) jest w okolicy sporo.

    Dlatego w takiej sytuacji zastąpienie samochodów komunikacją zbiorową nie jest rozwiązaniem, bo problem leży w ilości ludzi, którzy muszą dojeżdżać z mniejszych miejscowości do dużego miasta - bo tam mają miejsca pracy i uczelnie. Mieszkanie w mieście jest z kolei bardzo drogie przez patologiczne ceny wynajmu mieszkań. Dlatego tak wiele osób decyduje się na kupno i utrzymanie samochodu, bo i tak wychodzi taniej niż wynajem mieszkania.

    Albo należy bardzo mocno doinwestować transport zbiorowy, albo zrobić coś z rynkiem wynajmu mieszkań - chociażby zakaz wykupowania mieszkań pod wynajem przez korporacje/fundusze, albo wysokość podatku uzależniona od liczby posiadanych mieszkań. Wprowadzanie regulacji typu SCT spowoduje tylko większy tłok w autobusach i pociągach i większe wykluczenie komunikacyjne. W sytuacji kiedy ponad polowa populacji kraju mieszka poza największymi miastami to nie spowoduje niczego dobrego.

     


  2. S2000Mk3 to jedne z lepszych głośników komputerowych/multimedialnych w tej cenie. Jeżeli rzeczywiście można do nich podłączyć taki subwoofer, to efekt powinien być w pełni zadowalający 🙂 Widziałem te głośniki w jakimś salonie audio, poszukaj czy gdzieś koło ciebie są dostępne, wtedy mógłbyś poszukać na spokojnie. Soundbary są za to w każdym MM, więc również możesz posłuchać - tylko przez różnicę pomieszczeń efekt może być różny, ale przynajmniej będziesz miał jakiś ogląd.

    Moim zdaniem soundbary są mocno przepłacone, za te same pieniądze można uzyskać lepszy dźwięk. Natomiast to już kwestia Twoich oczekiwań i preferencji.


  3. Widzę inny problem, którym jest koszt życia w dużych miastach, konkretniej koszt mieszkania. W byłej stolicy za durną kawalerkę wołają 2500zł miesięcznie (!) a normalne mieszkanie to koszt rzędu 3-4k. Dla ludzi pracujących za tą średnią krajową to są coraz większe koszty. Dojechanie gdziekolwiek też jest trudne, bo włodarze miasta postanowili robić wszystkie możliwe remonty w tym samym czasie.  Owszem, samochodów jest o wiele za dużo, i korki potrafią wyjąć sporo z życia. Tylko że już teraz autobusy i tramwaje są zapchane w godzinach szczytu, więc jeżeli ludzie radośnie przesiądą się na MPK, to komunikacja nie wyrobi. Będą musieli zwiększyć częstotliwość kursowania autobusów i tramwajów, co pewnie pociągnie zwiększone koszty. Bilety komunikacji miejskiej po pandemii poszły sporo w górę, tak że jazda na papierowych się praktycznie nie opłaca, miesięczny też sporo kosztuje - chyba że ktoś ma meldunek, tyle że mnóstwo osób takowego nie ma. Także porzucenie aut na rzecz komunikacji przy mało wydolnej komunikacji to wcale nie jest idealne rozwiązanie.

    Nie tylko samochodów w miastach jest za dużo, w ogóle ludzi w dużych miastach jest za dużo. W obecnej sytuacij, mogę wynająć normalne mieszkanie w miejscowości koło Krakowa i dojeżdżać do miasta pociągiem, to mi się bardziej opłaca finansowo niż mieszkać w mieście w jakieś kawalerce i bulić nie wiadomo ile za marną ilość przestrzeni. Oczywiście niektórzy powiedzą że się mogę przebranżowić na IT, zostać senior developerem i zarabiać 10/20/30k. Tylko ze (niespodzianka) nie każdy się do tego nadaje, ponadto praca ludzi na niższych stanowiskach jest zwyczajnie potrzebna do prawidłowego działania społeczeństwa, bo bez kolejnego specjalisty ds. marketingu świat się nie zawali, ale bez budowlańców, pracowników sklepów czy MPO już będzie problem.

