A to tak, i na pewno będą wypady w tamtym kierunku + pewnie nieco dalej, do Czech. Nie ukrywam jednak, że robię to z myślą głównie o okolicach obecnego miejsca zamieszkania, gdzie asfalty objeździłem okrutnie i irytuje mnie, że do części miejsc nie mogę się dostać na szosie. Teraz to się zmieni.
Na pewno nie będę zjeżdżać jak Pidcock albo Mohoric. Za małe cohones na takie dzikie akcje. Z pewnością jednak chcę trochę poszaleć, bo na trawie czy żwirze upada się tak jakoś sympatyczniej. 😄
Też mi przeszło przez głowę takie rozwiązanie, bo mam starą Emondę zatrudnioną już na stałe jako obsługa trenażera, ale pomijając fakt gravela na hamulcach obręczowych (chyba nie odmachają?), w ramę wcisnę max 28 mm. Z tyłu może więcej, z przodu trzeba by było wymieniać widelec, nie ma to raczej większego sensu. Jak wspominałem, miałem burzę mózgów czy już teraz nie brać gravela, ale na gravelu w zawodach MTB raczej średnio. A wpadła mi w oko całkiem ładna szosa+:
https://cicloscorredor.com/es/bicicletas-gran-fondo/17463-107816-bicicleta-merida-scultura-endurance-400.html
Clereance pod 35mm, więc można coś podziałać, ale w sumie cieszę się, że dałem sobie spokój. Będzie klasyczny gravel, z napędem 2x (o ile całkiem tego nie wycofają), z mocowaniami na ramie. Spodobała mi się idea wyścigów gravelowych na dłuższych dystansach, coś w stylu ultra, połączone z bikepackingiem - to jest kolejna rzecz, którą w przyszłych latach chciałbym spróbować.