Ja też zazwyczaj oddaję do serwisu, szkoda mi przede wszystkim czasu na regulacje i grzebanie, jeśli ledwie starcza na samo jeżdżenie. Mam zaufanego serwisanta, czasem zdarzało się, że już na 2-3 dzień był termin - rano zostawiam, odbieram około 20. Jakieś proste rzeczy czasem od ręki. Ogólnie gość też zasypany robotą, zwłaszcza na początku sezonu.
Oj tak. Mój już 2 razy zmieniał lokację serwisu, bo czynsz był horrendalnie wysoki. Do tego jednoosobowa działalność. Trzeba brać wszystkie rowery jak leci, praca od rana do wieczora. Jeszcze ten rok pociągnie, ale zastanawia się czy nie lepiej zatrudnić się jako serwisant w jakimś salonie, brać stałą pensję co miesiąc + dorabiać na współpracy ze stałym klientami. Kokosów tutaj nie ma, choć oczywiście to tylko jeden z przykładów, który znam.