    16 godzin temu, Bono[UG] napisał:

    Proste pytanie, ile ludzi chce codziennie dojeżdżać godzinę czy więcej do pracy? Kto chce i lubi robić dziennie kilkadziesiąt kilometrów? Kto chce i lubi dowozić dzieci na drugi koniec miasta?

    W obecnej sytuacji opcja z mieszkaniem poza miastem i dojeżdżaniem do pracy wydaje się bardziej opłacalna finansowo na dłuższą metę, powody opisałem wyżej. Nie muszę koniecznie dojeżdżać autem, jeżeli pociąg będzie często kursował i jeździł sprawniej/szybko to mogę jechać pociągiem. Natomiast nawet jadąc autem mogę zaparkować na P+R i przesiąść się na MPK. Tak jak pisałem, jazdy po samym mieście unikam jak mogę :)  

    • Thanks 1
    • Upvote 1

  4. 20 godzin temu, toolpusher napisał:

    . Może być używka lecz preferuje nowe ze względu na gwarancję. Licho nie śpi.

    Karty muzyczne raczej nie są zbyt awaryjne. Jedyne co tam może się uszkodzić to złącze minijack, chyba ze będziesz miał ogromnego pecha i rzeczywiście padnie jakiś układ na karcie. U mnie ponad dwudziestoletnia Audigy 2 ZS działa jak nowa, jedynie ze sterownikami jest problem. Za niecałe trzy stówki masz Sound Blaster RX, też możesz rozważyć. W sumie jestem ciekaw, jak taki zabytek ktorym dysponuję wypada na tle dzisiejszych rozwiązań, bo nie mam za bardzo z czym porównać 😄


  5. Raz do roku na wakacje to można równie dobrze jechać pociągiem czy leciec samolotem, ale raz do roku gdzies jechać to za mało...  Jest za dużo miejsc do zobaczenia, mimo że byłem już parę razy za granicą to potem oglądam np. jak ktoś tu na forum wrzuca zdjęcia z Indii czy skądśtam i człowiek sobie uświadamia jak mało jeszcze widział. Mając auto można po prostu wsiąść i jechać gdzieś na weekend, zamiast siedzieć w domu i zamulać.

    Dla mnie życie typu praca 8h w biurze i potem oglądanie seriali w kawalerce na laptopie to jakaś pomyłka. Trzeba kombinowac żeby jak najwięcej wyciągnąc, zwiedzać i korzystać z życia póki jest zdrowie i możliwości. Kiedyś byłem bardziej ograniczony finansowo niż teraz, dlatego jak tylko mam środki to jeżdżę gdzie chcę wbrew temu co chce jakiś Schwab czy inni biurokraci oderwani od rzeczywistości :szczerbaty:


  6. Niech ten człowiek się... mocno uderzy w coś głową. "Nie będą odbywać długich podróży". Według niego mam marnowac życie na siedzenie w kawalerce i oglądanie Netflixa po pracy? W sumie to ten oszołom od zastępowania rzeczywistości metaverse w imię ekologii :szczerbaty: Dużo się po nim nie można spodziewać.

    2/3 populacji będzie mieszkać w miastach, ciekawe w jaki sposób, skoro już teraz miasta są przepełnione. Chyba że chce stworzyc megapolis na wzór chiński z blokami po 30 pięter i kamerami na każdym kroku. Cholera, trzeba zwiedzać i korzystać z życia, bo nie wiadomo kiedy tego też będą zakazywać... w imię "ekologii".


  7. Na początku zakaz wjazdu będą miały auta benzynowe z normą mniej niż Euro 2, ale muszą być kupione i zarejestrowane przed 1 marca tego roku. 

    Auta zarejestrowane po 1 marca muszą już spełniać normę Euro 3 (rok 2000 i nowsze). Dla diesli są inne normy, ale ropniakiem nie jeżdżę, to nie wiem. 

    Nie jest to jakieś drastyczne ograniczenie, ale z biegiem lat normy uprawniające do wjazdu będą coraz bardziej restrykcyjne. Sam na razie mam spokój, przynajmniej na 2-4 lata, ale potem gdy będą podwyższać normę uprawniającą do wjazdu - będę musiał kupić bardzo młode auto (czego nie chcę robić) albo zmieniać auta co parę lat, w zależności od kolejnych restrykcji. To jest problem. Gdyby wprowadzili na sztywno - Euro 3 dla benzyny i Euro 4 dla diesli to nic tam, można kupić auto po roczniku 2000/2005 i mieć spokój. Natomiast jeżeli miałbym zmieniać auta pod kolejne wprowadzane restrykcje, to wolę już olać wjeżdżanie do miasta samochodem. 

    Chyba, że załatwię sobie żółte blachy, wtedy będę miał spokój na dłuższy czas 😃


  8. Nie ma po co zasłaniać tablicy. Wystarczy auto zarejestrowane na jakiegoś dziadka 70+. Kamery wyłapią numer, ale auto wchodzi do wyjątków więc może wjechać. Jedyne problemy mogą być podczas kontroli, ale zawsze coś można wymyślić.  Ewentualnie nie wiem, blachy ukraińskie? Też do zrobienia, a oni mają ponoć taryfę ulgową. 

    Tak czy inaczej dla posiadaczy starych aut najlepiej będzie kombinować z rejestracją jako auto zabytkowe. Warszawiacy mogą zarejestrować auto gdzieś poza Warszawą, i tam próbować. W najgorszym razie wyprowadzę się z Krakowa i przestanę tam jeździć samochodem - i tak jeżdżę po Krakowie tylko w razie konieczności. To miasto od paru lat schodzi na psy, coraz więcej osiedli developerskich i biurowców, coraz większe tłumy w MPK i korki na drogach, coraz wyższe koszty życia. Co prawda jest mniej kibolstwa i innych wariatów, ale żyje się dużo gorzej niż jeszcze parę lat temu. Coraz bardziej robi się z tego miasta miejsce dla developerów, bankowców, korporacji i innych "ąę", a normalni ludzie zarabiający średnią krajową mają coraz gorzej. 


  9. W dniu 15.11.2023 o 09:41, Bono[UG] napisał:

    Jakoś nie widać masowej ucieczki ludzi do krajów wolności, jednak ludzie w tej Europie chcą żyć.

    Bo reszta świata wcale nie jest lepsza. Im więcej się dowiaduję o USA, tym mniej mi się ten kraj podoba. O wschodzie nawet nie wspominam, bo to oczywiste. Tutaj nie chodzi tylko o UE, po prostu mam wrażenie że od pewnego czasu globalnie jest coraz gorzej. 

    Mówią, że w Polsce dzietność spada - ja sam się boję co będzie za 10 lat, co dopiero miałbym płodzić dziecko żeby żyło w tej dziwnej rzeczywistości. Wszystko zmierza w kierunku jakieś korpo-dystopii z kompletnie ogłupionym społeczeństwem i katastrofą klimatyczną w tle. Dziękuję bardzo. 

    W dniu 15.11.2023 o 09:41, Bono[UG] napisał:

    Przy tempie w jakim przybywa nam samochodów, to i tak byś nie wjechał, bo by wszystko stało w jednym wielkim korku.

    Wiesz, ja po mieście jeździć nie lubię, bo nie tylko korki ale i parkowanie jest problemem. Jeżdżę tam tylko kiedy jest taka potrzeba. Jednak chciałbym czasami podjechać sobie np. do większego sklepu albo przyjechać do kogoś w odwiedziny. Opcja każdorazowego wypożyczania samochodu żeby podjechać do sklepu to dla mnie jakiś absurd. Jednak przez całe to SCT nie będę mógł wjechać nawet raz w roku. Chyba że uda się ten myk z żółtymi tablicami :)  


  10. Godzinę temu, *** ChOpLaCz *** napisał:

    DRAMAT, ale od tego się nie uwolnimy niestety.

    Nie dramatyzuj. Nie trzeba wcale korzystać z platform streamingowych. Sam nie korzystam, bo nie mam czasu na te wszystkie nowości. Windowsa można używać jeszcze parę lat bez wsparcia MS, albo w ogóle przejść na inny system. Poza tym wszystko można kupić używane, większość rzeczy które mam kupiłem używane, będę z nich korzystać dopóki się nie rozpadną. Jedyny problem z samochodami, bo już wprowadzają jakieś strefy żebyś starszym autem do miasta nie wjechał. Natomiast pewnie i tutaj znajdzie się opcja, żeby to obejść. Polak zawsze sobie poradzi :)

    2 godziny temu, AndrzejTrg napisał:

    Naprawdę te reklamy są aż tak uciążliwe?

    Dla mnie wszystkie reklamy są uciążliwe. Wszędzie gdzie mogę blokuję reklamy, i od paru lat przyzwyczaiłem się do życia bez reklam. Do tego stopnia, że kiedy przyjeżdżam do domu rodzinnego, wyciszam TV w czasie przerwy reklamowej - żeby nie gadał. 

    Natomiast za Premium nie zapłacę dla zasady :szczerbaty: Google wyciąga nasze dane, przetwarza je na wszystkie sposoby, sprzedaje nie wiadomo komu i jeszcze ja mam im płacić? Dobre sobie :D 

    • Upvote 1

  11. 50 minut temu, DjXbeat napisał:

    1 maja 2023r zmieniły się przepisy i na samochody produkowane seryjnie nie można wyrobić żółtych tablic. Po za tym przepisy są bardziej rygorystyczne względem takich samochód. Szwagier kupił Audi już na żółtych blachach. 

     

    Cholera, czyli w urzędach przewidzieli taką ewentualność. Jakby jeszcze zostawili parkingi P+R poza tą strefą, tak to w ogóle nie wjadę do całego miasta. Na pohybel idiocie, który to wymyślał 😣 

    Najgorsze że pewnie coraz więcej miast w Polsce będzie wprowadzać te strefy, czyli niedługo w ogóle nie wjadę do większego miasta autem. Nawet jak kupię nowsze, to w którymś roku znowu trzeba będzie je zmienić. 

    Ostatnie parę lat to jakaś porażka i beznadzieja, ciągle tylko nowe ograniczenia, nowe normy, wyższe opłaty, wyższe rachunki. Potrzeba wielkich strajków na całą Europę, żeby tam na górze poszli po rozum do głowy - o ile go jeszcze mają. Francuzi wyszli na ulice tylko z powodu podatku na paliwo, teraz jest jeszcze gorzej niż wtedy więc mamy powód, trzeba tylko coś co dostatecznie wkurwi społeczeństwo. 


  12. 38 minut temu, mALEK napisał:

    powaznie dylemat, czy kupic auto 20 czy 22 letnie?

    Jeżeli pojazd przechodzi przegląd, jest w dobrym stanie technicznym i są do niego części, to może mieć i 30 lat. Jak pisałem mam trochę rzeczy starszych nawet ode mnie, dopóki działają zamierzam ich używać. Jeżeli coś działa i spełnia swoją funkcję, to nie będę wymieniał tylko dlatego że jest stare. Zwłaszcza jeżeli koszty utrzymania i części są niższe niż przy nowym samochodzie.

    32 minuty temu, DjXbeat napisał:

    Szwagier sprzedaję. Audi 80 B4 Avant na żółtych blachach :E

    Jak trudno jest uzyskać takie żółte blachy? Trzeba mieć jakąś specjalną rzadką wersje samochodu, czy na "zwykły" także wydadzą bez problemu?


  13. 14 minut temu, mALEK napisał:

    uwazasz, ze "zapach" smogu, palonych opon, plastiku itd jest tym za czym mamy tesknic i milo wspominac? no to pozostaje sie tylko cieszyc, ze mimo wszytko jednak bardziej swiadomi ludzie podejmuja decyzje.

    Gdzie ja pisałem o paleniu opon? Większość smogu i tak pochodzi z pieców i ogrzewania mieszkań. Jakoś w czasie pandemii kiedy ulice były puste nie odczułem, żeby powietrze się jakoś znacznie poprawiło. Poza tym ilość zanieczyszczeń nie jest warunkowana tylko normą Euro i wiekiem samochodu, ale jego stanem technicznym. Jestem za tym, żeby eliminować trujące diesle które ledwo przeszły przegląd, ale po cholerę zakazywac wjazdu samochodom benzynowym z LPG - gdzie gaz emituje mniej zanieczyszczeń od benzyny i diesla?

    15 minut temu, mALEK napisał:

    i to ma spowodowac, ze ludzie beda uciekac z miasta? :rotfl:

    Jeżeli kupię sobie samochód dajmy na to Euro 4 i będę musiał go zmieniać po paru latach na Euro 5, żeby w ogóle wjechać do miasta, to wolę juz nie wjeżdżać do miasta, niż pozbywać się sprawnego samochodu, który jeszcze posłuży. Poruszanie się autem po dużym mieście jest zresztą wkurzające - korki w godzinach szczytu, roboty drogowe i szukanie miejsca do parkowania. Poza tym nie chodzi tylko o to, a przede wszystkim o chore ceny mieszkań - zarówno na sprzedaż jak i na wynajem. Obecnie ceny pokoi (!) w Krakowie dochodzą do 1500-1600zł, mieszkania dwupokojowe zaczynają się od 3000zł. W miejscowościach które obejmuje sieć kolejowa da się znaleźć spore mieszkanie na wynajem za 2,5k. Sam mocno rozważam przeprowadzkę, bo po prostu wychodzi taniej.

    Wiem że sa ludzie którzy mają nowe elektryczne auta w leasingu i domy na kredyt, ale statystycznie pensja w Polsce to koło 5k na rękę. Nie jesteśmy bogatym krajem żeby każdego było stac na auto z salonu. Inna sprawa, że mi osobiście po prostu nowe auta się nie podobają, gdybym miał mnóstwo pieniędzy to kupiłbym jakiegoś klasyka z lat 90' i postarał się o żółte blachy :D


  14. Kolejny argument przeciwko mieszkaniu w największych miastach. Absurdalnie drogie mieszkania, strefy parkowania to teraz jeszcze SCT. Nie dość że bulisz coraz więcej za mieszkanie, to jeszcze będą ci mówić jakim samochodem możesz wjechać, a jakim nie :szczerbaty: 

    Coraz bardziej podoba mi się idea mieszkania w mniejszej miejscowości. Jeżeli można stamtąd dojechać pociągiem do dużego miasta w <30 minut, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Nie chodzę na kluby, wystarczą mi sklepy i jakaś pizzeria. W przypadku pracy zdalnej lub hybrydowej to w ogóle bajka. 

    Względnie dobre czasy skończyły się w 2019. Mam wrażenie, że teraz będzie tylko gorzej z każdym rokiem. Coraz więcej podatków, opłat, ograniczeń odbierających smak życia. Będziemy mogli jedynie powspominać jak kiedyś było dobrze. 

    • Upvote 2

  15. Godzinę temu, Bono[UG] napisał:

    Nie zamknijmy, a tak planujmy miasta, żeby minimalizować potrzeby przemieszczania się na drugi koniec, żeby to co najbardziej potrzebne było pod ręką.

    Przecież całą ideę miasta 15 minutowego spełnia większość osiedli z PRL. Mieszkając na takim osiedlu w obrębie 15 minut pieszo (!) miałem trzy sklepy, pocztę, bibliotekę, fryzjera, bankomaty, fast-foody, szkołę podstawową, pętlę autobusowo-tramwajową i jeszcze mógłbym długo wymieniać. Tutaj nie trzeba wymyslac nic nowego, po prostu należy projektować osiedla, nie nawalić bloczków pośrodku niczego, nawet bez drogi dojazdowej. Developerzy coś jęczą że w Polsce jest za dużo regulacji przy budowie osiedli mieszkaniowych - właśnie jest za mało, bo takie koszmarki powstają. Należy zobowiązać developerów do budowy osiedli, nie paru bloczków bez niczego wokół. Dodatkowo uciąć działalność funduszy skupujących mieszkania. Normalny człowiek nie może kupic własnego M, bo jakiś fundusz czy bogacz który ma 20 mieszkań chce mieć 21.

    Godzinę temu, Bono[UG] napisał:

    Mam wrażenie, że i tak większość duże zakupy robi w soboty lub piątki po południu/wieczorem,

    Dlatego robię zakupy w sobotę z samego rana. Zawsze wstaję koło 5-6, dlatego jestem w sklepie zaraz po otwarciu, całe zakupy zajmują mi może pół godziny. Nie wiem po co miałbym pchać się wieczorem, stać w kolejkach do kas i mieć problem z wyjazdem z parkingu. Bez sensu.

    32 minuty temu, zdunzdun napisał:

    Weźmy takie Volvo 940... jakie to w ogóle miało poszycie drzwi i magiczną łatwość wyjęcia boczków tapicerki, czy deski. Dzisiaj abstrakcja ;) 

    Według mnie większość technologii użytkowej miała swój peak jakościowy mniej-więcej w przełomie lat 80/90. Posiadam urządzenia z tych lat, i większość po trzech dekadach po prostu działa bez żadnych problemów. To wcale nie są rzeczy z najwyższej półki, mimo to zostały wykonane na poziomie dziś niespotykanym. To są rzeczy ekologiczne, nie takie które po kilku latach trafi szlag, bo wykonano je z gównolitu, albo staną się bezużyteczne bez wsparcia oprogramowania. Śmieć trafi na wysypisko, a klient kupi kolejne sleek&shiny&fit&eko badziewie. Tak to się kręci.

    • Upvote 1

  16. 11 godzin temu, LeBomB napisał:

    Typowy błąd przy przeliczaniu kosztów. 8 zł w jedną stronę, 16 w dwie, ale nie interesuje Cię kompletnie nic, ani ubezpieczenie pojazdu, ani eksploatacja czy naprawy. Zatem do tych 6 czy 13 zł które wydasz na gaz lub paliwo, dolicz eksploatację i utrzymanie pojazdu.

    Odnosiłem się do postu @Bono[UG] który pisał że koszty paliwa odstraszają od częstego używania samochodu. Same koszta utrzymania będą się znacznie różnić w zależności od pojazdu. Taka jest już cena własnego środka transportu, że trzeba o niego dbać żeby jeździł. Natomiast jeżeli już się za niego płaci, to się z niego korzysta, bo po co ma stać na podjeździe?


  17. 23 godziny temu, Bono[UG] napisał:

    Mając do wyboru rower za kilka tysięcy, czy samochód za tą samą kwotę, to zdecydowanie wybrałbym rower i nie dlatego że jestem skrzywiony, tylko te 4 koła to będzie jeżdżący złom.

    Wiesz co,  zalezy jak się trafi. Mój brat swój pierwszy samochód kupił właśnie za okolice 5-6 tysięcy. Była to Skoda Octavia 1.6, oczywiście kilkunastoletnia. Jeździł nią codziennie do roboty, pojechał z dziewczyną na wakacje za granicę i potem jeszcze zdołał komuś to auto sprzedać. Także da się, tylko trzeba wiedzieć czego szukać. Tak po prawdzie większość młodych kierowców ma budżet koło 10k na pierwsze auto, więc siłą rzeczy nie kupią nic nowego. Wszystko zależy czy auto jest zadbane i nikt nie oszczędza na częściach eksploatacyjnych.

    W dniu 9.11.2023 o 17:38, Bono[UG] napisał:

    Bagaż to nie problem, chyba że chcesz szafy przewozić.

    Odnośnie sakw (sakiew?) na rower to sam nie mam doświadczenia, jako że rowerem jeżdżę głównie rekreacyjnie. Przyjaciel takowe posiada i sobie chwali. Natomiast wykorzystanie bagażnika zalezy od człowieka. Mój ojciec z racji wykonywanej pracy wozi w bagażniku jakieś skrzynki narzędziowe, farby oraz inne szpeje, mimo to może tam jeszcze zapakować wielkie zakupy dla całej rodziny na tydzień i przewieźć drabinę na dachu :D Jeżeli ktoś po prostu robi sobie średniej wielkości zakupy, to pewnie takie sakwy bez problemu wystarczą. To i tak wygodniejsze niż targanie tobołów w komunikacji miejskiej.

    Ludzie którzy do pracy zabierają jedną walizkę, do biura mają <10km, rzeczywiście mogą rozważyć rower zamiast samochodu. Wszystko zależy od tego czy komuś zechce się ruszyć tyłek. Dla mnie zrobić 20km na rowerze to nie jest większy problem, tylko właśnie - rekreacyjnie, po bardzo mało uczęszczanych drogach gdzieś w lesie czy po wsiach. Natomiast jazda gdzieś wzdłuż gęsto uczęszczanych dróg gdzie ciągle mijają mnie samochody to raczej mordęga, nie przyjemność.

    W dniu 9.11.2023 o 17:38, Bono[UG] napisał:

    Ten efekt psychologiczny studzą rachunki za paliwo ;)

    Właśnie to nie jest takie oczywiste. Dla przykładu - odległość z mojej miejscowości do dużego miasta to mniej-więcej 18km. Połączenie kolejowe kosztuje 8zł w jedną stronę za bilet normalny. Jadąc autem spalającym 10 litrów LPG na 100km, wychodzi około 6zł w jedną stronę. Przy benzynie to już 13zł, ale benzyna jest w jakiś chorych cenach i nie wyobrażam sobie dzisiaj jeździć autem bez LPG. Poza tym jeżdżą jeszcze busiki, ale są zazwyczaj przepełnione, a ich kierowcy jeżdżą jak wariaci. Podziękuję :szczerbaty:

    2 godziny temu, Bono[UG] napisał:

    Nie róbmy z dzieci fizycznych i mentalnych kalek.

    Tutaj się zgadzam w 100 procentach. Są ludzie, którzy muszą podjechać pod samą bramę szkoły samochodem, bo od przejścia kilkuset metrów dziecku się krzywda stanie. Chodziłem sam do szkoły praktycznie od początku, miałem jakoś 15-20 minut piechotą i nikomu do głowy nie przyszło żeby mnie wozić pod bramę.

    2 godziny temu, Bono[UG] napisał:

    Jeżeli większość sklepów, szkołę, przychodnię masz w granicach 10 minut na piechotę, to do czego ten samochód potrzebny?

    Patrząc z czysto ekonomicznego punktu widzenia - nie jest potrzebne. Jednakże niektórzy traktują auto jako cos więcej niż środek transportu. Jakby nie patrzeć to drogie auto jest najprostszym do rozpoznania wskaźnikiem statusu materialnego. Do tego (zwłaszcza faceci) lubią mieć coś przy czym można spędzić czas - pogrzebać w silniku, umyć, nawoskować, zainstalować różne modyfikacje, zrobić instalację car audio. Potem można jechać na zlot i się chwalić swoim egzemplarzem, dyskutować na grupach czy forach danego modelu etc. To jest całe hobby i przemysł wokół niego.

    • Upvote 1

  18. 21 godzin temu, Bono[UG] napisał:

    No i za ten komfort się płaci.

    Dokładnie tak. Jeżdżąc komunikacją nie obchodzi Cię stan taboru, ceny paliwa czy energii elektrycznej - jednak musisz się dostosować do czasu odjazdu, miejsca odjazdu, przebiegu trasy etc. Mając swój środek transportu jedziesz spod domu gdzie tylko chcesz, ale musisz o niego dbać, żeby był zdatny do jazdy. To wybór między niższymi kosztami i zależnością, a niezależnością i wyższymi kosztami (oraz odpowiedzialnością). 

    21 godzin temu, Bono[UG] napisał:

    Odnośnie roweru, to tak 15-20km to już dużo i niewiele osób się zdecyduje na takie dojeżdżanie. Pewnym rozwiązaniem byłby rower elektryczny.
    Tyle, że sporo podróży jest znacznie krótszych, nie przekraczających 10km. To już nie jest poza możliwościami przeciętnej osoby.
    Z tą połową roku też przesada. Chłód to tylko kwestia odpowiedniego ubrania się i przyzwyczajenia.

    Powiem tak, do wszystkiego się można przyzwyczaić. Można kupić rower elektryczny, można kupić rower cargo, przewozić dziecko na foteliku z tyłu, odpowiednio się ubrać etc. 

    Tylko że mając do wyboru rower elektryczny za kilka-kilkanaście tysięcy i używany samochód za tą samą kwotę - większość mieszkających poza dużym miastem wybierze samochód, jako bardziej uniwersalny i praktyczny. Na rower nie zapakujesz 4 osób, nie wrzucisz paru toreb bagażu, nie masz ochrony przed deszczem. Drogi są wszędzie, trasy rowerowe niekoniecznie. Gdybyśmy żyli w Holandii, sprawa wyglądałaby inaczej, w Polsce poza miastem często nie ma nawet odpowiedniego pobocza, nie mówiąc o DDR. Nawet tanie używane auto za 5 tysięcy jest bardziej uniwersalne od wszelkiego rodzaju rowerów. 

    Do tego dochodzi efekt psychologiczny - jeżeli już mam samochód i płacę na jego utrzymanie to po co ma stać na podjeździe? Trzeba korzystać i nim jeździć, wtedy utrzymywanie go jest uzasadnione. 

    Odnośnie rozbudowy miast - to jest masakra. Ja wiem, że mieszkania trzeba budować, ale w Polsce robi się to na zasadzie "zbudować jak najwięcej lokali na m2 z jak najtańszych materiałów bez planowania osiedla i dróg dojazdowych, zrobić ładną tanią elewację, snobistyczną nazwę i gotowe". Tak niestety działa całkowity "wolny rynek", gdzie developerzy robią co tylko chcą. Obecnie to będzie trudne do ogarnięcia, a już teraz żyjąc w miastach mamy skutki takich działań - sztuczne grodzenie bloków zaburzające ciągi piesze, bo przecież trzeba mieć płot by "plebs" nie mógł wejść. Wtedy z drogi 5 minut robi się 15 minut, bo trzeba obejść całe osiedle. 

     

    31 minut temu, Badalaman napisał:

    To jest takie "od czegoś trzeba zacząć". Z biegiem lat wejdą ostrzejsze normy. 

    To mnie martwi. Nie podoba mi się większość nowoczesnych samochodów, jakieś durne SUVy wyglądające jak po wstrzyknięciu sterydów, wielkie świecące ekrany dotykowe,  malutkie silniki z turbo... Obecnie mogę sobie jeździć 20 letnim autem, ale pewnie będą coraz bardziej nachalnie "zachęcać" do przesiadki na nowe samochody. W pewnym momencie albo będę musiał kupić nowe auto, które w ogóle mi się nie podoba i mi nie odpowiada, albo zrezygnować z samochodu.  


  19. Są ludzie, którzy kupili/pobudowali/odziedziczyli domy w mniejszych wsiach czy miastach dawno temu, kiedy jeszcze ceny tak nie przerażały. Ruch samochodowy był dużo mniejszy, więc korki nie dokuczały. Teraz mają już całe rodziny i życie tam ułożone, nie wyprowadzą się nagle do miasta (zwłaszcza przy obecnych cenach). Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie 15-20km dojeżdżał rowerem, zwłaszcza że przez pół roku jest zimno i nieprzyjemnie. Samochód jest najbardziej komfortowym i najszybszym sposobem - chyba że masz stację kolejową pod nosem. 

    Nie jestem zwolennikiem jazdy samochodem po mieście, bo akurat w dużych miastach komunikacją będzie szybciej i prościej - samochód trzeba zaparkować (i za to zapłacić), stać w korkach, przepuszczać pieszych... Nieopłacalne. Natomiast model gdzie dojeżdżasz do dużego miasta, zostawiasz auto na parkingu P+R, jedziesz komunikacją miejską - jest rozsądniejszy. 

    Problem w tym, że każdy się pcha do dużych miast, bo tylko tam jest praca. Miasta nie są z gumy. Problemy mieszkaniowe to jedno, ale już teraz w godzinach szczytu w komunikacji są tłumy. Jeśli ludzie przesiądą się z samochodów do komunikacji miejskiej, będzie jeszcze gorzej. 

    Poza tym powinno się przechodzić na pracę zdalną, zamiast budować kolejne biurowce. Odpada czas i koszt na dojazdy, czekanie w korkach, problemy z parkingiem, przepełnienie komunikacji... Tam gdzie się da, praca powinna być zdalna. 

     

    • Upvote 1

  20. 7 godzin temu, shakal84 napisał:

    hehe od tego czasu awaryjność elektroniki wzrosła. 

    Awaryjność elektroniki wzrosła mniej-więcej po 99-2000 roku, wtedy producenci zaczęli schodzić z jakością wykonania i używać coraz tańszych podzespołów. Wprowadzenie ROHS może pomogło ograniczyć wpływ szkodliwych substancji, ale przyczyniło się do zapełnienia śmietników setkami ton jednorazowej elektroniki. Oczywiście jeżeli ktoś bardzo szanował sprzęt, to posłużył dłużej, ale to wyjątki od reguły.

    Natomiast urządzenia z końcówki zeszłego tysiąclecia po tylu latach po prostu działają, niektóre egzemplarze funkcjonują jakby dopiero wyszły z fabryki. Posiadam wiele takich zabytków techniki, nie wiem jak to było robione, ale działa po dziś dzień.

    • Upvote 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...